• Nie Znaleziono Wyników

Ówcześni akwizytorzy - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ówcześni akwizytorzy - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ BYLICA

ur. 1953; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, ulica Lubartowska, akwizytorzy

Ówcześni akwizytorzy

Po mieszkaniach chodził człowiek ostrzący noże. Miał szlifierkę na drewnianej ramie z pedałem. Nosił ze sobą taką podrdzewiałą sztabę na gwoździu z młoteczkiem na sznurku. Kiedy wchodził na podwórko to pukał w tą sztabę. Nie krzyczał. Ludzie słyszeli kiedy idzie i wychodzili do niego z nożem, pięcioma nożami albo tasakiem do naostrzenia. Człowiek pedałował, koło szlifierskie chodziło, iskry się sypały, a dzieci miały radochę.

Były też tak zwane „baby” czyli kobiety z okolic Lublina. Z Dysa czy z Elizówki. Można było od nich kupić mięso, warzywa, ziemniaki, nabiał, ser, śmietanę, jajka. Każda z nich miała swój rewir i swoich stałych klientów. Także przychodziła taka pani w zawiązanej płachcie na ramionach i wielkim koszem z tyłu. Rozwiązywała tą płachtę, zrzucała, ustawiała kosz i mówiła: „Mam rąbaneczkę, mam słoninkę, tu mam jajeczka, tu kiełbaskę, a tu słoiczek śmietany. Tu serek. Co sobie pani życzy” Babcia wtedy: „Nie mam dzisiaj pieniędzy, bo dopiero renta będzie za ileś”a co ona: „pani Jakubowska, zapłaci pani następnym razem”

Data i miejsce nagrania 2014-04-15

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak był kawałek blatu to można było grać w cybergaja, czyli coś w rodzaju piłki nożnej czy hokeja.. Zaznaczało się, przeważnie nacinając, przestrzeń bramkową

W końcu trafił się młody lekarz, który stwierdził, że nie można tak na niej postawić krzyżyka i jakimiś metodami doprowadził do tego, że zaczęła w miarę

Była też taka latarnia powieszona na wielkim „L” Znajdowała się ona na wozie uwiecznionym na zdjęciu autorstwa Jaśka Magierskiego. Data i miejsce

Grupy pani Basi były płynne, to znaczy niby była grupa z klubu Hanka i była grupa z Małej Latarni Plus, ale czasami jak trzeba było, to dobierało się jakiegoś Rysia z tamtej ekipy

Po pierwsze nie byłoby jak, po drugie mogło się okazać, że nawet nie ma się do czego podpiąć także nie było sensu tego taszczyć.. Reflektory zabieraliśmy ze sobą tylko do

Pojechaliśmy po prostu pobyczyć się nad wodę, ale w następnym roku chodziliśmy po Roztoczu i to były zupełnie piesze wędrówki, bez rowerów. Pojechaliśmy gdzieś autobusem

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

Pani Basia zawsze miała jakieś takie edukacyjne, dydaktyczne zapędy i zawsze chciała w jakimś środowisku tym coś załatwić.. Pokazać ludziom