CHIZEStUtNIH ĆWIERĆWIECZE
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Warszawa,
Nr T, lipiec 1969 r.
Ćw i e r ć w i e c z e
KTO JE S T MOIM BRATEM, SIOSTRĄ I M ATKĄ
N A JW SPA N IA LSZE IM IĘ ZBAW IEN IE Z ŁA SK I SZU K A JC IE PA N A
ZASADY W IARY...
AU DYCJA RADIOW A ODPOW IEDŹ NA M ODLITW Ę K R O N IK A
mtimmmmaammmsFm u twiMinw
M iesięczn ik „ C h rześcija n in ” w y s y ła n y je s t b ezp ła tn ie; w y d a w a n ie czasopism a um ożliw ia w y łą c z n ie ofiarn ość C zytel
n ik ó w . W szelk ie o fia ry n a czasop ism o w k ra ju , p ro sim y k iero w a ć na k on to:
Z jed n o czo n y K o śc ió ł E w a n g elicz n y : PKO W arszaw a, Nr 1-14-147.252, zazn aczając c e l w p ła ty na o d w ro cie b la n k ie tu . O fia r y w p ła ca n e za gran icą n a le ż y k ie r o w ać p rzez od d ziały za g ra n iczn e B an k u P o lsk a K asa O pieki, na ad res P r e z y dium K ady Z jed n o czo n eg o K ościoła
^Ew angelicznego w W arszaw ie, u l. Za- górna 10.
m
W ydaw ca: P rezydium R ady Z jed n o czonego K ościoła Ew angelicznego.
R edaguje K olegium w n astęp u jący m składzie: Józef M rózek (red. nacz.), M ieczysław K w iecień (sekr.), Zdzi
sław A. Repsz, E d w ard C zajko, Ja n Tołw iński. A dres R ed ak cji i A dm i
n istra c ji : W arszaw a, ul. Z agórna 10.
T elefon: 29-52-61 (w ew n. 9). M a te
riałów nie zam ów ionych nie z w ra
ca się.
RSW „ P ra s a ”, W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 4800 egz. O bj. 3,5 ark.
Zam . 914. P-39.
W ro ku bieżącym N aród nasz obchodzi uroczyście 25-lecie Polski Ludow ej. Rocznica ta zastaje nasz k raj w atm osferze spokojnej i w ytężonej pracy dla w szechstronnego rozw oju i um ocnienia n a
szej Ojczyzny. P rzy tej okazji dokonany zostanie przegląd n a szych w spólnych osiągnięć w każdej dziedzinie życia N arodu.
W iem y dobrze, że osiągnięcia te b y ły m ożliw e dzięki złam aniu nieludzkiej przem ocy, depczącej nasze ziem ie i liczne k ra je Europy. W w alce z h itlero w sk im najeźdźcą, k tó ry nap ad ł n a nasz k raj 30 la t tem u, o swe istnienie i wolność b rał udział cały naród polski. O dzyskanie niepodległości 25 la t tem u b yło tak że począt- kiej now ej rzeczyw istości, w k tórej żyjem y i k tó rą pragniem y um acniać. W yraz w oli um acn ian ia now ej rzeczyw istości w na
szym k ra ju daliśm y i m y, ew angeliczni chrześcijanie, przez ak
ty w n e uczestniczenie członków i duchow nych naszej społeczności w obchodach 25-lecia Polski Ludow ej organizow anych w poszcze
gólnych zakładach pracy i K o m itetach F ro n tu Jedności N arodu n a tere n ie całego k raju . W yraz te j w oli daliśm y rów nież w a k cie pow szechnego udziału w w yborach do S ejm u i Rad N arodo
w ych w dniu 1 czerw ca br.
Z okazji obchodów 25-lecia Polski Ludow ej pow inniśm y szcze
gólnie p am iętać o tym , co m ów i Słowo Boże odnośnie do naszych obowiązków w obec naszej ziem skiej O jczyzny. Słowo Boże jest aktualne, gdy chodzi o w szystkie dziedziny naszego życia. Mówi więc rów nież w iele na tem a t naszego stosu nk u do św ieckiej zwierzchności. Pozw olim y sobie przy tej okazji zacytow ać odpo
w iednie fra g m en ty Pism a Św iętego: „K ażdy człow iek niech się poddaje w ładzom zw ierzchnim ; bo- nie m a w ładzy, ja k tylko od Boga, a te, k tó re są, przez Boga są ustanow ione. P rzeto się p rze
ciw staw ia w ładzy, przeciw staw ia się Bożem u postanow ieniu: a ci, k tó rzy się przeciw staw iają, sam i na siebie potępienie ściągają.
Rządzący bowiem nie są postrachem n a tych, k tó rzy pełnią dobre uczynki, lecz n a tych , k tó rz y pełn ią złe. Chcesz się nie bać w ła
dzy? Czyń dobrze, a będziesz m iał od niej pochwałę... P rzeto trz e b a jej się poddaw ać, nie ty lk o z obaw y przed gniew em , lecz także ze w zględu n a sum ienie (Rzym. 13, 1— 3.5). Słowo Boże n a k azu je nam n ie ty lk o być p oddanym i ustanow ionej władzy, ale także n ak łada obowiązek m odlitw y za nią: „Przede w szystkim więc napom inam , aby zanosić błagania, m odlitw y, prośby, dzięk
czynienia za w szystkich ludzi, za królów i za w szystkich przeło
żonych, abyśm y ciche i spokojne życie w iedli w e w szelkiej po
bożności i uczciwości. J e s t to rzecz dobra i m iła przed Bogiem, Zbaw icielem naszym ” (t Tym. 2, 1— 3).
T en w łaśnie obow iązek m odlitw y m ając na uw adze naczelne w ła
dze naszej społeczności postanow iły zalecić wszystkim. Zborom przeprow adzenie podczas nabożeństw a porannego w o statnią nie
dzielę czerw ca specjalnych m odlitw dziękczynnych za dotychcza
sowe osiągnięcia naszego k ra ju i naszej w spólnoty kościelnej, jak o cząstki N arodu, oraz przyczynnych m odlitw o błogosławień
stw o Boże na la ta przyszłe. W m odlitw ach dziękczynnych i w okolicznościowych przem ów ieniach, k tó re m odlitw y poprzedziły, m ieliśm y także na uw adze to w szystko, co m y jak o ludzie wie
rzący i jak o społeczność kościelna — z łaski Bożej — zawdzię
czam y w ładzy ludow ej, a w ięc m. in. zapew nienie rów noupraw nien ia w yznań. S p ecjaln e nabożeństw o w in ten cji 25-lecia Pol
ski Ludow ej odbędzie się rów nież podczas Ogólnokościelnej Kon
feren cji B ratersk iej w G dańsku w dniach 20— 22 lipca.
