• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie 2005, nr 14.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie 2005, nr 14."

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

P o ś r ó d n i e s n a s e k P a n B ó g u d e r z a . . .

P o ś r ó d n i e s n a s e k P a n B ó g u d e r z a W o g r o m n y d z w o n ,

D l a s ł o w i a ń s k i e g o o t o p a p i e ż a O t w o r z y ł t r o n .

T e n p r z e d m i e c z a m i t a k n i e u c i e c z e , J a k o t e n W ł o c h ;

O n ś m i a ł o , j a k B ó g , p ó j d z i e n a m i e c z e ; Ś w i a t m u - t o p r o c h !

T w a r z j e g o , s ł o w e m r o z p r o m i e n i o n a , L a m p a d l a s ł u g ,

Z a n i m r o s n ą c e p ó j d ą p l e m i o n a W ś w i a t ł o , g d z i e B ó g .

N a j e g o p a c i e r z i r o z k a z a n i e N i e t y l k o l u d -

J e ś l i r o z k a ż e , t o s ł o ń c e s t a n i e B o m o c - t o c u d !

O n s i ę j u ż z b l i ż a - r o z d a w c a n o w y G l o b o w y c h s i l :

C o f n i e s i ę w ż y ł a c h p o d j e g o s ł o w y K r e w n a s z y c h ż y ł ;

W s e r c a c h s ię z a c z n i e ś w i a t ł o ś c i b o ż e j S t r u m i e n n y r u c h ,

C o m y ś l p o m y ś l i p r z e z e ń , t o s t w o r z y , B o m o c - t o d u c h .

T Y G O D N IK M IE J S K I I R EG IO N A LN Y. U KAZU JE S IĘ OD 1947 ROKU.

A t r z e b a m o c y , b y ś m y t e n p a ń s k i D ź w i g n ę l i ś w i a t :

W ię c o t o i d z i i p a p i e ż s ł o w i a ń s k i . L u d o w y b r a t -

O t o j u ż ł e j e b a l s a m y ś w i a t a D o n a s z y c h ł o n ,

A c h ó r a n i o ł o w k w i a t e m u m i a t a D l a n i e g o t r c n .

O n r o z d a m i ł o ś ć j a k d z i ś m o c a r z e R o z d a j ą b r o ń ,

S a k r a m e n t a l n ą m o c o n p o k a ż e , Ś w i a t w z i ą w s z y w d ł o ń ;

G o ł ą b m u s ł o w a w h y m n i e w y l e c i , P o n i e s i e w i e ś ć .

N o w i n ę s ł o d k ą , ż e d u c h j u ż ś w i e c i I m a s w ą c z e ś ć ;

N i e b o s i ę n a d n i m p i ę k n e o t w o r z y Z o b o j g a s t r o n ,

B o o n n a ś w i e c i e s t a n ą ł i t w o r z y I ś w i a t , i t r o n .

O n p r z e z n a r o d y u c z y n i b r a t n i e , W y d a w s z y g l o s ,

Ż e d u c h y p ó j d ą w c e le o s t a t n i e P r z e z o f i a r s t o s ;

M o c m u p o m o ż e s a k r a m e n t a l n a N a r o d ó w s t u .

M o c t a p r z e z d u c h y b ę d z i e w i d z i a l n a P r z e d t r u m n ą t u .

T a k i e g o d u c h a w k r ó t c e u j r z y c i e C ie ń , p o t e m t w a r z :

W s z e l k ą z r a n ś w i a t a w y r z u c i z g n i ł o ś ć , R o b a c t w o , g a d ,

Z d r o w i e p r z y n i e s i e, r o z p a l i m i ł o ś ć I z b a w i ś w i a t ;

W n ę t r z e k o ś c i o ł ó w o n p o w y m i a t a , O c z y ś c i s ie ń .

B o g a p o k a ż e w t w ó r c z o ś c i ś w i a t a , J a s n o j a k w d z i e ń .

J u l i u s z S ł o w a c k i

(2)

sir.

IHNNMMMWIMWMW

7 kwietnia 20115 J

W p ią te k o 10 ran o p o żeg n am y J a n a P a w ła II

- Pogrzeb Jana Pawła II odbędzie się w piątek 8 kwietnia o godzinie 10.00, a zostanie on pochowany w krypcie pod bazyliką św. Piotra - poinformował rzecz­

nik Watykanu Joaquin Navarro-Valls.

Decyzja o dacie pogrzebu zapadła pod­

czas pierwszej przedpołudniowej ogól­

nej kongregacji kardynałów. Navarro- Valls powiedział, źe Papież nie wyrażał woli bycia pochowanym w Polsce.

J a k d o trze ć do p ią tk u do Rzym u?

W Rzymie trwają przygotowania do największych w dziejach świata uroczy­

stości pogrzebowych, w których według doniesień włoskiej prasy może wziąć udział nawet 5 milionów osób. PKP ogło­

siły, że zostanie uruchomione specjalne połączenie do Rzymu, bez przesiadek.

Cena za bilet ma wynieść ok. 500 zło­

tych. Wierni, którzy chcą wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych Jana Pawła II, mogą zgłaszać się do katolic­

kich biur pielgrzymkowych. Wyjazdy do Rzymu organizują biura pielgrzymkowe ojców franciszkanów i pallotynów, a tak­

że niektóre biura podróży.

W p ią te k n ie b ę d zie z a ję ć na u c z e ln ia c h

Rektorzy wyższych uczelni zdecy­

dowali, że w piątek, w dniu pogrzebu Jana Pawła II, nie będzie zajęć. W tym tygodniu przewidziano także godziny rektorskie (wolne od zajęć) dla studen­

tów, aby bez przeszkód mogli uczestni­

czyć w uroczystościach żałobnych.

KUL b ę d zie n o sił im ię J a n a P a w ła II

- Katolicki Uniwersytet Lubelski bę­

dzie nosił imię Jana Pawła II. Uchwałę w tej sprawie podjął na nadzwyczajnym posiedzeniu Senat KUL - poinformowa­

ła rzeczniczka KUL Beata Górka.

Karol Wojtyła wykładał na KUL od 1954 r. do czasu wyboru na Papieża w 1978 r. Przez ponad 20 lat kierował tu­

tejszą katedrą etyki. Jako Papież odwie­

dził lubelską uczelnię w 1987 r.

T rzech p o lskich k a rd y n a łó w z p ra w e m głosu n a k o n k la ­ w e

Tylko trzech polskich kardynałów - prymas Polski Józef Glemp, Zenon Gro- cholewski i metropolita krakowski Fran­

ciszek Macharski - może wziąć udział w konklawe (wyborze nowego papieża).

Zgodnie z postanowieniem Pawła VI, wyboru dokonują kardynałowie, którzy nie ukończyli 80 lat. Z żyjących polskich kardynałów 80 lat przekroczyli: kard.

Andrzej Maria Deskur (81 lat), kard.

Henryk Nagy (84 lata) i kard. Henryk Gulbinowicz (82 lata).

Ś m ie rć P a p ie ż a w ie lk ą s tra tą d la m u z u łm a n ó w

Dzienniki w krajach Zatoki Perskiej podkreślają, ż# Papież sprzyjał sprawie palestyńskiej, a także oponował przeciw­

ko wojnie w Iraku. Śmierć papieża dzien­

niki zgodnie oceniają jako stratę dla Ara­

bów i muzułmanów. „Arabowie i muzuł­

manie odczują wielką pustkę, pamięta­

jąc, jakie stanowisko Papież Jan Paweł II zajmował w ich sprawach" - pisze katarski dziennik „Al-Rajah” .

m b

Biały marsz młodych

ParaFia św. Jaku ba i A gn ieszki w N y sie o r g a n izu je w czw artek 9 k w ietn ia , w p rzed d zień p ogrzeb u J a n a Pawła I I uroczysty przem arsz m łodzieży u licam i Nysy.

Trasa prowadzić będzie od pla­

cu przed katedrą do kościoła W n ie­

bowstąpienia na pl. Solnym, na­

stępnie do kościoła Zwiastowania przy ul. Celnej, potem ul. Celną do kościoła św. Piotra i Pawła, i zakoń­

czy się w katedrze mszą żałobną. W wymienionych punktach będą ołta­

rze (jak na Boże Ciało), pod który­

mi uczestnicy będą mogli zadumać

się nad nauką Papieża skierowaną do młodych ludzi. Jak poinformo­

wał „N ow iny” ks. Paweł Chudzik, zbiórka chętnych odbędzie się o godz. 20 pod katedrą. Udział mogą wziąć wszyscy nysanie, ale głównie zaproszenie skierowane jest do młodzieży. U czestn icy pow inni przyjść ubrani na biało - symbol pontyfikatu Jan a Pawła II i przy­

nieść znicze. Mszę św. poprzedzi Apel Jasnogórski, odprawiony na placu przed świątynią, w płom y­

kach świec.

dw

Będziemy pamiętać!

