• Nie Znaleziono Wyników

Po konkursie na refrenistkę do restauracji "Europa" - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Po konkursie na refrenistkę do restauracji "Europa" - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD NOWICKI

ur. 1933; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe milicja, Malinowski Andrzej (1935-2011), anegdota, Nowicki Ryszard (1933- )

Po konkursie na refrenistkę do restauracji „Europa”

Skończyła się impreza o piątej nad ran[e]m i z Andrzejem Malinowskim placem Litewskim, w głębokiej ciszy i przy lekkim mrozie maszerowaliśmy w kierunku redakcji [„Kuriera”]. Nagle Andrzej Malinowski zaczął wykrzykiwać: „Milicjo, milicjo!”. Pytam:

„Andrzej, przestań krzyczeć, bo ta milicja się w końcu znajdzie. W tej ciszy muszą nas usłyszeć”. „Milicjo! Zakujcie mnie w kajdany!” - krzyczał Andrzej Malinowski.

Mówię: „Andrzej, czemu tak krzyczysz? Dlaczego?”. „Bo jest mi wstyd, że ja reporter Kuriera upiłem się jak świnia. Milicjo, zakujcie mnie w kajdany i wrzućcie mnie do lochu!” - krzyczał Malinowski o piątej rano na pogrążonym w ciszy placu Litewskim. I rzeczywiście milicja się znalazła. Andrzej Malinowski jak gdyby w tym momencie wytrzeźwiał, wyprostował się, bo był taki miękki jak go prowadziłem i mówi: „A coż oni mi zrobią? Przecie[ż] ja znam pułkownika” - tu wymienił nazwisko komendanta wojewódzkiego milicji. [A był nim] pułkownik Knawa. „Ja znam pułkownika Knawę”.

Milicjanci zgłupieli słysząc nazwisko swojego najwyższego przełożonego, grzecznie zasalutowali i zapytali: „Może panom pomóc i odprowadzić do domu?”.

Podziękowaliśmy. Już bez okrzyków, Malinowskiego doprowadziłem do łóżka.

Data i miejsce nagrania 2014-02-25

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Anna Jowik

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tworzono legendy na ten temat, że było pijaństwo, że ktoś tam się przewrócił, że kogoś trzeba było wynosić, ale ja nie byłem świadkiem takich zdarzeń. Nie

Przychodziłem na spotkania, które często organizował, czy spontanicznie jakoś tak do tego dochodziło, redaktor Stefan Ziemnicki z Polskiej Agencji Prasowej.. [Ten] pan o sposobie

[W] Lubelskiej Spółdzielni Wydawniczej, [redaktorem] był pan Ryszard Dunin i do momentu, kiedy ja byłem pracownikiem „Kuriera” on pozostawał prezesem Lubelskiej

To był taki jeden przypadek, ale oszczędzaliśmy się jeśli chodzi o kabaret, żeby nie pić alkoholu, nie używać, żeby to wszystko było sympatyczne.. Czasem tak,

Przychodziła pani Barbara Kostrzewska, która wtedy pełniła funkcję dyrektora artystycznego Teatru Muzycznego.. Wielka aktorka o

I znaleźliśmy [zwłoki] przy [ul.] Staszica w takim prosektorium, które było akurat w remoncie. Nikomu do głowy nie przyszło, że tam mógł ktoś

się wprowadził, to nie zajmował całego budynku, bo na dole mieściło się przedszkole, na parterze. Miłe było to sąsiedztwo. Więc uznałem, że rzeczywiście może czas [by]

Żartowano sobie w wąskich gronach znajomych, przyjaciół, bo przecież to nie było bezpieczne żeby wyrażać radość z powodu tego wydarzenia, bo to było niebezpieczne. Data i