• Nie Znaleziono Wyników

^.dres ZRecialrcyi: ZKZralso-wslsiie-IE^rzed.nn.ieście, 3>Tr ©S- M

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "^.dres ZRecialrcyi: ZKZralso-wslsiie-IE^rzed.nn.ieście, 3>Tr ©S- M"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M 3 1 . W arszawa, <i l Sierpnia 1886 r. T o m V .

I 5 g3?'. ~T?*r—

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

P RENUM ERATA „W S Z E C H S W IA T A .“

W W a rs za w ie : rocznie rs. 8 kw artalnie „ 2 Z p rz e s y łk ą p o cztow ą: rocznie „ 10 półrocznie „ 5 Prenum erow ać m ożna w R edakcyi W szechświata

i we w szystkich k sięgarniach w k ra ju i zagranicą.

K om itet R edakcyjny stanowią: P. P. Dr. T. Chałubiński, J. A leksandrow icz b. dziekan Uniw., mag. K. Deike, mag. S. K ram sztyk, W i. K wietniewski, J. N atanson,

Dr J. Siem iradzki i mag. A. Ślósarski.

„W szechśw iat11 przyjm uje ogłoszenia, k tó ry ch treść m a jakikolw iek związek z nauką, na następujących w arunkach: Z a 1 wiersz zwykłego dru k u w szpalcie albo jego m iejsce pobiera się za pierwszy ra z kop. 7 ‘/j>

za sześć następnych razy kop. G, za dalsze kop. 5.

^ .d res ZRecialrcyi: ZKZralso-wslsiie-IE^rzed.nn.ieście, 3>Tr ©S-

W ielbłąd dziki (w edług dzieła je n e ra ła Prżew alskiego),

(2)

482 W SZECHŚW IAT. N r 31.

n apisał .A .. Ś l ó s a r s k i .

W ie lb łą d y u w aż an e b y ły p o w sz ech n ie za z w ie rz ę ta w yłączn ie dom ow e, k tó re w s ta ­ nie d zikim n ie z n a jd u ją się, a le o sw ojone od n ie p a m ię tn y c h czasów z o sta ją pod o p iek ą c zło w iek a. N ie k tó rz y p o d ró żn icy i u czen i w sp o m in ali w p ra w d z ie o W ielbłądach w sta ­ n ie n a tu ry ży jący ch , sąd z ili je d n a k , że są to

w ielb łąd y dom ow e, k tó re z n a la z ły się w sp rz y ja ją c y c h w a ru n k a c h i zd ziczały .

O istn ie n iu d z ik ic h w ie lb łą d ó w , w ied zieli od d aw n a K irg iz i i M o n g o ło w ie, j a k o tem w spom ina B re h m w sw ojem d ziele (T h ie r- leben, t. I I I str. 73, 1877). W e d łu g o p o ­ w ia d a n ia ty c h ludów d zik ie w ie lb łą d y , za­

m ieszk u ją p ań stw o T u n g u tó w , p o m ięd zy Ł o b -N o r i T y b e te m i są d w u g a rb o w e .

S ła w n y p o d ró ż n ik fra n c u sk i, b ad a c z C h in i T y b e tu p o d w zg lęd em zo o logicznym , k siąd z D a v id , p o d ró ż u ją c p rz e d k ilk u n a s tu la ty po T y b ec ie, w ie d z ia ł ta k ż e o istn ie n iu d z ik ich w ielb łąd ó w , w p u s ty n i, położonej w o k o licach je z io r a Ł o b -N o r i z a m ie rz a ł z w yżyn ty b e ta ń sk ic h z ro b ić w y cieczk ę do w sp o m n ian ej p u sty n i, aże b y d o trz e ć do k r a i­

n y d z ik ich w ie lb łą d ó w od s tro n y p o łu d n io ­ w ej, z a m ia ru sw ego n ie m ógł je d n a k d o p ro ­ w adzić do sk u tk u , bez n a ra ż e n ia życia n a w ielk ie n ie b esp ieczeń stw o z p o w o d u w o jn y , ja k a p a n o w a ła podów czas w tój k ra in ie .

D o p ie ro je n e r a ł N. P rż e w a ls k ij w p o d ró ­ ży sw ój, o d b y tej w ro k u 1&76— 7 od K u ld - ży do je z io ra Ł o b -N o r (T u rk e s ta n W s c h o ­ d n i) T), p rz e k o n a ł się, że n a w schód od w zm ian k o w an eg o je z io ra , m ie sz k a ją d z ik ie w ielb łąd y d w u g a rb c w e , k tó ry c h tr z y o k a zy z d obył.

') Od Kuldżi za Tjań-Szań i na Lob-N or. Putje- szestwie N. M. Prżew alskago, pułkow nika g ienieral- nago sztaba, djejstw itielnago czlena Inip. Russk.

Gieograf. Obszczestwa, w 1876 i 1877 g. St-Peter- b u rg , 1878.

N im p rz y stą p im y do bliższego zap o zn a­

n ia się z w ielb łąd em d zikim (w ed łu g p ra c y je n e r a ła P rż e w a lsk ie g o , zacy to w an ej pow y- ż ć j), d la łatw iejszeg o w y k azan ia różnic, z a ­ chodzących p om iędzy w ielb łąd em sw ojskim a d zikim , p rz y ta c z am y n a p rz ó d k ró tk i opis w ielb łąd ó w dom ow ych.

W ie lb łą d y są to zw ierzęta p rzeżu w ające czy­

li d w u k o p y to w e znacznych ro zm iaró w , w yż­

sze i dłuższe od k o n ia, n ie k sz ta łtn e , p o sia­

d a ją c e szyję d łu g ą , łu k o w a to z g iętą, głow ę bez rogów , no g i w ysokie i n iezb y t g ru b e , o p a trz o n e podeszw ą m ięką, n a g n io tk o w a tą , k o p y tk a m ałe i osadzone n a sam ych ty lk o końcach palców . W a rg ę gói-n ą m a ją ros- c iętą i m ocno ru chom ą. N a p ie rsiach i k o ­ la n ach (w łaściw ie n a p ię s tk a c li)—n ag n io tk i.

O gólna p ostać w ielb łąd a je s t bard zo d zi­

w aczn a z pow o d u je d n e g o lub dw u g arb ó w n a-g rzb iecie, c h w ie ją c y ch się n a obiedw ie s tro n y , g d y zw ierzę je s t w biegu. G a rb y te są u tw o rz o n e z tk a n k i m iękićj, p o d sk ó r­

n e j, w łó k n iste j, w y p ełn iającej się obficie tłuszczem . U w ielbłądów do b rze o d ży w ia­

n y c h , g a rb y n a b rz m ie w a ją i sterczą, u w y­

ch u d ły c h w o ln ieją, zw ieszają się i p ra w ic z n ik a ją .

C iało ich p o k ry te w łosam i szo rstk iem i, czerw onaw o - b ru n a tn e m i lub siw eini, nie- rów nem i, k tó re są zn acznie d łu ższe n a szyi, m ianow icie zaś na jej p rz e d n ie j p o w ie rz ­ chni, dalej n a g a rb a c h i na n o g ach p rz e ­ dn ich .

W ie lb łą d y w y ró żn iają się spom iędzy p rz e ­ żu w ający ch b ra k ie m je d n e g o żo łąd k a, t. zw . k sią g , tak, że zam iast c zterech m ają ty lk o trz y żołądki. W ścianach najw iększego, żw a - cza czyli to rb y , u w ielb łąd ó w z n a jd u ją się liczn e w ydęcia to re b k o w a te , k tó ry c h u jśc ia są o p a trz o n e w łóknam i m ięsnem i, d zialają- cem i ja k o zw ieracze; w w ydęciach ty ch z a ­ wsze p rz e c h o w u je się p e w n a ilość w ody, czem u p rz y p is u ją w y trw ało ść w ielbłądów n a p ra g n ie n ie . P o s ia d a ją zęby p rzo d o w e w szczęce górnój w d o ro sły m sta n ie dw a, za m ło d u zaś cztery , k ły dość silne.

Z a po ży w ien ie słu żą w ielbłądow i ro ślin y

tra w ia ste , ró żn e ch w asty , g a łą z k i ró żn y ch

g ru szk o w y ch ro ślin , a n a w e t tw a rd e liście

palm . W o d y p iją n a ra z dużo, zach o w u jąc

je j część w w ydęciach żw acza.

(3)

N r 31. W SZECHŚW IAT. 483 Z d w u g a tu n k ó w w ielb łąd a, je d n o g a rb o -

w j czyli d ro m a d e r (C am elus d ro m e d a riu s) g łó w n ie j e s t u ż y w a n y w A fry ce i A ra b ii, d w u g a rb o w y zaś (C. b ac tria n u s) w śro d k o ­ w ej i północnój A zy i (M ongolii, M a n d ż u r- gi, C h in ach i t. p.) h o d o w an y . O b ad w a p o ­ sia d a ją p rz y m io ty n a d a ją c e się do życia n a p u s ty n i i ja ło w y c h stepach, a m ianow icie:

w y trzy m ało ść n a głó d i p rag n ie n ie, c ie rp li­

wość, w y trw ało ść, siłę i szybkość; często j e ­ d n a k są b ojaźliw e i ap aty czn e. W o g ó le nie m ogą b yć zastą p io n e p rzez in n e dom ow e z w ie rz ę ta, bez n ic h życie n a p u sty n i byłoby niem ożliw e, są też w ysoko cenione przez m ieszkańców p u sty n i i u b o g ich w roślinność stepów .

J e d n o g a rb o w y (d ro m a d e r) je s t z d a tn ie j­

szy do szybkiej ja z d y w ierzch o w ej, d w u g a r­

bow y zaś siln iejszy i cięższy od pierw szego, p rzew a żn ie u ż y w a n y j e s t do noszenia cięża­

rów . Je d n o g a rb o w y , oprócz tego, że p o ­ siad a je d e n g a rb na g rzbiecie, ró ż n i się je s z ­ cze za b a rw ie n iem sierci, piaskow ożółtem , szarem lu b ja s n o b ru n a tn e m i nogam i wyż- szem i. D w u g a rb o w y zw y k le w iększy od d ro m a d e ra , p o siad a dwTa g a rb y , n o g i k ró t­

sze, ciało ciężkie i dłuższą sierć, p rz y tem je s t k o lo ru ciem niejszego, pospolicie b r u ­

n atn eg o , w lecie b ru n a tn o c z e rw o n a w e g o , O b a d w a te g a tu n k i łą c z ą się p om iędzy sobą i w y d a ją m ięszańce, k tó re p o sia d ają je d e n lub d w a g a rb y . W ie lb łą d d w u g a rb o w y u w a ż a n y je s t za g a tu n e k p ie rw o tn y , d ro m a ­ d e r zaś za rasę.