O jc ze Św ięty! C ó ż p o w ied zieć

g dy zo staw ias z nas i o d c h o d zis z do Pana...

Żal i ból p rzep ełn ia nam serca.

A je d n a k w ierzym y, że nie zo staw isz nas sam ych.

B ę d ziem y trw ać przy Twoich słow ach,

b ęd zie m y starać się w yp ełn ić naszą zie m s k ą pracę dla n aszeg o m iasta, dla O jczyzn y

ta k byś nas kiedyś pochw alił.

D zięk u je m y Cl za w szystko, co dla nas zro b iłeś.

Pam iętam y!

W im ien iu c zło n k ó w i sym p atykó w Ligi Nyskiej Janu sz S an o cki

Z wielkim bólem przyjęliśmy informację o śmierci Jego Świątobliwości Papieża Jana Pawła II. To smut­

ne wydarzenie okrywa żałobą Polskę i cały świat.

Odszedł od nas największy autorytet moralny współczesności, jeden z najwybitniejszych Polaków w historii naszego narodu, niestrudzony Apostoł Pokoju.

Śmierć Ojca Świętego pozostawia nas wszystkich w głębokim smutku i żalu.

Wraz z całym Kościołem i wszystkimi ludźmi do­

brej woli łączymy się w modlitwie o spokój duszy Jana Pawła II, naszego Umiłowanego Brata, wielkie­

go Polaka, Karola Wojtyły.

B u rm is trz N ysy i p ra c o w n ic y U rz ę d u M ie js k ie g o w N y s ie

Zegnamy Cię Ojcze!

C h o ć serca n asze p ełne są żalu i bólu, je d n a k g łó w n ie p rze ­ pełnia je w d zięc zn o ść w o b ec C ie b ie O jc ze Ś w ięty za Twą o b e cn o ś ć w śród nas. Za Tw oje n au czanie, życ ie i ś w ia d e c ­ tw o. D zięk u je m y Tobie i d zię ku je m y Bogu za ten dar.

N ie zap o m n im y Twych słó w g ło szą cy ch , iż Polski, jej d z ie ­ jó w nie da się z ro zu m ieć b ez C h rystu sa, że nie w oln o z życia p u b lic zn e g o usuw ać zasad , p raw d y i wiary.

W tym duchu żeg n am y C ię, w ie rzą c, że ch o ć o d s ze d łe ś z tej ziem i, je d n a k p o zo sta n ies z za w s ze o b e cn y w śró d nas.

Rada M iejska w Nysie P rze w o d n ic zą c y R ady M iejsk ie j Z b ig n ie w S ziem p o

Rodzinie i Najbliższym wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci właściciela firm)?

ŚP. H EN RY K A N O G I

składają współpracownicy firmy Market Wielobranżowy s.c.

F e l i e t o n

Boi śm ierci, cud życia

Janusz Sanocki

Odejście od nas Jana Pawła I I jest wstrząsem. Wstrząsem, w którym b ó l i żal mieszają się z uczuciem za­

dziwienia. Jak to, to On żył między nam i? Tak w ielki człowiek, nasz ro ­ dak, Papież, który do kon ał rew olucji w sprawowaniu urzędu. Naśladowca Chrystusa - Jego wiemy namiestnik, na tej ziemi. Człowiek, z którego oczu prom ieniow ała m iłość i dobro. Czło­

wiek łagodny, ale potrafiący pogrozić palcem zbuntowanemu, kom unizu- jącem u księdzu podczas wizyty w N i­

karagui. Człowiek m iłości ale je d n o ­ cześnie człowiek, który w p ra w d zi­

wym gniewie (nie w złości) p o tra fił ostro uciszać tłum w tej samej N ik a ­ ragui, zbuntow anej i dryfującej po bezdrożach tzw. „te o lo g ii wyzwole­

nia ”, czyli próbie zam iany chrześci­

jaństwa na marksizm.

Ten Papież, który bez jednej dy­

wizji p o tra fił - cierpliwym głoszeniem prawdy - obalić najstraszniejsze im ­ p e riu m zla X X wieku. Boży p ie l­

grzym, który odwiedził wszystkie za­

k ą tk i świata wzywając do p o ko ju , m iłości i sprawiedliwości.

P rzyzw ycza iliśm y się d o Jego obecności, Jego n a u ki i kiedy przy­

szła choroba, kiedy każdy n ic h za­

czął sprawiać m u ból, kiedy wyraźnie n a d c h o d z ił kon ie c Jego zie m skiej p ie lg rz y m k i, nie wierzyliśm y. N ie c-hcieliśmy przyjąć do wiadomości, ja k biedne, osierocone dzieci, że zo­

stajemy sami. D o końca m odliliśm y się o cud licząc, że Bóg tak wspania­

łego człowieka zachowa wśród nas, wbrew prawom natury.

A le w y ro k i B o s k ie są in ne . Śm ierć je st wpisana w lu d z k i byt, choć człowiek X X I wieku stara się o tym zapomnieć. Nawet Jezus C hry­

stus - syn Boży u m a rł - bo m ia ł - obok boskiej - ludzką naturę. Jan Paweł I I był przecież również człowie­

kiem - choroba, cierpienie, były Jego udziałem. To cierpienie i śmierć były przecież i dla nas przesłaniem. Połą­

czone ze świętością Tego człowieka, wołają do nas: „to wszystko jest na waszą m ia rę !”. I cierpienie, i um iera­

nie, i życie, ¡świętość. N ie poddaw aj­

cie się!

Po ludzku sm ucim y się, że o d ­ szedł, bośmy go kochali. N ie prze­

strzegaliśmy czasem tego, co mówił, czasem nie dość uważnie słuchaliśmy - ja k leniwe, krnąbrne dzieci. A le jed­

nak nauczanie Jana Pawła zapadło w polskie serca. Ponad otoczką senty­

mentalizmu, że nasz, że rodak, wdar­

ło się do polskich dusz papieskie słdk wo o prawdzie, o wolności, o odwaI dze. „N ie lękajcie się!", „Praw da was wyzwoli!", „O twórzcie drzwi ChrystuA so w i!" - przecież nigdy tego nie zupo-\

mnimy.

Jego śmierć, która przeszywa «as bólem, jest też momentem, kiedy na-1 gle wszyscy przypom inam y s o b ie te' słowa ja k o ś głębiej. Nagle kościołyi zapełniły się w środku nocy modlący­

mi, zapłakanym i ludźmi. W oknach p o ja w iły się żałob ne fla g i, ludzie m ają twarze naprawdę smutne, zwa­

śnieni kibice po da ją sobie ręce, na środku boiska m odlą się zapłakani zawodnicy.

Nagle to płytkie zlo, głupota, któ­

ra oddala nas od Boga, oddala nas od samych siebie, opadła z Polaków.

Z n ó w za Jego sprawą jesteśmy zjed­

noczeni. Z n ó w jesteśmy narodem, tym samym „któ re g o do bro leżało M u na sercu Tak ja k 27 la t temu, p o wyborze, kiedy poczuliśm y moc jedności. Wtedy była to moc płynąca z niesłychanej radości, teraz wypływa z żalu i bólu. A le b ó l i żal, je śli jest prawdziwy, jest także twórczy i b u d u \ jący. Myślę, że On o tym wie. I choć

„oczy się pocą ”, ten b ó l nie zamienia się w ja k iś ostateczny smutek. Prze­

cież wiemy, że On spełnił swoje życie w sposób wręcz niesamowity, że jest tam, u Boga. N ie znam y Bożej skali ocen, ale w naszej perspektywie w i­

dzieliśm y praw dziw ego P io tra n a ­ szych czasów. Kogoś, kto niósł pra w ­ dziwą radość nawet w cierpieniu.

Teraz pozostanie nam pam ięć i Jego opieka płynąca z góry. Jestem pewien, że będzie nam, Polakom, tak ja k całemu światu, towarzyszyła. Już możemy dostrzec je j pierwsze oznaki w tych oczyszczających łzach, w nie­

słychanym m oralnym podniesieniu się Polaków i zjednoczeniu. Z całą pewnością Jego pierwszy cud ju ż za­

czął działać.

Janu sz S an o cki

Z W IE L K IM Ż A L E M I S M U T K IE M P R Z Y J Ę L IŚ M Y W IA D O M O Ś Ć O Ś M IE R C I

N A S Z E G O U K O C H A N E G O P A P IE Ż A JA N A PA W ŁA II.

BYŁ D L A N A S O J C E M , K T Ó R Y U C Z Y Ł NAS

B U D O W A N IA C Y W IL IZ A C JI M IŁ O Ś C I.

