CHRZEŚCIJANIN
E W A N G E L I A — Ż Y C I E C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R Z Y J Ś C I E C H R Y S T U S A
„Idźcie te d y i czyńcie u czn ia m i w s z y s tk ie narody, chrzcząc je w im ię Ojca, i Syna, i D ucha Św iętego
Ew.
Sw.
M at. 28. 19„ A lb o w ie m nie w s ty d zą się za E w angelię C h rystu so wą, p o n ie w a ż je s t m ocą Bożą k u zba w ien iu ka żd em u w ierzą cem u ".
Rzym. 1, 16
fiok założenia 1929 Warszawa, październik 1959 Nr 7 - 9
T reść .num eru : Ł ask a Boża na puszczy — N aw rócenie polskiego górn ik a w e F ra n c ji pienie — O d a ra c h Diucha Św iętego —- J a k u b i E zaw —• D laczego Bóg K ro n ik a —■« O dpow iedzi re d a k c ji — D odatek: S ta tu t Zjednoczonego licznego.
— W ieczne odku- nie u k ra c a zla — K ościoła E w ange-
ŁASKA BOŻA NA PUSZCZY
„...znalazł łaską n a p u szc zy lu d , k tó r y u szed ł m iecza, g d y m chodził przed nim ...” (Jer. 31, 2).
„A te w s z y s tk ie rze czy p r z y d a ły się im na w zór, a napisane są dla n a p o m n ien ia naszego, na k tó ry c h ko n iec św ia ta p r zy sze d ł” (1 Kor. 10,11).
H istoria starotestam entow ego lu d u Bożego — Izraela, je st tą szczególną a zarazem całkow i
cie praw dziw ą historią, k tó ra m a być wciąż d la nas, jako członków now otestam entow ego lu d u Bożego, i n a u k ą i w zorem , ta k jeśli cho
dzi o podany n a m żyw ot poszczególnych osób, ja k i n aro d u jako całości. H isto ria ta je s t ilu s tra c ją i odzw ierciedleniem naszego życia d u chow ego w czasie obecnym , trzeb a tylko u w a
żnie a z m odlitw ą ją czytać. B ędziem y m ogli jasno w idzieć działanie w ielkiej łask i Bożej w życiu naszym , podobnie ja k wówczas p rz e żyw ał ją n aró d i poszczególne osoby w swej pielgrzym ce n a tej ziemi.
P an Bóg m ając n a względzie dobro człow ie
ka, sam w y b iera drogę, po k tó rej chce p row a
dzić w y b ra n y c h swoich; On m a sw oje drogi i sposoby, k tó ry c h m y częstokroć nie ro zu m ie
m y, gdyż Jego m yśli i drogi przew yższają d ro gi m yśli naszych. A le — p am iętać m usim y — Jego drogi są zaw sze pożyteczniejsze dla nas, od dróg naszych!
Józef nie m ógł zrozum ieć dlaczego m usi być sprzedany do niew oli, oddzielony od rodziny, dlaczego m usiał być fałszyw ie oskarżony i w rzucony do w ięzienia, i ta k długo i w iele niew innie w ycierpieć. We w szystkich jed n a k ty ch ciężkich przeżyciach na „puszczy życia*
zn ajdo w ał łaskę Bożą. A le spójrzm y ja k on w ty ch tru d n y c h w a ru n k a ch zachow yw ał się, ja k bogobojnie strzeg ł serca swego od pokus w tak ich w łaśnie sytuacjach, w ja k ic h został postaw iony, ja k godził się ze w szystkim co przychodziło na niego, aż przyszła widoczna pom oc Boża dla niego samego, a potem przez niego — dla jego rodziny, i tych braci, k tórzy go zaprzedali w niew olę.
J a k u b też nie mógł" zrozum ieć powodu, dla którego głód przyszedł na ziem ię, w k tó rej m ieszkał, ta k że i on sam ze sw ą ro d zin ą zo
sta ł zagrożony w sw ej egzystencji. N ie rozu
m iał pow odu, dla którego m ia ł szukać schro
n ien ia w ziem i cudzej. Ja k ż e to, on w yb raniec Boży m usiał cierpieć z pow odu tak ich tru d ności? m ógł go przecież jego Bóg w szechm o
gący od n ic h zachow ać w ziem i, w któ rej m ieszkał. M ógłby ta k rozum ow ać, ja k często ro zu m u jem y m y sam i. N ie w iedział też, że był to sposób w skazania i o dkrycia przez Boga p rzestęp stw a braci Józef ow ych; p rzestęp stw a k tó re zdaw ało się, że w raz z upływ em w ielu la t — zostało całkow icie zagrzebane, zak ry te.
Tak, zło ludzkie zaw sze by w a w yprow adzone
n a św iatło, n ie m oże u k ry ć się! Choćby u k ry te
w ziemi, zagrzebane głęboko — m usi zostać
objaw ione i stanąć przed człowiekiem ! p rzy j
2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 — 9 dzie czas, że w szyscy stan iem y p rzed Bogiem
spraw iedliw ym i w szystko objaw ione zostanie, bo „m usim y się w szyscy pokazać przed sądo
wą stolicą C hrystusow ą, aby każdy odniósł, co czynił w ciele, w edług tego co czynił, lub dobre lub złe“ (2 Kor. 5, 10). A le nie tylko dlatego pow ołany b y ł J a k u b do E giptu, aby objaw iony został grzech b rac i Józefa, ale aby ówczesny naród Boży — jego dom, został połączony w jedno i zachow any od śm ierci głodow ej.
A później cały n aró d izraelski, czy zrozu
m iał sens swego cierpienia w Egipcie? On nie rozum iał, iż w szystko to zostało dopuszczone, aby pobudzony został do m odlitw y, aby za
p rag n ął w yjścia z dom u niew oli, z Egiptu!
Czy nie p o w tarza się ta sam a h isto ria w ży
ciu naszym ? czyż nie m am y i m y sw ojej „p u
szczy życia“, przez k tó rą m usim y iść? ale idąc przez n ią pow inniśm y ta k samo odnaleźć na niej błogosław ieństw o dla siebie i dla innych.
W szyscy m am y szacunek dla m ężów Bo
żych, w k tó ry ch życiu działy się w ielkie sp ra w y Boże, przez k tó ry ch u sługiw anie tysiące naw róciło się do Boga. A le pow inniśm y w ie dzieć też, że w szyscy ci m ężow ie przechodzili przez p u sty n ie w swoim życiu, i tam w łaśnie o trzym yw ali podw ójną moc dla życia i p racy dla Pana; tam poznaw ali w ięcej Żyw ego i W szechmocnego Boga; tam też bliżej obco
w ali duchowo z Bogiem i lepiej słyszeli głos Pański, .oddzieleni w sw ych przeżyciach od zgiełku i targow iska św iata!
Z w róćm y więc baczniejszą uw agę na nasze osobiste przeżycia, te w łaśnie ciężkie i tru d n e przeciw ności, k tó re najczęściej spotykam y z niezadow oleniem i szem raniem n a swój los;
szem rzem y a nie chcem y wiedzieć, iż to w łaśnie jest początek tej drogi na p u sty n i w życiu n a szym, i że w ty m w łaśnie znaleźć m ożem y łaskę Bożą i Jego błogosław ieństw o; gdzie m o
żem y zostać zahartow ani, a w iem y że sta l bez h a rtu w łaśnie — jest nic nie w arta, a dopiero gdy dobrze zah arto w an a zostanie; — sta je się przy d atn y m narzędziem w ręk ach M istrza!
O! m y w szyscy chcem y być dobrym n a rz ę dziem w ręk ach Bożych, ale bez h a rtu , to jest ściślej m ów iąc — bez tego procesu h a rto w a nia, k tó ry tak nam się nie podoba, gdy nas sam ych m a dotyczyć! A jed n a k h a rto w a n ie pow inniśm y przejść, i ogień pieca ro zżarzają
cego życie nasze do czerwoności, a w ted y przyjdzie ochłoda z Nieba! Idźm y drogą Bożą bez szem rania!
L u d Boży, izraelski, n a p u sty n n ej drodze do
Ziem i O biecanej znalazł i w idział błogosła
w ieństw o Boże w tym , iż m iał zaspokojone po trzeb y m aterialn e. Zgodzim y się w tym , iż byli to ludzie nieodrodzeni duchowo, i jako tacy jako pierw szą potrzeb ę życia uw ażali, iż pow inni m ieć w w ędrów ce sw ojej chleb, u b ra nie, obuw ie i w odę dla siebie i stad swoich.
To by ły ich p rag n ie n ia i m yśli, nato m iast sp ra
w y i błogosław ieństw a duchow ej n a tu ry , były u nich na dalszym planie.
Pom im o tej niew dzięczności i cielesności, i ty lek ro ć niew ierności, P a n Bóg obchodził się z nim i m iłosiernie i uw ażał za słuszne zaspo
k ojenie ich p o trzeb m aterialn y ch : gdy zab ra k ło w ody w w o rkach — dał im w odę ze Skały, gdy zabrakło chleba — posłał im chleb z N ie
ba, i to na każdy dzień, póki nie w eszli do Z ie
m i Św iętej; m ało tego — obuw ie ich i szaty nie w iotczały i przez 40 ła t nie zniszczyły się a nogi ich n ie p u ch ły od tru d ó w w ędrów ki;
P a n Bóg n a każdy dzień nap aw ał ich zdro
w iem i now ym i siłam i do dalszego w ęd ro w a
nia drogam i puszczy tego świata!
