Dzisieiszv numer zawiera 18 stmn Cena pnjedvnczegn egzemplarza 15 groszy
Wąbrzeźno, sobota 14 grudnia >929 r.
Nr. 148 Rok IX
Memento
EDCBADla nikogo nie był najmniejszą niespodzianką wynik głosowania nad votum nieufności dia rzą
du a piątkowem posiedzeniu sejmu. Zgóry było wiadomem, jakim ten wynik będzie. Nikt też nie trudził się, by zjednoczoną w nienawiści opozycję przekonać o jej zaślepionem postępowaniu. Ogło
szenie „zwycięstwa" sejmowego przez p. Daszyń
skiego z trybuny w piątek późnym wieczorem by
ło jedynie końcowym etapem kampanii opozycyj
nej, prowadzonej od kilku miesięcy. Świat gasną
cy .wypowiedział tu swą ostatnią przedśmiertną walkę światowi nowemu, który nadchodzi i do którego należeć będzie przyszłość Polski.
Przemówienia posłów lewicy i prawicy, które pier-wszego dnia dyskusji sejmowej miały być „o- skarżeniem" działalności rządu dr. Świtalskiego, w drugim dniu dyskusji zamieniły się w przymu
sową obronę partyj sejmowych i ich taktyki. Sta
ło się to pod naporem siły, bijącej z przemówień ministrów, którzy z trybuny sejmowej kolejno przedstawili wszechstronną istotę dzisiejszej pol
skiej rzeczywistości.
Rząd bynajmniej nie „przekonywał" ani nawet nie usiłował „przekonywać" opozycjonistów, — gdyż wobec zgory powziętych uchwał klubowych, byłoby to bezcelowe, Ale rząd przez usta poszcze
gólnych swych członków — temu morzu nieści
słości, w jakiem oddawna już ze strony sejmu uto
nęła wszelka racja stanu, przeciwstawił tamę kon
kretnych argumentów i planowej pracy rządowej.
Rząd wyszedł z tej walki zwycięsko. Mowry członków gabinetu na piątkowem posiedzeniu sejmu spadły na ławy opozycyjne, jak grom z ja
snego nieba. Nie spodziewano się w obozie prze- ciwrządowym tego rodzaju odpowiedzi na zgóry przezeń ukartowane „zwycięstwo arytmetyczne".
Zdenerwowanie przewodniczącego izby, p. Da
szyńskiego, przekraczające wszelkie dopuszczalne granice, powiedzmy otwarcie, wszelkie granice przyzwoitości, chociażby w „zgilotynowaniu" dy
skusji i niedopuszczeniu ministra spraw zagranicz
nych do głosu, — było najlepszym dowodem za
skoczenia sejmu, przekonanego, iż wniosek o vo
tum nieufności bez przeszkód będzie uchwalony.
Ponad głowami posłów, ponad głowami sejmu całego — słowa ministrów dotarły do całego spo
łeczeństwa, które jeszcze raz przekonać się mo
gło o bezsile negacji opozycjonistów partyjnych i o sile obozu pomajowego w dążeniu do stworze
nia mocnych podwalin państwa polskiego. Co wię
cej, słowa te przedostały się za granicę i przeko
nać ją musiały o absurdalności plotek, rozsiewa
nych przez Il-gą Międzynarodówkę o sytuacji w Polsce.
Zjednoczenie w nienawiści do Marszałka Pił
sudskiego partje odniosły zwycięstwo zaledwie pozorne, bo oparte jedynie na większości aryt
metycznej klubów: lewicy, prawicy i mniejszości narodowych. Efekt tego „zwycięstwa" poza mury gmachu sejmowego nie wyszedł i nie wyjdzie.
Kraj — ocenił to nie jak zwycięstwo, lecz ja
ko klęskę opozycji. Już bowiem nazajutrz rzeko
mi „triumfatorzy" sami wykazali niemałe zdener
wowanie w oczekiwaniu dalszego rozwiązania sytuacji i następstw głosowania piątkowego, zda
jąc sobie sprawę aż nadto wyraźnie, że losy pań
stwa w dalszym ciągu spoczywają nie w ich rę
kach i że nie od ich krótkowzrocznej i w zakła
maniu tonącej polityki są one zależne.
W ich mniemaniu nic się nie zmieniło, — wy
starczyło im upojenie się efektem piątkowym.
m m ?. Pituitm tawiiiti
Wypadki, jakie się ostatnio rozegrały w Sej
mie, są — jak wiadomo — jednym z epizodów wal
ki o zmianę Konstytucji, stworzenie właściwego ustroju państwowego, trwałość i potęgę nowej Polski.
Votum nieufności, uchwalone przez opozycję Rządowi, w niczem zasadniczo sytuacji nie zmie
niło.
Pan Prezydent Rzplitej udzielił formalnej dy
misji gabinetowi premjera Świtalskiego, porucza- jąc mu w dalszym ciągu prowadzenie agend, a równocześnie odbywa konferencje z przywódcami stronnictw, informując się o ich stanowisku.
Pstry zlepek stronnictw opozycyjnych, sprzecz
nych ze sobą zasadniczemi dążeniami i interesa
mi, nie stworzy w jakiejkolwiekbądź kombinacji bloku zdolnego do rządzenia, nie przekona Pana Prezydenta o możności oddania władzy w jego ręce.
Opozycja sama wie dobrze o tern, że nie po
siada żadnych elementów, któreby złączone razem, dały im możność twórczej pracy państwo-wej.
Zaś niema o tem i nie może być mowy, by Mar
szałek Piłsudski przekreślił trzechletni okres ol
brzymiej pracy, rozpoczętej przewrotem majowym i skapitulował przed ukończeniem wielkiego dzie
ła naprawy ustroju.
Ostatnie oświadczenia prasy antyrządowej no
szą znamiona dużej skromności i poniekąd nie
śmiałego przyznania się między wierszami, że opo
zycja, nie mając jakiejkolwiek możności utworze
nia rządu, własnemi siłami pragnie współpracować z obozem, reprezentującym idee Marszałka Piłsud
skiego.
Robotnicy polscy Ojcu św.
Dnia 8-go bm. J. E. Ks. Nuncjusz Marmaggi przyjął delegację robotników z Włocławka i oko
licy, którzy w imieniu Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich i związków zawodowych wrę
czyli Ks. Nuncjuszowi adres do Ojca św,, artysty
cznie wykonany jako wyraz szczerego hołdu i mi
łości do Papieża, który za czasów swego pobytu w Polsce w charakterze nuncjusza odwiedził dom robotników chrześcijańskich we Włocławku i ży
wo interesował się sprawami robotniczemi.
