• Nie Znaleziono Wyników

Rozmowa z esesmanem - Włodzimierz Chętko - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rozmowa z esesmanem - Włodzimierz Chętko - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WŁODZIMIERZ CHĘTKO

ur. 1924; Włodzimierz Wołyński

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Krakowskie Przedmieście, esesman, Dywizja "Wiking"

Rozmowa z esesmanem

Dzisiejszy gmach poczty to był wtedy krótki. Tu gdzie jest wejście jedno i wejście drugie do gmachu poczty to tu kończyła się poczta. I przed pocztą był, mnie się wtedy wydawało, bardzo szeroki chodnik do jezdni. Kiedyś w [19]43 roku jestem na poczcie i stały w tej sali operacyjnej takie stoły z pulpitami. Z jednej strony, z drugiej strony ktoś stał, coś pisał. Ja coś potrzebowałem wypełniać i pisać. I byłem na wielkiej sali i coś wypełniam. Czuję w pewnym momencie, że ktoś się na mnie patrzy. Podnoszę delikatnie łeb, patrzę –o, no będzie nieszczęście. Dwa stoliki dalej stoi oparty łokciem o stolik SS-man w furażerce z trupią główką, z opaską czarną –„Wiking” Ja wiedziałem o tym, bo widziałem ich wtedy w [19]43 roku. Dywizja „Wiking”była rozbita na froncie wschodnim i oni przyjechali do Lublina odpocząć i reorganizować się. No i ja widzę takiego SS-mana. Myślę sobie – będzie źle. Koniec z pisaniem, w tył zwrot i patrząc na budynek poczty, wychodzę lewym wejściem. Dlaczego mnie się zachciało skręcić zamiast w stronę Kapucynów, to w stronę Krakowskiego. Patrzę, a drugimi drzwiami z przeciwnej strony SS-man wychodzi i idzie na ukos chodnikiem, w moją stronę. Ja idę na prawą do krawężnika, a on na skuśkę w moim kierunku. A był to co najmniej o łeb ode mnie wyższy człowiek, wysoki. Idziemy ku sobie. W pewnym momencie, dalej już kroku nie ma jak zrobić, włazimy na styk do siebie. I w tym momencie, słyszę, a on: „Co? Nie poznajesz mnie?” Podnoszę łeb, mówię: „Nie, nie poznaję” A on do mnie mówi: „Parysek jestem” O, w tym momencie migawka –Parysek, mój kolega szkolny z gimnazjum, z tej Werby. I on: „No, idę, bo nam z Polakami rozmawiać nie wolno” Takie były śmieszne spotkania w czasie okupacji.

(2)

Data i miejsce nagrania 2009-11-09, Warszawa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Daniel Zawiślak

Redakcja Dagmara Spodar, Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I jak Niemcy weszli, potem myśmy wrócili, bo myśmy z mamą, bo ojciec mój to już dawno nie żył, bo zmarł w dwudziestym pierwszym roku, to mama moja, jak wróciła

I jak Niemcy 17 września weszli do Lublina to te Żydówki już poleciały: „No już skończy się bombardowanie, już wreszcie będzie spokój, będzie dobrze”.. Nie przewidziały,

Wchodziło się do kuchni, przez kuchnię do tego pokoiku gdzie myśmy mieszkali i tu właśnie było to pukanie [po śmierci dziadka], zamknięte drzwi.. A od korytarza do tej kuchni to

W gimnazjum Vettera, ten czerwony budynek, w czasie okupacji byli skoszarowani Litwini.. Nazywano ich„czarnuchy” bo mieli płaszcze przefarbowane

Po jednej stronie była aryjska strona, Nowogrodzka, Dominikańska, dzisiejsze ruiny fary czy poczta, czy sierociniec żydowski, on też był wysiedlony przez Niemców i na

I konsekwencją było to, że ja po lekarzu trafiłem do sierżanta 23 Pułku Wojska Polskiego, on był którymś z szefów NSZ-u.. Krótko mówiąc robiłem u

Tak że być może w jakiś aktach takie coś leży, ale ponieważ nigdy nic się ze mną dalej nie działo, to być może to gdzieś poszło na przemiał.. Po wielu, wielu, wielu,

Wiedziałam tylko, że tatuś pojechał i wrócił, i wiedziałam, że jak przychodzili Niemcy, to krzyczeli na mamę, ja nie wiedziałam dlaczego, a później się okazało, że