A czy nie jest to ta k i w życiu naszym ? czy nie staw iam y sobie jak o pierw szego celu do osiągnięcia — zaspokojenie początkow o pod
staw ow ych potrzeb m aterialnych , a potem rychło potrzeby te rosną; a m oże zatracam y już m iarę w ty m co je st n am n ap ra w d ę potrzebne, i to tak dalece, że sta je się to dla nas szkodliwe, gdyż szkodzi naszem u życiu duchow em u? Może m oglibyśm y być przede w szystkim św iadkam i tego, że Bóg nigdy nas nie opuszczał przez całe życie nasze i posyłał na p u sty n i w szyst
ko, co było p otrzeb n e dla życia naszego, czyż nie?
W spom nijm y jed n a k n a sp raw ę n iesły cha
nej w agi: lud Boży w swej w ędrów ce przez p u sty n ię m iał zaspokojone sw oje p otrzeby m a
terialn e, ale czy ty lko to? nie, on m iał pod dostatkiem , w ięcej n a w e t trzeb a powiedzieć — on był ze szczególną, Bożą obfitością i bogac
tw em k arm ion y d u c h o w o . D ał im P an Bóg szczególną łaskę zbudow ania i noszenia Na
m iotu P rzy m ierza. M ieli przyw ilej służenia Bogu Żyw em u, usługiw ania w Jego Ś w iątyni, słyszenia Jego głosu i dow iadyw ania się o Jego woli; oglądali w łasnym i oczam i w ielkie cuda i moc Bożą; w szystko zostało im dane, aby m ogli być u tw ierd zeni w w ierze w Żywego Boga.
A tera z m y: czy nie m ożem y wszyscy,
jeśliśm y ochotnego serca, być czynni w pracy
Bożej? a chrześcijanin bez duchowego zajęcia
Nr 7 — 9 C H R Z E Ś C I J A N I N nie może być szczęśliwy, on rdzew ieje, sta je
się niepożyteczny. Je śli stoisz n a ry n k u św iata tego jako bezrobotny, bez duchow ego zajęcia, kto inny będzie s ta ra ł się z atru d n ić cię, a ty m czasem W innica Pańska, w ielk a obszerna, po
trz e b u je ty lu pracow ników , ochotnego serca oczywiście. A ta m tylk o znajdziesz cel i zaspo
kojenie tw ojego życia!
W w ędrów ce sw ojej, n aró d w y b ra n y z n a j
dow ał i ochronę, a potrzebow ał je j; m iał i m a w rogów , k tó rzy go n ien aw id zą i złorzeczą m u, a to w rogów w e w n ętrzn y ch i zew nętrznych.
W iem y jednak, iż i jed n i i dru d zy b y li poko
nani, i to nie siłą i um iejętno ścią ludzką, ale m ocą Bożą! M oja je st w a lk a — m ów i Bóg!
On zwycięża, a ludow i Bożem u pozostaje je d no tylko: u k ry ć się w Panu! w Jego m iło sier
dziu i dobroci, k tó re są silniejsze od w szelkiej ludzkiej złości czy nienaw iści. W rogowie w ew n ętrzn i są gorsi od zew nętrznych, ci bo
w iem n a jła tw ie j zostają pokonani, ja k Saul u w ró t D am aszku; ale ci w ew n ętrzn i p raw ie nigdy, a od takich najw ięcej cierpi n aró d Bo
ży; w spom nijm y ja k to A postoł P aw eł n a j
więcej p rzeżył boleści od nich, sk arg a jego jeszcze i dziś brzm i ta k boleśnie n a stronicach P ism a Św iętego. A le je d n a k i on zwyciężył,
„w szytko mogę w Jezusie, k tó ry m n ie posila";
zw yciężym y i m y w Bogu naszym , k tó ry zaw sze je s t Zwycięzcą!
Może nasza p u sty n ia je s t tro ch ę odm ienna od tej, przez k tó rą w ęd ro w ał n a ró d izraelski.
Je j sens je s t bardziej duchow ego znaczenia.
Może to być — m iły p rzy ja cie lu czy p rz y ja ciółko — tw o je osam otnienie, może najb liżsi zostaw ili ciebie, i w y d aje ci się, że nie m asz koło siebie nikogo, kto by ci m ógł i chciał ofia
row ać tro ch ę serca lub pomoc. P am iętaj, p rz e trzy m aj do dośw iadczenie, szukaj P a n a w m o
d litw ie a znajdziesz n a tej p u sty n i źródło łaski Bożej; znajdziesz oazę, w k tó re j cieniu z n a j
dziesz ochłodę dla duszy tw o jej i spoczniesz
„u stóp“ P ań sk ich i zechcesz bez tow arzystw a M a rty i bez jej kłopotów słuchać Tw ojego P ana lepiej, ja k w g w arn y m otoczeniu.
M oże dotyka cię ciężka choroba a długie cierpienie osłabia Cię i n ie możesz n a w e t m o
dlić się, n ie m asz nadziei jeśli chodzi o w y zdrow ienie, a chciałbyś żyć ja k każdy zd ro
w y człowiek; pam iętaj, że w szystko je s t w r ę k u Bożym, ale w iedz, że ci, k tó rzy odeszli z tej ziem i a zasnęli w P a n u — nie chcieliby z p ew nością jeszcze raz pow rócić n a ziem ię i znów cierpieć, choć i oni zostaw ić m usieli tu swoich n ajbliższych; p am iętaj — że tam je s t daleko lepiej! ta k pow iedział A postoł Paw eł, gdy roz
w ażał w sercu sw oim sp raw ę usługi p o trze
bom lu d u Bożego, a w olałby raczej tam , u P a na już się znaleźć, „bo to daleko le p ie j“ ! Tak m ów ił m ąż Boży, k tó ry duchowo przem iesz
kiw ał już w „górze"'. I m y gdy opuścim y ten ziem ski padół, m am y m ieszkanie wieczne, gdzie n ie będzie ju ż boleści, łez i rozłąki. A z tej ziem i w szyscy lu d zie odejść m uszą, czy chcą, czy nie!
Może m asz u tra p ie n ia i zm artw ienia, a cięż
ki krzyż tw ój p rzy g n ia ta cię do ziem i; pam ię
ta j, że to p u sty n ia tw o ja, przybliż się do Boga bardziej a przeżyjesz błogosław ieństw o P a ń skie i znajdziesz odpocznienie; nie płacz za dużo, bo łzy p rz e sła n ia ją ci tę praw dę, iż źródło czystej w ody je s t tuż, blisko ciebie!
Z łe w a ru n k i domowe, złe otoczenie, p rze śladow ania, napaści, zaw ody w plan ach ży
ciowych, zdrada przyjaciół, ubóstw o, nieudo l
ność i w iele in n y ch boleści — w szystko to jest naszą pu sty n ią, k tó ra w praw dzie je s t rozżarzo
na a kolce ciern i ra n ią nas i k łu ją, ale p a m iętaj — ta m m ożem y w ejść w bliższe P rz y m ierze z P an em naszym , tam je st cudow ne źródło łaski dla każdego grzesznika, chorego, słabego!
S. W aszkiewicz
„ Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni a Ja w am spraw ię odpocznienie...”
Mat. 11, 28
4 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 — 9
Nawrócenie polskiego górnika uje Francji
[osobiste świadectwo)
Nie będę pisał o całym sw ym życiu, było
by to bow iem zbyt obszerne. Ale dam św ia
dectw o o n ajw ażniejszym w y d arzeniu m ego życia i poprzedzę je tylko k ró tk ą c h a ra k te ry styk ą osobistą dla inform acji.
N ie m iałem łatw ego c h a ra k te ru i nie zali
czałem się do ludzi spokojnych. K arty , hulanki, potańców ki, alkohol, b ija ty k i i różne p rze stępstw a — to b y ł mój żywioł, w ty m się ko
chałem . Byłem też w zw iązku z ty m k ilk a k ro t
nie sądzony i k aran y . W 1923 r. zostałem ska
zany na 7 m iesięcy w ięzienia; odbyłem tę karę w K artuzach.
W 1929 r. w yjechałem do F rancji. S k iero
wano m nie do pracy w kopalni M aire de la Com m une de B laye (Dep. Tarn). A le i tam na tej ziem i obcej i w p rac y ciężkiej nie opa
m iętałem się. Popadałem coraz bard ziej w n a łogi i grzech. Staczałem się w dół, aż sum ienie m oje tak stępiało, że postanow iłem dla zdo
bycia środków na h u lanki, zam ordow ać p ew nego k a sje ra i obrabow ać go z pieniędzy, k tó re przenosił.
Pew nego dnia listopadow ego 1930 r., pam ię
tam — b ył to w torek, w yszedłem w ieczorem z dom u i w ciągu 10 m in u t przyszedłem ju ż na m iejsce, gdzie w iedziałem , iż pow inienem sp o t
kać tego k asjera. T ym bard ziej, iż znałem do
k ładnie czas, w k tó ry m zawsze tam tę d y p rz e chodził. Ale przyszedłem — być może p odnie
cony przygotow yw aną zbrodnią — zbyt w cze
śnie. Postanow iłem więc, nie chcąc być zau ważony, poczekać troch ę w dom u pewnego, znanego m i górnika.
