• Nie Znaleziono Wyników

Kontakty towarzyskie - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kontakty towarzyskie - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA RULIKOWSKA-OLLIER

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Mełgiew, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie, pałac w Mełgwi-Podzamczu, ziemiaństwo na Lubelszczyźnie

Kontakty towarzyskie

Odwiedzało się sąsiadów państwa Roztworowskich w Milejowie, w Suchodołach mojego wuja, Michalskich i babcię w Trawnikach. Byli bliżsi sąsiedzi –pan Koźmian w Wierzchowiskach był prawdopodobnie najbliższy, ale to raczej mój brat się z nim przyjaźnił. Ale to nie były takie sąsiedzkie, częste wizyty i były jeszcze inne majątki dookoła –Krzesimów, rodzice się specjalnie z nim nie przyjaźnili. Jeszcze był wuj Scipio w Brzezicach, który zawsze mi przywoził buteleczkę włoskiej lemoniady

„Pellegrino”- to było w takich ozdobnych buteleczkach. Widywaliśmy się z nim często, on miał syna Renusia, który możliwie, że jeszcze żyje w Warszawie, on był sporo ode mnie starszy.

[W Mełgwi] był doktór, wysiedlony z Poznańskiego, który zdaje się był tak na pół płacony przez mojego ojca, a na pół przez wieś. On miał dwie córki bliźniaczki w moim wieku. Ja się z nimi bawiłam, więc często się ich zapraszało na Podzamcze i potem odwoziło wieczorem.

Ksiądz był zawsze zapraszany w sobotę wielkanocną. Błogosławił jedzenie i zostawał na obiad. W Boże Narodzenie chyba nie. Był starszy proboszcz, który był tam jak moja mama wprowadziła się do Mełgwi. Mówiła mi kiedyś, że na początku jej nie lubił, bo mamusia będąc ojca żoną, osiemnastoletnia wtedy, musiała brać udział w różnych zebraniach, na których był ksiądz i wójt. Mówiła, że ksiądz tak nie bardzo ją lubił, no bo osiemnastoletnia, to co ona wie. Ale powiedziała –potem w ciągu wielu lat bardzo się zaprzyjaźniliśmy. W [19]44 roku jak przyjechałyśmy do Warszawy, to poszłyśmy odwiedzić księdza, który był bardzo chory i [był] w prywatnej klinice

„Omega” Ja przypuszczam, że moi rodzice płacili za to. I on pewnie wkrótce umarł. A potem powstanie wybuchło, więc nie wiem, on mógł być zabity w powstaniu, też nie wiem. Byli młodzi wikarzy i przynajmniej jeden czasem wpadał i grał w siatkówkę z nami, a potem Niemcy ich zaaresztowali i zamęczyli, nie wiem czy w Oświęcimiu czy

(2)

na Majdanku.

Data i miejsce nagrania 2012-06-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na jesieni zawsze było polowanie, bo trzeba było zmniejszyć ilość zwierząt w lesie i na polu, inaczej zjadłyby oziemienie.. I wtedy zapraszało się wszystkich

Byłam na święcie szkoły w Podzamczu parę tygodni temu i mówiłam jakie to było piękne dzieciństwo w tym dużym parku pełnym ptaków i kwiatów. Słowiki śpiewały w nocy,

Ciocia finansowo nie bardzo dobrze stała i jak jej się pierwsze dziecko [urodziło], to jeszcze było nie najgorzej, ale jak drugie dziecko się urodziło to już było dla niej za dużo

Teraz odwiedziłam kuzynkę w Warszawie, która powiedziała, że „mój ojciec uważał, że twój ojciec był bardzo dobrym rolnikiem” I zdaje się, że czasem nawet studenci

To jest taka historia, że w [19]39 roku jeden z tych Żydów przyszedł zapłacić mojemu bratu za przyszłe plony, które już były bliskie i mój brat powiedział, że nie chce brać

Dalej była kuchnia, [dalej] były kurniki, pralnia i chlewnia dla świń, która dochodziła do stawu i świnie miały taki odgrodzony kawałek ziemi, który zwykle był błotnisty i

Najpierw była Józia, która potem wyszła za mąż, wtedy przyszła Wikcia, która też wyszła za mąż pod koniec wojny i ona już do końca była, nazwisk nigdy nie znałam..

Potem mamusia uczyła mnie czytać, pisać i trochę rachunków, ale to było bardzo niezorganizowane.. Uczyła mnie także trochę francuskiego i troszkę brzdąkać