• Nie Znaleziono Wyników

PISMO PRZYRODNICZE SZECH&IAT

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "PISMO PRZYRODNICZE SZECH&IAT"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

S Z E C H& I AT

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L SK IE G O T O W A R Z Y STW A PR Z Y R O D N IK Ó W IM. K O P E R N IK A

P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U K O W E

(2)

Z alecono do b ib lio te k n au c zy c ie lsk ic h i lic ea ln y c h p ism em M in iste rstw a O św iaty n r IV/Oc-2734/47

-*

T R E Ś Ć Z E S Z Y T U 2 (1894)

G r o d z i ń s k i Z., Czy p ta k i o rie n tu ją się n a ciąg ach w ed łu g gw iazd . . . 33

S u b o t o w i c z M., M etody opty czn e i ra d io w e p o m ia ró w o rb ity sztucznych sa te litó w Z i e m i ...35

O r l i k o w s k a C., B e n e d y k t D ybow ski, P ie rw sz y w y k ład o w c a ew olucjonizm u w P o l s c e ... 41

L e s z c z y c k a W., P la n ta c je trz c in y cu k ro w e j w A u s t r a l i i ... 43

J e ż e w s k i M., O n ie k tó ry c h w łasn o ścia ch m e ta li w zw iązku z te o rią b u ­ dow y a t o m u ...45

B r u n a r s k a Z., Z b a d a ń n a d H y p e ric u m p e r fo ra tu m L ... 49

S r o d o ń A., H isto ria w y sp y lodow ej T - 3 ...51

G ó r s k i F., G i b e r e l i n y ...52

M ł y n a r s k i M., I n s ty tu t P ale o n to lo g ii K ręgow ców C h ińskiej A kadem ii N au k w P e k i n i e ... 56

D robiazgi p rzy ro d n icz e L o n d y ń sk ie p la n e ta riu m ( P i ) ... 58

P ierw sze o d k ry cie człow ieka p le jsto c eń sk ieg o w P olsce (W. S t ę ś 1 i c k a) 58 D w unożne m a łp y step o w e z o b sz aru eu ro p e jsk ie g o (W. S t ę ś l i . c k a ) . ' 59 N ow y g a tu n e k z ro d z a ju G obius ( B y c z k o w s k a - S m y k W.) . . . 59

C ofnięcie p o stę p u ją c e j m iażd ży cy w k o m ó rk ac h h o d o w an y ch in v itro (I. V . ) ... 60

T ra n s p la n ta c ja sk ó ry szczu ra n a m yszy n a ś w ie tla n e p ro m ie n iam i X . 60 Ś cian a spor grzy b ó w ja k o b a rie ra d la grzybobójczych su b sta n c ji . . . 60

R o z m a ito ś c i ... 61

R ecenzje B. S z a b u n i e w i c z , Z a ry s fizjo lo g ii czło w ie ka (Z. G . ) ...62

P lo n k o n k u rsu „W szechśw iata" n a fo to g ra fię p rzy ro d n icz ą (K. Ł u k asz e­ wicz) ... 63

S p i s p l a n s z

I. PU SZ C Z A K A M P IN O S K A D zik na o d m a rz ają cy m b ag n ie — fot. B. S iem aszko

JE L E Ń E U R O P E JS K I (C ervu s ela p h u s L.) — Zoo w Z am ościu — fot. S. P o ra d o w sk i

II. R Y JÓ W K A A K S A M IT N A (S o rex araneus L.) — fot. L. Sych K O S Z A T K A (D irom ys m ite d u la ) — fot. L. S ych

III. ZESPÓ Ł O TW O RN IC M IO C E Ń SK IC H z M akoszow y na Ś ląsk u — fot. J. M ałecki

IV. FR A G M EN T ZIM O W EG O K R A JO B R A Z U — fot. W. N iew iadom ski ZA M A RŁY LA S — fot. Z. Z ieliń sk i

N a o kładce: Z aleszczotek (C h elifer cancroides L.) — fot. W. S tro jn y

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

LUTY 1959 ZESZYT 2 (1894)

ZYGM UNT G RO D ZIN SK I (K raków )

CZY P TA K I O R IE N T U JĄ SIĘ NA CIĄGACH W E D Ł U G GW IAZD?

Większość ptaków, gdzieżdżących się w środ­

kowej i północnej Eurazji (palearktyka), wę­

d ru je przed zimą ku cieplejszym krajom, poło­

żonym bardziej na południu. Droga z lęgowisk do zimowisk rzadko prowadzi południkowo.

Góry i m orza stanow ią często przeszkody, które trzeba ominąć. Duży w pływ na wędrówki m ają także rozm iary zimowisk. Jeżeli półkulę wschodnią podzielimy południkam i 40° i 90° na trzy strefy, to dla trzech zimowisk, tj. dla Afryki, Indii i Azji południowo-wschodniej, zo­

staną wyznaczone należące do nich geograficz­

nie trzy lęgowiska. W strefie pierwszej po­

w ierzchnia zimowiska, po odliczeniu nieużytków Sahary, jest blisko trzy razy większa od po­

wierzchni lęgowiska. W strefie drugiej i trze­

ciej — przeciw nie — zimowiska m ają blisko dwa i pół raza m niejszą powierzchnię niż lęgo­

wiska. Nic więc dziwnego, że praw ie wszystkie ptaki europejskie i 25% gatunków strefy dru­

giej zim uje w Afryce. Z Europy tylko dwa lub trzy gatunki (np. św istunka zielona Phyllosco- pus trochiloides Sund) w ędruje na zimę do Indii.

O dawna zastanaw iano się nad tym , czym ptaki kieru ją się podczas swych długich i czę­

sto zawile biegnących lotów. P taki ciągnące za dnia i stadkam i mogą być prowadzone przez osobniki starsze, które tę drogę już odbywały i które ją rozpoznają, co przy doskonałej orien­

tacji przestrzennej ptaków nie jest wykluczone.

Ale czym k ieru ją się ptaki w ędrujące nocą?

A już najtru dn iej pojąć, jak pokrzewki, w ędru­

jące nocą i w pojedynkę, trafiają do Afryki.

Przecież osobniki z tegorocznego lęgu nie znają drogi w ogóle i nie posiadają żadnych doświad­

czeń turystycznych.

Ryc. 1. L ęgow iska ł zim ow iska w schodniej półkuli.

W schodnią p ó łk u lę ta k w yrysow ano, że pow ierzchnie utrzy m an o w szędzie w je d n ak o w ej skali. G ran ica p a le - a rk ty k i p rze b ieg a przez 30° północnej szerokości geo­

graficznej w przyb liżen iu . P o łu d n ik i 40° i 90° dzielą p ó łkulę n a trz y stre fy zim ow isk i odp o w iad ający ch im

lęgowisk. Pustynie zakropkowane. (Wg Lacka).

3

(4)

34

W S Z E C H Ś W I A T

We F ryburgu w Szw ajcarii w ykonano szereg niezwykle ciekawych poświadczeń, które w ska­

zują na to, że ptaki lecące nocą k ieru ją się we­

dług gwiazd. Doświadczenia rozpoczęto od ho­

dowli czterech gatunków pokrzewek: ogrodo­

wej (Sylvia borin Bodd.), cierniów ki (S. com-

Ryc. 2. W ę d ró w k i p o k rze w e k . L in ia p rz e ry w a n a (S) oznacza d rogę p rz e lo tó w p o k rze w e k : ogrodow ej, c ie r­

n iste j i c z a m o łb is te j; lin ia w yzn aczo n a n a p rz e m ia n k re s k ą i k ro p k ą (S. C.) oznacza d rogę piegży. F — F r y ­ b u rg , W — W iedeń, J. B. — Je z io ro B ałkasz. S trz a łk i o zn aczają k ie ru n e k , w ja k im u s ta w ia się p ie g ża w z a ­ leżności od u k ła d u gw iazd, p o d k tó ry m się z n a la zła

w p la n e ta riu m . (Wg S auera).

j

m unis Lath), czam ołbistej (S. atricapilla L.) i piegży (S. curruca L.). W pokoju zupełnie odciętym od dźwięków, te m p eratu ry i św iatła otoczenia stw orzono ptakom w arun ki życiowe odpow iadające stałem u latu. P tak i zam knięte w sześciu ścianach znosiły jaja, lęgły się i do­

rastały. W okresie ciągów jesiennych i w iosen­

nych staw ały się bardziej niespokojne i całymi

nocam i przeskakiw ały w klatkach z p atyka na patyk. Ich zegar fizjologiczny działał tak samo, jak u pobratym ców żyjących na wolności, które w tym okresie ciągnęły do A fryki lub w racały na lęgowisko.

W czasie ciągów jesiennych wynoszono klatki w gwiaździste noce poza zabudowania. P taki mogły poprzez szklany dach widzieć część nieba;

ściany boczne, szczelnie osłonięte, wykluczały wszelkie inne w rażenia wzrokowe. Po krótkim, niespokojnym skakaniu w klatce ptaki ustaw iały się z dziobem skierow anym zawsze, jak igła bu­

soli, w tę -samą stronę świata. Przy wszelkich obrotach k latki w racały uporczyw ie do kie­

ru n k u raz obranego. Piegże ustaw iały się przy tym zawsze w kierunku południowo-wschodnim, a trzy inne gatunki w kierunku południowo-za­

chodnim. K ierunki te pokryw ają się z k ierun­

kiem w ędrów ek tych ptaków, ja k o ty m od daw na wiedziano na podstaw ie doświadczeń z obrączkowaniem. Jeżeli chm ury zasłoniły gwiazdy, p ta k i staw ały się zupełnie zdezorien­

towane. Widok gwiazd był niezbędnym w aru n ­ kiem utrzym ania należytego kierunku. P taki patrzy ły na gwiazdy bardzo pilnie i w mom en­

cie spadania m eteorytów zmieniały od razu swoją pozycję.