W D Z IĘ C Z N I ZA T E N DA R W IM IE N IU S P O Ł E C Z N O Ś C I

G M IN Y G Ł U C H O Ł A Z Y

BU RM ISTRZ GŁUCHOŁAZ

PRZEW OD NICZĄ CY RADY M IE JS K IE J W GŁUCHOŁAZACH

5004

(3)

Nysanie o swoich spotkaniach z Ojcem Świętym

„Błogosławię cię”

właśnie wówczas, gdy to my śpiewa­

liśmy. To było ogromne przeżycie.

Byliśmy bardzo szczęśliwi. Jan Pa­

weł II dotknął i błogosławił kole­

żanki, które siedziały w pierwszych rzędach. Spojrzał na nas tym swoim niepowtarzalnym spojrzeniem - głęboko w oczy.

Drugi raz byliśmy w Watykanie dwa lata temu. B y ł październik.

Trwały uroczystości związane z ka­

nonizacją werbistów. Wtedy także śpiewaliśmy, tym razem w auli Paw­

ła V I. Papież był wtedy zmęczony, chory. C h cie liśm y dać z siebie wszystko i zaśpiewać jak najpięk­

niej. Usłyszał nas.

W e wtorek spotkamy się w sal­

ce u werbistów. Każdy przyniesie pamiątki związane z Ojcem Świę­

tym.

Śm ierć Papieża bardzo mnie dotknęła. Nie przypuszczałem, że aż tak bardzo...

ag

różnych dziedzinach. Mając pokusę porównywania trzeba powiedzieć, że historią świata i Kościoła kieruje Pan Jezus i Opatrzność Boża i On wie, co robi. To przecież ta Opatrz­

ność postawiła Tego Człowieka - Jana Pawła II tak wysoko. Jan Paweł I I tak niesamowicie współpracował z Bożą pomocą i Łaską, i Duchem Świętym.

Dni, które teraz przeżywamy, nazywam narodowymi rekolekcjami - myśli skierowane są nie tyle na samą osobę Ojca Świętego, ale na to, co on wskazywał i o czyni mówił.

Ojciec Święty już jest szczęśliwy w Niebie, my smucimy się i zastana­

wiamy nad sobą. Jan Paweł II zosta­

wił nam niesamowity potencjał i nie­

samowity testament. Co z tym zro­

bimy? Odpowiem jak mówił Papież:

„Decyzja jest w twoich rękach".

ag

Wymodlona audiencja

Grupa nyskich pielgrzymów u Papieża w 1987 r.

Spojrzał na nas

J ó z e f Adam ów, dyrektor G m in -

Dzięki Niemu jestem księdzem

Konradem Hejmo, usłyszałam, że będzie to bardzo trudne do zreali­

zowania. Powiedziałam, że będę się modlić do Ducha św. - opowiada Barbara Sztandera.

M arzenia zaczęły powoli się spełniać.

- W e wtorek, dzień przed piel­

grzymką generalną, chór nasz kon­

certował w bazylice św. Piotra. O j­

ciec św. nas słyszał. W środę padało i audiencja generalna dla Polaków miała miejsce w bazylice. Wyzna­

czono nam miejsce nie w tłumie, ale za barierkami, gdzie stały osoby uprawnione do bezpośredniego spotkania z Janem Pawłem II. Dla mnie i wszystkich chórzystów było

Chór Katedralny u Papieża w 1996 r.

wiłam. Rozm awiał ze wszystkimi chórzystami, pytał o biskupa opol­

skiego Alfonsa Nossola, wypowia­

dając się o nim z wielkim uzna­

niem. Prosił o przekazanie mu Jego osobistych pozdrowień. Błogosła­

wił nas - każdego z osobna. Pozwa­

lał robić zdjęcia. Zapamiętałam Pa­

pieża jako człowieka bardzo po­

godnego. A przecież wówczas już był chory. Był otwarty na każde słowo, które wypowiadaliśmy. Z a ­ pamiętałam te otwarte, uniesione ku górze ręce - jakby chciał objąć cały świat, każdego człowieka. Pa­

miętam Ojca św. żartującego z mło­

dymi, z którymi miał swoisty, bar­

dzo ciepły kontakt. A z ostatnich

wielki cud), a jednocześnie czuję niedosyt: że mogłam tak wiele po­

wiedzieć, a nie zrobiłam tego. To zresztą czuł każdy z nas, każdy z chórzystów. Spotkanie było tak nie­

samowite, że jest nie do opowie­

dzenia. A kiedy audiencja dobiegła końca i Ojciec św. odszedł, każdy z nas poczuł się opuszczony, jakby pozostała wielka pustka. Dzisiaj jeszcze bardziej to czuję, choć wiem, że Papież nie cierpi, że wła­

ściwie nadal jest z nami, choć prze­

kroczył próg do Boga. ale... jest mi tak bardzo smutno - pani Barbara nie ukrywa łez wzruszenia.

dw Jerzy i K ry sty n a D erejczy k o -

w ie, zn a n i nyscy o grod n icy sp ec ja ­ lizujący się w hod ow li a n tu rió w k il­

k ak rotn ie m ieli okazję sp o tk a ć się z P apieżem - zarów n o w P olsce, ja k i w W atykanie.

Pierwszy raz małżeństwo De- rejczyków pojechało na spotkanie Ojca Świętego do Częstochowy w

1979 roku:

- To był jeszcze czas, kiedy czu­

liśmy nacisk komuny. Po tej wizycie Ojca Świętego zostaliśmy nałado­

wani wewnętrznie. Odczuliśmy siłę - wiedzieliśmy, że sobie poradzimy, m im o przeciw ności, które były przed nami - opowiada Jerzy De- rejczyk. - Byliśm y też na G órze Świętej Anny. Najbardziej utkwił mi moment, gdy Papież już odlatu­

jący w h elikopterze zro bił dwa okrążenia. Pamiętam dokładnie, bo helikopter leciał bardzo nisko nad naszymi głowami - jego wspaniałą twarz i machającą dłoń.

Potem był Watykan:

- W 1986 roku nie mogliśmy po jechać do R zym u razem , ze względu na dzieci. Zdecydow ali­

śmy, że pojedzie żona. Była to piel­

grzymka, którą organizował ksiądz Skowronek z Podlesia. Żona była na audiencji generalnej w auli Jana Pawła V I - miała wielkie szczęście dojść do Jan a Pawła II z naszym anturium. Wcześniej przygotowali­

śmy kwiaty do podróży. W tedy jesz­

cze nie było fiolek, więc opakowali­

śmy kwiaty w watę, całą drogę żona

nego Z arząd u O św iaty

- Z Papieżem spotkałem się dwukrotnie. Przebywałem wtedy z chórem „H osanna” w Watykanie.

Był rok 1982. Mieliśmy śpiewać w bazylice św. Piotra po chórze U n i­

wersytetu Poznańskiego. Tak się zdarzyło, że Papież przybył na au­

diencję z opóźnieniem i przybył

nym z najważniejszych czynników pomagających mi w podjęciu decy­

zji o wybraniu drogi kapłańskiej.

Pierwszy raz byłem na spotka­

niu, kiedy byłem w ósmej klasie szkoły podstawowej. To było w 1979 roku w Częstochowie. Może wtedy nie rozumiałem do końca Jego słów, ani słów, które później usłyszałem w telewizji: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi, tej Ziem i” . Bardzo świadomie uczestniczyłem w spotkaniu z młodzieżą na Jasnej Górze w 1983 roku. Na Apelu Ja ­ snogórskim było kilkaset tysięcy młodzieży. Staliśmy ściśnięci kordo­

nem Z O M O . To było proste głosze­

nie Ewangelii, proste rozważanie. Ja twierdzę, że Jan Paweł II był pasjo­

natem Pana Jezusa, jak św. Paweł, który mówił: „D la mnie żyć to Chry­

stus” . Jan Paweł I I pasjonował się Jezusem. Ojciec Święty postawił na­

prawdę wysoko poprzeczkę i to w

Barbara S zta n d era z N ysy We w rześn iu 1996 roku razem z C hórem K ated ralnym przy parafii św. J a k u b a i A g n ie s z k i (k tó r e g o • b yła d y ry g e n te m ) p rz eb y w a ła na to u r n e e w e W ło s z e c h . W p la n ie b yło też u czestn ictw o w a u d ien cji gen eraln ej u P apieża.

- M oim marzeniem było do­

tknąć choćby rąbka sutanny Ojca św. i żeby Chór Katedralny zaśpie­

wał tylko dla Niego. Kiedy prowa­

dziłam rozmowy w tej sprawie z o.

to niebywałe szczęście.

Kiedy Papież wyszedł z auli św.

