• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 24, nr15 (1892)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 24, nr15 (1892)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Lwow, Niedziela dnia 17. Kwietnia 1892. RoK iii ?.

SZCZUTE ii.

Prenum erata we Lwow ie w yn osi ca­

ło ro czn ie 1 0 złr.. półrocznie 5 z łr., ćwierć*

rocznie 2 złr. 5 0 ct.. m iesięczni* 8 5 «t N u m er pojedynczy kosztuje 21) et.

D odatek zaw iera ła m ig łó w k i. sza­

rady, zadania szachow e i inseraty.

Inseraty drukują się za oirfatą (> et.

od w iersza drobnym drukiem w jednej Szpalcie. Stronn ica inseratow a zaw iera cztery szpalty.

Inseraty przvjm uja : Adm ini stracą

„Szczutka" przy ul. Ł yczakow skiej 1. 3 W W iedniu B iura o g ło sz eń : H aasen- ste in a & V oglera, R udolfa M ossego i A.

Oppt-Iiika.

W P a r y ż u : A dam . Rue de S t.

P eres SI.

S z c z u t e k w ychodzi od roku 18CS Pren um erata zam iejscow a z p rzesy ł­

ka pocztowa w yn osi całorocznie 10 złr.

p ółroczn ie 5 złr.. cw ierćroczn ie 2 złr oO ct.. m iesięczn ie 85 ct.

W ielkiem k sięstw ie Poznaiisxieiu

•! talary 50 fen.

W e Francji. Szwajcarji i W łoszech całoroczn ie l(i franków!

Prenum erow ać m ożna w A dm inistra­

cji .S z c z u tk a - przy ulicy T.yczakowskiej 1. 8.. we w szystk ich księgarniach ajencjach dzienników i w e ' w szystk ich urzędach pocztow ycii.

R eklam acyj n ie ła c a sie.

L isty przyjm uje ; tylko o p ła co n e M anuskryptów nie zwraca sic.

PI SM O S AT Y R Y CZNO - PO LITYCZNE.

Zmartwychwstanie.

•H M -

Znow u z otu ch ą się w y la n ia

S zczytn e m isterju tn Z m a r tw y c h w sta n ia , To, k tó re n a dnie k a żd ej d u szy

P o tęg ą swoja, tk w i w ro d zo n ą J w iara, w lepsząi j a s n ą p rzy szło ść K rzep i zbolałe k a żd e łono.

N a p ró zn o ch ciał sceptycyzm suchy Z a ch w ia ć fu n d a m e n t ów o tu c h y ; Sceptycznych p r ą d ó w w ia tr ucicha A n a lu dzkości wielkim lanie

W yk w ita za w sze , m im o icszystko,

Ta d u m n a w ia r a w Z m a rtw ych w sta n ie.

J est on a n iep ra w o ści biczem N ie w a h a ją cej się p rze d niczem, Bo chociaż sile m a le rja ln e j

g . t *•&>

Dziś inne sp ro sta ć ju z nie mogą, N a w e t te silę Z m a rtw y c h w sta n ie P ra w innych m usi p rze ją ć trw o g ą .

N am . k tó r z y wleczeni tu k a jd a n y . P rzez ciernie krocząc. ów św ie tla n y Sym bol św iecący d ziś niech wieje

S w ieżą p odn ietę , now e s iły

W szak Z m a rtw y c h w sta n ie w p ełn i ch w a ły Tu, k tó r ą lo sy u d rę czyły.

I zm a rtw y c h w sta n ie k ied yś jeszcze Dzień, k tó r y h a sła z tą d złow ieszcze

W ypędzi, k tó r y będzie klęską Idej p rzem o cy i g ra b ie ży

D zień, k tó r y zw ró c i bez uszczerbku

To, co n am słu szn ie się należy.

(2)

M i s tr z o w i M a tejc e.

Tyś d a t n a u kę należytą Tym . któ rzy walczą fra ze sa m i;

Ty-ś w skazał, że czcze d zisia j słowa, Chociaż brzęk ich p u sty nie raz m a m i;

Tyś w ska za ł dalej, że w tej dobie,

W której się chcem y wzbić nad marność, W k a żd ym pow inna przedew szyslkiem Potężna nutą brzm ieć ofiarność.

STRAĆ IIA JLO.

