• Nie Znaleziono Wyników

O mickiewiczowskich przekładach z Byrona

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O mickiewiczowskich przekładach z Byrona"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygmunt Dokurno

O mickiewiczowskich przekładach z

Byrona

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 47/Zeszyt specjalny, 317-348

(2)

1

W rok u 1828 M ickiewicz o trzy m ał do oceny u tw ó r d ram aty cz­ ny O dyńca Izorą. Po przeprow adzonej analizie dochodzi do w niosku, że sztu k a ta n ie n a d a je się do dru k u , kończy więc sw oje k ry ty czn e uw agi słow am i: „ J e s t to p raca m łoda, w iele obiecująca, ale w św iat jej puszczać n ie rad z ę “ 1. Nie p o p rzestaje jed n a k na ty m stw ie r­ dzeniu i w dalszym ciągu d aje p rzyjacielow i rady, w k tó ry c h poucza, w ja k i sposób m ożna u n ikn ąć błędów popełnionych p rzy pisan iu

Izory. I chociaż w skazów ki te nie pom ogły O dyńcow i w uzyskaniu

sław y na polu tw órczości dram aty czn ej, są one dla nas cenne jak o źródło poznania sto su n k u M ickiewicza do sposobu kształcenia się w sztuce pisarsk iej. N ajp ierw w ięc zaleca przyjacielow i poznanie dzieł Szekspira:

J e ż e li czy ta sz Szek sp ira, sa m lep iej poznasz i zrozum iesz w a d y sw ego p oem atu. [...] W yn ajd ź tłu m a czen ie B en d y n iem ieck ie, w ie r n e i tanie. P rzeb ież w stęp y , odczytaj S zleg ela o S zek sp irze troch ę przesadzone i T iecka g łęb o k ie zdanie.

D alej w skazuje, że n a w e t w ielcy poeci naśladow ali poprzedni­ ków: „S zyller z całym geniuszem b y ł naśladow cą Szekspira co do rodzaju i form y d ram a tó w “. D rogą bow iem do w ielkiej now ej poezji je s t naśladow anie d aw nych m istrzów , toteż i Polacy m uszą przejść p rzez tę szkołę: „M y n aślad u jm y Szekspira, S zy llera i Goethego, p rzy n ajm n iej ich fo rm y stosując do n aro d ow ych “. N astęp nie daje O dyńcow i wskazów kę, w ja k i sposób m oże udoskonalić swój kunszt p isarski przez naśladow anie:

Ż yczyłb ym to b ie zacząć od p rzerob ienia jakiej ze sztu k ty c h w ielk ich m istrzów , a szczególn iej Szek sp ira. N ab rałb yś w ięcej p ew n o ści i taktu, w ięk szej zn ajom ości teatru i n atu ry dialogu.

1 A. M i c k i e w i c z , D zieła. W yd an ie N arod ow e [ — D zieła). Г. 14. W ar­ sza w a 1953, s. 351.

(3)

Te uw agi M ickiewicza p rzed staw iają w iernie jego stosunek do przerób ek i tłum aczeń; w yn ik a z nich, że poznanie i naśladow anie w ielkich m istrzów je st konieczną szkołą, k tó rą m usi przejść poeta w drodze do doskonałości arty stycznej. I ta k ą w łaśnie szkołę p rze ­ b y ł sam M ickiewicz, zaczął bow iem k a rie rę poetycką od przeróbek i tłum aczeń. S tosunek początkującego poety do tych sp raw był zgodny z p an u jącą wówczas opinią klasyków , którzy p rzeró b k i sta ­ w iali na rów ni z tw órczością oryginalną. I ta k najp o p u larn iejszy k lasy k angielski, A lek san der Pope, zdobył sław ę poetycką p rze k ła ­ dam i H om era. U nas p rzek ład am i zaczyna k a rie rę litera c k ą K a je ta n Koźm ian, poetów fran cu sk ich tłum aczy A lojzy Feliński, na p rz e ­ kładach się skupia głów nie twórczość poetycka L udw ika O sińskie­ go, trw ały m zaś dorobkiem literack im F ranciszk a K saw erego Dmo­ chow skiego są jego przek łady Iliady i E neidy. Podobnie ja k poeci, rów nież badacze lite ra tu ry i k ry ty c y wysoko cenią tłum aczenia i przeróbki: Leon Borow ski za szczytowe osiągnięcia daw nej lite ra ­ tu ry polskiej uw aża tłum aczen ie Jero zo lim y w yzw o lo n ej, a S ta n i­ sław Potocki zachw yca się Szym anow skim jako au to rem przeró b ­ ki Ś w ią ty n i z K nidos M ontesquiego 2. L udw ik Osiński zaś ta k ocenia znaczenie przekładów :

U w ażać je sp r a w ie d liw ie m ożna za jed y n y środek, przez który sta jem y się u czestn ik am i b o g a ctw w sz y stk ic h n arod ów i języ k ó w . [...] Tą drogą k ształci s ię sztu k a pisan ia, w zrasta m ow y b o g a c tw o 3.

W czasie studiów zetk nął się M ickiewicz z przekładam i w czaso­ pism ach w ile ń s k ic h 4, k tó re p ublikow ały liczne tłum aczenia. P o ja ­ w iały się w nich przek ład y poetów staro ży tn y ch : Horacego, W er- giliusza i Ow idiusza, a obok nich tłum aczenia klasyków : P o p e ’a, R a- eine’a, B oileau’a i D elille’a.

Zgodnie więc z p an u jącą m odą studenci zap raw iali się do p isa ­ nia w ierszy tłum acząc obcych poetów . Filom aci n a posiedzeniach czytali i om aw iali p ró bk i swoich przekładów . Echem takich posie­ dzeń są dw ie recenzje M ickiewicza. W pierw szej, odczytanej 14 paź­ d ziern ik a 1817, pt. U w agi nad tłu m a czen iem rom ansu pt. „D zien­

n ik Karola E ngielm ana“, om aw ia p rzek ład pow ieści A u g u sta H en ­

ry k a Ju liu sz a L afo n tain e’a dokonany przez filom atę E razm a P a lu -2 Por. J. K l e i n e r , M ic k ie w ic z. T. 1. L ublin 1948, s. 56— 57.

3 L. O s i ń s k i , D zieła . T. 4. W arszaw a 1862, s. 233.

4 W ykaz au torów tłu m aczon ych w czasop ism ach w ile ń s k ic h p odaje W il­ h elm B r u c h n a l s k d w w yd.: S tu le c ie G a z e t y L w o w s k i e j . T. 2, cz. 1. L w ó w 1912, s. 13— 14.

(4)

szyńskiego. Z n a jd u je m y w niej zdanie przy p om inające uw agi poety w cytow anym liście do Odyńca: „w inienem w przódy oddać autorow i spraw iedliw ą pochw ałę, że w y b ra ł sobie rodzaj pracy, n a jsk u te cz ­ niej sm ak i pióro m łodych pisarzów kształcić m ogącej“ 5. D ruga recenzja — R ozbiór p rzekła d u z K w in ta Kalabra „Śm ierć A c h il­

lesa“, odczytana 2 g ru d n ia 1817 — je s t pośw ięcona tłum aczeniu po­

em atu Q uintu sa ze S m y rn y przez Jó zefa Jeżow skiego. Z aintereso ­ w anie się p rzekładam i, m eto d a rozbioru ja k i m niem anie, że tłu m a ­ czenia „n ajsk u teczn iej sm ak i pió ro m łodych pisarzów kształcić m ogą“ — w ykazują, ja k w ielki w p ły w n a stu d e n ta z N ow ogródka w y w ierał jego p ro feso r Leon Borowski. On to bow iem na w y k ła ­ dach i ćw iczeniach „jak o szkołę p isarsk ą w skazyw ał przekłady i w yzyskiw ał zestaw ianie z oryg in ałem dla daw ania rad w za­ kresie języka i s ty lu “ 6.

Pod w pływ em Borow skiego w y b iera rów nież m łody p oeta m i­ strz a do naśladow ania — ta k p o w stają p rzek ład y pow iastek W ol­ tera : M ieszko, Pani A niela, D ziew ica z Orleanu. P rzeró b k i te po­ chodzą z roku 1817. Są to pierw sze zachow ane p róby poetyckie M ickiewicza, ale jed n a k nie najw cześniejsze jego naśladow nictw a, ju ż bow iem w N ow ogródku próbow ał sw oich zdolności poetyc­ kich, p rzerab iając na m ow ę w ierszow aną N u m ę P om piliusza (spol­ szczonego przez Staszica). W edług rela cji Baw orow skiego przełożył w owym czasie rów nież b a jk ę L a fo n ta in e ^ W ilk i b rytan. „N au­ czyciel w ziął ją za b a jk ę p rze k ład u Trem beckiego, co m ocno M ickie­ w icza u rado w ało “ 7. Podobnie n a u n iw ersy tecie początkujący poeta o trzy m u je pochw ały p rzed e w szystkim za tłum aczenia. A leksander Chodźko notuje, że p ro feso r B orow ski: „C hw alił prozę i poezję, szczególniej tłu m aczen ia w ierszem “ 8. J a n Czeczot zaś w recenzji

D ziew icy z O rleanu pisze:

Co się ty czy tłu m a czen ia , n ie m ożem y m ów ić jak ty lk o z pochw ałą. T rzym ano się w sz ę d z ie m y ś li orygin ału , n ig d zie sw o ich , jak to w w ie lu n a śla d o w a n ia ch b y w a , n ie sad zon o k on cep tów , a je ś li n ie w szęd zie do­ sło w n ie tłum aczono, to n a w et, ja k m i się zdaje, w ięk szą ży w o ścią i do­ sa d n iejszy m i w y ra za m i zastąp ion o ro zw lek le jszą od n a szeg o języ k a fra n ­ cu szczyzn ę fl.

