• Nie Znaleziono Wyników

Wizyta w Lublinie po latach - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wizyta w Lublinie po latach - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA ZIPPER-OLĘDZKA

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, współczesność

Słowa kluczowe Lublin, współczesność, wizyta w Lublinie, ojciec, Eugeniusz Zipper, ulica Staszica 10, opiekunka Estera

Wizyta w Lublinie po latach

Teraz jak byłam w Lublinie, to poszłam szpital zobaczyć, zobaczyłam też dom na Staszica 10, ale nie mogłam wejść do bramy. Jest o wiele mniejszy, wtedy ja byłam mała i takie mi się wydaje wszystko mniejsze – i dom, i okna. Wszystko jest zmniejszone. Ja nawet szukałam, czy nie ma śladów po tabliczce mojego ojca na ścianie, ale nie było. [Była tabliczka] – lekarz medycyny, laryngolog, godziny przyjęć i tak dalej. Ale to jest zamalowane, tak że nie ma ani śladu tego.

To jest jednak bolesne przeżycie. Poszłam zobaczyć miejsce, gdzie potem było getto, usiłowałam znaleźć tę suterynę, gdzie kiedyś mieszkała moja Eścia, ale nie poznaję, nie wiem. Byłam, to już było sporo lat temu, w jakiejś takiej kawiarence, która się nazywała „U Szewca”, i byłam wstrząśnięta, bo w tej kawiarence były ciągle narzędzia tego szewca, jakiś kawałek buta, jakaś zelówka. I to mi się wydawało takie nieludzkie, że to przecież byli ludzie tutaj, a teraz się tego używa jako szyldu. Byłam tam z moją koleżanką, chirurgiem z Warszawy, Polką. Powiedziałam jej, że mnie to tak porusza strasznie i że nie ma żadnego napisu, że tu byli ludzie, którzy już nie żyją. A ona mi na to powiedziała, bardzo bliska koleżanka: „Bliższa koszula ciału”.

Już nie jest moją przyjaciółką.

Data i miejsce nagrania 2012-09-04, Sztokholm

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bo wtedy, nie pamiętam co to było takiego, że tyle ludzi się zebrało i każdy chciał zobaczyć to krematorium.. I ja z koleżanką byłam, ale to się rozproszyło wszystko, bo

Ona odbiegła, my wchodzimy do kierownika szkoły, to była ona, kierowniczka, ja mówię do burmistrza: „Nie wiem co się stało.. Może ja nie mówiłem co trzeba mówić?” Mówi ten

W parku to ja byłam ciągle, bo przecież naprzeciwko naszego domu na Żulinkach była brama, to albo odsuwałyśmy tą bramę i tam można było przejść, albo pod

Wróciłam akurat na święta Bożego Narodzenia i już potem nie wracałam, bo mąż był na wojnie jako żołnierz i tam był ranny, we Lwowie w szpitalu leżał.. Pod Lwowem

Gabrysia była blondynką, niebieskooka, śliczna dziewczynka, zupełnie niesemicka i ona miała wszelkie szanse, wszelkie możliwości, [żeby przeżyć], bo trzeba było mieć dobry

I ja czułam, że cała krew ode mnie spłynęła, a przecież nie mogłam się do tego przyznać, więc siadłam, zdjęłam buty i udawałam, że wysypuję piasek z buta, żeby

Ja usłyszałam takie wypowiedzi: „Teraz przyjeżdżają Żydki i udają kuzynów, krewnych i chcą ściągać wszystkie bogactwa”. Ja sobie pomyślałam: „Ja mam dowód własności

Ona mnie przepraszała, a ja jej byłam taka wdzięczna, przecież wyleczyła mnie z tego świerzbu, a to, że mnie poparzyła, to przecież nie chciała. Ona jeszcze mnie prosiła