W odpowiedzi Ks. Nuncjusz podziękował ser
decznie robotnikom włocławskim za ich pamięć POLSKA A KONFLIKT CHIŃSKO-SOWIECKL Moskwa- — Prasa zamieszcza doniesienie z Wiednia, jakoby Mała Ententa i Polska w związku z konfliktem chińsko - sowieckim i wystąpieniem Stimsona miały przedsięwziąć wspólne kroki dy
plomatyczne w Moskwie i Nankinie. „Izwiestja"
Ale kraj cały jest jednak innego zdania, W sy
tuacji politycznej nastąpiła zmiana — i to bardzo doniosła. Kraj cały przekonał się bowiem raz je
szcze, ale to już raz ostatni, że opozycja sejmowa do żadnej twórczej roboty nie jest zdolna, że po
trafi się jedynie upajać żeglowaniem po morzu ab
surdów, nieścisłości i prywaty, że jest jedynie zdolna do negacji, — nigdy zaś i w niczem do po
zytywnej pracy. Kraj przekonał się jeszcze, że za jego plecami czyha najgroźniejszy dla państwa czynnik — rozkładu i anarchji. Czerwona płachta,
■wywieszona przez komunistów na sali sejmowej i zupełna bierność opozycjonistów na jej widok, — stała się symbolem tego, co grozić może państwu
Wpłynęły na to zapewne w dużej mierze kon
ferencje P. Prezydenta z przywódcami stronnictw i wrażenia z nich odniesione.
Konferencje te w dalszym ciągu mogą wzbu
dzić objawy zdenerwowania opozycyjnej prasy, która nie mogąc wyciągnąć dla siebie realnych korzyści z obecnego przesilenia, błądzi w trwożli
wych wnioskach po omacku i traci zimną krew.
Trudno przewidywać przyszłość i uprzedzać decyzję P. Prezydenta. Trudno s r u ć przypuszcze
nia co do tych lub innych kandydatur lub stwo
rzyć wersje o „łagodnym" względnie „twardym"
kursie. Jedno wydaje się pewnem. Ktokolwiekbądź stanie na czele rządu i ktokolwiek wejdzie w jego skład — będą to ludzie wyrośli z ducha Marszałka Piłsudskiego, którzy Jego idee przewodnie wzięli w swą krew, przepoili się niemi i temi ideami wo
kół promieniować będą, zdążając jako ministrowie do wydźwignięcia państwa z niemocy i stworzenia właściwego ustroju państwowego.
„Likwidacja systemu pomajowego, co jest po óożnem życzeniem opozycji, nie nastąpi i nastą
pić nie może pomimo arytmetycznej większości opozycyjnych partyj sejmowych i pomimo lekko myśinego votum nieufności, które w kłopot wpra
wia dziś ową arytmetyczną większość. Wszak by
łoby to wydaniem losów państwa na łup pstroka- cizny zwalczających się stronnictw, pogrążeniem go w otchłani chaosu partyjnego i powtórnem stworzeniem nieszczególnej epoki przedmajowej, któraby autorytet Polski — tak dziś wysoko za
granicą stojący — na nowo podkopała.
Adam WilskL
o Ojcu św. i dowody przywiązania doń, oraz za
pewnił, że adres robotników sprawi Papieżowi wielką przyjemność. W końcu J. Ekscelencja po
lecił podziękować Ks, Biskupowi Radońskiemu za żywe zajmowanie się ruchem robotniczym oraz u- dzielił zebranym swego błogosławieństwa.
Delegację robotników, składającą się z 11 osób, po jednym przedstawicielu z każdego związku prowadzili: ks. prałat Kaczyński i poseł Gdyk.
w komentarzu redakcyjnym do tej wiadomości występują przeciwko państwom Małej Ententy, zarzucając im antysowieckie zamiary.
Co do Polski, to „Izwiestja" twierdzą, że, we
dług ostatnich informacyj, Polska nie zamierza w tym wypadku solidaryzować się z Małą Ententą.
i MBUMMonsasBai w aw wnu ■—Biwr »r *i ii iw i r—■»>
Ca wypadek, gdyby ster nawy państwowej do
stał się do rąk obozu przedmajowego.
Na szczęście nigdy do tego nie dojdzie. Lecz demonstracja komunistyczna powinna być ostrze
żeniem dla tych wszystkich, którzy dotąd jeszcze się łudzili i wierzyli w jakąkolwiek jeszcze resztę zdolności twórczych wśród opozycji. Jest ona bo
wiem jeszcze jednem potwierdzeniem słuszności dążeń Marszałka Piłsudskiego i Jego obozu opar
cia państwa o silną władzę, — jeszcze jednym znakiem ostrzegawczym, nakazującym tem sil
niejsze skupienie się wokół idei Marszałka i jak- najszybsze zrealizowanie Jego zamierzeń co do
naprawy Państwa. S. E,
----— S tr . 2 „ G Ł O S W Ą B R Z E S K I ^ N r . 1 4 8 ---
Z W A Ż A J , M O Ź E Ś W Y G R A Ł !
W d r u g im d n iu c ią g n ie n ia 2 -g ie j k la sy 2 0 -te jRQPONMLKJIHGFEDCBA
L o te r ji P a ń stw o w e j p a d ly n a g łó w n e w y g r a n e : z ł. 4 0 .0 0 0 w y g r a ł n r . 6 9 0 .2 5 2 , z ł. 1 0 -0 0 0 w y g r a ł n r . 2 0 2 .5 9 9 .
W Y B O R Y K O M U N A L N E N A Ś L Ą S K U . W n a d c h o d z ą c ą n ie d z ie lę o d b ę d ą s ię n a Ś lą s k u w y b o r y k c m u n a ln e w 1 1 m ia sta c h .
W S Z E C H S Ł O W I A N S K I Z J A Z D L E K A R Z Y . B I A Ł O G R Ó D , 1 3 . 1 2 . K r ó l A le k s a n d e r p r z y ją ł p r o te k to r a t n a d w s z e c h s lo w ia ń s k im z ja z d e m le k a r z y , m a ją c y m o d b y ć s ię w r o k u 1 9 3 0 . •
B R A K P R E Z Y D E N T A W G R E C J I .
Z G r e c ji d o n o sz ą , ż e b y ły p r e z y d e n t V e n iz e lo s o d m ó w ił p r z y ję c ia g o d n o ś c i P r e z y d e n ta p a ń s tw a .
