Br. li Lwów, Niedziela dnia 27. Listopada 1892. Bor mv.
SZCZUTE94
P renum erata we L w ow ie w yn osi ca- 01 ocznie 10 lir ., p ółrocznie 5 z łr .,ć w ie r ć -ocznie 2 złr. 5 0 et., m iesięcznie 8 5 et.
N um er p ojedynczy kosztuje 2 0 et.
D odatek zaw iera ła m ig łó w k i, sza
rady, zadania szachow e i inseraty.
Inseraty drukują się za opłata 6 ct.
od w iersza drobnym drukiem w jednej szp alcie. S tronn ica inseratow a zawiera cztery szpalty.
Inseraty przyjmują : A dm inistraca
„S zczu tk a‘; przy ul. Ł yczak ow sk iej 1. 3 W W iedniu B iu ra o g ło s z e ń : H aasen- stein a & V oglera, R udolfa M ossego i A.
O ppellika.
W P a r y ż u : Adam . Rue de S t.
P eres 81.
S zczątek w ychodzi od roku 1868.
Prenum erata zam iejscow a z p rzesy ł
ką pocztową w y n o si całorocznie 10 złr.
półrocznie 5 złr.. ćw iercrocznio 2 złr 5 0 ct.. m iesięcznie 8 5 cr
W W ielkiem k sięstw ie P o zn a ń sk iem 3 talary 50 fen.
W e Krancii. S z w a c a r ji iW ło sz e c li całorocznie 1(! franków.
Prenumerował) m ożna w A dm inistra
cji „Szczutka" przy u iiey Ł yczakow skiej 1. 3.. we w szystk ich księgarniach i ajencjach dzienników i we w szystk ich urzędach pocztow ych.
Reklamacyj nie o p ła ca się.
L isty przyjm uje sin ty lk o p ła c o n e . M anuskryptów nie zw raca się.
PISMO SATYRYCZNO- POLITYCZNE.
Rozwiane sny.
E s isł eiiic neue Geschichte, rDoch bleibt Sie immer tteu
R ód centralistów się cieszył
Ze wreszcie odzyska raj.
P achło im sianko to smaczne I ślinkę łykali j u ż ;
N awet Polaków nęcili,
By przytknąć Taaffemu nóż.
Trąbiono w wielkie puzony, Jerycha zburzyć chcąc w a ł ; Mój Boże, nic w tern dziwnego,
W szak każdy rządzić by c h c i a ł !
Przykucnął Taaffe w zasadzce, Mlaskał językiem swym wróg...
To gratka, g d y Taaffe padnie — Centralom padnie do n ó g !
Mniejsza już zresztą o honor, Mniejsza o sławę i cześć ; Lecz geszeft, grunderski geszeft
Znów będzie piękny zysk nieść.
W niepamięć pójdzie za chwilę Cały, miniony już p e c h ; Z kościami .spożyty będzie
N a pierwsze śniadanie Czech. •
Tak śnił się tryum f centralom, Cudowne zaiste sny;
Lecz Taaffe, chociaż przykucnął, W yszczerzył nagle znów kly.
O d g ry z ł się psiarni zaciekłej Nie tracąc napróżno s ł ó w ;
— W Judei wiedeńskiej płacz dziś
Pan Taaffe silny jest z n ó w !
Walczyk wiedeńsko-polski.
P rzep ięk n a sala... piękna publika W niej orderow ych panów je s t moc
„B an d a" g ra z w erw ą, ogniem w alczyka W raj czarodziejski zm ieniając noc...
P rzep ięk n a sala..., rajcy narodu, Z tekam i sw em i, ja k i bez tek O rdery m ają z tyłu i z przodu O d złota świeci k o łn ierzy brzeg.
P rzepiękna sala... stanów śm ietanka, A królem w szystkich p. Taaffe je s t:
W breloku z różnych zasad w iązanka I ugodowy lśni m anifest...
P rzep ięk n a sala... G w arnie, wesoło, 0 ściany bije zabaw y szum ...
K la sn ą ł p an Taaffe — w ta n ru sza Koło — P o lacy górą : T ra -ra -ra -b u m ?
1 zaraz życie g ra raźn iej w bandzie, C zinele dźwięczą czulej bim , barn,
P a n Taaffe sz e p c z e : „W n et w w aszym lan - K rajow com w szelkie dostaw y dam . [dzie.
I w koło, w koło w raz z w alca falą Skacze p an Taaffe zgrab n ie jak kot I szepcze: „N iech się w kraju nie żalą, C entralizm w szelki zniesim y w lot.
I dalej tań czy z w erw ą i gracją, A coraz czulej fagoty dm ą...