Gdy w szedłem do jego pokoju, zastałem tam trzech m ężczyzn siedzących dokoła stołu, na k tó ry m przed k ażdym z nich, leżały książki.
Żywo z sobą rozm aw iali. U słyszałem , iż m ów ili o P a n u Jezusie, k tó ry przyszedł na tę ziemię, aby zbawić grzeszników . C hw ała Bogu m o je
mu. — P osłuchałem przez czas jak iś tej ich rozmowy.
Oczywiście pierw szą m oją m yślą było, iż m u szą być oni głupcam i, a może nie zupełnie n o r
m alny m i ludźm i, w każdym razie od razu m yśli m oje były w najw yższym stopniu k ry -
„Jako d ziw o w isko b y łe m u w ielu ...”
Ps. 71, 7
tyczn e i niechętne. A le w ślad za nim i p rzy szła m i m yśl k ry ty c z n a i w sto sun ku do samego siebie.
„T yle ju ż rzeczy w idziałeś i ty le sp raw p rze żyłeś, i dla w szystkiego m iałeś czas — tak m yślałem w sercu sw oim — a w łaśnie dla tej jed n ej jed y n ej sp ra w y — Boga, nie m iałeś ty le czasu i chęci, aby p rzy n ajm n iej przeko
nać się osobiście: p raw d a to czy kłam stw o, a już z góry osądzasz i k ry ty k u jesz. Spraw dź, doświadcz i tego, a jeśli to jest p raw d a, że On przyszed ł aby zbaw ić ty ch co grzeszą — to ja ju ż jeste m J e g o “.
W sercu m oim zaczęły się dziać dziw ne rze czy tak, że odw ażyłem zapytać się ich: „U m arł ten C h rystu s za w szystkich? “ -— a m iałem na m yśli siebie. O dpow iedzieli mi, że „ ta k “. A w ięc i za m nie! — stało m i się to pew ne.
N ie um iem , ani jeste m w stan ie opisać, co się zaczęło dziać w sercu m oim i co się stało, jedno w iedziałem i pam iętam , i p am iętać będę zawsze: n a stą p ił w sercu m oim pokój i w raz z nim radość tak w ielka, że zdaw ało m i się, że zacznę tańczyć.
W yszedłem sta m tą d in n y m człowiekiem , z sercem radosnym , spokojnym . G w iazdy św ie
ciły nad głow ą jasno, k roki m oje były lekkie.
P om yślałem — przed godziną b y łem zdzi
czałym człow iekiem , w sercu m iałem chęć m o rd u i ra b u n k u , a jednocześnie jak iś strach w ielki, głęboki, którego też opisać nie p o tra fię. I to w szystko tylko do chwili, gdy pow ie
działem sobie w sercu: „jeśli za w szystkich te n C hrystus u m arł, to i za m nie, a ja jestem JE G O .“ A od tej chw ili nic w ięcej w sercu m oim, ja k ty lko wdzięczność, radość, pokój.
Pokój z Bogiem!
Nic złego, zdrożnego nie przychodziło do serca. Z m ienił m n ie P a n Jezus, m ój Zbaw iciel.
Do żony nie odnosiłem się ju ż o rd y n arn ie, ja k to daw niej byw ało, a przeciw n ie zacząłem ją rniłew ać i szanow ać. N auczyłem się m iłow ać i nieprzyjaciół. S ta ra łe m się pojednać z każ
dym człow iekiem . W k o p aln i nikom u nie zło
rzeczyłem , ani n ie p rzek lin ałem ciężkiej pracy
górnika. S tałem się szczęśliw ym człowiekiem .
Nr 7 — 9 C H R Z E Ś C I J A N I N 5 I pom yślcie, W y mili, k tó rzy tę m oją jak b y
spowiedź czytacie — byłem w ykolejonym czło
w iekiem , zgubionym na w ieki grzesznikiem . I pom yślcie, że w ystarczyło, abym tylko na wieść, iż Jezus je s t Zbaw icielem w szystkich ludzi — zap y tał Go z całego serca, czy jest ta praw d a i dla m nie, i zaraz o trzym ałem od
powiedź; tylko P a n Jezus m a moc ta k odpo
wiedzieć, że kto posłucha Go, s ta je się z jego sercem i życiem to samo, co i z m oim: zm ie
nia się zupełnie. O trzym ałem p rag n ien ie i moc w yznania sw ych w in przed Bogiem i przed ludźm i. Znienaw idziłem grzech i jego kró les
two. Moc Boża uczyniła ze m nie innego czło
w ieka; usunęła od pam iętnego w ieczoru m oją skłonność do grzechu.
W raz z now ym życiem, zap ragn ąłem w ięcej dowiedzieć się o Jezusie C hrystusie, o m oim Zbawicielu!
Po 14 dniach odw iedziłem znów te n dom, w k tó ry m spotkałem się ze Słow em Żyw ota, i w yznałem tam m oje p rag n ien ie poznania P a
na. P odali mi Biblię, a ja — niby chrześcijanin od dziecka — n ie znałem jej wcale.
I stała m i się Biblia, Pism o Św ięte, p o k ar
m em dzień za dniem , rok za rokiem . P ra w d z i
w ie Słow em Bożym.
I zrozum iałem , i rozum iem dlaczego A postoł
P aw eł ukochał opow iadanie o śm ierci P an a Jezusa na krzyżu — bo to tylko pom oże grzesz
nikow i a da m u zbaw ienie, gdy uw ierzy tem u, że i za niego — grzesznika ofiarow ał się Syn Boży na krzyżu.
T aka w iara pochodzi od Boga i je s t Jego darem , i je s t m ocą Bożą, k tó ra może przem ie
nić żyw ot grzesznika i daje m u radość z od
puszczenia grzechów i zbaw ienia wiecznego (1 Kor. 2, 1— 5; Żyd. 10, 11— 23). To je s t czysta Ew angelia, praw d ziw ie D obra Nowina, k tó ra m nie przyw iodła do zbaw ienia.
W ty m 1959 r. m ija 29 lat, jak w jednej chw ili dokonała ze m n ą moc Ew angelii tego, czego przez ta k długi czas nie m ogła do
konać ani policja, ani sądy, ani więzienie, a n a w et k apłan i kościelni. A tylko dlatego, że uw ierzyłem , że P a n Jezus u m a rł i za mnie, a przez tę w ia rę p rzy ją łe m Jezusow ą O fiarę za sw oją w łasność, i dlatego św iadczyłem i świadczę, i p rag n ę św iadczyć o Jezusie C h ry s
tusie, m oim Ż yw ym Zbaw icielu, że je s t On Zbaw icielem dla w szystkich grzeszników .
W szystko to dane zostało i m nie, jako dar łaski, abym serce swe u tw ierd z ał w \yierze, a chw alił z w dzięcznością i w ielbił Jego Im ię (Żyd. 13, 9. 15).
Ernest Kogut
WIECZNE ODKUPIENIE
„...C hrystus n a jw y ż s z y K a p ła n p rzy szły c h dóbr ... p rze z w łasną kre w S w o ją w szed ł raz do św ią tn ic y zn a la złszy w ieczne o d k u p ie n ie ’’
1. Cel danego nam Słowa
Czy może człowiek odrodzony u tra c ić zba
w ienie? Są w śród w ierzących dw a poglądy n a tem a t tego zagadnienia. J e d n i tw ierdzą, że człowiek, k tó ry otrzym ał przez C h ry stu sa zb a
w ienie i w ieczne życie, może jed n a k odpaść i zginąć. J e s t i d ru g i pogląd, a m ianow icie:
człowiek zbaw iony, odrodzony ku now em u, w iecznem u życiu w C h ry stu sie — nie może u tracić zbaw ienia. W szelkie spory n a tem a t tego lu b innego n au czania nie tylko są n ie- pożyteczne lecz i szkodliwe, gdyż unosząc się, łatw o m ożem y zgrzeszyć przeciw m iłości i je d ności a „ku pokojow i pow ołał nas P a n “. Lecz jednocześnie A postoł P io tr n apom ina nas:
Ż yd . 9, 11, 12.
„A Ja ż y w o t W IE C Z N Y daję im i nie zg in ą na w ie k i’’
Ja n 10, 28...
„B ądźcie zaw sze gotow i k u d a n iu odpowiedzi każdem u dom agającem u się od w as ra c h u n ku o tej nadziei, k tó ra w w as je s t z cichością i bo jaźn ią“ . N asz cel — to nie polem ika lub chęć u dow adnian ia czegoś swojego, obalając szczere p rzekonanie b ra ta inaczej m yślącego, lecz przed staw ien ie tego, co zostało od k ry te nam przez pogłębienie w Słow ie Bożym.
A postoł Paw eł, znając n a tu rę serca ludz
kiego, m ówi: „...ro zerw an ia b y w ają m iędzy w am i i poniekąd w ierzę. Boć m uszą być k a- cerstw a (w ros. tłum . „różne zrozumienia") m iędzy w am i, aby ci, k tórzy są dośw iadczeni, byli jaw n y m i m iędzy w am i" (1 Kor. 11, 18. 19).