N asunęło się pytanie, jak zachowałyby się b a­

dane pokrzewki, gdyby patrzyły na gwiazdy z innego stanow iska geograficznego, np. z Azji lub A fryki. Nie było mowy o wyjeździe z p ta­

kam i w klatkach w okolice położone daleko od Fryburga. Znacznie łatw iej i prościej było zmie­

nić ptakom układ gwiazd na miejscu. W ykorzy­

stano do tego celu planetarium , w którym można rzucić na sklepiony sufit dowolny w ycinek roz­

gwieżdżonego nieba. Eksperym entow ano tylko z pokrzew ką piegżą, która w ędruje ze Szwajca­

rii na południowy wschód i przez Bałkany do­

staje się do Egiptu. Tutaj zw raca się w prost na południe i dolatuje wzdłuż Nilu do środkowej A fryki.

W planetarium rzucono na sufit gwiazdy wi­

dziane na szerokości 40° do 50°. Piegża przy­

brała natychm iast pozycję taką samą jak wtedy, gdy p atrzy ła na praw dziw e gwiazdy skrzące się nad nią. Zwolna nasuw ano niebo z okolic poło­

żonych coraz bardziej ku południowi. P tak zw racał się dziobem coraz to bardziej na po­

łudnie, wreszcie przy 15° szerokości geograficz­

nej ustaw ił się w prost na południe; zachowywał się zatem w ten sposób, jakby wędrował na­

praw dę. Dawniej przypuszczano, że dla piegży kierunek lotu wyznacza wschodni brzeg Morza Śródziemnego. Z tych doświadczeń w ynika, że rolę drogowskazu pełni układ gwiazd.

Temu samemu ptakowi, który ustaw ił się pod sztucznym niebem zgodnie ze zm ieniającym się południkowo położeniem geograficznym, prze­

sunięto gwiazdy na zachód. Piegża znalazła się pod gwiazdam i okolic Jeziora Bałkasz w Azji, na 55° wschodniej długości geograficznej. Nowy układ gw iazd zaskoczył ptaka zupełnie; podnie­

cony rozglądał się dokoła i przez m inutę nie

(5)

wiedział, co zrobić. Potem nagle zwrócił się dziobem na zachód. Kiedy powoli nasuwano p ra ­ widłowy układ gwiazd, p tak zaczął zwracać się ku południowi. Na długości geograficznej Wied­

nia ustaw ił się dziobem w prost na południe, wreszcie we F ryburgu przybrał zasadniczy po­

łudniowo-wschodni kierunek.

Doświadczenia zam ierzają badacze dalej pro­

wadzić w ty m kierunku, aby usuwać z niebo­

L u ty 1959

skłonu poszczególne konstelacje gwiazd. Może pokaże się, że W ielka Niedźwiedzica ze swą Gwiazdą P olarną jest drogowskazem dla piegży, podobnie jak była dawniej dla człowieka. Może będzie inaczej. Jeżeli potw ierdzi się, że ptaki kierują się na ciągach układem gwiazd, to wy­

nurzy się nowa zagadka, trudniejsza do rozw ią­

zania: jak u pokrzewek ustaliła się dziedzicznie ta niezwykła umiejętność?

35

M IECZYSŁAW SUBOTOW ICZ (Lublin)

METODY OPTYCZNE I R A D IO W E POM IARÓW ORBITY SZTUCZNYCH S A T E L IT Ó W ZIEMI

Odległość od obserwatora

km

Prędkość kątowa satelity w °/sek

Jasność satelity w wielkościach gwiazdowych

360 88 5,7

720 42 7,2

1080 27 8,1

T700 9 10,1

O k re śle n ie w sp ó łrzę d n y ch p rz e strz e n n y c h i czaso­

w ych sztucznego s a te lity z d u ż ą d okładnością m ożliw e je s t m e to d a m i rad io w y m i i optycznym i. W zasadzie m e to d a opty czn a p o zw ala o k reślić w spółrzędne p rz e ­ strz e n n e z lepszą d okładnością n iż radiow a.

1. M etoda optyczn a

‘S ztuczny s a te lita o śred n ic y n a p rz y k ła d 50 cm je s t słabo św iecącym p u n k te m , p rze su w a ją cy m się sto su n ­ kow o szybko p o nieb ie. O d p o w iad ająca jego ja s n o ś c i1 w ielkość gw iazdow a s a te lity o d an y c h ro zm iarac h lin io w y ch zależy od zdolności odbijającej p o w ierzchni sa te lity o ra z od jego odległości.

W y m ag an ia a p a ra tu ro w e p rz y fo to g ra fo w a n iu sztucz­

n y c h sa te litó w są znaczne . N iech m am y s a te litę 6-ej w ielk o ści gw iazdow ej, poruszającego się z pręd k o ścią l°/s e k i fo to g rafo w an eg o p rzy rzą d em optycznym o ogniskow ej 0,5 m . M ożna ła tw o pokazać, że w tych w a ru n k a c h u k ła d optyczno-fotograficzny, k tó ry m ógł­

b y z a re je stro w a ć sa te litę , m u siałb y być zdolny z a re je ­ stro w a ć w ciąg u 1/300 sek. n ie ru c h o m ą gw iazdę 6-ej w ielkości. J a k zw y k le efektyw ność te lesk o p u foto­

graficznego, re je stru ją c e g o p o ru sza jąc y się obiekt, za­

leży od p a ra m e tr u D2/F , gdzie D — śred n ic a o b ie k ty ­ w u, F — jego ogniskow a.

P o d a je m y obok ta b e lk ę zależności jasn o ści sztucz­

nego s a te lity o lu strz a n e j p o w ierzch n i i śred n ic y 50 cm od odległości.

1 Miarą j a s n o ś c i m jakiegoś ciała niebieskiego jest pewna fun kcja lin iow a logarytm u ośw ietlenia, jakie ciało to daje w m iejscu, gdzie znajduje się obserwator:

mm, = — 2,5 lg J /J 0

gdzie m, J oraz m 0, J0 są to jasności i ośw ietlenia dwóch

—* gwiazd — badanej i wzorcowej w w ielkościach gwiazdo­

wych.

Podana w yżej definicja ośw ietlenia związana jest z um ow ­ ną oceną jasności gw iazd w starożytności. Gwiazdom najja­

śniejszym przypisyw ano jasność 1, nazyw ając je gwiazdami

„pierw szej w ielkości". Gwiazdom, których jasność odpowia­

dała granicy w idzialności (zaledw ie widzialnym ), przypisy­

w ano liczbę 6; nazyw ano je gwiazdam i „szóstej wielkości".

Gwiazdy o pośredniej jasności oznaczono liczbam i 2, 3, 4, lub 5, zależnie od wrażenia obserwatora, porównującego jasność tych gwiazd z gw iazdam i 1-ej i 6-ej wielkości.

D la d o kładnego o k reśle n ia położenia sztucznego sa te lity W p rz e strz e n i, la ta ją c e g o w odległości k ilk u ­ se t k ilo m e tró w p o n ad Z iem ią, zw y k łe m eto d y a s tro ­ nom iczne są n ie w y sta rc z a ją c e . Ze w zględu n a znaczną pręd k o ść k ą to w ą m ało p rz y d a tn e są zw ykłe telesk o p y astronom iczne. Do tego celu zbudow ano sp e c ja ln e te le ­ skopy, k tó re m ogą b y ć u sta w io n e w dow o ln y m k ie ­ ru n k u ; m ożna je bow iem po ru szać dokoła trz e c h w za­

je m n ie p ro sto p ad ły ch osi (ryc. 1). S p ec ja ln a k a m e ra

Ryc. 1. K a m e ra S ch m id ta dostosow ana do fo to g ra fo ­ wania sztucznych satelitów Ziem i

(6)

36

W S Z E C H Ś W I A T u m o ż liw ia d o k o n y w an ie zdjęć s a te lity n a tle n ie ru ­

chom ego n ieb a, albo te ż — d o k o n y w an ie p rze su n ięć film u w ra z z sa te litą w zdłuż n ie b a. D la o k re śle n ia po łożenia s a te lity w zględem g w iaz d sta ły c h w ty m d ru g im p rz y p a d k u , film n a ch w ilę z a trz y m u je m y ; w te d y fo to g ra fo w a n y je s t s a te lita n a tle gw iazd. J e d -

źródto promieniowania

podczerwonego

Ryc. 2. S ch em at u k ła d u do r e je s tra c ji m o m e n tu o tw a rc ia i za m k n ię cia k a m e ry fo to g ra fic z n e j; u k ła d

ta k i je s t u ż y w a n y w ZSR R

nocześnie d o k o n y w an y je s t p re c y z y jn y p o m ia r czasu z dokład n o ścią d o m ilise k u n d y (m sek). M e to d a ta u m o ż liw ia o k reśle n ie p o ło ż en ia sa te lity , lecącego z p rę d k o śc ią ca 8 k m /sek, z d o k ła d n o ścią do k ilk u m e tró w . O gniskow a o b ie k ty w u m a 50 cm długości, p o le w id z e n ia p o sia d a szerokość około 30°. J e s t to zm o d y fik o w an a k a m e ra S c h m id ta 2.