W e d łu g je n e r a ła P rż e w a lsk ie g o , m iesz­

kań cy Ł o b -N o r u trz y m u ją je d n o z g o d n ie , że d zik ie w ie lb łą d y obecnie z n a jd u ją się n a p iask ac h K u m -T a g , n a w schód od je z io ra Ł o b -N o r; op ró cz tego zw ie rz ę ta te tra fia ją j się rz ad k o w p ia sk a c h d o lnego T a rim u i w g ó rach K u r u k - T a g . Je sz cze rzad ziej n a p o ty k a ją się d zik ie w ie lb łą d y w p ia sz ­ czystej okolicy, położonej n a d rz e k ą C zer- czen - D a r. S trz e le c d z ik ic h w ielb łąd ó w , m ieszkaniec w ioski C z a rc h a ły k u , k tó ry s łu ­ żył za p rz e w o d n ik a je n e ra ło w i P rż e w a l-

j

skiem u, z a p e w n ia ł, że w bliskości Ł o b -N o r, ta m g dzie te ra z leży w ioska C z a rc h a ły k , a n ad to d alej n a w schód, w g ó ra c h A łty n - T a g i n a po d g ó rzu , p rz e d d w u d ziestu la ty d zik ie w ie lb łą d y by ły b a rd z o pospołitem i, ta k , że n ie ra z m ożna by ło w id y w ać stad a

d zik ich w ielbłądów , złożone z k ilk u d ziesię ­ ciu a n a w e t i więcej osobników . W m iarę tego, j a k liczba m ieszk ań có w zw ię k szała się w C z a rc h a ły k u , p o w ię k sz a ła się też i liczba strzelcó w w Ł o b -N o rz e , w ielb łąd y zaś s ta ­ w ały się co raz rzad szem i. O becn ie zw ierzę to dochodzi rzad k o do m iejscow ości n a jb li­

żej Ł o b -N o ru p o łożonych, a n a w e t trafiają się la ta , podczas k tó ry c h nie p o ja w ia się ta m ani je d e n w ielb łąd . W k o rzy stn iejsze lata, strz e lc y m iejscow i zab ijali 5 —6 sztu k podczas p o ry letn iej i je s ie n n e j ■).

S trzelcy z Ł o b -N o r u trz y m u ją , że w szy­

stk ie w ielb łąd y d zikie p rz y c h o d z ą do w spo­

m nianej o kolicy z n ie p rz e b y ty c h piask ó w K u m -T a g u i napo w ró t tam się ch ro n ią p rz e d n apaścią człow ieka, gdzie z n a jd u ją zu p ełn ie bespieczne sch ro n ien ie, poniew aż p ia sk i te są całkow icie n ied o stęp n e z p o w o d u b ra k u w ody. Ż ad en p rz y n a jm n ie j m ieszkaniec Ł o b -N o ru tam nie b y ł, chociaż o d w a ż n ie jsi strzelcy ro b ili w y p ra w y , ale zaw sze b essku- teczne: w y p raw a p o w ra c a ła z d ro g i, po c a ł­

ko w item w y czerp an iu sił. J e d n a k w p ia ­ skach K u m -T a g u , m uszą być ja k ie ś stru m y ­ k i, inaczej nie m o g ły b y tam istn ie ć d zikie w ielbłądy. Ze w zględu n a p o k a rm , zw ie­

rz ę ta te rów nież są n iew y b red n e, j a k w iel­

b łą d y sw ojskie, m ogą się zatem w yżyw ić n a w e t w n ajd zik sz ej i n a jn ie u ro d z a jn ie js z e j p u sty n i, b y le ty lk o z d a ła od człow ieka.

W lecie, podczas w ielk ich u p a łó w , w iel­

błądy k o rz y stają z c h ło d u w zniesionych d o ­ lin A łty n -T a g u i d ochodzą do 1 1 000 stóp a n aw e t i wyżój, j a k o tem z a p ew n iali p rz e ­ w odnicy je n e r a ła P rż e w a lsk ie g o , k tó rz y , rzad k o w p raw d zie, ale n ie ra z w id y w ali w ielb łąd y n a w ysokich p łaszczy zn ach , po­

łu d n io w eg o stoku A łty n -T a g u .

N iem ałą p rz y n ę tą d la w ie lb łą d a d z ik ie ­ go w g ó rach , są stru m y k i, chociaż nieczęste, dostateczne je d n a k do u g aszen ia p ra g n ie n ia , a n a d to w iększa obfitość niż na p iask ach

„ b u d a rg a n y ” (C alid iu m ) i in n y c h ro ślin . W szczelinach g ó r ro śn ie tu i ow dzie u l u ­ biona stra w a w ielb łą d ó w d z ik ic h , ja k iś

') Mięso w ielbłąda dzikiego, w jesieni je s t bardzo

tłu ste i zużywa sig na pokarm , skóra zaś fłuży na

obuwie.

(4)

484 W SZEC H ŚW IA T. N r 31.

k rz e w , zap e w n e H e d y s a ru m (?). P o d c z a s zim y d z ik ie w ie lb łą d y trz y m a ją się w y łą c z ­ n ie n isk iej i ciepłej p u sty n i, w g ó ry z a c h o ­

d zą ty lk o p rz y p a d k ie m .

W ie lb łą d d zik i o d zn ac za się w ie lk ą p r z y ­ tom nością i d o sk o n ale ro z w in ię te m i zm y ­ słam i i sta n o w i p rz e c iw ie ń stw o w ie lb łą d a dom ow ego, k tó ry o d z n a c z a się, w e d łu g z d a ­ n ia p. P rż e w a lsk ie g o , b o jaź liw o ścią , g łu p o ­ tą i a p a ty ją .

W z ro k w ie lb łą d d z ik i m a n a d z w y c z aj b y ­ stry , słu c h d e lik a tn y , a w ęch w y d o sk o n a lo ­ n y w n a jw y ż sz y m sto p n iu ; s trz e lc y z a p e ­ w n ia ją , że z w ia tre m w ie lb łą d d z ik i m oże p o czu ć (z w ie trz y ć) c zło w iek a, w o d ległości k ilk u w io rst, d o strz e ż e p o d k ra d a ją c e g o się S trzelca b a rd z o d a le k o , u sły sz y n a jm n ie jsz y szelest je g o k ro k ó w . R az z a u w a ży w szy n ieb esp ieczeń stw o , zw ie rzę n a ty c h m ia s t u c ie ­ k a i n ie z a trz y m u je się, aż d o p ie ro po p rz e - b ie żen iu d ziesiątk ó w w io rst. W ie lb łą d d z i­

ki, do k tó re g o s trz e la ł je n e r a ł P r ż e w a ls k ij, ale ze z b y t znacznej o d leg ło ści, b ie g ł bez p rz e rw y , j a k to m o żn a by ło w id zieć po ś la ­ dach , p rz y n a jm n ió j 20 w io rst, a n a w e t z a ­ p ew n e d aló j.

Z d a w a ło b y się n a p o zó r, że ta k ie n ie z g ra ­ b n e zw ie rzę j a k w ie lb łą d nie m oże ch o d zić po g ó rac h , w rzeczy w isto ści je d n a k je s t in a ­ czej. J e n e r a ł P rż e w a ls k ij w id z ia ł k ilk a r a ­ zy ślad y nóg i o d c h o d y w ie lb łą d ó w w szcze­

lin a c h g ó r i n a ta k s tro m y c h p o c h y ło śc iach , n a k tó re n a w e t strz e le c z tru d n o ś c ią m ógł w chodzić. W ie lb łą d d z ik i b ieży n a d z w y ­ czaj szybko i zaw sze p ra w ie k łu se m . N a r a ­ n y je s t n ie w y trz y m a ły i z w y k le p a d a od j e ­ d n ej k u li d ro b n e g o k a lib ru strz e lc ó w z Ł o b - N o ru .

C zas ru i u d zik ieg o w ie lb łą d a p rz y p a d a w zim ie, od p o ło w y S ty c z n ia do k o ń ca L u ­ tego. W te d y to s ta re sam ce z b ie ra ją r a ­ zem po k ilk a n a śc ie lu b k ilk a d z ie s ią t sam ic i strz e g ą ich z za p ałe m od n a p a śc i in n y c h sam ców . N iek ie d y , w e d łu g o p o w ia d a ń s trz e l­

ców , z a p ę d z ają c a ły sw ój h a re m p o m ięd zy p rz e p a śc i i n ie w y p u szcz ają s ta m tą d , aż do u k o ń czen ia p o ry go d o w ej. W ty m czasie sam ce p ro w a d z ą p o m ię d z y sobą b ó jk i, k tó re n ie k ie d y ko ń czą się śm ierc ią je d n e g o z w a l­

czących; zw ycięsca, k tó ry m b y w a n a jc z ę ­ ściej s ta ry sam iec, ro z ra n ia ś m ie rte ln ie z ę ­ bam i czaszkę z w y ciężo n em u m ło d em u . S a ­

m ica w trsecim ro k u życia dochodzi d o jrz a ­ łości płciow ej, c iąża trw a nieco w ięcej niż ro k , m łode ro d z ą się n a w iosnę w czesną, t. j . w M arcu (zaw sze je d n o ty lk o ). M ło d e są n ad zw y czaj p rz y w ią z a n e do sw oich m a­

tek; je ż e li sam ica od d zieck a z a b itą zostanie, to m łode uciek a , ale po tem p o w ra ca znów w to sam o m iejsce. M łode złow ione ła tw o się o sw a ja ją i d o b rze noszą ciężary . W ie l­

b łą d y dzikie rz a d k o w y d ają głos, k tó ry j e s t g łu ch y , bez d źw ięk u , p o d o b n y do ry k u ; n a j­

częściej ry czą sam ice, k tó re m ają m łode, sam ce zaś n a w e t w czasie ru i n ie ryczą i o d ­ sz u k u ją sam ice ty lk o w ęchem , p o stę p u ją c za śladem .