„W net spraw ę s k o ń c z 'm z wód regulacją Rzeki nie będą grozić ju ż k rą “...
....D anserka z szczęścia m ruży oczęta A on wciąż szepcze: „w ierz m i ach w ierz, Przeciw taryfom w alka podjęta
roczek też.
Z W ęgram i będzie za.
Choć g niew nie czasem p rzy stan ie m asa Gości tan eczn y ch — i zm ilknie szum, P a n Taaffe ciągle z dan serk a h asa W alczyka z w erw ą, tra -ra -ra bum .
Pp. Salomejki
w prow adzają oryginalną nowość : ra u t m a- m ek z niem ow lętam i u piersi, n a tu ra ln ie przy dźw iękach kapeli jednego z konsystujących tu pułków.
Zniesienie loterji.
Co roku m n ie j albo więcej P o w ta rza się w ieść n a nowo:
Zniesioną bęclzie loterja, L o terja zw a n a „Liczbową.
l i b y za ś sk a rb nic nie s tra c ił N a operacji tej ślicznej,
W prow adzań będzie n a to m ia st L o terji r o d za j „klasyczny..."
T a k o w a k : za w sze lo terja ! D ziw n e z rzą d ze n ie to nieba,
Iz w A u s tr ji n a k a ż d y sposób W iecznie coś p rze g ra ć potrzeba!
S z c z y t b l a g i .
P ra k ty k a n t konceptow y (którem u w ręczono kw it n a płacę do podpisu): Cóż do d ja b ła ? ! znowu p ierw szego? !...
N O W A S Z L A C H T A .
„ C h o le ra !4 — wrzeszczy G alicja, Nie słyszy więcej, nie widzi Iż gorszym od niej dziś w rogiem , Od tej *słabószczi“ są żydzi...
I to nie nasi, do których P rzykuły losu koleje,
Lecz żydzi z „ m a tu sz k i“ Rosji N ad jew rejam i jew reje!
1 skrada się do n a s chyłkiem Bez czci i B oga to plem ię, I z pod stóp w yryw a naszych N ieszczęsną a c h ! polską ziemię.
W Złoczowskiem wzięli dwie wioski Za dw akroć pono tysięcy,
A z trzosu rubli dobyw szy P y ta ją : kto sprzeda więcej ? ! . . .
Członkiem honorowym
T ow arzystw a ku upiększaniu m iasta Lw o
wa została JW . P an i C holera A zjatycka, za
służona wielce około w prow adzenia o rg a n i
zacji sa n ita rn e j w grodzie n ad p ełtw iań sk im .
2 S T .
Piosnka przy kielichu.
Na Bachusa jam pjany, jeśli się nie m ylę!...
Poznam więc miłość życia znów na krótką chwilę, Odzyskam znów wesołość i wiarę bez plam, I złożę krzyż ciężki na Kalwaryi skale...
I dlaczego ? Dla trochy pian w czary krysztale Od siebie lepszym staję się ot sam ! Myśli m a ! Dumo mego jedyna istn ien ia!
Cóżeś ty warta, jeśli cobądż cię odmienia?
A więc ty to złociłaś kryształowy kruż, Skandowała rytmiczne butelek wystrzały, Twe zarodki w jagodach winnych dojrzewały,
Gdzieś na słonecznych pochyłościach wzgórz ! W jesieni, w tej weselnej winobrania porze, Moje to serce w tłoczniach gnieciono na dworze;
A gdy pod moszczem, który wrzał na kadzi dnie, Z szumem budził się jakiś wnętrzny żywot jary, Gdy ciężkie szop powietrze sjTciły wypary,
Fermentowały to marzenia me...
Marzenia m e ! Bękarty^ sił obcych ogromu,
Które B óg łączy we mnie, jak w zajezdnym domu ! Zrodzon z materyi ślepej, ślepych trafów dar, Ogień jak potop lawy krew moją przenika — I, we mnie, lecz bezemnie, w mózgu niewolnika,
Prześwięt.y sztuki zapala się ża r !
Wola moja — to nicość, kulty — dymy p łonne!
Jam nie celem, lecz środkiem : jam zwierzę bezbronne;
Jam punkt fatalny, w którym praw spełnia się gra,
T rafo wy wykwit nasion bezwolnych w wieczności, Jam atom, nieświadomość błądząca w ciemności:
Nic nie jest mojem, nawet — nawet ja
Podobien drwom, co płoną, burz próżnym zamętom, Chmurom, zbożom skoszonym, podobien zwierzętom, ' Waruję wielkim kole, którem rządzi los.
