• Nie Znaleziono Wyników

Problemy : miesięcznik poświęcony zagadnieniom wiedzy i życia, 1950 nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Problemy : miesięcznik poświęcony zagadnieniom wiedzy i życia, 1950 nr 5"

Copied!
74
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

P R O B L E M Y

Miesieczruk poświęcony zagadnieniom wiedzy i życia

Rok ^ i1 * 3 c US% 1950 N r 5 (50)

T R E Ś Ć :

L E N IN O W S K A T E O R IA P O Z N A N IA W M A T E M A T Y C E P oznanie zm ysłow e, poznanie a b s tra k c y jn e i p r a k ty k a są n ie ­ ro z e rw a ln ie ze sobą pow iązane.

L A S I P O W O D Z I E ... ...

C z ło w ie k stop nio w o przechodzi ze stan u biern ego ucze stn ictw a w p rz y ro d z ie do r o li c z y n n ik a fo rm u ją c e g o ją ,

N A J M N IE J S Z Y W IE C Z N Y K A L E N D A R Z ...

N a okres od 15 p a ź d z ie rn ik a 1582 r . w nieskończoność . . .

„P O D W Ó J N E T K A N I N Y “ ...

T z w . „d y w a n y ziem i b ia ło s to c k ie j i s o ko lskie j.

B A D A N IA P R O M IE N IO T W Ó R C Z O Ś C I W N A F T O W Y C H O T W O R A C H W I E R T N I C Z Y C H ...

W s p ó łp ra c a f iz y k i z te c h n ik ą daje duże k o rz y ś c i p ra k ty c z n e D Z IE D Z IC Z N O Ś Ć A M E D Y C Y N A ... ... . W ś w ie tle badań M ic z u rin a i Ł y s e n k i upaść m uszą po glądy n a dziedziczność ja k o na nieo dw ra caln e fa tu m .

S IE D E M C U D Ó W Ś W IA T A S T A R O Ż Y T N E G O ...

P otęga u m y s łu lu d z k ie g o nie m a g ra n ic .

T R U C IZ N Y ...

T ru c iz n y nie zawsze są szkodliw e.

C E LO W O Ś Ć W N A T U R Z E . ...

K ro to c h w iln y fra g m e n t n ib y n a uko w ych dociekań.

0 Ż N IW N Y M K O M B A J N I E ...

Pod w zględem m e c h a n iz a c ji pra c ro ln y c h Z w ią ze k R adziecki s to i na p ie rw s z y m m ie jscu na świecie.

N O W O Ś C I N A U K O W E

B ezp ośre dn i dowód fa lo w e g o c h a ra k te ru pojedynczego elek­

tr o n u ... ...

W p ły w k a ro n a m id u na działa ln ość k a n a lik ó w n e rk o w y c h . . Z akażenie czosnku b a k t e r ia m i...

Gościec s ta w o w y i zapalenie -wsierdzia w czasie w o jn y 1 w okresie p o w o je n n y m ...

Rozpad n e u tre tto na m ezony naładow ane e le k try c z n ie . . . P O L E M IK I

D ro b ia z g i ję z y k o w e ...

K o m u n ik a c ja m ie js k a i rozsied len ie lu d n o ś c i...

N O T A T N IK „P R O B L E M Ó W “

E u k lid e s bez zera c z y li ta je m n ic a z a m a rły c h k u ltu r . . . . D L A C Z E G O — J A K ?

Ś la d a m i r a c jo n a liz a t o r ó w ...

W K Ł A D P O L A K Ó W DO N A U K I

K to p ie rw s z y u w z g lę d n ił ciśnienie p ro m ie n io w a n ia w te o rii b u do w y g w i a z d ...

R ó w nież o d k ry w c ą pierw szego b a rw n ik a synte tyczn ego b y ł P o la k —. nie A n g l i k ...

Z K R O N IK I P IE R W S Z E G O K O N G R E S U N A U K I P O L S K IE J CO TO J E S T ? ...

CO P IS Z Ą I N N I

O p rz y ja c ie lu M ic k ie w ic z a ...

N a jp ię k n ie js z y p o m n ik C hopina ...

Śledzie ciągną do ś w i a t ł a ...

P A N O P T IC U M I A R C H IW U M K U L T U R Y M M E R R A IIE H U M A N U M E S T ...

L IS T Y I O D P O W I E D Z I ...

L . D „ B y to m ; In k a z K ib u c u w Iz ra e lu ; St. J u lia n , Sosnowiec;

M a r ia n B rz o s t, G dańsk; S tud ent Tadeusz N „ W a rs z a w a ; H e n ry k K ulesza, Szczecin; J. F ilip k ie w ic z , Częstochowa.

N O W O Ś C I W Y D A W N I C Z E ... .

N . S za ro w a to w . . . . 290

M a c ie j C za rn o w ski . . . 298

L e on ard W eber . . . . 304

E le o n o ra P lu ty ń s k a . 305 M a ria n M ięsow icz . . . 303

Jan H ip o lit B a y e r . . . 315

S ta n is ła w K o w a l . . . 320

A lfo n s K ra u s e . . . . 327

M a c ie j S zukiew icz . . . 332

K a z im ie rz R a czyński . . 3 3 1 J ó z e f H u rw ic , . . . 337

H en . . . 337

H e n ...338

H e n ...338

Józef H u r w i c ... 338

E ug en iusz S lu szkie w icz . 339 Tadeusz T illin g e r . . . 341

Tadeusz U n k ie w ic z . . 342

Z b ig n ie w P ie tra s iń s k i . . 344

W ła d y s ła w K a p u ś c iń s k i .. 345

J e rz y L e w a n d o w s k i . .. 346

. 347 V id im u s ... , 318

Jan S z ta u d y n g e r . . .. 350 351 J u lia n T u w i m ...

357

360

(3)

N. SZAROW ATOW

(ZSRR)

I STO TĘ poznania św ia ta o b ie k ty w n e ­ go L e n in s fo rm u ło w a ł w następu jącej tezie: „o d w ra że n ia zm ysłow ego do a b stra kcyjn e g o m yśle n ia i od a b s tra k ­ cyjnego m yśle n ia do p r a k ty k i — ta ka je s t d ia le k ty c z n a droga poznania p ra w d y , poznania o b ie k ty w n e j rz e czyw isto ści“ („Z e ­ s z y ty F ilo z o fic z n e “ ).

Poznanie sta n o w i s k o m p lik o w a n y proces, w k tó r y m poznanie zm ysłow e, poznanie a b s tra k c y jn e i p ra k ty k a są n ie ro z e rw a ln ie ze sobą powiązane.

Nasze w y o b ra że n ia o z e w n ę trz n y m św iecie tw o rz ą się na podstaw ie doznań, p o w s ta ły c h na s k u te k o d d z ia ły w a n ia na nasze z m y s ły otaczających nas p rz e d m io tó w i zachodzą­

cych w o k ó ł nas zja w is k .

Z m y s ło w e poznaw anie p rz e d m io tó w i z ja ­ w is k p o w sta je z doznań o trz y m y w a n y c h przez nas na s k u te k o d d z ia ły w a ń św ia ta zew nętrznego, le ży ono u podstaw naszych w y o b ra że ń o p rze d m io ta ch i zja w is k a c h św iata.

A b s tra k c y jn e poznanie albo m y ś le n ie sta­

n o w i bardzo w y s o k i stopień procesu pozna-

L e n in ja k o uczeń g im n a z ja ln y .

(R zeźba d łu ta W . C y g a la )

2 9 0

(4)

^ kw ietnia, upbgneJLo 8 0 Lat ad, dwa,, u ro d z in przedwcześnie zmarŁegja gcniainegyo (,ilozo(.a i twórcy, padu,‘m a r a d z ie c k ie g o , diśdo dziw . :erza, Jdenina.

JZenin.owika, teoria, p o z n a n ia w tj ja ś n i a, praw a, ro z w o ju przyrody,, te ch n iki i ip o łe - eze k u tw a , p o d k re ś la ją c zuoiązek m ię dzy te­

o r ią a p r a k ty k ą , żydem . CL w ią ze k ten nie k a d z i d ziś n a ogól. w ś ró d izeeokiega o g id a ż a d n y c k w ą tp liw o ś c i. CLeiLi jeizcze je d n a k w y iu w a d ę n ie k ie d y pewne zadrzeżenia, to p ra w ie z a w iz e w o d n ie d e n iu d o m a te m a - t j k i , k tó r ą u w a ż a dę za nau,kec c a łko ud ci,e o d e rw a n ą o d życia , w y w o d z ą c ą dec je d yn ie z m ó zg u ucz.o neg.0-. CDLa, w yka za n ia , błędności takiego- p o g lą d u , d ru k u je m y te n a r ty k u ł.

nia. Z m y s ło w e poznanie daje nam w y o b ra ­ żenie o poszczególnych p rzedm iotach i ic h własnościach. P rz e d m io ty i zja w is k a m a ją je d n a k w ie le w s p ó ln ych w łasności, głęboką treść w e w n ę trz n ą i zgodność z p ra w a m i z ja ­ w is k . W spólne w ła ściw o ści p rz e d m io tó w i z ja w is k , ic h w e w n ę trz n a treść i zgodność z p ra w a m i w y ja ś n ia ją się nam za pośrednic­

tw e m a b stra kcyjn e g o poznania albo m y śle ­ nia. „M y ś le n ie , w ychodzące od k o n k re tu do a b s tra k c ji, je ż e li je s t p ra w id ło w e , n ie oddala się od p ra w d y , lecz zbliża się do n ie j.“

A b s tra k c ja m a te rii, p ra w a p rz y ro d y , ab­

s tra k c ja w a rto ś c i itd ., je d n y m słow em w szy­

s tk ie n a u ko w e (p ra w id ło w e , poważne, n ie nonsensowne) a b s tra k c je c d z w ie rc ia d la ją p rz y ro d ę g łę b ie j, w ie rn ie j, p e łn ie j („Z e s z y ty F ilo z o fic z n e “ ).

