• Nie Znaleziono Wyników

Powrót do Lublina po wojnie - Nechama Tec - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Powrót do Lublina po wojnie - Nechama Tec - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

NECHAMA TEC

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe Lublin, okres powojenny, powroty Żydów, poszukiwanie rodziny, fabryka ojca

Powrót do Lublina po wojnie

Całą wojnę człowiek zużywał energię, żeby jakoś przeżyć. Jak przyjechaliśmy do Lublina, to sobie zdawaliśmy sprawę, że wszystkich zamordowali. Myśmy mieli bardzo dużą rodzinę, przeszło sto osób z dziećmi. Poszliśmy na Rybną 8 szukać krewnych. Ludzie chodzili do tego miejsca żydowskiego i tam szukali nazwisk.

Zwłaszcza moja mama miała nadzieję, że ten się uratował, tamten się uratował.

Nigdy nikogo nie znalazła. To było straszne, bo człowiek wpadał w depresję. Mama stale płakała, widocznie czekała na kogoś. Każdy czekał, było bardzo dużo rozczarowanych ludzi. Do Lublina wróciły tylko jednostki. Były trzy pełne rodziny, my byliśmy jedną z nich. A było ponad czterdzieści tysięcy Żydów w Lublinie przedwojennym.

W pierwszy wieczór po powrocie do Lublina dozorca w naszej fabryce był bardzo miły i nas przyjął. Poznawałam w jego mieszkaniu nasze rzeczy: meble, łóżka, kryształy, srebro, ale nic się nie mówiło. Nazajutrz ojciec powiedział: „Żebyś się nie odważyła.

Lepiej, że on to wziął, aniżeli Niemcy by to wzięli. To nie są ważne rzeczy. Ważne jest, żeby być człowiekiem. I on jest fajny człowiek. A to, że on wziął? On jest biedny.

Może nawet nie wie, że to jest nasze”.

Myśmy byli noc lub dwie u dozorcy. Potem Rosjanie zwrócili ojcu fabrykę. Oni zjednoczyli dwie duże fabryki, w tym tę chemiczną, i mój ojciec został dyrektorem całości. W tej fabryce był taki ogród z tyłu i tam było mieszkanie, w którym zamieszkaliśmy. Ładne miejsce, ogród dobrze utrzymany. Bardzo dużo ludzi u nas przechodziło, bo wracający, przypuśćmy, z obozów, wiedzieli, że u nas można przenocować. Pełne pokoje sienników, ludzie spali i jedli. Co tylko mogliśmy, tośmy pomagali.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-10-29, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja to znałem, bo tam był z jednej strony Dom Żołnierza, a z drugiej strony KUL, Katolicki Uniwersytet Lubelski, a trochę dalej, na prawo, była aleja Długosza i tam była ta

I mówi: „Patrzę, siedzi Żyd”, ja mówię: «Po co ty tu siedzisz?», a on «A gdzie mam pójść, w noc?» «Uciekaj stąd bo jak jutro przyjadą po te buraki, bo jest dużo

We Wrocławiu myśmy wyszli [z pociągu], tam już było Żydów więcej, we Wrocławiu było około dziesięciu tysięcy Żydów, a miasto było puste, bo Niemców wyprowadzili

No było kupę śmiechu, no bo ja znałem skądinąd, on skądinąd, no i oni szukali czegoś, bo coś im się tam należało, ale to co im się należało to się spaliło, bo to akurat

[Po wojnie], w Hrubieszowie, gdy stałem pod moim domem [i myślałem], że tyle dobrych serc, tyle prostych ludzi rozstrzelano bez żadnej przyczyny, to czułem ból w

Wiem, że moje serce nigdy nie przestanie krwawić aż do końca mego życia. Jeśli nawet zagoi mi się ta rana, to zostanie szpetna blizna, okropna blizna na

Może zwiał przed Niemcami i potem po wojnie wrócił, ale to też zobaczył co jest, myślał, że wrócił do przedwojennej [Polski], a tu Żydów w ogóle nie ma, nie miał gdzie

Kunickiego – red.] mieliśmy ja i jeszcze dwóch żołnierzy zająć miejsce w fabryce, która była przed wojną garbarnią.. Bo jeszcze były ostrzeliwania niemieckie,