Ryc. 3. A n te n a u k ła d u pom iaro w eg o „ M in itra c k “ ; p r ę ty rozłożone u d o łu tw o rzą e k ra n o d b ija ją c y fa le

ele k tro m a g n e ty c z n e

Z robione za pom ocą a m e ry k a ń sk ie j k a m e ry S ch m id ta zd ję c ia g w iazdy (śre d n ic a ich o b raz u n a k liszy n ie przew yższa 30 m ikronów ) m ogą być zm ierzo n e z d o ­ k ła d n o ścią do ± 3 m ik ro n ó w , co o d p o w iad a d o k ła d n o ­

! Kamera Schm idta jest kom binow anym teleskopem zw ier- ciedlano-soczew kow ym . U żyw ane dotąd teleskopy m ia ły trudne do w ykonania zwierciadła paraboliczne. Prócz tego zw iercia­

dła paraboliczne nie m iały dużej św ia tło siły (dużą św iatłosiłę m ają zw ierciadła o małej ogniskow ej w porównaniu ze śred­

nicą zw ierciadła), gdyż obrazy gw iazd leżące poza głów ną osią optyczną b y ły zniekształcone (aberacja). Tę aberację usunął

ści o k re śle n ia w sp ó łrzę d n y ch k ąto w y c h do ± 2” . D okładność o k reśle n ia m o m e n tu początkow ego i k o ń ­ cowego w y k o n a n ia zd jęc ia w yn o si k ilk a dziesiąty ch m sek., co u z y sk u je się dzięki zegarow i k w arco w em u zsy n ch ro n izo w a n em u sy g n a łam i czasu ze s ta c ji r a ­ diow ej.

Ryc. 4. S in u so id a m oże p rz e d sta w ia ć p ew ie n proces la lo w y

W okół całego globu u sta w io n o 12 ta k ic h k a m e r, ce­

le m d o kładnego sc h a ra k te ry z o w a n ia czasow ych i p rz e ­ s trz e n n y c h w sp ó łrzę d n y ch sa te lity . Z n a ją c szereg p u n k tó w o rb ity sztucznego s a te lity i w iedząc, ja k są one p rz e b y w a n e w czasie, a w ięc z n a ją c p ręd k o ść sa ­ te lity , m ożna sto sunkow o ła tw o — p rzy znajom ości m e c h a n ik i n ie b a — w yznaczyć elip ty czn ą o rb itę s a te ­ lity , p o łożenie p e rig e u m i apogeum oraz śre d n ią od­

ległość od śro d k a Z iem i, a w ięc od jed n eg o z o g n isk elipsy.

Do p o m ia ró w optycznych ja śn ie jsz y c h nieco sztu cz­

n y ch sa te litó w p rzy u ży ciu o b iektyw ów o m niejszej śred n ic y op raco w an o w ZSSR z e sta w y optyczne p ro stsz e od w yżej o pisanej a p a r a tu r y a m ery k ań sk iej.

O braz s a te lity p a d a tu n a p ły tę fo tograficzną. M om enty o tw a rc ia i za m k n ię cia k a m e ry fo tograficznej są r e je ­ stro w a n e bezpośrednio. W e w n ątrz k am ery , w je j n ie ­ czynnym obszarze obok kliszy, um ieszczono elem en t fotooporow y z P b -S , czuły n a podczerw ień, k tó r a n ie działa n a p ły tę foto g raficzn ą. P rz ed o b ie k ty w em z n a j­

d u je się źró d ło p ro m ie n io w an ia podczerw onego (ryc. 2).

O scylograf p ętlic o w y z a p isu je p rą d p ły n ą cy p rze z ele­

m e n t fotooporow y, n o tu je d alej sek u n d o w e im p u lsy z e g ara astronom icznego, sy g n ał w zorcow y o częstości 500 h erc ó w oraz m o m e n ty o tw ie ra n ia i za m y k a n ia k a ­ m e ry fo to g raficzn ej. Czas o tw ie ra n ia i za m y k a n ia k a ­ m e ry w y n o si 2 do 3 m sek. M etoda ta u m ożliw ia r e ­ je s tra c ję sa te litó w o ja sn o ści gw iazdow ej 2,5 do 3, p rz e b ie g a ją c y c h niebo z p ręd k o śc ią l°/sek.

In n a w e r s ja now ego p rz y rz ą d u d la optycznej r e je ­ s tr a c ji m o m e n tu p rz e lo tu sztucznego s a te lity k o rz y sta z b ard z o czułego d e te k to ra p ro m ie n io w an ia , ja k im je s t fotopow ielacz. O b ra z sztucznego s a te lity p a d a p o ­ p rzez o b ie k ty w n a nie p rz ez ro c zy stą d ia fra g m ę z sze­

re g ie m szczelin, k tó ry c h położenie w zględem gw iazd sta ły c h je s t znane. P rą d fo to m n o żn ik a je s t n o to w an y p rze z u rzą d zen ie piszące. M om entow i p rz e lo tu sa te lity to w arz y szy siln iejszy im p u ls p rąd u . C zasam i za m ia st d ia fra g m y u m ieszcza się p ły tę fo to g ra ficz n ą ze szcze­

lin a m i. N a k liszy fo to g ra fo w a n e są g w iazdy i p rz e la - Schm idt przez um ieszczenie przed zw ierciadłem cienkiej szkla­

nej p łytk i k orekcyjnej. D zięki odpow iedniem u kształtow i płytka korekcyjna niem al całk ow icie usuw a błędy aberacji oraz um ożliw ia u życie zw ierciadeł sferycznych. Sw iatłosiła kam ery Schm idta jest duża i dochodzi do 1 : 0,5. D zięki temu można fotografow ać znaczne obszary nieba lub tez — słabe obiekty niepu nktow e (m gławice, kom ety).

(7)

L u ty 1959

37

tu ją c y sa te lita . D zięki te m u dok ład n iej m ożna określić położenie szczelin w zględem gw iazd stałych.

Do w y zn aczen ia w sp ó łrzęd n y ch sztucznych sa telitó w o m a łej ja sn o ści za pom ocą p rzy rząd ó w optycznych o m a łe j śred n ic y m ożna też użyć znacznie czulszych d e te k to ró w p ro m ie n io w an ia n iż p ły ta fotograficzna.

Ryc. 5. D w ie sin u so id y a i o p isu jące dw a procesy falo w e są p rz e su n ię te w fazie o k ą t cpj. W zględem p u n k tu A p u n k t B je s t p rze su n ięty w fazie o kątcp1,

p u n k t C o k ą t 2jt, za ś p u n k t D — o k ą t 2jt + <pŁ

N ajczulsze fo to k o m ó rk i cezow o-antym onow e p o sia d ają w y d ajn o ść k w a n to w ą : 1 e le k tro n n a 3 lu b 4 fotony, podczas gd y je d n o ziarn o em u lsji d a się w yw ołać, gdy p a d n ie n a n ie śre d n io 10 000 k w a n tó w prom ieniow ania.

P rz y zdolności rozdzielczej p o w ierz ch n i fotokom órki ró w n e j 0,1 m m m ożna -liczyć n a 100-k ro tn e polepszenie czułości p rz y z a stą p ie n iu kliszy fotograficznej — foto­

kom órką.

O d m ia n ą m e to d y optycznej są su b ie k ty w n e ob ser­

w a c je w izu a ln e , p ro w ad zo n e za pom ocą m ałych te le ­ skopów o śre d n ic y o b ie k ty w u 50 do 70 m m , dającego p o w iększenie 6 do 10 raz y , z po lem w id ze n ia 8 do 10°.

T elesk o p y ta k ie u m o ż liw ia ją o b serw ację o b iek tó w 8 do 9 w ielkości gw iazdow ej. W p o lu w id ze n ia telesk o p u z n a jd u je się n ić, k tó re j położenie o k reśla n e je s t w e ­ d łu g gw iazd, o b ję ty ch polem w id ze n ia teleskopu. O b­

se rw a to r m usi o k reślić m o m e n t p rze jścia sa te lity przez nić. D okładność je s t tu znacznie m n ie jsz a n iż przy m etodzie fo to g ra fo w a n ia.

W ZSR R je s t 95 ta k ic h sta c ji o b serw acji w izualnej, w U SA — 115, w Ja p o n ii — 71, w A u stra lii — 4, w C hile — 3, n a A n ty la c h — 1. W Polsce też p ra c u je k ilk a sta c ji o b se rw ac ji w izu a ln e j. N ow e sta c je z a re je ­ stro w an o w A rg e n ty n ie , M eksyku, K ongo Belg., A fry ­ ce P łd., U ru g w a ju itd. W P o lsce o b serw acje sztucznych sa te litó w p ro w a d zo n e są p rzez o b se rw ato ria astro n o ­ m iczne i sp e c ja ln e sta c je ro k u geofizycznego. C e n tra la o b se rw ac ji sp u tn ik ó w „C osm os“ w M oskw ie po d aje te le g ra fic z n ie efe m e ry d y d la o b serw acji sp u tn ik ó w oraz o trz y m u je te leg rafic zn ie w y n ik i ty c h obserw acji.

Z espoły o b se rw a c ji w izu a ln e j śledziły od 4 p aź d zier­

n ik a 1957 sztuczne s a te lity rad z iec k ie, oznaczone w te r ­ m inologii astro n o m icz n ej 1957a i fi. O b serw acje te u m ożliw iły s ta łą k o n tro lę ru c h u sa telitó w , pozw alały p rzepow iedzieć ich p rzy sz łą tr a je k to rię oraz końcow y od cin ek drogi p o w ejściu w głębsze w a rstw y a tm o ­ sfery.

O b serw ac je ty c h zespołów b y ły szczególnie cenne, gdy z a p rz e s ta ły p rac o w a ć n a d a jn ik i obu satelitów . O czyw ista było jeszcze m ożliw e śledzenie sa telitó w m e to d am i ra d a ro w y m i. W izualnie d o k onano 9 obser­

w ac ji trzeciego ele m e n tu pierw szego s a te lity rad z iec­

kiego (prócz r a k ie ty nośn ej, a -2 i sam ego s a te lity , a - l) ; ty m ele m e n te m b y ł stożek o chronny a-3 . Bez ob ser­

w ac ji w izu a ln y c h n ig d y zapew ne n ie b yłby on w y ­ k ry ty .