„N a jp ro stsze uogóln ienie, pierw sze i n a j­

b a rd z ie j proste tw o rz e n ie pojęć (sądów, w n io s k ó w itd .) oznacza poznanie przez czło­

w ie k a coraz b a rd zie j głębokiego, o b ie k ty w ­ nego z w ią z k u ś w ia ta “ (tamże).

Szczytem o b ie k ty w n e g o poznania św iata je s t m a rksisto w ska d ia le k ty k a m a te ria li- styczna, o d zw ie rcia d la ją ca w sw oich uog ó l­

n ieniach , pojęciach i w n io ska ch otaczającą nas rzeczyw istość w całej je j różnorodności,

w y k ry w a ją c a w e w n ę trz n e te n ­ dencje p rz e d m io tó w i z ja w is k i dająca wobec tego czło w ie ko ­ w i możność p a trze n ia w p rz y ­ szłość i p rz e w id y w a n ia ro z w o ju w y p a d k ó w .

P ra k ty k a , ja k o u ko ro n o w a n ie procesu poznania, s ta n o w i k r y ­ te riu m p ra w d z iw o ś c i poznania, słuszności a b s tra k c ji i pojęć człow ieka o przedm iotach , z ja ­ w iskach, ich w z a je m n y m zw iąz­

ku', k r y te r iu m p ra w id ło w o ś c i naszego p rz e w id y w a n ia w y d a ­ rze ń i procesu ro zw o ju .

„ P u n k t w id ze n ia życia, p ra k ­ t y k i w in ie n b yć p ie rw s z y m i za­

sadniczym p u n k te m w idze n ia te o rii poznan ia“ (Lenin).

„...Nasza w iedza o p ra w a ch p rz y ro d y , spraw dzona przez doświadczenie, przez p ra k ty k ę , je s t w iedzą w iarogodn ą, m ającą znaczenie p ra w d y o b ie k ty w n e j“

(S ta lin ).

W ykazać słuszność ja k ie g o ­ k o lw ie k uogóln ienia, sądu albo w n io s k u związanego z naszym p o jm o w a n ie m z ja w is k p rz y ro ­ d y — to znaczy w y w o ła ć dane z ja w is k o i zm usić je do służe­

n ia naszym celom.

Pośród n a u k, stw o rzo n ych przez człow ieka w jego dążeniu do poznania otaczającego św iata i zm uszenia p rz y ro d y do służenia jego celom, m atem a­

ty k a z a jm u je pom ocnicze m iejsce, obsłu g u ­ ją c przede w szystkim , p o trze b y astro n o m ii, fiz y k i, m e c h a n ik i i te c h n ik i. M a te m a ty k a , ja k o nau ka o w ielkościach, w . zasadzie bada ilo ścio w ą stronę procesów, a bstrahują c od ic h rzeczow ej treści.

Z godnie z ta k im okre śle n ie m p rz e d m io tu badań m a te m a ty k i, należy ją zaliczyć do rzę­

du n a u k a b s tra k c y jn y c h , za jm u ją c y c h m ie j­

sce drugiego stopnia w le n in o w s k im schema­

cie poznania o b ie ktyw n e g o św iata. (Na p ie rw s z y m s to p n iu je s t żyw e w ra że n ie zm y­

słowe, na trz e c im — k o n tro la a b s tra k c ji przez p ra k ty k ę .)

Jednakow oż zaliczenie m a te m a ty k i do nau­

k i a b s tra k c y jn e j n ie może być podstaw ą do tego, b y je j pojęcia i zasady b y ły ro z p a try ­ w ane ja k o w y tw o r y czystej m yśli.

Jako nauka sp e ku ła tyw n a , m a te m a tyka w dow odzeniu sw oich tw ie rd z e ń posługu je się o g ó ln y m schem atem poznania: postrzeganiem , abstrakcją, k o n tro lą a b s tra k c ji. P o tw ie rd za to analiza is to ty w s z y s tk ic h pojęć i u o góln ień w chodzących w skład m a te m a ty k i.

P ojęcia m a te m a ty k i i je j p ra w a b y ły i są

tra k to w a n e przez id e a lis tó w ja k o tre ś c i czy-

(5)

sto m yślow e, m ające c h a ra k te r n ie d o św ia d - czalny. Jeden z czołow ych p rz e d s ta w ic ie li współczesnego s u b ie k ty w n e g o id e a liz m u , R ussell, uważa p o ję cia czystej m a te m a ty k i za w y tw o r y m yśle n ia logicznego, k tó re posiada­

ją rze czyw iste w łasności, n a to m ia st przed­

m io to m i procesom św iata m ate ria ln e g o , ja ­ k o o b ie k to m postrzegania zm ysłow ego, p rz y ­ p is u je c h a ra k te r m n ie j re a ln y . Jest to m ie ­ szanina platońskiego i m achow skiego id e a liz ­ m u, k tó ry c h b a n k ru c tw o w y k a z a ł L e n in w sw o je j pracy. „M a te ria liz m a e m p irio k ry ­ ty c y z m “ .

L ic z b y n a tu ra ln e 1, 2, 3, 4, 5... ja k o zasad­

nicze i najprostsze pojęcia m atem atyczne p o w s ta ły na s k u te k w y ja ś n ie n ia sobie przez czło w ie ka ilo ś c io w y c h w łasności przed­

m io tó w realnego św iata. N a jp ie rw s z e w yo b ra że n ia o ilo ś c io w e j ró żn o ro d ­ ności p rz e d m io tó w w y ra ż a ły się w słow ach „d u ż o “ , „m a ło “ , „ n ic “ . W m ia rę ro z w o ju m yśle n ia i ro z­

szerzenia p r a k ty k i w p o ró w n y w a n iu ilo ś c i p rz e d m io tó w c z ło w ie k doszedł do pojęcia lic z b y n a tu ra ln e j, p rz y po­

m ocy k tó re j w yw odzące się z bezpośredniej ob­

s e rw a c ji pojęcia „ w ie ­ le “ , „m a ło “ , „ n ic “ p rz y ­ ję ły fo rm ę a b stra kcyjn ą .

O bserw acja i n a jp ro s t­

sze u o g ó ln ie n ie (abstrakcja) w w y ja ś n ia n iu g ru p przed­

m io tó w o b ie k ty w n e g o św iata o to podstaw y k s z ta łto w a n ia

pojęć liczb o w ych .

N ieznajom ość fa k tu , że a b stra kcja tw o rz y się drogą o derw ania od św iata rzeczyw istego, od rzeczy re a ln y c h , p rz y ­ w o d z i m a te m a ty k ó w do te o lo g ii albo bez­

płodnego żonglow ania p o jęciam i. W „ D ia - le k ty c e p rz y ro d y “ w rozdziale o m atem atyce Engels p rz y to c z y ł k ilk a p rz y k ła d ó w , w y k a ­ zujących, ja k w y b ó r zasady licze n ia w p ły w a na w ła ściw o ści sam ych lic z b i na zasady opero w a n ia zn a ka m i ty c h liczb. T a k np.

w u k ła d z ie tró jk o w y m , przez tr z y będą się d z ie liły ta k ie (i ty lk o ta k ie ) lic z b y , k tó re się kończą c y frą zero. W łaściw ości lic z b y pozna­

je się p rz y u w z g lę d n ie n iu z w ią z k u lic z b y z zasadami system u rachow ania.

L e ib n iz za jm o w a ł się badaniem d w ó jk o w e ­ go system u liczenia. System te n b y ł in te re ­ su ją cy dlatego, że liczba 2 sta n o w i m o ż liw ie n a jm n ie js z ą zasadę system u liczenia.

W idząc o ryg in a ln o ść d w ó jko w e g o system u liczenia, w k tó re j dow olna liczba je d n o ste k w y ra ż a się liezbą zapisaną p rz y pom ocy po­

łączenia ty lk o dw óch c y fr (je ­

d y n k i

i

zera), L e ib n iz w y w n io -

G o tfr y d W ilh e lm

s k i początek, a zero — n ie b y t i że w yższa is to ta tw o rz y w szystko, co is tn ie je , z n ie b y tu w te n sam sposób, ja k je d y n k a i zero w syste­

m ie d w ó jk o w y m w y ra ż a ją w s z y s tk ie lic z b y . Ten m is ty c z n y w n io se k L e ib n iz a o syste­

m ie d w ó jk o w y m licze n ia w y p ły w a z id e a liz ­ m u L e ib n iz a . B y ł on w y b itn y m m a te ­ m a ty k ie m , ale n ie dlatego, że jego sądy m a­

ją c h a ra k te r id e a lis ty c z n y i k le ry k a ln y , ale ja k o jeden z tw ó rc ó w ra c h u n k ó w ró żn iczko ­ wego i całkow ego, co zawdzięcza id e i d ia ­ le k ty c z n e j o pow szechnym ru c h u i ro z w o ju , o z w ią z k u pom iędzy je d n o s tk o w y m i p o w ­ szechnym.

P ojęcie lic z b y zostało w y a b stra h o w a n e przez czło w ie ka ze św ia ta realnego. Z n a ­

czenie i ro la lic z b y w procesach m yśle n ia są bardzo różnorodn e: liczb a może b yć nazw ą p rz e d m io tu , np. n u m e r dom u, s zyfre m oznaczającym n ie ty lk o słow o, ale i zdanie, a n a w e t te k s t d o w o ln e j długości. Jednakże w ty c h p rzyp a d ka ch znak lic z ­

b o w y może b yć zastąpiony przez ja k ik o lw ie k d o w o ln y in n y sy m b o l (np. przez l i ­

terę), k tó r y m a okre ślo ­ n y sens.