E. Cz.
2
„K to Jest m oim bratem ? sio strą i m a t k ą ?’ 9
„G dy jeszcze p rze m aw ia ł do tłum ów , oto J e g o m a tk a i b ra c ia stan ęli n a dw orze i ch cieli z N im m ów ić. K toś rz e k i do Niego: «Oto T w oja m a tk a i Tw oi b ra c ia sto ją n a dw orze i chcą m ów ić z Tobą». Lecz On odpow iedział T em u, k tó ry M u to o znajm ił: «Któż je s t m o ją m a tk ą i k tó rz y są m oim i b raćm i?» I w yciągnąw szy rę k ę k u uczniom swoim, rzeki:
«Oto m o ja m a tk a i m oi b rac ia. Bo kto czyni w olę m ojego O jca, k tó ry je s t w niebie, te n je s t m oim b ra te m , sio strą i m a tk ą * ” (Mt. 12,46—50;
te k s t zacyt. w g B iblii T ynieckiej).
S
pośród w szystkich n iew iast L udu Bożego Starego T estam en tu — Izraela — w y b ran a została przez Boga i pobłogosław iona M aria Panna, któ ra m ieszkała w N azarecie na terenie Galilei. Do niej to bow iem posłał Bóg swojego w ysłańca archanioła G abriela, k tó ry oznajm ił M arii Boże poselstwo, że pocznie z D ucha Św iętego i porodzi S y n a i nada m u im ię Jezus. Jezus będzie tym , k tó ry „zbaw i swój lud od jego g rze
chu” (Mk 1,21).
O tym w ydarzeniu donosi nam E w angelia Lu- kaszow a w 1 rozdz., gdzie czytam y następ u jące słowa anioła skierow ane do M arii: „N ie bój się, M aryjo, gdyż znalazłaś łaskę u Boga. Oto pocz
niesz i porodzisz Syna, k tó rem u nadasz imię Jezus. Będzie On w ielki i będzie Synem N aj
wyższego, a P a n Bóg da M u tro n Jeg o ojca, D a
wida. Będzie panow ał n ad dom em Ja k u b a na wieki i Jego panow aniu nie będzie końca...”
(ww. 30—33). M aria nie zrozum iała poselstw a przyniesionego przez anioła, i w ielki w ybór ja kiego dostąpiła nic nie zaszkodził w niczym jej życiu w ew nętrznem u, przeciw nie pozostała ci
chą i skrom ną służebnicą P ana, czego św iadec
two zn ajdu jem y w odpowiedzi M arii udzielonej aniołow i: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie w edług słow a tw ego” (Łk 1,38).
K iedy więc M aria została m atk ą Jezu sa — m atk ą Zbaw iciela św iata, po upływ ie przew i
dzianego czasu udała się do św iąty n i w ra z z J ó zefem swoim legalnym mężem, żeby w edług nakazu P ra w a przynieść dziecko i ofiarow ać je Panu, tak jak tego w ym agał Zakon Mojżeszowy.
W św iątyn i Józef i M aria spotkali św iątobliw e
go starca Sym eona — spraw iedliw ego Izraelitę oczekującego n a przyjście M esjasza — k tóry wziął dziecko na ręce i pow iedział M arii n a stę
pujące słowa: „Oto Ten — Jezus — przeznaczo
ny jest na upadek i na pow stanie w ielu w Izrae
lu i n a znak, k tó rem u sprzeciw iać się będą.
Również tw ą w łasną duszę p rzeniknie miecz, aby na jaw w yszły zam ysły serc w ielu ” (Łk 2, 34—35).'
Tych w szystkich słów M aria nie rozum iała, lecz zachow yw ała je w swoim sercu — jak m ó
wi Pism o Św ięte. Ich znaczenie zrozum iała do
piero i przeżyła głęboko i boleśnie, gdy z oczami pełnym i łez stała pod K rzyżem i p atrzy ła na Jezusa C hrystusa wiszącego na K rzyżu. I w łaś
nie tam n a Golgocie, gdzie P an Jezus um ierał za grzechy w szystkich ludzi, w sercu, w e w n ę
trzu M arii dokonała się jakaś tajem n icza p rze
m iana — oto na zawsze u traciła Śyna, a zyskała swego osobistego Zbawiciela. Ta najw iększa z
niew iast i m atek, jak pow iadam y o M arii — m atce P a n a — m usiała na rów ni ze w szystkim i ludźm i poddać się procesowi zbawienia, k tó ry w jej w ypadku był chyba jedn ym z najboleśniej
szych, jakie zna historia. M usiała M aria spojrzeć n a siebie jak n a grzeszną istotę, m usiała zapom nieć o tym , że w edług n a tu ry Jezus był jej sy
nem i oddać Go z pow rotem w ręce Boga.
W reszcie m usiała przeżyć to samo, co przeży
w ają w szyscy grzeszni przychodzący do Pana, że będąc ziem ską istotą potrzebow ała odkupienia z rąk Tego, k tó ry w edług ciała był jej Synem.
M aria odeszła od K rzyża już jako m atk a Jana.
Albowiem P an Jezu s C hrystus u m ierając w w ielkich m ękach n a K rzyżu nie zapomniał 0 M arii — swojej ziem skiej m atce -— lecz po
lecił ją opiece Swego um iłow anego ucznia Jana.
Z wysokości K rzyża w yrzekł znam ienne słowa:
(do M arii) — „Niewiasto, oto syn tw ó j” ; (do J a na) — „Oto m atk a tw o ja ”. Oddając M arię opie
ce swego ucznia, ty m sam ym zabezpieczył jej przyszłość. I od tej chwili Ja n w ziął ją do sie
bie — jak pow iada Pismo.
P an Jezu s C hrystus zw racając się do Marii 1 m ów iąc „niew iasto” zam iast „m atko” podkre
ślił przez to, jak gdyby, fakt, że jest Synem Bo
żym i chociaż j a k o c z ł o w i e k m iał swo
ją ziem ską m atkę, to jednakże j a k o B ó g m atki nie potrzebow ał.
M aria należała do pierw szych służebnic C hrystusow ych, była pierw szą chrześcijanką.