— J a k p o m y ś lę , że z a d w a ty g o d n i e m a ­ m y p ie r w s z e g o m a ja , to m ię d re s z c z e n a ­ c h o d z ą . Co w e z m ę g a z e t ę j a k ą do r ę k i, to t r u c h l e j ę , b o to n i e ż a r t y p ro s z ę p a ń s t w a , ż y ć c ią g le n a w u lk a n ie . W o lę j u ż te c z a s y , k ie d y to p a n o w ie S ta ń c z y c y s t r a s z y l i m ię p n tr jo t a m i.

* *

*

— J a sw o jo z a w s z e m ó w ię , że r z ą d p o w i­

n i e n z k a l e n d a r z a w y m a z a ć p ie r w s z e g o m a ja , ta k . j a k b y g o n i g d y n ie b y ło , a le p o w in ie n c o ś ty m lia n o m a n a r c h i s t o m o b ie c a ć . I n a c z e j n ie m o ż liw a e g z y s t e n c ja .

* *

*

— W p r a w d z ie u s p a k a j a ją m ię , że u n a s b ę d z ie s p o k ó j — b a , a le j a k p r z y j a d ą f r a n ­ c u s c y a n a r c h i ś c i , a lb o h is z p a ń s c y . I s to tn i e

I

Z motywów Szopena.

G ry tw ej cudnej — w ciąż j ą s ły sz ę — C zar n a d e m n ą trw a .

Ś w ia t w b ez b rz e ż n ą z a p a d ł ciszę, N oc ja ś m in ó w w onią dysze, I)o sn ó w d a w n y ch m ię k ołysze,

T w oje p ie śń m i g ra . M ary w spom nień m y ślą gonię,

U śm ie c h — to znów łz a ...

Ivsieżyc b la s k ci k ła d ł n a d łonie, IJo p ro m ie n ia c h , ton po tonie, P rz e z m g ły sre b rn e , k w ia tó w w onie,

P ie ś ń k u niebu szła.

W id z ę tw a rz tw ą d z iw n ie b la d ą ...

A rc h a n ie lsk ie m ilk n ą lu tn ie . Znów arp ed żie ścielą, k ła d ą

D źw ięk przy dźw ięku zw o ln a, sm u tn ie , .la k podcięty k w ia t p rzy k w iecie ...

to d z iw n a , że c z ło w ie k z k o ń c e m d z ie w ię t­

n a s t e g o w ie k u w s z y s t k ic h się b a ć m u s i. j W n o c y ś n i ą m i s ię to I l i s z p a n y , to F r a n - ! c u z i, a k a ż d y z b o m b ą w rę k u .

* *

*

— N ie b e z te g o , a ż e b y m ię i te b a to r ó - w k i u n a s z e j m ło d z ie ż y n ie s t r a s z y ł y — i | z a p r a w d ę , n ie w ie d z ie ć c z e g o s ię b a r d z ie j j

o b a w ia ć tr z e b a . B o w ty c h b a to r ó w k a c h ta k ż e c o ś s ie d z i, i j a n ie p o jm u ję , j a k p a n o w ie od r z ą d u m o g ą t a k o b o ję t n ie n a to się p a tr z e ć .

* *

— D o ś ć — że w ty m k r a j u , ja j u ż n i g d y n ie p r z y j d ę d o s p o k o jn y c h n e r w ó w .

Ż Y C Z E N I A . Przy jiijkn wielkanocnem, jakież siać życzenia?

Oi, iiiecli się choć na gorsze nic n nas nic zmienia, A kieil) złego zastój trochę nas pokrzepi,

Zrobimy lo już sami, aby było lepiej.

O- O CS- o .

O b u m a r c i e z a w s z e w id z ę N a s p o łe c z n e j n a s z e j n i w i e ; N ie r o z u m ie m te j a p a tj i.

C h o ć s ię w c a le je j n ie d z iw ię .

ZEH J" HLj ZEZ 'Z 1 G

... : .--- #...

W id zę tw a rz tw ą d ziw n ie b la d ą ...

I Je sz c z e a k o rd g rz m i g d zieś b u tn ie , -—

} Znów arp ed żie śc ie lą , k ła d ą

D źw ięk przy d źw ięk u zw olna, sm u tn ie , i Co ra z cich szą śpiew k a s k a d ą

| S p a d ł i sk o n a ł.

I powoli P io s n k a z ry w a się.