5 D zieła, t. 5, s. 115. * K l e i n e r , op. cit., s. 56.

7 A. M i c k i e w i c z , D z ie ła w s z y s tk ie . W yd an ie S ejm o w e. T. 16. W ar­ sza w a 1933, s. 372.

ti T a m że, s. 224.

(5)

M imo pochw ał pro feso ra i zach w y tu kolegów M ickiew icz już w r. 1818 porzuca naślado w anie W oltera. Z chw ilą odejścia od W ol­ te ra zam yka się rów nież pierw szy okres przekładów . Cechą c h a ra k ­ tery sty c z n ą tego okresu było trzy m an ie się jednego w zoru oraz p rzer w aga tłum aczeń n ad tw órczością oryginalną. Podobnego stanow iska nie zajm ą p rzek ład y ju ż nigdy. T ak to dom inująca rola tłum aczeń skończyła się u p rogu tw órczości oryginalnej.

Podobnie jed n a k ja k w pierw szym okresie, ta k i w dalszej p ra k ­ ty ce M ickiewicz będzie w y b ie ra ł do tłum aczenia u tw o ry n a jw ię k ­ szych m istrzów . Z poetów staro ży tn y ch tłum aczy H oracjusza, Owi­ diusza i P in d ara. W okresie germ an om an ii bierze sobie za w zór poetów bliskich now ym prąd om — ta k p o w stają p rzek ład y z Schil­ lera, a potem z G oethego 10. P oetów w łoskich w tłu m aczeniach Mic­ kiew icza re p re z e n tu ją D an te i P e tra rk a . Z rosyjskiej lite ra tu ry m am y p rzek ład w iersza Puszkina, z angielskiej — tłum aczenia Szek­ spira, B yrona i M oore’a.

D rugą w łasnością późniejszych przekładów , je s t ich fra g m e n ta ­ ryczność. Są to przew ażnie tłum aczenia pojedynczych m niejszych u tw o ró w lu b frag m en tó w w iększych całości. I tak ze zbliżenia się do poetów staro ży tn y ch pozostały tylko trz y m ałe p rzekład y: u r y ­ w ek ody P in d a ra O lym pia, elegia O w idiusza „Si qua m e is“ i pieśń Horacego Do P ryska. Z lite ra tu ry w łoskiej m am y przerób kę dw óch sonetów P e tra rk i, kanconę tegoż p o ety („O jasn e słodkie...“) oraz u ry w e k z B o skiej kom ed ii D antego: Ugolino. S ch iller w przekład ach M ickiewicza je st rep rezen to w an y przez balladę R ęka w iczka , w ie r­ sze: Ś w ia tło i ciepło, A m a lia — i fra g m en t z trag ed ii D on Carlos.

Z G oethego m am y p rzek ład w ierszy: W ezw anie do N eapolu i P odróż­ n y oraz w zm iankę o tłu m aczen iu prologu Fausta 11. Z P uszkina p rze­

tłum aczy ł M ickiewicz jed y n ie k ró tk i w iersz P rzyp om nienie. N ajob­ ficiej rep rezen to w an a lite ra tu ra angielska 12 streszcza się w p rze­ kładach: fra g m en tu tra g e d ii Szekspira Rom eo i Julia (akt II, 10 P rzek ład dw óch ża rto b liw y ch w ie r sz y k ó w L u d w ik a G l e i m a (drugo­ rzęd n ego p o ety n iem ieck ieg o z X V III w.) n ie m a w ię k sz e g o zn aczen ia, N o w y R o k zaś je s t ty lk o przeróbką m y śli zaczerp n iętej z p o w ieści J ea n P a u l R i c h ­ t e r a .

11 Por. lis t do O dyńca, 28 IX 1835 (D zieła, t. 15, s. 129).

12 J ęzy k a a n g ielsk ieg o u czy ł się M ick iew icz w czasie stu d ió w u n iw e r s y ­ teck ich . P rzy tłu m a czen iu p ierw szy ch u tw o ró w a n g ielsk ich p o słu g iw a ł się sło w n ik a m i oraz p rzek ład am i na języ k fran cu sk i. Por.: lis t do M a lew sk ieg o , z 23 I 1822 (D zie ła , t. 14, s. 160— 161), oraz lis t do C zeczota z k w ie tn ia 1823 (ta m że, s. 223).

(6)

scena 2), w iersza M oore’a The M eeting of the W aters i utw orów B yrona.

Z tego zestaw ienia w idzim y, że M ickiewicz tylk o przygodnie zajm ow ał się tłum aczeniam i. N a trw alsze zbliżenie się do m istrzów n ie pozw alała m u ro zw ijająca się tw órczość w łasna. T ylko zbli­ żenie do B yrona w ychodzi poza ram y przelotnego k o n tak tu . Sław ny ro m a n ty k angielski b y ł bow iem dla M ickiew icza nie ty lk o w ielkim poetą, ale i w y razicielem ak tu aln y ch , postępow ych idei: „B yrona ty lk o czytam , książkę gdzie w in n y m duchu pisaną rzucam , bo k łam stw nie lu b ię “ — zw ierza się w liście do M alew skiego 13.

Owocem zbliżenia się do B yrona są pow stałe w lata ch 1823— 1824 p rzek ład y u tw orów : 1) „Good N ig h t“ z pierw szej pieśni Childe

H arold’s P ilgrim age — Pożegnanie C zajld Harolda, 2) Euthanasia,

3) D arkness — Ciemność, 4) The D ream — Sen, 5) Giaur. P racę n a d ty m je d y n y m w ykończonym p rzek ład em w iększej całości roz­ począł poeta w r. 1822, kończy zaś tłum aczenie poem atu dopiero pod naciskiem księgarza Jełow ickiego (którem u p rzek ład był sprzedany) w ro k u 1833. P ra ca n ad w ykończeniem Giaura przeszkadzała Mic­ kiew iczow i w pisaniu Pana Tadeusza, toteż najw iększe tłum aczenie p o ety nie m a dobrej opinii w jego korespondencji. W styczniu 1833 p isa ł p oeta do E d w ard a Odyńca: „ te raz Giaura przep isu ję i z w iel­ kim żalem m usiałem poem a szlacheckie zaw iesić“ 14. P o p a ru m iesią­ cach niechęć do przek ład u w zrasta:

Z a jęty b y łem m ocno i zn u d zon y p rzep isy w a n iem i p op raw ą G iau ra, jeszcze n ie sk oń czon ego; m u szę koń czyć i p rzedaw ać, i to m i p rzerw a ło m oje p oem a w ie jsk ie , k tó re bardzo lu b ię; G ia u ra już z b r z y d z iłe m 15.

A ż w reszcie 21 k w ietn ia 1833 donosi Odyńcowi:

F a ta ln y G iaur, p rzep isy w a n y i p op raw ian y, stra szn ie m ię n u d ził i m ę­ c zy ł, i p rzerw ał w a ż n ie jsz e roboty. P rzecież sk oń czyłem ; m u sia łem koń­ czy ć, bo obiecano za to p ien iąd ze, k tó ry ch dotąd n ie p rzysyłają. W róciłem , tera z do w ie js k ie g o p oem atu , k tóry je s t n a dzisiaj m oim pieszczon ym d zieck iem i k tó ry pisząc, zd aje się, ż e w L itw ie sied zę. G dyby n ie G iaur, ju ż b ym go m oże s k o ń c z y łie.

T ak to w chw ilach w y d a rty c h p racy n ad Panem, T adeuszem po­ w s ta ł najlepszy p rzek ład M ickiewicza. I chociaż w r. 1833 daleki był

13 L ist z listop ad a 1822 (D zie ła , t. 14, s. 192).

14 D zieła, t. 15, s. 52. т .

15 L ist do S tefan a G arczyńsk iego, 5 III 1833 (D zie ła , t. 15, s. 54). 16 D zieła, t. 15, s. 62.

(7)

poeta od entuzjazm u, z k tó ry m zabierał się do p rze k ład u Giaura w r. 1822, to jed n a k tłum aczenie tego poem atu w p ełn i realizuje am b itn y zam iar m łodości: oddaje w języ ku polskim c a ł e p i ę k- n o poem atu B yrona.

Celem niniejszej rozpraw y je s t w ykazanie, w jak i sposób do­ skonalił się M ickiewicz w sztuce tłum aczenia. Zgodnie z ty m zało­ żeniem , an alizując jakość przek ładów ograniczę się do w yboru u tw o ró w i zagadnień n ajw y ra ź n ie j ch ara k te ry z u ją c y ch rozw ój poety w tej dziedzinie. W y b ran e tu trz y najw iększe spośród p rze tłu m a ­ czonych u tw o ró w B yrona: Ciemność, S e n i G iaur — stanow ią głów ­ ne etap y prow adzące do szczytow ego osiągnięcia M ickiewicza w dziedzinie p rzekładów z języka angielskiego, osiągnięcie zaś to w y stę p u je n ajw y ra ź n ie j w dążeniu do w iernego oddania treści ory­ ginału, w un iezależnianiu się od sform ułow ań słow nych B yrona oraz' w podnoszeniu w artości arty sty czn ej przekładów . Om ówię więc w dalszych rozdziałach n a stę p u jąc e zagadnienia: 1) sposób oddania treści ory g in ału w przekładzie, 2) stosunek języ k a prze­ kład u do języka w zoru w zakresie słow nictw a, 3) podnoszenie w a r­ tości arty sty czn ej tłum aczen ia (w oparciu o analizę słow nictw a).

