• Nie Znaleziono Wyników

Kontakty handlowe z Żydami były bardzo przyjazne - Joanna Rulikowska-Ollier - fragmetn relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kontakty handlowe z Żydami były bardzo przyjazne - Joanna Rulikowska-Ollier - fragmetn relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA RULIKOWSKA-OLLIER

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Mełgiew, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe dzieciństwo w Mełgwi - Podzamczu, rodzina Rulikowskich, projekt Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Witrualna podróż w czasie

Kontakty handlowe z Żydami były bardzo przyjazne

Był jeden, który się nazywał Szmul. Ojciec sprzedawał mleko pachciarzowi, ale nie wiem jak się ten pachciarz nazywał. Potem ojciec wysadzał alejki czereśniami. Było wiele dróg z czereśniami i te czereśnie też sprzedawało się Żydowi, który wtedy mieszkał, czy jego rodzina mieszkała w namiocie pod czereśniami, bo ptaki bardzo dużo niszczyły, prawdopodobnie dzieci też się dobierały. Trzeba było pilnować tych czereśni. [Kontakty handlowe z Żydami] były bardzo przyjazne. Ja pamiętam jak jeden z tych Żydów w chałacie przychodził, żeby widzieć się z moim ojcem. Ojciec czekał na niego w swoim gabinecie i wtedy mnie proszono, żebym się odsunęła, tu będą ważniejsze sprawy.

Mój brat, Antoni, przejął Kotlice w hrubieszowskim, gdzie się urodził. Rodzice [mojego ojca tam] mieszkali. Tam był taki mały majątek. Jak mój brat skończył szkołę rolniczą, to ojciec wysłał go do Kotlic, żeby prowadził ten majątek. I brat często robił rzeczy, których mój ojciec nie lubił. Jak na przykład wyciął jakieś stare drzewo. Któregoś roku postanowił, że on nie chce Żydom sprzedawać plonów, że on znajdzie sobie Polaka.

Znalazł, ale potem się okazało, że za tym Polakiem byli Niemcy, tylko nikt o tym nie wiedział. I on nie płacił tak szybko i tak dobrze jak Żydzi. To jest taka historia, że w [19]39 roku jeden z tych Żydów przyszedł zapłacić mojemu bratu za przyszłe plony, które już były bliskie i mój brat powiedział, że nie chce brać tych pieniędzy, bo nie wie, czy będzie mógł dostarczyć plonów, a na to Żyd powiedział: „Niech pan weźmie, to się może przydać.” I to jest taka legenda w rodzinie.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-06-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Że można było dostać dużo łatwiej, no wiadomo, że to było na pożyczkę, prawda, ale nie było tak, że nie było chleba, były wszystkie artykuły, były wędliny, nabiał,

Nasi sąsiedzi, to były bardzo miłe panie, panowie i dzieci, tylko dzieci to raczej bały się, nie powiem nas, ale jakoś niechętnie do zabawy się włączały.. Czy rodzice im

[Dziadków od strony taty] nie znałam, ale wiem, że babcia z domu Szlubowska była siostrą Antoniego Szlubowskiego, który był właścicielem Podzamcza i był

Na jesieni zawsze było polowanie, bo trzeba było zmniejszyć ilość zwierząt w lesie i na polu, inaczej zjadłyby oziemienie.. I wtedy zapraszało się wszystkich

Byłam na święcie szkoły w Podzamczu parę tygodni temu i mówiłam jakie to było piękne dzieciństwo w tym dużym parku pełnym ptaków i kwiatów. Słowiki śpiewały w nocy,

Ciocia finansowo nie bardzo dobrze stała i jak jej się pierwsze dziecko [urodziło], to jeszcze było nie najgorzej, ale jak drugie dziecko się urodziło to już było dla niej za dużo

Dalej była kuchnia, [dalej] były kurniki, pralnia i chlewnia dla świń, która dochodziła do stawu i świnie miały taki odgrodzony kawałek ziemi, który zwykle był błotnisty i

Najpierw była Józia, która potem wyszła za mąż, wtedy przyszła Wikcia, która też wyszła za mąż pod koniec wojny i ona już do końca była, nazwisk nigdy nie znałam..