M ieszk ań cy Ł o b -N o ru p o lu ją n a d zik ie w ie lb łą d y w czasie la ta i je s ie n i, nie w y­

s z u k u ją ich, lecz z a b ija ją w tedy, g d y na nie n atrafią . P o lo w a n ie ta k ie u w ażan e je s t za n a d e r tru d n e i o d d aje m u się z a le ­

d w ie 3 — 4 strz elcó w w cały m Ł o b -N o rz c . N ajczęściej u d a je im się zab ić w ie lb łą d a d zik ieg o , czatu jąc p rz y stru m y k a c h , do k tó ­ ry c h p rz y ch o d zi pić sp ra g n io n y ; b a rd z o rz a d k o strzelcy id ą zaśw ieżem i ślad am i i o d ­ sz u k u ją to zw ierzę.

J e n e r a ł P rż e w a lsk ij w y sła ł strzelców w celu u p o lo w an ia d zik ich w ielb łąd ó w , za­

p e w n ia ją c im so w itą z a p ła tę . P o dość d łu ­ gich p o sz u k iw a n ia c h , u d a ło im się zabić sam ca i sam icę n a g ra n ic y K u m -T a g u .

S k ó ry i czaszki ty c h okazów b y ły d o sk o ­ n ale z d jęte i zachow ane. W k ilk a dni p o ­ tem , o trz y m a ł p. P rż e w a lsk ij jeszcze je d n ę sk ó rę w ielbłąda dzik ieg o z a b iteg o p rz y d o l­

n y m T a rim ie , sk ó ra je d n a k ta b y ła m niej u m iejętn ie zach o w an a.

W ie lb łą d d z ik i o d ró ż n ia się od dom ow e­

go n a stę p u j ącem i cecham i, k tó re m ożna b y ­ ło z a u w a ż y ć na zd o b y ty c h okazach. N a k o ­ la n a c h i p iersiach d zik i w ielb łąd nie ma w cale n ag n io tk ó w ; g a rb y p o siad a d w a ra z y m n iejsze niż dom ow y, p o k ry te d aleko k ró t- szem i w łosam i '). Sam iec nie m a czu b a n a

*) W skórze, dostarczonej panu Prżew alskiem u z T arim u, mięso z garbów nie było w yjęte, z tego p o ­ wodu m ógł p. P. w ym ierzyć wysokość garbów . Po- I kazało się, że g arb y tego dzikiego okazu, który był

doro>łym samcem, m iały siedem cali wysokości, gdy

i u domowego dochodzą do 18 cali.

(5)

N r 31. W SZECHŚW IAT. 485 głow ie, albo ty lk o b a rd z o m ały. D zik ie

w ie lb łą d y w sz y stk ie są. je d n o sta jn e j czerw o- n aw o p iask o wej b a rw y , k tó ra u dom ow ych b ard z o rz a d k o się trafia.

P y s k d zik ieg o w ie lb łą d a je s t k ró tszy i b a rd z ie j sz a ry niż dom ow ego; uszy także kró tsze . W o g ó le w ie lb łą d y dzikie o d ró żn ia ­ j ą się w zro stem śred n im , olbrzym ów tak ich , j a k pom iędzy dom ow em i, w dzik im stanie

niem a.

T e ra z n asu w a nam się p y tan ie, czy d zik ie

j

w ie lb łą d y , z n a jd u ją c e się w okolicach Ł o b - N o ru , są p o to m k am i d zik ich rodziców , czy też p ochodzą od dom ow ych, k tó re kiedyś u c ie k ły n a stepy, zd z ic z ały i ro z m n o ży ły się n a sw obodzie. P rz y k ła d y z d z ic z e n ia , z wie-

j

r z ą t dom ow ych i rozm nożenia się w n a tu ­ rz e , p rz e d sta w ia ją zd ziczałe konie i bydło w A m ery ce p o łu d n io w e j, ta k sam o p rzeto | m o g ły zdziczeć w ielb łąd y . R ozm nożeniu

j

się je d n a k w ie lb łąd ó w , k tó re u c iek ły n a p u ­ sty n ię i zd ziczały , sta ją n a p rzeszkodzie n a ­ p rz ó d b a rd zo m ała liczb a sam ców sw o j­

sk ich p ło d n y ch , dalej tru d n o śc i w połączę-

j

niu 1 p o ro d ach , k tó re o d b y w a ją się u dom o­

w ych w ielb łąd ó w p rz y pom ocy człow ieka.

N a d to w okolicach Ł o b -N o ru m iejscow ości, w k tó ry c h czło w iek może m ieszkać, są zu-

j

p e łn ie n ie p rz y d a tn e n a m ieszkanie d la w iel-

j

b łą d ó w , z pow odu w ielk iej ilości w ody, w il-

j

goci, o w adów i złej paszy. D late g o też

j

ta m te jsz a lu d n o ść nie h o d u je w ielb łąd ó w i zapew ne n ig d y n ie h o d o w ała ich wiele.

J

P o z o sta je zatem d ru g ie p rzy p u szczen ie, że

j

w ielb łąd y d zik ie są potom kam i bespośre- d niem i d zik ic h tak że rodziców . Z a p rz y ­ puszczeniem tem p rz e m a w ia ją p rzy m io ty , k tó re m i je s t o b d a rz o n y w ielb łąd d zik i, a k tó ­ re w w alce o istn ien ie p o z w a la ją o so b n ik o ­ wi zachow ać się p rz y życiu i w y d aw ać p o ­ tom stw o. W y d o sk o n alo n e w najw yższym sto p n iu zm ysły w y b a w ia ją zw ie rzę od w ro­

g ów , k tó ry c h je s t n iew iele w m iejscach, za­

m ieszkiw anych p rzez w ie lb łą d a dzikiego.

S trz e le c i w ilk są g łó w n em i n iep rzy jació łm i

j

d z ik ich w ielbłądów ; w ilków w p u sty n i n ie- j w iele, a n a d to , d la d o ro słeg o w ielb łąd a są one m ało niebespieczne, p rz e d człow iekiem | zaś d zik i w ielb łąd zaw czasu u c ie k a , by się

j

u k ry ć w n a jn ied o stęp n ie jsze m iejsca. Z ap e­

w ne piask i lo tn e n a w schód od Ł o b -N o ru

i

stan o w ią od n ie p am iętn y ch czasów p ra w d z i-

j

we m iejsce p o b y tu d zik ich w ielbłądów . Z d a ­ je się n ie uleg ać w ątpliw ości, że d aw niej

i

zw ie rz ę ta te m iały d alek o o bszerniejsze ro z - ] m ieszczenie gieograficzne, te ra z zaś z a jm u ją ty lk o n ajn ie d o stę p n ie jsz y z a k ą te k p u sty n i środkow o a z y ja ty c k iej. N a zasadzie p o ­ w yższych d an y ch je n e r a ł P rż e w a lsk ij p r z y ­ chodzi do w niosku, że dzisiejsze d zik ie w ie l­

b łąd y są bespośredniem i p o to m k am i d zik ic h rodziców , chociaż od czasu do czasu m ogły się do n ich dom ięszyw ać w ie lb łą d y dom o­

we, z b ieg łe na p u sty n ię , k tó re po pew nym czasie w y d a w a ły potom stw o, n ieróżniące się od ty p u dzikiego.

0 WĘDRÓWKACH PTAKÓW

A M I A S O W I C IE

K R A J O W Y C H

P R Z E Z

Wf. Taczancwskiege.

(Ciąg dalszy).

P rz e c h o d z ą c teraz do szczegółow ego p rz e ­ g lą d u w szystkich k ateg o ry j g a tu n k ó w n a ­ szej fau n y o rn ito lo g iczn ej, zaczynam od p ta ­ ków m iejscow ych. P ta k i tćj k a te g o ry i, zn aczn ą m niejszość ogólnej cy fry s ta n o ­ w iące, nie są łatw e do sk o n tro lo w a n ia , o ile n a to m iano zasłu g u ją, lu b w ja k im sto p n iu są m ieszkańcam i pew nych o k reślo n y ch oko­

lic. N ajw ięcej może p rzy w iązan em i do oko­

licy są dzięcioły, sik o ry , k o w alik , pełzacz, w róble obu g atu n k ó w , sro k a, zim orodek, trz n ad el, potrzeszcz, k u ro p a tw a , ja rz ą b e k , cietrzew , głuszec, k tó re stałe się trz y m a ją w bliskości m iejsc u ro d zen ia. Nie m ożna je d n a k pow iedzieć, aby n ie k tó re z nich pew ­

n ych w ycieczek nie o d byw ały, j a k np. w rób­

le, trz n a d le i potrzeszcze. D zięcioły stale

się trz y m a ją w lasach, lecz w p o rze je s ie n ­

nej lub zim ow ej z a la tu ją często do ogrodów

i na d rzew a w śród pól i w zdłuż d ró g p o ło ­

żone, p rz e la tu ją z lasu do lasu, lecz w k a ż ­

dym razie nie od b y w ają d alszych w ęd ró w ek

i we w szystkich p raw ie p o rach ro k u sp o ty -

(6)

4 8 6

W SZEC H ŚW IA T. N r 3 1 .

k a się j e w je d n a k o w e j n ie m a l liczbie- S i- I k o ry o w iele w ydają, się liczn ie jszem i w zi- ' m ie aniżeli w lecie, są, bo w iem b a rd z o m noż­

n e, n a tu ra ln y w ięc w y n ik , że w je s ie n i m u ­ si ic h być o w iele w ięcej, a n iżeli było z w ios­

n y , a że n astę p n ie ilość ich z n aczn ie się re ­ d u k u je p rz e z ro z m a ite u b y tk i. P rz e z la to ro sp ro szo n e są po lasach , na zim ę n ie k tó re z nich ściąg ają się do wsi, do o g ro d ó w w ie j­

sk ich i m iejskich i ca łą tę p o rę w nich p r z e ­ b y w ają; inne są w y łącz n ie leśne i w cale nie z b liż a ją się do m ieszk ań lu d z k ic h . M ię d zy tem i o statn iem i, je s t m a ła s ik o ra leśna (P . a ter), k tó ra w p o rz e zim ow ej z d aje się być n a jlic z n ie jsz ą ze w szy stk ic h leśn y ch sik o r, je s t tu w ięc p o d e jrz e n ie , c z y .o n a n ie d o sta ­

w ia z p ó łn o cy pew nego k o n ty g e n s u do z w ięk szen ia liczeb n eg o tego g a tu n k u . Ze zaś n ie k tó re sik o ry o d b y w a ją d a le k ie p o d ró ­ że, m am y u n as n a to d o w ody n a d w u g a ­ tu n k a c h , to je s t n a sik o rze la z u ro w e j (P . cy an u s), żyjącej w p ó łnocnej R ossyi i w S y- b e ry i, a k tó ra w y p a d k o w o do n as w je s ie n i lu b w zim ie z a la tu je i b y ła p o strz e ż o n ą aż na S zlą sk u . D ru g im ta k im p ta k ie m je s t ra sa p ó łn o c n a s ik o ry u b o g iej P . p a lu s tris b o rea lis Selys, m ie sz k ają cej d alej na p ó ł­

nocy, niż n asza z w y c z a jn a ra sa , a ty lk o w n ie k tó re zim y sp o ty k an ej p r z y sta d a c h in n y c h sik o r. Z e zaś n asze s ik o ry n ajm n ie j do d alszy ch w ę d ró w ek p rz e d s ta w ia ją s k ło n ­ ności, m am y n a to d o w ó d z o b se rw ac y i p.

