• Nie Znaleziono Wyników

Gry i zabawy z dzieciństwa - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gry i zabawy z dzieciństwa - Tomasz Bylica - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TOMASZ BYLICA

ur. 1953; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, ulica Lubartowska, dom rodzinny

Gry i zabawy z dzieciństwa

W zimę chodziło się z sankami albo z deską z podbitymi pod spód łyżwami na Górkę Chrzanowskiego, czyli w miejscu dzisiejszej [alei] Tysiąclecia. Jadąc od od naszej strony w drugą stronę [ulicy] Lubartowskiej po lewej stronie płynie rzeczka. Mówiliśmy na nią „śmierdziejówka” W tamtych czasach [ulica] Lubartowska kończyła ulicę i była tam łąka dochodząca do rzeczki. Tam znajduje się Dworek Chrzanowskiego i stamtąd było kawałek zbocza. Potem był długi wybieg, z którego można sobie było zjeżdżać na sankach aż do rzeczki. Latem ludzie przychodzili tam z kocykami na pikniki. Dzieciaki ganiały z piłką, a starsi wylegiwali się na słoneczku.

Jedną z najbardziej popularnych zabaw była klipa, czyli czworokątny klocek z drewna. Ucinało się balijka, ostrzyło końce, nacinało jakieś symbole czy cyfry na bokach i do tego używało się palanta albo kawałek lekko zastruganej deseczki. Waliło się w narożnik, to podskakiwało i można było odbijać. Nie pamiętam zasad. Nie byłem szczególnym entuzjastą klipy.

Niektórzy grali w kiczkę czy zośkę. Był to kawałeczek ołowiu z jakimś kłakiem wełny, który podbijało się nogą.

Jak był kawałek blatu to można było grać w cybergaja, czyli coś w rodzaju piłki nożnej czy hokeja. Zaznaczało się, przeważnie nacinając, przestrzeń bramkową na powerzchni ławki szkolnej czy jakiegoś stolika. Brało się kawałek rzemyka albo plastikowej linijki do poganiania, monetki (dwie większe były graczami, a trzecia piłką) i strzelało się gole. Dobrze było mieć jakieś dwa kawałki linijki, żeby sobie tę bramkę trzymać jakby gość się szykował do strzału. Wtedy moneta odbijała się na zewnątrz.

Oczywiście w szkole tępiono cybergaja, bo potem wszystkie ławki były ponacinane w bramki.

(2)

Na rejonie dzisiejszego Szpitala Nałęczowskiego znajdowało się wtedy wysypisko śmieci. Górki i dołki. Jak rozpoczęli budowę budynku, to zaczęli od parkingu przed głównym wejściem. To była rewelacyjna sprawa bośmy tam mogli na rowerach jeździć. Ustawiało się parę kołków i robiło slalomy, albo śmy się ścigali w ganianki jakieś. Tam uczyłem jeździć na rowerze moją siostrę zanim pojechaliśmy na wyprawę nad morze.

Data i miejsce nagrania 2014-04-15

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na pierwszym piętrze mieszkali Cebulowie ‒ rodzice, dwóch synów i córka Baśka, na której rowerku uczyłem się jeździć.. Oni mieli większe mieszkanie, trzypokojowe, w związku

Będąc na skrzyżowaniu [ulic] Ruska, Biernackiego, Lubartowska i mając bliżej [aleję] Tysiąclecia to dalej w kierunku północnym (w kierunku Rogatki) jest

Człowiek pedałował, koło szlifierskie chodziło, iskry się sypały, a dzieci miały radochę. Były też tak zwane „baby” czyli kobiety z

Tylko, że [ulica] Rady Delegatów było od Bramy Krakowskiej do wylotu [ulicy] Kowalskiej, a od [ulicy] Kowalskiej w dół była już [ulica] Lubartowska. Także to było

Pojechaliśmy po prostu pobyczyć się nad wodę, ale w następnym roku chodziliśmy po Roztoczu i to były zupełnie piesze wędrówki, bez rowerów. Pojechaliśmy gdzieś autobusem

Ideą wypraw z jednej strony było urozmaicenie życia ludziom na wsi, z drugiej urozmaicenie nam życia, a z trzeciej miały one mieć jakiś walor edukacyjny..

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

Generalnie dużych problemów nie było, chociaż stanowiło to pewną upierdliwość, bo cokolwiek się chciało zrobić, to trzeba było lecieć i dostać na to pieczątkę.. Repertuar