A naliza o b serw acji o m aw ianych zespołów pozw oliła stw ierdzić, że gęstość atm o sfery n a w ysokości ca 240 k m je s t p ię cio k ro tn ie w iększa, niż p ie rw o tn ie przypuszczano. W arto dodać, że liczb a b łęd n y ch o b se r­

w acji b y ła m in im aln a.

Z w ykle je d n a s ta c ja może p rze p ro w ad z ić je d n ą obserw ację w ciągu je d n e j se sji (o zm roku lu b p rzed w schodem Słońca), czasam i ty lk o — w ięcej. Do 31 g ru d n ia 1957 dokonano 1508 o b se rw ac ji n a całym św iecie (z w y łączen iem sta c ji rad zieckich) w 151 ze­

społach w ciąg u 747 sesji.

T rzeba zauw ażyć, że m eto d y optyczne m a ją je d n ą przew agę n a d radiow ym i, tę m ianow icie, że są sk u ­ teczne ta k ż e i w ted y , gdy n a po k ład zie s a te lity nie p ra c u je n a d a jn ik rad io w y . S p ra w a za silan ia ty c h n a ­ d ajn ik ó w p o zo staje cią g le isto tn y m m an k am e n te m , dopóki s a te lity n ie zo stan ą za o p atrz o n e w sku teczn ie p ra c u ją c e b a te rie fotow oltaiczne, czerpiące en erg ię ze Słońca i p rze k sz ta łc a ją c e ją w e n e rg ię elektryczną.

Ryc. 6. K ą t y o k reśla k ie ru n e k do sa telity , w yznaczony z różnicy faz (rów nej n a ry s u n k u d la nrzyk*adu 'N }.) fa l rad io w y ch dochodzących do a n te n W i Z, e m ito ­ w an y c h przez n a d a jn ik n a satelicie. R óżnica dróg p rze­

b y ty c h przez fa le od sa te lity do a n te n y W i Z w ynosi odpow iednio d la k ie ru n k u a -*■ Vs X, dla k ie ru n k u b ->

-*■ l ‘/s A, zaś d la k ie ru n k u c -» 2Vs X. Is tn ie je w ięc w ieloznaczność w o k reśle n iu k ie ru n k u do satelity . Roz­

strzy g a j ą d o d atk o w a p a r a a n te n Z i W '. N a ry su n k u u dołu lite ra „d“ w sk az u je p ierw szy n ie o z m c 'ony k ie ru n e k . K ie ru n e k te n leży poza polem w id zen ia zw ężonej p a ry a n te n Z i W ', k tó re „w id zą“ ty lk o k ie ru n e k a; w te n sposób w y ró ż n ia m y p raw d ziw y

k ie ru n e k do s a te lity ; je s t n im k ie ru n e k a

O pisana w cześniej m e to d a optyczna p o sia d a k ilk a w ad. D la sa te litó w la ta ją c y c h n a w ysokości k ilk u s e t km czas p o b y tu sa te lity w obszarze w id zialności sta c ji obserw acy jn ej je s t n ie z b y t długi. P ró c z tego sa te lity ta k ie m ogą być w idoczne je d y n ie k ró tk o po zachodzie S łońca i tu ż p rze d w schodem , k ie d y sam e są ośw ietlo ­ ne, a s ta c ja o b se rw ac y jn a ju ż (albo jeszcze) n ie z n a j-

(8)

38

W S Z E C H S W I A T d u je się w p ro m ie n ia c h Słońca. S p ra w ę p o g a rsz a o g ra ­

n iczen ie w id zialn o ści n ie b a p rz e z ch m u ry . D o te g o zaś, a b y s a te lita m ógł być d o strze g aln y w iz u a ln ie (lub za pom ocą k liszy foto g raficzn ej), m u si on p o sia d a ć odpo­

w ie d n ią jasn o ść, a w ięc d o sta te czn ie d u że ro z m ia ry liniow e. W ym ienione (i n iew y m ien io n e) p o w o d y czynią m e to d y o b se rw ac ji w izu a ln e j sto su n k o w o k ło p o tliw e szczególnie p rz y sz y b k im o k re ś la n iu tr a je k to r ii s a te ­ lity .

2. M etoda radiow a

Z nacznie lepsze, chociaż n ie c o m n ie j d o k ła d n e, są po d ty m w zg lęd em m e to d y ra d io w e . D la p rz y k ła d u opiszem y za sto so w a n y w p ro je k c ie a m e ry k a ń sk im

„ V a n g u a rd “ u k ła d do śle d ze n ia sa te litó w , n a z w a n y

„ M in itrac k " (ryc. 3). Z asa d a u m o ż liw ia ją c a w y z n a ­ czenie poło żen ia s a te lity w zg lę d em s ta c ji n az ie m n ej p o leg a n a o k re śle n iu różn icy fa z fa l ra d io w y c h docho­

dzących jed n o cześn ie do p a ry a n te n o d b io rczy ch sta cji.

N a tu ra ln ie — s a te lita m u si b y ć za o p a trz o n y w n a d a j-

Ryc. 7. „P ole w id ze n ia " a n te n y u k ła d u „M in itrac k ", k s z ta łtu w a c h la rz a

n ik rad io w y , w y sy ła ją c y sy g n a ły (fale e le k tro m a g n e ­ tyczne) o za d an e j częstości.

P ro c es falo w y m ożem y so b ie p rz e d sta w ić w p o sta ci sin u so id y (ryc. 5). P u n k ty leżące n a p rz e c ię c iu a n a lo ­ gicznych gałęzi sin u so id y z p r o s tą ró w n o le g łą do osi czasów z n a jd u ją się — ja k m ó w im y — w tej sam ej faz ie lu b d r g a ją w te j sam ej fazie. T a k n a p rz y k ła d w te j sa m ej faz ie są p u n k ty A i, A 2, ... A n , pod o b n ie

ciąg p u n k tó w B j, B 2, B 3, ... lu b C1; C2, C3, ... itd . O d­

ległość m iędzy dw om a n ajb liż szy m i p u n k ta m i, d r g a ją ­ cym i w te j sam ej fazie, nosi n az w ę długości fa li X (ryc. 4). Częstość k ołow a co = 2jtn, gdzie n — częstość d rg ań . J e ż e li p ręd k o ść ro zchodzenia się fa li je s t c, to

, c 2jt f-— — — c

n co

D w ie fa le a i f5 (ryc. 5) m ogą być w zględem siebie p rz e su n ię te w fazie o k ą t qpi = 03 11. M ów im y, że róż­

n ic a w faz ie m iędzy fa la m i a i P w y n o si cpi- Otóż, ja k w sp o m n ieliśm y w y żej, z p o m ia ru ró żn icy faz dw óch fa l rad io w y c h , d o cierają cy c h do p a r y an ten , rozm ieszczonych w z a d an e j odległości w zględem siebie, m ożna o k reślić k ie ru n e k do ź ró d ła dochodzącego sy-

Ryc. 8. O siem a n ten , tw o rzący ch p ięć p a r stanow i u k ła d a n ten o w y s ta c ji „ M in itra c k “

g nału. P o d o b n a je s t z re sztą zasada, n a ja k ie j u sta la m y położenie ź ró d ła fa li a k u sty cz n ej, d o cierają ce j do n a ­ szych uszu.

D ochodzące pod k ą te m y fa le d o a n te n y W i Z ró żn ią się w fazie ta k , że ró ż n ic a dróg p rz e b y ty c h przez fa le d o b ie g ają ce do a n te n y Z i W w ynosi '/.i A (ryc. 6).

W isto cie n ie je s t p ew n e , czy ró ż n ic a dró g w yn o si 1 / 3 A (dla k ie ru n k u a), czy też I 1/3 A (dla k ie ru n k u b) lu b też 2i/ 3 X itd . W c e lu ro zstrz y g n ięc ia niep ew n o ści u m iesz­

cza się trz e c ią a n te n ę W ' znacznie bliżej do a n te n y Z niż a n te n a W. D od atk o w a a n te n a p ozw ala u n ik n ą ć dw uznaczności w o k re śle n iu „praw dziw ego" k ie ru n k u n ad c h o d zą cy c h fa l rad io w y c h , gdyż u k ła d a n te n Z —W '

„w idzi" w ęższy o b sz a r n ie b a niż u k ła d a n te n Z —W.

D la u k ła d u Z—W ' k ie ru n e k „ d “ (p atrz ryc. 6) leży poza polem „w idzenia".

K aż d ą a n te n ę ra m o w ą u k ła d u „M in itrac k " tw o rzy z e sta w sta lo w y o długości 18 m i szerokości 3 m (ryc. 3). „P o le w id zen ia" ta k ie j a n te n y leży w obszarze w ac h larza , k tó reg o ro z m ia ry k ą to w e <w k ie ru n k u p ó ł­

n o c -p o łu d n ie w ynoszą 100°, zaś w k ie ru n k u w sch ó d - zachód — ty lk o 10°. D latego też w iąz k a fa l rad io w y c h o ta k ic h ro z m ia ra c h m oże b y ć o d b ie ra n a p rze z a n te n ę (ryc. 7).

C ałość u k ła d u an ten o w eg o „M in itrac k " tw o rzy osiem a n te n , k tó re połączone są w 5 p a r: trz y p a r y w k ie -

(9)

L u ty 1959

39

y v \ I A A ru n k u p łn .-p łd ., oraz dw ie p a r y w k ie ru n k u w sch.-

zach. (ryc. 8). A n te n y tw o rzą ce p a r y ze w n ę trz n e są od siebife odległe n a 150 m , zaś a n te n y tw o rzące p a ry w e w n ę trz n e w k ie ru n k u p łn .-p łd . z n a jd u ją się w od ­ ległości 19,2 m o ra z 3,6 m. O dległość a n te n w ew n ętrz­

n ej p a r y w k ie ru n k u w sch.-zach. w ynosi 19,2 m. W iąz­

k a f a l ra d io w y c h o szerokości 10° je s t o d b ie ra n a w zdłuż p o d łu ż n y ch w y m ia ró w a n te n y w k ie ru n k u w sch.-zach.