Ona pierw sza w yznała Jezusa C hrystusa, jako swego osobistego Zbawiciela. Czytam y o tym w Ew angelii Łukaszowej (1,46—47): „...rzekła M aria: «W ielbi dusza m oja Pana. I r o z r a d o w a ł s i ę d u c h m ó j w B o g u , Z b a w i c i e l u m o i m »”. W szystkie niew iasty chrześcijańskie m ogą być szczęśliwe, że przed
staw icielką ich rodu jest nie tylko pram atka, upadła Ewa, lecz także ta, o której pow iada Pis
mo, że jest „błogosław iona m iędzy niew iastam i”, cicha, pokorna i poddana Bogu — M aria. Dzięki w ierze i posłuszeństw u życie M arii jest wzorem do naśladow ania dla w szystkich chrześcijan.
Dlatego też ludzie w ierzący kochają, szanują i czczą M arię, podobnie jak innych w ielkich lu dzi w iary Starego i Nowego Testam entu, j e d- n a k ż e n i e m o d l ą s i ę d o M a r i i , ani żadnych innych św iętych w yznaw ców Pańskich, p o n i e w a ż M a r i a n i e j e s t i n i e b y ł a B o g i e m . A C hrystus P an i aposto
łowie uczyli, że m odlić się należy t y l k o d o
B o g a .
3
Jezu s nazw ał „ m atk ę”, „b raćm i” i „siostram i”
tych, k tórzy w ierzą w Niego i czynią w olę Bo
żą. Także i w ty m w y pad k u M aria udziela nam rad y i w skazówki, kogo należy słuchać i do ko
go należy się zw racać z p rośbą (lub w m odli
twie). W czasie uczty w eselnej w K anie G alilej
skiej m iało m iejsce w ydarzenie, k tó re p rz y ta czam y n a podstaw ie tek stu E w angelii Janow ej (2, 1— 11): „Trzeciego dnia odbyły się gody w K anie G alilejskiej i była tam m atk a Jezusa.
Zaproszono także Jezu sa i Jego uczniów n a te gody. A kiedy w in a zabrakło, m atk a Jezusow a mówi do Niego: «W ina nie m ają». Rzecze do niej Jezus: «Czyż to m oja lu b tw o ja spraw a, N iew iasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja».
M atka Jego m ówi do sług: «W ykonajcie w szy
stko, cokolw iek w am pow ie...»” W n ajbardziej rozpow szechnionych p rzekładach p rotestanckich P ijm a Świętego, w iersz te n przetłum aczono n a
stępująco: „Cokolwiek w am rzecze, czyńcie”
(Jan 2,5).
Przez w szystkie w ieki słowa te rozbrzm iew a
ją z k a rt Ew angelii i p rzek azują n am w yznanie M arii, któ re m oglibyśm y w yrazić ty m i słowy:
„ Z w r a c a j c i e s i ę n i e d o m n i e , l e c z d o J e z u s a C h r y s t u s a , p o n i e w a ż O n j e s t m o i m i w a s z y m Z b a w i c i e l e m . K o c h a j c i e J e g o , t a k , j a k i j a J e g o u k o c h a ł a m i b y ł a m p r z y N i m z a w s z e — t a k ż e w t e d y , g d y u m i e r a ł n a K r z y ż u j e d n a j ą c ś w i a t z B o g i e m , g d y G o s k ł a d an o d o g r o b u , i g d y z m a r t w y c h w s t a ł d n i a t r z e c i e g o w e d ł u g P i s m . C a ł e s e r c e , w s z y s t k i e s i ł y , w s z y s t k i e m y ś l i i c a ł ą d u s z ę p o ś w i ę c a j c i e J e z u s o w i C h r y s t u s o w i , j a k o P a n u i B o g u n a s z e m u. ”
S ta n is ła w K rak iew icz
Najwspanialsze imię
Imię Jezus jest pochodzenia hebrajskiego.
W języku h ebrajskim brzm i ono: Jehoszua, i znaczy : Bóg jest zbawieniem. Po w stały też skró
cone form y h eb rajsk ie tego im ienia: Jeszu a i Joszua. Z im ienia Jeszu a w yw odzi się grecka form a: Iesous (w ym aw ia się: Jesus). Polska fo r
m a: Jezus jest więc bardzo zbliżona do greckiej.
Im ię to nosiły także inne osoby, a m ianow icie:
Jezue, syn N una, następca Mojżesza. W greckim N ow ym Testam encie (por. H ebr. 4:8) im ię to brzm i: Iesous.
Jozue (w daw nych tłum aczeniach: Jesue), arcykapłan (Zach. 3:1).
Jezus, syn Syracha, a u to r apokryficznej księgi: M ądrość S yracha czyli Eklezjastyk.
Jezus zw any Ju stu se m (Justem ), w sp ó łp ra
cownik A postoła P aw ła (Kol. 4:11).
B ar-Jezus, fałszyw y proro k n a C yprze (Dz.
Ap. 13:6).
Imię Jezus jest, podobnie jak u poprzednio w ym ienionych osób, imieniem własnym naszego Zbawiciela i związane jest z Jego człowieczeń
stwem. Je st to zarazem im ię poniżenia. Po w n ie
bow stąpieniu uczniow ie nie nazyw ali Go Je zu sem, lecz P anem Jezusem , Jezusem C hrystusem lub P anem Jezusem C hrystusem , chcąc przez to podkreślić Jego boskość. W dzień Pięćdziesiątni
cy Apostoł P io tr w sw ym przem ów ieniu, k tó re go słuchały tysiące, pow iedział m. in .: „Niechże tedy w ie z pew nością cały dom Izraela, że i P a nem i C hrystusem uczynił go Bóg, tego Jezusa, któregoście w y ukrzyżow ali” (Dz. Ap. 2:36).
W rogowie nazyw ali Go najczęściej tylko Je zu sem.
Imię Jezus jest imieniem zbawienia, Jezus bowiem jako człowiek w ziął grzech całego św ia
ta n a siebie, a n aw et stał się grzechem . Znacze
nie tego im ienia p odaje nam ew angelia w ed
ług M ateusza r. 1 w. 21 w słow ach: A urodzi sy
4
na i nadasz m u imię Jezus, albow iem on zbawi lu d swój od grzechów jego.
Takie sform ułow anie w skazuje n a to, że:
a) P a n Jezu s jest jed y n y m Zbaw icielem ; n ik t inny, poza Nim, zbawić nie może (por. Dz.