L i c z b y p rzew ażnie w y ra ż a ją re a ln e w ła ­ ściw ości p rz e d m io tó w o b ie k ty w n e g o św iata, ja k o w s k a ź n ik i w y n ik ó w m ie rz e ­ n ia ty c h p rz e d m io tó w , ja k o w s k a ź n ik i ic h w ie lo k ro tn o ś c i i ja k o w s k a ź n ik i położenia przed­

m io tó w w śró d in n y c h .

N ie każdy proces m ożem y w y ja ś n ić przez zastosowanie o p e ra c ji m a te m a ­ tyczn ych . W w yp a d ka ch , k ie d y dla w y ­ ja śn ie n ia procesów są niezbędne operacje m atem atyczne, n a le ży ostrożnie w y b ie ra ć i oceniać w y jś c io w e dane liczbow e, od k tó ­ ry c h o peracje m atem atyczne się zaczynają.

P ra w id ło w e , pożyteczne a b strahow a nie je st m o ż liw e ty lk o na p o d sta w ie p ra w id ło w y c h danych.

Sztuczne, nieuzasadnione stosowanie ope­

r a c ji lic z b a m i do w y ja ś n ie n ia procesów p rz y ­ ro d n iczych , k tó re n ie w y m a g a ją m a te m a tycz­

nego tra k to w a n ia , doprow adza do s o fis ty k i albo g łu p s tw . N iedostateczna ostrożność w w yb o rze założeń, na po d sta w ie k tó ry c h w y k o n y w a n e są m atem atyczne k o n s tru k c je , p ro w a d z i do w y n ik ó w , z k tó r y m i n ie w ia d o ­ m o co ro b ić, z pow odu ic h w y ra ź n e j n ie u ż y - teczności.

Znane są s o fizm a ty filo z o fa greckiego Ze­

nona, m ów iące o ty m , że A c h ille s n ie może dopędzić żó łw ia , i o ty m , że F Leibniz w ogóle n ie m a i n ie m oże b yć skow ał, że je d n o s tk i — to bo-

(1646 — 1716)

ru c h u . Zenon n ie g o d z ił się

292

(6)

z is tn ie n ie m sprzeczności. R ozum ow ał w te n sposób: p rz y ru c h u ciało w in n o przejść odle­

głość m ię d zy dw om a p u n k ta m i, ałe na po­

c z ą tk u w in n o ono p rze jść p o ło w ę te j odle­

głości, następnie p o ło w ę pozostałej n ie prze ­ b y te j p o ło w y itd . T a k i podział pozostałej, n ie p rz e b y te j p o ło w y odległości je s t nieskończo­

n y i A c h ille s n ie dogoni żółw ia. R uch ja k o p rze b ycie odległości m ię d zy dw om a p u n k ta ­ m i je s t w e d le Zenona n ie m o ż liw y , poniew aż w in ie n składać się z p rzebycia nieskończenie w ie lk ie j lic z b y p ołów ek. P o w sta je sprzecz­

ność, a poniew aż Zenon n ie dopuszczał is tn ie ­ n ia sprzeczności, w ię c w y p ro w a d z ił w niosek, że ru c h je s t n ie m o ż liw y .

W sofizm acie Zenona oczyw iście n ie m o ż li­

wość ru c h u n ie je s t dow iedziona, p o m in ię te w n im je st zagadnienie is to ty ru c h u , a w y ­ p o w iedzia na je s t ty lk o idea o m y ś lo w e j m oż­

liw o ś c i nieskończonego dzielenia odległości p rz e b y te j przez p o ruszający się p rze d m io t.

Ten so fizm a t opiera się na sztucznym p o w ią ­ za n iu id e i m a te m a tyczn e j o nieskończonej podzielności odległości z opisem is to ty ru c h u i na n ie p ra w id ło w e j tezie w y jś c io w e j, w y ra ­ żającej się w n ie m o żliw o ści sprzeczności.

Rzecz zrozum iała, że odcinek d ro g i po m ię ­ dzy dw om a p u n k ta m i, k tó r y m a przebyć po­

ru sza ją cy się p rze d m io t, można ja k o w ie l­

kość w y ra z ić tą lu b in n ą liczbą, a następnie liczb ę tę d z ie lić na p o ło w y, następnie o trz y ­ m aną część znow u d z ie lić na p o ło w y itd . P rz y ty m is to tn ie s p o ty k a m y się z procesem nieskończonego dzielenia. A le poruszające się ciało n ie zna żadnych lic z b i n ie odlicza p o ło w y o d b y te j drogi.

Nieskończoność dzielenia o d cin ka d ro g i na p o ło w y lu b ja k ik o lw ie k in n y sposób jego dzielenia n ie może być p rzyczyn ą n ie m o ż li­

w ości ru c h u i w ogóle n ie je s t w stanie w ja ­ k ik o lw ie k sposób w p ły w a ć na ruch. Zagad­

n ie n ie is to ty ru c h u związane je st z p ra w d z i­

w y m i tru d n o ś c ia m i d ia le k ty c z n y m i i sprzecz­

nościam i, k tó ry c h n ie zro zu m ie n ie doprow a­

dziło Zenona do sofizm atu. Poza ty m so fiz­

m a t te n w y n ik a z m yln e g o w yobrażenia , ja ­ k o b y w re a ln e j rze czyw istości nieskończone operacje n ie m ia ły sensu, fa k ty c z n ie zaś ka żd y d o w o ln y ru c h je st ró w n ie ż w y k o n a ­ n ie m w re a ln e j rze czyw istości mieskończo- t n y c h o peracji.

W sofizm acie Zenona z n a jd u je m y niepo­

trz e b n e łączenie m a te m a ty k i z opisem is to ty ru c h u ; p ra w id ło w e stosowanie m a te m a ty k i do w y ja ś n ie n ia procesów ru c h u p ro w a d z i do po w a żn ych osiągnięć nau ko w ych . Isto ta r u ­ chu m echanicznego polega w e d łu g Engelsa i L e n in a na ty m , że poruszające się ciało w je d n e j i te j sam ej c h w ili z n a jd u je się w d a n y m m ie jscu i jednocześnie się ta m n ie zn a jd u je . N ie p rz e rw a n e pow sta w a n ie te j sprzeczności i je j ro zw ią za n ie — to je s t ruch.

B łę d n y pogląd, że lic z b y same w sobie p o tra ­ fią w y k r y ć is to tę fiz y c z n y c h zja w is k , p ro w a ­ d z i n a w e t w y b itn y c h m a te m a ty k ó w na m a­

nowce. Z n a k o m ity b u d o w n iczy o krę tó w , uczony ro s y js k i A . K r y ło w w y k r y ł g ru b ą po­

m y łk ę w je d n e j z fo r m u ł w y b itn e g o m ate­

m a ty k a w ło skie g o T u llio L e v i C iv ita , k tó ry , zapatrzony w fo rm a ln ą stronę zagadnienia m atem atycznego, n ie za u w a żył n ie w ła ś c iw o ­ ści w yprow adzon ego przezeń w zo ru dla da­

nego zja w is k a fizycznego.

J a k Zenon w starożytności, stosując pra­

w id ło w ą ideę m atem atyczną o nieskończonej podzielności d ro g i dla scharakteryzow a nia ru ch u , do czego idea ta je s t niepotrzeb na — doszedł do w n io s k u o n ie m o żliw o ści ru ch u , ta k L e v i C iv ita za naszych czasów, p rze - ją w s z y się a b s tra k c y jn ą stroną m a te m a ty k i, n ie k o n tro lu ją c p ra w id ło w o ś c i sw oich zało­

żeń, doszedł do w n io s k u w postaci w zo ru , z którego n ie ma żadnej ko rzyści p ra k ty c z n e j.

Ta p o m y łk a pow stała s k u tk ie m n ieprzestrze­

gania w ym a g a ń m a rk s is to w s k ie j d ia łe k ty k i.

Z agadnienie k o n tr o li przez p ra k ty k ę m ate­

m a tyczn ych a b s tra k c ji w ym a g a p e w n ych w yja śn ie ń .

P e w n ik i m atem atyczne często określa się ja k o p ra w d y , k tó re n ie w y m a g a ją dowodu.

W n ic h sfo rm u ło w a n e są w y jś c io w e poję­

cia m atem atyczne ja k o w y n ik i doświadczenia praktycznego . W y ra ż a ją one to, co c zło w ie k w bardzo w ie lu p rzyp a d ka ch p o d p a trz y ł w p rz y ro d z ie i w s w o je j p ra k ty c e p rz y po­

m ocy je d y n ie n a jp ro stszych u o g ó ln ie ń po- strzeżeń dokonanych p rz y pom ocy organów z m y sło w ych (w zroku, słuchu, d o tyku ). In a ­ czej m ów iąc, p e w n ik i m atem atyczne są w w iększości p rz y p a d k ó w w y n ik ie m obser­

w a c ji człow ieka ja k o p ie rw s z y stopień pozna­

n ia św ia ta o b iektyw ne go.

W ie le tw ie rd z e ń m a te m a ty k i ele m e n ta rn e j (algebry, g e o m e trii i try g o n o m e trii) da się w y p ro w a d z ić z n ie w ie lk ie j lic z b y p e w n ik ó w czysto d e d u k c y jn ie w e d łu g p ra w lo g ik i.

W ie le pojęć w yższej m a te m a ty k i i je j tw ie r ­ dzeń da się ró w n ie ż w y p ro w a d z ić w edle p ra w lo g ik i z pod sta w o w ych p e w n ik ó w czy­

sto p ra ktyczn e g o pochodzenia, ale zasadnicze pojęcia w yższej m a te m a ty k i (pochodna, ró ż­

niczka, całka itd .) i je j w ażniejsze tw ie rd z e ­ n ia w yw o d zą się z coraz głębszego poznania przez człow ieka fo rm p rzestrzennych i sto­

sun kó w ilo ścio w ych rzeczyw istego św ia ta na podstaw ie lo g ik i d ia le k ty c z n e j.