2

W p rzek ład ach M ickiewicza z język a angielskiego zn ajd u jem y dużo fragm entów , w k tó ry c h tłum acz oddaje zupełnie w iern ie tre ść oryginału, m ożna jed n ak znaleźć rów nież oczyw iste odstęp­ stw a od m yśli w yrażonej p rzez poetów angielskich, a n a w e t pom yłki tłum acza. Je d n a k ani w y b ó r przy k ład ó w w iern ego tłum aczenia, a n i też w y b ó r o dstępstw i pom yłek nie m ogą być podstaw ą do okre­ ślen ia jakości p rzek ład ów całych utw orów , poniew aż w każdym tłu m aczen iu (szczególnie zaś w p rzek ładach poetyckich) obok fra g ­ m en tów oddanych zupełnie w ie rn ie znajdziem y m niejsze lub w ięk ­ sze o d stęp stw a od w z o r u 17. O kreślić tłum aczenia m ożna ty lk o n a po dstaw ie dokładnej analizy sposobu tłum aczen ia poszczegól­ n y ch fragm entó w ; i dopiero w tedy, gdy się okaże, że większość z n ich je s t tłum aczona w określony sposób, m ożna m ów ić o jakości tłu m aczen ia całego u tw o ru . T akim i frag m en tam i łatw y m i do p o

-17 P o u cza ją ce pod ty m w zg lęd em je s t z e sta w ie n ie o d stęp stw i p o m y łek w d o sk o n a ły ch sk ąd in ąd p rzek ła d a ch B o y a (zob. W. B o r o w y, Bery ja k o tłu m a c z . W w yd.: S tu d ia i r o z p r a w y . T. 2. W roclaw 1952* s. 163— 171}.

(8)

ró w n an ia i d ającym i się jednocześnie w ydzielić zarów no w tłu m a ­ czeniu, ja k i w o ry g in ale — są zdania.

Po p o ró w n an iu n a w e t niew ielkiej ilości zdań M ickiew icza z od­ pow iad ającym i im zdaniam i o ryginału m ożna w ydzielić trz y w y raź­ nie od siebie różniące się g ru p y przekładów .

I. Do pierw szej g ru p y zaliczam tak ie p rzy kład y, k tó re odd ają w iern ie treść w zoru p rzy pom ocy słów m ających odpow iedniki w oryginale.

W u tw orze B yrona D arkness czytam y: 1. A n d th e c lo u d s p e r is h ’d; M ickiewicz tłum aczy to zdanie „dosłow nie“ :

Z n ik ły ch m u ry [C 83] 18

Podobne tłu m aczen ie m am y w dalszych przykładach:

2. u pon w h o se b ro w

F a m in e h ad w r it te n F iend,

lecz g łód nad ich czołem W yrył: n i e p r z y j a c i e l e . [С 70— 71] 3. S le e p h ath its o w n w o r ld

se n m a ś w ia t u d zieln y, [S 3] 4. I ta k e th e e a t th y w o rd .

C h w ytam cię za słow o. [R 51]

II. Do drugiej g ru p y zaliczam tak ie przekłady, któ re oddają w iern ie treść oryginału, chociaż zn ajd u jem y w nich słow a n ie m a­ jąc e odpow iedników w e wzorze. B y ro n np. pisze:

1. T h e b rig h t su n w a s e x tin g u is h ’d [Jasn e sło ń ce z a g a s ło ] 19

18 L ok alizację p o d a ję p rzy tek ście p olsk im . P o słu g u ję się n astęp u ją cy m i skrótam i: С = C iem n ość; E = E u th an asia; P = P o żeg n a n ie C z a jld H arolda; R = R om eo i J u lia — a k t II, sc e n a 2. T ek sty p o lsk ie c y tu ję z W ydania N aro­ d o w eg o D zie ł M i c k i e w i c z a (t. 1—3). T ek sty a n g ie lsk ie cy tu ję w g w yd a ń : 1) T h e W o rk s o f L o rd B y ro n . F ran cfort o. M. 1826, s. 579— 581 (T he D ream ), 581— 582 (D arkn ess), 635— 636 (E uthanasia), 56— 68 (T he G iaour), 4— 5 (P ożegn a­ n ie). — 2) T h e c o m p le te W o r k s o f W illia m S h a k e sp e a re . L ondon (b.r.)r s. 1074— 1075.

19 W k la m ry u ję te są p rzek ła d y d osłow n e, w y k o n a n e p rzeze m nie dla c e ló w p o rów n aw czych . T łu m a czen ie M i c k i e w i c z o w s k i e c y tu ję bez n a w ia só w .

(9)

M ickiewicz w przekładzie n ie zm ienia zasadniczo m yśli, chociaż słow a b right su n ( j a s n e s ł o ń c e ) zastępuje słow am i b l a s k d z i e n n y :

n a g le za gasn ął b lask dzienny, [C 2]

Podobnie ty lk o zm ianę słów m ożem y zaobserw ow ać w tłum acze­ n iu w ierszy:

2. Enough, enough, m y little lad! S uch te a r s b eco m e th in e eye; [Dość, dość, mój m a ły chłopcze! T akie łzy p rzystoją tw em u oku.]

M ickiewicz opuszcza słow o m a ł y , dodaje zaś do ł e z określe­ n ie d z i e c i n n e , nie zm ieniając by najm niej m yśli w yrażonej w w ierszach angielskich:

— D ość, dość, m ój paziu! te łz y d ziecin n e Ź ren icy tw ojej przystoją, [P 37—38]

N ajlepiej je d n a k c h a ra k te ry z u ją d ru gą grup ę tak ie przekłady, w któ ry ch w idzim y zm ianę w iększej ilości słów bez zm iany treści. Tłum aczenie tak ie z n a jd u jem y w w. 40 Pożegnania C zajld Harolda:

3. te łzy d ziecin n e

Ź renicy tw ojej p rzystoją,

G dybym m ia ł ró w n ie serce n iew in n e, W id ziałb yś w e łza ch i m oją. [P 37— 40]

W o statn im w ierszu M ickiewicz zm ienił w szystkie w yrazy znaczące. U B yrona nie m am y odpow iedników dla słów w i d z i e ć i ł z a , w ypow iada on bow iem tę sam ą m yśl słow am i: „Mine ow n

w o uld n o t be d r y (t („Moje [oko] nie byłoby suche“).

III. W p rzeciw ieństw ie do przekładów z dwóch poprzednich grup

p rzek ład y stanow iące g ru p ę trzecią w prow adzają zm iany do treści oryginału.

1. A d ie u , adieu! m y n a tiv e sh ore F ades o’er th e w a te r s blu e;

U B y ro na C zajld H arold w idzi rodzinny brzeg znikający za b ł ę ­ k i t n ą w o d ą . M ickiewicz w prow adza do tłum aczen ia przysło­ w iow ą angielską m głę:

B y w a j m i zdrow y, k raju kochany!

Już w m g listej n ik n ie sz p ow łoce, [P 1— 2]

T ak w ięc jasny, kolorow y obraz brzegu znikającego za b łęk itn ą w odą zm ienia się w przekładzie n a bezbarw ną w izję w yspy niknącej w e m gle.

(10)

W n a stęp n y m w ierszu czytam y w oryginale: 2. A n d sh r ie k s th e w ild sea m ew .

[I k rzyczy dzika m ew a.] M ickiewicz tłu m aczy to:

I m orsk ie p ta stw o św ieg o ce. [P 4]

T ym razem m am y zasadniczą zm ianę w rażen ia słuchow ego i n a ­ stro ju . Surow y, p ojedynczy k rzy k dzikiej m ew y zm ienia się w tłu ­ m aczeniu na chóralne św iegotanie, n a sk u te k czego „p tastw o m o r­ sk ie“ b ardziej przy p o m in a w róble niż m ew y.

A dalej u B yrona y eo m a n m ówi:

3. M y sp o u se and b o ys d w e ll n ea r th y hall, A lo n g th e b o rd e r in g lake,

W tłum aczeniu m am y zupełnie inn y krajo braz, M ickiewicz bo­ w iem zm ienia hall ( p a ł a c ) na s i o ł o , zaś lake ( j e z i o r o ) na z i e l o n ą d ą b r o w ę :

„Żona na końcu tw o jeg o sioła

W zielo n ej m ieszk a d ą b ro w ie“ ; [P 49— 50]

Do trzeciej g ru p y n ależą rów nież „pom yłki“ tłum acza, to zna­ czy takie p rzekłady, w k tó ry ch w y stęp u je rażące zniekształcenie treści oryginału. P o m y łk ę tak ą zn ajd u jem y w tłum aczeniu G iaura:

4. T he la s t sa d n o te th a t sw elV d th e gale W as w o m a n ’s w ild e s t fu n e ra l w a il: [O statnim g ło sem n ie sio n y m przez w ia tr b y ło p o g rzeb o w e za w o d zen ie kobiety.]

M ickiewicz zam ienił kobietę, k tó ra idzie zawodząc za pogrze­ bem — n a kobietę ciągnioną n a śm ierć:

O statn i lu d zk i głos, ec h e m odbity,

B y ł to k rzyk n a śm ierć ciągn ion ej k ob iety. [G 322— 323]. P rzeprow adzony pow yżej podział przekład ów na trz y g ru p y opiera się na dwóch zasadach. P ierw sza dotyczy podobieństw a treści w yrażonych w zdaniach p rze k ład u i oryginału, drug a — jakości słów u ż y ty ch w obu tek stach . P odzielenie p rzekład ów n a podstaw ie ty c h dwóch zasad d aje c z te ry (teoretycznie m ożliwe) grupy.