Idę, nie wiedząc, jestem jak traw kiełki lich e;
Niech zefirom spodoba się zetrzeć mą pychę, N ie'm inie dzień, a dosięgnie mię cios!
Istotę mą odmawia każde wiatru tchnienie i
Rodzę się i mrę trochę z dniem każdym ; przestrzenie W iężą mnie, jak ocean — soli drobne źdźbło.
Jam kropla niezuacząca w olbrzymiej powodzi, Jeden z tygli, gdzie w nowe postacie przechodzi
W iecznego bytu nieodmienne tło.
Do znużenia w obłoczne mogę wołać m e ty :
— „Słońca niebios bezdennych, nieznane planety,
„Idę do was, czekajcie, bo tu tchu mi brak;
„Ma terya i jej prawa —^ moi niewolnicy !u — Ziemia każe dojrzewać gronom w mej winnicy,
Lecz, że mię słyszy, gdzież mam jaki znak ? I wybije nareszcie potrzebna godzina,
W której duma bez złudzeń raz widzieć poczyna:
Państwa przyrody zwolna zrobią zwłok mych d z ia ł;
Stworzą z nich kwiaty z miodem dla pszczół w wonnych łonach, A krew ma odmłodzona zawre w winnyrch gronach,
B y w nowych Indach budzić pjany szał!
E. Haraucourt.
!mci pan Onufry.
— Coś się w ykłuje oś w m ieście, bo jakoś nic nie gadają o now ych w yborach. J a k kogo się spytać, to pow iada, że on nic nie wie i każdy przysięga, że się do tego w szystkiego nie m iesza. A to w łaśnie niepraw da, bo k a żdy się m iesza i ciągiem są jak ieś narady.
W idać ino, co się coś cichaczem robi, i że żadna p a rtja nie chce się w ygadać z tem , co robi. D opiero po now ym roku buchnie w szy
stko, i będzie ta k a w ojna, jakiej Lwów nie w idział. K toś n a o statn iej sesji chciał, coby rad a przem y k ała galerję, aby oś nie było niby, ja k to pow iadają, szkandalu. Ciekawość, co to za w ybory bez żadnego h ałasu. T yla oś pociechy, ja k się ludziska w ygadają, a że z tego*jest h arm id er, to nie, i przez to się m iasto nie zaw ali. Bywało ju ż na ratu szu
Bukiecik ostów.
A f o r y z m y .
Swego nie ruszaj, cudzego nie nisz, a w do- [datku
Płać rzetelnie podatek: zbawion będziesz [bratku.
Iizad k i zakład golenia św ietny, choć nie nowy, Jeden tylko znalazłem : urząd podatkowy.
K iedy ma być kobieta ufnością darzona?
Raz, g d y mężczyzna dzieckiem, d ru g i raz — [gdy ona.
Jak się dziś u nas rodzą miłości gorące?
Gdy on ma — stanow isko, a ona — tysiące.
Co tak bogate w skutki, chociaż trwa zbyt [krótko?
Ślub — podpisanie w eksla i — rom ans z ro
zwódką.
Chcesz najw yższy hołd złożyć kobiecemu sercu, Musisz z nią tylko stanąć na ślubnym kobiercu.
Nie wierz, gdy cię na miłość zaklina mężczyzna, Lecz w oświadczeniu czytaj : d ługi i gólizna.
R o m a n s .
Paweł lubił W irginię, ona skracała mu chwile Nudnego życia tego, w rażeń daw ała mu tyle, Nieraz on z nią sam na sam, leżał w ogródku
[na trawie
ty ła h arm ideru, że aż po przedm ieściach d u dniło, a przeciek nic się nie zaw aliło — owoś i te ra się nie zawali. A to, oś, że te ra jeszcze niby te p a rtje cicho siedzą, to w tem je s t, ja k to je n te lig e n ty n a zy w ają: tak ty k a.
W idać, co musi m ieć każda p a rtja sw oich osobnych taktyków , tak oś, ja k m a każda sw oich liagitom ików . Taki oś niby ta k ty k od p a rtji to je s t tak, ja k b y je n e ra ł, co kom en
deruje, a p a rtja to niby wojsko, co ino s łu cha. Dużo' oś o tem g a d a ł kiedyśto kum M a
ciej, ale ciężko go było zrozum ieć, i w idać, co dopiero te ra się nauczył tego w szystkiego, a także b a ł się z czem ś w ygadać. N aw et o sław n y ch dwóch M ichałach jakoś nic nie słychać i nic ludziska o nich nie gadają.
