• Nie Znaleziono Wyników

Życie w okupowanym Brześciu - Jadwiga Ciechan (z d. Haryton) - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie w okupowanym Brześciu - Jadwiga Ciechan (z d. Haryton) - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JADWIGA CIECHAN

ur. 1922; Brześć

Miejsce i czas wydarzeń Brześć, II wojna światowa

Słowa kluczowe Brześć, II wojna światowa, okupacja radziecka, okupacja niemiecka, praca, rozłąka z rodziną

Życie w okupowanym Brześciu

Pochodzę z Brześcia nad Bugiem. Tam się urodziłam i tam skończyłam szkołę średnią. Za okupacji, początkowo niemieckiej, która trwała bardzo krótko, nigdzie nie pracowałam, bo to było takie zaskoczenie dla nas, ale przyszedł nowy zaborca – Związek Radziecki – szkoły nam pozamykali, już naszych szkół nie było, nie było gdzie kończyć, nawet ostatniej klasy − ja byłam w szkole handlowej – nie skończyłam i trzeba było iść do pracy. Pracowałam w takiej stołówce jako kalkulator – kalkulowałam z kucharzem dania, to była taka robotnicza stołówka i tam pracowałam do [19]41 roku. Wówczas nastąpił nieprzyjemny dla mnie incydent, ponieważ ja jestem wierząca i nosiłam krzyżyk, kierownik w pracy zerwał mi ten krzyżyk, zdeptał i powiedział: „No, niech ciebie twój Bóg ratuje”. Rzuciłam pracę i przybiegłam do domu, a wiadomo było, kto tak uczyni jak ja, to go zaraz do wagonów i na Sybir wywozili. Po południu przyszedł do nas do domu główny księgowy, kulturalny pan, który dowiedział się o wszystkim i prosił mnie, żebym wróciła do pracy: „Przecież wywiozą cię – mówił – wywiozą cię na Sybir i co będziesz tam robić?”. Ja się uparłam, że do pracy nie przyjdę, a to było 21 czerwca [19]41 roku. Mówił: „Jadwiga, zastanów się dobrze nad tym, co robisz”, i poszedł. Nad ranem słyszymy wystrzały, salwy karabinowe – Niemcy napadli na Związek Radziecki. I siłą rzeczy mój problem przestał istnieć, a ponieważ Brześć był na granicy z Gubernatorstwem, to zaraz już Niemcy gdzieś pokazali się ze wszystkich stron, a ci [Rosjanie] uciekali i tak znowu przeszliśmy pod panowanie Niemców. I za Niemców to różnie było. Pracowałam w takim obozie jenieckim w pralni jako robotnica. Nas na ulicy złapali Niemcy i kazali codziennie rano przychodzić w oznaczone miejsce. Wozili nas do tej roboty i tam byliśmy do [19]44 roku. Później znowu front się cofał i ustaliliśmy z rodzicami, że ja pojadę − ojciec miał swoich rodziców na Podlasiu, taka zabita wieś – że ja tam będę jakoś oczekiwać, zobaczymy, jak się dalej losy potoczą. Pojechałam właśnie tam do mojej cioci, byłam u niej, a rodzice zostali w Brześciu i tak do skończenia tej wojny przetrwało. Naturalnie oni tam nie dojechali, ja tutaj nie jechałam i zaraz później

(2)

zamknęli nam granicę, ja zostałam rozdzielona granicą.

Data i miejsce nagrania 2005-04-11, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie tylko on mnie uczył, również taki młody student ze Lwowa, który się tam skądś wziął i tam się ukrywał. Data i miejsce nagrania

Ja jeszcze pamiętam z początku wojny, to takie fragmentaryczne może wspomnienia, jak jeszcze byłam [w Lublinie] ten krótki okres dopóki nie zamknięto gimnazjum

W sklepie nie było jajek, masło jak się złapało, to też po kostce, dawali i już rozeszło się i nie ma. Na rogu Krakowskiego [Przedmieścia] i Chopina był taki sklep mięsny, to

I takie mieli ubikacje, umywalki i tam kuchenki gazowe stały, tam sobie mogli coś ugotować. Była Chatka Żaka, to oni tam

Do mnie tutaj dużo ludzi przyjechało, znajomych, musiałam ich umieścić jakoś, a później każdy leciał, żeby go zobaczyć, żeby dotknąć. Tutaj na Aleje Racławickie wiem,

Ludzie chodzili jeszcze nieprzyzwyczajeni, każdy się tak oglądał na boki, bo nie wiedział, jak to będzie, czy to długo tak będzie. Tłum się zbierał, tak się

Pamiętam, jak myśmy mieszkali już w Tomaszowicach, była przepiękna pogoda w tamtym czasie i niemieckie samoloty pikowały, a tam, gdzieśmy mieszkali, był taki lasek, olszynka taka,

We Wrocławiu mieliśmy takie mieszkanko dosyć ładne, trzy pokoiki z kuchnią, i mąż tam gdzieś się spotkał z panem z Lublina i tamten pan mówi: „Szukam mieszkania we