• Nie Znaleziono Wyników

Nasza Wspólnota, 2013, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasza Wspólnota, 2013, nr 20"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

NASZA

WSPÓ NOTA

PISMO PARAFII

PW. ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW

PIOTRA I PAWŁA W KATOWICACH

nakład: 200 egz.

NUMER 20

22.12.2013

Fot. BG

Święta Rodzina, mozaika z Katedry Westminsterskiej w Londynie

„Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”

(Mt 16,16)

(2)

Bal Wszystkich Świętych

z poprzedzającym go czuwaniem

Fot. Anna M. vdC

(3)

REDAKCJA:

REDAKToR nACzELnA:

Barbara Stawowczyk SEKRETARz REDAKCJi:

Teresa Kryjon

REDAKToR TEChniCznA:

Barbara Gaworska KoREKTA:

Anna Jabłońska oPiEKUn:

ks. proboszcz Andrzej Nowicki ADRES:

Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła

ul. Mikołowska 32 40-066 Katowice PRoJEKT WiniETy:

Wydawnictwo Pergamena, Jan Zając

— „Wydawnictwa w starym stylu”

SKŁAD i ŁAMAniE:

Anna Nakonieczna DRUK:

Zakład Poligraficzny MEWA-DRUK ul. Achtelika 2

41-700 Ruda Śląska nAKŁAD: 200 egz.

ISSN 2080-2374 s. 4—5

 nasze Boże narodzenie

 Pan Jezus z sierocińcas. 6 s. 7—9

 Dla kogo narodził się Jezus?

s. 10—13

 Jan Paweł ii – papież pokoju s. 14—16

 Spotkanie jako element konstytutywny dialogu.

Dzień judaizmu.

s. 17—19

 Konieczna jest dobra wola s. 20—22

Lwów – miasto spotkań wielu Kościołów i religii

s. 23—24

Świętej Barbary kulturowy fenomen

s. 25 —26

 in memoriam

Numer 20. „Naszej Wspólnoty” zawiera teksty bo- żonarodzeniowe, bo wychodzi przed świętami, które kojarzą się nam m.in. ze szczególnym wieczorem wi- gilijnym pełnym miłości rodzinnej, pojednania, prze- baczenia, co symbolizuje opłatek, którym się dzielimy.

O przygotowaniach do świąt rodzinnych w hierarchii wybranych war- tości mówią świadectwa spisane przez Teresę Kryjon.

W tych dniach otwierają się nasze serca na innych, którym stara- my się stworzyć warunki do spędzenia Bożego Narodzenia w radości, w normalnym domu i o tym pisze Anna Jabłońska.

Motywy świąteczne z ekumenicznymi bardzo osobiście i dojrzale łą- czy Paulina Konca w recenzji książki „Miej trochę wiary” Mitcha Albo- ma.Żyjemy w czasach ciągłego zagrożenia i walki o pokój. Orędownikiem zgody, współpracy, troski o przyszłość świata w kategoriach historycz- nych i społecznych był Jan Paweł II - papież pokoju. I to jego działalność w sferze ekumenii międzynarodowej bardzo obszernie i chronologicz- nie przedstawia Anna van der Coghen.

O współczesnym dialogu międzyreligijnym, także ekumenizmie na co dzień pisze ks. Andrzej Nowicki oraz mówi ks. Andrzej Suchoń, konsultor Komisji ds. Ekumenizmu, w interesującej rozmowie z Teresą Kryjon.

Temat ekumeniczny dopełnia historyk Antoni Wilgusiewicz artyku- łem „Lwów – miasto spotkań wielu Kościołów i religii”.

Życzę ciekawej lektury

Barbara Stawowczyk

Redakcja „Naszej Wspólnoty” dzieli się opłatkiem ze wszystkimi Czytelnikami, życząc wielu świątecznych radości, duchowych przeżyć, miłości, spokoju, zdrowia, a w nadchodzącym Roku błogosławieństwa Bożego na każdy dzień.

Jan Kasprowicz Przy wigilijnym stole, Łamiąc opłatek święty, Pomnijcie, że dzień ten radosny W miłości jest poczęty.

Że jako mówi wam wszystkim Dawne, prastare orędzie, Z pierwszą na niebie gwiazdą Bóg w waszym domu zasiędzie.

Sercem go przyjąć gorącym, Na ścieżaj otworzyć wrota- Oto co czynić wam każe Miłość - największa cnota.

(4)

Ś

więta Bożego Narodzenia to doskonała okazja, żeby w ich kontekście spojrzeć na swo- ją wiarę i ponownie uświadomić sobie, że Jezus ze swoją miłością przyszedł również do mnie i rodzi się we mnie ciągle na nowo.

Jakiś czas temu spotkałam się z dwoma młodymi małżeństwami, prosząc o podzielenie się reflek- sjami związanymi z przeżywaniem Świąt Bożego Narodzenia w ich rodzinach. Chciałam się dowie- dzieć, czy przyjście na świat dziec- ka zmienia, w jakiś sposób, prze- żywanie prawdy o narodzeniu się Chrystusa i jak można, małe jesz- cze, dzieci przygotowywać do zro- zumienia tego niezwykle ważnego wydarzenia.

Oto dwa świadectwa. Pierw- sze - rodziców Stasia i Ignacego Kuchów, drugie - rodziców Agatki i Antosia Laksów.

Teresa Kryjon Święta Bożego Narodzenia to zawsze czas niezwykły, to czas ra- dości i odrobiny ciepła podczas mrozów zimy. Od zawsze przeży- wałem je w rodzinnej atmosfe- rze i już jako młodzieniec miałem wyobrażenie jak świętować je będę, gdy założę swoją rodzinę.

Po ślubie tak się stało i (nie licząc pierwszych świąt) co roku spędza- my je razem z naszymi rodzicami i rodzeństwem. Wspólnota, którą tworzymy przypomina nam, że to małe Dziecię przyszło na świat po to, aby zbawić nas wszystkich, nie osobno, zarówno jako Kościół ro- zumiany powszechnie, jak i ten do- mowy, który tworzymy z naszymi bliskimi. Coroczne radowanie się pamiątką narodzin Jezusa zostało

spotęgowane przyjściem na świat potomstwa. Chrystus narodził się po to, aby błogosławić ludzi.

Błogosławieństwem dla młodych małżeństw jest ich potomstwo.

Błogosławiony znaczy szczęśliwy, a szczęście, jakie daje dziecko, jest nie do opisania. Inaczej też przeży- wa się święta Bożego Narodzenia.

Człowiek uświadamia sobie, że Jezus był tak samo maleńki i nie- winny, narażony na różne niebez- pieczeństwa, ale też dawał tyle radości swoim bliskim, co każde dziecko i jego uśmiech. I pewnie dlatego Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że ilekroć uśmiechamy się do swego brata, wyciągamy do niego ręce, zawsze wtedy jest Boże Narodzenie. Nasze maluchy są co prawda jeszcze za małe, aby zro- zumieć istotę tych świąt, ale i tak cieszą się z narodzenia Jezusa, bo wiedzą, że to Ktoś wyjątkowy, Ktoś, kto ma urodziny i z tej okazji obda- rza prezentami, a nawet sam jest prezentem dla każdego człowieka, bo kocha mamę, tatę, dziadków, ciocię i wujków, i dzieci, a my ko- chamy Jego. Gdy dwulatek mówi, że kocha Jezusa, to jak pisał poeta:

„serce roście”. W takiej właśnie chwili młodzi rodzice (i nie tylko) jeszcze bardziej uświadamiają so- bie jakim cudem w naszym domu jest Chrystus, jak nam błogosławi, czyni nas szczęśliwymi, radosnymi i za te cuda chcemy Mu dziękować i wychwalać naszym życiem.

Marcin Kuch Jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat. Mamy dwoje dzie- ci – Agatkę (6 lat) i Antosia (2,5). Narodziny pierwszego dziec- ka były dla nas, jak pewnie dla wie-

lu rodziców, ogromną radością, ale też wkroczeniem w pewną tajem- nicę, w zupełnie nieznaną rzeczy- wistość…

O tym, że spodziewam się dziecka, dowiedziałam się w paź- dzierniku 2007 roku, więc pod- czas najbliższych Świąt Bożego Narodzenia wciąż towarzyszyła mi myśl, że oto spłynęło na nas wiel- kie błogosławieństwo, że dziecko, które noszę w swoim łonie, a któ- rym Bóg nas obdarzył, jest także częścią wielkiego planu miłości Boga względem nas, jest owocem naszego współdziałania z Duchem Świętym.

Rok później przygotowywaliśmy się do świąt już jako rodzina. Jed- nak pierwsze święta po narodzi- nach naszej córeczki były dla nas trudnym doświadczeniem, ponie- waż spędzałam je sama z dziec- kiem, mąż w tym czasie przeby- wał w trasie koncertowej w USA.

Zabrakło tej pełni w wymiarze fi- zycznej obecności. Mimo to czuli- śmy oboje z mężem, że wydarzyło się w naszym życiu coś wielkiego i wspaniałego. Miłość przyszła na świat, zawitała w naszym domu w osobie naszej córeczki. To całko- wicie zmieniło perspektywę prze- żywania świąt. Kojarzę nawet takie zdjęcie – Agatka śpiąca w wózku obok choinki – zatytułowane przez męża „Stajenka 2008”.