Pawła, gdzie miał spotkanie z piel­

grzymami innych narodow ości, Chór Katedralny odśpiewał pieśń do Jego słów: „ O ziemio polska, ziemio trudna, doświadczona...” . Potem było osobiste spotkanie dy- rygentki i chórzystów z Ojcem św.

- Marzyłam tylko o rąbku su­

tanny, a tu tak wielkie szczęście!

O jciec św. trzymał moją rękę w swojej dłoni i słuchał tego, co mo­

dni zapam iętałam Papieża jako bardzo cierpiącego, ale tak szla­

chetnie, po ludzku. Dla mnie to bezpośrednie spotkanie z Papie­

żem i Jego całe życie jest wielką osobistą nauką - będę się starała w swoim życiu, w różnych sytuacjach naśladować Go. Dziś, kiedy pośród nas nie ma Ojca św..w ten namacal­

ny, fizyczny sposób, czuję jednak ten Jego ojcowski dotyk. Jestem szczęśliwa, że dostąpiłam tego cudu bycia z Nim (bo odbieram to jako dbała, żeby dojechały na miejsce

świeże. Dzięki tym kwiatom doszła do Papieża i wręczyła je Ojcu Świę­

temu.

W następnym roku, również z wyhodowanymi przez siebie kwia-

Krystyna Derejczyk na spotkaniu z Papieżem w 1986 r.

tami, do Watykanu pojechał pan Jerzy z najstarszym synem:

- Na audiencję czekaliśmy półto­

rej godziny - wspomina. - Byliśmy je­

dyną grupą, którą przyjął w tym dniu, bo przygotowywał się do pielgrzym­

ki. Wiedziałem, że ochrona nie bę­

dzie dopuszczała nas do Papieża.

Kiedy byłem od Ojca Świętego rap­

tem może dwa metry, ochroniarz cofnął ręce, którymi niemal już mnie chwycił i chciał odciągnąć. Zobaczył jednak, że Jan Paweł II chwycił mnie za dłonie. To była elektryzująca chwi­

la - Papież spojrzał mi w oczy, na chwilę zamarł, a po sekundzie powie­

dział: „Błogosławię cię” .

ag

D y r ek to r D ie c e z ja ln e g o G im ­ nazjum i L iceum H u m a n isty cz n e­

go ks. H en ryk W olff

- Wiele razy byłem na spotka­

niach z Papieżem, chociaż nigdy nie miałem szczęścia spotkać się z Nim twarzą w twarz. Z a każdym razem spotkanie z Janem Pawłem I I było rekolekcjam i. N ie ukrywam , że Jego postawa, nauczanie były jed-

(4)

sir. 4

Młodzi o Papieżu

Jeszcze w środę maturzyści z Diecezjalnego Liceum Humanistycznego i I LO „Caroli­

num” w Nysie przebywali na Jasnej Górze, gdzie odbywała się pielgrzymka maturzystów z naszego dekanatu. Przyznają, że choć zdrowie Papieża od dłuższego czasu budziło niepokój, to jednak ich modlitwy przed Cudownym Obrazem Jasnogórskim dotyczyły tylko czekającego ich egzaminu dojrzałości. Dziś, dwa dni po śmierci Papieża Jana Paw­

ła II nie są w stanie skupić się na przygotowaniach do matury. Myślą o nim i o tym, jak będzie wyglądała ich przyszłość - ludzi wchodzących w dorosłe życie - bez Niego.

Poprosiliśmy ich o refleksje na temat osobistego spotkania z Papieżem i jego wpływu na ich życie.

Uczniowie z I LO „Carolinum’

K as ia I

Papież jest dla mnie jedynym autorytetem w dzisiejszych czasach.

Przecież wiadomo, wszyscy dorośli mówią młodym jak należy postępo­

wać, ale nikt nigdy tego nie pokazy­

wał. Papież jedyny nie tylko mówił, ale sam był przykładem. Uderzyła mnie ta jego szczerość, oddanie...

Jeśli mówił, że należy pościć, należy

niejszych momentach, teraz jest ten moment, kiedy mamy się nie lękać, dalej żyć według jego zasad, według tego, co nam pokazał.

O la I

Papież był dla nas jedynym w naszym życiu i na dodatek Pola­

kiem, więc nie wyobrażamy sobie, że ktokolwiek mógłby G o zastąpić.

Uczniowie z I LO „Carolinum" ze swoim katechetą

kochać bliźniego - to pokazywał jak to robić. Nie mówił jakichś pustych sloganów, ale właśnie tak postępo­

wał.

K a s ia

W Lednicy na pielgrzymce młodych czułam, jakby Papież mó­

wił nie do wszystkich, ale do mnie osobiście. To było niesam owite przeżycie. - Nasze życie zaczęło się teraz, kiedy Papież odszedł. Przecież Papież nam powiedział „N ie lękaj­

cie się!” . Właśnie w tych najtrud-

r e k l a m a

N o w e k o le k c je ! M o ż liw y d o w o ź

NYSA y|. O rzeszkow ej 16, tel. 1 46 38 ul. tóloósiaitel. 433 06 80

Dla nas był niezastąpiony. To tak, jak powiedziała koleżanka: autory-

’ tet, idol... Ojciec Święty był tym Pa­

pieżem - pielgrzymem, który szedł razem z nami. Kiedy w ubiegłym roku byłam na pielgrzymce mło­

dzieży w Lednicy i kiedy Papież po­

łączył się na żywo z młodzieżą po­

przez telebim wszyscy byliśmy bar­

dzo wzruszeni. Cieszyli się z tego, że Papież może nas oglądać i w i­

dzieć to przedsięwzięcie, na którym młodzi się modlili, śpiewali, bawili.

To życie jest teraz tak ciężkie, że gdybyśmy my młodzi nie mieli wia­

ry, to nie moglibyśmy sobie z tym poradzić.

D o m in ik

Ojciec Święty jako głowa K o ­ ścioła powinien być autorytetem dla nas wszystkich. Dawać dobry przykład. I rzeczywiście Jan Paweł II spełnił swoją rolę aż z nawiązką.

Ja wyznaję poglądy liberalne i więk­

szą rolę dla mnie miało Jego dzia­

łanie też jako Papieża, jako autory­

tetu moralnego na świecie. Podczas komunizmu podtrzymywał Po la­

ków na duchu i kto wie, gdyby nie On, możliwe że nie doszłoby do przełomu. D la mnie to ogromny autorytet moralny, który pokazał, że trzeba ludziom wyjść naprzeciw.

Pierwszy, który przekroczył próg synagogi. Po prostu pokazał nam, że człowiek to człowiek - z ludźmi

trzeba żyć, kochać, wychodzić na­

przeciw, by się pojednać z innymi.

M o n ika

On swoim życiem pokazał nam, że był, jest i zawsze będzie z nami.

Choć nie ma go ciałem, to będzie przy nas duchem. On pokazał swo­

im życiem, że zwykły człowiek po­

trafi być Chrystusem. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, tak trudnych i tak złych, jak niektórzy mówią.

Człowiek, taki zwykły, potrafi żyć jak Chrystus i świadczyć, jak my mamy żyć. Właśnie nie tylko słowa­

mi, ale przede wszystkim czynami.

K as ia II

W tej chwili chyba jak każdy człowiek czuję wewnętrzny żal. Je d ­ nak po drobnych refleksjach, pod-

* partych wiarą, czuję że Jan Paweł II jest z nami. Ta droga, te wytyczne, które nam dał i pokazał kierują mną i staram się tak żyć. Ta śmierć Papieża jeszcze bardziej na mnie wpłynęła i pokazała jeszcze wyraź­

niej, jak żyć. Staram się teraz od­

szukać tę moją drogę i mam na­

dzieję, że Jezus mi w tym pomoże.

O la II

Jesteśmy maturzystami i byli­

śmy 30 marca na pielgrzymce na Jasnej Górze. M im o że byliśmy głównie w intencjach, żeby zdać maturę, to jednak wszyscy myśleli o Papieżu. Dlatego, bo był szczegól­

nym przywódcą młodzieży. M im o że między nami jest bardzo duża różnica wieku, zawsze potrafił być na topie. Potrafił trafić do młodego człowieka. Potrafił z nim żartować, modlić się i nauczać. To właśnie było takie wspaniałe w Nim, że był ponadczasowy. Myśmy rośli z Pa­

pieżem i myśleliśmy, że zawsze bę­

dzie z Nami, wydawało się, że On się nie może zestarzeć, że nie może umrzeć - bo to niemożliwe. Dlate­

go teraz takie mieszane uczucia i nie można sobie wyobrazić, że ktoś inny będzie papieżem.

M a rta

Papież był osobą, która umiała (niezależnie gdzie by się nie znala­

zła) zawsze się porozumieć. Znajo­

mość tylu języków obcych pozwala­

ła mu dotrzeć do każdego z osobna.