T w ie rd ze n ia m a te m a ty k i ele m e n ta rn e j i je j nieaksjom atyczn e pojęcia, pojęcia i tw ie rd z e ­ n ia m a te m a ty k i w yższej stanow ią w y n ik i ab­

s tra kcyjn e g o m yśle n ia i uogó ln ie n ia drugiego stopnia poznania św ia ta o b iektyw ne go.

W y ja ś n ijm y , na czym polega ją osobliw ości p r a k ty k i trzeciego stopnia poznania ja k o k r y te r ió w p ra w d y n ie a ksj oma ty c z n y c h pojęć

293

(7)

' i tw ie r ­ dzeń m a­

te m a tycz­

n ych. D o ­ wieść ja k ie ­

goś tw ie rd z e ­ n ia m atem a­

tycznego, k tó re ja k o p ro d u k t lo ­ gicznego rozum o­

w a n ia w zględnie daleko odbiegło od ty c h podstaw o w ych p e w n ik ó w m a te m a ty ­

k i, nie oznacza, że na­

le ż y w ró c ić od danego tw ie rd z e n ia do w y jś c io ­ w y c h p e w n ik ó w , p rz y ję ­ ty c h przez nas n ie m a l ty lk o w o p a rciu o dane zm ysiowe.

D o w i e ś ć p ra w d ziw o ści tw ie rd z e n ia m atem atycznego, znajdującego się w zg lę d n ie da­

le ko od p odstaw o w ych p e w n ik ó w m a te m a tyczn ych — to znaczy d ro ­ gą p o w rotneg o zstępow ania dopro­

w a d zić dane tw ie rd z e n ie do n a jb liż ­ szych, ju ż d o w ie d zio n ych tw ie rd z e ń ,

k tó ry c h p ra w d ziw o ść w cześniej usta­

lono przez sprow adzenie ic h do czysto dośw iadczalnych p e w n ik ó w w y jś c io ­ w y c h . Isto tę dowodzenia tw ie rd z e ń m ate­

m a ty c z n y c h drogą sprow adzenia ic h do p e w n ik ó w — czysto dośw iadczalnych — C z y te ln ik może ro z p a trz y ć chociażby na p rz y k ła d z ie dow odu tw ie rd z e n ia geom etrycz­

nego, że suma k ą tó w w e w n ę trz n y c h tró jk ą ta ró w n a się dw om ką to m p ro stym , albo na p rz y k ła d z ie tw ie rd z e n ia a lg e b ry o sum ie w y ­ razów postępu geom etrycznego. T w ie rd z e n ia m a te m a ty k i — to re z u lta ty logicznego k o n ­ s tru o w a n ia pojęć, k tó ry c h p ra w d ziw o ść po­

tw ie rd z a f a k t ic h w y n ik a n ia z p e w n ik ó w , t j.

tw ie rd z e ń o charakterze czysto dośw iadczal­

n y m , p ra k ty c z n y m .

W ten sposób osobliwość praktycznego spraw dzenia p ra w d ziw o ści tw ie rd z e ń m ate­

m a tyczn ych polega na ty m , że dla usta n o w ie ­ n ia ich o b ie ktyw n e g o i p ra ktyczn e g o pocho­

dzenia często niezbędne je st przejście dio g ą . dłuższą lu b krótszą od pojęcia do pojęcia, a w końcu n a p o tyka się p e w n ik n ie podlega­

ją c y zaprzeczeniu, p ra k ty c z n y w s k a ź n ik praw d ziw o ści.

W fiz y c e pra w d ziw o ść pojęć i tw ie rd z e ń w większości w y p a d k ó w zostaje dow iedziona czysto dośw iadczalnie, n ie zaś za pośrednic­

tw e m d łu g ic h przejść od pojęcia do pojęcia, w cześniej p o tw ie rd zo n ych in n y m i dośw iad­

czeniam i. Pojęcia f iz y k i stanow ią opis i uogó ln ie n ie is to ty p rz e d m io tó w i z ja w is k

realnego św iata, do k tó ry c h doszedł c z ło w ie k w to k u o p a n o w y w a n i a p rz y ro d y .

W ie le tw ie rd z e ń m a­

te m a ty c z n y c h dow o­

d zi się przez dopro­

w adzenie ic h n ie do aksjo m a tó w , lecz do ta k zw a n ych określeń.

O kre śle n ie m a te m a ty k i e le m e n ta rn e j — to, po­

dobnie ja k i p e w n ik i, p ro d u k t p r a k ty k i, do­

św iadczenia; ró ż n ią się one od p e w n ik ó w t y lk o ty m , że ich c h a ra k te r do­

św ia d cza ln y je st b a rd z ie j bezpośredni a n iż e li do­

św ia d cza ln y c h a ra k te r p ew ­ n ik ó w .

O to k ilk a p rz y k ła d ó w o k re ­ śleń m atem atycznych.

O krę g ie m koła n a zyw a m y k rz y w ą , k tó re j w s z y s tk ie p u n k ty z n a jd u ją się w ró w ­ n e j odległości od jednego p u n ­ k tu , zwanego śro d kie m o krę ­ gu. P rosta łącząca środek o krę g u z ja k im k o lw ie k p u n ­ k te m o krę g u nazyw a się p ro ­ m ieniem .

Z is to ty d e fin ic ji o krę g u koła w y n ik a , że w s z y s tk ie p ro m ie n ie tego samego o krę g u są sobie rów ne.

T w ie rd z e n ie geom etryczne, że średnica o krę g u (lin ia prosta przechodząca przez śro­

dek okręgu i łącząca dwa p u n k ty okręgu) d z ie li go na części rów ne, może być udow od­

nione przez zgięcie ry s u n k u o krę g u w zd łu ż średnicy, p rz y czym łu k je d n e j części okręgu p o k ry w a się z lu k ie m d ru g ie j części, ta k że każdy z p u n k tó w o krę g u z n a jd u je się w ró w ­

nej odległości od środka — co się zaw iera w d e fin ic ji okręgu. W ten sposób tw ie rd z e n ie o podziale okręgu przez średnicę na d w ie czę­

ści ró w n e zostaje dow iedzione przez dopro­

w adzenie do stw ie rd ze n ia , zaw artego w d e fi­

n ic ji okręgu, d e fin ic ję zaś o krę g u sprowadza się do tw ie rd z e n ia praktycznego , dośw iad­

czalnego. W ten sposób p ra k ty k a w danym p rz y p a d k u służy ja k o k r y te r iu m p ra w d z iw o ­ ści tw ie rd z e ń o p a rty c h na p e w n ika ch i d e fi­

nicjach.

Ja k ie doświadczalne, t j. p ra k ty c z n e k r y te ­ r iu m może b yć zastosowane do stw ie rd ze n ia p ra w d ziw o ści ta k ic h tw ie rd z e ń ja k np. ,,m i- nus przez m in u s daje p lu s “ (p rzy m nożeniu i d zie le n iu ), czy też „ilo c z y n dw óch u ro jo -

2 9 4

(8)

n y c h jedności je s t ró w n y z w y k łe j u je m n e j je d n o ś c i“ (tj. ] / - l . ]/- 1 = — 1 albo

i . i = — 1)?

Zasadnicza k o n tro la p ra k ty c z n a p ra w d z i­

wości re g u ł w y ra ż o n y c h w z o ra m i (— 1) . (— 1)

— + 1 oraz i. i = — 1 polega na w y k a z a n iu ic h p rzydatności. Jest ona zaw arta w tw ie r ­ dzeniach m ate m a tyczn ych , p rz y pom ocy k tó ­ ry c h daje się w y ja ś n ić zgodność z ja w is k p rz y ro d y i procesów te ch n iczn ych z p ra w a ­ m i.

Ludzkość ' rozw iązała p rz y pom ocy pojęć m a te m a tyczn ych bardzo w ie le n ie z w y k le do­

n io s ły c h zadań o c h a ra kte rze p ra k ty c z n y m w procesie u ja rz m ia n ia s ił p rz y ro d y , w pro­

cesie ro z w o ju te c h n ik i. W ie le bardzo tr u d ­ n y c h zagadnień ro z w ią z u je się p rz y pom ocy stosow ania m a te m a tyczn ych pojęć i w zo ró w , w k tó ry c h spotyka się m nożenie lic z b u je m ­ n y c h przez ujem ne, dające w w y n ik u lic z b y dodatnie, i m nożenie lic z b u ro jo n y c h przez u ro jo n e , dające w w y n ik u z w y k łe lic z b y u jem ne. Na ty m polega podstaw a p ra k ty c z ­ nego k r y te r iu m p ra w d z iw o ś c i d ziałań na liczb a ch u je m n y c h i u ro jo n y c h . Poza ty m , p ra k ty c z n y m sposobem k o n tro lo w a n ia p rze d ­ s ta w io n y c h p ra w id e ł je s t w y k a z a n ie b ra k u sprzeczności z zasadniczym i p ra w a m i d zia ła ń na liczb a ch d o d a tn ich i rz e c z y w is ty c h . P ra w ­ dziw ość re g u ł d zia ła ń na liczb a ch rz e c z y w i­

stych spraw dzono przez p ra k ty k ę człow ieka w ciągu tysią cle ci. Zasadnicze p ra w a a r y t­

m e ty k i ja k o te o re tyczn e uogó ln ie n ia p r a k ty ­ k i licze n ia n ie zostają naruszone przez p ra k ­ ty k ę m nożenia lic z b y u je m n e j przez ujem ną.

R e g u ły (— 1) . (— 1) — + 1 nie można w yka za ć przez z w y k łe sposoby dow odów m a­

te m a tyczn ych . P ra w d ziw o ść te j re g u ły zosta­

je p o tw ie rd zo n a przez to, że ona n ie je st sprzeczna np. z p ra w e m rozdzielności.