S zczerą spow iedź ch ło p sk iej doli W w iosce g ra je k g d zieś rzępoli, W ia tr j ą n iesie h e n ! po ro li,

D o k ąd ? B ó g to w i e ! P io s n k o , w lu d u łz y b o g a ta ,

P rz e c z się sk arzy sz ty ? C y t! M istrz z pio sn ek ty c h u p la ta Ś piew , co budzi podziw św ia ta , N a t a r g n iesie p io sn k ę b ra ta ,

L u d u n iesie ł z y !

W id zę tw a rz tw ą d ziw n ie b la d ą ...

Czyż h o łu p ea S ta c h nie u tn ie ?

C ią g le je s z c z e D o n k is z o c i J a k i e ś s z u m n e h a s ł a g ło s z ą I w c ią ż ta c y są , co h a s ł a P o d c h w y tu ją te z ro z k o s z ą . T o ż po b łę d n y m id z ie t o r / e R o z w ó j lu d u — a c h , s z k a r a d n i e ! Ż a d n e j z d r o w s z e j t a m j u ż m y ś li N ie p o d o b n a z n a le ś ć n a d n ie . S a m e z ł u d n e f a n t a z m a t a O n y m lu d z io m w c ią ż się r o j ą ; T o j e s t w ła ś n ie , co u t r u d n i a C a łą w z n io s łą m is ję m o ją . J a m b e z s iln y w o b e c p r z e s z k ó d ,

C o n a k a ż d y m k r o k u r o s n ą ...

— O t, n a p r z y k ł a d , te r a z — p ro s z ę — C o s ię u n a s d z ie je z w io s n ą ?

C z y m p r z e ł a m a ł m y m p r z y k ł a d e m C h o ć b y ty lk o p ie r w s z e l o d y ?

— C zy s ię n a r ó d z a s t a n a w i a Z w io s n ą n a d z m i a n a m i m o d y ? G d z ie t a m ! G n u ś n a o b o ję tn o ś ć S p i d z iś ta k , j a k d a w n ie j s p a ł a ...

N ic n ie w s k ó r a ł n i m ó j p r z y k ł a d , N i id e a s z y k u c a ła .

I l u d y m e n t ó w n a w e t n ie z n a K r a j t e n d z iw n ie m d ł y i p ł a s k i ; N ie w ie n a w e t, co m o d n i e j s z e :

C z y k r a te e z k i, czy te ż p a s k i !

Wyszniegradzki.

C a r s k ą s łu ż b ę p e ł n i ł ś c iś le P r a c y k ł a d ł w n ią co n ie m ia r a , L e c z r a z ja k ą ś o p o z y c ją G n ie w n a s ie b ie ś c i ą g n ą ł c a r a . J a k i b y ł to g n ie w — k tó ż z g a d n i e ? Z r e s z t ą n a m d o ś ć j u ż i n a to m , Ż e m i n i s t e r z d ró w — po g n ie w ie N a g le s t a ł s ię a ż w a r ja t e m !

z s r .

Z nów arp ed żie ścielą, k ła d ą

D źw ięk p rzy d źw ięk u zw o ln a, sm u tn ie . 1 W y sz e d ł z w io sk i lu d g ro m a d ą ,

' W y p a tru je kogoś — czeka — O dgłos tr ą b e k g rz m i z d a le k a ...

L ecz śp iew stro n ty c h d o tk n ą ł z le k k a . N ie — h o łu p ea S ta c h nie u tn ie .

I g r a p io sn k a b a ła m u tn ie , B ły śn ie , z n ik n ie znów ...

B ie rz m ię, c a łu j, p i e ś ć - - j a m tw oj ! S ny m n ie s tra s z n e niepokoją,

J a z ty c h , co s ię szczęścia boją, P rz e c z u ć zły c h i snów /

M iła m oja, cóż się stało.?.

Zkądże trw o g a ta ? K iedyż serce z a p o m n ia ło ? K ochać kiedyż zap rz e sta ło ? Czyli ź p rz y s ią g ci z a m a ło ?

M iłość w iecznie trw a .

(3)

Imci pan Onufry.

— Ot ju ż i św ięta, a n ik t w mieście nie wie, kto je s t radnym i kto figurą;

Zwyczajnie taki ,na nowo w ybrany radny to k o n ten t z o n o ru ' robił św ięta wielkie i k o n ten t był, że mu ludzie winszowali, taj inaczej mu się kłaniali ja k dawniej.