Jednak najważniejszym językiem, którym przemawiał, był język serca, język miłości. Przemawiał nim za­

równo do nas młodych jak i doro­

słych, do wszystkich ludzi na całym świecie, niezależnie od koloru skó­

ry a nawet wyznania. Na pielgrzym­

ce, choć była dla maturzystów, to i tak każdy z n asb ył myślami z Pa­

pieżem.

Ks. P a w e ł C h ud zik

w ikary z parafii św. Jakuba i Agnieszki w Nysie.

- Jestem z pokolenia młodych ludzi i czuję sie z nimi tak samo młody. Też nie pamiętam innego Ojca Świętego, tylko Jan a Pawła II.

Urodziłem się w październiku 1978 roku, kiedy Papieża dopiero wy­

bierali. D la mnie jest to właśnie taki czas, że przez całe swoje życie do tej pory rosłem patrząc się na

„Świadka W iary” , „Świadka Chry­

stusa” tutaj na ziemi. N iejedno­

krotnie w ędrując po tych m iej­

scach O jc a Św ięte g o (b rałem udział w trzech pielgrzymkach Pa­

pieża do kraju) uczyłem się. Uczy­

łem się patrzeć na Boga, uczyłem się czytać Ew angelię i odkrywać sens wiary, sens życia i patrzenia na drugiego cżłowieka. Nie ukrywam, że świadectwo Jego wiary, Jego ży­

cia, Jego nauka, którą głosił opie­

rając się bardzo mocno na Ew an­

gelii, zaważyła też na moim wybo­

rze drogi kapłańskiej. Przypom i­

nam sobie swoją pielgrzymkę do Gniezna, kiedy Ojciec Święty tam był (to było pierwsze spotkanie nad Lednicą), kiedy młodzież przyszła z tych pól lednickich pod katedrę w Gnieźnie i kiedy Ojciec Święty przekazał nam symbolicznie Pismo św. - dla mnie to było wtedy takim wymownym znakiem. Znakiem, że w życiu można wiele robić, jeżeli

będzie się robić tak, jak nas na­

uczał Jezus Chrystus. Jeśli będzie­

my dawać temu świadectwo swoirr życiem, to nic złego nam stać się nie może. Te słowa „N ic lękajcie się” , „W ypłyń na głębię” - to nic innego jak ogromne świadectwo tego, że Ojciec Święty głosił nam samego Chrystusa. Dawał nam Go samym sobą, uczył nas wierzyć, modlić się, dostrzegać tegoż Chry­

stusa w człowieku, zwłaszcza w tym czasie, kiedy przychodzi kres, cier­

pienie, koniec. Uczył nas jak żyć, jak umierać. Z Jeg o pasterskiej pracy wziąłbym do swojego dusz­

pasterstwa szczerość i autentycz­

ność Jego życia. To jest największe dziedzictwo, jakie może człowiek tu na ziemi odziedziczyć po Janie Pawle II. Dzięki temu potrafił so­

bie zjednać wszystkich - i młodzież, i starszych. To jest - myślę - klucz do duszpasterstwa w naszych cza­

sach. Młodzież, która ma w sobie krytyczny osąd wszystkiego (to jest cecha młodych i póki ktoś potrafi patrzeć na wszystko co nas otacza, wciąż jest młody), jednak kochała Papieża. N ie podważali tego, bo widzieli autentyczne świadectwo i to młodych przyciągało do Ojca Świętego.

Maturzyści z Diecezjalnego Liceum Humanistycznego

Maturzyści z Diecezjalnego Liceum Humanistycznego

2,5 roku. Niestety tego nie pamię­

tam, chociaż wtedy mnie pobłogo­

sławił.

W Papieżu imponuje mi to, że do końca się poświęcał. Nawet jak pojaw iły się pierwsze problem y zdrowotne dalej mimo cierpienia chciał poświęcać się innym. Kiedy był na łożu śmierci, był radosnym człowiekiem. To dla mnie wzór, który trzeba naśladować, choć po­

zostanie niedoścignionym.

K a ro lin a

Miałam jedyną okazję zobaczyć Papieża w 1999 roku w Gliwicach.

Niestety wtedy zachorował i spo-

godności człow ieka, co bardzo mocno naznaczył w swoim pontyfi­

kacie. Eutanazja i aborcja przyjęły­

by się w wielu krajach, gdyby nie Ojciec Święty. On potrafił właści­

wie ukierunkować ludzi. Myślę, że młodzież kochała Papieża, bo on, wbrew temu, co się słyszy i wszyscy mówią, nigdy nie powiedział, że młodzież jest zła. Tylko on widział w nas nadzieję i przyszłość.

W o jtek

- Papieża znałem tylko z telewi­

zji, z radia, retransmisji. W domu tylko rodzice czytali książki i ency­

kliki. >

83nn

Szymon

Zaimponował mi całym swoim życiem. To dla nas przykład - do sa­

mego końca - jak należy postępo­

wać. Byłem na spotkaniu z Papie­

żem w 1999 roku. Wcześniej spo­

tkałem się z Papieżem podczas au­

diencji w Watykanie, kiedy miałem

tkanie nie doszło do skutku. Byłam też w Watykanie, ale wtedy Papież był na pielgrzymce w Bułgarii. U mnie w domu osoba Papieża była

•zawsze akcentowana. Ojciec czytał encykliki i książki Papieża i przeka­

zywał nam jego przesłania. Ja od­

bieram naukę Papieża w pryzmacie

(5)

dokończenie ze sir. 4

W ostatnich dniach sam sięgną- :m po publikacje Papieża. Zaczą- :m od „Tryptyku” . Teraz czytam ajnowszą książkę. Chcę go słuchać słyszeć. Jego słowa zawsze z nami ozostaną. Osoba, która będzie pa- ieżem , będzie osobą przede szystkim bardzo odważną. Jan Pa- eł II nie jest kochany za to, jakim y) Papieżem, ale za to, jakim był Człowiekiem. Kochany i szanowa- y jest nie tylko przez katolików, le niewierzących i inne wiary. Jan 'aweł II postawił następcom bar- izo wysoko poprzeczkę.

la ta lia

- Na pewno solidaryzm Polaków o śmierci Papieża nie będzie trwał /iecznie. Wzbudzał w ludziach wie- 5 szczęścia, radości i przede wszyst- im nadziei. Kiedy wypowiedział łynne słowa: „N iech zstąpi Duch 'wój i odnowi oblicze Ziem i, tej 'iem i” , w Polakach zaiskrzyła na- Izieja odzyskania niepodległego laństwa i tak też się stało.

To nie jest tak, że dopiero teraz ibjawiamy swoje uczucia do Papie- a. To tylko moment naszej wylew- lości i chociaż zewnętrznie to mi- lie - w ludziach to zostanie. Myślę,

że człowiek żyje dopóty, dopóki żyje pamięć po nim. Tak będzie z Papieżem - będzie żył wiecznie, bo wieczna będzie pamięć o nim.

M o n ik a

- To wszystko, co się działo pod­

czas tego weekendu, przeżyłam bardzo mocno i dużo bardziej niż się spodziewałam. M oja wiara za­

wsze była kulawa i ciągle taka jest, ale przez tę śmierć uzmysłowiłam sobie bardzo dużo. Przede wszyst­

kim to, jak dużo straciłam . D la mnie Papież był w pewnym sensie przeźroczysty. M iał swój pontyfikat przez całe moje życie. Naturalnym wydawało się to, że Papież jest do­

bry, że. Papieża wszyscy kochają, krzyczą: „zostań z nami!” , że jeździ po świecie i mówi o pokoju. To było dla mnie naturalne do tego stopnia, że przestałam na to zwracać uwagę, leraz, kiedy Papież umarł i zaczę­

łam zestawiać go z jego poprzedni­

kami, albo po prostu zaczęłam na niego patrzeć nie jak na ikonę, a na człowieka - widzę jak był dobry. Te­

raz poczułam, że to jest osoba, któ­

rą należy naśladować i słuchać, a nie tylko krzyczeć: „zostań z nami!” .

W ysłuchały: A g n ieszka G ron i D anu ta W ąsow icz-H ołota

N a j w a ż n i e j s z e w y p o w i e d z i J a n a P a w ł a I I

„N ie lękajcie się! Otwórzcie, szeroko otwórzcie drzwi Chrystu­

sowi!” - powiedział Ja n Paweł I I podczas pierwszego publicznego wystąpienia zaraz po wyborze 16 października 1978 roku.

• • •

„P a p ie ż nie może pozostać więźniem Watykanu. Chcę pójść do każdego... od koczownika na stepie do zakonników i zakonnic w ich konwentach... Pragnę przekroczyć próg każdego domu” (do reporte­

rów w początkach swojego pontyfi­

katu).