W M oskwie 25 la t tem u odbyła się ożyw iona
d y sk u sja na w spom niany tem a t w m iejscow ym
6 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 — 9 zborze ew angelicznym . Oba poglądy były w y
pow iedziane przez dw ie strony. To jed n a k nie doprowadziło do podziału zboru n a dw ie od
dzielne sekty; zw yciężył w nim duch jedności, o któ rą m odlił się C hrystus. Niechaj będzie tak i z nami!
2. Jak uczy Słowo Boże?
C hrystus pow iedział: „Owce M oje głosu Mego słuchają, a J a je znam i idą za Mną. A J a ż y w ot w ieczny daję im i nie zginą n a w ieki, ani ich żaden w ydrze z ręk i M ojej. Ojciec Mój, K tó ry Mi je dał w iększy je s t n ad w szytkie, a żaden nie może ich w ydrzeć z ręk i Ojca M o
jego. J a i Ojciec jedno jesteśm y .11 (Jan 10, 27—30).
„Zapraw dę, zapraw dę pow iadam w am : kto słowa Mego słucha i w ierzy Onem u, K tó ry Mię posłał, m a żyw ot w ieczny i n ie przyjdzie na sąd, ale przeszedł ze śm ierci do żyw o
t a 11 (Jan 5, 24).
To n am pow iedział Sam Sędzia niebieski, K tórem u o ddany jest w szelki sąd. P o tró jn a g w a ra n cja dana w pierw szych przytoczonych słow ach P a n a Jezusa: w ierzący trz y m a się za ręk ę C hrystusa; jego trzy m a rę k a C hrystusa;
on złączony je st z p raw ic ą wszechm ogącego O j
ca. Apostoł P aw eł m ówi: „A lbow iem pew ienem tego, iż ani śm ierć, ani żywot, ani aniołowie, ani m ocarstw a, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne insze stw orzenie nie będzie nas mogło odłączyć od m iłości Bożej, k tó ra je s t w Jezusie C hrystusie, P a n u naszy m .11 (Rzym.
8, 38, 39). N ik t i nic n ie m oże w y rw ać p ra w dziw ie w ierzącego z rę k i Ojca. T akie jest p rz y rzeczenie Boże, stw ierdzen ie słow a Bożego;
tak ie dzieło, stojące ja k gran itow a, n iew z ru szona skała. P raw dziw ie w ierzącem u, k tó ry p rz y ją ł całym sercem C hrystusa, dane jest życie wieczne. J e st ono darow ane nie chw ilo
wo, n ie n a ro k i nie na 50 lat, lecz n a całą wieczność: „N ie zginą na w iek i.11 Tak, je s t ono zabezpieczone dla zbawionego w C hrystusie doskonałą m iłością i w szechm ocną m ocą Boga, K tó ry i chce i m oże nie tylko zbawić, lecz i zachow ać w zbaw ieniu i teraz, i ju tro , i na wieki. On — Tw órca, K o n ty n u a to r i W yko
naw ca (Dokończyciel) w iary , początek i k o niec, alfa i omega. Zgodnie z tym że ósm ym rozdziałem listu do Rzym ian, Bóg p rze jrz a ł każdego odkupionego „i k tó re On p rze jrz a ł, te też przeznaczył, aby b yli przypodobani o b ra zowi Syna Jego... A któ re On przeznaczył, te też powołał, a k tó re pow ołał — te też u s p ra
w iedliw ił; a k tó re uspraw iedliw ił, te też uw iel
b ił11 (Rzym. 8, 29. 30).
C ałkow ite zbaw ienie — od m om entu p o ku ty do udziału w przyszłej chw ale w wieczności — z a w a rte jest w ty ch słowach. To — odkupie
n ie wieczne, zgodnie z listem do Żydów (9, 12).
„A lbow iem jed n ą o fiarą doskonałym i uczynił na w ieki tych, k tó rzy b y w a ją pośw ięceni11 (Żyd. 10, 14). W liście do Filipensów Apo
stoł P aw eł pisze o sw ojej pew ności w tym , iż „Ten, K tó ry począł w w as dobrą spraw ę, dokona aż do dnia Jezu sa C h ry stu sa11 (1, 6).
To odkupienie w ieczne w ykonał C hrystus do końca Sw oją śm iercią n a krzyżu. I po zm ar
tw y c h w stan iu Sw oim On, jako żyw y N aj
wyższy K apłan, w dalszym ciągu troszczy się 0 odkupionych Swoich, „...zawsze żyjąc, aby orędow ał za n im i11 (Żyd. 7, 25). D latego w szys
cy odrodzeni będą żyć dotąd, dokąd żyje ich O dkupiciel. On n ie ty lko odk upił nas, lecz 1 zachow uje w łasce odkupienia.. „A tać jest w ola Onego, K tó ry M ię posłał, aby m z tego w szystkiego, co Mi dał nic nie stracił, ale abym to w zbudził w on ostateczny d zień 11 (Jan 6,39). Ścisłe znaczenie greckiego orygi
nału: „nie stra c ić 11 podano w angielskim , u k ra ińskim , polskim i in n y ch tłum aczeniach.
C hrześcijańskie dośw iadczenie op arte jest nie na piasku naszych ludzkich uczuć, n a stro jów lub w ysiłków , lecz na skale Bożych ob iet
nic. D latego A postoł P a w e ł m ówi: „...W iem K om um uw ierzy ł i pew ienem , iż On m ocen je s t tego, co m i się pow ierzył, strzec...11 (ros.
tłum . „zachow ać11) (2 Tym . 1, 12). T ak uczy słowo Boże o w iecznym odkupieniu. T ak ro zu m ieli je w ielcy m ężow ie w iary : Spurgeon, J e rzy M u ller i in n i (o ty m jeszcze pow iem y).
D ana n a u k a nie należy b y n a jm n ie j do n a u k fałszyw ych i n ie m a żadnej rozum ow ej, logicz
nej podstaw y w yw odzić ją od tego uw odzenia (pokuszenia), k tó re m u pod dali się nasi p raro - dzice w ra ju . Gdyż tam , w ra ju , w ąż-kusiciel nam ów ił człow ieka do p rzeciw staw ien ia się tem u, co pow iedział Bóg: „ P a n rozkazał...: A le z drzew a w iadom ości dobrego i złego, jeść z niego nie będziesz; albow iem dnia którego jeść będziesz z niego śm iercią u m rzesz11 (I Mojż.
2, 17).
Bóg dał przykazanie, za którego p rze stą pien ie grozi śm ierć. S zatan zaś, te n „duch sprzeciw u i zw ątp ien ia11, w p a ja ludziom z w ąt
pien ie w Słowo Boże i m ów i im: „Nie, nie um rzecie ... w dzień, w k tó ry m skosztujecie...
będziecie jako bogow ie11. On kusi, (uwodzi)
Nr 7 — 9 C H R Z E Ś C I J A N I N 7 człowieka, pobudzając go do przekroczenia
p raw a Bożego i za to obiecuje kłam liw ie po
m yślność.
W N ow ym zaś Testam encie, w E w angelii łaski, Bóg obiecuje, że p raw dziw ie zbaw ieni przez C hrystusa, nie zginą na w ieki, n ik t nie może w y rw ać ich z ręk i Bożej. P rz y ty m w sk a
zana jest n a tu ra ln a cecha owcy C hrysusow ej:
postępow anie za C hrystusem . I któż, ja k nie duch inny, przeciw ny Chrystusow i, w p aja (bu
dzi) nam zw ątpienie w tę niezm ienną o bietni
cę Bożą? Kto, w m iejsce Bożego p rzyrzecze
nia: „żaden nie może w y d rzeć11, podszeptuje przeciw ne tw ierdzenie: „może w ydrzeć", „m o
gą zginąć"?
I rzeczywiście, to on, w róg C hry stu sa i dusz naszych, dąży do tego, aby w poić n am lekko
m yślne odnoszenie się do grzechu i ofiary krzyżow ej C hrystusa, k tó ra jest ceną naszego odkupienia, i m oże nas on n a w e t w prow adzić w grzech, jeśli nie czuw am y. Gdyż ta k grzech zw ątpien ia i grzech niew iary, ja k i w szelki grzech od diabła pochodzi, jako napisano: „K to czyni grzech z diabła jest, gdyż od początku diabeł grzeszy". (1 J a n a 3, 8).
3. Kim jest chrześcijanin?
Zaiste, n ik t w całym w szechśw iecie — ani źli ludzie, ani sam duch zły — nie może zra
bować nowego życia człow iekowi w ierzącem u, gdyż życie wieczne, zdobyte jest k rw ią C hry s
tusa i d arow ane człowiekowi przez Boga na wieki. Lecz powiesz: a jeżeli sam człowiek zechce odejść od C hrystusa — w te d y jednakże może on zginąć. Na to odpow iadam y: jeśli po
wiedziano przez Sam ego C hrystusa, że n ik t nie może w yrw ać zbawionego z ręk i Ojca, to i sam w ierzący w łączony je s t w to słowo
„żaden", tak więc i on sam je st bezsilny aby popełnić tak ie duchow e zabójstw o, gdyby n a w e t i chciał to uczynić. Prócz tego, czyż może praw dziw ie w ierzący tego zechcieć? Czyż m o
żliw ą je s t tak a chęć u człowieka, k tó ry oddał się C hrystusow i i otrzym ał od Niego serce nowe? On ju ż n ie należy do siebie, lecz k u piony jest drogą ceną. Jego nowe, odrodzone serce obraca się ku św iatłu, ja k k w iatek cią
gnie do słońca, p rag n ie dobra i nienaw idzi zła.