G a e tk e na H e lg o la n d z ie , k tó r y ta m w ro k u 1885 żadnej n ie w id z ia ł sik o ry . K o w a lik | i pełzacz p rzez la to są leśnem i, w je s ie n i

j

i w zim ie z b liż a ją się w z n a czn ej ilości do m ieszkań.

M ów iąc tu o ty c h p ta k a c h , w y p a d a w spom ­ nieć o ich sk ło n n o ści łą c z e n ia się w sta d k a zb io ro w e. W późnej je sie n i, g d y d rz e w a p o ­ tra c ą liście w lasach , s ik o ry w szy stk ich g a ­ tu n k ó w k ra jo w y c h łą c z ą się w je d n o stad o m niej lu b w ięcej liczne, sto so w n ie do ob- szern o ści lasu; do sta d k a ta k ie g o p rz y łą c z a ­ j ą się w wielkiej liczbie k ró lik i (R e g u lu s c rista tu s), n ie k ie d y n a w e t z rz a d k ie g o u n as g a tu n k u (R ig n ic a p illu s), p ew n a licz­

ba k o w a lik ó w , p e łza czy i dzięcio łó w róż- n y c h g a tu n k ó w . S tad o ta k ie , ro sp ro szo n e n a p ew n ej p rz e strz e n i, dość o g ra n ic z o n e j, p rz e z c ały d z ień j e s t w c ią g ły m ru c h u i p o ­ su w a się ciągle w p e w n y m k ie ru n k u , k a ż d y

g a tu n e k zach o w u je się p o sw ojem u w śród ogólnego zg ro m a d z e n ia. S ik o ry g łó w n y rej w o d zą w całej g ro m a d z ie i one całem u s ta d ­ ku n a d a ją k ie ru n e k . W szy stk ie z a c h o w u ją się p ra w ie je d n a k o w o i są ro sp ro szo n e po całej g ro m ad zie, je d n a ty lk o o g o n a tk a (M e- c is tu ra c a u d a ta ) trz y m a się stale p rz y tem to w a rz y stw ie , a le w oddzielnem sta d k u , cza­

sem się od niego o ddali, lecz z w y k le w k ró t­

ce n a z a d się p rz y łą c z y . W tej to p o rze na p rz estrzen i la su j e s t p ra w ie g łu ch o i pusto, d o p iero g d y się n a tra fi n a tak ie zbiorow e sta d k o ru c h i o żyw ienie zap an u je na k ró tk o w tem m iejscu, g d y ż g ro m a d a ta coraz się dalej posuw a.

P a n o w ie J e ls k i i S ztolcm an m ieli s p o s o b ­ ność o b serw o w an ia po d o b n y ch sta d e k z b io ­ ro w y c h w la sach A m e ry k i p o łu d n io w e j, p rz y jm u ją c y c h tam w iększe jeszcze ro z m ia ­ ry i zło żo n y ch z d alek o w iększej liczb y g a ­ tu n k ó w i ró ż n o ro d n iejszy ch jeszcze o b y cza­

jó w . T a m to g a tu n k i T a n a g rid ó w z ro d z a ­ j u C a lliste g łó w n y re j p ro w ad zą. P ta k i te

b a rd zo k s z ta łtn e i św ietn y ch k o lo ró w o d ­ zn a c z ają się b a rd z o w ielk ą ru c h liw o ścią, trz y m a ją się w ysoko w k o ro n ach d rzew , ciąg le się w p ew n y m k ie ru n k u p o su w ając, za niem i p o d ążają in n e p ta k i w różn y ch w y­

sokościach d rz e w , po k rz a k a c h , a n a w e t po ziem i. A n g ie lsk i p o d ró ż n ik B ates w spom i­

n a ł ju ż d aw n iej o p o d o b n y c h sta d k a c h . Z a ­ pew ne i w w ielu in n y c h o k o licach św iata d ro b n e p ta k i p o dobnie się zach o w u je w p ew ­ n y ch p o ra c h ro k u , ale o tem p o d ró żn icy d o ­ tą d nie w spom inają.

W ró b le obu naszych g a tu n k ó w w y d ają się być w szędzie m iejseow eini, lecz i one tak że, j a k się p o k a z u je , m a ją skłonność do pew nych w ęd ró w ek . O b se rw a c y ja p. G a e t­

ke n a H e lg o la n d z ie , w yżej p rz y to czo n a, w y­

k a z u je ju ż sk ło n n o ść ty ch p ta k ó w do p e ry jo - dycznych w ęd ró w ek , o d b y w an y ch w e p o ­ k a ch stały c h i ty ch że sam ych, co i ogół p ta ­ k ó w p rz e lo tn y c h . Z d ru g ie j znow uż stro n y o k a z u ją one sk ło n n o ść do coraz w iększego ro z p rz e strz e n ia n ia g ra n ic sw ego ro z m ie sz ­ czenia, co się d aje p o strzeg ać n a jw y ra ź n ie j na k ra ń c a c h w sc h o d n io -p ó łn o c n e j A zyi.

W ró b e l dom ow y p o su n ą ł się ju ż tam i osie­

d lił po Irk u c k i po d o lin ę I r k u tu , a m azu­

re k (P a sse r m o n tan u s) o wiele d alej na

w schód i g d zie ta m ty lk o p o w staje now a

(7)

N r 31. w s z e c h ś w i a t . 487 sta ła osada lu d z k a , w krótce się z jaw ia

i p rz y jm u je rolę naszego w róbla dom ow ego.

G d y po p rz y łą c z e n iu k r a ju A m u rsk ieg o do w schodniej S y b e ry i zaczęto z a k ła d a ć stałe osady, w k ró tc e się p o ja w ia ły m azu rk i i osied­

la ły po b u d y n k a c h ; obecnie ju ż są pospolite w okolicach W ładiw ostolca.

M iędzy z ia rn o ja d a m i je s t jeszcze u nas k ilk a g a tu n k ó w , u w ażan y ch za m iejscow e, g d y ż z n a jd u ją się p rzez cały rok, m niej lub więcej obficie, nie w szystkie są je d n a k sta- łem i m ieszkańcam i. Z a stałe m ożna ty lk o u w ażać trz n a d la i potrzeszcza, gdyż te dw a g a tu n k i są ro sp ro szo n e p rzez lato po okolicy, a n a zim ę zg ro m a d z a ją się w pew nych m iejs­

cow ościach i z tego p o w odu zd ają się być nie­

ró w n ie obfitszem i, niż w lecie. In n e zaś, ja k g ru b o d z ió b , dzw oniec, m akolągw a, szczy­

g ie ł i czyż choć są w okolicy p rzez Cały rok, ale w zm ien io n y m sto su n k u w p ew n y ch po­

rach ro k u . T a k n p . czyż je s t d aleko licz­

n iejszy w zim ie, niż w c iąg u la ta, zd aje się w ięc, że p rzy b y sze z północy lub z gó r zn acznie ich liczbę zw ięk szają. P rz eciw n ie dzw oniec, m a k o lą g w a i szczygieł b ard zo o b ­ fite w lecie, w p o rze zim ow ej o w iele są rzadsze; zn a czn a w ięc ich ilość p o su w a się k u p o łu d n io w i; a któż może p rzy tem z a r ę ­ czyć, czy w szystkie zim u jące są tu tejszeg o pochodzenia, czy nie?

S p om iędzy p tak ó w d ra p ież n y ch d z ie n ­ n y ch n a stę p u ją c e są m iejscow em i: ja s trz ą b , k ro g u le c, sokół w ęd ro w n y , m yszołów i b ie ­ lik; w szystkie inne nie m ogą ju ż b yć do tej k a te g o ry i p o dciągnięte. Z a m ojej pam ięci straciliśm y z tćj k a te g o ry i o rła (A q u ila no- bilis), k tó ry jeszcze w la ta c h 1857 i 1858 g n ie źd ził się w leśn ic tw ie P rz a sn y sk ie m ; obecnie zaś m ożna zaręczyć, że an i je d n a p a ra nie w yw odzi się n a całej p rz e strz e n i K ró le stw a . W sz y stk ie je d n a k z w ym ienio- [ n y ch p tak ó w m iejscow ych są w pew nym sto p n iu w ęd ro w n em i i lecą aż w g łą b A fry - i ki, któż w ięc może w iedzieć, czy i nasze in -

j

d y w id u a nie u czestniczą w ty c h w ęd ró w ­ k a c h , a czy n a ich m iejsce b ard ziej północ­

n e nie p rz y b y w a ją . M yszołów zim u je u nas w b a rd z o zm niejszonej liczbie, g d y w lecie je s t je d n y m z n ajp o sp o litszy ch p ta k ó w d r a ­ p ieżn y ch , p rzec iw n ie znow uż k ro g u le c je s t liczn iejszy w zim ie, niż W lecie.