• • •

„Ilu papieży od czasów święte­

go Piotra jeździło na nartach? O d­

powiedź: jeden!” (do reporterów w początkach swojego pontyfikatu).

• • •

„To jest tańsze od następnego k o n k la w e ” (o dp o w ied ź w 1979 roku na krytykę kosztów budowy basenu w papieskiej letniej rezy­

dencji, dzięki któremu mógł zacho­

wać dobrą kondycję).

sonda Nowin

lak wiadomość o śmierci Ojca Świętego przyjęli nysanie?

\n n a

- S tra s z ­ nie. Dla mnie zawsze zosta­

nie w myślach i w sercu. Naj­

w a ż n ie j s z e było jego na- iczanie - żeby ludzie byli dla siebie udźmi. Wiedzę o Papieżu przeka- :ę wnukom. Dzieci też przeżywają imierć Ojca Świętego. Nigdy jed- lak nie miałam przyjemności spo- kać go bezpośrednio.

S ta n isła w

- Sp o tk a­

łem się z P a ­ pieżem na G ó rz e Ś w ię ­ tej A n n y w

1983 ro ku . Byłem wtedy ilisko ołtarza, bo należałem do ichrony. Byłem blisko - bardzo bli- iko i takiego go zapamiętam.

To był Człowiek - Idea, nie do zapomnienia. Taki człowiek, który Dył i którego nie będzie. Wypowie­

dział słowa, które się sprawdziły.

Był i będzie dla mnie wzorem.

A lic ja 11 U

1 1

* I

. _ - To wspa­

niały człowiek . i wielki auto-

" " rytet.Wiązała

* nas z nim sil- Ę j f na więź, bo to był Po lak . Bardzo żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć go na żywo. Bardzo chcia­

łam, zawsze planowałam, a teraz czuję żal, że tego nie zrealizowa­

łam. To był dla mnie ważny czło­

wiek. Papież chciał utrwalać warto­

ści chrześcijańskie w rodzinie i nie można tego zaprzepaścić.

M a rta

1

- Czuję w sercu straszny żal. Papież był najwybitniej­

szym naszym r o d a k i e m , dobrym czło­

wiekiem. Nie wiadomo, czy nowy papież spełni oczekiwania Kościo­

ła. Wspaniałe było to, że Jan Paweł II łączył religie. Mam żal do siebie, że nigdy, nawet wtedy, gdy był w Polsce, nie pojechałam na spotka­

nie z nim.

r e k i a m a

K U C H E N N E

KOMPUTEROW E PR O JEK TY GRATIS!

NYSA

ul. Szlak Chrobrego 6 (obok FSD) ---

teł. 448 34 60 B W C K R E D V 7flFT

NYSA ul. Poniatowskiego 3 (obok LOK) tel. 433 80 60 www.brw.com.pl

PRO FESJO N A LN E STUDIA FABRYCZNE

J a c e k

- To b ar­

dzo przykre.

K aż d y z nas to przeżywa.

B y ł przecież naszym O j ­ cem. Dla mnie był wielkim patrio­

tą, który zrobił bardzo dużo dla Polski i dla całego świata. Osobiście nigdy się z nim nie spotkałem, ale Karol Wojtyła bierzmował mojego brata, kiedy był jeszcze w Wadowi­

cach.

Jan u sz

- O dkąd [ pamiętam Pa- [ pież był.

Związany był [ z całym moim życiem . N ie pamiętam in­

nego papieża. Kiedy Jan Paweł II był wybierany na papieża byłem w wojsku. Byliśmy tak solidnie chro­

nieni przed informacjami, że wtedy niewiele wiedziałem. Przy swojej wielkości Jan Paweł II był skromny.

Był wszystkim w naszym życiu.

ag ,d w

Decyzja MEN

W p ią te k 8 k w ie tn ia , w d n iu pogrzeb u O jca Ś w ię te­

go, szk oły w szystk ich szczebli n ie pracują. U czn iow ie z c a ­ łej P olsk i będą m ogli w p ow a­

dze i z a d u m ie w sp ó łu c ze stn i­

czy ć w p o ż e g n a n iu sw o jeg o w ielk iego W ychowaw cy i N a ­ uczyciela.

dw

„K iedy zabieram głos w obro­

nie praw człow ieka, a przede wszystkim wolności religijnej, nie oskarżam władz żadnego kraju. J e ­ żeli czasami jakieś rządy czują się atakowane, być może czują się win­

ne” (do bliskich współpracowni­

ków po zw iedzeniu obozu dla uchodźców w Tajlandii, gdzie wy­

głosił mocne przemówienie w obro­

nie wygnanych (1984).

• • •

„Wojskowy reżim trwa od grud­

nia, Madonna z Częstochowy od 600 lat” (do polskich pielgrzymów po ogłoszeniu stanu wojennego w

1981 roku).

• • •

„M ów ią, że Papież się zestarzał i że nie może chodzić bez laski, ale tak czy owak nadal jestem na cho­

dzie. Włosy mi jeszcze nie wypadły, nie jest także źle z moją głową.

M usicie o mnie powiedzieć: nie tylko był papieżem, ale też jeździł na nartach i pływał w kajaku - a kto wie, co robił jeszcze! Nawet od cza­

su do czasu łamał nogę...” (do pol­

skich biskupów w 1998 roku).

• • •

„W ia ra i rozum to dwa skrzy­

dła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. P o ­ trzebna jest dzisiaj praca na rzecz pojednania wiary i rozumu” (do rektorów szkół wyższych podczas spotkania na Uniwersytecie M iko ­ łaja Kopernika w Toruniu w 1999 roku).

• • •

„W am , doświadczonym c ie r­

pieniem , którzy mnie słuchacie, czyż trzeba przypominać, że wasz ból jednoczy was coraz bardziej z Barankiem Bożym, który poprzez swoje cierp ien ie zmazał grzech świata, a zatem że również i wy, złą­

czeni z Nim w cierpieniu, możecie stać się współodkupicielami ludz­

kości” (z przemówienia wygłoszo­

nego podczas wizyty w rzymskim szpitalu św. Jana Bożego).

• • •

„M iło ś ć do cierp iącego jest znakiem i miarą poziomu cywiliza­

cji rozwoju narodu...” (z orędzia na Pierwsze Obchody Dnia Chorego, Lourdes, 1993 rok).

• • •

„Cierpienie człowieka, cierpie­

nie ludzi, którego nie da się unik­

nąć, przyjęte w duchu wiary, jest źródłem mocy dla cierpiącego i dla innych, i jest źródłem mocy dla K o ­ ścioła, dla jego zbawczego posłan­

nictwa” (z przemówienia podczas wizyty w szpitalu pediatrycznym w Krakowie, w 1991 roku).

• • •

„N ie zawsze jesteśmy w stanie znaleźć w planach Bożych odpo­

wiedź na pytanie dlaczego cierpie­

nie znaczy drogę naszego życia.

D z ię k i jed n a k w ierze możemy osiągnąć pewność, że chodzi tu o plan m iłości” (podczas audiencji 30 marca 1983 roku).

• • •

„O d k ryw a ją c słowo poprzez studia literackie czy językowe, nie mogłem nie przybliżyć się do ta­

jemnicy Słowa - tego Słowa, o któ­

rym mówimy codziennie w modli­

twie A n io ł Pański: Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”

(Ja n Paweł II, Autobiografia).

• • •

„C z ło w ie k chw ali Boga po ­ przez to, że idzie w życiu za głosem swego powołania. Pan Bóg powo­

łuje każdego człowieka, a Jego głos daje znać o sobie już w duszy dziec­

ka” (Ja n Paweł II, Autobiografia).

• • •

„Patrzę na Kraków. M ój K ra­

ków, miasto mojego życia. Miasto naszych dziejów. Kraków jest mia­

stem ogrom nie bogatym . C a łe dzieje przeszły przez to miasto i chciały w nim pozostać...” (Jan Pa­

weł II, Autobiografia).

• • •

„Wypoczywa się prawdziwie i do dna tylko przez kontakt z przy­

rodą, której nie można podpatrzeć na żywo i w całej pełni poprzez we­

randy, wczasowych domów czy na­

wet hoteli i schronisk turystycz­

nych. Wypoczywa się zaś w całej pełni - a lepiej można powiedzieć:

w całej głębi, kiedy ów kontakt z przyrodą staje się kontaktem z B o ­ giem obecnym w przyrodzie i obec­

nym w duszy ludzkiej” (Ja n Paweł II, Autobiografia).

• • •

„Ile k ro ć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie kra­

jobrazy, dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata” (Jan Paweł II, Autobiografia).