U C I E C Z K A Z R O S J I .
K O W N O , 1 3 . 1 2 . P r z e z K o w n o p r z e s z ło d z iś 6 8 0 k o lo n is tó w , u c h o d ź c ó w z R o s ji.
Z G O N K S I Ę Ż N IC Z K I .
W c z o r a j z m a r ła w P a r y ż u k s ię ż n ic z k a E lg ir a B o u r b o ń s k a .
O d k r y c ie n o w y c h z ło ż y w ę g lo w y c h w S a k so n ji- G e o lo g o w ie n ie m ie c c y o d k ry li w o s ta tn ic h d n ia c h w g ó rz y s ty ch o k o lic a c h S a k s o n ji n o w e , b a rd z o w y d a tn e z ło ż a w ę g lo w e. C ią g n ą się o n e w o k o lic a c h Z w ic k a u i O e lsn itz , o b e jm u ją c w n ie k tó ry c h m ie js co w o ś c ia c h b a rd z o ro z le g łe te re n y . P rz e c ię tn a z a w a rto ś ć n o w y c h z ło ż y o s z a c o w a n a z o s ta ła n a 6 0 0 — 7 0 0 m iljo n ó w to n w ę g la , c o ró w n a się w a rto ś c i k ilk u m ilja rd ó w m a re k n ie m ie c k ic h . W ła ś cic ie le m n o w o o d k ry ty c h te re n ó w b ę d z ie w m y śl o b o w ią z u ją c y c h u s ta w rz ą d s a sk i.
P la g a w ilk ó w w R o s ji s o w ie c k ie j.
W o k o lic a c h M o s k w y d a je się w o s ta tn ic h c z a s a c h c o ra z siln ie j w e z n a k i n ie z w y k le d o tk liw a p la g a w ilk ó w . Z g ło d n ia łe b e s tje p o d c h o d z ą w d u ż y c h g ro m a d a c h a ż d o m ie s z k a ń lu d z k ic h i n ie rz a d k o rz u c a ją się n a n ie le tn ie d z ie ci, k tó re n a s tę p n ie u p ro w a d z a ją w g łą b la s ó w . N a p a d y n a d z ie c i s ta ją się te m c z ę s ts z e, ż e w ilk i n ie z n a jd u ją w z a g ro d a c h w ie js k ic h a n i b y d ła , a n i te ż d ro b iu . N ie m a ją c z a te m in n e g o p o ż y w ie n ia , rz u c a ją się w ilk i n a d z iec i. L u d n o ś ć p rz e d m ie js k a u tw o rz y ła o s ta tn io s p e c ja ln e s tra ż e d la w a lk i z w ilk a m i.
D z ie cio m z a b ra n ia s ię p o k a z y w a ć n a u lic a c h b e z to w a rz y s tw a s ta rs z y c h . M im o to je d n ak , n a p a d y trw a ją .
J a k J a p o ń c z y c y ś c ią g a ją p o d a tk i?
M ia sto ja p o ń sk ie Is h in o m a k i p o s ta n o w iło o s ta tn io z a a n g a ż o w a ć n a e g z e k u to ró w p o d a tk o w y c h n a jp ię k n ie js z e n ie w ia s ty ja p o ń sk ie . D e c y z ja ta z a p a d ła n a s k u te k te g o , iż d o ść c z ę s to z d a rz a ły się w m ie śc ie te m n a p a d y n a m ę sk ic h e g z e k u to ró w p o d a tk o w y c h . C h c ą c z a te m u n ik n ą ć n a p rz y s z ło ść te g o ro d z a ju z a jść, u c h w aliły w ła d z e m ie jsk ie p rz y ją ć d o u rz ę d ó w s k a rb o w y c h p ię k n e J a p o n k i. Ż a d e n p ła tn ik n ie o d w a ż y się b o w ie m p o d n ie ś ć rę k i n a k o b ie tę , a to te m w ię c e j, ż e b ę d z ie to p ię k n a k o b ie ta , k tó ra p o k o rn ie i k o k ie te ry jn ie p ro sić b ę d z ie o z a p ła tę .
B . B O L E S Ł A W 1 T A .
PRZED BURZĄ
P o w ie ś ć h isto r y c z n a z r . 1 8 3 0 .
1 3 ) —o — (C ią g d a lszy ).
A le sta n Ju lii, k tó ra p ła k a ła i o k a zy w a ła n iem al o b łąk a n ie ja k ie ś, tak strw o ż y ł cio tk ę, że n a ty c h m ia st p o n a jb liż sz eg o d o k to ra p o sła n o n a N o w y Ś w ia t. B y ł n im z n a jo m y p a n i M ału sk iej, m ło d y jeszcze czło w iek, k tó ry n a w e t o k a z y w a ł w ielk ie p a n n ą Ju lią zajęcie...
N im d o k to r B o rzęck i n a d sze d ł, ra to w a n o , u sp o k a
ja n o , jak u m iały k o b iety , ale o sam y m w y p a d k u p a n n a Ju lia n ic p o w ie d z ie ć n ie u m iała ... P ła k ała i b y ła jak b y w ro z p a c zy , czeg o cio tk a so b ie n a ż a d e n sp o só b w y tłu m a c z y ć n ie m o g ła ... P o o c z e k iw an iu , k tó re się d łu g ie m w y d a w a ło , n a d sz e d ł p o sp ie sz n ie B o rz ę ck i...
C io tk a w y b ie g ła d o n ie g o d o p rz e d p o k o ju i w k ró t
k ich sło w a c h o p o w ie d zia ła m u n iez ro zu m ia ły w y p a d e k ... M ilcząc, m ło d y d o k to r w sze d ł d o p o k o ju ...
P rz y b raw sz y w e so łą n a p o z ó r tw arz , zb liży ł się d o ch o rej, ale ta z d a w ała się g o n ie p o z n a w a ć ...
N a z a p y tan ie p ie rw sze n ie o d p o w ie d z ia ła n ic i p o d łu g ic h d o p ie ro , n a g lą cy c h p ro śb a c h B o rzęck ieg o , w y - jąk n ęła, że sa m a n ie w ie, co się z n ią sta ło , — o sła b ła, z e m d lała — u p a d ła .