W miarę jak Agatka zaczynała coraz więcej rozumieć, nie mo- gliśmy nie dostrzec, że żyje obok nas istota, której trzeba poświęcić uwagę i wprowadzić w to, co dla nas jest oczywiste i często już zru- tynizowane. Umysł małego dziec- ka, jego ciekawość oraz pragnienie odkrywania świata są dla rodziców

Nasze

Boże Narodzenie

(5)

niesamowitą siłą napędową. Czę- sto trzeba zrezygnować z własnego egoizmu i wygody oraz pokusy, aby znów „odbębnić” święta w myśl powiedzenia „Święta, święta i po świętach.” Niejednokrotnie trze- ba zadać sobie trochę trudu, aby przybliżyć dziecku pewne prawdy w przystępny, ale i ciekawy spo- sób. Krąży w naszej rodzinie, le- gendarna już niemal, anegdota, o tym jak matka chrzestna zabra- ła trzyletnią Agatkę do stajenki i Agatka zapytała: „Ciociu, dlacze- go ta gwiazda świeci?” Ciocia w jak najprostszy sposób próbowała odpowiedzieć na jej pytanie, opo- wiadając o pasterzach i mędrcach, którym gwiazda wskazywała dro- gę. Agatka wysłuchawszy, stwier- dziła: „A ja myślę, że po prostu jest podłączona do prądu.”

Myślę, że bardzo ważną rolę spełnia odpowiednie przygotowa- nie do przeżywania świąt w czasie Adwentu. Podstawą jest na pewno rodzinna modlitwa przy zapala- nych kolejno świecach wieńca ad- wentowego. Gdy codziennie klę- kamy razem na modlitwie, choćby krótkiej, dzieci czują, że zbliża się coś ważnego. Jest to wstęp do tego, żeby rozmawiać z nimi o Panu Jezusie, o Bożym narodze- niu, o miłości Pana Boga do ludzi.

Przygotowanie do świąt to tak- że poczynienie pewnych starań w domu. Wspólne z dziećmi ro- bienie ozdób choinkowych, potem dekorowanie nimi choinki, ryso- wanie bożonarodzeniowych kar- tek, pieczenie pierników i przygo- towywanie świątecznych potraw jest równie ważne, jak przygo-

którzy są nerwowi w związku z ilo- ścią spraw, które muszą „załatwić”, i które ich zdaniem są niezbędne i konieczne do dobrego przeżycia świąt, przy dzieciach wyciszają się.

W 2011 roku spłynęło na nas kolejne błogosławieństwo w oso- bie naszego synka – Antosia.

I w tym kontekście chciałabym podzielić się jeszcze jednym do- świadczeniem. Głównie to kobiety dbają o przedświąteczny porządek w domu, o przygotowanie świą- tecznych potraw, wysyłanie życzeń itp. Dla mnie, jako żony i matki, zeszłoroczne święta, były pewne- go rodzaju lekcją pokory. Ponie- waż jestem osobą bardzo pedan- tyczną i lubię, żeby wszystko było zrobione jak najlepiej, musiałam pogodzić się ze świadomością, ale również ze stanem faktycznym, że pewne rzeczy nie zostaną zrobio- ne, ponieważ nasz synek okazał się tak absorbujący, że cały niemal czas poświęcałam jemu. Okazało się jednak, że to, co moim zda- niem było bardzo ważne, a czego nie udało mi się zrobić, nie prze- szkodziło nam w dobrym przeżyciu świąt.

Narodziny dzieci sprawiły, że przewartościowaliśmy nasze życie, zmieniła się lista priorytetów. Dla- tego możemy przeżywać tajemni- cę Bożego Narodzenia głębiej i in- tensywniej, kładąc akcent przede wszystkim na więzi międzyludzkie, celebrując rodzinne spotkania przy Stole Eucharystycznym i spo- żywając świąteczny obiad.

Zmienił się również sposób przeżywania Eucharystii. Trzeba czasami dużo samozaparcia, aby, dzieląc uwagę pomiędzy słucha- nie Słowa Bożego a kontrolowanie biegającego szkraba, nie zmarno- wać tego czasu. Jednak rodziciel- stwo to wielki przywilej i zaszczyt, dlatego życzymy wszystkim bło- gosławionych świąt w prawdziwie rodzinnej atmosferze miłości i ra- dości.

Renata Laksa

(6)

S

iedzi apatyczna, jakby nie wiedziała, co się wokół dzie- je. Mnóstwo dzieci w tym samym stanie. Zjechały się tu chy- ba z kilku ośrodków, bo resztę do- mów dziecka na święta zamknięto.

Pechowcy, których nikt nie zabrał, trafili właśnie tutaj. Między nimi Karolinka – chudzielec o przezro- czystej skórze.

Nie chce się ubrać. (Stały pro- blem.) Nie włoży kurtki ani czapki i koniec. Szalik ją dusi. Buty ubiera godzinę. W aucie musi jechać przy otwartym oknie, głęboko oddycha zimnym powietrzem i oczywiście kaszle. Regularnie walczymy, by podać jej antybiotyk. Regularnie, bo nasza Karolinka odwiedza nasz dom w każdy weekend od kilku miesięcy. Jesteśmy jej rodziną za- przyjaźnioną. Ciocią i wujkiem, którzy chwilowo są jej najbliżsi na świecie. Teraz, kiedy jedzie na do nas na święta Bożego Narodzenia, wie dobrze jak wygląda nasz dom, jakie mamy zwyczaje, gdzie jest jej łóżko i miejsce na rzeczy, gdzie są zabawki i szczoteczka do zębów.

Ale mimo tego ona niczego nie czu- je. Nie cieszy się, nie czeka. Dopie- ro jak chwilę u nas pobędzie, sta- nie się znowu sobą: uśmiechniętą dziewczynką, która marzy o Barbie.

Takich dzieci jak Karolina jest niemożliwie dużo. Utknęły w do- mach dziecka bez szansy na nor- malne życie. Czekają, aż rodzice się poprawią i wrócą na właściwą drogę, co się zazwyczaj nie zdarza albo czekają na sąd i urzędników, by do końca wypełnili wszystkie dokumenty i pozwolili im na znale- zienie prawdziwej rodziny. Mijają miesiące, czasem lata. Karolinka na ten trudny czas ma nas. Przy-

wiązujemy się do siebie ze świa- domością, że będziemy się musieli pożegnać. Próbujemy otoczyć ją opieką i widzimy, jak mało może- my jej dać. Nie posiadamy tego, co jest jej naprawdę potrzebne:

chciałaby jeszcze choć raz przytulić się do mamy.

Przerwa świąteczna trwa dosyć długo, więc czeka na nas dużo mi- łych chwil. Karolinka się zadomo- wiła, bawi się z naszymi dziećmi, trochę się kłócą, czasem pobiją.

Jak to dzieci. Jest bez przerwy głodna. Swoje prezenty schowała głęboko i nie pozwala ich doty- kać, co jest słuszne, gdyż czyhają na nie młodsi domownicy. Chodzi cały czas w jednej bluzce, bo pozo- stałe są „bez sensu”. Ma rację, też bym ich nie ubrała. Bluzkę ubiera na gołe ciało i na to kurtkę. Kupuję jej podkoszulkę – nie wie, że taka część garderoby istnieje.

Ponieważ Boże Narodzenie to czas dla rodziny, spotykamy się z krewnymi. Każde takie spotkanie jest dla niej jak trzęsienie ziemi.

Chowa się w pokoju za biurkiem i długo nie wychodzi. Zostawiamy ją w spokoju i czekamy. Po czasie przychodzi, zagląda i znowu zni- ka. Niektóre z zaproszonych dzie- ciaków ją dręczą: czemu mieszka w domu dziecka, a nie z mamą.

Pijemy ten kielich goryczy razem z nią. Sąsiedzi – najmilsi na świe- cie – wypytują, kim jest. Cóż zro- bić, od świata się nie ucieknie.

Jeszcze Sylwester, kolorowe czapki i serpentyny, sztuczne ognie za szybą i koniec. My wraca- my do zwykłych zajęć, a Karolinka do ośrodka. Ten moment, kiedy wychodzi z naszego domu, wsia- da do auta, a potem idzie wolno,

bardzo wolno do siebie to czas kryzysu i ciągłych pytań, czy było warto. Czy nie wyrządzamy jej jeszcze większej krzywdy niż ta, która ją już spotkała. Nie dowie- my się. Ważne jest dla mnie to, co mówi nasza przybrana córeczka:

że chce przychodzić, nawet jeśli to jest na chwilę. Przynosi dla nas prezenty, czeka tylko na weekend, by znów zjawić się u nas. Opiekun- ki ją chwalą, podobno się zmienia.

Dzieciaki z ośrodka zazdroszczą:

tam każdy chce mieć ciocię i wuj- ka. Dziecko potrzebuje miłości, chce wiedzieć, że do kogoś nale- ży. Musi mieć kogoś, o kim będzie z uśmiechem myślało.