Z n acz n a w iększość sów je s t m iejscow ych,

a m ianow icie: sow a p ło m y k o w ata, puszczyk (S. alu co ), k arlic z k a , sów ka, puh acz, sy- czek, sow a d lu g o o g o n o w a (b ard zo rza d k a ) i sow a u sz a ta (O tu s v u lg aris) i nie m am y ża d n y ch w sk azó w ek , a b y k tó ra k o lw ie k z nich o d b y w a ła w iększe podróże. M arceli de S e rre s w dziele pod ty tu łem : „Des causes des m ig ra tio n s des d iv ers an im a u x e t p a rti- c u lie re m e n t des o iseaux et des poissons”,

j

d ru k o w a n e m w r. 1845, p o w ta rz a k ilk a k ro t­

nie, że sow a ta je s t je d n y m z p ta k ó w w n a j­

w yższym sto p n iu w ędrow nych i że daje się p o strzeg ać we w szystkich częściach św iata.

S ow a ta w szakże w ęd ró w ek w łaściw ych nie odbyw a, b ra k je j z u p e łn y w w ielu okoli­

cach, ja k np. na cały m w schodzie A zyi;

p ta k am ery k ań sk i je s t o d m ienny od naszego i odznacza się o w iele potężniejszem i n o g a­

mi; a u stra lsk ie są także o dm ienne w in n n y m k ie ru n k u ; p ta k i z północnej A fry k i są p rze-

| w ażnie b iałe na spodzie, nasze zaś dość ciem - I nego jed w a b isto -żó łteg o k o lo ru , a biaław e

j

odm iany są u nas bard zo rz a d k ie . M ożnaby p rzeto pow iedzieć, że g a tu n e k ten ro z p rz e ­ strz e n ił się mocno po w szystkich lą d ach k u ­ li ziem skiój, a w pew nych okolicach u leg ł m niej lu b więcej znacznym m odyfikacyjom .

Z rodziny k ru k ó w ty lk o k ru k , sro k a i sój­

k a są p tak am i ściśle m iejscow em i, inne są p o d ejrzan y ch skłonności i p rz e d sta w ia ją c h ętk ę do w łóczęgostw a, j a k to ju ż wyżej było w spom niane.

Z całej w ielkiej g ru p y ptaków ow ado- żernycli m am y ty lk o d w a d ro z d y , to je s t k w iczo ła i p aszkota p ra w d z iw ie m iejscow e, p ierw szy n aw et p rz y b y w a n a zim ę w n ie­

rów nie w iększćj obfitości z okolic b ard ziej północnych. P lu szcz b a rd zo rz a d k i w n a ­ szych stro n a c h , je s t tak że m iejscow ym , o ile m u okoliczności n a to p o zw alają. Je d e n strzy ż y k (T ro g lo d y te s v u lg a ris) p rzep ę d za całą zim ę w okolicy, a n a w e t śpiew a w dnie pogodne.

Z im orodek w szędzie m iejscow y i wszę­

dzie nieliczny, pom im o, że je s t bard zo m noż­

n y , żadnych większyrch p o d ró ży n a d k ilko, a może n a d k ilk u n a sto m ilow e p rz e lo ty po­

n ad w odą, nie o dbyw a.

P ró c z p rz ep ió rk i, w szystkie n asze p ta k i grzebiące są m iejscow em i i n aw et po w ięk­

szej części trzy m ają się stale w b liskości

m iejsca urodzenia; ty lk o zm ian a sto su n k ó w

(8)

I

488 W

sz e c h sw ia

T. Nr 31.

lo k a ln y c h , a p rz e d e w sz y stk ie m w y c in a n ie lasów , zm usza je do z m ian y m ie jsca zam iesz­

k a n ia .

Z rz ę d u p ta k ó w b ro d z ą c y c h , w sz y stk ie są w ęd ro w n e, g d y ż n iem a m ożności, a b y się tu m ogły p rz e z c a łą zim ę p rz e trz y m a ć . W y p a d k o w o z o sta ją p rz e z zim ę rz a d k ie o so b n ik i p a ru g a tu n k ó w , a m ian o w icie w o d ­ n ik (R a llu s aq u a tic u s) i bąk, k tó re w tra fn ie w y b ra n y c h m iejsco w o ściach są w sta n ie przezim o w ać. B y ły n a w e t p r z y k ła d y p rz e ­ zim o w an ia k sz y k a n a o p a rz e lis k a c h . J e d e n ty lk o d ro p , ja k k o lw ie k rz a d k i w n a sz y c h stro n a c h , m oże b yć za sta łeg o m ieszk ań c a u w ażan y m , ale też p ta k te n żyw i się p rz e ­ w ażn ie p o k arm am i ro ślin n e m i, ta k j a k p ta ­ k i grzeb iące.

T oż sam o m o żn a p o w ie d z ie ć o p ta k a c h p ły w a ją c y c h , sp o m ięd zy k tó ry c h rz a d k ie m ożna p rz y to c z y ć p rz y k ła d y zim o w a n ia , j a k n p . p e rk o z e k (P o d ic e p s m in o r), zim ujący corocznie w p ew n ej ilości n a rz e k a c h nie- m a rz n ą c y ch , p rz e z sta w y p rz e p ły w a ją c y c h , lecz zaw sze w id y w a łem ty lk o m ło d e a n i­

g d y sta reg o . K r z y ż ó w k a z im u je tak ż e w z n a ­ cznej ilości, n ie m ożna je j je d n a k u w a ż a ć za m iejscow ą, g d y ż w iększość ich o d la tu je . T ra fia ją się in n e, ale ty lk o w y p a d k o w o , j a k

np. p o d g o rz a łk a (F u lix n y ro c a ).

W ę d ró w k i w łaściw e, p e ry jo d y c z n ie i s ta ­ le d w a ra z y do ro k u o d b y w an e, n ajw ięcej p rz e d s ta w ia ją in te re su . P o d le g a im w ięcej niż p o ło w a g a tu n k ó w naszego k lim a tu . P t a ­ k i te gn ieżd żą się w n a szy ch stro n a c h i p u ­ szczają się po większój części w p o d ró ż w t a ­ kiej jeszc ze p o rz e , g d y im an i g łó d an i z i­

m n o nie d okucza. P o p ę d do teg o p rz e d się ­ w zięcia j e s t ta k silny, że z n a s ta n ie m p o ry o d lo tó w p c h a j e ja k a ś s iła do d ro g i, z a r ó ­ w no s ta re in d y w id u a j a k i m ło d e, k tó re po­

ra ź p ie rw szy m a ją o d b y ć tę w ę d ró w k ę ; p ta ­ k i n a w e t w y ch o w an e w n ie w o li i p rz y w y ­ k łe do życia je d n o s ta jn e g o , te m u sam em u p o p ęd o w i z a ró w n o ja k i d zik ie u le g a ją , t ł u ­ k ą się po k la tk a c h i p rz e z c a ły ten czas są n iesp o k o jn e . N iem a żadnej w ątp liw o ści, że g łó w n y m p o w o d em do ty c h w ę d ró w e k j e s t ostrość k lim a tu i b r a k m ożności w y ży ­

w ie n ia się w porze zim ow ej n a p ó łn o cy , a b r a k p o trz e b n y c h w a ru n k ó w do o d b y cia lę g u w ciąg u la ta n a ich sta n o w isk u zim o- w em . T łu m a c z y ć p o p ę d u teg o n ie m ożem y

je d n a k in aczej, j a k ty lk o pew n y m ro d zajem p rz e czu cia zm ian y n a n iek o rzy ść w aru n k ó w lo k a ln y c h i dziedzicznością n a b y tą po p rz o d ­ k a c h , k tó rą d aw n iej in sty n k te m nazyw ano, ta k sam o j a k np. obaw a, j a k ą o k a z u ją m ło ­ de p isk lę ta n a w id o k sw oich n ie p rz y ja c ió ł, k tó ry c h nie m ia ły jeszcze sposobności poznać z w łasn eg o d o św iad czen ia.

R ó żn e p ta k i tej k a te g o ry i za c h o w u ją się w sw oich w ę d ró w k a c h b a rd zo rozm aicie, pod w ielom a w zględam i. N a p rz ó d p o d w zględem czasu zach o d zi o g ro m n a różnica, ta k n p . g d y je d n e z naszych p tak ó w przez osiem m iesięcy p rz e b y w a ją w naszych s tr o ­ n a c h , a zaled w ie do c zterech m iesięcy poza k ra je m ro d z in n y m (sk o w ro n ek , szp ak ) in n e j a k je r z y k i d ziw o n ia n iecałe tr z y m iesiące z o sta ją w n aszy ch stro n ach , to je s t p rzez czas k o n ieczn y do o dbycia lę g u i w y c h o w a­

n ia po to m stw a. M iędzy tem i k rań co w em i p e ry jo d a m i czas p rz e b y w a n ia in n y ch sto ­ p n iu je się sto su n k o w o . P o d w zględem o d ­ leg ło ści d ró g ró żn ice są ró w n ie w ielk ie, j e ­ d n e bow iem o d la tu ją od nas i z dalszej p ó ł­

n ocy aż do pasa zw ro tn ik o w eg o , g d y in n e d o la tu ją zaled w ie do E u ro p y p o łu d n io w ej.

S posób o d b y w an ia p o d ró ży je s t n ie je d n a k o ­ w y, je d n e bow iem puszcz ają się w d ro g ę po p e w n y c h p rz y g o to w a n ia c h , m niej lu b w ię­

cej g ro m a d n ie , g d y in n e z n ik a ją od nas n ie ­ p o strzeżen ie; je d n e p o d ró żu ją we d n ie, in n e nocam i lu b też zaró w n o ta k we d n ie j a k i w nocy; je d n e lecą b a rd zo w y so k o , g d y inne nisko, nad ziem ią, p ierw sz e z nich o g ro ­ m ne n a ra z p rz e b y w a ją p rz e strz e n ie , k ie d y o sta tn ie p o su w a ją się p ow olnie, często się z a trz y m u ją c i d łu ższy czas sp ęd zając na ty c h popasach.

P rz y g o to w u ją c e się p rz e z pew ien czas do p o d ró ży z b ie ra ją się w sta d a z całej o k o li­

cy. N ajw id o czn iejsze tak ie z g ro m a d z a n ia się u n as p rz e d sta w ia ją ja s k ó łk i i bociany.