Ap. 4:12); Im ię Jezu s znaczy w ięc Zbawiciel.
b) Z baw ienie jest ograniczone tylk o do Jego lu du; są to ludzie w y b ra n i z w szystkich naro dów (por. Dz. Ap. 15:14; Tyt. 2:14; 1 P io tra
2:9).
c) Isto ta zbaw ienia polega na zbaw ieniu od grzechu, grzech bow iem jest jed y n ą przyczy
n ą śm ierci człow ieka (Rzym. 6:23).
Tych, k tórzy w ia rą p rzy jęli P ana Jezusa (a w raz z Nim Jego Zbawienie), zbawia On:
1. Od w in y grzechu. W wieczności będą oni ta k trak tow an i, jak b y nigdy w innym i nie byli. N a ty m polega Boże uspraw iedliw ie
nie. Spraw iedliw ością człow ieka zbawio
nego jest sam C hrystus (1 Kor. 1:30).
J a k daleko jest w schód od zachodu —■
a jest to nieskończoność — ta k daleko od
dalił on nas p rzestępstw a nasze (Ps. 103:
12). Z etrze nasze niepraw ości i w rzuci W głębokości m orskie w szystkie nasze grze
chy (Mich. 7:19). Poza siebie rzuciłeś w szystkie grzechy m oje, mówi Izajasz do
Boga (Iz. 38:17).
2. Od mocy grzechu. G rzech czyni człowieka niew olnikiem , k tó ry m usi czynić źle, choćby n aw et chciał czynić dobrze (por.
Rzym. 7 r., zwłaszcza w. 14— 21). Nad człow iekiem zbaw ionym przez P a n a J e zusa grzech panow ać nie będzie (Rzym.
6:14).
3. Od następstw grzechu. O statecznym i najstraszn iejszy m następstw em grzechu jest śmierć, zw ana d rug ą (por. Rzym.
6:23 i Obj. 20:14). Polega ona n a oddale
n iu od oblicza Boga i chw ały m ocy Jego (2 Tes. 1:9) oraz w rzucen iu w ogień w ieczny zgotow any diabłu i jego aniołom (Mat. 25:41; Obj. 21:8) i w ciem ności na zew nątrz, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mat. 8:12). Od takiej śm ierci m o
że zbawić tylko P a n Jezus, k tó ry pow ie
dział: Z apraw dę, zapraw dę pow iadam w am , kto słucha słow a m ego i w ierzy te m u, k tó ry m ię posłał, m a żyw ot w ieczny i nie stanie przed sądem , lecz prz:eszedł
z śm ierci do żyw ota (Jan 5:24).
N ależy jed n ak zaznaczyć, że w ży
ciu doczesnym pew ne konsekw encje, bę
dące następ stw em grzechu, m usi ponosić naw et człowiek zbawiony. Za przykład może posłużyć Dawid, k tó rem u Bóg w praw dzie n a sk u tek p o k u ty odpuścił grzech cudzołóstwa i grzech zabójstw a, lecz zarazem dodał: „nie odejdzie miecz z dom u tw ego” i „żony tw e dam bliź
niem u tw e m u ” (2 Sam. 12:10— 11).
G rzech niejako w raca do człow ieka na podobieństw o bum eranga.
4. Od obecności grzechu. W niebie grzechu już nie będzie. Zbaw ieni będą i w ty m podobni do P an a Jezusa, że w ogóle grze
szyć nie będą (por. Obj. 21:4 i 22:3).
Im ię Jezu s jest w yw yższone ponad w szel
kie imię. A postoł P aw eł pisze o ty m im ieniu n astępująco: D latego też Bóg w ielce go w yw yż
szył i obdarzył go im ieniem , k tó re jest ponad w szelkie im ię, aby na im ię Jezu sa zginało się w szelkie kolano na niebie i na ziem i, i pod ziemią, i aby w szelki język w yznaw ał, że J e zus jest P a n e m k u chw ale Boga O jca (Filip.
2:9— 11).
P rzy studiow aniu Nowego T estam en tu oka
zuje się, że wszystkie zasadnicze sprawy zwią
zane z życiem doczesnym i wiecznym człowieka wierzącego dzieją się w imieniu Jezusa. P rz y
kładow o podajem y n iek tó re z nich:
a) zbaw ienie — Dz. Ap. 4:12
b) przychodzenie w m odlitw ie do Ojca — Ja n 14:6, 13, 14
c) zgrom adzanie się — M at. 18:20
d) głoszenie ew angelii — Dz. Ap. 4:17— 20;
Łuk. 24:47
e) utrzym y w anie karności w Zborze — 1 Kor.
f) cierpienie — Dz. Ap. 5:41
g) chrzest — „ 2:38
h) czynienie cudów — „ 3:6
i) w ypędzanie złych duchów — ,, 16:18.
*
Apostoł P aw eł zaleca nam : W szystko, co
kolw iek czynicie w słowie lub uczynku, w szyst
ko czyńcie w im ieniu Parta Jezusa, dziękując przez niego Bogu Ojcu (Kol. 3:17).
Zauw ażyliśm y, że im ię Jezu s w ystęp uje często z d ru g im im ieniem : Chrystus. Chcem y i tem u im ieniu pośw ięcić trochę uw agi. Polska form a: C hrystus pow stała z greckiej: Christos:
Christos jest tłum aczeniem hebrajskiego: Ma- sziah, w zględnie aram ejskiego: M esziha. W yraz ten znaczy: N am aszczony lub Pom azaniec. Pol
skim odpow iednikiem w yrazów M asziah i Me
sziha jest: M esjasz, W yrazy: M esjasz i Pom aza
niec (Namaszczony) są więc w pew nym sensie synonim am i im ienia: C hrystus. Podczas gdy:
Jezus jest im ieniem osobowym, to: C hrystus jest jak gdyby ty tu łem „urzędow ym ” naszego Zbawiciela. W S tary m T estam encie nam aszcza
no (pomazywano) proroków , kapłanów i kró lów, i im ię C h rystu s m ówi n am o tym , że Pan Jezus jest prorokiem i kapłanem i królem . J a ko prorok — i to najw iększy ze w szystkich — działał On w czasie swego pierw szego przyjścia na ziem ię (5 Mojż. 18:15). Jako k apłan — i to N ajw yższy — jest On czynny dziś (Hebr. 7 do 10 rozdziału). N atom iast po skończeniu obecne
go eonu zasiądzie On n a tron ie jako król, aby panow ać n a ziemi przez tysiąc lat (Mat. 25:31;
Obj. 19:15— 16; 20:4—6).