„Owce M oje słu ch ają głosu Mego, ... i idą za M ną", m ówi C hrystus. On nie m ówi „po
w in n y się słuchać", albo „jeśli będą słuchać",
lecz w prost stw ierdza fakt, że owce Jego słu
chają Jego głosu, gdyż tak a je st ich n atu ra, tak a przyrodzona skłonność ich serca. Jeśli owca św iadom ie i u p arcie nie słucha C h ry stu sa, to nie jest ona Jego owcą. Jego owca może u- paść w błoto przez nieostrożność, w brew swojej chęci. Lecz nie będzie w alać się w błocie, r a dować się grzechem i jeszcze m ówić bezw sty d
nie: „ J a jestem jed n a k owcą C hrystusa, tylko nieposłuszną". O, nie! O na będzie n ien aw i- dzieć swój u padek i w zyw ać Dobrego P a ste rza n a pomoc. I On w ybaw i ją. W przeciw nym razie to nie owca, a inne stw orzenie, o k tó ry m słowo Boże mówi: „Św inia u m y ta w róciła się do w alan ia w błocie" (2 P io tra 2, 22). To nie je s t owca C hrystusa, gdyż — „kto D ucha C hrystusow ego n ie ma, ten n ie jest Jego"
(Rzym. 8, 9).
P raw dziw y chrześcijanin nie tylko pow inien, lecz chce i może w ypełniać w olę swego n ie bieskiego P asterza. On — „to now e stw orze
n ie w C hry stu sie", on przeżył, przez pokutę i odrodzenie, d ecydującą zm ianę w swoim ży
ciu: on m iłu je to, czego p rze d tem nienaw idził i nienaw idzi to, co daw niej m iłow ał. On czci to, co p rzed tem spalał w ogniu nieczystych żądz i spala ogniem D ucha Św iętego, to czemu p rzed tem cześć oddawał.
P rzy p o m n im y sobie cechy człow ieka odro
dzonego, w łaściw e cechy żywego chrześcija
nina, w skazane w 1-szym liście Ja n a : „on
„chodzi w św iadom ości", szuka oczyszczenia od w szelkiego grzechu k rw ią C hrystusa, w yzna- w ając swój upadek; „przestrzega słow a Jego",
„m iłu je b ra ta swego", „m a przebaczenie g rze
chów ", „zw ycięża szatana", „nie m iłu je św ia
ta " , „w ykonuje w olę Bożą", „m a pom azanie D ucha Św iętego", i nie tylko się nazyw a, lecz rzeczyw iście okazuje się dzieckiem Bożym;
w iedząc, że w przyszłości będzie podobny C hrystusow i całkow icie, „oczyszcza siebie",
„nie grzeszy" (św iadom ie i z upodobaniem dla grzechu), lecz „chron i siebie" i „szatan nie d otyka się go"; on „nie może grzeszyć", po
niew aż „zrodzony je s t z Boga" (o ty m pow ie
m y jeszcze poniżej); „on w ierzy, że Jezus jest C hrystusem ", to znaczy u z n a je Go za K apłana (K tóry złożył Siebie n a ofiarę za nasze g rze
chy), za P ro ro k a (p rzy jm u je Jego Naukę) i za K ró la (poddaje się Jego w ładzy); on zw ycięża św iat żyw ą i sk u te c z n ą w ia rą w S yn a Bożego, K tó ry zw yciężył św iat. Chrześcijanin — to człowiek, w którego sercu żyje i panuje Chrys
tus.
8 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 — 3 W czasach pierw szego chrześcijaństw a po
gański sędzia badał w yznaw cę C hrystusa: „K toś ty ? “ — „Ja c h r z e ś c i j a n i n „ J a k i e je s t tw oje zajęcie?" — „Ja- chrześcijanin". „ Jak im języ
kiem m ówisz?" — „ Ja chrześcijanin". Ja k i po
siadasz m ajątek ?" — „ Ja chrześcijanin". „Kto są tw oi p rzyjaciele?" — „ Ja chrześcijanin".
Słowem wszystko, kim on był, kim chciał być, czym m iał nadzieję stać się, w szystko to było dla niego w C hrystusie. C hrystus b ył dla niego p raw dziw ie „w szystko w e w szystkim ". To czło
w iek C hrystusow y, k tó ry może powiedzieć:
„U m iłow any mój jest m ój, a ja m jest Jego".
Dlatego to i pow iedział C hrystus: „Owce M oje słuchają głosu Mego i idą za Mną... i nie zginą na w ieki".
4. Smutne fakty i ich przyczyny Podzielam y całkow icie serdeczny ból i głę
bokie oburzenie braci, k tó rzy spostrzegają n adużyw anie błogosław ionej w ieści o zbaw ie
niu. I jak że nie oburzać się na lekkom yślność i bezczelność ludzi, k tó rzy zdolni są lekce
w ażyć dobrotliw ość Bożą i gotow i b y lib y po
w iedzieć: „My jesteśm y zbaw ieni. W ieczne życie w r a ju jest dla nas zabezpieczone i dla
tego m ożem y grzeszyć". I rzeczyw iście w śród członków zboru i tu i ta m m ożna spostrzec niski poziom m o raln y i obrzydliw e (w oryg.
„grube") grzechy, hańbiące chrześcijaństw o i gorszące ludzi tego św iata. T akie sam ooszu- k iw anie się dem askow ane było ju ż w S ta ry m T estam encie: „N ie pokładajcie nadziei swej w słow ach kłam liw ych, m ówiąc: Kościół P a ń ski ... oto w y pokładacie n ad zieję w słow ach kłam liw ych, k tó re nie pomogą. Izali kradnąc, zabijając i cudzołożąc, i k rzyw oprzysięgając i kadząc Baalowi, a chodząc za bogam i obcymi, k tó ry ch nie znacie — przecież przychodzicie i stajecie przed obliczem Moim i m ówicie:
„m yśm y zbaw ieni" abyśm y czynili te w szy st
kie obrzydliwości. Azaż jask in ią ło tro w sk ą jest dom ten przed oczyma w aszym i, k tó ry n a
zw any jest od Im ienia Mego? Oto J a w idzę to, m ówi P an ". (Jer. 7, 4. 8— 11). Rów nież i w N ow ym Testam encie A postoł P aw eł napom ina:
„...wy ku wolności pow ołani jesteście bracia!
tylko pod zasłoną tej wolności ciału nie pozw a
lajcie" (Gal. 5, 13).
Mogą być różne przyczyn y sm utnego fak tu b ra k u uśw ięcenia w śród w ierzących: duchow a nieśw iadom ość, słabość woli, czasowe odstęp
stw o. Lecz jedno je s t jasne: jeżeli człowiek przebyw a w św iadom ym grzechu, jeżeli zado
w olony je st z grzechu i uspraw iedliw ia go, mówiąc: „m y jesteśm y zbaw ieni i dlatego m o
żem y grzeszyć", to m am y pełną podstaw ę w ątpić o tym , że d an y człow iek jest praw dzi
w ie odrodzonym dzieckiem Bożym, owcą C hrystusow ą, k tó ra otrzy m ała now e serce;
gdyż pierw szą cechą tejże jest m iłow ać dobro i nienaw idzieć zła i wszelkiego grzechu. Od
nośnie tak ich ludzi, k tórzy ig ra ją z grzechem , m ożna rzecz p ro sta nie tylko w ątpić o tym , że oni znajd ą się w raju , ale n a w e t całkow icie i w yraźn ie wobec takiego ich m oralnego sta n u — m ieć to przekonanie, że nie będą tam , gdyż oni nigdy n ap ra w d ę nie w stąp ili w no w e życie w C hrystusie. M uszą oni całym ser
cem pokutow ać i p rzy jąć E w angelię zba
w ienia.
Obecność tak ich nienaw rócon y ch ludzi w ew angelicznych zborach, bardzo często m ożna tłum aczyć niegłębokim głoszeniem Słow a B o
żego, k tó re w ted y d aje grzesznikom słabe po
jęcie o zbaw ieniu i św iętości, nie w ym agającej całkow itego oddzielenia się od św iata z jego grzesznym i rozryw kam i, m odą, obyczajam i, od
w iedzaniem kina, p alen iem ty to n iu itp.
„P rzetoż w ynijd źcie z pośrodku ich i odłącz
cie się, m ów i Pan, a nieczystego się nie doty
kajcie, a J a was p rz y jm ę " (2 Kor. 6, 17).
N ie zapom nijm y, że nie każde n aw rócenie prow adzi do odrodzenia. N ierzadko człowiek poruszony naszym kazaniem , pom odlił się tylko o zbaw ienie (po części pod naszym naciskiem ), a m y ju ż m ów im y m u: ty ś zbaw iony. Podczas, gdy ty lko D uch Ś w ięty m oże dać człow iekowi w ew nętrzne św iadectw o o zbaw ieniu i tylko całkow ita m o ralna zm iana k u lepszem u w ży
ciu grzesznika m oże dać n a m to św iadectw o na zew nątrz.