Tak było w święta dwa lata ***

temu. Kolejne już Boże Narodze- nie spędzamy bez Karolinki. Jej sytuacja się wyjaśniła. Ma nowych rodziców – na zawsze. Zaskakująco łatwo weszła do tej nowej rodzi- ny. Gdy ją ostatni raz widziałam, mówiła tylko o nich. Na szczęście.

A my przekonaliśmy się, że jedyne, co można w Boże Narodzenie dla takiej Karolinki zrobić, to zaprowa- dzić ją do stajenki i Nowo narodzo- nego prosić o łaskę, gdyż on sam, choć urodził się w ubogiej stajni, miał zawsze Ojca i Matkę.

Anna Jabłońska

Pan Jezus

z sierocińca

(7)

Z

bliża się Boże Narodzenie, czas kiedy Słowo, a więc sam Bóg, staje się ciałem czyli, zachowując swoją Boską naturę, która jest niezmienna, przybiera fizyczną postać i przychodzi do nas, do ludzi. ,,Niech cię nie dziwi, że ludzie rodzą się z Boga, skoro Słowo stało się ciałem”1 – napisał święty Tomasz. W czasie Bożego Narodzenia mocniej odczuwamy to, że narodziliśmy się z Boga, czu- jemy się, jakbyśmy mogli dotknąć Jego nieskończonej Tajemnicy.

Wszystko przeżywamy silniej. Ła- twiej się wzruszamy, bardziej boli nas strata i bardziej cieszy bycie razem, mocniej tęksnimy, chęt- niej wybaczamy, odważniej otwie- ramy drzwi swojego domu. We wszystko wkładamy więcej pracy – w staranne porządki, w ustrojenie choinki, w przygotowanie trady- cyjnych potraw. Wielu z nas uważa Boże Narodzenie za najistotniejszy moment w roku. Trudno więc po- jąć, że jesteśmy tylko pewną gru- pą ludzi, że nie wszyscy w naszym kraju, a tym bardziej nie wszyscy na świecie dostrzegają przyjście Jezusa. Dla niektórych Boże Naro- dzenie nie znaczy zupełnie nic.

Dwa lata temu, właśnie na Boże Narodzenie dostałam w prezencie książkę Mitcha Alboma pt. ,,Miej trochę wiary”. Autor opisuje wła- sną historię – został wychowany w wierze żydowskiej, od której z czasem oddalił się z różnych po- wodów. Po latach schorowany ra- bin, który był jednym z jego pierw- szych nauczycieli, prosi pisarza by kiedy umrze, wygłosił mowę na jego pogrzebie. Ich wspólne spo- tkania stają się okazją do zadawa- nia pytań i poznawania życia i reli-

gii na nowo. W podobnym czasie autor spotyka pastora, który dzięki wierze w Chrystusa podniósł się po wielu traumatycznych wyda- rzeniach i teraz własnymi siłami odbudowuje zrujnowany kościół, gromadzi wiernych, pomaga bez- domnym.

,,Miej trochę wiary” to wspa- niała książka – książka o życiu i o odchodzeniu, o małżeństwie i o kapłaństwie, wzruszająca i za- bawna. Pomaga odnaleźć w sobie nie tylko wiarę, ale i tolerancję.

Słowo ,,tolerancja” jest dziś bar- dzo nadużywane, często mylone z pobłażliwością. W niektórych przypadkach bierze się z lenistwa, niechęci do dyskusji, z niewiedzy, ze strachu przed rozgrzebywaniem ran. Niejednokrotnie postawa to- lerancyjna wynika głównie z chę- ci bycia poprawnym politycznie.

Wypada być tolerancyjnym, więc jestem. Co więcej, to że jestem to- lerancyjny, nie ma nic wspólnego z tym, wobec czego jestem tole- rancyjny, bierze się tylko ze mnie.

To ze mnie czyni kogoś lepszego, nieskazitelnego, stawia mnie po- nad wszystkimi. Niestety, tak wła- śnie często wygląda ludzka tole- rancja, jest postawą przyjmowaną na pokaz, nieprzemyślaną, pełną pychy. Książka ,,Miej trochę wiary”

uczy prawdziwej tolerancji rozu- mianej jako miłość. Przedstawia nam drugiego człowieka, który po- tyka się, cierpi, nie rozumie, który jest w swoich odczuciach i działa- niu taki sam jak my, ani lepszy, ani gorszy. Nie unika trudnych pytań, dociera do źródeł problemów, przytacza przykre sytuacje. Jest pełna pokory, ale też optymizmu.

Nawet wiele bolesnych wydarzeń,

Dla kogo

narodził się Jezus?

(8)

spowodowanych stereotypowym postrzeganiuem drugiej osoby, przedstawia w sposób wręcz ko- miczny tak, że dostrzegamy jak absurdalne są często nasze uprze- dzenia. Pożyczając książkę różnym znajomym, spotkałam się z sy- tuacją, w której osoba wcześniej źle nastawiona do Żydów, zaczęła bronić ich w dyskusjach i nazywać starszymi braćmi w wierze.

Mitch Albom w swojej książce przytacza różne bolesne doświad- czenia wynikające z ludzkiej wro- gości, ale równocześnie prezentuje wiele sposobów przełamywania niechęci. Jego opisy są bardzo szcze- re, poruszające. Wiele z nich prze- pełnionych jest autentycznym cier- pieniem, a wiele innych pełnych dystansu, humoru i serdeczności.

Pozwolę sobie przedstawić niektóre opisane przez niego historie.

Pewnego razu rabin, o którym opowiada, zaprosił pastora z ko- ścioła episkopalnego na spotkanie ze swoją wspólnotą. Chciał, by du- chowni wspólnie wizytowali świą- tynie. Pastor, dziękując za zapro- szenie, dodał ze łzami w oczach, że rabin jest cudownym człowiekiem, dlatego prosi go, żeby uznał Jezu- sa Chrystusa ze swego zbawiciela, inaczej bowiem pójdzie do piekła.

Ponieważ spora część miejsco- wych z nieufnością patrzyła na Żydów, rabin odwiedzał szkoły w okolicy, zdejmował jarmułkę i pozwalał dzieciom przezywają- cym go ,,rogaczem” dotykać swo- jej głowy i szukać rogów. Zdaniem dzieci, skoro był Żydem, musiał mieć rogi ukryte pod jarmułką.

Autor opisuje też kłótnię kato- lickiego księdza z rabinem spo- wodowaną tym, że w święto Rosz ha-Szana odbywające się w nie- dzielę, Żydzi postawili samochody przy kościele, blokując tym samym miejsca katolikom. Ksiądz zarzu- cił im, że obchodzą swoje święto w niedzielę, żeby zrobić katolikom na złość. Kiedy usłyszał, że data zo- stała ustalona przed trzema tysią- cami lat, odpowiedział tylko: ,,za mało was wybili”. Rabin zadzwonił

w tej sprawie do arcybiskupa i na- stępnego dnia ksiądz przyszedł go przeprosić. Arcybiskup wymyślił, że rabin i katolicki ksiądz powinni razem przejść się po szkolnym bo- isku, żeby pokazać dzieciom swoje pojednanie. Ten prosty gest stał się początkiem ich przyjaźni, a wiele lat później, na pogrzebie księdza, rabin odmówił za niego modlitwę w kościele.

Ciekawy jest opis jednej lek- cji religii, którą autor zapamiętał z dzieciństwa. Z talmudycznym ko- mentarzem analizowali rozstąpie- nie się wód Morza Czerwonego.

Komentarz mówi o tym, że kiedy wróg zatonął i aniołowie Boży za- częli świętować jego klęskę, Bóg zapałał gniewem i powiedział:

,,Przestańcie świętować! To też były moje dzieci!”.

Autor nikogo jednak nie wy- biela, pokazuje, że także Żydzi wygłaszają wartościujące oceny, że skłonność do dzielenia, kryty- kowania, cechuje wielu ludzi, bez względu na wyznawaną wiarę.

Pewnego razu rabin przedstawił mu historię swojej konserwatyw- nej babci, która wybrała się z nim na mecz baseballu. Kiedy wszy- scy przeżywali mecz, dopingowali gracza, podskakiwali, cieszyli się, ona siedziała bez ruchu. Gdy rabin spytał ją, dlaczego nie bije braw, odpowiedziała w jidysz: ,,Albert,

czy to jest dobre dla Żydów?”. Jak widać, zamknięcie się na innych prowadzi często do absurdu.

Albom przyznaje, że jego utra- ta wiary miała związek z tym, że wolał się nie ujawniać, wstydził się, nie chciał przyjmować pozy- cji obronnej. Wspomina list od któregoś z duchownych, który ra- bin odczytał w jednym ze swoich kazań. List kończył się słowami:

,,Niech Wasz Bóg i nasz Bóg mają Cię w opiece”. Wtedy był nastolat- kiem i słowa o dwóch Wszechmo- gących bawiły go, nie odczuwał ich wagi. Z czasem, zauważył, że kwe- stia ,,Wasz bóg i nasz Bóg” jest nie tyle zabawna, co kontrowersyjna.