W te n sposób p ra w d ziw o ść re g u ły (—-1) . (— 1) = ■ + 1 zostaje d o w iedzio na przez w y k a ­ zanie je j niesprzeczności z p o d s ta w o w y m i zasadami a ry tm e ty k i, p o tw ie rd z o n y m i w cią­

gu d łu g ie j i ró żn o ro d n e j p r a k ty k i ra c h u n k o ­ w e j. T a k w ię c i dla stw ie rd z e n ia p ra w d z iw o ­ ści re g u ły (— 1) . (—- 1) = -j— 1 u cie ka m y się

do doświadczenia, do p r a k ty k i ja k o k r y te r iu m w s z e lk ie j pra w d ziw o ści. O czyw iście, p o dsta­

w ow e praw a a ry tm e ty k i b y ły na początku ułożone dla z w y k ły c h (dodatnich) liczb . Ich przeniesien ie na lic z b y u je m n e zw iązane je st z ro z w o je m liczenia, przy, p rz e jściu od fe u d a l­

nego dó k a p ita listyczn e g o sposobu w y tw ó r ­ czości w X V I I w ie k u . B a rd z ie j in te n s y w n y ro z w ó j te c h n ik i, to w arzyszący now em u, k a ­ p ita lis ty c z n e m u sposobowi w ytw ó rczo ści, w y m a g a ł poznania ro z m a ity c h w ie lk o ś c i, w ty m w ie lk o ś c i m a ją cych k ie ru n e k p rz e c iw ­ ny. P rz y p rz e d s ta w ie n iu ty c h w ie lk o ś c i m a­

te m a ty k a n ie może się obejść bez lic z b u je m ­ n ych. T a k w ięc ro z w ó j s ił w y tw ó rc z y c h p rz y ­ c z y n ił się do zajęcia przez lic z b y u je m n e dzisiejszego stanow iska w m atem atyce; re g u ­ ły działań zostały uzgodnione z p rz y ję ty m i poprzednio re g u ła m i, p o tw ie rd z o n y m i przez doświadczenie. P ra k ty k a o p e ra c ji m atem a­

ty c z n y c h p rze ko n yw a nas także o p ra w d z i­

w ości tw ie rd z e n ia }/"-1 , \T — — 1.

T w ie rd z e n ie to n ie je st sprzeczne z podsta­

w o w y m i p ra w a m i a ry tm e ty k i (praw a p rze - m ienności, łączności i rozdzielności), p o w ię k ­ sza swobodę o p e ra cji a ry tm e ty c z n o -a lg e - b raicznych, w w ie lu bardzo s k o m p lik o w a ­ n y c h p rzyp a d ka ch p ro w a d zi do znacznego uproszczenia. P rz y pom ocy np. lic z b zespolo­

n y c h (o p a rty c h na w zorze i . i = — 1) można w algebrze ro z w ią z y w a ć ró w n a n ia d w u m ie n - ne x n — a = 0.

Jeżeli ja k ie k o lw ie k tw ie rd z e n ie m atem a­

tyczn e na p oczątku zostaje dow iedzione m e­

to d a m i, w k tó ry c h n ie m a ją zastosowania lic z b y zespolone, a następnie p rz e k o n u je m y się o słuszności tego tw ie rd z e n ia w p ra k ty c e i je ż e li następnie tw ie rd z e n ie to daje się udo­

w o d n ić p rz y pom ocy lic z b zespolonych, w ó w ­ czas je s t ono p ra w d z iw e ; w p rz e c iw n y m w y ­ p a d k u nie m o g ło b y doprow ad zić do w n io s ­ k ó w p o tw ie rd z a ją c y c h się w p ra ktyce .

W te n sposób w p ra k ty c e sam ych o p e ra c ji m a te m a tyczn ych p o tw ie rd z a się pra w d ziw o ść re g u ł (— 1) . (— 1) = + 1 oraz i . i = — 1;

na ty m polega osobliw ość p ra k ty c z n e j, do­

św iadczalne j k o n tr o li ich p ra w d ziw o ści.

N a jp ie rw je s t zm ysłow e p o strze g a n ie ś w ia ta . . .

. . . potem m yśle n ie . . . . . . k tó re g o n a jb a rd z ie j a b s tra k c y jn y m w yra zem

je s t m a te m a ty k a . . .

. . . w reszcie — p r a k ty ­ ka, uko ro n o w a n ie procesu

poznania

(9)

„U ż y te c z n e n ig d y nie jest samo, Piękne w c h o d z i nie p y ta ją c bramą.

(N o r w i d )

Dr inż. MACIEJ CZARNOWSKI

A d iu n k t I n s ty tu tu Badaw czego L e ś n ic ­ tw a __ F i l i i w K ra k o w ie . A u to r w ie lu p u b lik a c ji z dzied ziny le ś n ic tw a , m .i.

znanego po drę cznika p t. „W s tę p do h o d o w li la su“ .

Z I Ę K I sw em u ro z u m o w i i w o li c z ło w ie k w y ła m y w a ł się coraz b a rd z ie j z w ła d z tw a p rz y ro d y , przechodząc sto p n io w o ze stanu u cze stn ictw a w p rz y ro d z ie do r o li c z y n n ik a ją fo rm u ją ce g o . _

D zisia j — z pow odu liczebności i p o tę g i narzędzi —1 c z ło w ie k zm ienia óblicze zie m i coraz g ru n to w n ie j i coraz szybciej. W ie m y ,

29 6

(10)

L a s d o starcza cennego m a te ria łu b u ­ dow la ne go , lecz bezplanow e w y c in a ­ n ie lasów p ro w a d z i do k a ta s tr o fa l­

nych s k u tk ó w .

że zm ia n y te w y k o n y w a n e nie o g lę d n ie i bez­

m y ś ln ie . p row adzą często do; k a ta s tro fy : p e ł­

ne życia i zaludnio ne obszary s ta ją się nieraz p u s ty n ia m i. Sahara pow iększa się ro k ro c z ­ n ie o 1 k m na p o łu d n ie s k u tk ie m w y p a la n ia lasów przez pasterskie p le m io n a m u rz y ń s k ie . K a ta s tro fa ln e , p o w ta rza ją ce się od r. 1934 b u ­ rz e piaskow e w Stanach Z jed n o czo n ych w y ­ w o ła n e zostały zoraniem tra w ia s ty c h p r e r y j pod u p ra w y zbożowe. W w y n ik u dewastacy; - n e j g ospod arki ro ln e j 6 % p o w ie rz c h n i U S A zostało b e zp o w ro tn ie stracone dla ro ln ic tw a , a p ra w ie V% p o w ie rz c h n i całego państw a s tra ­ ciło pow ażnie na żyzności.

G ałąź w ie d z y za jm u ją cą się sto su n kie m czło w ie ka do p rz y ro d y lu b g ospod arki czło­

w ie k a do całości k ra jo b ra z u nazw ano fiz jo - ta k ty k ą .

C z ło w ie k przez sw o ją gospodarczą d z ia ła l­

ność niszczy środow isko, k tó re m u d a je życie, niszczy k ra jo b ra z , je ś li n ie stosuje się do w skazań fiz jo ta k ty k i. N aród, k tó r y n ie poz­

na zależności m ię d zy w łasną działalnością gospodarczą a sw o im śro d o w iskie m , sw o im k ra jo b ra z e m —■ skazuje się d o b ro w o ln ie na p o w o ln e sam obójstw o, na u n ice stw ie n ie się biologiczne. N ie są to puste frazesy.

K r a j o b r a z s t a n o w i p e w n ą o r g a n i c z n ą c a ł o ś ć , w k t ó r e j p o s z c z e g ó l n e e l e m e n t y s ą m i ę ­ d z y s o b ą z a l e ż n e w t e n s p o -

. .

s ó b , ż e z m i a n a j e d n e g o z e l e ­ m e n t ó w p o w o d u j e z m i a n y w s z y s t k i c h p o z o s t a ł y c h .

O k ra jo b ra z ie decyd u je przede w s z y s tk im k lim a t. On wyznacza drogę procesom g le - b o tw ó rc z y m i ro zp rze strze n ie n iu ro ślin n o ści na k u li zie m skie j. Lecz z d ru g ie j s tro n y cha­

r a k te r szaty ro ś lin n e j (pew nej dość dużej k ra in y ) w p ły w a na k lim a t, a także na glebę, a bardzo znacznie na sto s u n k i h y d ro lo g ic z ­ ne w glebie. C złow iek, będąc zależnym od

N a ró d , k tó r y n ie zna w skazań f iz jo ­ t a k t y k i, sk a z u je się do bro w o ln ie na pow olne sam o bó jstw o. (O b ja ś n ie n ie

ry s u n k u w tekście .)

2 9 7

(11)

S ta n zalesienia o k o lic W arszaw y w la ta c h 1655 i 1762.

ro ślin n o ści bezpośrednio, je s t zależny pośred­

n io i bezpośrednio'od g le b y i k lim a tu . W za­

je m n e sto s u n k i ilu s tr u je załączony schem at (str. 297): s to s u n k i zależności są t y m w iększe, im łącząca je s trz a łk a je s t grubsza. C z ło w ie k w ię c, w p ły w a ją c na ro ślin n o ść n ie o g lę d n ie —- może d oprow ad zić do ta k ie j zm ia n y w glebie, iż ukaże się roślinność dla człow ieka zgoła niepożądana lu b n a w e t k r a j może zm ienić się w p ustynię.

Polska nie należy do w y b ra ń c ó w losu:

W ie lko p o lska — kie d yś spichrz zbożowy — w s k u te k nieoględnego obniżenia poziom u w ó d p o w o li w ysycha. N iedaw no z m a rły p ro f. W odziczko u d e rz y ł w dzwon na tr w o ­ gę: „W ie lk o p o ls k a s te p o w ie je !“ Szczegółowe obliczenia w re jo n ie W a rty w y k a z u ją o lb rz y ­ m i d e fic y t w ynoszący ok. 2 m ilia rd ó w m 3 w o ­ d y rocznie. P odobny niedostatek w o d y odczu­

w a Z a głębie Śląskie. (P a trz „P ro b le m y “ N r 10— 11, 1947 —- S ta n isła w T u rc z y n o w ic z

„C z y Polsce g ro zi b ra k w o d y? “ ) W isłę — niegdyś rzekę spław ną pod K ra k o w e m — w lecie przechodzą w b ró d 12 -le tn ie ch ło p a ki.