Do p i e r w s z e j b ęd ą n ależały p rzek ład y w y rażające m yśl podobną do m yśli oryginału, w k tó ry ch w szystkie w y razy sam o­

(11)

dzielne znaczące m a ją odpow iedniki w oryginale. P rzekłady takie będę n azy w ał p rzek ładam i d o s ł o w n y m i .

W d r u g i e j g ru p ie znajd ą się p rze k ład y oddające rów nież m y śl podobną do m yśli o ryginału m im o w p row adzenia takich sam o­ dzielnych w yrazów znaczących, k tó re n ie m ają odpow iedników w oryginale. P rz ek ła d y tak ie będę n azy w ał przek ład am i p r z y ­ b l i ż o n y m i .

T r z e c i ą teorety cznie m ożliw ą g ru p ę w yp ełniły by przekłady zniekształcające m yśl oryg in ału m im o użycia słów m ających odpo­ w iedn ik i w oryginale. Z tłum aczeniem tego ty p u m ielibyśm y do czynienia, gdyby ktoś zdanie: „Giaour slew H assan“ („G iaur zabił H assan a“) — sform ułow ał w tłum aczeniu: „G iau ra zabił H assan“ . P raw dopodobieństw o w ystęp o w an ia p rzek ładó w tego ty p u w p ra k ­ tyce je s t dosyć m ałe, m ożna więc g ru p ę trzecią połączyć z teo re­ tyczną g ru p ą c z w a r t ą , k tó ra zaw ierałab y p rzek ład y zm ieniające m yśl oryginału p rzy rów noczesnej zm ianie słów. Dochodzimy w ten sposób do rozszerzonej g ru p y trzeciej. G rupa ta obejm uje p rze­ k łady w yraźnie zm ieniające m yśl oryginału; przekłady takie będę n azy w ał p rzek ład am i m o d y f i k u j ą c y m i .

Tak więc w w y nik u przeprow adzonego podziału o trzym ujem y trz y zasadnicze ty p y przekładów zdań: 1) p rzek ład dosłowny — w iern ie oddaje m yśli „ty m i sam ym i słow am i“ ; 2) przek ład p rzy b li­ żony — w iernie oddaje m yśli „in ny m i słow am i“ ; 3) p rzekład m ody­ fik u jący — zm ienia m yśl oryginału.

P rz y zastosow aniu tego podziału n a tra fia m y w p rak ty c e na dosyć liczne w yp adk i przejściow e. U w zględniając to, tra k tu ję p rzekłady typow e jako w ypad k i graniczne, do k tó ry ch zbliżają się — m niej lu b w ięcej — pozostałe tłu m aczen ia zdań. Tak więc w najczęściej stosow anym przez M ickiew icza tłum aczen iu przybliżonym obok przekład ów typow ych m ożna w yróżnić p rzekłady zbliżone do tłu m a ­ czenia dosłow nego i m odyfikującego. Ilu s tru ją to n astęp u jące p rzy ­ kłady:

1. — P rz ek ła d zbliżony do dosłownego. : - It is th e ea st, a n d J u lie t is th e sun!

[To je s t w sch ód , a sło ń cem je s t Julia.]

f M ickiewicz nieznacznie w sensie słow nikow ym zm ienia zdanie Szekspira dodając w yraz l i c a :

(12)

2. — P rz ek ła d zbliżony do m odyfikującego.

F o re sts w e r e s e t on fire — b u t hour b y hour T h e y fe ll a n d fa d e d —

[P odpalono la sy — a le z god zin y na godzinę p a d a ły one i ginęły.]

U M ickiew icza m am y obraz inaczej rozw inięty, chociaż zasadni­ czo nie zm ieniony:

R zucono ogień w puszcze"; i d oczesn ym b lask iem

P u szcze gorą, ciem n ieją i w a lą s ię z trzaskiem ; [C 21— 22]. P rzejd źm y z kolei do ro zp atrzen ia spraw y, za jak im sposobem tłum aczen ia opow iada się Mickiewicz.

Z asadniczy zasób słow nictw a w tłum aczeniu d o s ł o w n y m je st zależny od jakości słow nika oryginału. Zależność ta spraw ia, że ko nsek w en tn e trz y m an ie się tłum aczenia dosłow nego je st m oż­ liw e ty lk o w p rzek ład ach prozą. W tłum aczeniu * w ierszem zasada stosow ania odpow iedników słow nych nie d aje się pogodzić z ko­ niecznością u trz y m a n ia określonego ry tm u oraz z doborem odpo­ w iednich rym ów . Rozum iejąc niem ożliw ość w yelim inow ania tych trudn ości zw olennicy p rzek ład u ja k najb ard ziej w iernego w p ro w a­ dzili zw yczaj (szczególnie rozpow szechniony w e Francji) tłum acze­ nia pro zą u tw o ró w poetyckich. W tłum aczeniu w ierszem m ożna stosow ać ty lk o p rzek ład zbliżony do dosłownego. M ickiewicz, jak to zobaczym y niżej, w ypow iada się n a w e t przeciw ko przekładow i zbliżającem u się do tłum aczenia dosłownego.

W przek ład zie m o d y f i k u j ą c y m w y stęp u je zw ykle pew na ilość słów, k tó re — n ie m ając odpow iedników w oryg inale — zm ien iają treść zd an ia tłum aczonego. P rz y czym zm iana w iększej ilości słów, k tó re pow odują w yraźne, ale n ie rażące odstępstw o od treści oryginału, pozw ala wnosić, że m am y do czynienia z m odyfi­ kacją zam ierzoną. G dy zaś spoty k am y rażące zniekształcenie m yśli p rzy zm ianie m ałej ilości słów, m ożem y przypuszczać, że je s t to pom yłka tłu m acza w y n ik ająca z błędnego zrozum ienia te k s t u 20.

20 Z esta w ien ie rozb ieżności m iędzy tek stem a n g ielsk im i p rzekładam i M i c k i e w i c z a zn ajd u jem y w U w a g a ch W yd aw cy do D zie l (t. 1—3) p oety w w y d a n iu T ow a rzy stw a L itera ck ieg o im ien ia A d am a M ick iew icza. O m yłki i o d stę p stw a od o rygin ału w p rzek ład zie G ia u ra om a w ia ją ; S te fa n ia L a n d (M ic k ie w ic z o w s k i p r z e k ła d „ G ia u ra “. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X V II, 1930, s. 608— 623), J ó zef U j e j s k i („G ia u r“ w p r z e k ła d z ie M ic k ie w ic z a . T a m - ż e , X X X II, 1935, s. 229—239) i J u liu sz K l e i n e r (op. cit., t. 2, cz. 2, s. 138— 160). Z god n ie z ty m i z e sta w ie n ia m i m ożna stw ierd zić, ż e tłu m a czen ia M ic­ k ie w ic z a z a n g ielsk ieg o n ie są bezb łęd n e; ilo ść p o m y łek n ie je s t jed n a k w ielk a .

(13)

Św iadom e o dstępstw a od o ry g inału w y stę p u ją u M ickiew icza w nie­ w ielkiej stosunkow o ilości, p rzy czym ilość ta m aleje w p rz e k ła ­ dach późniejszych, m ożna stąd wnosić, że poeta doskonaląc się w sztuce tłum aczenia unikał przekładów m odyfikujących.

Tłum aczenie p r z y b l i ż o n e , k tó re w ysuw a p o stu lat trz y m a ­ nia się treści oryginału, zostaw iając poecie swobodę w fo rm u ło w an iu myśli, odpow iadało M ickiewiczowi n ajb ard ziej. Za tak im w łaśn ie tłum aczeniem opow iada się poeta w liście do J a n a Czeczota:

Co do regu ł tłu m aczen ia i nauczek, ani ich w ie le dać m ogę, ani ich ode m n ie p otrzebujesz. Jed n em u się ty lk o p rzeciw ię m n iem aniu. C hcesz, żeby tłu m acz zb liża ł się jak m ogąc, w w y ra za ch n aw et, do w zoru; je st to fałszem . C zęsto w yrażen ie w e w zorze p oetyck ie, tłu m aczon e co do słow a, sta je się po p olsk u prozaiczne, albo: łacin n ik om d ziw n ie n o w e, w p o lszczy źn ie b ędzie pospolite. D obrze m ó w ił D elii: „tłum acz p ożycza p ięk n ości; p o w in ien je oddać w tejże ilości, choć różną z u p ełn ie m o­

n etą “ 21. i

Sąd ten, w ypow iedziany w 1819 r., w yraźnie p recyzuje podejście M ickiewicza do sposobu tłum aczenia. O pow iada się poeta za ta k im tłum aczeniem , k tó re pozw ala m yśli w zięte z obcego w zoru w ypo­ w iadać sw oim i słow am i. S tosując tę m etodę tłum acz m oże sw obod­ nie operow ać w yrazam i, m oże przystosow yw ać je do w ym ogów r y ­ m u i ry tm u , m oże dobierać słow a w ed ług swego poczucia języ kow e­ go i grupow ać je w całości o odpow iednim brzm ieniu.