J a k w iem y, najbard ziej rozpow szechnioną księgą n a świecie jest ew angelia w edług św. J a na. W jakim celu została ona napisana? Na to p ytanie odpow iada Apostoł J a n w 20 rozdziale, 31 w ierszu, k tó ry w najnow szym tłum aczeniu protestanckim brzm i następująco: Te zaś są spi
sane, abyście w ierzyli, że Jezu s jest C hrystu
sem, Synem Boga, i abyście w ierząc m ieli ży
w ot w im ieniu jego. M ożna powiedzieć, że nie tylko ew angelia w edług św. Jan a, lecz także ca
łe Pism o Św ięte zostało napisane po to, aby człowieka doprow adzić do w iary, że:
1. Jezus (Zbawiciel) jest C hrystusem czyli Me
sjaszem, Pom azańcem (jest to w szczególno
ści objaw ienie dla Żydów),
2. Jezus jest Synem Boga, czyli Bogiem sa
m ym (to objaw ienie jest przede w szystkim dla pogan),
3. i w reszcie przez tę w iarę doprow adzić do po
siadania życia (wiecznego) w Jego imieniu.
Dochodzimy do tego, o czym m ówiliśm y już przedtem , że P an Jezus C hrystus, Syn Bo
ga, jest jedy ny m Zbawicielem , a żyw ot w ieczny m ożem y posiąść tylko przez w iarę w Niego, w Jego Imię. Niech Im ię to będzie uw ielbiane na każdy czas w sercu i życiu naszym!
Jó zef M rózek
WTORKI I SOBOTY GOBZ. 17 HA FALI 31 MITR. „GŁOS EWANGELII" PRZEZ TRANS WORLD RADIO Z MONTE GARLO
5
Z B A W IE N IE
„Co b yło od p oczątku, cośm y s ły szeli, cośm y oczym a n aszym i w i
dzieli, i n a cośm y p a trz y li, i czego się ręce nasze d o ty k a ły , o Słow ie żyw ota, bo żyw ot objaw io n y je s t i w idzieliśm y, i św iadczym y i zw ia
s tu je m y w am on żyw ot w ieczny, k tó ry był u O jca, i o bjaw iony n am jest...” (1 J a n a 1,12)
N
am, którzyśm y dziećmi Bożymi, jeszcze raz słow a Ap.
J a n a przyp om in ają o P a n u J e zusie, Zbaw icielu i D obrym P a sterzu, k tó ry stał się dla nas
„m ądrością od Boga i sp raw ied liwością, i pośw ięceniem i od
k u pien iem ”. Jakże gorąco, p raw dziwie, n a tu ra ln ie i mocno brzm ią słowa św iadectw a Apo
stołów. Bo oni widzieli, p a trz y li, dotykali, uw ierzyli i do serc przy jęli Jezu sa z N azaretu, jako M esjasza i S yn a Bożego, jako swego osobistego Zbawiciela. A tego, co w idzieli i słyszeli — nie mogli nie mówić, jak to i przed sądem S anh ed ry n u oświadczyli (Dz. Ap. 4,20). M usieli — mówić i świadczyć o Jezusie. To nie nauczona lu b w spuściźnie od ojców p rze jęta w ieść i o bietni
ca, ale osobiste spotkanie się z Bogiem objaw ionym na ziemi spraw iło, że nie m ogli A posto
łowie nie mówić, co Bóg z nim i i dla nich uczynił. Nie mogli uczniow ie Pańscy nie m ówić o Jego miłości, i o Jego woli zba
w ienia w szystkich ludzi od śm ierci wiecznej, od potępienia.
„Częstokroć i w ielom a sposo
bam i m aw iał niekiedy Bóg do ojców naszych przez proroków . W ty ch dniach ostatnich m ówił nam przez S yna Swego, który...
oczyszczenie grzechów naszych przez samego Siebie uczyniw szy, usiadł n a praw icy M ajesta
tu na w ysokościach” — ta k go
rąco i z przekonaniem naoczne
go św iadka m ówi o P a n u Je z u sie Apostoł P aw eł (Żyd. 1,1— 3).
Czemuż, po co, w jakim celu ci święci Boży ludzie jeździli i chodzili dokąd mogli, i wszędzie mówili i świadczyli, że Bóg jest miłością i chce, aby w szyscy lu dzie byli zbaw ieni, i że dlatego w łaśnie dał tu na ziem ię S y n a Swego Jezusa, „aby każdy kto W eń w ierzy nie zginął, ale m iał żyw ot w ieczny” (Jan 3,16). D la-
Z L A S K I
tego też Apostoł J a n w dalszych słow ach tego rozdziału, którego początek przytoczyliśm y na w stępie, w y jaw ia prosto i jasno cel św iadectw a apostolskiego, a ich śladem św iadectw a w szyst
kich dzieci Bożych. Tym celem jest to: „abyście i w y, k tó rzy czytacie lub słuchacie — z nam i społeczność m ieli, a społeczność nasza, aby była z Ojcem i z Sy
nem Jego, Jezusem C h ry stu sem ”. A byśm y w szyscy społecz
ność, to jest obcow anie i w spól
notę m ieli z Bogiem O jcem i Synem , w raz z Apostołam i, w raz z innym i dziećmi Bożymi!
Po to oni kiedyś, a m y teraz opow iadam y o P a n u Jezusie i św iadczym y o Nim, jako o Dob
ry m Bogu i Zbawicielu, bośm y się z nim osobiście spotkali i przeżyli to tak, że On Sam stał się dla nas i Bogiem, i Z baw i
cielem, i Pasterzem .
I dlatego, że tak się stało w naszym życiu, zbaw ienia od grzechów naszych dożyli, czyta
m y sobie, czytam y inn ym te tak bardzo kosztow ne i w ażne słowa św iadectw a apostolskiego: „ J e śli byśm y rzekli, że grzechu nie m am y, sam i siebie zw odzim y a praw d y w nas nie m asz; jeśli
byśm y w yznali grzechy nasze, w iern yć je s t Bóg i spraw ied li
wy, aby nam, odpuścił grzechy nasze i oczyścił nas od w szelkiej niepraw ości” (1 J a n a 1, 8.9).
C hw ała Bogu naszem u, chw ała niech będzie n a w ieki za Jego łaskę i miłość, i pam ięć o nas w szy stk ich !