D o k to r n a tu raln ie o sy m p to m y , p o p rz ed z a ją c e ten k ry z y s, ro z p y ty w a ł d łu g o , w a ż y ł, p a trz a ł, m y ślał i n ie m o g ą c o d k ry ć n ic , o p ró c z te g o , że to b y ła ja k aś n ie
w ie śc ia p rz y p a d ło ść n e rw o w a , n a k a z a ł sp o c zy n e k , śro d k i u śm ierz a ją c e, sen itp . W ra zie z a s, g d y b y a- la rm u ją c e sy m p to m a ty w ró c iły , p ro sił, ab y m u zn ać d a n o .
W czasie całej n a ra d y , p ra w ie n ie m ó w ią c n ic, — z o słu p ia łem ! o czy m a, sie d zia ła b ie d n a Ju lia — sło w a
„Oservatore Romano"
o walce konstytucyjnej w Polsce.
P ó ło fic jaln y o rg a n W a ty k a n u ,,O s se rv a to re R o m an o * * z a m ie s z c z a a rty k u ł o P o lsce , w k tó ry m p o d k re ś la , ż e w a lk a k o n s ty tu c y jn a w P o ls c e n ie je s t c z e m ś o d o s o b n io n em i w y ją tk o w e m , le cz p rz e c iw n ie — s ta n o w i u ła m e k o g ó ln e g o ru c h u w a lk i o lib e ra liz m . O o s o b ie M a rs z a łk a P iłsu d s k ie g o d z ie n n ik p isz e , ż e je s t o n s y m b o le m e n e rg ji, o b e j-
Sąd najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał prawa Kościoła Katolickiego
(K A P .) S ą d n a jw y ż sz y S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h w y d a ł n ie d a w n o o rz e c z e n ie, k tó re m u z n a ł w ła d z ę K o ś c io ła k a to lic k ie g o s ta n o w ie n ia p ra w w z a k re sie s p ra w , d o ty c z ą c y c h ż y c ia re lig ijn eg o . O rz e c z e n ie to w y d a n e z o s ta ło w n a s tę p u ją c y c h o k o li
c z n o ś c ia c h :
P e w ie n o b y w a te l w y s p F ilip iń s k ic h z a s k a rż y ł a rc y b is k u p a z J a ro z s o d m o w ę w y d a n ia c ia ła je g o c ó rk i, k tó re b y ło p o c h o w a n e n a c m e n ta rz u k a to lic k im , a k tó re o jc iec c h c ia ł p rz e n ie ś ć n a c m e n ta rz m a s o ń s k i. O s k a rż y c ie l o d m o w ę tę n a z w a ł
Napad na lożą masonerji w Bukareszcie.
W IE D E Ń , 1 3 . 1 2 . D o n o sz ą z B u k a re s z tu : W c z o ra j w ie c z o re m s tu d e n c i w ta rg n ę li d o ru m u ń s k ie j lo ż y ’- w ie lk o m a so ń s k ie j i z d e m o lo w a li u rz ą d z e n ie s a li o b ra d o ra z z n is z z y li a rc h iw u m .
Zmasakrowane zwłoki pod Józefowem
nie pozwolili na ślub — rzucili się pod pociąg
N a to rz e k o le jo w y m W a rs z a w a — O tw o ck , n a 3 3 k ilo m e trz e o d W a rs z a w y , w o d le g ło ś c i 5 0 m e tró w o d p rz y s ta n k u J ó z e fó w , z n a le z io n o d z i
siaj o k o ło g o d z. 6 ra n o z m a sa k ro w a n e z w ło k i d w o jg a m ło d y c h lu d z i, m ę ż c z y z n y i k o b ie ty .
■ G ło w y n ie s z c z ę ś liw y c h b y ły o d c ię te k o ła m i p o c ią g u o d tu ło w ia i p o to c z y ły się o k ilk a m e tró w o d m ie js c a tra g ic z n e j ś m ie rc i o fia r, z k tó ry c h m ę ż c z y z n a , la t o k o ło 1 8 -tu m ia ł o d c ię tą p ra w ą n o g ę i rę k ę , k o b ie ta z a ś — p ró c z z m ia ż d ż o n e j k la tk i p ie rsio w e j — z m a s a k ro w a n e o b y d w ie n o g i.
W 'ie ść o s tra s z n e m o d k ry c iu , k tó re g o d o k o n a li m ie js c o w i k m io tk o w ie — z a a la rm o w a ła p o s te ru n e k p o lic y jn y , o ra z m ie sz k a ń c ó w o k o lic z n y c h o - s ad , k tó rz y tłu m n ie z b ie g li się n a m ie jsc e w y p a d k u .
K im s ą z a b ic i?
P rz y o g lę d zin a c h z w ło k p rz e z p rz e d sta w ic ie li p o lic ji — z n a le z io n o w k ie sz e n i b o c z n e j m a ry n a r
k i z a b ite g o m e try k ę u ro d z e n ia , w y d a n ą n a n a z w i
s k o J a n a L e ś n ic k ie g o , u ro d z o n e g o d n ia 9 . 9 . 1 9 1 1 w W a rsz a w ie , z a m e ld o w a n e g o o s ta tn io w Ś w i-
z n iej d o b y ć b y ło tru d n o . N a jm n iejsz y szelest ty lk o p rz e ra ża ł ją tak , iż n a jw ię k sz ą cich o ść m u sia n o n a k a
z a ć w d o m u .
W jed nej c h w ili cała k am ien ica ju ż w ie d z ia ła o w y p a d k u . K u c h a rk a i A g a tk a m u sia ły o n im o p o w ia d a ć lu d n o ść w sz e lk a z e b ra ia się o k o ło n ic h słu ch ać. O b ie o p o w ia d a ły , k a ż d a in aczej.
W k am ien icy u c z y n iło to- w ra ż e n ie p io ru n u ją c e.
W ersy e k u c h a rk i i A g a tk i, c h o c ia ż g o d zące się z so b ą w g łó w n y c h fak tach , ró ż n iły się w ielce sz c z e g ó ła m i.
A g a tk a , k tó ra w e sz ła p ie rw sz a , u trz y m y w ała , że p a n n a trzy m a ła w ręk u p a p ie r... i że tak i co ś m u sia
ła p rz e cz y tać ... K u c h a rk a d o w o d z iła , że o jciec p a n n ie Ju lii c z y n ił w y m ó w k i (słu c h a ła o czy w iście p o d e d rz w ia m i) za to , że się zad aje z p an iczem z g ó rk i...
k tó ry ją p rz e p ro w a d z a ł... O tem o p o w ia d ała i A g a t
k a. M a jstro w a N o iń sk a i p o w a ż n iejsz e o so b y d o m y śla ły się, iż a n i ch y b i sz ło — zg lęd em k aw alera z g ó r
k i, że o jciec m u b y ł p rz ec iw n y , a p a n n a g o k o c h a ła . P rz y p u szc z en ia m a jstro w ej, k tó ra m iała b u jn ą w y o b ra źn ię , sz ły m aw et tak d alek o , że k u ch ark a się o - b u rz y ła .