Choć podejście M ickiew icza do p rzek ład ó w sform ułow ane w li­ ście do Czeczota zasadniczo nie różni się od stanow iska klasyków 22, to jed n a k tłu m aczen ia jego z pew nością nie zadow oliłyby L u dw ika * Osińskiego, k tó ry ostrzega tłum acza słow am i: „Opuszczać, albo przydaw ać, skracać lu b rozciągać m yśli i obrazy autora, n ie je s t to w istocie tłum aczyć“ 23. Szczegółowa zaś analiza w ykazuje, że w p rzek ładach wcześniejszych, a przède w szystkim w C iem ności poeta dość często „rozciągał m yśli i o b razy “, zbliżając się do tłu m a ­ czenia m odyfikującego. Z biegiem je d n a k czasu un ik a M ickiew icz oddalania się od treści w zoru; postęp ten m ożna zaobserw ow ać w Ś n ie — w drugiej red akcji tego p rzek ład u u su n ą ł poeta w iele

21 D zieła , t. 14, s. 41.

22 L u d w ik O s i ń s k i w rozpraw ce O p o tr z e b ie , w a żn o śc i w lite r a tu r z e i w a ru n k a c h p r z e k ła d ó w (D zieła , t. 4, s. 238) pisze: „nie m am y o b ow iązk u u leg a ć n ie w o ln ic z o w y ra zo m “. F ran ciszek S a le z y D m o c h o w s k i zaś stw ie r ­ dza, że dobry tłu m acz „nie w le c z e się n ie w o ln ic z o za ślad em o r y g in a łu “ (ta m że , t. 1, s. V).

(14)

rozszerzeń te k s tu B yrona, k tó re w ystępow ały w red a k c ji pierw szej. Szczytow ym osiągnięciem w dziedzinie p rzek ład u je s t Giaur, k tó ry w całości oddaje w iern ie treść po em atu B yrona. T ak więc droga rozw oju M ickiew icza jak o tłum acza, w yznaczona trzem a n ajw iększy­ m i p rze k ład a m i z angielskiego (C iem ność, Sen, Giaur), św iadczy o tym , że tłu m aczy ł on coraz w ierniej.

Są je d n a k od tej zasadniczej linii rozw oju dw a odchylenia. Pierw sze je s t uzależnione od autorów : poetów w spółczesnych (Byro­ n a i M oore’a) tłu m aczy ł M ickiewicz sw obodniej niż Szekspira; w p rzekładzie fra g m en tu z trag ed ii Rom eo i Julia s ta ra się zbliżyć n aw et w sfo rm uło w an iach słow nych do oryginału 24.

D rugie odchylenie dotyczy u tw o ró w lirycznych: w utw o rach tego ty p u spotykam y m ody fikacje zm ieniające n iera z zasadniczo treść o ryg in ału — p olegają one n a zab arw ien iu przez M ickiew icza w ypow iedzi liryczny ch sw oim i uczuciam i. N ajw y raźniej zjaw isko to w y stę p u je w przekładzie E uthanasii. Z ew nętrzn ą oznaką przysto­ sow ania tre śc i w iersza B yrona do przeżyć w łasnych jest w prow adze­ nie im ienia M a r y l i zam iast P s y c h e :

’T w e r e sw e e t, m y P sych e!

Marylo moja! [E 17]

Ze zm ianą im ien ia giną rów nież m om enty p od kreślające obłudę kobiet. Łzy kobiece u B yrona „pow stają n a zaw ołanie, oszukują za życia i są pozbaw ione m ęskości w obliczu śm ierci“

A n d w o m a n ’s te a rs, p ro d u c e d a t w ill, D e ceive in life, u n m a n in d ea th . U M ickiewicza są one naw et... cenne:

U ronisz łezkę; czło w iek dla tej łezki,

Jak żyjąc słabiał, tak i umrze słaby. [E 23—24]

Z m iany te sp raw iają, że tłum aczenie E uthanasii m a zupełnie in n y w ydźw ięk liryczny: u poety angielskiego z poznania obłudy ludzkiej w y p ły w a końcow e stw ierd zen ie głoszące, że bez w zględu n a to, co się przeżyło, lepiej je st nie żyć n a tym świecie. M ickie­ w icz kończy u tw ó r podobnie:

a wyznasz, człowieku,

Czymkolwiek byłeś, że lepiej być niczem. [E 35—36]

24 Analiza tego przekładu wykazuje trudności, na jakie natrafiał poeta zbliżając się do tłumaczenia dosłownego. Zdania tłumaczone dosłownie są na ogół mniej udane od fragmentów oddanych w przekładzie przybliżonym.

(15)

R efleksja ta jed n a k p łyn ie w przekładzie z innego źródła. U B y­ ron a P syche jest, obok czyhających n a spadek, ty lko przy k ład em za­ k łam ania pan ująceg o n a świecie, m iłość zaś kobiety nie m oże zachę­ cić do życia; u M ickiew icza M ary la i m iłość nie są pozbaw ione w a r­ tości, toteż odejście ze św iata je s t u niego tylko ucieczką z pustki, k tó rą m ogłaby w ypełnić ukochana.

Rów nież tłum aczony podczas pob y tu w R osji w iersz M oore’a

T h e M eeting of th e W aters n a b ie ra obcych oryginałow i tonów

tęsk n o ty za daleką ojczyzną:

Daj Boże, abym wrócił w to miłe ustronie

I obok mych przyjaciół spoczął na twym łonie, [13—14]

Z m iany te, w ykazujące, że M ickiewicz nie p o tra fił „kłam ać uczuć“ n a w e t w przekładach, m a ją sw oje odbicie rów nież w tłu m a ­ czeniu G iaura: n a jb ard ziej oddala się p o eta od o ry ginału w e fra g ­ m encie o G recji (100— 165), gdy z w iększą niż B yron siłą w zyw a do w alki o wolność.

3

W celu w ykazania, ja k uniezależniał się M ickiewicz od języka B yrona, p rzeprow adzę zestaw ienie słow nictw a p rze k ład u C iem ności ze słow nictw em oryginału. Pod w zględem ilościow ym stosunek ten przed staw ia się następująco: n a w e t po odliczeniu rodzajników , w y­ razu t o p rzy bezokolicznikach i czasow ników posiłkow ych w cza­ sach złożonych — ilość słów u B yrona je st trochę w iększa niż u M ick iew icza25. W oryg in ale m am y 549 w yrazów , w tłum acze­

25 Porównywanie słownictwa przekładu ze słownictwem oryginału ma swoje łatwe i trudne strony. Ułatwia tego rodzaju badania fakt, że oba teksty mają zasadniczo podobną treść i objętość; komplikuje jednak sprawę to, że przy zestawianiu tłumaczenia ze wzorem mamy do czynienia z różnymi języ­ kami. W języku angielskim rzeczowniki są poprzedzane rodząjnikami (the, la, an), które nie mają odpowiedników w naszym języku. Różnicę tę, wy­

nikającą ze struktury języka, można w zestawieniu zlikwidować nie wliczając w tekście angielskim rodzajników do ogólnej ilości słów; z podobnych wzglę­ dów nie będę liczył wyrazu to występującego przy bezokoliczniku. Da się również usunąć rozbieżność wynikającą z szerszego zastosowania w języku angielskim czasowników posiłkowych; w języku tym jest więcej niż w na­ szym czasów złożonych, które tworzą się przy pomocy słów: be, have, shall, w ill. Częściej również stosuje się w angielszczyźnie złożoną formę strony biernej. W zestawieniu ogólnym nie liczę więc czasowników posiłkowych w obu językach, wyłączam również ze statystyki słow o.do w wypadku użycia

(16)

niu — 542. Różnica ta jed n a k je s t ta k nieznaczna, że p rak ty czn ie te dw a tek sty m ożna uznać za rów ne pod w zględem ilości słów.

Z estaw ien ie ilości haseł (to znaczy w yrazów stanow iących od­ ręb ne pozycje leksykalne) d aje zupełnie inn e w yniki. Pod tym w zględem te k s t M ickiewicza w yraźnie przew yższa te k st angielski. U B yrona ilość h aseł w ynosi — 317, u M ickiewicza — 345. O pierając się n a ty m zestaw ien iu m ożna stw ierdzić, że w ogólnych zarysach języ k p rze k ład u Ciem ności je st bardziej zróżnicow any od języka oryginału.

D okładniejszy obraz o trzym am y zestaw iając frek w en tację w y ra ­ zów sam odzielnych znaczących. R ozkład ty ch w yrazów w przekładzie i oryg inale p rzed staw ia się następująco: ogólna ilość r z e c z o w ­ n i k ó w w y stęp u jący ch u B yrona je s t znacznie m niejsza niż u Mic­ kiew icza (Byron — 149, M ickiewicz — 179); jed n a k ilość haseł rzeczow nikow ych je s t podobna u obu auto ró w (B. — 122, M. — 133).

W tłu m aczeniu rzeczow ników M ickiewicz s ta ra się ja k n a jb a r­ dziej zbliżyć do oryginału, toteż przew ażająca ich większość zna­ lazła odpow iedniki w tłum aczeniu. Oto k ilk a przykładów n a do­ słow ne tłu m aczen ie rzeczow ników : chaos (74) 26 — chaos, ch m u ra (83) — cloud, ciało (49) — flesh, ciem ność (84) — darkness, dzień (7) — day, fala (80) — w ave, gw iazda (3) — star, jezioro (75) —

lake itp.

Rzadko z a stę p u je M ickiewicz rzeczow niki angielskie rzeczow ni­ kam i o inn ym znaczeniu, a i te nieliczne zm iany n ie p rzekształca­ ją zasadniczo obrazów Byrona. Są to albo zm iany m ało znaczących szczegółów, albo (dopuszczalne n a w e t w przek ład zie dosłow nym ) zm iany w y n ik ające z tłum aczen ia połączeń frazeologicznych.

