• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Silbersteinów - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Silbersteinów - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA ZIPPER-OLĘDZKA

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, zabawy dziecięce, Gabriela Silberstein, rodzina Silbersteinów, garbarnia Silbersteina

Rodzina Silbersteinów

Oni mieli dużą garbarnię na Kalinowszczyźnie. Bardzo kochałam ojca Gabrysi, on też miał podejście do dzieci wspaniałe. Jak robili Gabrysi nowe buty, to zawsze identyczne i mnie, myśmy miały zawsze to samo, tylko że ona była zawsze czyściutka, zadbana, pedantyczna, a ja miałam obdrapane kolana, brudne skarpetki.

Ja chciałam strzelać, robiłam sobie łuk i strzelałam z łuku. Jak byliśmy na letnisku, to chodziłam po chlewie i zdarzało mi się wpadać tam na dół do świń. Właziłam do psiej budy, ja się nigdy nie bałam psów – zły łańcuchowy pies, a ja z nim siedziałam w budzie. A Rysia była grzeczna. I ciągle mi mówili: „Popatrz, jaka ona jest, i patrz, jaka ty jesteś”. Ciągle mi ją dawali za wzór i ja byłam zazdrosna.

Pamiętam zabawę w kółko graniaste. Bawiłyśmy się w państwa – miałyśmy scyzoryki w kształcie rybki, w różnych kolorach, to się siedziało w ogrodzie jezuickim na ziemi, rysowało się takie koło i ja miałam na przykład Francję, a ona miała Włochy, zawsze nas było trochę więcej, i rzucałyśmy, i odcinałyśmy kawałek ziemi sobie. To była ukochana zabawa – w państwa. Myśmy na ogół spotykały się gdzieś razem, ja pamiętam, że z Eścią, czy ktoś jeszcze był, to nie wiem.

Data i miejsce nagrania 2012-09-04, Sztokholm

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I ja pamiętam, że to było po prawej stronie, że to była suteryna, tam było kilkoro dzieci, młodsze rodzeństwo, Eścia była najstarsza, i tam było

Gabrysia była blondynką, niebieskooka, śliczna dziewczynka, zupełnie niesemicka i ona miała wszelkie szanse, wszelkie możliwości, [żeby przeżyć], bo trzeba było mieć dobry

I ja czułam, że cała krew ode mnie spłynęła, a przecież nie mogłam się do tego przyznać, więc siadłam, zdjęłam buty i udawałam, że wysypuję piasek z buta, żeby

To było świństwo z mojej strony, ale ja przecież chciałam się uczyć, chciałam studiować, a ona mi nie pozwoliła do szkoły chodzić, ona mi nie pozwoliła czytać. Ona

Ja usłyszałam takie wypowiedzi: „Teraz przyjeżdżają Żydki i udają kuzynów, krewnych i chcą ściągać wszystkie bogactwa”. Ja sobie pomyślałam: „Ja mam dowód własności

Ona mnie przepraszała, a ja jej byłam taka wdzięczna, przecież wyleczyła mnie z tego świerzbu, a to, że mnie poparzyła, to przecież nie chciała. Ona jeszcze mnie prosiła

Byłam, to już było sporo lat temu, w jakiejś takiej kawiarence, która się nazywała „U Szewca”, i byłam wstrząśnięta, bo w tej kawiarence były ciągle

Jak się wychodziło ze Staszica 10 w jakiś sposób w lewo do takiej dużej ulicy, nie wiem jakiej, tam był sklep z owocami, pamiętam, że tam były tyrolskie jabłuszka, one były