• Nie Znaleziono Wyników

Letnisko w przedwojennym Kazimierzu Dolnym - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Letnisko w przedwojennym Kazimierzu Dolnym - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA ZIPPER-OLĘDZKA

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne,

dzieciństwo, letnisko, materiały krawieckie, Gabriela Silberstein

Letnisko w przedwojennym Kazimierzu Dolnym

W Kazimierzu Dolnym byliśmy na letnisku. Tam były takie stragany z materiałami, pamiętam zapachy tych materiałów, i wybierałyśmy kreton na sukienki, wtedy dzieciom się szyło sukienki, które się nazywały dirndl. Ja nie wiem, tak to zapamiętałam. Materiał był identyczny, tylko w dwóch różnych kolorach, mnie się podobała jeden, a Rysi drugi, no i nie mogłyśmy dojść do porozumienia, więc w końcu kupiono dla mnie ten, a dla niej ten. Ci ludzie, którzy to sprzedawali, mówili bardzo łamaną polszczyzną, więc musieli to być Żydzi.

Pamiętam ruiny zamku, chodziłyśmy tam. Pamiętam, że tam ktoś miał malutkiego psa, szczeniaka i strasznie byłam zazdrosna, mam też fotografię z tym szczeniakiem.

Chodziliśmy na plażę, nie umiałam pływać, bardzo chciałam się nauczyć, ale się nie nauczyłam wtedy. Przychodził taki pan, znajomy dorosłych, na imię miał Oskar i bardzo się lubił z nami bawić. Ponieważ ja byłam niejadek, to on przychodził ze szklanką kwaśnego mleka i mówił: „To jest siadełko mydełko” i ja wypijałam. Bardzo go lubiłam.

Tam chyba kilka rodzin wynajmowało, ja nie pamiętam dokładnie tych ludzi, jadło się śniadanie, ta właścicielka pensjonatu podawała do stołu, siadało się pod drzewami, przy takim wielkim stole i wszyscy jedli, tylko nie ja.

Data i miejsce nagrania 2012-09-04, Sztokholm

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gabrysia była blondynką, niebieskooka, śliczna dziewczynka, zupełnie niesemicka i ona miała wszelkie szanse, wszelkie możliwości, [żeby przeżyć], bo trzeba było mieć dobry

I ja czułam, że cała krew ode mnie spłynęła, a przecież nie mogłam się do tego przyznać, więc siadłam, zdjęłam buty i udawałam, że wysypuję piasek z buta, żeby

To było świństwo z mojej strony, ale ja przecież chciałam się uczyć, chciałam studiować, a ona mi nie pozwoliła do szkoły chodzić, ona mi nie pozwoliła czytać. Ona

Ja usłyszałam takie wypowiedzi: „Teraz przyjeżdżają Żydki i udają kuzynów, krewnych i chcą ściągać wszystkie bogactwa”. Ja sobie pomyślałam: „Ja mam dowód własności

Ona mnie przepraszała, a ja jej byłam taka wdzięczna, przecież wyleczyła mnie z tego świerzbu, a to, że mnie poparzyła, to przecież nie chciała. Ona jeszcze mnie prosiła

Byłam, to już było sporo lat temu, w jakiejś takiej kawiarence, która się nazywała „U Szewca”, i byłam wstrząśnięta, bo w tej kawiarence były ciągle

Jak się wychodziło ze Staszica 10 w jakiś sposób w lewo do takiej dużej ulicy, nie wiem jakiej, tam był sklep z owocami, pamiętam, że tam były tyrolskie jabłuszka, one były

Słowa kluczowe Przemyśl, Lwów, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, rodzina i dom rodzinny, dziadkowie Zipperowie, Dawid Zipper, Maria Zipper, rodzina Zipperów,