Jeszcze później, że jest wręcz kon- frontacyjna. Z czasem, tak jak jego znajomy rabin, zaczął szukać płasz- czyzny porozumienia, przestał bać się inności. Opisuje podobieństwa, które można odnaleźć w różnią- cych się religiach. Mnie osobiście bardzo zainteresował fragment o tym, jak różnie odmienne reli- gie przedstawiają te same targa- jace ludźmi żądze. Chrześcijanie uważają, że szatan namawia ich do złego, hinduiści sądzą, że zło to wyzwanie rzucone życiowej równowadze, judaizm dobro i zło przedstawia jako dwa zwaśnione duchy. Wszystkie te religie mówią w gruncie rzeczy o tym samym – o ludzkiej naturze.

(9)

Rabin tłumaczył, że należy wie- dzieć, w co się wierzy i nosić to w duszy, być przekonanym, że to właśnie jest prawda. Równocze- śnie trzeba jednak mieć na tyle pokory, by przyznać, że nie wie się wszystkiego i zaakceptowac, że ktoś wierzy w coś innego. Dodał, że większość religii nakazuje prze- cież kochać bliźniego, po prostu.

Pisarz przytacza też swój dialog z rabinem:

,,- Kiedy ktoś innego wyznania mówi do ciebie Z Bogiem!, jak od- powiadasz?

-Tak samo: Z Bogiem!

-Naprawdę?

-A czemu nie?”2

,,Zadziwiający dar Bożego Naro- dzenia polega właśnie na tym, że Jezus przyszedł do każdego z nas i w sobie uczynił nas braćmi. Zo- bowiązuje nas to, byśmy coraz bardziej przezwyciężali niechęć i uprzedzenia, znosili bariery i uni- kali sporów”3 – powiedział papież Benedykt XVI 24 grudnia 2006 roku. Najważniejsze jest więc, żeby pamiętać, że Jezus przyszedł także do tych, którzy nie zauważy- li Jego przyjścia. Boże Narodzenie zobowiązuje nas do miłości – tak jak Bóg umiłował świat, tak i my powinniśmy uczyć się kochać.

Warto dodać, że zupełnie czym innym jest pozbycie się osobistych uprzedzeń, a czym innym są kwe- stie społeczno-polityczne, świado-

mość realnych zagrożeń, jakie sta- nowią działania skrajnie myślących wyznawców niektórych religii. Nie chodzi bowiem o to, by otwierać się na wszystko co inne, bez wzglę- du na to, czy jest dobre czy złe, ale by otworzyć się na drugiego czło- wieka i nie poddawać pod ocenę tych aspektów życia, które nie dają się w żaden sposób ocenić (a takie aspekty stanowią większość nasze- go życia). Jednak nawet przeciw- działanie istniejącym faktycznie niebezpieczeństwom nie może być podyktowane emocjami, nienawi- ścią, musi być racjonalne, służyć obronie a nie atakom. Należy też pamiętać, że wszelkie zagrożenia nie są wynikiem odmiennej wiary, ale tego, co robią z nią sami ludzie, są jedynie niewielkim wycinkiem różnorodności, która sama w so- bie jest potrzebna, piękna i nie po- winna być zarzewiem konfliktów.

Zwyczajne różnice, nawet w tak podstawowych kwestiach jak wia- ra, nie mogą niszczyć w nas otwar- tości na dialog i chęci współdziała- nia na tych polach, na których jest to tylko możliwe. Nie mogą też ab- solutnie nastawiać nas źle do jed- nostki, której sam Bóg podarował przecież wolną wolę, czynić wro- gami innych ludzi. Nie chodzi o po- kazanie wyższości. Duma i radość z daru, jakim jest nasza wiara jest koniecznym elementem naszego życia, uczy nas wytrwałości w wie- rze. Musimy jednak pamiętać, że

samo wychowanie się w konkret- nej kulturze nie czyni nas lepszymi ludźmi. To pycha i chęć narzucania innym własnego zdania za wszelką cenę prowadzą do wojen. Kluczem jest umiejętność dostrzeżenia, że jako ludzie jesteśmy równi.

Ludzie zakochani patrzą zawsze najpierw na to, co ich łączy, a nie na to co dzieli. Zachwycają się, że powiedzieli równocześnie to samo zdanie, że rozumieją się bez słów, że oglądają te same filmy, że wy- znają podobne wartości, że lubią spacerować w soboty, zachwycają się wszystkim. Wszystko jest dla nich znakiem i powodem, żeby być razem. Zadają sobie pytania i zawsze uważnie się słuchają, bo chcą jak najlepiej się zrozumieć, jak najwięcej wiedzieć o sobie nawzajem. Tylko dzięki temu, co ich połączyło, udaje im się potem przezwyciężać to, co dzieli, a czego niejednokrotnie okazuje się być więcej od tego co podobne. Jeżeli nie znajdziemy tego co łączy nas z drugim człowiekiem, pozostaną już tylko podziały. Niech miłość będzie więc naszym pierwszym ar- gumentem.

Paulina Konca

(Endnotes)

1 Święty Tomasz z Akwinu: ,,Komentarz do Ewangelii Jana”, Kęty 2002, s. 87.

2 Mitch Albom: ,,Miej trochę wiary”, Warszawa 2011, s.163.

3 Benedykt VXI: ,,Myśli na każdy dzień”, Poznań, 2009, s.406.

(10)

P

okój z hebr. szalom a z gr.

eirene – to wartość w dzie- jach ludzkości zawsze bardzo ważna, pozdrawiano się tym zna- kiem, był on ludziom dobrej woli zawsze bliski. W języku współcze- snym traktuje się go w sposób ści- śle instrumentalny: Pokój?... – to stan zgody pomiędzy państwami.

Natomiast pokój w znaczeniu głęb- szym zakłada przyjaźń i współpra- cę państw, ludów i narodów. Zakła- da obopólną znajomość, wymianę usług i dóbr między tymi, którzy podejmują troskę o pomyślną przyszłość świata. Człowiek z głę- bi serca pragnie pokoju i życzy go innym. Pokój jest jednak rzeczywi- stością zarówno zewnętrzną czyli historyczną, jak i wewnętrzną czyli nadprzyrodzoną (zważywszy piel- grzymi charakter życia ludzkiego, pokój jest również rzeczywistością eschatologiczną). I właśnie ten we- wnętrzny pokój – będący stanem (miłosnej) głębokiej więzi człowie- ka z Bogiem – jest źródłem pokoju historycznego i społecznego.

Podstawą pokoju na świecie jest: prawo do prawdy, prawo do wolności, prawo do sprawiedliwo- ści i prawo do miłości. Pokój, który daje Chrystus ma przede wszyst- kim charakter dobra duchowego.

Przejawia się on jako więź z Bo- giem i braćmi, która jest w stanie trwać mimo ucisków i prześlado- wań, wieź mogąca ten pokój nawet umacniać, a dzięki darowi odwagi i męstwa może też być udziałem w triumfie Chrystusa nad złem.

Począwszy od Jana XXIII , który poprzez Encyklikę Pacem in terris (z 1963 r.) kładzie nacisk na ścisłą łączność miedzy darem duchowe- go pokoju a zobowiązaniem chrze-

ścijan do tworzenia podstaw po- koju społecznego i politycznego;

poprzez dokument Vaticanum II Gaudium et spes widzimy, że pokój jako dar Boży – mający początek w sercach ludzkich, musi promie- niować i przetwarzać całą tkankę życia indywidualnego i zbiorowe- go. W 1967 r. utworzono papieską komisję Iustitia et Pax, zajmującą się nauczaniem Kościoła w spra- wach społecznych, promowaniem pokoju i sprawiedliwości.

Od tegoż roku zaczęto również obchodzić rokrocznie pierwszego stycznia - Światowy Dzień Pokoju - uwieńczany papieskim orędziem.

Ze współczesnej perspektywy wydaje się, że najmocniejszy ślad zostawiła działalność Jana Pawła II na niwie pokoju i dialogu mię- dzyreligijnego. Chronologicznie śledząc liczne orędzia Jana Pawła II na ten dzień widzimy: tematy o pokoju – który jest darem Boga i o wychowaniu do pokoju. Papież porusza zagadnienia: prawdy, wol- ności, dialogu – by pochylić się nad

„sercem nowym” – które rozumie i gwarantuje pokój. Następnie za- stanawia się nad: rozwojem, soli- darnością, wolnością religijną i po- szanowaniem mniejszości. Mówi o sumieniu, a następnie zjed- noczeniu wszystkich wierzących w budowaniu pokoju. Potem były lata, kiedy to tematami byli: ubo- dzy, rodzina, kobiety i dzieci. Przed samym rokiem jubileuszowym mówił o: przebaczeniu i sprawie- dliwości. Począwszy od Roku Świę- tego tematy były następujące:

2000 „Pokój tym, którzy Boga mi- łują”

2001 „Trzeba tworzyć kulturę mi- łości i pokoju”

2002 „Sprawiedliwość i przeba- czenie – dwa ‘filary’ pokoju”

2003 „Pokój jest najcenniejszym dobrem”

2004 „Wspólnie budujmy cywili- zację miłości i pokoju”

2005 „Pokonywać zło bronią mi- łości”

Prześledźmy pobieżnie kalen- darium pontyfikatu Jana Pawła II.

Nie sposób będzie oprzeć się wra- żeniu, że był to autentyczny świa- dek Chrystusa, człowiek starający się za wszelką cenę wprowadzać pokój. Błogosławieni, którzy wpro- wadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi (Mt 5, 9).