W y k o n an e m e to d ą ró żn icy faz za pom ocą u k ła d u

„M in itra c k " p o m ia ry w k ie ru n k u p łn .-p łd . oraz w k ie ­ ru n k u w sch.-zach. d a ją d w a k ą ty , k tó re um ożliw iają o k re śle n ie a k tu a ln e g o położenia i k ie ru n k u r u c h u sa ­ te lity .

K ą ty te u tw o rzo n e są przez k ie ru n e k : s ta c ja ob ser­

w a c y jn a — s a te lita o raz przez limię głów ną danej p a ry a n ten .

Z w ykle położenie s a te lity o k reśla się w zględem u k ła d u o d n ie sie n ia zw iązanego z gw iazdam i stałym i, k tó reg o p o cz ątek z n a jd u je się w śro d k u Ziem i. Z nając szerokość geog raficzn ą sta c ji „M in itrack " i czas doko­

n y w a n ia o b se rw ac ji s a te lity o raz m a ją c w yznaczone w om ów iony w yżej sposób k ą ty , pod ja k im i „w idzim y"

w d a n y m m om encie sa te litę ze sta c ji o bserw acyjnej, ła tw o m ożem y o k reślić położenie s a te lity w zględem zdefiniow anego p rze d chw ilą u k ła d u odniesienia.

D o datkow y u k ła d elek tro n iczn y w ra z ze w szystkim i p a ra m i a n te n (ryc. 9) u m ożliw ia b a d a n ie różnic fazo­

w ych, o d p o w iad a ją cy c h różnicom dróg do 1/1000 d łu ­ gości fali. Czas o b se rw ac ji w ynosi około 1 m sek. D la­

tego k ie ru n e k s a te lity m ożna tą m etodą ok reślić z do­

k ła d n o ścią do 20 se k u n d k ą ta bryłow ego.

W USA je s t siedem sta c ji ty p u „M in itrac k ", zbu­

d ow anych w ra m a c h p ro g ra m u „V an g u ard “ . C ztery d alsze s ta c je z n a jd u ją się w S an D iego, B ry ty jsk ic h

In d ia c h Z achodnich, A fry ce P o łudniow ej oraz w A u­

s tra lii. S ta c je te u m o ż liw ia ją obliczenie tra je k to rii sa te lity la ta ją c e g o n a w ysokości p o n ad 500 km .

108 M H 7 108M H Z

anteny

Ryc. 9. S ch em at blokow y u k ła d u elek tro n o w eg o „M i­

n itra c k " do m ie rzen ia różnicy faz sygnałów p rzy c h o ­ dzących do p a ry anten. B lok I sta n o w i u k ła d , p rz e ­ k sz tałcając y o d eb ra n e sygnały p rzez je d n ą p a rę a n te n w im p u lsy o częstości 500 Hz. B lok II g e n e ru je im ­ p u lsy w zorcow e o częstości 500 Hz. S y g n ały n a w y jśc iu bloków I i I I są p rz e su n ię te w faz ie o ty le , ile w ynosi różnica faz m iędzy fa la m i rad io w y m i, dochodzącym i do obu a n ten . B lok I I I p rz e d sta w ia u k ła d e le k tro ­ niczny, n a w y jśc iu k tó reg o o trz y m u je m y im p u lsy p ro ­ sto k ą tn e o szerokości p ro p o rc jo n a ln e j do równiny faz sygnałów o d eb ra n y ch p rzez obie an te n y . B loki IV i V służą do num erycznego i graficznego o k re śle n ia różnicy

faz obu sy g n ałó w z dw óch a n te n

W yniki uzy sk an e przez te sta c je p rz e jm u je c e n tra la w W ashingtonie. Po sk o ry g o w an iu id ą one do m aszyny m a tem aty czn ej IBM-704. M aszyna t a o k reśla a k tu a ln y k ie ru n e k i odległość od śro d k a Z iem i do sta c ji ob ser­

w acy jn ej oraz k ie ru n e k od sta c ji do s a te lity w u k ła -

Ryc. 10. I II rad zieck i sp u tn ik

(10)

40

W S Z E C H Ś W I A T

Ryc, 11. M ontaż n ajw y ższeg o sto p n ia r a k ie ty w ielo ­ stopniow ej, k tó r a d o sta rc z y ła n a o rb itę ,,E x p lo re ra “, a m e ry k a ń sk ie g o sztucznego sa te litę . S iln ik o raz p a li­

w o najw yższego sto p n ia z n a jd u je się w części p o m a lo ­ w a n e j ma czarno. A p a r a tu ra p o m ia ro w a z n a jd u je się w części b ia łej. Z e w zg lę d u n a ta je m n ic ę w o jsk o w ą niższy sto p ień otoczony je s t p o k ry w ą (na ra z ie bow iem sztuczne s a te lity w y rz u c a n e są n a o rb itę z a pom ocą pocisków b alisty c zn y c h , b u d o w a n y c h w c e la c h m ili­

ta rn y c h )

Ryc. 12. R a k ie ta, k tó r a d o sta rc zy ła n a o rb itę a m e ry ­ k ań sk ieg o sztucznego sa lte litę

dzie w spółrzędnych, zw iązan y m z gw iazd am i stałym i.

O trzy m a n e w y n ik i o b se rw ac ji od ró żn y c h sta c ji (ra­

d iow ych, o ptycznych i w izualnych) w zdłuż drogi s a te ­ lity m a sz y n a w sta w ia do w zorów i o k reśla z nich o rb itę. P o u w zg lę d n ie n iu sz ereg u p o p raw ek , m aszyna IBM -704 oblicza p o łożenia s a te lity m in u ta po m inucie, 150 ra z y szybciej n iż a k tu a ln e p o łożenia sa te lity . M a­

szyna k o ry g u je o b liczenia o rb ity w m ia rę o trz y m y w a ­ n ia n o w y ch w y n ik ó w ze sta c ji o b serw acy jn y ch .

O m ów iony sy ste m „M in itra c k 11 należy do gru p y sy stem ó w in te rfe re n c y jn y c h . O becnie ro zp raco w an y ch je s t k ilk a d z ie sią t sy stem ó w o k re śla n ia w spółrzędnych r a k ie t (satelitów ) m e to d am i rad io w y m i. S y stem y te tw o rzą w istocie c z te ry g ru p y , ze w zg lęd u n a zasady fizyczne leżące u ic h p o d staw :

a) o p a rte n a efekcie (zjaw isku) D opplera, b) o p a rte n a p o m ia rze fazy (fazom etryczne), e) im pulsow e,

d) in te rfe re n c y jn e .

Szczegółow e o m ów ienie za sa d y p ra c y każdej z gru p w y b ieg ało b y poza ra m y n in iejszeg o arty k u łu .

(11)

JE L E Ń E U R O P E JS K I (C ervus elaphus L.) z Zoo w Zam ościu Fot. S. P oradow ski

(12)

K O SZ A T K A (D irom ys m ite d u la ) Fot. L. S yc h

(13)

L u ty 1959 41

3. Z n a cze n ie n a u k o w e d o kła d n ych pom iarów orbity sztu c zn y c h satelitów

W ym ienim y tu zaledw ie k ilk a n au k o w y c h zastoso­

w ań o p isa n y ch w cześniej pom iarów . P o zw alają one p rze d e w szy stk im d okładnie w yznaczyć o rb itę sa telity . Je ż e li w p e rig e u m sw ej o rb ity s a te lita w chodzi p e rio ­ dycznie w g ó m e w a rstw y atm osfery ziem skiej, to śle ­ d ze n ie zm ian te j o rb ity u m ożliw ia o k reśle n ie szeregu fizycznych w łasn o ści g ó rn y ch w a rstw atm o sfery Z ie­

m i, w szczególności zaś — ro zk ła d u gęstości a tm o ­ sfe ry Ziem i.

A tm o sfera Z iem i nie zachow uje się sta cjo n arn ie.

Je j ro zm iary i gęstość, szczególnie w g ó rnych w a r­

stw a c h , u le g a ją zm ianom . Z ty c h zm ian m ożna śledzić, ja k i je s t w p ły w efektów przyp ły w o w y ch w górnej atm osferze, k tó r e m uszą ta m być znaczne.

P rz e su w a n ie się p erig e u m zanurzonego w atm osfe­

rz e um o żliw ia p rz e b a d a n ie odchyleń ro zk ła d u gęstości a tm o sfery od s y m e trii k u lis te j z sam ej ty lk o analizy orbity.

A n aliza zm ian y o rb ity z u pływ em czasu ro k u je m ożliw ość dokładnego o k re śle n ia k sz ta łtu Ziem i. J e ­ żeli k o rzy sta m y z tra d y c y jn y c h m etod astronom icznych

i geodezyjnych p rzy w yznaczaniu k sz ta łtu Ziem i, trz e ­ ba dokonać bardzo d o kładnych pom iarów w spółrzęd­

nych czasow ych i p rze strzen n y c h gw iazd. P rz y użyciu sztucznego sa te lity p ro b lem sta je się stosunkow o p ro ­ sty. P rz y znanej orbicie s a te lity z dokładnością do 10”

oraz czasie p rze lo tu z dokładnością do k ilk u m sek, m ożna — o b se rw u ją c sztuczsnego sa te litę z d o k ła d n o ­ ścią do 5 " — u sta lić w sp ó łrzęd n e o b se rw a to ra z do­

k ład n o ścią do k ilk u m etrów ! O dpow iada to ok reślen iu w spó łrzęd n y ch geograficznych p u n k tu o b se rw ac ji z do­

kład n o ścią do u ła m k ó w se k u n d y łuk u . D la uzy sk an ia ta k iej dokładności astro n o m o w ie m usieliby p rzez długi czas obserw ow ać gw iazdy p rz y użyciu b ard z o p re c y ­ zyjnych in stru m e n tó w .