W ogóle, m y n ie po w inniśm y m ieszać n a
w rócenia z odrodzeniem : pierw sze — to rzecz człow ieka, d ru gie — to dzieło Boże. W szelkie odrodzenie je s t rez u lta te m szczerego naw róce
nia się grzesznika do Boga w im ię C hrystusa.
Lecz n ie każde naw ró cen ie prow adzi do odro
dzenia, gdyż m oże ono być czasami ty lko n ie św iadom ym i nieszczerym pow tórzeniem słów cudzej m odlitw y. Oto dlaczego M oody o strzega kaznodzieję, k tó ry budzi grzesznika k u n a w ró ceniu i skłonny je s t przekonyw ać go w ślad za jego m odlitw ą, że on je s t ju ż zbawiony.
„N alegaj na niezw łoczną decyzję", — m ów i
M oody — „lecz nie m ów nigd y człowiekowi,
że on się naw rócił. N igdy nie m ów m u, że on
je s t zbaw iony. N iech D uch Ś w ięty objaw i m u
Nr 7 — 9 C H R Z E Ś C I J A N I N
9tę praw dę. Ty nie możesz w paść w oszukiw a
n ie samego siebie w tej w ielkiej i w ażnej spraw ie. Lecz możesz przyczynić się do zw ię
kszenia jego w iary i prow adzić go praw dziw ą drogą" (The life of D. L. Moody, by his son W. P. Moody. S tr. 421).
O każdym św iatow ym chrześcijaninie, k tó ry nie przejaw i żadnej m oralnej p rzem ian y po sw oim naw róceniu, m ożem y zdecydow anie po
wiedzieć, że on nie przeżył odrodzenia, nie otrzym ał nowego serca, pobudzającego ku świętości życia. „Owce M oje słuchają głosu Mego i idą za M ną“ i „kto D ucha C hrystuso
wego nie ma, te n nie jest Je g o “.
Z apraw dę „wszelki, k tó ry w zyw a Im ienia Pańskiego, zbaw iony będzie“. Słyszym y, jak szukający człowiek w zyw a Im ienia Pańskiego, lecz P a n tylko jed en wie, czy przy ty m m o
dlący się grzesznik oddał się pod panow anie C hrystusa w jego sercu. Oto dlaczego C h ry s
tus „nie zw ierzał Sam ego S iebie11 tym , k tórzy u w ierzyli w Im ię Jego dla cudów, gdyż „On wiedział, co było w człow ieku", w iedział, czy człow iek chce stać się narzędziem Jego, czy tylko chce uczynić C h ry stu sa narzędziem swoim i w ykorzystać Jego cudotw órczą moc dla swoich k o rzystn ych celów (Jan 2, 23— 25).
Tacy rzekom i chrześcijanie nie m ogą być p rzek onan i o błogosław ionym w iecznym życiu w przyszłości, gdyż nie posiadają go w czasie teraźniejszym .
P rzypom nijcie sobie, co pow iedziano: „Po
k oju n aślad ujcie (w ros. tłum . „ sta rajc ie się m ieć pokój") ze w szystkim i i świętobliw ości, bez k tó rej żaden nie ogląda P an a" (Żyd. 12, 14).
I do now ej Jerozolim y „nie w n ijd zie nic nie
czystego i n ik t oddany obrzydliw ości i k łam stw u" (ros. tłum .) (Obj. 21, 27).
W ielu podobnych w ierzących albo oszukuje sam ych siebie, albo są oszukani pow ierzchow n ym głoszeniem chrześcijaństw a. Ich obecność w zborach prow adzi do ogólnego duchowego zubożenia. O nich ze łzam i mówi A postoł P a weł, że „po stęp u ją ja k w rogow ie krzyża Chrystusow ego, ich koniec — zatracenie, ich bóg jest brzuch, a chw ała — w hańbie: oni m yślą o rzeczach ziem skich", (ros. tłum .) (Fil.
3, 18. 19).
Te sm u tn e fak ty p ow inny skłonić („zm usić") w szystkich kaznodziei słow a Bożego, aby byli bardzo rozw ażni w głoszeniu pokuty, w iary, n aw rócenia i odrodzenia. W iara je s t m artw a bez pokuty i bezowocne naw rócenie, k tó re nie prowadzi do odrodzenia k u now em u, uśw ię
conem u życiu w C hrystusie. P o trzeb n a jest szczególna m ądrość także i w o dk ry w aniu p raw d y o w iecznym zbaw ieniu. N ależy strzec się lekkiego w rażenia, jak ie ta p raw d a może zrobić na ludziach pow ierzchow nych, gdy je szcze nie pokutow ali z grzechów, nie naw rócili się i nie odrodzili. P ra w d a ta szczególnie jest dla zbaw ionych, a n ie ludzi z zew nątrz, k tó ry m jeszcze nie dano poznać tajem nicy K rólestw a Bożego.
Nie zawsze i nie w jedn ako w ym stopniu i nie w szystkim dostępna je s t ta sk ry ta p raw d a dla zbaw iającego zrozum ienia. „I tak, patrzcie, po
stęp u jcie ostrożnie, nie ja k nierozum ni, ale jako m ąd rzy", m ówi A postoł Paw eł.
5. Jak w ierzyli w ielcy m ężowie Boży?
S purgeon kazał n a te m a t słów z listu do Żydów: „C h rystu s m oże zawsze zbaw iać" (Żyd.
7, 25. w tłum . ros.). N ależy zwrócić uw agę, że w ty m w ierszu słowo „zaw sze" odpow iada w greckim ory g in aln y m tekście słowom: „ejs to p an teles", co znaczy — „zawsze, do końca, zupełnie, całkow icie". I oto, co m ów i w ielki kaznodzieja bapty sty czn y i całego Kościoła z pow odu tego tek stu : „P rzy jaciele moi, jeżeli C h ry stu s może do końca całkow icie zbaw iać chrześcijanina, to czy m yślicie, że O n dopuści chrześcijaninow i zginąć? W szędzie, dokądkol
w iek bym n ie przyszedł, m am n ad zieję w y ra żać mój głęboki p ro te st przeciw tem u, n a jb a r
dziej p rzek lętem u n au czan iu (the m ost ac- cursed doctrine) o tym , że zbaw iony m oże od
paść i zginąć. Są p racow nicy duchow ni, k tó rzy głoszą, że człow iek może być dzieckiem Bożym (o aniołowie! nie słuchajcie tego, co m am za
m ia r te ra z pow iedzieć, lecz słu ch ajcie m nie wy, z n a jd u jąc y się tam u dołu, w piekle, gdyż to będzie w w aszym guście!), że człow iek może być dzieckiem Bożym dziś i dzieckiem diabła ju tro ; że Bóg m oże przebaczyć człow iekow i i jed n ak że osądzić go; zbaw ić go z łaski a p o tem dać m u zginąć; dopuścić, aby człow iek był p o rw an y z rą k C hrystusa, chociaż On po
w iedział, że coś podobnego nigdy się nie sta nie. Jak że chcecie to w ytłum aczyć? Przecież nie będziecie tłum aczyć tego n ied o statk iem Jego mocy. A może pow inniście obw inić Go o n ied o statek m iłości; czyż ośm ielicie się to zrobić? O, On je s t p e łe n miłości, a poniew aż On posiada tak że i moc — to On nigd y nie dopuści, aby ktokolw iek z Jego n a ro d u zginął.
To jest p raw d a i to zaw sze p ra w d ą będzie, że
On zbaw ia do końca". (The T re a su ry of th e
10 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 — 9 N ew T estam en t by C. H. Spurgeon. M arshall,
M organ, Scott. London. E dinbourgh IV, 103).
Oto jeszcze jedno z w ielu podobnych ośw iad
czeń Spurgeona (podajem y z niego tylko n ie k tóre zdania): „Pism o Ś w ięte przepojone jest tą p raw d ą (o tym , że zbaw ieni ostoją się do końca). Ze w szystkich nauk, ta n au k a n a jb a r
dziej jest w idoczna (w Biblii). Jeżeli C hrystus w staw ia się (oręduje) za Swoimi, to jakże m o
gą oni zginąć bez tego, aby p rzy ty m Jego orędow nictw o nie straciło swej mocy? ... Czy możecie w yobrazić sobie C hrystusa, Głowę, zjednoczonego z Ciałem , którego różne człon
ki często gniją; ręka, nogi, oko p su ją się tak, że na ich m iejsce trzeb a tw orzyć członki no
we?... „Ja żyję i w y żyć będziecie", tak a jest nieśm iertelność, w k tó rą obleczony je s t każdy członek Ciała C hrystusow ego (Jan 14,19). O u m i
łowani! Sam Bóg m usiałby um rzeć jednocześ
nie z chrześcijaninem , gdyż życie u Boga nie je s t innym , ja k tylko w iecznym życiem, a to je s t w łaśnie to życie, k tó re C hrystus darow ał nam . „ Ja daję im życie w ieczne". (K azanie na te m a t Filip. 1, 6. Tam że — III, 456).