Nie zważając na niebezpieczeń- stwa (jego życie często było zagro- żone) starał się być tam, gdzie lu- dzie cierpieli niesprawiedliwość…

Chcę być waszym głosem, mówił do meksykańskich Indian pod- czas swojej pierwszej pielgrzymki w 1979 r. równocześnie nie bo- jąc się w swoim przemówieniu w ostrych słowach oskarżać ludzi odpowiedzialnych za ucisk bezro- botnych niemających już nadziei Indian.

W tym samym roku udaje się do Polski będącej pod sowiecką wła- dzą. I tutaj z głębi serca na pl. Zwy- cięstwa w Warszawie słyszymy:

Wołam z głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesła- nia Ducha Świętego, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!

Potem były odważne wystąpie- nia na Jasnej Górze, w Auschwitz i w Nowej Hucie.

Jan Paweł II

– papież pokoju

(11)

Wielu mówi, że Jan Paweł II odegrał decydującą rolę w wal- ce z reżimem komunistycznym w Europie Wschodniej. Dopiero z chwilą otrzymania duchowego wsparcia z jego strony, wielu Po- laków (i nie tylko) uwierzyło, iż są w stanie zmienić swój los. Od pierwszego dnia stanu wojenne- go w Polsce występował do władz polskich z apelami o zniesienie represji i stworzenie warunków,

aby społeczeństwo mogło w spo- sób nieskrępowany wyrazić swoją wolę. Cały czas - śledząc trudną sytuację - był z nami. Potem nastą- piła tzw. jesień ludów, kiedy „po- sypały się” reżimy na Węgrzech, w Czechosłowacji, w NRD i Bułga- rii. Krajem, który mocniej ucierpiał była Rumunia.

„Jan Paweł II istotnie przyczy- nił się do tego, że zrealizowało się marzenie o upadku muru ber-

lińskiego, oraz o zakończeniu po- działu Niemiec i Europy” powie- dział (w 1996 r.) kanclerz Niemiec Helmut Kohl, przeprowadzając papieża pod Bramą Brandenbur- ską. Zapanowała wtedy wolność, która stała się równocześnie da- rem i zadaniem (jak pisał Tischner

„nieszczęsnym darem wolności”).

Wraz z runięciem muru berlińskie- go zawalił się totalitarny porządek hierarchii wartości. Stąd papież

Fot. Anna M. vdC

Łagiewniki

(12)

zaczął mówić o nowej ewangeli- zacji (by w miejsce antagonizmów, podziałów i nienawiści – zaczęła powracać idea autentycznej miło- ści i solidarności międzyludzkiej), a więc do odczytywania na nowo Dobrej Nowiny.

Osiemnaście lat później papież, będąc znów w Gnieźnie, świadom nowych wyzwań, przemawia tymi słowami: Czyż nie można powie- dzieć, że po upadku jednego muru, tego widzialnego, jeszcze bardziej odsłonił się inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent – mur, który przebiega przez ludzkie serca? Jest on zbudowany z lęku i agresji, z braku zrozumienia dla ludzi o innym pochodzeniu, kolorze skóry, przekonaniach religijnych, z egoizmu politycznego i gospo- darczego oraz z osłabienia wrażli- wości na wartość życia ludzkiego, godność każdego człowieka. /Jan Paweł II, homilia podczas Mszy św. na Wzgórzu Lecha, Gniezno, 3.06.1997/.

Papież w swoim nauczaniu za- wsze eksponował tezę, że wszelkie procesy zewnętrzne, nawet o wy- miarze międzynarodowym czy międzykontynentalnym, w gruncie rzeczy rozpoczynają się w sercu człowieka. Z determinacją odwie- dzał nawet takie kraje, gdzie nie był mile widziany. Był jak skała, nic go nie przerażało - kiedy miał prze- konanie, że powinien gdzieś po- jechać. Trudnymi podróżami były niewątpliwie: Nikaragua, Grecja, Sarajewo w byłej Jugosławii, Ho- landia, Chile, Haiti, Kuba.

W Maroku przemówienie na stadionie do młodych muzułma- nów zakończył modlitwą:

Boże, Ty jesteś naszym Stwórcą.

Ty jesteś dobry i Twoje miłosier- dzie nie zna granic.

Tobie oddaje cześć wszelkie stwo- rzenie.

Boże, Ty przekazałeś nam, ludziom, swoje wewnętrzne prawo, którym mamy żyć;

wypełnić Twoją wolę i wykonywać naszą powinność;

kroczyć Twoimi drogami i zaznać pokoju duszy.

Tobie ofiarujemy nasze posłuszeń- stwo.

Prowadź nas we wszystkich na- szych inicjatywach podejmowa- nych na ziemi.

Uwolnij nas od złych skłonności, które odwodzą nasze serce od Twojej woli.

Nie dozwól, abyśmy wzywając Twojego imienia usprawiedliwiali nieporządek ludzki.

O Boże, Ty jesteś jedyny. Do Ciebie kieruję naszą cześć.

Nie pozwól, byśmy oddalili się od Ciebie.

O Boże, sędzio wszystkich ludzi, dopomóż nam

znaleźć się w dniu ostatecznym w gronie Twoich wybranych.

O Boże, Twórco sprawiedliwości i pokoju,

udziel nam prawdziwej radości i miłości,

a także trwałego braterstwa po- śród wszystkich narodów.

Udzielaj nam stale swoich darów.

Amen

/Casablanca, 19.08.1985/.

Religia odgrywa istotną rolę w inspirowaniu gestów pokoju i utrwalaniu warunków pokoju.

Tym skuteczniej to czyni, im bar- dziej zdecydowanie skupia się na tym, co jest jej właściwe – czyli na otwarciu na Boga, nauczaniu duchowości powszechnego bra- terstwa i tworzeniu „kultury soli- darności”. Dlatego znamiennym wydarzeniem było zaproszenie do Asyżu na 27.10.1986 r. na Świato- wy Dzień Pokoju wyznawców róż- nych religii (było ich 13) i kościo- łów chrześcijańskich (a tych było 47). Jan Paweł II powiedział wte- dy: Wspólne spotkanie tylu przy- wódców religijnych na modlitwie, jest samo przez się zaproszeniem dla świata dziś, aby uzmysłowił sobie, że istnieje inny wymiar po- koju i inny sposób jego promocji, który nie jest rezultatem negocja- cji, kompromisów politycznych, czy machinacji ekonomicznych, ale jest rezultatem modlitwy, która nawet w różnorodności religii wy- raża stosunek z Najwyższą Mocą,

która przekracza nasze zwykłe możliwości ludzkie. Następnie każ- da delegacja udała się do bazyliki na inne miejsce i tam, zgodnie ze swą własną obrzędowością, zano- siła błagania o pokój na świecie.

Potem wszyscy uczestnicy spotkali się pod murem bazyliki, aby kolej- no według poszczególnych wyznań wypowiedzieć swoją modlitwę. Na koniec papież zaprosił do wspól- nego odmówienia modlitwy Ojcze nasz. W tym dniu uczestnicy pości- li, a liczne rządy i organizacje mili- tarne przyjęły papieskie wezwanie do zawieszenia walk zbrojnych w tym dniu. Spotkanie uznano za wielki sukces. Następne takie spo- tkania miały miejsce w 1993 r. oraz w 2002 r.

Podczas III pielgrzymki do Pol- ski, Jan Paweł II przypominał pod- stawowe prawa człowieka tkwiące u podstaw pokoju na świecie: pra- wo do prawdy, wolności, sprawie- dliwości i miłości.

Wielu hierarchów watykańskich ceniło papieża najbardziej za dzia- łalność na rzecz pokoju, a sekre- tarz ONZ Javier Perez de Cuellar stwierdził: (…) jego błogosławień- stwo ma uniwersalny charakter i oddziaływanie. Niesie ono ze sobą silną potrzebę pokoju i po- myślności dla wszystkich mężczyzn i kobiet tego świata, niezależnie od religii czy przekonań politycznych.

Jan Paweł II jest apostołem praw- dziwego pokoju. Fidel Castro po- wiedział: na całym świecie jest tyl- ko jeden człowiek, który działa na rzecz sprawiedliwości i pokoju, za co płaci osobistą cenę, i tym czło- wiekiem jest Jan Paweł II, którego darzę wielkim szacunkiem.

Rok przed Pierestrojką w Związ- ku Radzieckim Michaił Gorbaczow, po godzinnej rozmowie z Ojcem Świętym w Watykanie, stwierdził:

Więcej się dowiedziałem w ciągu tej godziny z Papieżem, niż w czasie dziesięciu lat studiowania mark- sizmu, a do żony Raisy wskazując na Jana Pawła II powiedział: Mam zaszczyt przedstawić ci najwyższy autorytet moralny na ziemi.

(13)

że było to wstrząsające świadec- two pogardy dla człowieka i hań- ba dla ludzkości poprzez planowe barbarzyństwo, którego ofiarą padł naród żydowski.

I znów następna podróż do Angoli, kraju spustoszonego po straszliwej wojnie domowej, tam odprawił Mszę św. na stadionie, który kilka lat wcześniej służył jako miejsce egzekucji i podtrzymywał na duchu ludzi po tych nieprawdo- podobnie ciężkich przejściach.