Drogi C zytelniku nasz, k tó ry a k u ra t teraz czytasz te słowa, czy m asz już społeczność z Bo
giem Ojcem i P anem Jezusem , Synem Jego jedynym ? Czy n a zywasz Go Ojcem i P anem dla
tego, żeś otrzym ał już odpusz
czenie grzechów bezpośrednio od Niego? Duch Ś w ięty po
świadcza Ci w sercu Twoim, że już m asz zbaw ienie i życie w ie
czne i żeś z Jego rąk otrzym ał m iejsce w N iebie? Odpowiedz Bogu i sobie, czy jeślibyś za chw ilę m iał um rzeć, zejść z tego św iata, pójdziesz do Nieba, na m iejsce obrane i przygotow ane przez P an a Jezusa? Bo jeśli nie, to jeszcze w tej chw ili nie jest za późno, aby pojednać się z Bo
giem, przeprosić Go i poprosić o przebaczenie grzechów. A On powiedział, że kto do Niego przyjdzie, tego nie odrzuci precz
(Jan 6,37).
My, k tórzy przyszliśm y .do Je
zusa C hrystusa, przyszliśm y tak jak byliśm y, świadom i swego grzechu i pożądający pokoju su
m ienia, bo w sercu, w którym w raz z grzechem i głupstwem , m ieszkał niepokój, odzywało się też py tan ie: jak w tak im swoim stanie m ogę staw ić się przed Sąd Boży, dokąd pójdę, gdybym dziś zm arł?
Grzech, to jest przestępstw o przeciw ko Bogu i Jego Słowu.
G rzech spraw ia, że pokoju du
chowego człowiek grzeszny m ieć nie może. Bo k a rą za grzech jest śm ierć. A każdy człow iek jest grzesznikiem . Rze
czywiście ta k jest. Ale w Panu Jezusie C hrystusie dane jest ży
cie w ieczne w łaśnie dla każde
go człowieka. Dla każdego, któ
ry przyjdzie do P an a Jezu sa i uw ierzyw szy Weń, przyjm ie od Niego dar zbaw ienia. D ar — a więc dany darm o! Nas nic on nie kosztuje, bo kosztow ał Ko
goś innego. Za Tw oje bowiem i m oje zbaw ienie zapłacił już J e zus C hrystus. Tam — w Getse- m ane i na Golgocie. Na Krzyżu.
Przyjm iesz dar Krzyża, czy odrzucisz? J a przyjąłem . I dla
tego o ty m darze m ówię i To
bie. W łaśnie dlatego m am p ra wo, obowiązek i pragnienie, aby
0 ty m świadczyć.
M am praw o mówić to — bo osobiście przeżyłem zbaw ienie z łaski Bożej. M am też obowiązek św iadectw o o łasce Bożej w y dać, bo tak przykazał Pan J e zus uczniom Swoim, a On przy
jął i m nie do wielkiego grona uczniów Swoich. M am też p ra gnienie o Nim świadczyć, i nie p otrafię Ci w ytłum aczyć dlacze
go tak jest, ale po p rostu jest to tak, jak b y po uw ierzeniu coś zapaliło się w sercu, i płonie na
dal, i dlatego każe wydawać św iadectw o o Panu Jezusie, D obrym Zbaw icielu i Pasterzu, 1 przypom nieć, że pow iedział On tak : „Pójdźcie do M nie w s z y s c y , którzyście spracow ani i obciążeni, a J a w am sprawię odpocznienie” .
b ra t Zdzisław
6
Szukajcie Pana
Izajasz, proro k P ań sk i tak woła: „Szukajcie P a n a póki m o
że być znaleziony...” (Iz. 55,6).
Było to w ezw anie skierow ane wówczas do całego narodu izra elskiego. To było w ezw anie skierow ane do tych, k tórzy w życiu swoim zgubili Boga ży
wego. Inaczej mówiąc, prorok w zyw a szukajcie P a n a póki je szcze żyjecie na tej ziemi, póki może być znaleziony, bo gdy odwoła w as z tej ziem,i gdy przejdziecie do wieczności, b ę
dzie już za późno szukać Pana.
N ikt już nie odkupi nas od w ie
cznego sądu i żadna m odlitw a po śm ierci nas nie w ybaw i. Sło
wo Boże m ówi: „G dyż b ra ta swego n ik t żadnym sposobem nie odkupi, ani może dać Bogu okupu jego zań...” (Ps. 49,8).
Są różni ludzie na tej ziemi, którzy różnych rzeczy szukają, ale jakże bardzo m ało tych, k tó
rzy szukaliby Pana. Je d en ro dzaj szuka chleba, żeby być n a syconym — „...szukacie Mię nie dlatego, żeście w idzieli cuda, ale żeście jedli chleb i byli nasyce
n i” (Jan 6,24—26) — jak to ob
jaw ił P a n Jezus tym,- którzy kiedyś przyszli do Niego. D ru dzy znaków i cudów szu kają a Pan m ówi: „ród zły i cudzołoż- ny znaków żąda, i znak nie bę
dzie m u d a n y ” — z w y jątk iem jednego, a do śm ierci P a n a J e zusa i Jego zm artw ychw stania.
Ten ród zły, obłudny i p odstęp
ny, szuka znam ion i cudów, a nie zbaw ienia. Przyjdzie czas, gdy pojaw i się „...człowiek grzechu, syn zatracenia... k tó re
go przyjście... podług skutku szatańskiego, z w szelką m ocą i znakam i, i cudam i kłam liw ym i, i z w szelkim oszukaństw em nie
praw ości w tych, którzy giną przez to, że miłości praw dy (Chrystusa) nie przyjęli,, aby b y li zbaw ieni. A przeto pośle im Bóg sk u tek błędów, aby w ie
rzyli kłam stw u, aby byli osą
dzeni wszyscy, k tórzy nie uw ie
rzyli praw dzie (Chrytusow i)...”
(2 Tes. 2,3.9— 12).
C zw arty rodzaj — to są po
słańcy szatana w osobach, k tó ry m i wówczas byli: H er ody ja- nie, Faryzeusze, obłudni, Sa
duceusze bezbożni i kapłani, k tórzy szukali sposobu, żeby usidlić P an a i oskarżyć Go o naru szen ie Zakonu i inne zm y
ślone przestępstw a. (Mt. 22,15.
16.23.34; Ja n 11,47).
