• Nie Znaleziono Wyników

Piekarnia Królikowskiego - Elżbieta Kowalik-Sposób - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Piekarnia Królikowskiego - Elżbieta Kowalik-Sposób - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ELŻBIETA KOWALIK-SPOSÓB

ur. 1958; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, piekarnia Królikowskiego, pieczywo, ulica Biernackiego

Piekarnia Królikowskiego

Piekarnia Królikowskiego znajdowała się przy ulicy Biernackiego. Ona była mniej więcej usytuowana vis-a-vis ulicy Sierocej. Była to prywatna piekarnia rodziny Królikowskich. Oni codziennie wieczorami zaczynali wypiek pieczywa. A pieczywo było różniste: bułki, paluchy, rogale, bułki drożdżowe, chleby. Zapach rozchodził się na całą okolicę. Ten chleb był w nocy pieczony i był przyszykowany do sklepów na rano. Ale jeszcze wcześniej można było taki gorący wypiek kupić, zanim poszedł do sklepu, bo więcej tego było pieczone. Mógł się każdy przejść do tej piekarni i kupić sobie na wieczór. Ja sama osobiście latałam tam, bo bardzo mi smakowały takie długie paluchy z makiem. One były fantastyczne. Zanim doszłam do domu, to tego palucha już dawno nie było. Później trzeba było, niestety, kupować więcej, bo i bracia, i w domu rodzinka też czekała na pieczywo. To żeby Elka nie zjadła, trzeba było więcej kupować. A chleb był przepyszny. Nie taki, jak teraz z supermarketów.

Mało tego, dla niektórych ciekawych, to można było zerknąć do pomieszczenia sąsiedniego, jak to piekarze wyrabiali ręcznie ciasto, formowali bułki, chleby i to wkładane było do pieców. Także to nie jakieś tam gazowe piece, tylko piece na węgiel, normalne, na łopatę. Wkładał kilka chlebów taką łopata do pieca, gdzie się mieściło, nie pamiętam już, chyba z pięć chlebów. Niektórzy czekali, bo chcieli taki gorący wypiek wziąć ze sobą. Także była taka piekarnia. W tej chwili to tam chyba śladu po niej nie ma. Ewentualnie coś innego może być zrobione w tym miejscu. To była prywatna piekarnia Królikowskich. Bardzo dobre pieczywo mieli. Wspaniałe. Na całą okolicę był tak niesamowity zapach świeżego pieczywa, że nie sposób było się powstrzymać i nie pójść tam coś kupić. To wszystko było naturalnie robione, na zakwasie, nie z jakimiś polepszaczami. Ja sama podglądałam też piekarzy, jak oni to ciasto wyrabiają, mieszają i do pieca wkładają, żeby powstał gotowy wypiek.

(2)

Data i miejsce nagrania 2017-10-20, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak wkroczyło wojsko radzieckie [do Lublina], zajęli też nasze mieszkanie [przy ulicy Parkowej], to znaczy moich dziadków wtedy, mojej mamy. Według opowieści dziadka zachowywali

Jeżeli ktoś się nie załapał na taki transport, niestety, musiał radzić sobie w zupełnie inny sposób, czyli wędrować do

A oprócz tego, doprawił się jeszcze jedną rzeczą, bo mój dziadek uwielbiał grać i grał, niestety, na instrumencie zwanym waltornią, gdzie też trzeba

W tej chwili tam stoją pawilony handlowe, rondo jest zrobione, więc nie ma nawet tej kamienicy.. Tam na parterze była

Przy ulicy Bronowickiej, teraz bodajże jest tam hotel Lwów, kiedyś była łaźnia.. Ludzie nie mieli przecież łazienek w domu, więc chodziło się

Lublina – ale to jednak wieś, gdzie się pasły krowy na łąkach, gdzie można było w trawie poleżeć sobie, gdzie chodziły kury, gęsi, kaczki, wszelkiego rodzaju drób, gdzie

Jak był żużel, to koniecznie tam szliśmy, więc ja od małego dziecka – pomimo że byłam dziewczynką – byłam brana na żużel. Tak mnie dziadek tym zaraził, że już

Każde zwierzę bym wzięła do domu, każdym bym się zajęła, tylko mój mąż mówi: „No co ty, schronisko chcesz z domu zrobić?”.. Mieszkam teraz w takim miejscu blisko