Jedyną drogą do pokoju jest przebaczenie. Przyjęcie i ofiarowa- nie przebaczenia przerywa spiralę nienawiści i zemsty, kruszy kajdany zła krępujące serca przeciwników.

Miłość do tych, którzy nas skrzyw- dzili, może przemienić nawet pole bitwy w miejsce solidarnej współ- pracy - pisał Jan Paweł II w 2001 r.

w orędziu na Wielki Post.

Zawsze na sercu Janowi Paw- łowi II leżało zagadnienie pokoju w Jerozolimie (jak wskazuje jej piękna nazwa - skrzyżowaniem dróg) - miasta, które winno być symbolem pokoju, tymczasem jest to nieustannie trwający konflikt międzynarodowy, zaciekła wza- jemna wrogość i niekończący się łańcuch przemocy. Obaj papieże Jan XXIII i Jan Paweł II zastanawia- li się nad koniecznością istnienia władzy międzynarodowej, jed- nak zauważyli, że ciągle brakuje ważnego elementu, który mógłby zapobiec przekształcaniu „praw”

w samowolę, a niepewność sytu- acji staje się jeszcze bardziej dra- matyczna z powodu konfliktu inte- resów wśród członków wspólnoty międzynarodowej.

Zauważyli również, że w Dekla- racji Praw Człowieka z 1948 r. nie ma mowy o obowiązkach człowie- ka, a to właśnie obowiązek ustala granice, w jakich prawa muszą się utrzymać, by nie przerodzić się w uprawianie samowoli. Większa świadomość powszechnych obo- wiązków człowieka przyniosłaby ogromne korzyści sprawie pokoju,

nie zależy od woli jednostki czy pewnej grupy powiedział kiedyś Jan Paweł II.

Trudna podróż do jednego z naj- ważniejszych miast świata do Aten w 2001 r. w konsekwencji okazała się zwycięstwem; każdy następny krok Ojca Świętego sprawiał, że cichły głosy protestujących, którzy zaczynali się wsłuchiwać w papie- skie słowa, a były to jak twierdzo- no „kroki giganta”.

Owszem on, Jan Paweł II, był gigantem, gigantem duchowym w każdym calu!

Na temat Unii Europejskiej, wartości jakie w niej winny obo- wiązywać i jej przyszłości Jan Pa- weł II wypowiedział się ponad sie- demset razy. Jednym z ostatnich dokumentów była adhortacja apo- stolska Ecclesia in Europa (2003 r.).

Ważne byśmy zapamiętali ja- kie przesłanie miał dla nas papież w związku z przystąpieniem na- szym do UE: Kościół pragnie być obecny również w procesie przy- gotowania Polski do pełnego zjed- noczenia z UE. Trzeba jednak, by zaistniała jako państwo, które ma swoje oblicze duchowe i kultural- ne, swoją niezbywalną tradycję historyczną związaną od zarania dziejów z chrześcijaństwem. Tej tradycji, tej narodowej tożsamości Polska nie może się wyzbyć. Stając się członkiem Wspólnoty Europej- skiej, Rzeczypospolita Polska nie może tracić niczego ze swych dóbr materialnych i duchowych, któ- rych za cenę krwi broniły pokole- nia naszych przodków. W obronie tych wartości Kościół pragnie być partnerem i sojusznikiem rządzą- cych naszym krajem. A w polskim parlamencie w 1999 r. powiedział, że zjednoczona Europa miała być wielką Europejską Wspólnotą Du- cha.

I co nam z tego zostało…

Ojciec Święty, nie mogąc od- wiedzić wszystkich zakątków świata, gdzie dzieje się wielka

chę i ukojenie. Mówił tam: Ojcze przedwieczny, ofiarowuję Ci Ciało i krew, Duszę i Bóstwo Najmilsze- go Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa za grzechy nasze i świata całego; dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego…[…] Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Two- jego miłosierdzia […] Tam, gdzie panuje nienawiść, chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle od- słania się niewypowiedziana war- tość każdego ludzkiego istnienia.

Potrzeba miłosierdzia, aby wszel- ka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy.

[…] (pragnę), aby miłosierdzie mi- łosiernej miłości Boga[…] dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniło ich serca nadzieją. /ho- milia wygłoszona w Łagiewnikach 17.08.2002 r./.

To było właściwie podsumowa- nie pontyfikatu tego wielkiego pa- pieża, papieża pokoju!

A my?, cóż my…, każdy chrze- ścijanin wezwany jest do tego, by „wprowadzać pokój” (Mt 5,9), bądźmy zatem wierni Jezusowi Chrystusowi wprowadzając pokój wokół siebie i niech on jak kółka na wodzie rozchodzi się na cały świat.

_anna od Miłości Miłosiernej van der Coghen ocds

PS„Królestwo Boże jest wśród was” skąd my to znamy? Wiemy przecież, że im więcej w nas poko- ju, miłości i sprawiedliwości – tym więcej Chrystusa i Jego Królestwa.

Czy nie tęsknimy za takim Króle- stwem, zastanówmy się więc nad naszymi wyborami w życiu, czy zawsze są one miłe Bogu, bo jeżeli nie, to sami z własnej woli odda- lamy się od tego, co najtrwalsze i najwartościowsze.

(14)

1. Refleksja wprowadzająca Dialog, pojęty jako autentyczna wymiana poglądów między ludź- mi, nigdy nie był równie żywotny, równie niezbędny we wszystkich dziedzinach, jak to ma miejsce dzi- siaj. Jego potrzeba wynika głównie ze specyfiki współczesnego spo- łeczeństwa, które charakteryzuje się znaczną różnorodnością. Zróż- nicowanie to pojawia się między innymi w istnieniu różnych kultur i religii oraz wielorakich systemów hierarchii i wartości, które traktuje się obecnie nie tylko jako fakt, lecz także jako wartość. Owa wielość i różnorodność stwarza bowiem wciąż nowe możliwości spotkania z innymi kulturami i religiami1. Ma to miejsce dzięki środkom ma- sowego przekazu, a także dzięki codziennemu obcowaniu z ludź- mi inaczej wierzącymi. Wszystko to sprawia, że zdążając ku sobie, z tak czę sto różnych kultur i religii, odczuwamy coraz większe prag- nienie, aby zacząć się nawzajem poznawać jako niezależne źródła rozumienia.

Z powyższych rozważań wynika, że właściwe pojęcie i zrozumienie istoty dialogu wiąże się z jedno- znacznym wskazaniem na element warunkujący możliwość jego zaist- nienia, jakim jest spotkanie religii.

Dokonuje się ono nie tyle w syste- mach czy świadectwach historycz- nych, ile poprzez spotkanie ludzi o różnej konfesji religijnej. W tym

kontekście warto zwrócić uwagę na pewne fundamentalne założe- nia będące praktycznym urzeczy- wistnieniem tego postulatu.

Jednym z tych założeń jest zdol- ność przyjęcia Drugiego w jego in- ności. Zdolność ta wyraża się naj- pełniej w przekonaniu obydwóch podmiotów o prawdziwości swo- jej wiary bez względu na wszystkie sprzeczności, jakie zachodzą po- między religiami, które reprezen- tują.

Spo tkanie ludzi o różnej orien- tacji religijnej powinna także ce- chować jedynie dążność do wza- jemnego poznania się, wolna jednak od pokusy wpisania Dru- giego we własną duchową per- spektywę. Wyrazem tej dążności jest sytuacja etycznego związania z Drugim, którego istota wyraża się poprzez szacunek dla Drugiego, jawiącego się jako podmiot nieda- jący się sprowadzić do jakiegokol- wiek posiadania, dominacji czy też obiektywizacji.

Właściwa recepcja sytuacji etycznego związania z Drugim do- maga się uwzględnienia kolejnego istotnego kryterium spotkania, ja- kim jest szacunek wobec własnej podmiotowości religijnej. Mając na uwadze tę zasadność, warto zwrócić uwagę pewną zależność, zgodnie z którą ten, kto zapomina, że sam jest podmiotem, naraża się na niebezpieczeństwo niedostrze- gania swego rozmówcy jako pod- miotu2.

Ks. Andrzej Nowicki

Spotkanie jako element konstytutywny dialogu.

Dzień Judaizmu

Spotkanie ekumeniczne w naszej parafii

(15)

Niezwykle czytelnym modelem szczegółowym, mogącym wzboga- cić refleksję nad pojęciem dialogu, odniesionym do dwóch społecz- ności religijnych, jest z pewnością spotkanie Chrześcijan i Żydów.

Każde bowiem obecne spotkanie przedstawicieli tychże religii sta- nowi w swej najgłębszej istocie niejako pochodną długiej historii wzajemnych oddziaływań anga- żujących znaczne i ważne obszary świata chrześcijańskiego i żydow-

damentów wspólnych pojęć, perspektyw czy zainteresowań umożliwiających rozmowę. Ta zaś z kolei jest potrzebna, aby umieć także wskazać na trudności, któ- re tworzą trwałe napięcie między tymi dwiema społecznościami.

A wszystko po to, aby wzajemne poznanie poszerzało się na więk- szy krąg osób i pogłębiało swoją treść3.