O 9.55 w piątek wstrzymajmy ruch samochodów!

Wywieśmy flagi z kirem!

Śm ierć Ja n a Pawła I I dotyka każdego z nas. Przez długie 26 lat po ntyfikatu nasz rodak, w ielki Człowiek, posłany przez Boga da­

wał nam swoje słowo, pociechę, ogarniał nas swoją miłością. Nie wolno nam o Nim zapomnieć.

Apelujemy do wszystkich - wy­

wieście w swoich oknach, na balko­

nach polskie flagi z czarnymi wstąż­

kami! Niech świadczą o naszym żalu.

Zapalcie w dniu pogrzebu - w piątek o 10.00 w oknach mieszkań i

biur znicze. Niech świadczą’o na­

szej pamięci! Zapalcie znicze pńd

„Pomnikiem Patriotów” , bo kto jak nie On zasługuje na to imię.

Wepnijcie w klapy marynarek czarne wstążki, w dniu pogrzebu - w piątek o 9.55 wstrzymajmy na 5 minut ruch samochodów i włączmy klaksony.

Prześlijcie znajomym z innych miast SM S-y z inform acją w tej sprawie. Prześlijcie wiadomość e- mailem.

R edakcja „Now in N yskich"

280nn

(6)

Janusz Sanocki

Oczy

Żona weszła do pokoju i powie­

działa:

- U m arł Papież!

W iedzieliśm y, że to nastąpi, czekaliśmy w drżeniu z całą Polską, z całym światem, a jednak była to wiadomość okropna. Zasiedliśmy najpierw przy telewizyjnych wiado­

mościach z wilgotnymi oczami. Po­

tem za oknem ro zdzw oniły się dzwony św. Jakuba. Ubraliśmy się i w środku nocy poszliśmy do kościo­

ła na mszę. Było jak przed 26 laty w Krakowie. W kościele pełno ludzi, mnóstwo młodych, zupełnie jak wtedy, tylko smutno.

Wtedy było radośnie. Oczy też się pociły, ale ze szczęścia. Pamię­

tam jak dziś.

S p o tk a n ia

Pierwszy raz zobaczyłem kardy­

nała Wojtyłę na spotkaniu w koście­

le dominikanów. Było to spotkanie kombatantów legionów Piłsudskie­

go, ja zostałem tam zaproszony przez starszego pana, który sprze­

dawał w kiosku w miasteczku stu­

denckim. Byłem wtedy na I roku studiów, kupowałem gazety, od sło­

wa do słowa nawiązaliśmy znajo­

mość „niepodległościową” i trafi­

łem wkrótce na opłatkowe spotka­

nie „legunów” . Było to dla mnie, młodego człowieka z małego mia­

sta, czymś zupełnie niezwykłym.

Patrzyłem na starych ludzi, którzy walczyli o niepodległość w legen­

darnej I Brygadzie, albo na ich dzieci, które przejęły tradycje i kul­

tywowały działalność Związku L e ­ gionistów, też już podeszłe w la­

tach.

Na opłatku Kardynał był co rok.

W tedy, w 1975 r. wygłosił bardzo patriotyczne przemówienie, głębo­

kie i mądre. W czasach komuny dla mnie było to właśnie „to ” .

Od razu zwróciłem uwagę na tego kapłana.

Potem były opłatki studenckie w Duszpasterstwie Akademickim.

Było to niesłychane przeżycie. O d­

bywały się tuż przed feriami świą­

tecznymi i wyjazdem studentów do domów na Boże Narodzenie. Pełny kościół ludzi, sami studenci, przed wejściem wszyscy dostawali opłatek a po mszy wszyscy ze wszystkimi ła­

mali się składając sobie życzenia.

Jakie wspaniałe było to emocjonal­

ne przeżycie!

Zawsze na tych opłatkach by­

wał Kardynał. W 1976 byłem wśród tłumu wypełniających kościół M i­

sjonarzy na „Miasteczku” . W trak­

cie łamania opłatkiem i składania życzeń, podszedłem do Kardynała, złożyłem M u proste życzenia. On powiedział do mnie kilka słów.

Czułem, że spotkałem się z kimś wyjątkowym . Prom ien iow ało od niego dobro. Ale nie przypuszcza­

łem, że to będzie kiedyś Papież.

Potem były krakowskie proce­

sje Bożego Ciała, w których uczest­

niczyło zawsze kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Komunistyczne władze zmie­

niły trasę procesji, nie wpuszczały jej do rynku. K a rd y n a ł zawsze wspominał o tym podczas jednego

z kazań na procesji. Było to kaza­

nie, w którym domagał się swobod­

nego miejsca dla Chrystusa na uli­

cach Krakowa, miejsca dla religii chrześcijańskiej stanowiącej funda­

ment tożsamości Polaków. Były to pierwsze religijne uroczystości i to masowe, podczas których tysiące wiernych biły kapłanowi brawa.

P rzeło m

Procesja Bożego Ciała w 1977 roku odbywała się w kilka tygodni po zamordowaniu przez „niezna­

nych sprawców” studenta poloni­

styki Stanisława Pyjasa - współpra­

cownika rodzącej się wówczas opo- zyg i. C iało Pyjasa znaleziono 5

maja w bramie przy ul. Szewskiej, a w trzy dni później zaczynały się stu­

denckie juwenalia. Koledzy Pyjasa (m .in. Bronisław W ild stein ) w e­

zwali do bojkotu juwenaliów. I ten bo jkot się udał. Stu d en ci nie uczestniczyli w zabawach, z wyjąt­

kiem niewielkiej stosunkowo grup­

ki zawodowych działaczy partyj­

nych młodzieżówek, którzy dziś tworzą „Stowarzyszenie Ordynac­

ka” . Z a to na zakończenie juwena­

liów masowo studenci uczestniczyli w mszy za duszę zamordowanego studenta i w „czarnej procesji” pod Wawel, po której ogłoszono po­

wstanie opozycyjnej organizacji

„Studenckiego Komitetu Solidar­

ności” .

W trzy tygodnie po tych drama­

tycznych wydarzeniach, podczas procesji Karol Wojtyła, arcybiskup krakowski, otwarcie mówił o tajem­

nicy śmierci młodego człowieka, o prawie do prawdy - klaskaliśmy ile sił w dłoniach.

Uczestniczyłem już wówczas w pracach Duszpasterstwa A k ad e­

mickiego, opiekowaliśmy się dzieć­

mi z domów dziecka, wraz z domi­

nikańską „Beczką” jeździliśmy na wakacyjne obozy dla chorych, jako fizycznie pracujący opiekunowie ludzi sparaliżowanych. Poznałem wówczas moją żonę. E la była zaan­

gażowana w duszpasterstw ie u franciszkanów. W 1978 przed wa­

kacjami wzięliśmy ślub. Mieszkali­

śmy w akademiku na „Miasteczku”

przy ul. Piastowskiej, gdzie od paź­

dziernika 1978 r. mieliśmy pokój małżeński. W e wrześniu zmarł Pa­

weł V I, kardynałowie wybrali Jana Pawła I. - Eee, naszego Wojtyły nie wybrali - powiedziałem zawiedzony do mamy. Byliśmy na wakacjach.

R adość

Po w akacjach w róciliśm y do Krakowa, do studiów i do działal­

ności w Duszpasterstwie A k ad e­

mickim. W naszej grupie D A przy­

gotowywaliśmy na początku paź­

dziernika plan działania. 16 paź­

dziernika 1978 zebranie przecią­

gnęło się do późna. Wróciłem do akademika późnym wieczorem. - Wojtyła został papieżem! - obwie­

ściła mi od progu Ela.

Natychmiast zebraliśmy się i w kilka osób poszliśmy na W aw el skąd rozbrzm iew ał dzwon Z y g ­ munta. O północy w katedrze wa­

welskiej odprawiona została msza św. Wracaliśmy szczęśliwi spotyka­

jąc późno w nocy na ulicach roze­

śmianych, śpiewających ludzi. Na rynku grupa zakonnic tańczyła wo­

kół pom nika M ickiew icza, przy dźwiękach gitary. Boże, co to była za radość!

Następnego dnia była msza na Wawelu, skąd spontanicznie ufor­

mował się pochód rozradowanych wiernych i Kanoniczą, Grodzką przeszliśmy do rynku z flagami pa­

pieskimi. Ktoś wetknął mi żółtą fla­

gę, szedłem gdzieś blisko czoła po­

chodu. Potem , kiedy doszliśmy, wraz z kilkoma innymi wtykaliśmy papieskie flagi za duże litery na po­

mniku Adasia.

Ta radość, jaka spadła na nas, była jakąś wielką nagrodą dla Polski za wojnę, okupację, potem za ten ponury okres komunistyczny, gdzie na każdym kroku wszystkiemu co polskie pluto w twarz. W szkolnym podręczniku, w przemówieniach, w głupcach, którzy nami rządzili.