— E ! co b o z n o w u p a n i m a jstro w a se m y śli. T o p a n n a n ie ta k a , żeb y , z p o z w o len iem , m o g ła się w ro m a n se w d a w a ć n a sc h o d a c h ... Ją trz e b a zn ać!
R o z p ra w y b y ły d łu g ie i ży w e, a g d y d o k to r sc h o d z ił z a m y ślo n y , śle d z o n o g o p iln o o czy m a — jak b y m u co ś z tw a rz y w y czy tać ch cian o . K u c h a rk a g o z a g a d n ę ła:
— P ro sz ę p a n a k o n sy liarz a — c ó ż n a sz a p a n n a ...
b o m y ją tak k o ch am y .
— M o żecie b y ć sp o k o jn i n ic n ie jest. C o m a b y ć? O sła b ła , u p a d ła ... stłu k ła so b ie g ło w ę, p o leży jak i d zień i w stan ie z d ro w a , jak ry b a ...
N o iń sk a u sły sza ła to , ale p rz y ję ła z n ie d o w ie rz a
n iem .
— D aj o n tak sa m z d ró w b y ł! — szep n ęła.
m u ją c e j s iły p o lity cz n e , s iły w o js k o w e i rz ąd . A u to r a rty k u łu p o d k re ś la w y raź n ie , ż e w p rz e c iw le
g ły m o b o z ie , w ro g im d la M a rs z a łk a , z n a jd u je się le w ic a i so c jaliści. W k o ń c u o m a w ia s y tu a c ję z s ie rp n ia 1 9 2 5 r., k ie d y p o ło ż e n ie b y ło g o rs z e , a p rz e c ie ż P iłs u d s k i u ra to w a ł P o ls k ę . (Isk ra .)
n ie p ra w n e m m ie s z a n ie m się d o p ra w o jc o w sk ic h . O s k a rż o n y n a to m ia s t z a z n a c z y ł, ż e K o ś c ió ł m a b e z w z g lę d n ą k o n tro lę n a d c m e n ta rz a m i i p o c h o - w a n e m i ta m c ia ła m i i s p rz e c iw ia ło b y s ię to p ra w o m je g o , g d y b y c h c ian o z a k łó c a ć s p o k ó j ty c h c ia ł. W ty m w y p a d k u ż ą d a n e p rz e n ie sie n ie z w ło k n a c m e n ta rz n ie p o św ię c o n y p o w ię k sz a ło b y p ro fa n a c ję.
S ą d n a jw y ż s z y S ta n ó w Z je d n o c zo n y c h p rz y c h y lił s ię c a łk o w ic ie d o w y w o d ó w b is k u p a i u z n a ł w a ż n o ś ć ro z p o rz ą d z e ń k a n o n ic z n y c h .
J e d e n z c z ło n k ó w lo ż y z d o ła ł z a w e z w a ć p o li
c ję, k tó ra n a ty c h m ia s t p rz y b y ła n a m ie jsc e i a re sz to w a ła k ilk u s tu d e n tó w . Z e z n a li o n i, ż e d o k o n a li z a m a c h u , p o n ie w a ż lo ż a m a s o ń sk a d z ia ła n a s z k o d ę R u m u n ji.
d rz e. W in n e j k ie sz e n i z a ś z n a le z io n o , p o z a n ic n ie z n a c z ą c e m i d ro b ia zg a m i, b ile t k o le jo w y n a p rz e ja z d o d s ta c ji W a rsz a w a d o s ta c ji Ś w id e r.
J e d n o c z e ś n ie z z e z n a ń ś w ia d k ó w , z e b ra n y c h n a o k ó ł m ie jsc a w y p a d k u u s ta lo n o , ż e z m a s a k ro w a n ą p rz e z p o c ią g je s t 1 7 -le tn ia L e o k a d ja L ip a , c ó rk a d o z o rc y d o m u z e Ś w id ra.
W y n ik i ś le d ztw a .
S z c z e g ó ło w e d o c h o d z e n ie , p rz e p ro w a d z o n e e - n e rg ic z n ie p rz e z m ie js c o w y p o s te ru n e k p o lic y jn y , u s ta liło , ż e L e ś n ick i i L ip a d o k o n a li z a m a c h u s a m o b ó jc ze g o . O d k ilk u m ie się c y ju ż L e ś n ic k i, p ra c o w n ik m u ra rs k i, o ś w ia d c z y ł się o rę k ę L ip y , z o s ta ł p rz y ję ty , a ś lu b m ło d y c h m ia ł się o d b y ć w d ru g i d z ie ń ś w ią t B o ż e g o N a ro d z e n ia .
N a p rz e sz k o d z ie je d n a k m ło d y m s ta n ą ł o p ie k u n L e ś n ick ie g o , J a n N o s k o , e le k tro m o n te r K a s y C h o ry c h z e Ś w id ra, k tó ry k a te g o ry c z n ie s p rz e c i
w ił się z w iąz k o w i m a łż e ń s k ie m u m ię d z y L e ś n ic k im a L ip ą . N a te m tle w y b u c h a ły c z ę s to m ię d zy o p ie k u n e m a w y c h o w a n k ie m n ie p o ro z u m ie n ia .
