• Nie Znaleziono Wyników

Goście "Nory" - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Goście "Nory" - Ryszard Nowicki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

RYSZARD NOWICKI

ur. 1933; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL Słowa kluczowe klub "Nora"

Goście "Nory"

Przychodzili głównie dziennikarze i aktorzy. Miało się stałych przyjaciół „Nory”, bywalców. Dziennikarzy to pamiętam. To byli ci, z którymi pracowałem w „Kurierze Lubelskim”. To byli [też] zaprzyjaźni[e]ni radiowcy, czy ze „Sztandaru Ludu”. To byli niemal wszyscy ludzie ówcześnie pracujący w redakcjach. No aktorów... „Cześć”.

„Cześć”. „Co słychać?”. „To wypijemy kawę, pogadamy”. I na tym się kończyło no.

„Nora” to było miejsce spotkań i zabawy, picia alkoholu, może w nadmiarze. Był taki czas, że nawet ograniczono tam sprzedaż alkoholu. Ja tam spotykałem się między innymi z panem Ryszardem Kosiołem - pilotem oblatywaczem produkowanych w Świdniku Migów. W „Norze”. To było nasze miejsce spotkań. Jak się miało kogoś znajomego, a wszyscy pragnęli jakiegoś spokojnego miejsca i swobodnej atmosfery, no to wiadomo, to się spotykamy. „No to cześć. Do jutra!”. I już nawet nie mówiło się gdzie, wiadomo że w „Norze”. Tam były tzw. „karty wstępu”. Ale to była formalność, bowiem ci członkowie tego klubu, no byli znani. Byli znani dziennikarze, byli znani aktorzy. Osobę jedną można było wprowadzić. Bądź jeśli to był jakiś zespół, bądź jakieś spotkanie, no to się uprzedzało kierownictwo, że tacy i tacy będą. Cieć wszystkich rozpoznawał po twarzy. Tak że nawet nie trzeba było tych kart wstępu wyciągać. To był cieć i jednocześnie w zimie szatniarz. Znałem [pracowników]. W pewnym okresie chyba Jacek Abramowicz dyrektorował w „Norze”.

Data i miejsce nagrania 2014-02-26, Olsztyn

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Anna Jowik

Redakcja Marek Nawratowicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Było ambicją redakcji, żeby znajdowały się w każdym numerze informacje z wydarzeń, które miały miejsce rano, przed południem.. Otóż wyznaczano dyżury reporterów, którzy

przyłożył mu serdecznie w twarz, Niemiec się przewrócił, a drugi, i to było dla nas szczęśliwe - kopnął w ten kij, na którym trzymała się gwiazda, kopnął tak ładnie,

To był taki jeden przypadek, ale oszczędzaliśmy się jeśli chodzi o kabaret, żeby nie pić alkoholu, nie używać, żeby to wszystko było sympatyczne.. Czasem tak,

Ktoś tam siadał o zdolnościach grafika i robiło się plakat, który wisiał w oknie „Czarciej Łapy”.. Resztę załatwiały

A to do Poniatowej, a to do Lubartowa, a to w różnych salach lubelskich poza kawiarnią „Czarcią Łapą” [kabaret grał].. No zawitaliśmy parę razy do Poniatowej, z tego

się wprowadził, to nie zajmował całego budynku, bo na dole mieściło się przedszkole, na parterze. Miłe było to sąsiedztwo. Więc uznałem, że rzeczywiście może czas [by]

Jeśli to była czwórka, czyli jeśli to były cztery strony, na stronie drugiej były to wiadomości z województwa i tzw. przerzuty, czyli ciąg dalszy tekstów zamieszczonych na

Były zawieszone takie liny, to było bardzo ciekawe widowisko, powtarzane; jak się dowiedziałem o tym, że znowu będzie, no to udało mi się zmylić czujność mamy, pojechać i