Z tego w szystkiego będzie przeciek ja k aś faram uszka, bo przeciek m usi być faram u - s/.ka, kiedy są wybory. A tym czasem starej radzie przew róciło się w głow ie i chce do- koniecznie pokazać, co ona um ie, taj d lateg o to oś te w szystkie koncepta nowe, la ta rn ie jak ieś cudackie nowe, dyw any taj w indy m a- istrackie. Jakby oś tak długo jeszcze ta rada była, toby chyba ze. Lw ow a zrobił się jak iś P a ry ż abo A m sterdam , a w szystko na koszta m aistrackie dla fanaberji jen telig en ck iej. I to jakoś tak w szystko robią, że się naw eć n i
kogo nie p y tają w m ieście, i człowiek rano w yjdzie n a m iasto, a tu już rap tem stoi n o wa la tarn ia. A n a przedm ieściu to i świeczka się nie świeci, bo zw yczajnie taki ra d n y n a weć nie zna, którędy droga na przedm ieście I
— taj ty lk o ! |
Najnowsi Konfederaci.
O B arze św iętym m iał mówić (Nie zaś o kw estyi c h iń s k ie j!)
I mając ją przy sobie, o lepszej nie śnił zabawrie.
Pysznie mu smakowała, po dobrym obiadku [i winie.
Tego roku dopiero, porzucił Paweł W irginię, Bo była mu za drogą, przy teraźniejszej dro-
[żyżnie, Odtąd palił on Cuba. Nie wierzcie nigdy
| m ężczyźnie!
M y ŚT.
Miłość prawdziwie dziwną jest, I pełno w niej tajników,
Ma w sobie rozkosz, ból i . . . chrzest, I uniesień wykrzykników.
S k r u s z o n a .
.,Już godzina jak poszła... a to bestja jakaś !...
„Czyli kiedy kto widział takiego gawrona?!...
„A mówiłam jej: wracaj natychmiast Maryniu!
„Przynieś mi tylko cukru kilo od Szkowrona.
„O B o ż e ! daj mi siłę, bo już nie wytrzymam...
„A niechże ją szlag trafi!... i siedzi i siedzi...
„ J a stoję^ jak na ogniu już dawno ubrana..."
— „Pani dokąd tak spieszno ?“
— „ C h c ę i ś ć do s p o w i e dz i...“
Odgłos.
O M arku, Kuźm ie, P ułaskim P rofesor O strożyński.
I... kobiet zeszło się tysiąc Do ratuszow ej sali,
Z abrakło tylko potomków T ych co pod B ar chadzali !...
Gdzie oni ? Ach, w brudnej k n ajp ie W ciąż dysputują ż y w o :
J a k wszczepić burszenszafty, P udle i k n a s tr i p iw o ?!...
Ogłoszenie.
N iniejszem m am zaszczyt uw iadom ić Sz. rep rezen tacy e m iast iż przygotow aw szy znaczniejszy zapas dyplomów obyw atelstw a honorow ego przyznaw anego p. p. starostom , kom isarzom i koncypistom n a m ie stn ic tw a , odstępuje takowe za póprżedniem 2 5 % r a batu.
X . I I l i t o g r a f k r a jo w i/.
Smak lwowian.
Sm ak lw ow ian arcyparadny, Znajom ość ich sztuki p r z e d n ia : Pustki n a sztuce swojskiej T łum n a błazeństw ie z W iednia !
Korespondencje redakcji.
— N . w W . K o n ie c z n e s i j p o p r a w k i p e w n e . — S I . w e L w o w ie . S p r a w a z b y t d e lik a tn e j n a t u r y .—
W . w K . S ta n ie s ię w e d łu g ż y c z e n ia ,
S t r o f y .
i.
Pamiętam, śmiał się ze Słowian, Że głazom śpiewali hymny, — Lecz sam, miłości tchem owian Czci — posąg zimny.
II.
Dawniej zrywała kwiaty
Wśród jasnych łąk kobierca — Dziś gust zmieniła z laty I zrywa... ludzkie serca..
Kiedym kwiaty rw ał na łące...
Kiedym kwiaty rwał na łące To mi w rękach więdły, Kiedym marzył — łzy gorące W marzenia się wprzędły.
Kiedym patrzył w gwiazdy jasne Coś je zaraz śćmiło — . Gdym uwierzył w szczęście własne
To go już nie było.
K l e i n e m J ó z e f.
-
4
—Desperacja centralistów.
^ KLIIH JJflEfWW -*
P o m o w i e T a a f f e g o : „Niech tego Taaffego licho bierzś, znowu się nam wykręcił*.
W y d a w c a i o d p o w ie d z ia ln y red a k to r L ib e r a t Z a ją czk o w sk i. Z d r u k a m i i lito g r a fiii P ille r a i S p ó łk i. (T e le fo n u N r. 74.)