O s ta tn io , śc iśle j w c z o ra j, N o s k o , s p o tk a w s z y m ło d y c h w la s k u , p o b ił ic h d o tk liw ie , z a p o w ia d a -
C io tk a n a k ro k n ie o d stę p o w a ła o d łó ż k a , d a w a
n o w o d ę z k ro p la m i k w ia tu p o m a rań c z o w e g o , la u ro c e ra su s... ró ż n e rz e c z y ... n a c ie ra n o ... o k ła d a n o . S tan jed n ak c h o re j w cale się n ie zm ien ił. Je d n a ch w ila na jej m ło d ej i św ieżej tw a rz y u c z y n iła tak ą z m ian ę stra sz n ą , p io ru n u ją cą , o czy tak p a trz a ły d z iw n ie , © b łąk a n ie, iż cio tk a ręce ła m a ła z ro z p a c z y , a tu B ren n era, k tó ry tak n ie sp o d z ia n ie z o stał z d o m u p o rw a n y , n it w ied zieć k ied y się n a w e t b y ło sp o d z ie w a ć. *
N o c n a d e sz ła i w k am ien icy n a d o le w y g a d a ły sij k o m o sz k i, n a g ó rce ju ż ty lk o u p a n a K alik sta i n a p ie rw sz em p iętrze, w p o k o ik u p a n n y Ju lii, się św ieci
ło . lu n ik t, o p ró c z A g a tk i, k tó ra sie d zą c , u sn ęła, n ie m y ślał się sp a ć p o ło ż y ć . C z e k a n o , a liści B re n n e r w ró c i. P a n n a Ju lia d o stała g o rą c zk i. Ile razy , z n u ż o n a ciąg ły m p łaczem , z a m k n ę ła p o w ie k i, z ry w a
ła się z k rzy k iem , łam ała ręce i p o w ta rza ła ciąg le — A ! ja n ieszczęśliw a! — M ału sk iej ju ż n a jro z m a itsz e m y śli p rz y c h o d z iły , ch ciała d o p y ta ć u sio strz e n icy co ś, w y w o ła ć z w ie rz en ie : Ju lia trz ę sła g ło w ą — n ie o d p o w ie d z ia ła n ic — p ró c z , że b y ła n a jn ie sz c z ę śliw sz ą.
G o d z in y u p ły w ały p o w o li. P ó łn o c , d ru g a , trzecia, c z w arta ... — n a o state k i n a d zień się z a b ie ra ło , a B re n n e r n ie p o w ra c a ł.
O k o ło p iątej, z a tu rk o ta ła d o ro ż k a i z a trz y m ała się u b ra m y . M ału sk a w y b ie g ła n a d ó ł w sc h o d ó w . O b a- czy w szy ją , B re n n e r się u ląk ł.
— N ieszczęście! m ó j ra d c o ! n ieszczęście! a m y tu w d o m u sam e b a b y ... n ie w ied zieć, co ra d z ić ... Ju lk a n a g le z a sła b ła .... P o w y jśc iu w a sze m , w eszła d o g a b in etu p o la m p ę ... i n ie w iem , co się sta ło . Z n aleź
liśm y ją, o m d lałą lea ziem i.
B re n n e r, k tó ry jed y n e d zieck o n a d ży cie k o ch ał, n ie o d p o w ia d ając a n i sło w a , rz u c ił się n a g ó rę ., w p ro st d o łó żk a c h o re j. T u w id o k je g o > x sn u a st usjx> koje*.
n ie p rz y n ie ść , w y w o ła ł k ry zy s g w a łto w n y . U jrza W r' szy g o , Ju lia zak ry ła so b ie o c z y i z e m d ia h
w u ... (C . d . a n i
Nr. 148 - ' - = „GLOS WĄBRZESKI" - ■■ -■ — Str. 3 ==TSRQPONMLKJIHGFEDCBA
jąc, że ich zabije, jeżeli kiedykolw iek jeszcze zo
baczy ich razem .
Przejścia dnia w czorajszego tak podziałały na zakochanych, że postanow ili skończyć z życiem , rzucając się pod pociąg, co też dokonali dziś w nocy m iędzy godz. 2 a 5 rano.
Zw łoki nieszczęśliw ych zabezpieczono na m iej
scu do czasu przybycia kom isji sądow o-śledczej i prokuratora.
T ragiczny ten w ypadek w yw ołał w strząsające w rażenie. O piekun Leśnickiego, N osko, na w ieść o zgonie sw ego w ychow anka dostał ataku histe
rycznego. R ozpacz rodziców Lipów ny jest bez
graniczna.
KOŁA POCIĄGU ODCIĘŁY KOLEJARZOWI OBIE NOGI.
Bydgoszcz, 12. 12. O negdaj zdarzył się na sta
cji kolejow ej K apuściska M ałe nieszczęśliw y w y
padek, ofiarą którego padł 35-letni iunkcjonarjusz kolejow y W alter K othus, zam . w Fordonie.
K othus pełniąc służbę na stacji, z pow odu sil
nej m gły nie zauw ażył nadjeżdżającej m otorów ki i w padł pod kola pociągu. N a krzyk K othusa m o
torów kę natychm iast zatrzym ano. Z pod kół w y
dobyto nieszczęśliw ego kolejarza z odciętem i o- biem a nogam i. Przew ieziono go natychm iast do szpitala w B ydgoszczy, gdzie dotychczas m im o e- nergicznych zabiegów lekarskich nie odzyskał przytom ności.
Stan chorego ze w zględu na bardzo w ielki u- pływ krw i jest w prost beznadziejny.
NIE CHCIAŁO IM SIĘ SŁUŻYĆ PRZY WOJSKU.
Ostród. G ranicę przekroczyło w ostatnich dniach trzech żołnierzy polskich, którzy podobno ośw iadczyli, że są obyw atelam i niem ieckim i, lecz przym usow o w ciągnięci zostali do w ojska pol
skiego. B ędą to pew nie zw ykłe „bujdy na reso
rach". N apew no niem iaszkom nie chciało się słu
żyć w w ojsku polskiem , w ięc drapnęli do V ater- landu. Podzięka jest im pew na!
NA PODBÓJ OCEANU.
Słynny lotnik francuski C ostes w rozm ow ie z dziennikarzam i ośw iadczył, że bynajm niej nie re
zygnuje z podboju A tlantyku. Przedtem jednak zam ierza on dokonać lotu Francja — A ustralia na trzym otorow ym aparacie firm y „B ieguet". Lot transatlantycki odbędzie się na w iosnę. (Iskra.)
MALTRETOWANA ŻONA PIJAKA MORDERCZYNIĄ.
Z Gniezna donoszą: O negdaj w ieczorem R osi- kiew icz R och, lat 62, szew c z zaw odu, przybył do m ieszkania sw ojego jak zw ykle, pijany. B yło to już w jego zw yczaju, że po pijanem u w ypraw iał z żoną burdy i aw antury, w których żona jego M a
gdalena, lat 41, nie pozostaw ała m u dłużną, w y
praw iając niem niej hałaśliw e brew erje,
Tym razem sprzeczka zakończyła się tragicz
nie: żona M agdalena chw yciła za nóż szew ski i ciężko poraniła m ęża. Po przew iezieniu do szpi
tala nieszczęśliw y w krótce zm arł.
„Kawały" ze spadkiem.