Coraz rza d zie j słychać na n ie j głos flis a k a , ale za to coraz częściej słychać płacz pow o­

dzian i w y b u c h y m in saperskich b ro n ią cych ko szto w n ych m ostów.

Celem niniejszego a r ty k u łu je st naszkico­

w a n ie z w ią z k u m iędzy lasem a stanem w o d y na W iśle. Las je s t z b io ro w is k ie m ro ś lin

znacznie w zn ie sio n ych nad poziom ziem i, k tó rą porasta, ro ś lin m a ją cych sw ój aparat a s y m ila c y jn y (k o ro n y ) w ysoko ponad ziem ią ro z p o s ta rty i o cie n ia ją cy ziem ię n a w e t w z i­

m ie, je ś li chodzi o lasy szpilkow e. Po­

w ie rz c h n ia apa ra tu a s ym ila cyjn e g o drzew je s t 8— 1 2 -k ro tn ie w iększa n iż g ru n tu , k tó r y las porasta, zależnie od g a tu n k u i w ie k u drzew . W s k u te k znacznego w znie sie n ia po­

nad g ru n t oraz znacznej p o w ie rz c h n i apara­

tu a s ym ila cyjn e g o las w y p a ro w u je znaczne ilo ś c i w o d y do atm o sfe ry. D rzew a g ra ją tu ro lę pom p, ssących w odę z zie m i i o d p ro w a ­ dzających ją do atm o sfe ry. Zresztą do g leby leśnej w w ię k s z y m m a syw ie le śn ym dostaje się ty lk o część opadu, gdyż p e w ie n p ro ce n t pozostaje w koronach i z n ic h w p ro s t w y s y ­ cha. Pod ty m w zględem drzew a za ch o w u ją się rozm aicie, zależnie od g a tu n k u i natęże­

n ia deszczu. Na ogół g a tu n k i s z p ilko w e za­

trz y m u ją w ię ce j opadu. D rzew ostan p rz y je d n o ra z o w y m deszczu ok. 10 m m p o tra fi za­

trz y m a ć w koronach ok. 5 m m opadu. Same w ię c lasy w o je w ó d z tw a kra k o w s k ie g o i rze ­ szowskiego ty lk o w ko ro n a ch d rze w p o tra fią za trzym a ć masę ok. 48 Ó00 000 m 3 w o d y.

Las (nie znie kszta łco n y n ie w ła ś c iw ą gos­

p o d a rką !) ma budow ę p ię tro w ą : pod p ię tre m d rze w z n a jd u je się p ię tro k rz e w ó w , pod n im p ię tro tzw . ru n a leśnego, w ię c ro ślin n o ści tra w ia s te j, b o ró w e k i in n y c h ro ś lin m a ły c h

29 8

(12)

rozm darów. Część zatem opadu, k tó ra prze­

n ik n ie przez k o ro n y drzew , zatrzym a się na krze w a ch i ru n ie . D a le j sama w a rs tw a ściół­

k i leśnej sta n o w i p ra w d z iw ą gąbkę dla opa­

du, gdyż p o tra fi w chłonąć czte ry ra zy w ię ce j w o d y, n iż w y n o s i masa sam ej ś c ió łk i w stanie suchym . Gleba leśna, będąc gęsto i głęboko p rze tka n a k o rz e n ia m i drzew , sta n o w i swego ro d z a ju w a rs tw ę zdrenow aną i ja k k o lw ie k w w ie rz c h n ie j sw ej części gleba leśna je st z w y k le b a rd z ie j w ilg o tn a n iż gleba na o tw a r­

te j przestrzeni, to gleba leśna w całej sw ej m asie je s t suchsza i posiada poziom w ód g ru n to w y c h znacznie niższy n iż na p rz y le g ­ ły m n ie p o ro ś n ię ty m lasem terenie. W szyst­

k ie te okoliczności sp ra w ia ją , że las je s t po­

tę ż n y m z b io rn ik ie m w o d n ym .

W prze b ie g u ro czn ym do g le b y dostają się następujące ilo ś c i w o d y w procentach lic z o ­ n y c h od rocznego opadu atm osferycznego.

O p a d 700 m m

O pa d 1000 mm

O p a d 1500 m m

1

w b u c z y n a c h . 71 % 57% 75%

w ś w ie rc z y n a c h . 80 Zo 70% 83%

w s o ś n in a c h . . . 87% 80% 90%

N ależy dalej zaznaczyć, że śnieg przedo­

sta je się przez k o ro n y drzew n ie m a l w ca­

łości do gleby.

D rzew ostan ś w ie rk o w y w ym aga podczas głów nego okresu w e g e ta c ji trw a ją c e g o u nas ok. 150 dni, aby gleba o trz y m a ła około 300 — 400 m m w o d y, w ięc w ym aga opadu atm osfe­

rycznego znacznie wyższego n iż ostatnia po­

dana liczba.

S w ie rc z y n y i b u czyn y na samą tra n s p ira - cję k o ro n a m i d rze w z u ż y w a ją 3 000 do 3 450 m 3 w o d y z 1 ha w ro k u . C z y li w g ru ­ b y m p rz y b liż e n iu do w y p ro d u k o w a n ia 1 m d rew na św ie rko w e g o trzeba p rze cię tn ie ok.

320 to n w ody.

R ola lasu w o d p ro w a d za n iu w o d y pocho­

dzącej z opadu polega na z a trz y m a n iu w k o ­ ronach części opadu, na d użym zu życiu w o ­ dy, k tó ra dostała się do gleby, lecz p r z e d e w s z y s t k i m n a r e t e n c y j n o ś c i ś c i ó ł k i i g l e b y l e ś n e j .

W ś w ie rc z y n ie w ciągu ro k u sto su n ki te u k ła d a ją się ja k następuje:

P r z y o p a d z i e 700 m m 1000 m m 1500 m m Z u ż y c ie i zatrzym a-

nie w o d y przez drze-

w a (w %% opadu) . 57% 43% 30%

S p ły w p o zie m i . . 0% 10% 30,3%

S p ły w p o d zie m ią . 43% 47% 40%

2 99

(13)

i ---- --- .__ .__ I . . . . ,

O 5 wkm

P rz y k ła d w y le s ie n ia . O kolice K o ń skie g o . (Z a c z e r­

nione m ie jsca oznaczają la s y ; m apka gó rn a p o ­ da je s ta n z 1914 r., dolna z 1937 r . ) .

J ID Z IM Y w ięc, że w re jo n ie o opadzie

* Y ro czn ym 700 m m w św ierczynach woda zgoła n ie s p ły w a po p o w ie rz c h n i gleby. N a ­ grom adzona w g le b ie woda je s t p r z e filtr o w y - w ana przez glebę, przez co źró d ła w re jo n a ch g ó rs k ic h le sistych sączą wodę stopniow o, a biorące z n ic h początek rz e k i m a ją m n ie j w ię c e j re g u la rn ie i ró w n o m ie rn ie dostarcza­

n y k o n ty n g e n t w o d y w ciągu ro k u . N a to ­ m ia s t w re jo n a c h n ie le śn ych w okresie de­

szczów woda s p ły w a po p o w ie rz c h n i g le b y n ie m a l w 100% do p o to kó w , rz e k i w ówczas

s iln ie w z b ie ra ją , w okresach zaś m ię d z y - deszczowych rzeka n ie zasilana ź ró d ła m i w y ­ sycha^

Poza ty m n ie z m ie rn e j doniosłości je s t m o­

m ent, że u nas w górach pod pu ła p e m drze­

w o sta n u śnieg to p n ie je p o w o li. O gólne opóź­

n ie n ie ta ja n ia śniegu w lesie ś w ie rk o w y m w K a rp a ta c h dochodzi do 40 dni. Las opóź­

n ia ta ja n ie śniegu w zależności od w y s ta w y i ty p u lasu o 50 do 18 d n i, p rz y czym in te n ­ syw ność ta ja n ia śniegu je s t co n a jm n ie j czte­

ro k ro tn ie m niejsza n iż na o d k ry ty m polu. M a to doniosłe znaczenie w pow odziach w iosen­

nych.

D o ta k ic h k o n k lu z ji dopro w a d za ją nas do­

tychczasow e w iadom ości o ż y c iu lasu. D o­

św iadczenia polegające na p om iarze o d p ły ­ w u w o d y z te re n ó w le sistych i bezleśnych p o tw ie rd z a ją te w n io s k i.

P o m ia ry is to tn ie w y k a z a ły , że usunięcie lasu zw iększa w e zb ra n ia oraz objętość prze­

p ły w u w o d y.

P olska niegdyś b y ła k ra in ą lasów. W po­

ło w ie X V I I w ie k u W arszaw a leżała w śród lasów , n ie lic z n e te re n y ko ło W arszaw y sta­

n o w iły ro le i pastw iska. S topniow o w ciągu w . X V I I I las ustępow a ł pod u d e rze n ia m i sie­

k ie r y na rzecz u p ra w y ro ln e j, lecz jeszcze w r. 1829 okolice W a rsza w y m ia ły c h a ra k te r le sisty. R abunko w a i bezplanow a gospodar­

ka k a p ita lis ty c z n a w ciągu w. X I X i p ie rw - szej p o ło w y X X w ie k u spow odow ała, że w o k ó ł W arszaw y pozostały w ła ś c iw ie strzę­

p y lasów. J a k szybko proces w y le s ie n ia na­

stępow ał u nas, n iech świadczą d w ie m a p k i o k o lic K ońskiego, na k tó ry c h czarną b a rw ą zaznaczono lasy. P ierw sza m apka podaje stan z r. 1914, druga zaś z r. 1937.