Tymczasem narobili jak ieś szaclirajstw p , czy coś takiego, i n ik t nie wie, ja k .do kogo gadać ma. W łaściwie pow iedziaw szy, to popsuli w m aistracie ludziom święta."

Ale tak posłuchać, co ludziska o tem mówią sobie, to aż pasja bierze, i żeby człowiek zapisany był do ty ch .strutato- r «w jakichś, toby ze w stydu na m iasto nie w yłaził. I nie wiedzieć, kiedy się Avykonopadzą.

Śmiechu dużo i kłopotu ma teraz kum ze sw oją kobietą, bo j ą zaciągnęli

W idzę tw a rz tw ą d z iw n ie b la d ą — Z nikło... p rzeszło ... b ezp o w ro tn ie,..

Znów arp ed żie ścielą, k ła d ą

D źw ięk p rzy d źw ięk u zw olna,’ sm u tn ie.

A g d y b ie g ły ,ech k a sk a d ą , Konającą pieśń anieli

N a złociste h a rfy w zięli, t sły s z a łe m ja k k u górze B iegły dźw ięki coraz czystsze, lJi'zebóstw ione, uro czy ste, A d u ch M istrz a po n a d m istrz e S ta ł w sk rz y d la ty cli g ra jk ó w chórze.

Cg.

A Y E L

tU|Uarł a pieśń... nie w sk rz e śn ie ju ż —

‘M,n is to ! n iem ą lirę złóż , IJod m auzoleów n ieb em ...

li

" s z e d n ią p ra c ą uznój dłoń —

"W szednią tro sk ą u b iel sk ro ń

I-'Ż y j p ow szednim c h le b e m ...’ " v' '

kiedyś to na m aistrat, gdzie radziło, ja k pow iadają, coś tysiąc kobiet n a r a z ; kum a nasłuchała się oś takich andronów , że

j

te ra kum mało co nie zw arjuje, bo m u ) kobieta wciąż opowiada jak ie ś cudactwa. ! Niby ma być tak na świecie, bo tak oś ' sobie na m aistracie uradzili, że nib y ku- , m a m a a k u ra t tyle giltow ać co sam kum.

Kumowi najbardziej o to chodzi, coby się babie nie zachciało być jeszcze ra ­ dnym m aistrackim , a niby coś takiego tam uchwalono. U radzili tam także na te n przykład, że każda kobieta ma być

j

ta k m ądrą, ja k najm ądrzejszy jen te lig e n t, i tak .sam o w yuczoną, i to aż na aka- dem ji. To dopiero św iat się zrobi gorżkim , a w m ieście to ju ż chyba n ik t nie w y­

trzym a. Ledwie oś sobie radę dać mo­

żna z jen te lig e n tä m i' w ąsatym i, a teraz ehcą porobić jeu te lig e n tó w z kobiet bez wąsów. Ta ta k i je n te lig e n t babski, tó j-.zawsze w ygra. Kum pow iada spraw ie-

! dliw ie, eo jeg o kum a i teraz zawsze go przegada, choć nieuczona, a cóż-dopiero I będzie', ja k się jeszcze na akadem ji w y­

uczy gadać. Ta w tenczas ani przystępuj.

No — 'ta j naprawdę,- może się tak stać, 'co oś na driigi rok uchw alą sobie, coby każdą m ogła być takim samym radnym i taką:- sam ą figurą; w .mieście, ja k oś kum je s t. B i e d a n i e śpi, bo ja k się raz : kom u w głowie wyw róci, tb ua to nie

| m a rady. Ino nie wiedzieć, na co.oś j e ­ szcze zejdzie ta sala maistyacka. Co ino kto w ym yśli, zaraz każe sobie otw orzyć salę m aistiacką, i tam plecie swoje an ­ drony. To przeciek nie pow inno być, bo i tak ju ż ta sala kiedyś pęknie od a n ­ dronów różnych politykarzów , ale oś i jeszcze babskie androny to rozsadzą'

z pewnością salę na cztery w iatry, bo naw eć żelazo popękałoby od słuchania

Sw e b e rło , co nie dźw igniesz ju ż , P ó łb o g u , d aw n y , kornie złóż

N a zim n y m m ęd rcó w tronie-, P rz e d ich p o tęg ą czołem bij — >

I w ła sn y la u r w e w ieńce wij N a ic h z wy ciężkie sk ro n ie...