G łośny był sw ego czasu w Polsce rzekom y w ielki spadek po m ajorze D ębińskim , zm arłym w A m eryce. K andydatów na spadek urosło sporo w kilkunastu praw ie dniach. N ajw ięcej ich było w G rodzisku. O dbyw ało się tam naw et specjalne ze
branie kandydatów , na którem w ydelegow ano pew nego pana do A m eryki, w celu w yjaśnienia spraw y spadku. D elegat jednak zahaczył się o Pa
ryż, gdzie pieniądze, przekazane m u na w yjazd do A m eryki, w krótce się rozleciały.
K om itet będzie m usiał w ysłać drugiego dele
gata.
AKCJA ZA PREZYDENTURĄ DOŻYWOTNIĄ SMETONY.
Kowno, 11. 12. (TeL w ł.) W obec tego, iż 20 grudnia upływ a kadencja urzędow ania Prezyden
ta R epubliki, Sm etony, nieokreślona organizacja uruchom iła w K ow nie dom okrążnych agentów , którzy proponują podpisyw anie specjalnych do
kum entów , w ypow iadających się za utrzym aniem Sm etony na stanow isku prezydenta dożyw otnio.
NIE MOGŁA PRZEBOLEĆ ŚMIERCI NARZECZONEGO.
Bydgoszcz, 12. 12. W kilka godzin po tragicz
nej śm ierci Stefana Ickerta, który w oczach na
rzeczonej sw ej Janiny K am ińskiej utonął w B rdzie, rozegrał się now y dram at. K am ińska nie m ogąc przeboleć śm ierci Ickerta przybyła w dniu w czo
rajszym na głów ną pocztę i tu w przedsionku na
piła się jakiejś trucizny. Po odw iezieniu do szpi
tala K am ińska zm arła.
Krwawy upiór
M ieszkańcy D usseldorfu w N iem czech od kil
ku tygodni żyją w panicznym strachu przed ta
jem niczym zbrodniarzem , który m orduje w ohy
dny sposób m łode kobiety.
Tajem niczego zbrodniarza policja niem iecka m im o w ielkich w ysiłków dotychczas nie w ykryła.
D oszło do tego, że rodzice nie chcą w ypuszczać z dom u m łodszych dziew cząt, które jak w w ięzie
niu siedzą w m ieszkaniu w obaw ie, ażeby nie pa- dły ofiarą tajem niczego zbrodniarza.
W ieczorem w D usseldorfie w ogóle nie w idać kobiet.
W eóiug dotychczas zebranych danych, z któ rych najszczegółow iej przedstaw ia się zebrany m aterjał dotyczący m orderstw a popełnionego na Elzie W eber z Solingen pod D usseldorfem , zbrod
niarz działa z błyskaw iczną szybkością, atakując sw e ofiary najchętniej nad w ieczorem w czasie gęstej m gły.
U łatw iało m u to dotychczas ucieczkę przed pościgiem . Policja w D usseldorfie została specjal
nie uzbrojona, a w ielu m ieszkańców zakupiło re
w olw ery i strzelby, które m iałyby ich bronić przed niespodziew anym atakiem „upiora".
R adca krym inalny M om berg, kierow nik diis- seldorfskiej kom isji śledczej, ośw iadczył, iż m im o w ielotygodniow ej pracy, w której biorą udział najw ybitniejsi niem ieccy w yw iadow cy krym inal
ni, w spom agani przez najznakom itszych zagrani
cznych detektyw ów , szanse ujęcia tajem niczego m ordercy są bardzo m ałe.
Po zbadaniu przeszło tysiąca śladów , policja nie jest w m ożności ustalić naw et w przybliżeniu
osniHiE wMDOMoSti i wnim
AMBASADA STAN ZJEDN.
w Warszawie
Nowy wzrost znaczenia Polski w Europie.
W A SZY N G TO N , 13. 12. B iały D om w ydał na
stępujący kom unikat: Poselstw o am erykańskie w W arszaw ie w krótce będzie podniesione do rangi am basady. K rok ten jest kom plem entem dla dużej ludności Stanów Zjedn. pochodzenia polskiego i oznacza w zrost znaczenia Polski w Europie.
Prezydent pośle do senatu nom inację obecnego m inistra w W arszaw ie Stetsona na am basadora.
K ongres m a uchw alić różnicę uposażenia, w yno
szącego dla am basadora 17 tysięcy dolarów rocz
nie. O czekiw ane jest w W aszyngtonie, że rząd polski w zam ian podniesie sw e poselstw o w W a
szyngtonie do rangi am basady.
Mliiit rozwiązania SEjmn.
Jak już donosiliśm y, P, Prezydent zdecydow ał pow ołanie do W arszaw y byłego prem jera prof.
B artla. Przedw czoraj w ieczorem z polecenia Pana Piezydenta w yjechał do Lw ow a adjutant osobisty m ajor Jurgielew icz, który dziś rano przybył do Lw ow a i w ręczył m u pism o odręczne p. Prezyden
ta, zapraszając go do W arszaw y,
Prof. B artel w yjechał dziś o godz. U -tej w no
cy do W arszaw y, dokąd przybędzie dziś rano i jeszcze przed południem zostanie przyjęty przez P. Prezydenta. Pow ołanie byłego prem jera, z któ
rym P. Prezydent przez długie m iesiące w spółpra
cow ał, zw łaszcza w spraw ach gospodarczych w y
w ołało w kołach politycznych w ielkie w rażenie.
R ów nocześnie v/ kołach politycznych i parla
m entarnych m ów i się coraz częściej i głośniej o ew entualności now ych w yborów . W naszych rela
cjach politycznych ew entualność tę kilkakrotnie podkreślaliśm y. O becnie w ysuw a się ją coraz sil
niej jako jeden z naczelnych kierunków rozw ikła
nia obecnego położenia. R ozw iązanie Sejm u i roz
pisanie now ych w yborów m iałyby pow ażne zna
czenie jako taktyczne posunięcie i stosunkow o ła
tw e w yjście z obecnego napięcia.
D zisiaj pow zięto postulat konkretny, że p.
prem jer Św italski pojaw i się w sobotę o godz. 5,30 po poł. na trybunie Filharm onii i w ygłosi odczyt pod tytułem : „D w a dni w Sejm ie",
W odczycie tym p. prerm er w ostry sposób za
atakuje parlam ent i przedstaw i, że w spółpraca rzą
du z tym parlam entem jest niem ożliw a,
WIADOMOŚCI Z GOLUBIA
CZY TO N IE ZA DROG O ?