O dchylenia o rb ity sa te lity od obliczonej um ożliw ią o kreślenie an o m alii g ra w ita c y jn y c h p o la ciężkości Ziem i, a w zw iązku z tyiji — ta k że opisać rozkład m asy Ziem i. R y su ją się ta k że m ożliw ości sp raw d zen ia ogólnej te o rii w zględności z analizy o rb ity sa telity .

W ym ieniliśm y ty lk o n ie k tó re m ożliw ości b ad a ń n aukow ych z an a liz y o rb ity sztu czn y ch satelitó w . K iedy indziej om ów im y n a to m ia st ju ż uzyskane w yniki.

CELESTYNA O RLIK O W SK A (Kraków )

B E N E D Y K T DYBOW SKI

PIE R W SZ Y W YKŁADOW CA T E O R II EWOLUCJON1ZMU W POLSCE

M iałem być w naszej O jczyźn ie p ie rw sz y m o b jaśniającym fa k ty t e ­ orii ew o lu cyjn ej.

B en ed y k t D ybowski, 15/XI, 1929

W se tn ą ro cznicę w y d an ia epokow ego dzieła D a r ­ w i n a : O p o w sta w a n iu g a tu n k ó w , A nglia ju ż w ro k u ubiegłym o d d ała cześć p am ięci sw ego najw iększego biologa, łącząc te uroczystości z X V K ongresem Zoo­

logów.

W zw ią zk u z o pracow yw aniem przez liczny zespół p ro b lem u rec ep cji d arw in iz m u w P olsce w a rto u stalić, ja k ie śro d o w isk o n au k o w e i k to p ierw szy głosił u n as z k a te d ry u n iw ersy te ck iej te o rię ew olucji i doboru n a ­ tu raln eg o .

M am y d w ie w spółczesne h isto rie zoologii w Polsce.

P ra c ę w cześniejszą H e n ry k a H o y e r a z ro k u 1948, z a ­ ty tu ło w a n ą : Z a rys dziejó w zoologii w Polsce oraz póź­

n iejszą, w y cz e rp u ją c ą G ab riela B r z ę k a pod ty tu łem : H istoria zoologii w Polsce do ro ku 1948, cz. III. M a te­

riały do h isto rii ośrodka w arszaw skiego, w y d an ą w 1955 roku.

H o y er n a stro n ie 20 w ym ienionego Z a rysu pisze:

„W założonej w 1862 ro k u Szkole G łów nej w W arsza­

w ie z a jm o w a ł pow ażne stanow isko n a u k o w e A ug u st W r z e ś n i o w s k i... Był on też pierw szym , k tó ry w y ­ k ła d a ł te o rię ew o lu cji D arw in a".

G ab rie l B rzęk — bez p o w oływ ania się n a źró d ła — stw ierdza, że W rześniow skiego poprzedził D y b o w ­ s k i , pisze bow iem n a stro n ie 76 te słow a:

„P om im o k ró tk ie j, bo d w u letn iej zaledw ie d ziała l­

ności w Szkole G łów nej, v^ywarł D ybow ski bardzo w ielki w p ły w n a m łodzież, a to zarów no p rzez u m ie­

ję tn e stosow anie now oczesnej m etody n a u c za n ia zoo­

logii, ja k o też przez zaszczepienie w m łodzieży szero­

kiego p o g lą d u przyrodniczego oparteg o n a ew olucjoni- stycznych zasadach. D ybow skiem u p rz y p a d a w nauce polskiej zaszczytna ro la siew cy i płom iennego szerm ie­

rza zasad ew olucjonizm u, a w szczególności zasad d a r ­ w inizm u. W y kładał on bow iem w Szkole G łów nej ew o- lucjonizm ju ż w trz y la ta po u k a z a n iu się w iekopom ­ nego dzieła K aro la D arw in a, gdy do w iększości u n i­

w e rsy te tó w św ia ta n ie d o ta rła jeszcze id ea ew olucji lub b y ła w nich n a m ię tn ie zw alczana".

A by nie m nożyć zb y tn io p rzy k ła d ó w w sp ra w ie roz­

bieżności zdań, k to p ierw szy głosił w Polsce d a rw i- nizm, w spom nę tylko, że Jó zef N u s b a u m zgadzał się z H oyerem , gdyż w dziele za ty tu ło w a n y m : Id ea ew o ­ lucji w biologii pisze w ro k u 1910 te słow a: „Zw łaszcza W rześniow ski w ie lk ie położył zasługi, ja k o pierw szy w ogóle p ro fe so r P olak, k tó ry w Szkole G łów nej, a później w U n iw ersy te cie W arszaw skim w y k ład a ł szczegółowo z k a te d ry te o ry ę rozw oju i ju ż w k ilk a la t po p o ja w ien iu się dzieła D arw in a, bo w 1864, kiedy

(14)

42

W S Z E C H S W I A T

do w ielu jeszcze u n iw e rsy te tó w E u ro p y i A m e ry k i nie d o ta rło św ia tło ew ołucyonizm u“ . (C y ta ta ze s tro n y 436).

P o śre d n i dow ód n a to, że n ie k to inny, a le w łaśn ie D ybow ski z a in sp iro w ał w S zkole G łów nej w y k ła d y ew olucjonizm u, m ożna znaleźć a n a liz u ją c p ra c ę L u d ­ w ik a SZPER LA z ro k u 1913 po d ty tu łe m M a te ry a ly do h isto ry i S z k o ły G łó w n e j W a rsza w skie j. S zp erl pisze, że n a R adzie W ydziału M atem aty czn o -F izy czn eg o z d n ia 17 p a ź d z ie rn ik a 1863 ro k u o m a w ian y b y ł p ro ­ je k t podziału p rzed m io tó w ; zo stał o n o p ra c o w a n y przez J. N ata n so n a i w y sła n y do R ad y O gólnej. P rz e w id y w a ł n a k u rsie IV. w y k ła d y „ H isto ry i ro zw o ju zw ie rząt".

N ależy uznać, że w y k ła d y te z a p ro je k to w a ł D ybow ski.

W rześniow ski, k tó ry o b ją ł k a te d r ę p o z a areszto w an iu D ybow skiego w ro k u 1864, n ie re a lizo w a ł p ro g ra m u u sta lo n e g o w ro k u 1863, n a to m ia s t w y k ła d a ł n a k u r ­ sie IV., k tó ry o tw a rto d o p ie ro w ro k u a k a d em ick im 1865/6, h isto rię n a tu ra ln ą w ym oczków , a później i h i­

s to rię n a tu ra ln ą ssaków .

G dyby n asz z n a m ie n ity le k a rz -b io lo g n ie po zo staw ił p a m ię tn ik a , m oże b y śm y doty ch czas byli z d a n i n a do ­ m ysły.

P a m ię tn ik d oktora B e n e d y k ta D ybow skiego od ro ku 1862 za c zą w szy do ro k u 1878 został w y d an y w ro k po śm ierci a u to ra , k tó ry n a d w a m iesiące p rzed zgonem pisze do n iego w stęp, a w n im pom ieszcza tę w ażką w ypow iedź:

„W chw ili, gdy w śró d m łodzieży ak ad em ick iej w a r­

szaw skiej w ro k u 1862 w rz ało i k ip ia ło ja k w k o tle sto jąc y m n a p ło m ien ia ch ogniska, rozpocząłem w św ie­

żo dźw ig n iętej Szkole G łów nej W arszaw skiej, w y k ład y zoologji i a n a to m ji poró w n aw czej; p rze d m io ty te po sław n y ch , g e n ja ln y c h p ra c a c h K aro la D arw in a, ogło­

szonych w ro k u 1859, n a b ie ra ły znaczenia nowego, o o lbrzym iej doniosłości nie p rzeczuw anego n aw e t p rze d tem . M iałem być w n aszej O jczyźnie p ierw szym o b ja śn ia ją c y m fa k ty te o rii ew olu cy jn ej i w y k azu jący m doniosłość, ja k ą w nosiła te o ria rzeczona w św ia t m yśli ludzkiej.

N a z e b ra n ia c h p ry w a tn y c h m łodzieży postępow ej w arsza w sk ie j o b ja śn ia łem ju ż p rz e d te m p a ro k ro tn ie głów ne za sa d y te o rji ew o lu c y jn e j, stą d też w iedziano, że je ste m je j zw olennikiem , a n ad to gorącym w ie lb i­

cielem D arw in a. Więc p ierw szy m ój w y k ła d m ia ł licz­

n y ch słuchaczy t a k z g ro n a m łodzieży, ja k też i s ta r ­ szych w iek iem ludzi".

Z ty c h k ilk u treściw y ch , rzeczow ych zdań w ynika, że D ybow ski dogłębnie zrozum iał isto tn e znaczenie zn a k o m iteg o dzieła D a rw in a i d o k ła d ał sta ra ń , ab y zo­

sta ło ono zro z u m ian e i docenione przez w arsza w sk ie środow isko.

W P a m ię tn ik u są liczne dow ody, że n asz w ielki zoo­

g eo g ra f zd a w a ł sobie sp ra w ę z przeszkód, z ja k im i się sp o tk a re a liz u ją c p la n y p rac y w o p arc iu o zasady ew o­

lucjonizm u. Oto, co pisze w e w sp o m n ie n ia ch irk u ck ich z 1864 ro k u : „C ałe w ieczory spędzałem robiąc w yciągi z dzieł pożyczonych, w ciągu te j p rac y p rzy szed łem był do p rze k o n an ia , że p rzy ro d n icy p e te rsb u rsc y m y lą się u zn a ją c: 1) a w ifa u n ę w schodniej S y b e rji za p ra w ie id e n ty cz n ą z za ch o d n io -sy b e ry jsk ą i e u ro p e jsk ą, 2) że B a jk a ł je s t b ard z o u bogi odnośnie do fa u n y niższych

zw ie rząt" (str. 65).