P odobnie dzieje się i w naszych górach.

O g ó ln y obszar lasów w M ałopolsce z m ie n ia ł się w poszczególnych la ta c h ja k następuje:

O g ó l n i e w M a ło p o ls c e

P ro ce n t le sisto ści w stos. do r. 1842

1842. . . 31,5% 100%

1850 - 58 . 26,9% 85%

1878 - 80 . 25,7% 82%

1890-1900 25,6% 81%

1 9 0 9 -1 3 . 25,4% 81%

1937. . . 23,4% 74%

P rzed ro k ie m 1842 lasów b y ło na pew no znacznie w ię c e j n iż 31,5% , lecz lic z b y do­

k ła d n e z tego okresu są nam , n ie s te ty , n ie znane. Lesistość dorzecza W is ły w M a ło p o l­

sce spadła z 25,8% w 1885 r. na 18,0%

3 0 0

00. Dominikanów

(14)

w 1909 r. T a k o g ro m n y spadek w ciągu 25 -le - cia św iadczy o g w a łto w n y m procesie w y le ­ sia n ia dorzecza W is ły , ja k i na pew no t r w a ł z n ie m n ie js z y m natężen iem przed 1885 r., a także i po r. 1909.

L a sy g ó rskie z m n ie js z a ły i zm n ie js z a ją się w s k u te k p ow iększan ia ic h kosztem po­

w ie rz c h n i służącej do w yp a su ow iec, p o ło n in . Rzecz znam ienna, że u nas jeszcze w r. 1765 p o w ołan a przez k ró la S ta n isła w a A u g u sta k o m is ja do zbadania k o p a lin w T a tra c h z w ró c iła k r ó lo w i uw agę na niebezpieczeń­

stw o grożące lasom ze s tro n y w ypasów . Gó­

ra le są pasterzam i z tr a d y c ji i z a m iło w a n ia n a w e t wówczas, gdy n ie s ta n o w i ono dla n ic h głów neg o źró d ła dochodu. W szystkie lasy g ó rskie graniczą z p o ło n in a m i i stale u stępu­

ją przed ekspansją p o ło n in y . Może n ie w szyscy w iedzą, że owca zjada n a lo ty (m ło ­ de s ie w k i drzew ) w s z y s tk ic h naszych drzew (z w y ją tk ie m o lc h y szarej), w ię c o d n o w ie n ie lasu na g ra n ic y z p o ło n in ą je s t n ie m o ż liw e , system atyczne zaś w y p a la n ie i k o ro w a n ie d rz e w p o w o d u je ustępow a nie lasu.

Proces zupełnego w y le s ie n ia g ó r został do­

k o n a n y w S z k o c ji i A n g lii. P rzed d w u s tu la ty Szkocja b y ła p o k ry ta p ię k n ą odw ieczną k n ie ją , w k tó re j n ie b ra k ło ani w ilk a , ani ry s ia , ani żbika. W r. 1746 ścięto o s ta tn i sta­

r y je sio n o ś re d n icy 6 m w d y s try k c ie L o - chaber. C z ło n k o w ie lic z n y c h k la n ó w szkoc­

k ic h , zu p e łn ie ja k nasi górale, p rz e rę b y w a li lasy n ie o d n a w ia ją c ic h i przez w ypas ow iec n ie dopuszczając do odnow ie nia. D z is ia j w S zko cji u podnóża g ó r znaleźć m ożna n a j­

w y ż e j k ilk a d z ie s ią t ja rz ę b in , n o i w reszcie spore w rzosow iska, w śró d k tó ry c h jeszcze często sp o tyka się sczerniałe ko rze n ie d rze w d a w n e j puszczy. Na c z ło w ie k u z k o n ty n e n tu stan te n w y w ie ra ro zp a czliw e w rażenie, m i­

m o iż tu b y lc y zape w n ia ją , że tr a w y posiadają śliczne b a rw y i p ię k n ą w oń.

O ile w S zk o c ji i A n g lii w y le s ie n ie g ó r je s t m o m e n te m m n ie j w a ż n y m ze sta n o w iska f iz - jo ta k ty k i, o ty le w Polsce spraw a lesistości naszych gór je s t m o m entem w y ją tk o w e j w a ­ gi, gdyż sto p ie ń lesistości naszych gór decy­

d u je o gospodarce w o d n e j naszej n a jw a ż n ie j­

szej rz e k i — W is ły .

T p O W O D Z IE w Polsce n ie są z ja w is k a m i sp o ra d yczn ym i, lecz p o w ta rz a ją się p e rio ­ dycznie, dlatego też p ro b le m p o w o d z io w y n ie schodzi z p ro g ra m u prac naszych h y d ro lo ­ gów. R zeki p o lskie w z b ie ra ją w d w u sezo­

nach: podczas to p n ie n ia śniegów a ta kże s k u tk ie m z a to ró w lo d o w y c h (najczęściej w m a rcu ) ora z w okre sie le tn im (tzw . ,,Ś w ię - to ja n k a “ w czerw cu, rz a d z ie j tz w . „ B a r tło - m ie jó w k a “ w s ie rp n iu ). L e tn ie w e zb ra n ia są g w a łto w n ie js z e , lecz wiosenne, z pow odu

Ś w ie rczyn y k a rp a c k ie

P rz y k ła d spustoszenia g ó r w A n g lii. (N osedale B eck-C um b erla nd .)

Ś w ie rk o d a rty z k o ry na g ra n ic y .z po ło n in ą

301

(15)

tw o rz e n ia zapór lo d o w ych , z ry w a ją m osty i w y rz ą d z a ją ró w n ie duże s tra ty . Z w y c z a j­

ne w e zb ra n ia le tn ie na stę p u ją na W iśle p rz y je d n o d n io w y m opadzie w górach dochodzą­

cym do 50;— 70 m m , a w iększe p rz y opadzie ok. 100 m m . O d ro k u 1813 w ciągu 88 la t b y ło 21 pow odzi, w ię c p rze cię tn ie co 4,2 la ta .

W obecnym s tu le c iu w ciągu 49 la t b y ło 13 p ow odzi i 2 bardzo groźne stany, w ię c co 3,3 la t. O grom ne s tra ty w y w o ła ła pow ódź w ro ­ k u 1934; obszar zalew u w y n o s ił 1800 k m 2 tw o rz ą c z b io rn ik o pojem ności 1,5 m ilia r ­ da m 3. W a ły na W iśle od K ra k o w a do San­

dom ierza zostały p rze rw a n e w 222 m iejscach.

3 0 2

(16)

Ja k w id z im y w ięc, o b w a ło w a n ie k o ry ta rz e k i n ie zawsze zapobiega k a ta s tro fie .

R zućm y o k ie m na w y k re s ilu s tr u ją c y stan w o d y na W iśle od r. 1813. W y k re s te n to w y n ik w ie lo le tn ie j p ra c y znakom itego znaw ­ cy W is ły in ż. A . B ielańskieg o. Z y g za k g ó rn y p rze d sta w ia m a k s y m a ln y sta n w o d y , środko­

w y — śre d n i roczny, d o ln y zaś — m in im a ln y stan w o d y, n o to w a n y w poszczególnych la ­ ta ch od r. 1813 w K ra k o w ie . W y k re s te n w y ra ź n ie n a m d e m o n stru je , że poziom śred­

n ie j w o d y na W iś le stale opada, w e zb ra n ia zaś w m ia rę oddalania się od ro k u 1813 są coraz, częstsze. J e ś li zw a żym y, że k o ry to W i­

s ły z ro k u na ro k się obniżało, to zau w a ży­

m y , że w e zb ra n ia są coraz wyższe.

W y m o w a w y k re s u je s t w y ra ź n a : w m ia rę ja k u b y w a lasu w górach dorzecza W is ły , g w a łto w n e w e zb ra n ia zdarzają się coraz czę­

ściej, n a to m ia st p rz e c ię tn y i n a jn iż s z y stan w o d y z ro k u na ro k opada.

Do czego m o g ło b y doprow ad zić nas dalsze w y le s ia n ie gór, n ie będę pisać, bo następstw a dalszego postępow ania procesu są zrozum iałe.

Dodać wszakże muszę, że n a w e t u trz y m a n ie sta n u lesistości na dotychczasow ym poziom ie n ie zapobiegnie u je m n y m s k u tk o m procesów e ro z y jn y c h . E ro z ją gleb — ja k w ia d o m o — n a z y w a m y proces ro zkru sza n ia , ro z m y w a n ia i s p łu k iw a n ia , w w y n ik u któ re g o zm niejsza się miąższość gleby. Na s k u te k e ro z ji z m y ­ w ana zostaje n a jp ie rw n a jb a rd z ie j w a rto ­ ściowa próchniczna w a rs tw a gleby, a na je j m iejsce w y ła n ia ją się b a rd z ie j ja ło w e i m n ie j re te n c y jn e w a rs tw y podpróchniczne, k tó re

z k o le i też zostają zm yw ane, aż w y ło n i się naga, lit a skała. E ro z ja n a stę p u je szczegól­

n ie szybko w górach z p o w o d u s iln y c h n a c h y ­ le ń te re n u i o g ro m n y c h opadów , ja k ie są ce­

chą znam ienną k r a in g órskich. N atężenie procesu erozyjnego w górach dorzecza W is ły wzm agać się będzie jeszcze dość długo, aż do czasu położenia m u k re s u przez zalesienie g ru n tó w zagrożonych o dgleb ieniem .