To look once m ore into each oth er’s face;

[Aby raz jeszcze z a j r z e ć sobie w t w a r z]

go do formułowania pytań. Większą trudność nastręczają zaimki i przyimki. Występują one częściej w języku angielskim niż w polskim, wyeliminować ich jednak ze statystyki nie można (i tak np. myśl wyrażoną w języku pol­ skim jednym słowem i d ę Anglik wypowiada dwoma wyrazami: I go, po­ nieważ budowa zdania angielskiego wymaga w danym wypadku użycia zaimka osobowego w roli podmiotu). Należy więc o tej rozbieżności pamiętać przy zestawieniu słownictwa angielskiego z polskim.

Przy rozpisywaniu materiału wydzielam hasła analityczne, to znaczy w zdaniu: „Patrzy w górę“ — wyróżniam 3 hasła: „patrzeć“, „w“, „góra“.

2в przy wyrazie polskim podaję w nawiasie numer wiersza, w którym

(17)

M ickiewicz zm ienia ty lk o słowo face ( t w a r z ) na o c z y , tw o­ rząc w ten sposób u ta rty zw rot polski:

Chcą jeszcze raz ostatni zajrzeć sobie w oczy. [C 16]

R zeczow ników opuszczonych w tłum aczeniu jest zaledw ie kilka

(throne — w. 10, ja w — w. 51, ery — w. 53, m istress — w. 79). P o ­

dobnie n iew ielk ą ilość rzeczow ników angielskich zastąpił M ickie­ wicz in n y m i częściam i m ow y: dream — senny (1), u n ive rse — wszędzie (84), all th e w orld — w szyscy (20), fo r a m o m e n t — nie­ co (41).

Na tle ty ch nieznacznych odchyleń bardzo w yraźnie w y stę p u je zasadnicza zm iana polegająca na rozszerzaniu tek stu B yrona przez dodaw anie k o n k retn y c h rzeczow ników ; ilość takich dodanych rze­ czowników je s t bardzo duża (około 30%).

P r z y m i o t n i k pod w zględem ilościowym p rzed staw ia się p raw ie jedn ako w o u obu autorów . Ilość przym iotników wynosi: u B. — 71, u M. — 70; ilość haseł: u B. — 62, u M. — 53.

W tekście angielskim w y stęp u je dość licznie przy m io tn ik i utw o ­ rzone od rzeczow ników przez dodanie sufiksu -less. M ickiewicz p raw ie w szystkie p rzy m io tn ik i tego ty p u tłum aczy przy pom ocy rze­ czowników, w ie rn ie oddając treść słów angielskich: seasonless — bez p ó r rok u (73), lifeless — bez czucia (73), herbless — bez roślin (73), m anless — bez ludzi (73), sailorless — bez żeglarzów (77). Tak to poszanow anie dla rzeczow nika uw idoczniło się rów nież w tłu m a ­ czeniu przy m io tnik ó w odrzeczow nikow ych. Pozostałe p rzym io tnik i tra k tu je M ickiewicz zupełnie inaczej, w tłum aczeniu ich nie liczy się z tekstem angielskim , stąd tylko nieznaczna ilość przy m io tnik ów B yrona (około 20%) znalazła się w przekładzie. W w iększości w y­ padków M ickiewicz opuszcza przym iotn iki w jed n ych m iejscach tekstu, dodaje zaś w innych. Oto p rzy k ła d y n a p rzy m io tn ik i dodane: d z i w n y sen (1), n i k n ą c a isk ra (30), s u c h e żagw ie (29), o b w i s ł e sk rz y d ła (35), z a k r w a w i o n y kąsek (43), g ł a d k i e tonie (75).

Ogólnie przym iotniki, chociaż pod w zględem ilościow ym p rzed ­ staw iają się jednakow o u obu poetów , w tłum aczeniu są w w iększo­ ści w ypadków zm ienione i inaczej rozm ieszczone niż w oryginale. P r z y s ł ó w e k nielicznie w y stęp uje w obu tek stach . Ogólna ilość użycia: B. — 26, M. — 20; ilość haseł: B. — 17, M. — 17.

N ajb ardziej u w y d a tn ia się indyw idualność M ickiew icza w tłu ­ m aczeniu c z a s o w n i k ó w (w zestaw ieniu do ogólnej liczby nie

(18)

w liczam słow a „ b y ć “, k tó re w y stę p u je u B. — 15 razy, u M. — 5 razy). O gólna ilość czasow ników w ynosi: u B. — 90, u M. — 107. Ilość haseł: u B. — 75, u M. — 10 0 27. Stanow isko m ała ilość czasow ników u ż y ty c h przez M ickiew icza w przekładzie Ciem ności m a odpow iedniki w oryginale (około 25%). Oto n iek tó re z nich: m ieć (1) — have, w ejść (7) — come, płonąć (13) — b u m , śm iać się (28) — sm ile, usnąć (80) — sleep. P ow ażna zaś większość czasow­ ników (około 75%) nie m a odpow iedników w oryginale — są to czasow niki zm ienione lu b dodane p rzez tłum acza.

Podsum ow ując ilość w yrazów sam odzielnych znaczących u obu poetów , w idzim y w y raźn ą przew agę pod ty m w zględem te k stu pol­ skiego. W yrazów tego ty p u w tłu m aczen iu m am y 381, w tekście angielskim ty lk o 351; ilość haseł: u M. — 304, u B. — 277.

P rz y jrz y jm y się z kolei jakości zm ian w prow adzonych przez M ickiewicza w zakresie słow nictw a. D adzą się one podzielić na dw ie grupy. P ierw sza — dosyć nieliczna — w ykazuje, że M ickie­ wicz w czasie tłu m aczenia C iem ności niezup ełnie jeszcze uw olnił się od stosow ania ozdób p o etyckich c h a rak tery sty czn y ch dla stylu klasyków , upiększa bow iem p ro ste w ypow iedzi B yrona epitetam i i pery frazam i. U B yrona ludzie p ł a k a l i (wept), w tłum aczeniu ł z y l e j ą (27), a zw ykłe p n i e (trunks) zm ieniają się na d r z e w s t r a w i o n e c z o ł a (23); zam iast m e n died ( l u d z i e u m i e r a l i ) m am y n a r o d a m i ś w i a t c a ł y w y m i e r a ł (48); a dalej dodaje M ickiewicz g ł a d k i e t o n i e (75) i zam ienia depths ( g ł ę ­ b i n y ) na ł o n o [wód] (76). Z m iany tego ty p u nie podnoszą oczy­ w iście w artości przekład u , n ie są one jednak, co należy podkreślić, liczne, toteż nie w p ły w a ją zasadniczo n a jakość tłum aczenia.

D ru g ą g ru p ę stanow ią zm iany ch arak te ry sty c z n e dla sty lu Mic­ kiew icza. P o leg ają one n a rozszerzaniu ory ginału przez dodaw anie k o n k r e t n y c h r z e c z o w n i k ó w i c z a s o w n i k ó w .

Rzeczow ników dodanych w tłu m aczen iu je st dość dużo (około 30% ). W w iększości w yp ad kó w są to realistyczne szczegóły, k tó re dodane do obrazów B yrona u k o n k re tn ia ją jego w izję. Realizow ał w te n sposób M ickiewicz zasadę p rzem aw ian ia do w yobraźni przez zm ysłow e p rzed staw ian ie rzeczyw istości. Zasadę tę w ypow iada w recen zji Uwagi nad „ D um aniem u rozw alin za m k u G iedym ina „T rzeb a pam iętać, że p ierw szą p o ety pow innością je s t rzecz zm

y-27 Imiesłowy przymiotnikowe zaliczam do grupy przymiotników, pozostałe do czasowników.

(19)

słow ie m alow ać“ 28. Z godnie z tym zaleceniem dodaje poeta w prze­ kładzie przed e w szystkim rzeczow niki k o n k retn e (rzeczowniki doda­ n e zaznaczam ro zstrzelen iem dru ku ): w ieśniacze d a c h y (12), na k ształt ogrom nych s t o s ó w (14), Z ary ły się w p o p i e l e (23), p rom y k i o g n i s k a (26), suche ż a g w i e zb iera (29), targ a w ł o s (34), r ę c e gryzie (34), w l a s a c h i p u s t y n i a c h żyje (37), ciągnie w m i a s t o (38), lizał t w a r z p a n a sw ego (56), w p o ­ p i e l e dogasało ognisko (60), dostali k ilka i s k i e r e k z popio­ łu (64).

T endencję do u k o n k retn ien ia w idzim y rów nież w zastąpieniu rzeczow nika pospolitego volcanos ( w u l k a n y ) nazw am i znanych w ulkanów : E t n y i H e k l i (18).

U zupełniając B y ro n a w prow adza M ickiewicz n a w e t m otyw zbęd­ ny. W w ierszu 31 czytam y: „w idzi czarnych c h m u r z a s ł o n y “ ; w oryginale n ie m a chm ur, bo po zaćm ieniu słońca ch m ury nie m ogły być widoczne.