P ią ty rodzaj poszukuje m a
jątk u , skarbu, w każdej dziedzi
nie chcą się bogacić, nieraz dro
gą podstępną, nieuczciw ą, żeru ją na nieśw iadom ości ludzkiej.
Inni podróżują, w yjeżdżają za granicę w poszukiw aniu bo
gactw i różnych skarbów . U kła
d ają różne plany, a przecież Apostoł Ja k u b m ów i: „Wy, k tó rzy mówicie, dziś albo ju tro po- jedziem y do tego miasta' i za
m ieszkam y tam przez jeden rok i będziem y kupczyć, i zysk otrzym am y, k tórzy nie wiecie, co ju tro będzie, bo cóż jest ży
w ot w asz? para, k tó ra się na krótko pokazuje, a potem n ik nie ...” . Tak w łaśnie życie nasze w ygląda. S ta ty sty k a podaje, że w ciągu jednej doby. um iera na
świecie 128 tysięcy ludzi, prócz tych, k tórzy giną w katastrofie n a lądzie, na m orzu, w pow ie
trzu, i na w ojnie ... A sam obój
stw a? Pom yślm y choć przez chwilę, jak a to liczba ludzi od
chodzi n a tam te n św iat. Czy w arto więc szukać skarbów, któ re często pow odują śm ierć?
Czy nie lepiej szukać Pana, k tó
ry jest źródłem w szelkich sk ar
bów, a „... Gdzie skarb wasz, tam jest serce w asze” (Mt. 6,21).
Ci, co szukają Pana, znajd ują praw dziw y skarb. „Szukajcie k rólestw a Bożego i spraw iedli
wości jego, a to w szytko w am będzie p rzydane ...” (Mt. 6,33).
J a k m ało jest ludzi, którzy szukają P a n a i k rólestw a Jego.
W ielu szuka, ale nie Pana, tylko tow arzystw a, dobrej pracy, i gotowi sam em u diabłu pokłonić się i za nim pójść, byleby zabez
pieczyć swój b y t na ziemi. Dla
tego ta k w ielu jest zwiedzio
nych, rozczarow anych, zgorszo
nych i przestało w ierzyć w Boga.
Zostaw m y ten rodzaj zły, po
żądliwy, chciw y i zazdrosny, to są synow ie zatracenia. Zw róć
m y uw agę na dobry rodzaj lu dzi, to znaczy tych, k tórzy szu
kali P a n a i znaleźli Go i stali się ludźm i szczęśliwym i na ca^
łą wieczność.
P asterz’om na polu B etlejem skim Anieli oznajm ili w yraźnie:
„Dziś się w am narodził Zbaw i
ciel, k tó ry jest C hrystus P an...”
( łk . 2). G dy to usłyszeli, chęt
nie i gorliw ie poszli szukać P a na, a gdy Go znaleźli, poszli da
lej drogą swego życia „... w iel
biąc i chwaląc Boga dla w szy
stkiego, co widzieli i słyszeli...” .
M ędrcy z dalekiego k ra ju w y ruszyli, żeby szukać P ana, bo im o tym powiedziało ukazanie się szczególnej gwiazdy. I dla
tego w łaśnie poświęcili swój czas, tru d i środki m aterialne, aby znaleźć Pana, a gdy zna
leźli — pokłonili M u się i ofia
row ali sw oje d ary : złoto — ja ko królow i, kadzidło — jako kapłanow i i m irrę (olejek) — ja ko prorokow i. Było to prorocze oznajm ienie ty tu łó w naszego P a n a Jezusa. O lejkiem czyli m irrą pom azyw ano bow iem proroków i królów , w ybrańców
Bożych.
P opatrzm y d a le j; setn ik z K a- p ern au m szukał Pana, żeby słu
ga jego b y ł uzdrow iony i „był uzdrow iony onej godziny ...”
(Mt. 8,5— 13).
Zacheusz — przełożony nad celnikam i, szukał sposobności, żeby w idzieć P a n a i widział, i p rzy jął Go do swego domu.
U słyszał pocieszające słowo:
„... Dziś się stało zbaw ienie do
mowi tw e m u ” (Lk. 19,1— 9).
Celnicy, grzesznicy, opętani, trędow aci, biedni i bogaci, k tó rzy szukali szczerze P a n a — znaleźli Go. S m utni byli pocie
szeni, chorzy byli uzdrow ieni, ci co w zyw ali P an a na ratu nek , byli w ybaw ieni, a w szyscy m ie
li w sercu radość i pokój. Sam
P an zachęcał słuchaczy: „P roś
cie a będziem w am dano, szu
kajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie w am otw orzono — kto prosi dostaje, kto szuka, zn aj
duje, co kołacze, będzie m u otw orzono To znaczy, że m am y szukać P a n a i kołatać w m odlitw ie z w iarą, ja k i owi pasterze, i m ędrcy, i w ielu, w ie
lu innych.
M ożem y szukać P a n a przez czytanie Słow a Bożego w dom u i w zgrom adzeniu w iernych.
S zukajm y dzieci Bożych — spo
łeczności b ratersk iej a znajdzie
m y Pana. „... Szukając Boga, ożyje serce „L w ięta niedo
statek cierpią i głód, lecz szuka
jącym P a n a nie będzie schodzi
ło n a w szelkim dobrem W szelkie serca przegląda Pan, i w szelkie zam ysły m yśli zna Pan. Jeśli Go szukać będzie
cie, znajdziecie Go, a jeśli Go opuścicie, odrzuci w as n a w ie
ki ...” .
Czy znalazłeś już P an a?
M ędrcy, gdy znaleźli Pana, prócz pokłonu zaofiarow ali swo
je skarby. Tw oim skarbem jest tw o je zdrow ie i życie całe; czyś ju ż ofiarow ał je n a służbę P a n u ? Jeżeli tego nie uczyniłeś, uczyń to dzisiaj, a On w zam ian ofiaru je tobie życie wieczne, r a
dość i pokój duszy.
,,... S zukaj P a n a póki może być znaleziony” . To znaczy te raz, dzisiaj, gdy słyszysz głos P an a. „Owce M oje słu chają gło
su Mego ..., a J a żyw ot w ieczny d aję im, i nie zginą n a wieki, i n ik t nie w ydrze ich z ręki Mo
jej
Nie zatw ardzaj serca twego i nie odkładaj swojego naw ró
cenia n a ostatn ią chwilę, jak owa n iew iasta po ewangelizacji, k tó ra podeszła do kaznodziei i pow iedziała: „ja oddam swoje życie P a n u za trz y m iesiące.”