Błogosław iony p raco w n ik n a niw ie Bożej, K arol F inney m ówi: „Jeśli człow iek isto tnie je s t naw rócony, to pozostanie w posłuszeń
stw ie Bogu i dlatego posiada pew ność swego wiecznego zbaw ienia. Je śli kto ś sobie w y o b ra
ża, że w ejdzie do n ieb a dlatego, że je s t n a w rócony — n aw et i bez posłuszeństw a Słowu Bożemu, to m ożem y b yć p raw ie przekonani, że skończy piekłem ." („P rzem ów ienia" — a r
ty kuł: „R ady dla nienaw róconych").
W niem ożliw ość u tra ty zbaw ienia przez
dziecko Boże w ierzyli mocno tacy m ężow ie w iary , jak: G rzegorz W hitefield, Je rz y M uller, Gedeon Taylor, biskup Reil, R o bert Chapman,.
Moody, A leksan der T orrey, F. B. Meier.
Za naszych dni praw d ę tę w yznaje jasno d r O sw ald Sm ith. -Piewca rosyjskiego ruch u ew angelizacyjnego I. S. P rochanow w ypow ie
dział jasno tę p raw d ę w swoich n atch nio nych pieśniach duchow ych, k tó re są śpiew ane do
tychczas na całym tere n ie naszej ojczyzny.
„ Je st to ta w iara, k tó ra w lew a w u sta dziw ną pieśń: „Tak, jam zbaw iony, zbaw iony n a w ie
ki, i żadna siła zgubić m n ie nie m oże". (A rty
k uł Prochanow a, w y dru k o w an y w „B ratsk im W iestniku", 1946 r. N r 1, str. 30, Moskwa).
B racia triu m fu jcie
Bóg usp raw iedliw ił i zbaw ił nas!
A lleluja! — głośno w ykrzyk ujcie, Im iona nasze do K sięgi Żyw ota W pisał On na w ieczny czas!
Ż adna moc nie w y rw ie tej pieśni z serca w ierzących, gdyż n ik t nie m oże w y rw ać (usu
nąć) tej obietnicy ze słow a Bożego i z serca Pańskiego, n ik t nie może w yrw ać zbaw ionych z ręk i Bożej. Ta radosna p raw d a nie b y ła dla w szystkich praw d ziw e w ierzących pow odem do duchow ego niedbalstw a, dogadzania ciału lub pobudką do grzechu, lecz potężnym źródłem natch n ien ia i uśw ięcenia; ta od C h ry stu sa po
chodząca pew ność (nie pew ność siebie), pobu
dzała ich do duchow ej w alk i i zw ycięstw a n a d w szelkim grzechem .
(dokończenie n astąp i)
W. F. Marcinkowski
O DARACH DUCHA ŚWIĘTEGO
V I „...a d ru g ie m u rozeznanie d u ch ó w ’’.
„N ajm ilsi! nie każdem u duchow i w ierzcie, ale dośw iadczajcie duchów , jeśli z Boga są.
Bo w iele fałszych proroków wyszło na św iat. — Przez to poznaw ajcie D ucha Bożego: w szelki duch, k tó ry w yznaje, iż Jezus C h ry stu s w ciele przyszedł z Boga jest, ale w szelki duch, k tó ry nie w yznaje, że Jezu s C hrystus w ciele p rzy szedł, nie jest z Boga..." (1 J a n a 4, 3).
l Kor. 12,9
T en pro b lem je s t tru d n y do rozw iązania, gdyż i d uch ciem ności — szatan sam uzn aje Jezusa, jako S y n a Bożego. — „A w bóżnicy był człowiek, k tó ry m iał ducha d iab ła nieczy
stego, — i zaw ołał głosem w ielkim , m ówiąc:
Ach! cóż m y z Tobą m am y, Jezusie N azareń-
ski? przyszedłeś, abyś nas w y trac ił; znam Cię
ktoś jest, żeś on Ś w ięty Boży" (Łuk. 4,
33— 34).
Nr 7 — 9 C H R Z E Ś C I J A N I N l i A gdy Jezus przyszedł do k ra in y G adareń-
czyków „...zabieżał m u człowiek, m ający du
cha nieczystego ... ten często p ętam i i łań cu cham i zw iązany, łańcuchy porw ał i p ęta po
kruszył, a nie mógł go n ik t ukrócić. Ten w o
łając głosem w ielkim rzekł: cóż m am z Tobą Jezusie, Synu Boga Najwyższego; poprzysię- gam Cię przez Boga, abyś m nie nie tra p ił (Ma
rek 5, 2— 9).
J a k czytam y w D ziejach A postolskich, była w m ieście Filippis dziew eczka opętana przez ducha wieszczego, k tó ra „...chodząc za P aw łem i nam i w ołała m ówiąc: ci ludzie są sługam i Boga Najwyższego, k tó rzy opow iadają nam drogę zbaw ienia" (Dz. Ap. 16, 16— 18). Tam też czytam y, iż: „...niektórzy z biegunów ży
dowskich, k tórzy się baw ili zaklinaniem , w a żyli się w zyw ać im ienia P a n a Jezu sa n a d ty mi, k tórzy m ieli duchy złe, m ówiąc: poprzy- sięgam y w as przez Jezusa, którego P aw eł opo
w iada..." „Tedy odpowiedziawszy (im) duch zły rzekł: Z nam Jezusa i w iem co Paw eł, ale w y coście zacz?" (Dz. Ap. 19, 13— 15).
I dlatego m ówi Pism o Św ięte: „...A nie dziw, bo i szatan sam przem ienia się w A nioła św ia
tłości. Nie w ielka tedy, jeżeli też słudzy jego p rzem ieniają się, jakoby b y li sługam i sp raw ie
dliwości, k tó ry ch koniec będzie podług uczyn
ków ich" (2 K or. 11, 14— 15). D latego Apostoł Paw eł pisząc na in nym m iejscu w yrazi się:
„Ale choć b yśm y i m y, albo A nioł z nieb a opo
w iadał w am Ew angelię, m imo tę, któ rąśm y wam opow iadali, niech będzie p rze k lęty " (Gal.
1,8). „A lbow iem nie osądziłem za rzecz po
trzebną, co innego um ieć m iędzy w am i, tylko Jezusa C hrystusa, i to onego ukrzyżow anego"
(1 Kor. 2, 2). „Jeżeli ktoś przychodzi do was, a tej nauk i nie przynosi, nie p rzy jm u jc ie go w dom, ani go pozdraw iajcie" (2 J a n a 1, 10).
W iele fałszyw ych proroków i nauczycieli wyszło, a jest ich w szędy dosyć. W yszli sam o
wolnie, są „sam ozw ańcam i". C h ry stu s ich nie w ysłał, w daw aj ą się w służbę Aniołów, w spo
sób m ający pozór m ądrości, „...w nabożeństw ie dobrow olnie ob ran y m i w pokorze, i w nie folgow aniu ciału; w szakże nie m ają żadnej wagi, tylko do n asycenia ciała służą" (Kol. 2, 18— 23).
A postoł Ju d a tak ich ludzi nazyw a, — obło
kam i bezw odnym i, d rzew am i zw iędłym i i n ieu żytecznym i, dw akroć zm arłym i i w ykorzenio
nym i, — i gw iazdam i b łąk a jąc y m i się.
Gdzie nie m a rozsądku duchowego, rozezna
w ania duchów , tam tacy ludzie zawsze z n a j
d u ją p rzychylne przyjęcie; dlatego jest tak pożądane, aby każdy a przede w szystkim b ra cia czołowi — kaznodzieje, posiadali d a r roze
znaw ania duchów.
D a r rozeznaw ania duchów daje n a d n a tu ra l
ny, spostrzegaw czy zm ysł rozeznaw ania ta jem niczej n a tu ry duchów.
N ie jest to jak aś zręczność, przenikliwość*
czy um iejętność w idzenia błędów innych ludzi, ale je s t to raczej n a d n a tu ra ln e objaw ienie isto ty ducha.
Rozeznaw anie duchów, jest w ielką pomocą w duchow ym u słu giw an iu zm artw ionym , u tra - pionym i opętanym duszom ludzkim , a to dla
tego, iż d a r te n pozw ala u jaw n ić sługę sza
ta n a i u d arem n ić jego plany, bo w ystaw ia na w idok u k ry te pod płaszczem relig ijn ej poboż
ności błędy i d em askuje cudotw órcze demony.
Tego rodzaju d a r objaw iania u k ry ty c h rze czy, nie byw a zdobyw any przez studiow anie lub głębokie rozw ażanie, ale je s t to po p ro stu dar, a w ięc obdarzanie człow ieka w jednej chw ili objaw ieniem sp ra w i faktów znanych Bogu, a k tó ry ch ludzkie oko i zm ysł nigdy nie dostrzega. J e st to szczególne uzdolnienie, przez k tó re D uch Św ięty, znający głębokości Boże d aje prom ień św iatła z Boskiej w szechw iedzy.
