• Nie Znaleziono Wyników

Pamiętam rozganianie strajków w FSC - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pamiętam rozganianie strajków w FSC - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lubelski Lipiec, FSC, strajki w FSC, LZNS, pacyfikacja FSC

Pamiętam rozganianie strajków w FSC

Samych strajków to nie widziałam. Słyszałam tylko o tym pociągu przyspawanym i o strajku w zakładach naprawczych samochodów LZNS. Wiem, że [tam] były strajki, ale nie chodziłam w te miejsca. Natomiast rozganianie strajków, to pamiętam dobrze w FSC, dlatego, że nasz zakład prawie sąsiadował z Fabryką Samochodów. Dzień przed tym, kiedy miała być ta akcja wyprowadzania ludzi z Fabryki, nad naszym zakładem pracy latały helikoptery, zrzucali jakieś ulotki na teren Fabryki Samochodów, żeby ludzie wrócili do domu. Ale na nasz zakład żadne ulotki nie spadły.

Pacyfikacja Fabryki Samochodów była nad ranem. Wiem stąd, że moja siostra i szwagier pracowali w FSC i mieszkali w tych budynkach obok FSC. To podobno było straszne. Ta pacyfikacja. Wjechali w bramę czołgiem. Rozwalili bramę. Czy bili kogoś, to nie wiem, oni też nie wiedzą, czy bili, bo nie byli bezpośrednio na terenie zakładu, tylko to, co wiedzieli i słyszeli ze swojego mieszkania. Mogli widzieć i słyszeć, bo ten budynek był bardzo blisko. Widzieli ludzi wyprowadzanych z bramy.

Ale czy ZOMO biło, to nie widzieli.

Data i miejsce nagrania 2016-04-18, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponieważ chleba dużo się piekło, to żeby nie sczerstwiał dwie gospodynie się umawiały i piekły chleb na wymianę - jedna piekła, dzieliła się z drugą, i tak

Było wesele i jakiś wojskowy z rakietnicy [strzelał] – nie wiem, czy rakietnice to mogą zapalić, ale cała jedna ulica w Bełżycach się spaliła.. Ulica Urzędowska cała poszła

W szóstej, siódmej klasie uczyliśmy się języka francuskiego, ale my, takie dzieci, z takich rodzin zwyczajnych, z francuskim niewiele mieliśmy wspólnego, natomiast Marysia

Dyrekcja mieściła się przy ulicy Granicznej, a zakład pracy na ulicy Gospodarczej, na Tatarach, z każdą sprawą trzeba było jechać.. Ktoś zawsze był gońcem i

Muszę jeszcze opowiedzieć o gazecie, która nazywała się „Czerwony Sztandar”.. Tę gazetę kupowałam przy

Ale między drzwiami, bo to były podwójne drzwi, moja mama trzymała takie szmaty brudne - jak trzeba było z sadzy kuchnię wytrzeć, to tymi szmatami wycierała i miedzy te

Teatr Gęgorek, to był teatr kukiełkowy dla dzieci, ale był także właśnie zespół muzyczny.. Śpiewały tam dwie

Bo jeżeli on może te pięćset procent zrobić, to dlaczego robi sto procent, czy sto pięćdziesiąt, jeżeli zdolny jest wykonać taką normę.. Nie mam pojęcia, jak to