W ty m ż e o k resie sw ego życia D ybow ski ja k o k a - to rż n ik z e tk n ą ł się z p rz y ro d n ik ie m ro sy jsk im R. M a- a k i e m , k tó ry za p y ta n y p o tw ie rd z ił przypuszczenie D ybow skiego o sta n o w isk u uczonych p etersb u rsk ic h . Zaś p y ta n ie : „ ja k się z a p a tru ją p rzy ro d n icy n a poglądy D a rw in a — zbył k ró tk ą odpow iedzią, że żad en z p rz y ­ ro d n ik ó w p rz y ją ć te o rji D a rw in a nie m oże" (str. 67).

D ybow ski p o d k reśla , że jego poglądy b y ły ca łk o w i­

cie sp rzeczn e z p o g lą d am i a k a d em ik ó w p etersb u rsk ic h . Ja sn o w ięc w idział, że n ie m oże liczyć n a ich poparcie.

M iał n ad z ie ję, że u zy sk a pom oc w re a liz a c ji sw ych p ra c od W ład y sław a T a c z a n o w s k i e g o , kusto sza G ab in e tu Zoologicznego w W arszaw ie, lecz i z tej stro n y spodziew ał się p ew n eg o sprzeciw u, gdyż pisze:

„W praw dzie w iedziałem , że o n ślepo w ierz y w d ogm at L i n e u s z a : to t n u m e ra m u s species ąuod ad in itio crea v it in fin itu m ens, lecz sądziłem , że naoczne fa k ty prze k o n ać go n are szc ie zd o łają o bezzasadow ości do­

g m a tu " (str. 67).

D ybow ski k ilk a k ro tn ie w sp o m in a w sw ym p a m ię t­

n ik u o tru d n o śc ia c h , k tó r e go sp o ty k a ły n a sk u te k k o n se rw a ty z m u nauk o w eg o T aczanow skiego. C h a ra k ­ te ry sty c z n a je s t w ypow iedź p o d an a n a stro n ie 251:

(15)

L u ty 1959

43

„W iara T aczanow skiego w d ogm atykę zoologiczną lin eu szo w sk ą b y ła w ciąż przyczyną błędów , ja k ie po ­ p e łn ia ł w dziedzinie sy stem a ty k i p ta k ó w północno- azjaty ck ich . Co b y łb y m dał za to, gdybym m ógł p rz e ­ konać T aczanow skiego o konieczności po siłk o w an ia się p rzy p ra c a c h przy ro d n iczy ch zasad am i ew olucjonizm u;

pró żn e m e w y siłk i w ty m k ie ru n k u , one raczej pow o­

d ow ały często k w asy w czasie późniejszym , niż się p rzyczyniły do jaśn iejszeg o p o jm o w an ia p rzy ro d y przez T aczanow skiego". S ą to w spom nienia z ro k u 1866, po blisko d w u le tn im pobycie n a k atordze. P rzypom inam , że D ybow ski jeszcze z drogi n a S y b ir p rzesy łał różne okazy p ta k ó w T aczanow skiem u, a jednocześnie w ysy­

łał ich opisy, w k tó ry c h z w rac ał uw agę, ja k bardzo ró żn ią się one od g atu n k ó w europejskich.

T aczanow ski p o p ie ra ł ichtiologiczne p ra c e D ybow ­ skiego o raz te, k tó re odnosiły się do kiełży b ajk alsk ich , n ato m ia st p ra c e ornitologiczne, szczególnie w nioski, j a ­ k ie z n ich w yciąg ał D ybow ski, sp o ty k a ły się ze stałym sprzeciw em znakom itego ornito lo g a w arszaw skiego.

T aczanow ski — zdaniem D ybow skiego — tak , ja k n ie­

k tórzy inni w ielcy uczeni ów cześni, n ie m ógł się po­

godzić z te o rią ew o lu cy jn ą L a m a rc k a —D arw ina.

Z ty c h w ypow iedzi zesłańca w idzim y, ja k i w pływ m iało n a niego zazn ajo m ien ie się jeszcze w czasie b e r­

liń sk ich stu d ió w z epokow ym dziełem : O p o w sta w a n iu g a tu n kó w . Ono to n ad a ło w spółczesny, tw ó rczy c h a ­ r a k te r n au k o w e j p ra c y D ybow skiego, znojnej pracy, k tó ra trw a ła , licząc od pierw szej d y se rta cji, la t sześć­

dziesiąt trzy.

WANDA LESZCZYCKA (K raków )

PLAN TA CJE TRZCINY C U K R O W EJ W AUSTRA LII

H isto ria spożycia c u k ru je s t ró w n ie sta ra ja k cyw i­

lizacja.

W s ta n ie su ro w y m cu k ier spożyw any je s t od 3000 lat. P ierw szy m E u ro p ejczy k iem — k o n su m e n te m c u ­ k ru — b y ł p raw d o p o d o b n ie A l e k s a n d e r W i e l k i , k tó ry w 37 r. p. n. e. w ra z ze sw ą arm ią d o ta rł do Indii. T rzcin ę c u k ro w ą nazy w an o w ów czas trz c in ą m io­

dow ą. Do E u ro p y po ra z p ierw szy w prow adzono cu k ier około 700 r. n. e. przez A rabów ; stosow any był w ó w ­ czas w celach leczniczych. W w iek ach śred n ic h te n l u ­ ksu so w y a rty k u ł n ab y w a n y b y ł je d y n ie przez k la sę z a ­ m ożnych. D opiero w p ro w ad zen ie do E u ro p y kaw y i h e rb a ty o raz o d k ry cie A m ery k i o degrały doniosłą rolę w genezie św iatow ego p rze m y słu cukrow niczego.

W czasie sw ej d ru g iej w y p ra w y w 1493 r. K. K o- 1 u m b p rzew iózł z w ysp K a n a ry jsk ic h ła d u n e k trzciny cu k ro w ej do E sp an io li (w yspa H aiti), w p ro w ad ził jej up raw ę, sk ą d ro zp rz e strz e n iła się do M eksyku, G ujany, B razylii, K olum bii, P e r u i K uby. Do A rg e n ty n y d o ta rła dopiero w 1670 r. T e now e źró d ła u p ra w y trzc in y cu ­ k ro w ej zw iększyły n a p ły w c u k ru do E uropy i obniżyły jego cenę.

W k ilk a w iek ó w później n a s tą p ił rozw ój p ro d u k c ji c u k ru b u rac zan e g o ; zap o czątk o w an a ona została w N iem czech w 1802 r., sk ą d ro zp rze strzen iła się na k r a je sąsiednie. P odczas w o jen n apoleońskich blo k ad a uniem o żliw iła im p o rt c u k ru do F ra n c ji, w zw iązku z czym, n a p o lecen ie N a p o l e o n a zaczęto w 1811 r.

eksp lo ato w ać c u k ie r z b u r a k a cukrow ego. E k sp ery m e n t te n d a ł w y n ik i pom yślne; u p ra w a b u r a k a cukrow ego w p ro w a d za n a b y ła w coraz to n ow ych k ra ja c h , d o ta rła n a w e t do S ta n ó w Z jednoczonych. Rozwój tej p ro d u k cji spow odow ał b ard z o pow ażny sp ad ek p ro d u k c ji c u k ru trzcinow ego.

J e d n a k ż e p ie rw sz a w o jn a św ia to w a b ardzo obniżyła p ro d u k c ję c u k ru b uraczanego, sp a d ła ona bow iem o 68% . P ociąg n ęło to za sobą zw yżkę cen c u k ru b u ­ raczanego, co z kolei w płynęło n a in te n sy w n ie jszy roz­

wój p ro d u k c ji c u k ru trzcinow ego. Po zakończeniu

w ojny p ro d u k c ja c u k ru b u raczanego znów podniosła się i ju ż w 1928 r. w yn io sła 9 m ilionów to n w sto su n k u do ogólnej św iatow ej p ro d u k c ji w w ysokości ponad 25 m ilionów ton.

H isto ria u p ra w y trzc in y cuk ro w ej w A u stra lii roz­

poczęła się w 1817 r., gdy S c o t t przyw iózł trzc in ę z T ah iti do ogrodu b otanicznego w Sidney. G dy udało się u zyskać n ie w ielk ą ilość c u k ru surow ego, rozpoczęto pierw szą p ro d u k c ję w 1823 r. W k ilk a la t później (1827) zaczęto u p ra w ia ć trzc in ę w ów czesnym osiedlu k arn y m , w P o rt M acąu arie, gdzie w y p ro d u k o w a n o około 70 ton cukru. Ze w zględu je d n a k n a z b y t u m ia rk o w a n y k li­

m at, p la n ta c je m u sian o przen ieść do niższych szero­

kości geograficznych. W te n sposób p ie rw sz a h an d lo w a p ro d u k c ja c u k ru rozpoczęła się ju ż w b ard z iej odpo­

w iednich, choć jeszcze n ie id ealn y ch w a ru n k a c h k lim a ­ tycznych (te m p e ra tu ra śre d n ia roczna 25° C, tłu s te gleby); p la n ta c je założono w zdłuż rzek: R ichm ond, C larence, T w eed R iv ers w północno-w schodniej W alii.

W re jo n ie ty m je d n a k ż e u p ra w a stopniow o m a la ła i w 1956 r. p ro d u k c ja sta n o w iła zaledw ie 3% całej au s tra lijsk ie j p ro d u k c ji c u k ru trzcinow ego.