D y m ó w k i w pierw szej po ło w ie W rz e śn ia z a c z y n ają się zlaty w ać z ro zm aity ch stro n w p ew n e u p rz y w ile jo w a n e m iejsca, o b sia­

d ają w ysokie b u d y n k i, s ta re d rzew a, g w a ­

rzą n ie u stan n ie, z ry w a ją się k o lejn o i la ta ją

ja k iś czas za żerem i zn o w u ż sia d a ją obok

d ru g ic h ; rz esz a ta coraz w ięcej się pom naża

sta d k a m i p rz y b y w a ją c em i z ró żn y ch b liż ­

szych i d alszych okolic, n a k o n iec po k ilk u

d n ia c h p uszcza się w d ro g ę. N a ich m iej-

(9)

N r 31.

W S Z E C H Ś W I A T .

489 sce po p ew n y m czasie fo rm u je się in n a k o m -

p a n ija , zw y k le ju ż m n iejsz a i sk ła d a ją c a się g łó w n ie z p ta k ó w pocho d zący ch z d alszych okolic; do 18 P a ź d z ie rn ik a w szy stk ie z n ik a ­ j ą i p rz e lo t skończony.

O k n ó w k i, k tó ry c h liczba p rz e d c z te rd z ie ­ stu la ty ta k się ra p to w n ie zm n iejszy ła, s k u t­

kiem j a k się zd aje w ielk iej k a ta stro fy , czy- to w ciągu p odróży, czy też jeszcze n a m iej­

scu, że d o tąd niem oże pow rócić do d a w n ie j­

szej obfitości, g ro m ad zą się w sposób podo­

b n y ja k i p o p rz e d z a jąc e , tak że n a stale o b ra ­ n y c h w ysokich gm achach. W W a rsz a w ie są b ard zo nieliczne i ty lk o w id u jem y icli sta d a z dalszej p ó łn o cy p rz e la tu ją ce . P a ła c W ila n o w sk i u lu b io n em je s t ich sta n o w i­

skiem i p u n k tem zb o rn y m z całej okolicy, tam to sta d a p rz e lo tn e z a trz y m u ją się, obsia­

d a ją dach y i gzym sy, w ypoczyw ają po p a rę godzin, p o ży w iają się i n astęp n ie p u szczają się w dalszą d rogę, a n a ich m iejsce now a p a r ty ja p rz y b y w a . T a k i p rz e lo t trw a cza­

sam i po p a rę ty g o d n i. W W a rsz a w ie n ie ­ ra z się w idzi p rz y lo t dużego stad a , k tó re z a trz y m a się n a ja k im gm achu, p o la ta i d a ­ lej się puszcza. Z n aczn ie one p o p rz e d z a ją dym ów kę: w po ło w ie S ie rp n ia ju ż się g ro -

j

m adzić zaczy n ają, a do p ołow y W rześn ia p rz e lo t skończony. T rz e c i nasz g a tu n e k g rz e b ie lu c h ą lu b g rz e b ó łk ą zw an y , z g ro m a ­ d za się p rz y rz ek ach i p o n a d w odą o d la ­ tu je.

Z w iosny p rz y la tu ją w szystkie ja s k ó łk i w zn aczn ie m niejszej liczbie niż odleciały;

z p o c z ą tk u m iejscow e p o jaw iają się od razu pojed y ń czo lu b p a ra m i n a sw oich w łaści­

w y ch sta n o w isk a ch . D y m ó w k a najczęściej się zaczyna pok azy w ać około 10 K w ietn ia , w d ru g ie j zaś połow ie tego m iesiąca w szy st­

kie lęgow e są ju ż n a sw oich m iejscach.

W p o c zątk u M aja p rz e c ią g ają d o p iero licz­

n e ich sta d a u d a ją c e się na północ, a k tó re ła tw o o d ró żn ić od m iejscow ych n a w e t w lo ­ cie, po spodzie c ia ła dość m ocno ru d a w y m k o lo rem z a farb o w an y m . S tad a ta k ie lecą zwry k le w n iew ielk iej w ysokości, często się nisk o opu szczają i ż e ru ją c ciągle w pow ie­

trz u co raz się d alej p o su w ają . O k n ó w k a i g rz e b ó łk ą o k ilk a dni później niż p o p rz e ­ d z a ją c a z w iosny p o jaw iać się zaczy n ają.

W o g ó le ja s k ó łk i w p rz e lo ta c h sw oich p o ­ w olnie się p o su w a ją, g d y ż ciągle m uszą że­

ro w a ć po dro d ze, mimo to b a rd zo daleko w k ró tk im czasie z a la tu ją . Z d aje się, że b u rze, n a w e t g w ałto w n e, byleby n ied łu g ie, w p odróży im nie p rzeszk ad zają, g d y ż no­

tow ane są fa k ty ich p rz y lo tu podczas tak ich w yp ad k ó w . W sz y stk ie nasze g a tu n k i lecą aż do S u d a n u i żadnej p rz e z całą zimę nie- w idać w p ó łnocnej A fry ce. W A lg e ry i p o ­ ja w ia ją się lęgow e d ym ów ki w p ierw szy ch dniach M a rc a i z a ra z g n ia z d a b u d u ją . Z i ­ m uje tam ty lk o je d e n g a tu n e k eu ro p e jsk i sk a ln y C o ty le ru p e s tris n a w yży n ach p o łu ­ dniow ego sto k u A tla s u , w ilości dość z n a ­ cznej i la ta po całych d n iach p o n a d oazam i i okolicznem i zasiew am i zbożow em i.

J e rzy k i, b a rd zo do ja s k ó łe k n a p o z ó r p o ­ dobne, inaczej się nieco pod w zględem p rz e ­ lotów zach o w u ją, b a w ią u nas, j a k się ju ż w yżej p o w ied ziało , n ie ró w n ie k ró c e j, p o ja ­ w iają się bow iem około 10 M aja ra p to w n ie p rz y m iejscach lęg o w y ch i w p a rę d n i w szy­

stk ie są na m iejscu. P rz e d odlotem , k tó ry się kończy w połow ie S ie rp n ia, p rz e z k ilk a dn i la ta ją k rz y k liw ie i n ik n ą n a ra z p raw ie n iep o strzeżen ie. L ecą tak ż e w g łą b A fry k i, zatrz y m u ją c się p rzez p ew ien czas po p e- j w nych stacy jach .

P rz y g o to w a n ie się do p o d ró ży bocianów , je s t także b ard zo re g u la rn e i dosyć podobne do jask ó łk o w eg o . P r z y la tu ją i o d la tu ją w stały ch te rm in ac h . Za p ierw szy te rm in - p o k azan ia się u nas n a w iosnę bociana, uw a­

żany je s t dzień S-go Jó z e fa (19 M arca), w w iosny b ard ziej spóźnione d zień 25 tegoż miesiąca; w rzad k ich ty lk o w y p a d k a c h z w le ­ k a się p rz y lo t o k ilk a dni; o d lo t n astęp u je około 24 S ie rp n ia. Z w iosny w p o czątk ach za czy n ają się p o k azy w ać pojedyńczo lub w p arach w m iejscach lęgow ych, a n a s tę ­ pnie n a la tu ją po k ilk a sz tu k i w k ró tc e w szy­

stkie są n a sw oich g n iazd ach . W połow ie S ierp n ia zaczy n ają się g ro m ad zić n a p e ­ wnych p u n k ta c h zb o rn y ch , gdzie się to p ra ­ wie corocznie re g u la rn ie odbyw a; ciągle się do nich p rz y łą c z a ją now e o rszak i z ro zm ai­

ty ch stro n p rz y b y w a ją c e i z a le g ają znaczne

p rzestrzen ie. O d czasu do czasu w z latu ją

w górę i k rą ż ą w ysoko, ja k b y d la p o k a z a ­

n ia się stadom w pew nem o d d alen iu p rz e ­

latu jący m ; n a stę p n ie cała g ro m a d a puszcza

się w podróż. W p o d ró ży stad a te i ta k ju ż

liczne, coraz więcej w z ra sta ją i n a d m orze

(10)

490 W SZECHŚW IAT. Nr 31.

Ś ró d zie m n e p rz y b y w a ją w o g ro m n y ch o rs z a ­ k a ch . L e c ą ta k ż e w g łą b , A fry k i, a u k a z a ­ n ie się w ciągu zim y p o jed y ń czeg o b o c ia n a w pasie oaz a lg e rsk ic h j e s t rz a d k o śc ią . P o o dlocie g łó w n y c h p a rty j n a szy ch b o cian ó w z o sta ją jeszcze p o je d y n c z e o so b n ik i s ta ry c h p tak ó w w o k o licach ich g ro m a d z e n ia się, d la z e b ra n ia p ew n ej lic zb y m a ru d e ró w p r z y ­ p ad k o w o p o zo stały ch , z k tó re m i w k ró tc e o d ­ la tu ją i d o g a n ia ją zap ew n e w p o d ró ż y p o ­ p rz e d n ie stad a.

W o statn ich czasach licz b a b o cian ó w n a ­ gle się zm n ie jsz y ła z a p e w n e tak ż e s k u t­

k iem k a ta s tro fy w p o d ró ż y i d o tą d p o z o sta ­ j ą one w k r a ju w liczbie b a rd zo z m n ie j­

szonej.

P ró c z b ocianów g n ież d ż ą cy c h się w n a ­ szych stro n a c h p rz y la tu ją n ie k ie d y sta d a ja ło w y c h , m niej więcej liczne, z a p e w n e m ło ­

d y ch i o sied lają się n a ro z le g ły c h b ło ta c h p e w n y ch okolic, gdzie p rzez cały czas p o ­ b y tu p rz e c h a d z a ją się w ro sp ro szo n em s ta ­ dzie n a zn aczn ej p rz e strz e n i. T a k sam o j a k u b o cianów , w w ielk iej lic z b ie in n y c h p ta k ó w b ro d z ą c y c h , w id u je m y liczn e sta d a ja ło w y c h po b ło ta c h ro z le g ły c h p rz e z ca łą p o rę lęgowrą, a m ia n o w ic ie ż ó raw i, ry c y k ó w i ró żn y ch g a tu n k ó w b ro d z có w . P . M id d e n - d o rf w spom ina ta k ż e o ta k ic h sta d a c h j a ł o ­ w y ch n a p ó łn o cy S y b e ry i w sc h o d n ie j, a w k ilk u p o d o b n y c h sta d a c h z a u w a ż y ł, że b y ły zło żo n e z o so b n ik ó w je d n e j ty lk o p łci. J e s t ta k że w ielk ie p ra w d o p o d o b ie ń stw o , że i m ło ­ de n ie k tó ry c h p tak ó w w od n y ch ta k sam o się zach o w u ją. C o się zaś ty cz y n ie k tó ry c h

j

p ta k ó w d ra p ie ż n y c h , a m ia n o w icie o rłó w , n iem a w ątpliw ości, że się d o p ie ro w p e ­ w n y m w iek u g n ieźd z ić z a c z y n ają .