O b w a ło w a n ie rz e k je s t t y lk o ś ro d k ie m do­

ra ź n ie zabezpieczającym sąsiednie re jo n y p rzed pow odzią, a n ie ś ro d k ie m p ro fila k ty c z ­ n ym . P oprzestając na o b w a ło w a n ia ch re ­ z y g n u je m y przede w s z y s tk im z cennego u żyźn ia n ia te re n ó w za le w o w ych , a następnie p o zw a la m y masom w ó d o d p łyn ą ć n ie u ż y ­ tecznie, podczas g d y całe d zie ln ice c ie rp ią na b ra k w o d y. Zresztą d z ia ła n ie "w a łó w je st k ró tk o trw a łe : rze ka o bw ałow a na zam ula się i podnosi dno, co pociąga za sobą konieczność stałego podnoszenia w ysokości w a łó w ad in - f ind tu m . N ie k tó rz y h y d ro lo d z y z w ra c a ją ta k ­ że uw agę na tę okoliczność, że w a ły łudząc bezpieczeństw em p o z w a la ją na z a b u d o w y­

w a n ie te re n u zalewowego, przez co w w y ­ p a d k u ic h p rz e rw a n ia szkody w yrzą d zo n e przez pow ódź p o tę g u ją się p ro p o rc jo n a ln ie do zaufania, ja k ie ro z b u d z iły .

N a jtę ż s i lu d z ie naszej e p o ki ro z u m o w a li fiz jo ta k ty c z n ie . W ło d z im ie rz L e n in jeszcze w r. 1919 p isa ł: „O c h ro n a p rz y ro d y m a zna­

czenie dla całego państw a, p rz y w ią z u ję do n ie j o lb rz y m ią wagę. N iechże w ię c będzie uw ażana za potrzebę p a ń stw o w ą i oceniana m ia rą s p ra w o znaczeniu o g ó ln o p a ń stw o - w y m .“

30 3

(17)

LEONARD WEBER

/ h /ł / %

a

A ' A O .

A A

V ° o 0 V 1

8 4 56 28

9 6 6 8 4 0 12

c 8 0 52 2 4

9 2 6 4 36 0 8

7 6 4 8 2 0

88"

6 0 32 0 4

A s 72 4 4

16 f < h \

A I

' 4 % /

X t \ t s 'm

m

A :

-(4};

T§X T

t i

W

'< 7 >

v ) (3 X W

A Xg);

T

t

\

A T 4 1

A

“A A x f x

A W A

"W

A A A T

r n w

A

A

\ ^ 6 7 1 2 3 4 5

13 14 8 9 10 11 12

2 0 21 15 16 17 18 19 2 7 2 8 22 2 3 2 4 2 5 2 6

b 2 9 3 0 31 >

Z

A Ł Ą C Z O N A ta b e lk a w kole p rz e d s ta w ia s ta ły k a le n d a rz po m ysłu in ż. L e o n a rd a W ebera z W r o ­ c ła w ia ; k a le n d a rz te n je s t w a ż n y na okres od 15 p a ź d z ie rn ik a 1582 r . w nieskończoność i m ożna go po od po w ie dn im z m n ie jsze n iu zm ieścić w z w y ­ k ły m ze g a rku kie szon kow ym (w e w n ą trz k o p e rty ).

O p i s k a l e n d a r z y k a . K o ło je s t podzielone n a siedem k o lu m n p ion ow ych (a, 6. c, d, e, / , g ) , te zaś na tr z y pola.

Pole gó rne z a w ie ra w s z y s tk ie la ta przestępne w ca łym s tu le c iu (04, 08, 1 2 ...); la ta nieprzestępne n ie są uw idocznione ty lk o dla z y s k a n ia m ie jsca , ale ła tw o odszukać k o lu m n y dla n ic h ; w ty m celu n a ­ le ż y dla danego ro k u nieprzestępnego (n p . r . 91) w yszu kać n a jb liż s z y wstecz ro k p rze stę p n y (w ty m w y p a d k u w k o lu m n ie / r . 8 8 ), od k tó re g o t r z y n a ­ stępne k o le jn e k o lu m n y należą do la t n ie p rz e s tę p - n y c h (a w ięc w kol. g — r . 8 9 ), w kol. a — r . 90, zaś w k o l. b —• r . 91 ).

Pole środkow e z a w ie ra d n i ty g o d n ia w yra żon e c y fr a m i a ra b s k im i w kó łk a c h (1 — po niedziałek, 2 = w to re k , 3 — środa it d . ) ,

Pole dolne z a w ie ra d n i m ie siąca od 1 do 31.

C y f r y rz y m s k ie z le w e j i p ra w e j s tro n y pola środkow ego oznaczają m iesiące ( I = styczeń, I I — lu ­ t y , I I I = m arzec i t d . ) ; c y f r y rz y m s k ie w n a w ia ­

sach ( I ) i ( I I ) , t j . m ie siąc styczeń i lu ty , odnoszą się t y lk o do la t p rz e ­ stępnych.

L ic z b y 1700, 1800, 1900 i 2000 ozna­

cz a ją odnośne stu le cia , p rz y k tó ry c h c y f r y 2, 4, 6 i 0 oznaczają, że w y s z u ­ k a n y dzień ty g o d n ia na le ży posunąć n a przó d o odnośną liczbę (np . c z w a r­

te k p lu s dw a ró w n a się sobota, środa p lu s sześć ró w n a się w to re k itd .) .

S p o s ó b u ż y c i a k a l e n d a - r zy k a. Chcąc dowiedzieć się, ja k i dzień ty g o d n ia był. ja k ie jś d a ty , np.

22 p a ź d z ie rn ik a 1889 r., na le ży odszu­

kać - p ion ow ą kolum nę, w k tó r e j w g ó rn y m p o lu z n a jd u je się r o k 89;

w ty m celu w y s z u k u je m y kolum n ę, w k tó r e j z n a jd u je się n a jb liż s z y wstecz r o k prze stę pn y, t j . 88 (k o l. / ) ; na stę p n a k o lu m n a g — n a le ż y do ro ­ k u 89. T e ra z po suw am y się w dół tą k o lu m n ą p o ty , aż n a t r a f im y na sko­

śną kreskę biegnącą k u m ie siąco w i p a ź d z ie rn ik o w i ( X ) ; k re s k a ta p rz e ­ c in a w te jż e k o lu m n ie ( g ) kó łk o ozna­

czone c y fr ą 4 i na le ży sobie zapam ię­

ta ć lin ię poziom ą, na k tó r e j ta c y fr a leży. N a s tę p n ie w y s z u k u je m y w do l­

n y m p o lu dzień m iesiąca, t j . 22, a m iejsce przecięcia się te jż e k o lu m n y p io n o w e j z poprze dnio w yszu kan ą lin ią poziom ą p a ­ da na c y fr ę 7, t j . nied ziela. P oniew aż d la stulecia.

1800 na le ży w yszu kan ą datę przesunąć o 2, prze to dzień 22.X.1889 p rz y p a d a na w to re k .

Chcąc w yszukać datę s tyczn ia lu b lu te g o ro k u przestępnego, np. 8.1.1948, n a le ż y : w yszukać c y frę 48 z n a jd u ją c ą się w k o lu m n ie e ; w p o lu środ kow ym skośna k re s k a dla s ty c z n ia w n a w ia sa ch ( I ) V I I . I V przechodzi przez kó łko z c y fr ą 6 i tę lin ię poziom ą sobie z ap am iętam y. D zień m iesiąca 8 z n a jd u je się w polu d o ln ym w k o lu m n ie pio n o w e j c ; k o lu m n a ta prze cin a się z poprze dnio w yszu ka n ą lin ią po­

ziom ą w m ie js c u , gdzie je s t k ó łk o z c y fr ą 4, t j . c z w a rte k . A w ięc dzień 8 sty c z n ia 1948 p r z y ­ pada na czw a rte k.

U w a g a ! L a ta 1600, 2000, 2400 itd . co 400 la t są p rz e s tę p n y m i i leżą w p ie rw s z e j k o lu m n ie p io ­ no w e j a.

W po lu środ kow ym , z a w ie ra ją c y m dnie ty g o d ­ n ia , dla ła tw ie js z e g o za p a m ię ta n ia li n i i poziom ych i u n ik n ię c ia p o m y łk i, k ó łk a z c y fr a m i w co d r u ­ g ie j li n i i są połączone kreską poziom ą, a wówczas o d c z y ty w a n ie , da ty- id zie szybko; w y s ta rc z y p rz e ­ ćw iczyć k ilk a p rz y k ła d ó w , aby zazn ajom ić się ze sposobem p o s łu g iw a n ia się ty m n a jm n ie js z y m k a ­ le n d a rz y k ie m ze w s z y s tk ic h zna nych w zorów , ja k ie is tn ie ją .

3 0 4

Cytaty

Powiązane dokumenty

4. Obaczy się, jako maszkarą jedna figura ubrana będąc, tak kunsztownie a foremnie sposobem włoskim tańcować będzie, że się ludzie kunszt

ją takiej dokładności. Ich temperatura ciała stosuje się w znacznej mierze do otoczenia. Gdy temperatura dookoła jest korzystna dla nich, zwierzęta są ożywione

Jednak w masie uranowej, znajdują się jedynie ślady tego pierwiastka, i praktycznie, — nie mogą być one, ani wykorzystane,( ani przechowywane. Z drugiej znów

kiem niezbędnym ich trwałości. Zdarzają się niekiedy przemiany nie mniej ¿rwałe, które nie dokonały się stopniowo w powolnym procesie obcowania, lecz mają swe

znamy wszystkie nawet najdrobniejsze jego rysy, ale wszystkie perypetie burzliwych dziejów naszego narodu staną się dla nas zrozumiałe. Będziemy także mogli

sną strukturę ze ściśle określonego stosunku poszczególnych składników, uwarunkowany i wyznaczony jest przez ten czynnik, który w danym środowisku znajduje się

ciwnie: jest czymś, co w zasięgu niewielu lat może bardzo nawet bezpośrednio i radykalnie wpłynąć na życie każdego z nas. 1 dlatego nie tylko ten, kto chce

dach, nawet w yją tki mogą być — na miarę ludzką — niezmiernie liczne. Bardzo być może. Możemy jednak spodziewać się, że w bardzo może licznych