• Nie Znaleziono Wyników

Rozmowy z ojcem - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rozmowy z ojcem - Danuta Zipper-Olędzka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA ZIPPER-OLĘDZKA

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, ojciec, Eugeniusz Zipper, rozmowy z ojcem, tożsamość

Rozmowy z ojcem

Ja w ogóle nie wiedziałam, że są Żydzi, nigdy nie spotykałam się z tym. Ale kiedyś bawiłam się w ogrodzie jezuickim, oczywiście byłam z Eścią i moją przyjaciółką, która nie żyje, Gabrysią – zawsze byłyśmy razem, nie wiem dlaczego, czy nasi rodzice się przyjaźnili, ale wszystkie letniska, zawsze byłyśmy dwie – i tam się bawiła jakaś grupa dzieci, to było coś interesującego i ja tam chciałam się z nimi bawić, a dzieci mnie przepędziły i powiedziały: „Idź, my się z tobą nie bawimy, bo ty jesteś Żydówka”, a ja powiedziałam: „Nieprawda”. I byłam strasznie zła, bo ja nie wiedziałam, co to jest, ale ja sobie wyobrażałam, że to jest jakiś rodzaj ropuchy, coś żywego, paskudnego. Wróciłam do domu i powiedziałam: „Dzieci nie chciały się ze mną bawić, bo one powiedziały, że ja jestem Żydówka”, a ojciec mi odpowiedział: „Jesteś.

My jesteśmy Żydami”. I wtedy właśnie zaczęła się rozmowa, co to znaczy. Ojciec mi tak wytłumaczył, że są różni ludzie na świecie, są Żydzi, są Polacy, są Niemcy, są Włosi, my jesteśmy Żydzi, nie jesteśmy ani lepsi, ani gorsi. Czasem człowiek się inaczej ubiera, ma inny kolor skóry, inaczej wygląda, ale to jest taki sam człowiek.

Więc ani się z tego nie śmiej, ani nie wydziwiaj, tylko miej szacunek dla tego człowieka – to jest taki sam człowiek jak ty. On mnie tego nauczył na całe życie, naprawdę, ja to wszystko pamiętam. Potem zdarzyło się tak, że przyszła do niego pacjentka Cyganka, taka biedna z malutkim dzieckiem z bolącym uchem i ojciec ją oczywiście przyjął. W gabinecie jakoś zajmował się tym dzieckiem, a jak ona poszła, powiedział: „Oni są strasznie biedni, więc ja nie wziąłem żadnych pieniędzy od nich, ale musimy tam posprzątać, bo po dziecku chodziły wszy”. I ja wtedy zaczęłam: „Eh!

Co za ludzie! Żeby po dziecku chodziły wszy!”. I wtedy znów usłyszałam: „Ona tak samo kocha swoje dziecko, jak my kochamy ciebie, ale jest biedna, nie umie czytać ani pisać, nie zarabia, to nie jest jej wina”. To są takie niby drobne rzeczy, które w człowieku zostają na zawsze.

I też miał taki pogląd na politykę – to mi też tłumaczył – że i polityka, i religie – w liczbie mnogiej – mają wszystkie to wspólne, że ich założenia są bardzo dobre, tylko

(2)

że ludzie nie są tacy dobrzy, tak że – nie wierz w autorytety, wyrób sobie swoje własne zdanie. Też mnie tego nauczył.

Data i miejsce nagrania 2012-09-04, Sztokholm

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak się wychodziło ze Staszica 10 w jakiś sposób w lewo do takiej dużej ulicy, nie wiem jakiej, tam był sklep z owocami, pamiętam, że tam były tyrolskie jabłuszka, one były

I ja pamiętam, że to było po prawej stronie, że to była suteryna, tam było kilkoro dzieci, młodsze rodzeństwo, Eścia była najstarsza, i tam było

Gabrysia była blondynką, niebieskooka, śliczna dziewczynka, zupełnie niesemicka i ona miała wszelkie szanse, wszelkie możliwości, [żeby przeżyć], bo trzeba było mieć dobry

I ja czułam, że cała krew ode mnie spłynęła, a przecież nie mogłam się do tego przyznać, więc siadłam, zdjęłam buty i udawałam, że wysypuję piasek z buta, żeby

To było świństwo z mojej strony, ale ja przecież chciałam się uczyć, chciałam studiować, a ona mi nie pozwoliła do szkoły chodzić, ona mi nie pozwoliła czytać. Ona

Ja usłyszałam takie wypowiedzi: „Teraz przyjeżdżają Żydki i udają kuzynów, krewnych i chcą ściągać wszystkie bogactwa”. Ja sobie pomyślałam: „Ja mam dowód własności

Ona mnie przepraszała, a ja jej byłam taka wdzięczna, przecież wyleczyła mnie z tego świerzbu, a to, że mnie poparzyła, to przecież nie chciała. Ona jeszcze mnie prosiła

Byłam, to już było sporo lat temu, w jakiejś takiej kawiarence, która się nazywała „U Szewca”, i byłam wstrząśnięta, bo w tej kawiarence były ciągle