W o g ó le p ta k i o w a d o ż e rn e o d la tu ją i p r z y ­ la tu ją n iep o strzeżen ie i d o p iero ich obecność lu b b ra k , po gło sach się po w iększej części p o ­ strz e g a . N ie k tó re z w io sn y są w id o czn iejsze n a p rz e lo ta c h an iże li ogół, j a k n p . p o k rz e w - ki z ro d z a ju P h y llo p n e u s te , k tó re w ó w czas często m ożna w idzieć g ro m a d k a m i po d rz e ­ w ach n a d w odnych; ta k sam o n ie k tó re trz c io n - k i sp o ty k a się s ta d k a m i w sa d a ch i z a ro ­ ślac h su ch y ch , g d z ie się w cale n ie o sie d la ją , lecz p o żero w aw szy pi-zez k ilk a g o d zin , p u sz ­ c z ają się d ale j. R u ch ic h je s t w ięcej w i­

d o czn y w je sie n i, ró żn e g a tu n k i g ro m a d z ą się po g ą szczach n a d w o d n y c h lu b su ch y ch ,

I a p o tem sto p n io w o z n ik ają. T a k sam o p ra-

! w ie w ę d ru ją m u ch o łó w k i, d z ie rz b y i inne.

| Z n a c z n a liczba g a tu n k ó w leci aż do S u d a n u . W y ją te k w tej ro d zin ie sta n o w ią d ro zd y , o d b y w ające p odróże g ro m a d n ie i k rz y k li­

w ie, z a trzy m u ją się często po d ro d ze, w m ie j­

scach d o g o d n y ch , stad am i m ięszanem i z ró ż­

n y ch g a tu n k ó w i wrielk ą w rzaw ę w y p rą w ia - l ja . S w ie rg o tk i i p liszk i w ę d ru ją g ro m a d ­

kam i p o n ad ziem ią lub n a d w odą i często j z a p a d a ją . Z całego tego d ziału zo staje tyl- j ko na zim ę, ja k się to w yżej pow ied ziało ,

| strz y ż y k , rz a d k i ja k iś o so b n ik re szk i (E ry - th a c u s ru b e c u la ), kos w k rz a k a c h p rz y o p a ­ rz e lisk a c h , a b a rd z o rz ad k o pliszk a siw a i n ie k tó ry m z nich u d a je się przezim ow ać.

Z ia rn o ja d y g ro m a d n ie zw y k le o d la tu ją p o zb ijaw szy się ju ż p rz e d te m w stad a, m niej lu b więcej liczne; zw y k le p o su w ają się p o ­ m a łu k u p o łu d n io w i, lecz po w iększej części n ie p rz e k ra c z a ją g ra n ic E u r o p y p o łu d n io -

| w ej. W ra c a ją tak ż e n ie k tó re sta d k a m i, in ­ n e u k a z u ją się n iezn aczn ie na sw oich sta n o ­ w iskach.

S k o w ro n e k ro ln y tłu m n ie p o d ró żu je, le ­ cąc n isk o p o n ad ziem ią w czasach w ie trz ­ n ych, a wyżej się w zb ijając w czasach po- I g o d n y c h ; p rz y la tu je tak że w g ro m a d k a c h , często n a w e t i licznych. W d n ie pogo d n e i ja s n e zaraz “po p rzy lo cie ro sp ra sz a ją się i sam ce w g ó rze śp iew ają, lecz g d y znowTuż

| n a s ta n ą na ja k iś czas zim ne n iep o g o d y , zb i-

| j a j ą się n a p o w ró t w stad k a. S ta d a lecące dalej n a północ, później od m iejscow ych p rz e la tu ją .

(D ok. nast.)

G Ł Ó W N E F A Z Y

O B I E G U M A I ERKI W N A T U R Z E

sk reślił

Maks.Yiiiilijaii F laum .

II .

N a jd o k ła d n ie jsz a a n aliza, jakiej zw łasz­

cza w bieżącem stu leciu b y w a ją p o d d a w an e z ja w isk a n a tu ry , d o p ro w a d z iła do p ra w d z i­

w ie zd u m iew a jący ch u o gólnień. S p ro w a -

(11)

N r 31. W SZECHŚW IAT. 491 dzone do o s ta tn ic h sw y ch elem entów z ja w i­

sk a fizyczne w szędzie w ykazują, ru c h ; b a d a ­ j ą c zaś d alej p rz y c z y n y tego ru c h u w d o ­ s tę p n y c h d la u m y słu naszego g ra n ic a c h , j a ­ ko p rim u m agens w szędzie zn a jd u je m y sło ń ­ ce. Z w y ją tk ie m zjaw isk a p rz y p ły w u i od­

p ły w u inorza, o k tó re m sądzą, że polega n a p rz y c ią g a n iu w zajem nem zieini i księży­

ca, w szystkie in n e mają. o statn ią sw ą p rz y ­ czy n ę w słońcu. N a jg łęb sze w niknięcie w istotę w szelkich m etam orfoz chem icznych, w szelkiego p rzem ieszczan ia niero z lzielnych p ie rw ia stk ó w d o p ro w a d z a nas ró w n ież do teg o ży ciodajnego ź ró d ła . ,J e ś li o g ra n i­

czym y się ro s p a try w aniein słońca, ja k o środ­

k a g ieo m etry czn eg o o rb it zak reślo n y ch przez p la n e ty , w y ro b im y sobie b a rd zo n ie d o sta te ­ czne p o jęcie o w p ły w ie , ja k i ono w yw iera w św iecie i o je g o doniosłości w n a tu rz e . L e c z je ś li z ajm iem y się b adaniem w pływ u fizycznego, chem icznego i fizyjologicznego, w y w ie ra n e g o p rzez słońce, zn ajd ziem y się w obec m nóstw a ta je m n iczy ch sp ra w i n ie­

ro z w ią z a n y ch p ro b le m a tó w , k tó ry c h stu d y - jo w a n ie w y sta rc z y b e zw ątp ien ia d la ćw i­

czen ia um ysłów w ielu g e n e ra c y j”. (Secchi).

T a k ie sk o n sta to w a n ie w pływ u słońca je s t d la nas koniecznein, g d y chcem y m ów ić 0 k rą ż e n iu m a te ry i w n a tu rz e . J e s t ono tem b ard ziej n ie zb ęd n e w ty m rozdziale, w k tó ry m m am y z a m ia r przed staw ić w n a j­

o g ó ln iejszy cli z a ry sa c h losy, ja k im u leg a w ęgiel w raz z to w arzyszącem i m u p ie rw ia st­

kam i.

O gólnie zn anem i i p o p u la rn e m i są w iado­

mości, ja k ie p o siad am y o tw o rz e n iu się o r ­ g an iczn e j w ęglow ej su b stan cy i w ro ślin ac h z n ieo rg an iczn eg o sk ła d n ik a atm o sfe ry n a ­ szej, z d w u tle n k u w ęgla. Ż yw a siła św ietl­

n y ch p ro m ie n i sło n eczn y ch rosszczepia w zielo n y ch ro ślin ac h e lem en ty w ody i d w u ­ tle n k u w ęgla, k o m b in u ją c j e m iędzy sobą 1 u k ła d a ją c zw iązk i o rganiczne. P o p u la r- nem ró w n ież je s t m niem anie, że p ierw szym p ro d u k te m takiej asym ilacyi ro ślin je s t m ącz­

k a (k ro ch m al). Z ach o w u jąc się je d n a k k r y ­ ty czn ie wobec ty c h w iadom ości, zap y tać m usim y, czy rzeczyw iście m ączka je s t p ie r­

w szym p rzy sw o jo n y m p rzez ro ślin ę m a te ry - ja łe m odżyw czym i ja k i je s t sto p ień p e w n o ­

ści p rz y w ią z y w a n e j zw y k le do tego fak tu . O tóż p rz y z n a ć m usim y, że n a u k a od w ielu

ju ż lat n a d w yjaśnieniem sp ra w y tw o rz e n ia się zwią.zków w ęg la w kom órce roślinnej p ra c u je i d o ty ch czas jeszcze b ad an ia w tym k ie ru n k u p rz e d się b ra n e ukończonem i nie zostały.