Mając na uwadze powyższą za- sadność, warto zwrócić uwagę na

Ogólnopolski Dzień Judaizmu. Ta jedna z najistotniejszych inicja- tyw Konferencji Episkopatu Polski w dziele dialogu katolicko-żydow- skiego stanowi odpowiedź na apel papieża Jana Pawła II, aby przed rozpoczęciem Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan jeden dzień poświęcić na modlitwę w inten- cji dialogu między Chrześcijanami i Żydami. Wprowadzenie tych uro- czystości jest zjawiskiem nowym i na przestrzeni wieków – bezpre-

Spotkanie ekumeniczne w naszej parafii

(16)

cedensowym. Celem tej praktyki nie jest jednak dążenie do zniesie- nia różnic, do judaizowania chrze- ścijaństwa ani do ukrytej chry- stianizacji judaizmu. Pragnieniem organizatorów tychże spotkań jest przede wszystkim kształtowanie atmosfery dialogu, poszanowania i zrozumienia, wzajemnego ubo- gacania się, które ma owocować także w życiu społecznym, między innymi wyzbyciem się wrogich uprzedzeń i nieufności.

3. Dzień Judaizmu w Katowicach

Co roku centralne uroczysto- ści Dnia Judaizmu odbywają się w innym mieście będącym stolicą diecezji. W 2005 roku po Warsza- wie, Krakowie, Włocławku, Łodzi, Lublinie, Białymstoku i Wrocławiu, obchody te pod hasłem: „Zgłębia- jąc tajemnicę Kościoła – jesteśmy dziećmi Abrahama”, zaplanowano w Katowicach. Jak się wydaje, dwa zasadnicze powody zadecydowały o wyborze tego miejsca. Po pierw- sze, obecność synagogi od same- go początku istnienia miasta. Nie można zapominać, że miasto to powstało wokół trzech świątyń:

katolickiej, ewangelickiej i żydow- skiej. Na początku wojny ta ostat- nia zniknęła z pejzażu chyba bez- powrotnie, choć wraz z nią wcale nie odszedł świat, którego była symbolem. Poza tym istotnym fak- tem historycznym jest jeszcze inny powód. Organizatorzy wybierając na miejsce obchodów miasto Ka- towice, zwrócili także uwagę na znaczenie śląskiego kontekstu kul- turowego, który wolny jest od kon- fliktów na tle religijnym, rasowym czy narodowym4.

Do tradycji corocznie organizo- wanych ogólnopolskich obchodów Dnia Judaizmu należy to, że cen- tralną uroczystość poprzedza za- wsze wiele innych spotkań o cha- rakterze religijno-kulturalnym w wymiarze poszczególnych diece- zji. Tak się dzieje również od wielu lat w Katowicach. W tym miejscu

trzeba wspomnieć o wspólnych spotkaniach modlitewnych w in- tencji wzajemnego zrozumienia i pojednania Chrześcijan i Żydów, które co roku odbywają się w ko- ściele świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach, przy tablicy pamiątkowej poświęconej Hen- rykowi Sławikowi, który urato- wał wiele tysięcy Żydów podczas II wojny światowej oraz na miej- scu dawnej synagogi katowickiej – gdzie w sposób szczególny wspo- mina się o zmarłych i pomordowa- nych Żydach z Katowic.

Inną formę stanowią liczne spo- tkania zmierzające do wzajemne- go zbliżenia kultur: chrześcijań- skiej i żydowskiej. Należy do nich zaliczyć wystawy malarstwa i gra- fiki, koncerty muzyki żydowskiej i chrześcijańskiej, warsztaty tańca żydowskiego czy filmy poświęcone kulturze i życiu polskich Żydów.

Każde z tych spotkań stanowiło swego rodzaju pomost między reli- giami. To przekonanie wynika z fak- tu, że dialog międzyreligijny jest zawsze także dialogiem międzykul- turowym. Tam więc, gdzie wspól- nie uobecnia się wspomnienia, tam też wiara chrześcijańska, opierając się na świadomości wspólnego zakorzenienia, wprowadza w kli- mat dialogu z tymi, którzy przeżyli.

Świadomość tej prawdy wydaje się w sposób jednoznaczny określać charakter spotkania chrześcijań- stwa z judaizmem.

4. Podsumowanie

Na koniec naszych rozważań warto także zwrócić uwagę na do- kument Soboru Watykańskiego II, nawiązujący do trudnej prze- szłości wzajemnych stosunków, potępiający antysemityzm i dys- kryminację oraz wskazujący na konieczność postawy szacunku i otwartości wobec Żydów. De- klaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich „Nostra aetate”, bo o niej mowa, cieszy się wielkim uznaniem ze strony spo- łeczności żydowskiej. Jako jedno

ze wspólnych zadań i celów zawar- tych w tej deklaracji podkreślona została modlitwa i praca na rzecz pokoju i sprawiedliwości społecz- nej. Można więc powiedzieć, że praktycznemu urzeczywistnieniu tych słów służą także ogólnopol- skie spotkania związane z obcho- dami Dnia Judaizmu. Spotkania te są w opinii ks. Adama Bonieckiego, wstępem do głębszego dialogu.

Bowiem „przemiany w świadomo- ści różnią się jednak od rozlewania coca-coli do butelek, to jest długi proces. Jest tu między innymi zde- rzenie pamięci z historią pamięci, która tworzyła pewne mity – pielę- gnowane, ukochane. I w tej chwili pod naciskiem historii dokonuje się bolesna operacja ich weryfika- cji”5.

1. Wyjątkowe spotkanie możliwości czło- wieka i mocy Bożych, w nadziei harmo- nijnego współdziałania ku owocności życia, znajduje swoje spełnienie w po- stawie dialogu. Jest on dla Kościoła i wszystkich jego członków środkiem i sposobem wypełniania zadań w dzi- siejszym świecie. Por. Paweł VI, Eccle- siam suam, 58-113; KDK 92; DM 11-12;

DWCH 8; por. M. Kiecel, Europa w dia- logu: religie i kultura miedzy wschodem a zachodem, w: Communio 6 (1990), s.

2. Por. H. Waldenfels, Begegnung der Re-68.

ligionen, Theolgische Versuche I, Bonn 1990, s. 26nn.

3. Jeżeli przez spotkanie religii, rozumie- my spotkanie ludzi o różnej orientacji religijnej, to jego podstawą może być tylko to, co ich łączy. W ten sposób spo- tkanie to można określić jako promocję wzajemnego zrozumienia i harmonii.

Jako dialog życia w którym ludzie zgro- madzeni razem promują to, cokolwiek prowadzi do jedności, miłości, sprawie- dliwości i pokoju, a także jako dialog modlitwy i religijnego doświadczenia, wymiany bogactwa duchowych trady- cji. O tej łączności mówił Jan Paweł II:

„wraz z innymi religiami świata dzielimy wspólne poszanowanie i posłuszeństwo sumieniu, które wszystkich nas uczy szukania prawdy, miłości i służenia jed- nostkom”. Jan Paweł II, Przemówienie na Światowy Dzień Modlitwy o Pokój, w: Ľ Osservatore Romano 10 (1986), s.16.

4. Por. Marek Łuczak, W cieniu trzech świątyń, KAI (30.01.2005), s.1.

5. Adam Boniecki, Dni Judaizmu w Katowi- cach, Tygodnik Powszechny 29 (3028), s. 1.

(17)

ÒTeresa Kryjon: Rok temu, w uro- czystość Chrystusa Króla, roz- począł swoje prace ii Synod Ar- chidiecezji Katowickiej. Jedną z powołanych komisji jest Ko- misja ds. Ekumenizmu i Dialogu Międzyreligijnego. Ten fakt skło- nił mnie do podjęcia z Księdzem rozmowy na temat ekumenizmu i jego rozumienia przez nas – chrześcijan. Podczas każdej Mszy św. w wyznaniu wiary powtarzamy: wierzę w jeden, święty Kościół powszechny. Co to znaczy „powszechny” i jak w tym kontekście rozumieć eku- menizm?

Ks. Andrzej Suchoń: Powszech- ny znaczy: cały, uniwersalny, nie- podzielony. Mówiąc, że Kościół katolicki jest powszechny, podkre- ślamy jego nieprzerwane istnienie, począwszy od niedzieli Zesłania Ducha Świętego aż po dzisiaj. Każ- de opracowanie i to wcale nie na- pisane przez katolika, potwierdza że Kościół katolicki trwa bez prze- rwy dwa tysiące lat i jest jedynym Kościołem, który może tak o sobie powiedzieć. Ponadto, jest to jedyny Kościół od czasów Chrystusa, któ- ry naucza wszystkich prawd prze- kazanych przez Jezusa, takich jak:

istnienie sakramentów, Boskość Chrystusa i Jego uobecnienie w Eu- charystii, zwierzchnictwo Piotra i jego następców, skuteczność ła- ski, istnienie królestwa niebieskie- go. Pozostaje jedynym głoszącym wszystkie prawdy objawione przez Jezusa lub za pośrednictwem Apo- stołów. O powszechności Kościo-

ła świadczy nie tylko fakt, że jest on ponadczasowy, ale również, że jest uniwersalny w swoim zasię- gu, to znaczy, że niesie przesłanie o zbawieniu do wszystkich naro- dów i do wszystkich zakątków świa- ta, nie będąc jednocześnie niczyją własnością. Dlatego nie ma Kościo- ła „niemieckiego” (luteranie), „an- gielskiego” (anglikanie) czy „rosyj- skiego” (prawosławni). Nie bierze

pod uwagę różnic kulturowych, koloru skóry, języka poszczególnych krajów. Jest dla wszystkich – tak jak chciał Chrystus, który powiedział:

I także chwałę którą Mi dałeś, prze- kazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy (J 17,22).