D ruga zasadnicza zm iana polega na rozw ijaniu czynności w yra­ żonych w ory g inale przez zw iększanie ilości czasowników:

1. and the stars

D id w a n d er darkling in th e eternal space, Rayless, and pathless,

[A ciemne gwiazdy wędrowały w wieczystej przestrzeni bez promieni i bez dróg.j

W m iejsce jednego czasow nika w ander (czasownik do spełnia tu ro lę pom ocniczą — p od k reśla czynność w yrażoną czasow nikiem

w ander) M ickiewicz w prow adza aż pięć czasowników. Z m ienia w ten

sposób nieskończoną w ędrów kę gw iazd w czynność skończoną — ro zw ijającą się od b ran ia lo tu aż do zniknięcia:

A gwiazdy, w nieskończoność biorąc lot niezwykły, Zbłąkawszy się, olsnąwszy, uciekły i znikły

Bez nadziei powrotu. [C 3—5]

A oto dalsze p rzy k ła d y n a rozszerzanie o ry g in ału przez doda­ w an ie czasow ników :

2. and all hearts

W ere chill’d into a selfish prayer for light:

Z am iast jednego zd ania B yrona: „W szystkie serca zasty gły w sa-- m olubnej^ m odlitw ie o św iatło “ — M ickiewicz d a je dw a zdania:

(20)

Serce rodu ludzkiego jedną żądzą biło, Cały ród ludzki prosił o jedno u Boga: O światło. — [C 9—11]

3. F orests w e re set on firebut hour by hour They fell and faded

[Podpalono lasy — ale z godziny na godzinę padały one i ginęły.]

W przek ład zie M ickiewicza m am y znowu więcej zdań:

Rzucono ogień w puszcze; i doczesnym blaskiem

Puszcze gorą, ciemnieją i walą się z trzaskiem; [C 21—22] 4. A n d oth ers hurried to and fro, and fed

Their funeral p iles w ith a fuel,

[A inni biegali tu i ówdzie i zasilali Swój pogrzebowy stos opałem]

M ickiew icz dając k rótsze zdania w prow adza w ięcej ruchu:

Ten biega tu i ówdzie, suche żagwie zbiera, Karmi niknącą iskrę [C 29—30]

5. and th en again

W ith ctirses cast th em dow n upon the dust, A n d gnash’d th eir te eth and h o w l’d :

[I znowu z przekleństwem rzucili się w pył, zgrzytali zębami i wyli.]

M ickiew icz w ty m m iejscu w prow adza zam iast trzech aż sześć k ró tk ich zdań, zm ieniając jednocześnie liczbę m nogą n a pojedynczą oraz czas przeszły n a teraźn iejszy :

Znowu pada i bluźni, i w piasku się ryje,

Targa włos, zgrzyta zębem, ręce gryzie, wyje. [33—34]

A dalej u B yrona pies: „liżąc rękę, k tó ra n ie odpow iadała piesz­ czotą — zd ech ł“.

6. licking the hand

W hich an sw ered n ot w ith a caresshe died. W tłum aczen iu m am y o jed n o zdanie w ięcej:

Lizał twarz pana swego, głaskał się u ręki, Co go już nie głaskała — i zdechł. [C 56—57]

N aw et te m iejsca w oryginale, w k tó ry ch B yron sk up ia czasow­ n iki, u stę p u ją pod ty m w zględem tłum aczeniu:

(21)

7. saw , and sh riek ’d, and died [ujrzeli się, krzyknęli i umarli]

\

Z am iast trzech M ickiewicz w prow adza cztery czasow niki:

Ujrzeli się, wzdrygnęli, padli i skonali: [C 68] 8. The w in d s w e re w ith e r’d in the stagnant air,

[Wiatry zamarły w nieruchomym powietrzu]

W przekładzie:

Wicher w stęchłym powietrzu uwiązł i zastygnął. [C 82]

Przytoczone pow yżej p rzy k ład y ilu s tru ją zasadniczą rozbież­ ność m iędzy tłu m aczen iem i tekstem angielskim . J a k n a dość k ró tk i u tw ó r (82 w iersze w oryginale, 84 w przekładzie) zm ian tego ty p u jest zb y t dużo, by m ożna było przypuszczać, że są one p rzy ­ padkow e. M ożna więc stw ierdzić, że M ickiewicz św iadom ie rozsze­ rzał te k st angielski, dodając czasow niki; b ył to zabieg arty sty czn y zm ierzający do podniesien ia dynam iki tłum aczonych utw orów .

T ak więc analiza słow nictw a w ykazuje, w ja k i sposób realizow ał M ickiewicz zasadę oddaw ania piękności oryginału w przekładzie. D odając k o n k re tn e rzeczow niki poeta zasadniczo nie zm ienia treści oryginału, d ąży ty lk o do oddania m yśli w sposób ja k najb ard ziej u ch w y tn y , sta ra się „zm ysłow ie“ m alow ać obrazy zaczerpnięte ze w zoru, u k o n k retn ia w izje B yrona; czyni to zaś zgodnie z pojm o­ w aniem istoty doskonałego sty lu poetyckiego.

Podobnej n a tu ry są rów nież zm iany zaobserw ow ane p rzy tłu m a ­ czeniu czasow ników . M ickiewicz nie w prow adza now ych czynności; w szystko to, co się dzieje w przekładzie, działo się rów nież u B y­ rona. Tłum acz ty lk o rozw ija czynności w zięte z oryginału, ożywia je sta ra ją c się znow u przem ów ić przede w szystkim do w yobraźni odbiorcy. Z w iększanie konk retn ości tłum aczenia uw idocznia się rów nież w zm ianie liczby m nogiej na pojedynczą. Z am iast ogólnego p rzed staw ian ia czynności w yk o nyw anych przez nieokreślone ind y­ w idua, M ickiew icz pok azuje n am pojedynczą osobę w ruchu, przez co czynności s ta ją się b ard ziej u chw ytne, łatw iej opanow ują w y ­ obraźnię czy teln ik a (por. p rzy k łady : 4 i 5).

T ak w ięc dążąc do o d dania p ię k n a oryginału „różną m o n etą “, M ickiewicz zasadniczo p r z e s t y l i z o w a ł u tw ó r B yrona, a przez to w b rew zam ierzeniu o b n i ż y ł w a r t o ś ć a r t y s t y c z n ą p r z e k ł a d u , u k o n k re tn ia ją c i ożyw iając w izję oddala się od zasadniczej ten d e n c ji B yrona. B yron św iadom ie tłu m ił e fe k ty sty li­

(22)

styczne, toteż w izja jego je s t p rzedstaw iona z p ro stotą i um iarem , na ja k i zdobyć się m oże tylko w ielki a rty sta . Z abiegi te spraw iają, że u tw ó r angielski tch n ie w ielką pow agą i nie ty lk o p rze jm u je czy­ teln ik a grozą w iz ji ginącego życia, ale rów nocześnie pobudza m yśl do zastan ow ien ia się n a d p rzyczyną tej zagłady. Toteż o statn ie zda­ nia głoszące p an ow anie Ciem ności n a d św iatem m a ją u B yrona sil­ n y w ydźw ięk reflek sy jn y . M ickiewicz kładąc nacisk n a zm ysłow e przed staw ien ie obrazów rozprasza się w szczegółach i przem aw ia p raw ie w y łączn ie do w yobraźni, a przez to u su w a w cień głów ny w ydźw ięk u tw o ru B y ron a o dkryw ającego straszn ą p otęgę Ciemności.

P odsum ow anie spostrzeżeń n a te m a t p rzek ład u Ciem ności p ro­ w adzi do n astę p u jąc y c h wniosków: 1) p rzek ład ten je st zasadniczo przybliżony, chociaż w w ielu m iejscach zbliża się do m odyfikujące­ go; 2) języ k p rzek ład u różni się od języ k a oryginału przew agą rze­ czow ników k o n k retn y c h i czasow ników ; 3) pod w zględem a rty sty c z ­ nym p rzek ład n ie d oró w n u je oryginałow i.

4

Po raz pierw szy S e n w przekładzie M ickiew icza został w ydany w r. 1826 w D z i e n n i k u W a r s z a w s k i m (bez nazw iska tłu ­ macza). D ru g ie w y d anie S nu , przygotow ane do d ru k u przez sam ego poetę, w yszło w P e te rs b u rg u w roku 1829. T ekst w y d an ia pierw sze­ go znacznie różni się od te k stu w y d an ia petersburskiego. Różnice te m ogą posłużyć do w ykazania, w ja k i sposób doskonalił się poeta w sztu ce tłu m aczen ia przybliżonego. Początkow e w iersze S n u w o ry ­ g inale brzm ią:

O u r life is tw o fo ld ; S le e p h a th its o w n w o rld , A . b o u n d a ry b e tw e e n th e th in g s m is n a m e d D e a th a n d e x is te n c e : S le e p h a th its o w n w o rld , A n d a w id e re a lm o f w il d re a lity ;

[Nasze życie jest dwoiste, sen ma swój własny świat na pograniczu dwóch stanów źle nazwanych

śmiercią i istnieniem. Sen ma swój własny świat i szerokie królestwo dziwacznej rzeczywistości.]

W cześniejszy tek st M ickiew icza w w ierszach 2 i 3 zbliża się do sfo rm uło w ań słow nych oryginału:

Sen ma świat udzielny, Którym dwie źle nazwane otchłanie rozgradza Życia i razem śmierci; sen ma świat udzielny, Marne państwa, gdzie buja rzeczywista władza.