B ędąc w G olubiu ubiegłej środy, w stąpiłem do pew ne
go lokalu koncertow ego, gdzie za szklaneczkę m leka za
płaciłem aż... 50 groszy. Czy to nie zadrogo? N apraw dę, że to lichw iarska cena!
ZEBRAN IE O GN ISK A
odbyło się w e w torek, dnia 10-go bm . o godz. 17-tej. Po pow itaniu obecnych i zagajeniu zebrania przez prezesa
w Dusseldorfie
rysopisu zbrodniarza. W ątpliw e naw et jest, czy m orderca m ieszka w D usseldorfie.
Specjalna kom isja detektyw ów , która śledzi zbrouniarza, doszła podobno do w niosku, że zbro
dnię popełnił nie jeden człow iek, lecz cała szaj
ka, czego dotychczas nie brano pod uw agę i co m ogło w pływ ać na skierow anie śledztw a na fał
szyw e tory. Początkow e przypuszczenie, iż zbro
dniarz jest jeden, było zupełnie dow olne i w y
w nioskow ane tylko na podstaw ie tego, iż anoni
m y napływ ające do policji m ów iły o jednym zbro
dniarzu. Przypuszczają obecnie, że była to ukar- tow ana gra ze strony kilku członków szajki, aże
by zm ylić tropy policji.
N iem ieckie w ładze bezpieczeństw a publiczne
go, nie m ogąc rozw iązać zagadki, zgodziły się na udział w śledztw ie detektyw ów pryw atnych.
W D usseldorfie znajduje się obecnie dw óch detektyw ów przybyłych z Londynu, jeden detek
tyw francuski oraz kilku innych, a m iędzy nim i b.
aspirant policji polskiej B achrach z W arszaw y.
N a m iejscu przebyw a rów nież bardzo w ielu dziennikarzy zagranicznych, a naw et am erykań
skich, którzy, spodziew ając się, iż „upiór" z D us
seldorfu będzie niebaw em w ykryty, pragną m ieć jaknajszybciej jego fotografję, oraz w iadom ości o szczegółach aresztow ania.
D ziennikarze ci zaczynają pow ątpiew ać, czy policja niem iecka schw yta złoczyńcę i tw ierdzą, żartobliw ie, że detektyw i będą m usieli czekać na popełnienie przez upiora jeszcze jednego m ordu, zanim odkryją m ordercę. A le i w tym w ypadku zbiorą oni obfity plon w spraw ie, która zaczęła interesow ać już cały św iat.
Zw iązku p. M ielnika, przystąpiono do organizacji kursu przygotow aw czego do egzam inu kw alifikacyjnego. Pan O r
łów , prof, sem inarjum toruńskiego i prelegent W . K . N . w pierw szym sw ym w ykładzie m ów ił o realizacji Program ów M inisterjalnych w poszczególnych przedm iotach. W sw ych w ywodach podkreślał w ażność oparcia się w nauczaniu w szystkich przedm iotów na obserw acji ucznia, na której budow ano nasze Program y. W yjątek stanow i tylko historja, przy nauczaniu której spotykam y się z pow ażnem i trudno
ściam i, chcąc postępow ać w m yśl w spom nianej zasady.
R eferat w yw ołał niezw ykłe zainteresow anie, a podczas bardzo ożyw ionej dyskusji udzielał pan prelegent słucha
czom m oc cennych w skazów ek i w yjaśniał najróżnorod
niejsze zagadnienia w zw iązku z tem atem referatu.
Zebranie zakończono o godz, 20-tej i w szyscy obecni św iadom i tych korzyści, które z tego zebrania w ynieśli, ży
czyli sobie, żeby takiego rodzaju zebrania odbyw ały się jaknajczęściej.
Frekw encja dobra św iadczy o głębokiem zrozum ieniu spraw y przez nauczycielstw o i zaznaczyć należy, że na ze
branie przybyło dużo sym patyków naszej organizacji oraz członków sąsiedniej organizacji Stow . C hrz. N ar. N aucz, z innych m iejscow ości naszego pow iatu.
PO SZU KIW A NY GOŚĆ.
K aliszew ski Feliks z T orunia (daw niej w K ow alew ie) w yjechał sobie w gościnę do b. K ongresówki bez żadnej le
gitym acji. Przy badaniu tożsam ości okazało się, że jest on poszukiw any przez prokuraturę, (s)
O STRZEŻEN IE PRZED N IESPOD ZIAN KĄ .
O strzegam y naszych C zytelników -rolników (o których dobro przecież nam chodzi), by zaopatryw ali się w św ia
dectw a pochodzenia na drób, jeśli nie chcą otrzym ać z po
licji podarunku na „gw iazdkę w postaci.... m andatu kar
nego. (s)
N IESTETY ...
C zęsto m ożna zauw ażyć na uliczkach naszego m iastecz
ka „ululanych" m łodzików . Sądzą, że tem „na chłopa * w y
rastają. T rochę grosza czują w kieszeni i już ich chęć o- garnia na „czystą"! A potem aw anturują. O statnio policja zlitow ała się nad dw om a m łodzikam i, którzy o godz. 2-giej w nocy budzili śpiących m ieszkańców , bo m ieli w sobie zbytek w esołości. W ytrzeźw ieli w „ulu" policyjnym , (s)
N ATURA N ATU RĘ O SZU KA ŁA .
U pana K linikow skiego na Podzam ku (kow al) krzew y różane w ypuściły w tym roku po raz drugi kw iaty. Pow ie- tize, tem peratura w prow adziły je w błąd. Sądziły pew nie, że to w iosna nadchodzi. W idzim y w ięc, że natura naturę oszukała.
D odajem y, że p. K , niedługo cieszył się dziw otw orem natury. R óże m u skradli. (s)
N A RESZCIE.
Przed kilku dniam i rozpoczęto w reszcie napraw ę od
cinka ul. K olejow ej, o którym tyle pisaliśm y. W idać, że na
sze naw oływ ania nie były głosem w ołającego na puszczy, lecz że otrzym ały sw e echo w W ydziale Pow iatow ym . D la
tego dzięki należą się p. Staroście i Jego W ydziałow i, że przecież stara się o w ygląd estetyczny naszego m iasteczka.
Żaden podróżujący, udając się z dw orca do m iasta, nie bę
dzie obaw iał się, że zapadnie w błoto. N ie uderzy go znie
chęcająco w idok szlam u błotnego.
N a w iosnę przyszłego roku nastąpić m a całkow ita na
praw a tego odcinka drogow ego (teraz się tylko „flekuje").