W podobny sposób powszechność Kościoła rozumieją nasi bracia chrześcijanie z innych religii, np.

luteranie. W tym kontekście warto

Konieczna jest dobra wola

O powszechności Kościoła i dialogu międzyreligijnym

z ks. Andrzejem Suchoniem rozmawia Teresa Kryjon

(18)

spojrzeć na problem ekumenizmu.

Jak ważny jest dialog ekumeniczny, pokazuje dokument Od konfliktu do komunii, który pojawił się 17 czerw- ca z okazji pięćsetlecia Reforma- cji. W komisji ekumenicznej, która wydała ten dokument, z ramienia grupy rzymskokatolickiej uczestni- czyli: abp Gerhard Müller – prefekt Kongregacji Nauki Wiary oraz kar- dynał Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jed- ności Chrześcijan. Tekst podejmuje, często kontrowersyjne, zagadnie- nia historyczne, dogmatyczne oraz duchowe, co pozwala zarówno na głębsze poznanie ekumenicznych partnerów, jak i wspólnych korze- ni. W dokumencie mówi się, że w 2017 roku odbędzie się pierw- sze upamiętnienie Reformacji w epoce ekumenizmu i wspólne podjęcie tego wyzwania będzie okazją do pogłębienia wspólnoty między katolikami i luteranami.

Tak będzie ta uroczystość przeżywa- na i jednocześnie stanie się okazją do zrobienia rachunku sumienia, tak przez protestantów, jak i katoli- ków. Nawet jeśli luteranie i katolicy mają różne punkty widzenia, to jed- nak dzięki dialogowi ekumeniczne- mu potrafią przełamać tradycyjnie antyprotestancką i antykatolicką hermeneutykę, aby znaleźć wspólny sposób upamiętnienia minionych wydarzeń. Dalej, w treści kolejne- go rozdziału czytamy, że luteranie wspominając wydarzenia, które do- prowadziły do ukształtowania ich Kościołów, nie chcą tego czynić bez katolickich sióstr i braci, gdyż bar- dzo poważnie traktują sakrament chrztu świętego i powtarzają za św.

Pawłem: jeśli jeden członek cier- pi, cierpią z nim wszystkie członki;

a jeśli doznaje czci jeden członek, radują się z nim wszystkie członki (Kor 12,26). Z tego wynika, że uwa- żają się za członków Kościoła. Przy- znają się też do pewnych błędów i złych decyzji, ubolewają, że żyje- my w oddzielnych wspólnotach, chociaż należymy do tego samego Ciała. Kluczowe jest stwierdzenie:

Luteranie podkreślają, że ich Ko- ściół nie wywodzi się z Reformacji,

ani rozpoczął się 500 lat temu, są przekonani, że Kościoły luterańskie biorą swój początek w wydarzeniu Zesłania Ducha Świętego i zwiasto- waniu apostołów. To, co nas łączy, jest powodem do radości. To, co dzieli, jest powodem do smuce- nia się. Uważam, że dokument jest niezwykle ważnym wydarzeniem i z pewnością pomoże w poszuki- waniu wspólnych dróg do jedności oraz w ponownym odkryciu Ewan- gelii. Konieczna jest dobra wola, ponowne wsłuchanie się w słowa Jezusa i ich realizowanie.1

ÒKatolicy i luteranie są chrześci- janami, więc dialog jest łatwiej- szy, a czy możliwy jest również dialog z religiami niechrześci- jańskimi?

Kościół życzliwie odnosi się do wszystkich poszukujących Pana Boga oraz prawdy. Tych, którzy są otwarci na tę prawdę i wierzą w Boga, chociaż jeszcze w niedo- skonały sposób, traktuje jako ludzi dobrej woli. Nauczanie Kościoła, w formie encyklik czy adhortacji, jest kierowane również do nich, nie tylko do chrześcijan. Ludzie dobrej woli to tacy, którym zależy na prze- zwyciężeniu zła i budowaniu dobra.

Jednak nie jest możliwy dialog z sek- tami i z religiami, które chcą czynić zło i głoszą prawdy niedające się pogodzić ani z prawem Bożym, ani z naturalnym, a także kierującymi się nienawiścią do innych. Nie moż- na też mówić o dialogu ze wspól- notami propagującymi okultyzm czy satanizm. Współpraca z nimi może polegać jedynie na próbie uświadamiania im dobra i warto- ści chrześcijańskich oraz na próbie pozyskiwania ich dla Boga. Nigdy Kościół chrześcijański nie pójdzie z tymi religiami na kompromis, re- zygnując z własnych wartości tylko po to, żeby tworzyć z nimi wspól- notę.

Òniejednokrotnie słyszałam już taką opinię, że wszystkie religie są jednakowo ważne i jest to obojętne, którą z nich się wy-

1 Cytaty w odpowiedzi na pierwsze pytanie pochodzą z dokumentu Od konfliktu do komunii, wydanego 17.06.2013.

znaje. Czy to jest prawda?

Trzeba powiedzieć, że nie, po- nieważ tylko Kościół katolicki wy- znaje wszystkie prawdy wiary objawione nam przez Chrystusa i korzysta w sposób maksymalny z wszystkich środków zbawienia, które nam Chrystus zostawił. Po- zostałe Kościoły chrześcijańskie nie powstały w sposób autono- miczny, tylko odeszły, ponieważ zrezygnowały z niektórych prawd, sakramentów, prymatu Piotra jako Głowy Kościoła, czy pewnych do- gmatów. Chociaż łączy nas wszyst- kich jeden chrzest, co potwierdza dokument z 2000 roku, w którym Kościół Rzymskokatolicki i Kościoły Rady Ekumenicznej zadeklarowa- ły wspólne uznanie chrztu: Sakra- ment chrztu znakiem jedności, to jednak z innych środków te religie zrezygnowały. I mimo, że korzenia- mi sięgają chrztu, to jednak stały się o wiele uboższe. Nie jest więc obo- jętne, jaką religię wyznaję, gdyż tyl- ko katolicka zapewnia człowiekowi wszystkie środki zbawcze.

ÒJeśli nie każda religia uznaje wszystkie prawdy objawione przez Chrystusa, to czy w każdej można się do niego zwracać: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego?

Nie wszystkie religie wyznają tę prawdę. Są religie monoteistyczne, które wierzą w jednego Boga, ale nie w Trójosobowego, nie uzna- ją na przykład Jezusa Chrystusa za Syna Bożego. Często nazywają Go jedynie prorokiem, który nie jest równy Bogu. Z wielkich religii świata można tu wymienić judaizm i islam, które razem z nami sięgają korzeniami wspólnej wiary starote- stamentalnej oraz buddyzm, które nie uznają Jezusa Chrystusa za Me- sjasza. Postrzegają Go jako proroka, natomiast na prawdziwego Mesja- sza jeszcze czekają.

ÒKsiądz, jako knsultor Komisji ds.

Ekumenizmu najlepiej wie, od kiedy istnieje Polska Rada Ekume- niczna i kto wchodzi w jej skład.

W 1944 roku, w kaplicy me- todystycznej w Warszawie, spo- tkali się duchowni Kościołów chrześcijańskich, lecz niekatolic-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oso bi ście la ta mi no si łem brze mię smut ku, gdy po ru sza łem się mię dzy ewan ge licz nie wie rzą cy mi chrze ści ja na mi, któ rzy gdzieś w prze- szło ści zdo ła

Z tej książeczki nauczyłem się, co to właściwie jest nabożeństwo do Matki Bożej. Jan Paweł II przez cały pontyfi- kat wielką czcią otaczał Najświęt- szą Maryję

co to było? Jak mogliśmy? Nie mam wątpliwości, że światło Gwiazdy Bete- lejmskiej zabłyśnie do nich z nadzieją. Do tego jednak czasu ofiary będziemy liczyć jak

W wyniku tego proce- su cały człowiek, nawet jego ciało, staje się żywą świątynią Ducha Świętego.. Oznacza to, że jest On obecny nie tylko w tym co ducho- we

Verba docent, exempla trahunt, co tłumaczy się: słowa uczą, lecz przykłady pociągają. To prawda, że świadectwo pięknego, pełne- go wiary życia skłania do

„przypominać” Chrystusa, szczególnej wymowy nabierają słowa papieża Jana Pawła II, który podkreślając nieskoń- czoną gotowość i moc przebaczenia Bożego,

Konieczne jest też zmierzenie się z mentalnością ludzi w kraju, do którego się przybywa.. Emigrant dostrzega, że niektórych warto- ści, które są szanowane w Polsce,

ideologii. Niekiedy cały współ- czesny świat jawi się jako potwór pożerający wszystko, co dobre, ale nie należy tracić optymizmu – przecież Kościół też jest