Im większa była radość nas, społeczeństwa, tym większa kon­

sternacja komunistycznych władz.

Władze P R L , Gierek i jego otocze­

nie, po wyborze zdobyły się jedynie na suchy komunikat. W idać było jak bardzo się zwijają, jak łapią po­

wietrze, podobnie jak człowiek, który dostał cios w żołądek.

W tydzień po wyborze odbywał się w Rzymie ingres czyli uroczyste rozpoczęcie pontyfikatu. Byłem akurat w rodzinnym domu w Nysie, siedzieliśm y przed telewizorem całą rodziną.- Podczas hołdu kardy­

nałów, kiedy do Papieża podszedł prymas Polski, kard. Stefan W y ­ szyński, człowiek-legenda, ogrom­

ny autorytet, więziony przez komu­

nistów w latach 1953-56, zdarzyło się coś zupełnie niebywałego. W y ­ szyński próbował uklęknąć, żeby pocałować pierścień papieski, tak jak to czynili inni kardynałowie. W tym m om encie Papież W o jty ła wstał, objął prymasa - przez chwilę tych dwu wielkich Polaków stało tak w braterskim objęciu na oczach całego świata. Przed telewizorem wszyscyśmy po prostu ryczeli. Łzy same ciekły po policzkach.

W izyta

Komuniści nie wiedzieli co zro­

bić. Nie mogli po prostu nie wpu­

ścić Papieża-Polaka do kraju z wi­

zytą, a doskonale wiedzieli jaki bę­

dzie przebieg tej wizyty. Jeszcze nie tak dawno Stalin pytał drwiąco: „ A ile papież ma dywizji?” . Ale w roku 1979 za tym jednym człowiekiem w bieli szła siła, przy której wszystkie sowieckie dywizje wraz z sojuszni­

czymi wojskami P R L miały okazać się fraszką.

Czerwony to przeczuwał i robił co mógł, żeby opóźnić wizytę. A kiedy już do niej doszło - w czerwcu 1979 r. - kamery rządowej telewizji starannie omijały milionowe tłumy, pokazując jedynie grupki zakonnic i najbliższe otoczenie ołtarza. Było to tak żałosne i tak podłe jak cały tamten system i jego mali, żałośni ludzie, dla których Jan Paweł II do końca pozostał „W o jty łą ” . „ A co ma Wojtyła do Afganistanu?” mó­

wiła mi działaczka Związku M ło ­ dzieży Socjalistycznej z U J w rok później, kiedy Papież mówiąc o ła­

maniu praw człowieka wymienił so­

wiecką interwencję Afganistanu.

Nienawiść czerwonych do Pa­

pieża-Polaka była widoczna na każ­

dym kroku. „O n i” byli wówczas bar­

dzo silni. M ieli najpotężniejszą ar­

mię w Europie, 50 tysięcy czołgów, tysiące rakiet jądrowych, zachód drżał przed nimi, amerykański pre­

zydent Carter był gotów ustępować i ustępować. W krajach komunistycz­

nych polityczna policja tępiła każdy odruch wolności. Ateistyczna pro­

paganda m iała stanowić zaporę przeciwko chrześcijaństwu szczegól­

nie znienawidzonej przez komuni­

stów religii. A tu nagle do komuni­

stycznej Polski przybywa Papież-Po­

lak. Czego się można spodziewać, wiedziało każde dziecko.

N ie zapom nę tego dnia - 2 czerwca. Papieska wizyta zaczynała się w Warszawie, a my - cały akade­

mik przed telewizorem w świetlicy.

Najpierw drętwe przemówienia ko munistycznych dygnitarzy o socjali zmie, wysłuchiwane przez Jana Paw ła cierpliwie, a potem ta msza m placu Zwycięstwa wobec setek tysię­

cy ludzi. I homilia, w której Biał) Pielgrzym głośno, na cały świai mówi o tym, że Polska ma prawo dc wolności, że to prawo okupiła krwią tysięcy swych najlepszych synów, c krwawiącej w Powstaniu Warszawie Kiedy podczas homilii padły te sło­

wa, dreszcze przeszły przez całą Pol­

skę. „N ie c h zstąpi D uch Twój!

Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! T E J Z I E M I !" .

Wiedzieliśmy, że te słowa dotrą tam, gdzie były skierowane. Czułe się, że jakaś siła nagle wstępowała w człowieka, jakaś wiara, że już nie trzeba się bać, że te czołgi, te komi­

tety partyjne, zomowskie pałki to już bezwartościowe zabawki.

W piątek 8 czerwca 1979 roku na krakowskiej Skałce miało się odbyć spotkanie z młodzieżą. Rano jakaś niewidzialna ręka rozkleiła na drzwiach akademików zaproszenie na spotkanie i tekst pieśni, którą mieliśmy śpiewać Papieżowi. Był to tekst Juliusza Słowackiego „Pieśń konfederatów barskich". Niezwy­

kle podniosła, mocna. W rzeczywi­

stości gdy nad światem i Polską wi­

siał cień nieludzkiej potęgi komu­

nistycznej niesamowicie brzmieć miały słowa:

„N ig d y z k r ó la m i n ie będziem u aliansach

Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi Bo u Chrystusa my na ordynansach Słudzy M aryi".

Na Skałkę mieliśmy przynieść krzyże - Papież miał je poświęcić. Ja nie zdążyłem się zaopatrzyć w krzy­

żyk, na szczęście miałem obok sie­

bie przyjaciela z Akadem ii Sztuk Pięknych. Karwat - kiedy czekali­

śmy kilka godzin na przybycie Pa­

pieża, wyrzeźbił z kawałka listewki piękny krzyż z postacią Chrystusa.

Wisi w moim domu do dziś.

Staliśm y na Skałce człowiek przy człowieku. Nie było miejsca by nawet przykucnąć. Nikt jednak nie narzekał. W końcu Papież przybył.

Na przywitanie przynieśliśmy kwia­

ty. A le jak te kwiaty wręczyć? Ci z tyłu zaczęli po prostu rzucać w przód kwiaty. Ludzie stali głowa przy głowie więc i tak to nie padało, tylko łapali je stojący z przodu i rzu­

cali dalej w przód. W ten sposób rzeka kwiatów płynęła od krakow­

skich studentów do Papieża.

Największy krzyż przynieśli stu­

denci z duszpasterstwa przy koście­

le św. Anny. M iał rozmiary krzyża przydrożnego, na którego ramio­

nach wypisano: „Odkupiciel czło­

wieka” - tytułem pierwszej encykli­

ki Ja n a Pawła II. Zadeklarow ali wobec wszystkich, że ten krzyż po spotkaniu zostanie wkopany na miasteczku studenckim.

Wieczorem rzeczywiście dotar­

li na miasteczko, ale zrobiła się straszliwa panika wśród władz i ks.

Dziwisz, chcąc uniknąć konfronta­

cji, poprosił, żeby krzyż zanieść na błonie, gdzie miała się odbyć poże­

8 ma/a 1979 r. ■ spotkanie na Skałce - krzyż przyniesiony przez studentów z DA św. Anny

Cytaty

Powiązane dokumenty

dom wolnost. garaż, działka 25 a, zadbany, po generalnym rem.. Bolesława Śmiałego 3, tel. 2,4 D, oszklony, 3-osobowy, możliwość przerobienia na osobowy. Korekta

Czekamy na uzasadnienie, które ma dotrzeć do 21 kwietnia, kiedy odbędzie się sesja Rady Miejskiej..

śniej oznaczonych drzew i przekazują dla ubogich rodzin wskazanych przez sołtysa. - Na pomysł wpadli sami strażnicy. M nie również się spodobał i tak już od trzech lat

Co pół roku pojawiają się jakieś nowelizacje kodeksu drogowego. Przepisy zmieniają się ustawicznie, ponieważ posłowie ciągle wymyślają coś nowego, tak jakby nie

montowanego wielkim nakładem kosztów mieszkania Iwony Szrajdy leje się woda przez dach, który kilka m iesięcy wcześniej został „napraw iony”6. 2

Jeśli Czytelnik po tym, jak przed tygodniem opowiedzieliśmy o erotycznych przygodach Kazimierza Wielkiego, spodziewa się, że i tym razem skupimy się wyłącznie na

Ziemia się zatrzęsie i niebo ogniem będzie palić ziemię. Morza będą huczeć i palić się. Świat straci wiele ludzi i lądów z powodu zniszczenia padającego na człowieka.

- Ono nie rozumie tego, co się dzieje: kiedy przyjeżdża po niego ojciec to mama mówi, że ma przy­.. wieźć go punktualnie, bo jak nie to drugi raz go