Z te re n ó w p o łudniow ej W alii przeniesiono p la n ta c je do południo w o -w sch o d n iej części Q ueensland. Z a­

częto k arczo w ać lasy, k tó re u stą p iły p la n ta c jo m trzciny. W te n sposób te re n p la n ta c ji zaczął p rze su w a ć się coraz b ard z iej n a północ (około 1600 k m od B ris­

bane); te re n y n a d m o rsk ie okazały się id e aln y m i dla u p ra w y trz c in y cu k ro w ej. O becnie n a jd a le j n a północ w y su n ię ty m te re n e m u p ra w y trz c in y cuk ro w ej w Q ue- en slan d je s t o k ręg M ossm an.

W o sta tn ic h la ta c h (1950) w prow adzono d o św iadczal­

n ie u p ra w ę w e w schodniej części K im b e rley (południo- w o-zachodnia A u stralia), p rzy czym w yhodow ano k ilk a dobrych g atu n k ó w trzcin y . R a p o rt ze sta c ji do św iad ­ czalnej w y k a z u je (z 1955 r.), iż e k s p e ry m e n ta ln a p la n ­ ta c ja d o starczy ła w yższego od przeciętn eg o plonu, z ak ra, po n ad to , iż sam a trz c in a p o sia d a w yższy p ro ­ c e n t za w arto śc i czystego c u k ru (handow ego).

6

*

(16)

44

W S Z E C H Ś W I A T R ów nocześnie p rze d sięw z ięto k ilk a pró b p ro d u k c ji

c u k ru z b u r a k a cukrow ego n a te re n ie p o łu d n io w e j W alii, W ik to rii i T asm anii, n ie d ały jećłnakże one p o ­ zy ty w n y c h w y n ik ó w i dalszej u p ra w y zaniechano.

Ryc. 1. T e re n y u p ra w y trz c in y cu k ro w ej w A u stra lii

W spółcześnie słow o „ c u k ie r“ oznacza z a ró w n o c u k ie r trzcinow y, ja k i b u rac zan y . T ech n iczn ie je d n a k z n a ­ n y c h je s t p o n a d 100 od m ian cu k ru .

T rz cin a c u k ro w a u p ra w ia n a w A u s tra lii n ależ y do g a tu n k u S a cc h a ru m o ffic in a r u m , je s t g ig a n ty cz n ą t r a ­ w ą dochodzącą do 3— 4 m w ysokości; n ajw y ż sz e na św iecie g a tu n k i w y stę p u ją je d n a k n a N ow ej Gwinei*

o sią g ając w ysokość 6 m . N a te re n a c h o k lim a c ie tr o ­ p ik a ln y m z n a n y ch je s t k ilk a g a tu n k ó w trz c in y , n a j ­ lep sze je d n a k w y n ik i d a ją p la n ta c je w s tre fa c h o k li­

m a cie tro p ik a ln y m ciep ły m i w ilgotnym .

T ere n y u p ra w y trz c in y w A u s tra lii się g a ją od 30°

szerokości g eograficznej p o łu d n io w e j do 16,5°, ciąg n ąc się szerokim 55 k m p asem w zdłuż w y b rz eż a n a p rz e ­ s trz e n i p o n ad 2000 km . G łów nym te re n e m u p ra w y trz c in y je s t re jo n T ow nsville, położony około 19° szer.

Ryc. 2. Cięcie trz c in y c u k ro w ej w d o lin ie M aroochy R iver, Q u ee n sla n d

p o łu d n io w e j; d o sta rc za on p o n ad połow ę ogólnej p ro ­ d u k c ji cu k ru .

J a k u p ra w ia się trz c in ę cu k ro w ą w A u stra lii? O kres d o jrz e w a n ia trz c in y tr w a 13 m iesięcy. T rzcin a roz­

m naża się z z ia m je d y n ie w sta c ja c h dośw iadczalnych (sztuczne z a p y la n ie i tw o rz e n ie n ow ych g atunków ). Na sk a lę h a n d lo w ą sto su je się ro zm n ażan ie w eg etaty w n e.

U p ra w a je s t zm ech an izo w an a z w y ją tk ie m żniw.

S k ła d a się n a to szereg przyczyn: sto so w an ie m aszyny n a m a ły c h fa rm a c h je s t n ieopłacalne, poza ty m m a ­ szynę stosow ać m ożna je d y n ie p rzy trz c in ie stojącej.

P la n ta c je położone w północnej części A u stra lii n a r a ­ żone są często n a d ziała n ie cyklonów , k tó re k ła d ą trz c in ę n a zn aczn y ch obszarach. U jem n ą w reszcie stro n ą sto so w a n ia m aszy n y przy żniw ach je s t koniecz­

ność czyszczenia trz c in y z części gleby. T a k w ięc na te re n ie A u s tra lii istn ie je zaled w ie k ilk a zm echanizo­

w an y c h ośrodków u p raw y .

O prócz głów nego z b io ru w artościow y je s t rów nież zbiór p o p lo n u ; z a w ie ra on w p ra w d zie m n ie j c u k ru , w y ­ m ag a je d n a k m niejszego n a k ła d u pracy.

P o w szech n ie sto so w an y je s t c z te ro le tn i cykl u p raw y . P o leg a on n a tym , iż z je d n ej ro ślin y m acierzy stej o trzy m u je się trz y zbiory. C ykl je s t n a s tę p u ją c y :

ro k 1 — zbiór p lo n ó w ze szczepu p ie rw o tn e g o

„ 2 — p ie rw sz y zbiór poplonu

„ 3 — d ru g i zb ió r p o plonu

„ 4 — pozo staw ien ie ziem i odłogiem .

A żeby zapobiec n a d p ro d u k c ji cu k ru , p la n ta c je trz c in y u p ra w ia n e są zgodnie z o bow iązującym i n o r­

m am i, u sta lo n y m i p rzez C e n tra ln ą R ad ę Cen T rzciny C ukrow ej. W k o n se k w e n cji k ażdy fa rm e r m usi pozo­

sta w iać odłogiem 25°/o te re n ó w sw ej p la n ta c ji. N a te ­ re n a c h ty c h u p ra w ia w ów czas ro ślin y p a s te w n e celem n aw o żen ia gleby. P rz e c ię tn a w ielkość fa rm y a u s tr a ­ lijsk ie j w ynosi ok. 25 h ek ta ró w . N a ogół najw yższe z b io ry o sią g a się w p aź d ziern ik u . C elem zap ew n ien ia ciągłości zbiorów w p ro w a d za się ró żn e od m ian y trzciny, dzięki czem u zbiór tr w a od czerw ca do g ru d n ia.

J e d n ą z pow ażn iejszy ch p la g p la n ta c ji b y ła L epido- d erm a a lb o h irtu m . D la zw alczenia tego szk o d n ik a A u­

stra lijc z y c y sp ro w ad zili z H aw ai sp e c ja ln y g a tu n e k gi­

g an ty czn ej rop u ch y , k tó re j w ielkość dochodziła d o 18 će n tim etró w . R opucha ta w p ra w d zie z ja d a ła szkodnika, rów nocześnie je d n a k z ja d a ła o w ad y zap y lające. Z k o ­ lei w ięc rozpoczęto w a lk ę z ro p u c h a m i i „przesiedlono11 je se tk i m il poza p la n tac je .

Do p ra c y n a p la n ta c ja c h sprow adzono w d ru g iej po­

łow ie X IX w ie k u z O ceanii ro b o tn ik ó w „kolorow ych".

I m p o rt te n m oty w o w an o niem ożnością p ra c y białego człow ieka w w a ru n k a c h tro p ik a ln y c h . N ow a siła ro ­ bocza b y ła n ie z m ie rn ie ta n ia , dzięki czem u A u stra lia p rz e trw a ła k ry zy s p rze m y słu cukrow niczego, spow odo­

w a n y o grom nym w zro stem p ro d u k c ji c u k ru b u ra c z a ­ nego w E uropie.

O becnie w A u stra lii istn ie je ok. 9000 fa rm trzc in y ; d aw n e m a łe i liczne (268) cu k ro w n ie zastąp io n o 34 w y ­ soko w y d a jn y m i za k ład am i, położonym i w w iększych m ia sta ch . C ena c u k r u zależy od ja k o ści surow ca (trzciny), p rz y czym istn ie ją określo n e n o rm y „czy­

stości" cu k ru . W A u stra lii i n a F id żi p rz y ję te je s t ja k o s ta n d a rd 94% czystości cu k ru . Z ależnie w ięc od w y­

sokości tego p ro ce n tu k s z ta łtu je się cen a cu k ru .

Cytaty

Powiązane dokumenty

-gdy na ciało nie działają Ŝadne siły zewnętrzne, lub działające siły równowaŜą się, wtedy ciało to pozostaje w spoczynku, lub porusza się ruchem

 Jeżeli poseł jest bogatszy niż nauczyciel, to nauczyciel jest biedniejszy niż poseł... Związki analityczne

osiaga swe minimum, zaś w antypodach epicentrum ma swe drugie maximum, przyczem wartość jej w tem drugiem maximum, podobnie ja k w minimum, jest skończona. Ten

stały przyniesione przez lądolód, częściowo także przez dryfujące góry lodowe, zarówno z północnej i południowej części Półwysou An- tarktycznego, jak

Stroszenie szczeciny i kolców przez jeżozwierza a fry ­ kańskiego i am erykańskiego poprzedza atak, służąc do odstraszenia oponenta lub napastnika: towarzyszą mu

A utorow i niniejszego arty k u łu , specjaliście z dziedziny fizjologii i biochemii porównawczej, jako pierwszem u udało się odkryć konkretne drogi oddziaływ ania

Biosynteza RNA odbywa się w oparciu o inform ację zaw artą w sekwencji nukleotydów długich łańcuchów DNA, a dla syntezy białka niezbędna jest inform acja,

Sens początku staje się w pełni zrozumiały dla czasów późniejszych - z końca widać początek - a zarazem jego rozumienie jest ożywcze dla tych czasów - jest dla