Bo ja k o ś w pieśń sw ą serce k ła d ł — I ja k e ś se rc miljo.nem. w ła d ł —

T a k b ęd ą w ładną«' oni.

D o ciek ań su ch y ch w iążąc nić, P o w ied zą na iii, czy w arto żyć

Czy g in ą ć w S ty x u to n i...

N a tro n ie u s ia d ł m ędrców k w ia t — I b ałw o ch w alczo ło w i św ia t

N iem ylnej w iedzy słow o...

G ig an tó w m y śli p ra c a w r e ; J u ż p ra w d a blizk o ... jeszcze nie...

S zu k ajm y je j nanow o...

A g d y z ćm y nocnej w s ta w a ł dzień, To m łodość b y ła , ja k o cień,

B e z k rw istą , b e z n a m ię tn ą ...

tego w szystkiego, ani dopiero mur. Ale na to nie m a rady, bo ju ż tak ą sobie modę we Lwowie zaprow adzili, że sala m aistracka je s t do w szystkiego — taj ty lk o !

ROZMOWA GOGĄTEK.

T y ! w ię c od j e s i e n i c h o d z im y w m u n ­ d u r a c h ..

D o b r z e , a le m n ie id z ie o to ty lk o , ja ­ k ie o d z n a k i,b ę d ą m ie li s y n o w ie s z a m b e la n ó w .

Korespondencje redakcji.

— 1 1 1 . w e L w o w i e . Z a jask raw o. n K . T a dffara n ic nas n ie obchodzi. — / . w e l . w o w l e . i lio z c z a la ją c e , ale n iep raw d op od ob n e. — X w O . I D ob rze.

Od dzieci w io n ą ł s ta rc z y chłód *—

I d ziew ic ło n a , ja k o lud N o siły śm ierci 'p ię t n o ...

H a ... czyliż św ia t, ja k je d e n tru p — '

■Nä sam obójczy d ąży gró b , N icestw a czerpać słow o?. ,y H a -T- co to ? ... n ic ... to p o w ia ł g aj 1 różom coś p o w ie d z ia ł m aj,

Z efirów c ic h ą . m ow ą.,.

H a — co to ? ... n ic ... to sło ń ca deszcz - T ajo n y ch p ra g n ie ń z b u d z ił dreszcz, —

O grodów m ącąc ciszę...

H a — co to ? ... n ic ..., to ty lk o ju ż N a jb ie lsz a z róż, n a jm ło d sz a z róż

M iłości tc h ie n ie m dysze...

P rz e c z u c ia p ie ś n i w szędy czuć : A ch p ieśn i, p ie śn i — w róć, ach w ró ć!

B ła g a n ia w d a l się szerzą...

L u tn is to ... g d z ie ż e ś ? ... ozw ij się...

T u lira ... obok b erło tw e N ie n a ru sz o n e le ż ą ...

./. K .

(4)

Posiew Bism arka.

Zły duch dziewiętnastego wieku: „Późno mój posiew wschodzi, ale za to wspaniale“.

W ydaw ca i odpow iedzialny redaktor L iberat Zajączkowski. Z druk a n i i i litografii F ilier a i Spółki. (T elefon u Nr.

714

/

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie chcących zapanować nad wadami swemi Pieniądze ludzi robią często fałszyweini, A ludzie zaś w napadzie odwetu, ja k sądzę, Poczęli robić

(Telefonu

Bo grandowio kastylijscy, Gdy którego lichwa trapi, Szuka jakiejś Donny Clary, By swę minę mógł ozłocić, A to zawsze w myśl zasady, Która m ów i: „Piękność

Więc myślę sobie : to chyba musi być jakaś choroba i chociaż mnie to dużo kosztowało, zebrałem się i przyjechałem do pana

wił wyjechać do Rosji, ażeby tam użyć błogosławieństw wolności i dobrobytu, i udał się z tem pragnieniem do gubernatora Niżno-Nowogrodu, Baranowa.. Baranów

Taka już duszy ruskiej struktura, Że z niej wyłazi wciąż szydło gbura... Wczoraj oświadczył się o

Fulgenty, patrzysz na.świat płytko, Bo wesołości zbierasz żniwa, Gdzie raj związany grzechu n itką;.. Naiwni, cienia skiyci

Wydawcai odpowiedzialny redaktor Liberat Zajączkowski.Zdrukarni i litografii Pillera