S tu d ia tego dać nie m ogą; ani choćby kto w szystko Pism o Ś w ięte na pam ięć u m iał — nie odgadnie tej tajem nicy . P ro ro k D aniel rzekł: „Bóg d aje m ądrość m ądrym , a u m ie ję t
n y m rozum ; On odkryw a rzeczy głębokie i sk ry te..." (Dan. 2,22). Zaś A postoł P aw eł o tej sam ej p raw d zie św iadcząc napisał: „Ale n am to Bóg objaw ił przez D ucha Św iętego, albow iem D uch w szystkiego się b ad a i głębo
kości Bożych" (1 Kor. 2, 10). „Aleć duchow ny rozsądza w szytko, lecz sam od nikogo n ie byw a rozsądzony" (1 K or. 2, 15).
K. Śniegom
K o m u n i k a t
J ak się d ow iadujem y, zapowiedziana cenna książka C. H. Spurgeona „K le jno ty >
obietnic B ożych’’ jest ju ż w oprawie i w n a jb liż sz y m czasie bądą m o g ły ją o trz y mać zarówno Zbory, ja k i poszczególni C zytelnicy.
E w entualne zapotrzebowania na leży
listownie kierować do P r e z y d iu m , R a d y
Kościoła (Warszawa, Al. Jerozolimskie
99/37).
12 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 7 — 9
J A K U B I E Z A W
S tudium charakterów postaci staro testam en - towych, jest dla nas C hrześcijan zarów no b a r
dzo interesujące, ja k i bardzo pożyteczne. Dziś będziem y chcieli zastanow ić się nad życiem dwóch braci-bliźniaków , Ezawa i Jak u b a. Obaj m ieli jednakow e możliwości, zostali w ychow ani w ty m sam ym dom u przez ty ch sam ych rodzi
ców, a jed n ak tak różni w swoich celach i cha
rak terach, ja k różni się noc od dnia. Tych dwóch braci stało się ojcam i dwóch narodów , k tó re były w stosunkach w zajem nych w ro ga
mi, ściśle w edług Słowa Pańskiego. „I rzekł jej Pan: dw a n arody są w żywocie twoim , i dw ojaki lud z żyw ota tw ego rozdzieli się, a jeden lud nad drug i lu d m ożniejszy będzie, i w iększy będzie służył m niejszem u 11 (Gen.
25:23).
Ezaw i J a k u b są p rzyk ładam i dwóch n a ro dów: bogobojnego i bezbożnego. R ep rezen tu ją dwie kategorie ludzi: grzeszników i św iętych.
R zucają św iatło na dw ojakiego ro dzaju am b i
cje, k tó re są w sercach ludzkich: n iebiańską i ziemską.
Genesis 25:24-34. P rz y p atrzm y się n ajp ierw Ezawowi. W w ierszu 27 czytam y, że b y ł on biegłym w m yślistw ie. Spędzał on większość swego czasu na w ałęsan iu się, poszukiw aniu zw ierzyny i zabijaniu. Pokój b y ł czym ś obcym dla niego. Zaw sze b ył skłonny do zabijania.
Biblia mówi: „Lecz niepobożni są jako m orze w zburzone, gdy się uspokoić n ie może. ...Nie- m asz pokoju niepobożnym ..." (Izaj. 57:28,21).
W Biblii w spom niany jest tylko jeszcze jed en m yśliw y, a m ianow icie N em rod. A le tenże Ne- m rod b y ł buntow nikiem . F ak t, że Ezaw m a ty le w spólnego z Nem rodem , dużo m ów i o je go praw d ziw y m ch arakterze. R ep rezen tu je on typ człow ieka św iatow ego, k tó ry zaw sze czegoś szuka, za czymś się ubiega, nig d y nie je s t za
dowolony, nigdy nie zazn aje pokoju.
K iedyś dawno, w o jczystej K anadzie, zw y
kłem polować. P am iętam , ja k całym i godzinam i przedzierałem się przez bezludne gąszcze leś
ne. W ieczorem w racałem w yczerpany, głodny, zmęczony i zaw iedziony. Po tak im dniu zw y k łem przysięgać, że to już po raz ostatni. A le następnego poranka, po odpoczynku, znów m ię ciągnęło, aby udać się ponow nie n a w ędrów kę!
J a k w ielu grzeszników m a podobne dośw iad
czenia! J a k w ielu, po pijaństw ie, m ając dom rozbity, w ban kructw ie, albo po jakim ś nie
m o raln y m czynie, przysięga, że będzie to już po raz ostatni, aby za chw ilę znów dać się w ciągnąć n ieo d p artą siłą swoich nam iętności i pożądliw ości w w ir oddalenia od porząd
nego życia.
„Ezaw b y ł ro ln ikiem 11. „R ola11 sym bolizuje św iat. W podobieństw ie o kąkolu i pszenicy, P a n Jezus pow iedział: „A rola to św ia t11 (Mat.
13:38). A zatem b ył to człow iek tego św iata, człow iek zagubiony.
W przeciw ieństw ie do tego Jak u b , którego B iblia nazyw a „m ężem p ro sty m 11, by ł p raw y m i spraw iedliw y m człowiekiem . M ieszkaniem je go by ły nam ioty. Cóż za p iękn y obraz chrześ
cijańskiego życia! C hrześcijanin je s t zadow olo
ny, p rag n ien ie jego ugaszone, sum ienie spo
kojne, jego dusza w p okoju z Bogiem i ludźm i.
Nie w stałości m ieszkania, lecz w pełnej u f
ności k u Bogu i Bożej opiece — jego pokój i radość. M ieszkanie w „n am io tach 11 przy w o
dzi n am n a m yśl te n w iersz z listu do H e b re j- ezyków, (11:9), w k tó ry m czytam y, że A b ra ham , „w ia rą m ieszkał w ziem i obiecanej jak w cudzej, m ieszkając w nam io tach". A dalej w w ierszu 13 czytam y, „I w yznaw ali, że są gośćmi i przychodniam i n a ziem i". Ich serca b y ły zw iązane z N iebem . B yli zadow oleni z baraku , lepianki, nam iotu, gdyż ich dom i ich k raj je s t w Niebie. Jak u b , jak k o lw iek b y ł w ła ścicielem zaledw ie nam iotu, czuł się w nim szczęśliwy, będąc u siebie w dom u i radow ał się każdą m in u tą swego życia. Jego serce było skierow ane w górę. A gdzie skierow ane jest tw o je serce?
W w ierszu 28 czytam y, iż Izaak m iłował Ezaw a. A dlaczego? Czyż dla tego, że Ezaw był pięknym , albo błogosław ionym od Boga, albo w y b ra n y m p rze z Boga? Nie, lecz „Iż ja d a ł z ło- w u jego". Izaakiem kierow ało tu ta j jego lu bow anie się w jedzeniu; raczej należało by tu taj użyć w y rażen ia — Izaaka zw odził jego żo
łądek. Izaak m iłow ał tego, k tó ry p rzy n o sił m u korzyść m a te ria ln ą i cielesną, a nie baczył na to, że Ezaw a odrzucił Bóg. J a k często i- dziś lu dzie dla korzyści m ate ria ln e j s ta ją się p rz y ja ciółm i Bożych nieprzyjaciół. W ielu ludzi uczy
niło żołądki sw ym i bożkam i. N iektórzy pasto -
S T A T U T
ZJ EDN OCZONEGO KOŚCIOŁA EWANGELICZNEGO W P O L S K I E ! R Z E C Z Y P O S P O L I T E J L U D O W E J
W A R S Z A WA
1 9 5 9'
„Prasa**, W-wa. Sm olna 10. Zam . 1557. W-65.
.
S T A T U T
ZJEDNOCZONEGO KOŚCIOŁA EWANGELICZNEGO W POLSKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ LUDOWEJ
Dział I — Zasady ogólne
§ 1
1. Z jednoczony K ościół E w angeliczny w P o lsk ie j R zeczypospolitej L udow ej tw o rzą w y zn aw cy zg rupow ani dotychczas w ZToorach:
. 1. E w angelicznych C hrześcijan 2. W olnych C h rześcijan 3. S tanow czych C hrześcijan
4. K ościoła C h rześcijan W iary E w angelicznej 5. K ościoła C hrystusow ego
istn iejący ch n a obszarze P a ń stw a Polskiego n a p odstaw ie w y zn a w a
nej w sp ó ln ie w iary , ustan o w io n ej dla kościołów ch rześcijań sk ich przez Je z u sa C hry stu sa.
J e s t to w ia ra :
w nieom ylność całości P ism a Św iętego — B iblji, jako S łow a B o
żego, n atchnionego przez D ucha Św iętego,
w T ró jjed y n e g o B oga — Ojca, S yna i D ucha Św iętego,
w Synostw o Boże Je z u sa C hry stu sa, poczętego z D ucha Świętego, narodzonego z M arii Dziewicy,
w Je g o śm ierć n a k rzyżu za grzechy św ia ta i w Jeg o zm artw y ch w s ta n ie w ciele,
w Je g o w n ieb o w stąp ie n ie i p o w tórne p rzy jśc ie dla u stan o w ien ia K ró le stw a Bożego n a ziemi,
w ch rzest D uchem Ś w ięty m w edług P ism a Św iętego, oraz w w ieczne życie i w ieczne potępienie.
2. Z w y zn a w a n ia pow yższych zasad w ia ry w y n ik a dopełnienie czte
rech w a ru n k ó w re lig ijn y ch : n aw ró ce n ia się,
p o k u ty za grzechy.