• Nie Znaleziono Wyników

Malaria - Elżbieta Kowalik-Sposób - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Malaria - Elżbieta Kowalik-Sposób - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ELŻBIETA KOWALIK-SPOSÓB

ur. 1958; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, malaria, Armia Czerwona, ulica Parkowa, żołnierze radzieccy

Malaria

Jak wkroczyło wojsko radzieckie [do Lublina], zajęli też nasze mieszkanie [przy ulicy Parkowej], to znaczy moich dziadków wtedy, mojej mamy. Według opowieści dziadka zachowywali się bardzo agresywnie. Na szczęście mój dziadek pochodził z Wołynia, umiał bardzo dobrze rozmawiać po rosyjsku, to jakoś ich udobruchał i dzięki temu ten okres przetrwali. Mało tego, w tym czasie moja mama zachorowała na malarię i gdyby nie lejtnant ruski, to nie wyszłaby z tego. Wyleczył ją chininą. Także wyzdrowiała z tej malarii.

Data i miejsce nagrania 2017-09-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Laboratoria do dzisiaj mieszczą się przy ulicy Uniwersyteckiej, natomiast cała administracja i inne działy mieszczą się pod adresem 3

Dom był otoczony płotkiem, był ganeczek, była sień i dom był podzielony na dwie części, z jednej strony ganku i z drugiej strony ganku.. Ten dom został wybudowany, gdy

A oprócz tego, doprawił się jeszcze jedną rzeczą, bo mój dziadek uwielbiał grać i grał, niestety, na instrumencie zwanym waltornią, gdzie też trzeba

Przy ulicy Bronowickiej, teraz bodajże jest tam hotel Lwów, kiedyś była łaźnia.. Ludzie nie mieli przecież łazienek w domu, więc chodziło się

Lublina – ale to jednak wieś, gdzie się pasły krowy na łąkach, gdzie można było w trawie poleżeć sobie, gdzie chodziły kury, gęsi, kaczki, wszelkiego rodzaju drób, gdzie

Jak był żużel, to koniecznie tam szliśmy, więc ja od małego dziecka – pomimo że byłam dziewczynką – byłam brana na żużel. Tak mnie dziadek tym zaraził, że już

Każde zwierzę bym wzięła do domu, każdym bym się zajęła, tylko mój mąż mówi: „No co ty, schronisko chcesz z domu zrobić?”.. Mieszkam teraz w takim miejscu blisko

Jak ktoś brał taką szklankę z wodą sodową i wypijał, to ta szklanka była dwiema kroplami opłukana i oddawana z powrotem. Ta woda oczywiście sobie krążyła i komuś innemu