(23)

W przek ład zie p e te rsb u rsk im M ickiew icz w yraźn ie o ddala się od w cześniejszego tek stu w ty ch p artiach , k tó re zbliżały się do dosłow ­ nego oddania m yśli. Opuszcza dosłow ne tłum aczenie w yrazu m isn a ­

m ed ( ź l e n a z w a n e ) i w y razu death ( ś m i e r ć ) ; zm iany te

pozw oliły poecie usu n ąć n iezb y t u d a n y p rze k ład w iersza 4. S k utk iem tych po praw ek o trzy m aliśm y m niej dosłow ne, ale gładsze tłum acze­ nie całości:

Dwoiste życie nasze: sen ma świat udzielny Śród otchłani, nazwanych bytem i nicestwem,

Nazwanych, lecz nieznanych, — sen ma świat udzielny, Z rzetelną władzą rządząc nad marnym królestwem. [S 1—4]

P o p raw ek tego ty p u je s t w dalszych w ierszach sporo. W prow a­ dzając je M ickiewicz u n ik a ł p re sji języ k a obcego, toteż języ k dru giej w ersji je s t b ardziej n a tu ra ln y i swobodny. M ożna to zaobserw o­ wać n a w e t w po p raw k ach w ątp liw ej jakości. P rzykładem tak iej nieudanej pod w zględem arty sty c z n y m p o p raw k i je s t usunięcie w późniejszym p rzek ład zie m o ty w u konia. U B yrona m otyw ten stanow i ogniwo w iążące pierw szą w izję z drugą. W prow adzenie go m a upodobnić zm ieniające się w poem acie obrazy do praw dziw y ch m arzeń sennych, w k tó ry c h p rzejścia o d b y w ają się często w o p a r­ ciu o niezm ienn y m otyw . T ak w ięc zjaw ien ie się konia pod koniec pierw szego obrazu n ie je s t tylk o d ru g o rzęd n y m szczegółem; m otyw ten p e łn i fu n k cję łącznika m iędzy sceną pierw szą i n astęp ną. Mic­ kiewicz, u k tórego w tekście z r. 1826 w ystępow ał r u m a k w za­ kończeniu pierw szej w izji, w w y d a n iu późniejszym u su n ą ł ten m otyw .

sh e sto o d L o o k in g a fa r i f y e t h er lo v e r ’s ste e d K e p t p a c e w ith h e r e x p e c ta n c y , an d flexv. W D z i e n n i k u W a r s z a w s k i m :

ona patrzy, czyli

Rumak jej oblubieńca tak bystremi pióry, Jak bystre jej są chęci, nie stanie u góry.

W w y d an iu z r. 1829:

Ona wzrokiem kochanka dalekiego nęci,

Żeby leciał tak bystro, jak lecą jej chęci. [S 67—68] ' ' P o p raw k a ta, choć pod w zględem kom pozycyjnym niew łaściw a, je st jed n a k uzasadniona pod w zględem stylistycznym , u su w ając bo­ wiem rum aka, k tó ry leciał „b y strem i p ió ry “ , podnosi p o eta n a tu ra

(24)

l-ność i przejrzy sto ść w ypow iedzi. T rafia rów nież do przekon ania usunięcie zakończenia w. 66, k tó ry w pierw szej red a k c ji kończył się n ie fo rtu n n ie słow am i: „ona p a trz y , czyli“ .

D rugą, jeszcze bardziej znam ienną w łasnością red a k c ji później­ szej są sk ró ty ; u su w a M ickiewicz n iep o rad n ie sform ułow ane w y ­ pow iedzi o raz rozszerzenia tek stu Byrona, k tó re w ystępow ały w p ierw szym w ydaniu. S k u tk iem ty ch zabiegów d ru g a red a k c ja S n u je s t nie ty lk o tłum aczen iem w ierniejszym , ale rów nież bardziej ade­ k w a tn y m w o d daniu w alorów sty listy czn y ch oryginału.

W yraźne oddalenie się od p rzek ład u dosłownego oraz ten dencję do sk racan ia pierw szej red ak cji zn a jd u jem y w tłum aczeniu w ierszy:

a n d tr a c e d

W o rd s w h ic h I согЛ n o t gu ess of; th e n he le a n ’d H is b o w ’d h e a d on h is han ds, a n d sh o o k a s ’tw e r e W ith a co n vu lsio n — th e n arose again,

[i kreślił słowa, których nie mogłem domyślić się; następnie schyloną głowę wsparł na ręce i zatrząsł się jakby w konwulsji — potem wstał znowu.]

W D z i e n n i k u W a r s z a w s k i m m am y:

i coś kryślił. Słów nie dostrzec; tu głowę wsparł na ręce obie: Wstrząsnął głową, jakoby nieprzytomny sobie Wstał

W w y d a n iu p e te rsb u rsk im opuszcza M ickiew icz tłu m aczen ie zda­ nia: „w h ich I could n o t guess o /“ („Słów nie dostrzec“) — o raz sk ra ­ ca zdanie: „and shook as 'tw e re W ith a convulsion“ :

kilka słów nakryślił I z pochylaną głową, na ręku oparty, Wstał znowu, wstrząsnął głową [S 74—76]

P rzed e w szystkim jed n ak tłum acz sk raca te partie, które w pierw szym w yd an iu w p row adzały rozszerzenie oryginału:

h e p a s s ’d F ro m o u t th e m a s s y g a te o f th a t o ld H all A n d m o u n tin g on h is s te e d he w e n t h is w a y ; A n d n e ’e r r e p a s s’d th a t h o a ry th r e s h o ld m ore.

[on wyszedł za masywną bramę starego zamku

i dosiadłszy rumaka pojechał swoją drogą — i nigdy już nie wrócił w te stare progi.]

(25)

W pierw szej red ak cji M ickiewicz znacznie rozszerzył te k s t o ry ­ ginału:

Bo z uśmiechem odchodził, już kaplicę minął, Otworzył bramy zamku, na rumaka skinął, I nie pilnując drogi leciał przez zagony, I przeleciał, i więcej nie wrócił w te strony..

M am y tu typow e dla w cześniejszych przekładów M ickiew icza rozszerzenie o ry g in ału przez zgrom adzenie czynności następ u jący ch po sobie. U B y ro n a w y stęp ują ty lk o 4 czasow niki: pass’d, m o u n tin g,

w e n t i repass’d', w przekładzie m am y ich dw a razy w ięcej; o d ­

c h o d z i ł , m i n ą ł , o t w o r z y ł , s k i n ą ł , p i l n u j ą c , l e c i a ł , p r z e l e c i a ł , z g i n ą ł . W późniejszym w ydaniu M ickiewicz u su ­ n ął dodane czasow niki:

on wyszedł z kaplicy, Raz jeszcze na ojczyste gmachy okiem rzucił,

Dosiadł konia, pojechał — i więcej nie wrócił. [S 92—94]

Tak to po p raw iając tłum aczenie sta je się Mickiewicz n aw et b a r ­ dziej zw ięzły od Byrona.

Podobnych skró tó w w w ydaniu petersb u rsk im je st w ięcej. W y­ k azu ją one, ja k p oeta — dążąc do w iernego oddania treści o ry g in a­ łu — usu w ał p rzekład y m odyfikujące. P o praw ki te podnoszą nie tylko w ierność przekładu, ale rów nież jego w artość artysty czną, toteż tłu m aczen ie S n u jest w ażnym etapem na drodze od słab ych przekładów E uthanasii i Ciem ności do m istrzow skiego tłum aczenia

Giaura 29.

5

A naliza p rzek ład u S n u w ykazała, że M ickiewicz p o praw iając tłum aczenie d ąży ł do w ierniejszego oddania treści oryginału; podob­ n ą ten d en cję m ożem y zaobserw ow ać w p racy poety n a d p rzekład em

Giaura. W a ria n ty z autografów Giaura w ykazują, że tłum acz w ygła­

dzając p rze k ład s ta ra ł się zbliżyć do wzoru. Oto p rzy k ład y ilu s tru ­ jące tę dążność:

1. A n d lik e th e b ir d w h o se p in io n s qnake, B u t cannot fly th e g a zin g snake,

29 Por. ocenę tego przekładu przez Stanisława W i n d a k i e w i c z a (M ic ­ k ie w ic z i B y ro n . P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XXXI, 1934, s. 128—129): „Prze­ tłumaczył E u th a n a się i C iem n ość z jego okolicznościowych poezji, które w y­ padły jeszcze słabo. Ale potem dał nam Sen, arcydzieło tłumaczenia co do natchnienia i siły, choć z opuszczeniami, dodatkami, a nawet pomyłkami“.

Cytaty

Powiązane dokumenty

 Student ma uporządkowaną wiedzę na temat wybranych teorii patologii społecznej..  Student zna cechy osób i grup przejawiających

Przedmiot ma na celu zapoznanie studenta ze specyfiką interwencji terapeutycznej i wzbogacenie jego warsztatu o wybrane metody i techniki terapii w pracy z

 Korzysta z literatury metodycznej, podręczników wychowania inkluzyjnego i porozumienia bez przemocy oraz podstawowych aktów prawnych z zakresu resocjalizacji w

C2 - ćwiczenie poprawnego użycia angielskiej gramatyki i leksyki w pracach pisemnych C3 - kształcenie umiejętności rozróżniania stylów, rejestrów i form języka pisanego.

studentów, oraz te wyłaniające się z wprowadzanych przez nauczyciela tekstów słuchanych oraz tekstów z magazynów językowych, wspólnie wysłuchanych i przeczytanych. 25

C2- rozwijanie umiejętności kreatywnego pisania tekstów biznesowo-ekonomicznych w języku angielskim na poziomie zaawansowanym C1, na podstawie wiedzy formalnej, jak też informacji

C1 - wyrobienie, kształtowanie i utrwalanie umiejętności tworzenia krótszych i dłuższych wypowiedzi pisemnych w języku angielskim na poziomie średniozaawansowanym B2,

posiada elementarną umiejętność posługiwania się językiem naukowym i tworzenia typowych prac pisemnych w zakresie językoznawstwa korzystając z literatury