L ieb ig , k tó reg o p otężny u m y sł ta k n ie­

zap rzeczo n y w p ły w wy w arł na ch em iją fizy- jo lo g ic z n ą ro ślin , b ro n ił zd an ia, że d w u tle ­ n ek w ęgla z atm osfery nim zostanie o sta te c z ­ nie o d tle n io n y do tego stad y ju m , w k tó re m p rz e d sta w ia się n am ja k o w odan w ęgla (m ączka), p rzech o d zi sta d y ja po śred n ie, w k tó ry c h w ystęp u je w postaci ogólnie z n a ­ nych kw asów o rg an ic zn y ch , -jak np. k w as szczaw iow y, ja b łk o w y , cy try n o w y , w in n y i t. d. T y m w ięc sposobem od najw yżej u tlenionego z w iązk u w ęgla, ja k im je s t w ła ­ śnie d w u tle n e k w ęgla, stopniow o n ie jak o m a te ry ja w ęglow a przech o d zi do coraz m niej u tlen io n y ch , p rz e ja w ia ją c się w resz­

cie ja k o w odan. D ow ód, p rz y ta c z an y z w y ­ k le n a p o p arcie tego m n iem an ia, z n a jd u je ­ m y p o zo rn ie w tem , że w m iarę d o jrzew an ia roślin tra c ą one sm ak k w aśn y , n a b ie ra ją c co­

ra z więcej słodkaw ego. M ów im y, że dow ód to p o zo rn y , gdyż je ż e lib y n a w e t podczas d o jrz e w a n ia w szystkie ro ślin y tę w łasność p o siad a ły , nie m oglibyśm y je sz c z e z całą pew nością w y tłu m aczy ć tego znik an iem po- w olnem kw asów i z astąp ien ie m ich w odana- m i w ęgla (cukram i). P o b ie ra n e przez k o ­ rzenie ro ślin su b stan cy je m in e ra ln e , w cho­

dząc w zw iązek z kw asam i o rg a n ic z n e m i, m ogłyby nasycać j e i tem stęp ić sm ak k w a ­ śny; ilość kw asów b y n ajm n iej by się nie zm n iejszy ła L ie b ig nie d o sta rc z y ł d o sta ­ tecznej ilości d anych a n a lity c z n y c h , k tó re p o zw alały b y w całej rosciągłości b ro n ić j e ­ go zd an ia. N ajnow sze zaś b a d a n ia p rzek o ­ ny w ają, że w ow ocach, w k tó ry c h n a jła ­ tw iej obserw ow ać z a n ik a n ie kw aśnego sm a­

k u w raz z do jrzew a n iem , sto su n ek kw asów do c u k ru pozostaje pod koniec d o jrz e w a n ia zu p ełn ie tak im j a k i w początku.

M ając w ięc z a m ia r o d szu k ać d ro g ę, ja k ą obiera sobie m a te ry ja w ęglow a w sw em cią- głern k rąże n iu , m usim y po rzu cić te d ro g o ­ w skazy, ja k ie nam n a rz u c a L ieb ig , ja k o m ylne, lu b conajm niej ja k o nie je d y n e , w io­

dące do celu.

S p raw y , odby w ające się w k o m ó rk ac h o r­

g an izo w an y ch istot, cudow nością swoją, z d u ­

(12)

492 W SZECHŚW IAT. N r 31.

m ie w a ją n ie u p rz e d z o n y c h b a d aczy i w n a j ­ w iększej części w y p a d k ó w są. do ty ch czas tem w n ę trz e m n a tu ry , do k tó re g o , w e d łu g słó w p o ety , nie p rz e n ik n ie stw o rz o n y d u c h lu d z k i. Szczęściem je d n a k d la n a u k i p io ­ n ie rz y w iedzy nie z w ra c a ją u w a g i n a o s trz e ­ g a jąc e głosy p o etó w i w sw em n ie p rz e p a r- tem d ą żen iu do p ra w d y p o d e jm u ją n a j t r u ­ d n ie jsze za d a n ia . T o też p o w o li o tw ie ra się d la oczu n aszy ch te n n ie w id z ia ln y d o tą d św ia te k cu d o w n y ch zm ian i z g łę b o k ą w ia ­ t ą w p ra w d ę p a tr z y m y w p rz y s z łe o d ­ k ry c ia .

D o p ra w d tak ich , z d o b y ty c h d ro g ą m n ó ­ stw a m n iejszy ch o d k ry ć , n a le ż y te n n a c isk ja k i w ro k u 1870 p o ło ż y ł c h e m ik B a e y e r n a to, że vv ch em iczn y ch re a k c y ja c h , o d b y w a ­ ją c y c h się w k o m ó rk a c h ro ślin n y c h , w ie lk ą

o d g ry w a ro lę łą c z e n ie się p e w n y c h z w ią z ­ ków z p ie rw ia stk a m i w o d y ró w n ie ż j a k ro s- szczep ian ie zw iązk ó w z tw o rz e n ie m w o d y 1).

T a k ie u w o d n ie n ia (h y d ra ta c y je ) i o d w o d n ie­

n ia (d e h y d ra ta c y je ) w całej o rg a n ic z n e j n a ­ tu rz e d o n io słe m a ją znaczen ie. W sp ó ln ie z tem i zm ian am i o d b y w a ją się in n e, k tó re m a ją n a ce lu łą c zen ie c z ą ste k sto su n k o w o n ie zaw iłeg o s k ła d u ch em iczn eg o w cz ą stk i b a rd z ie j sk o m p lik o w a n e . P r z y k ła d y t a ­ k ic h zm ian zn an e są p o d n a z w ą k o n d e n sa - cyj. B a e y e r s ta r a się w y jaśn ić p o w sta n ie m ączki w k o m ó rk a c h ro ślin p rz e z k o n d e n sa - c y ją zw iązk u , zn a n e g o p o d n a z w ą a ld e h id u m ró w k o w eg o . C a ła sp ra w a ta k ie g o u tw o ­ rz e n ia w n a stę p u ją c y sposób d a się w y ja ­ śnić. P o b ie ra ją c d w u tle n e k w ęgla, ro ślin a p rz y w ła sz c z a sobie ty lk o p o ło w ę z a w a rte g o w n im tle n u , d ru g ą zaś p o ło w ę w ra z z tle ­ n em p o c h ło n ię te j cząstk i w o d y o d d a je a t­

m o sferze. P o z o sta je w ięc w k o m ó rk a c h a to m w ęg la, ato m tle n u i d w a a to m y w o d o ­ ru , k tó re raz em tw o rz ą z w iązek w z o ru C O H 2, b ę d ą c y w łaśn ie a ld e h id e m m ró w k o w y m . J e ż e li te ra z w y o b ra zim y sobie, że sześć t a ­ k ic h cząsteczek a ld e h id u p o łą c z ą się z sobą, o trz y m a m y n a jp ro stsz y w zór w o d a n u w ęg la C 0 H , 2 0 6 czyli g lu k o z ę , k tó ra tra c ą c c z ą st­

k ę w ody, d aje C 0 H ,0 0 5 — m ączk ę. N a j­

' now sze d o św iad czen ia, w y k o n a n e n a d sy n - te ty c z n e m o trz y m a n ie m c u k ru , z d a ją się p rz em aw iać za ty m sposobem ro zu m o w an ia.

C o się tyczy kw asów o rg an ic zn y ch , to ci, k tó rz y n a te o ry ją L ie b ig a zgodzić się nie chcą, u w ażają je ja k o p ro d u k ty w tó rn e p o ­ w stałe w ro ślin a c h ju ż w sk u te k re a k c y j za­

ch o d zący ch nie p o d b e sp o śred n im w p ły w em p ro m ie n i sło n eczn y ch , ale w sk u te k zw y ­ k ły c h sp ra w u tle n ia n ia .

O b ie d w ie p rz e d sta w io n e tu h ip o te z y sto ­ p n io w eg o p o w sta w a n ia Owego p ierw szeg o p r o d u k tu ro ślin n e g o d a ją n a m d o k ła d n y o b ra z tego, j a k zw y k le sta ra m y się n iezn an e z ja w isk a sp ro w ad zić do m ożliw ie n a jp ro s t­

szych sp raw . W m iarę je d n a k , j a k w ia d o ­ m ości nasze się w zb o g acają, j a k zd o b y w am y co raz w iększą ilość fa k tó w , d o tą d n ie z n a ­ n y c h , z jaw ia się konieczność u z u p e łn ia n ia i odpo w ied n ieg o p rz e k s z ta łc a n ia tego tłu ­ m aczen ia, k tó re się nam p rz e d te m d o sta te - czn em w y d aw ało .

W o sta tn ic h la ta c h m etody b ad ań c h e ­ m iczn y ch w dosk o n ało ści sw ojej ta k się w zm ogły, że to, co d aw n iej w y m y k ało się p rz e d badaw czy m um ysłem lu d zk im , dziś u jść m u nie m oże. F ito ch em iczn e s tu d y ja o d k r y ły w ielk ą ilość zw iązk ó w p rz e d te m w ro ślin ach n iezn an y ch , a k tó ry ch p o w sta ­ n ie objaśn ić należało. Z a h ip o te z ą B a e y e ra p rz e m aw ia ło o d k ry c ie w ro ślin a c h z w iązk ó w n a tu ry ald eh id o w ej '), k tó re w o sta tn ic h d o ­ p ie ro m iesiącach ro k u bieżącego zostało p o ­ tw ie rd z o n e p rzez dw u chem ików C h u a rd a i B ru n n e ra 2). W św ietle sw ych n o w y ch o d ­ k ry ć s ta ra ją się o b adw aj ci uczeni w y jaśn ić p o g ląd n a p o w staw an ie c ia ła ro ślin n eg o ze zw iązk ó w n ieo rg an iczn y ch atm osfery.

B a rd z o ro zleg łe ro sp o w szech n ien ie w ro ś li­

n ach z w ią z k ó w zn an y ch pod n azw ą g lu k o - zydów , stan o w ią cy ch coś p o śred n ieg o , a w ła­

ściwiej jesz cze, coś w spólnego kw aso m o r­

g an iczn y m i cu k ro m , z n iew ala do p rz y p u s z ­ czenia, że zaró w n o k w a sy j a k i w o d a n y w ę ­ g la n ależą do p ierw szy ch p ro d u k tó w ro ślin ­ n ych. W sk u te k reak cy j zach o d zący ch po­

*) Porów n. Wszechsw. t. I, str. 74.

') P or. W szechśw iat z r. b. N r 14 str. 218.

J) B e ric h te d er dentschen chem ischen G esell

schaft, XIX, N r 6, 1886.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Listy Prologmajedn ֒aprawdziw֒astruktur֒edanychjak֒ajestlista.Listajest sekwencj ֒aelement´ow,kt´oremog֒aby´catomami,b֒ad´zlistami.Listyzapisujemy

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

Rozdz III

rające jajeczk a, dostają się z dołów kloacz- nych za pośrednictw em ścieków do chlewów albo też n a łąki; tam ścianka proglotydu rosk ład a się, a

W edług tego pojm ow ania form a zjadliw a bakteryi je s t dlatego zjadliw ą, że rozm naża się szyb­. ciej niż ciałka krw i pochłonąć i przetraw ić ją

Rodzaj Passerina, z rodziny Thymeleae, więcej ma gatunków nad Baj kałem niż u nas, przytem rodzaj Diarthron, do naszój flory nienależący, ma tam jednego

Podczas pływania poruszają płetwami tak ja k zwyczajne ryby, ale gdy znajdują się na dnie, opierają się na dolnej rozszerzonej części płetwy i w ten