Złożona chorobą, zm ieniła na trz y tygodnie, a gdy poczuła się źle, zm ieniła n a trz y dni, ale po odejściu kaznodziei um arła tego samego dnia i odeszła do wieczności niezbaw iona!
P a n m ówi dzisiaj: „Szukajcie Mnie, a dam się w am znaleźć”.
A szatan m ów i: spraw ę zbaw ie
nia odłóż n a ju tro i ta k giną lu dzie bez zbaw ienia i bez Pana.
Nie odkładaj do ju tra , jak P i
łat, F elik s — staro sta, król A g ry p a — bo ju tro do nas nie n ależy m ów i P a n : „szukać Mię będziecie, ale nie znajdziecie i w grzechach sw ych pom rze
cie...” (Ja n 8,21). Czy znalazłeś P an a? Je śli nie „Szukaj Go, póki może być znaleziony” .
K azim ierz N ajm ałow ski
K O M U N I K A T
U p r z e jm ie p rz y p o m in a m y n a s zy m C z y te ln ik o m o w p ła c a n iu o fia r na m ie s ię c z n ik „ C h rz e ś c ija n in "
8
ZASADY WIARY
ewangelicznych chrześcijan
Protestantyzm rosyjski ma charakter ewange- liczno-baptystyczny. Największym bowiem i je
dynym, jeśli nie weźm iem y pod uwagę prote
stantyzmu tradycyjnego w republikach nadbał
tyckich, Kościołem protestanckim w Związku Radzieckim jest Kościół Ewangelicznych Chrze- ścijan-Baptystów. Kościół ten jest Kościołem zjednoczonym. W jego skład wchodzą następu
jące ugrupowania ewangeliczne: ewangeliczni chrześcijanie, baptyści, chrześcijanie wiary ewangelicznej (zielonoświątkowcy), chrześcija
nie w duchu apostolskim oraz menonici.
Pierw szy etap integracji ugrupowań ewange
licznych w ZSRR nastąpił na konferencji bra
terskiej, która odbyła się w Moskwie w dniach 26—29 października 1944 roku. Doszło wtedy do połączenia dwóch dotąd niezależnych związ
ków wyznaniowych w jeden związek Ewange
licznych Chrześcijan i Baptystów, na czele któ
rego stanęła Wszechzwiązkowa Rada z w ybit
nym przywódcą ewangelicznych chrześcijan J.
I. Żidkowem (zm. 1966) jako prezesem.1 W sierpniu 1945 roku w skład tego Kościoła w e szli chrześcijanie wiary ewangelicznej (zielono
świątkowcy). Podstawą tego zjednoczenia była
tzw. ugoda sierpniowa. Ta ugoda była również podstawą przystąpienia do Kościoła w kwietniu 1947 roku tzw. chrześcijan w duchu apostol
skim. Menonici, z kolei, przystąpili do Kościo
ła w 1963 roku.2
Przed zjednoczeniem poszczególne ugrupowania posługiwały się własnym i wyznaniami wiary.
Baptyści posiadali zasady wiary opracowane przez J. Onckena pt. „Wyznanie wiary i orga
nizacja społeczności chrześcijan ochrzczonych w wierze, zwanych baptystami”, zaś ewangelicz
ni chrześcijanie korzystali z zasad wiary opra
cowanych przez Jana S. Prochanowa.
Na ostatniej konferencji, która odbyła się w Mo
skwie w dniach 4!—7 października 1966 roku Kościół Ewangelicznych Chrześcijan-Baptystów w ZSRR przyjął jako obowiązujące w całym K ościele3 zasady wiary opracowane przez I. W.
Kargiela w 1913 roku/' Zasady wiary naszych współwyznawców w Związku Radzieckim za
mieszczamy poniżej w tłumaczeniu polskim mając nadzieję, że okażą się one wielce poży
teczne dla członków i sympatyków naszej spo
łeczności.
I. O BOGU
W ierzym y, w jednego praw dziw ego' Boga, objaw ionego w trzech Osobach: Ojca, S y n a i D ucha Św iętego, k tó re jako jed n a Isto ta są w ieczne (Ps. 89,3), doskonałe (Mt. 5,48), św ięte (Obj. 15,4; Izaj. 6,3), wszechm ogące (Gen. 17,1), w szechw iedzące (Ps. 139,2—4; Dz. Apost. 15, 18), spraw iedliw e (Ps. 11,7; Rzym. 3,26), dobre (Ps. 119,68; M t. 19,7) i są m iłością (1 Jan . 4, 8, 16).
W Bogu Ojcu w y znajem y Stw órcę nieb a i ziemi oraz w szystkiego, co w idzialne i niew i
dzialne (Gen. 1,1; Kolos. 1,16); w Bogu Synu — przed w iekam i zrodzonego przez Ojca (Ps. 2, 7;
J a n 3, 16), a także przez łaskę udarow aną, bło
gosław ioną M arię Dziewicę (Łk. 1, 28. 31. 35).
Z baw iciela naszego i całego św iata (Jan 3, 16—
—17; Rzym. 3, 24); w Bogu D uchu Św iętym — Pocieszyciela, od Ojca pochodzącego, uw ielbia
jącego Syna (Jan 16, 14), przekonyw ającego św iat (Ja n 16, 8), odradzającego człow ieka (Jan 3, 5), prow adzącego uczniów C h ry stu sa (Jan
16, 13).
II. O SŁOWIE BOŻYM
W ierzym y, że w szystkie księgi kanoniczne Starego i Nowego T estam entu, k tó re w spólnie tworzą Biblię czyli Pism o Ś w ięte (wyłączając
księgi apokryficzne) są natchnione przez D u
cha Bożego (2 (Pt. 1, 21) i dane prizez P a n a (Ps.
147, 8— 9), jako niezbędne, jedy ne (Przyp. 30, 6;
Mk 7, 13) i całkowicie w ystarczające źródło po
znania Boga, naszego zbaw ienia (Hebr. 1, 1—2;
J a n 5, 39; 20, 31) i Jego woli odnośnie do naszej w iary (Fil. 1, 27) i życia (Dz. Ap. 20, 32; 2 Tym.
3, 15— 17).
III. O CZŁOWIEKU
W ierzym y, że Bóg stw orzył człowieka na obraz Swój (Gen. 1, 27), ale że człowiek, zwie
dziony przez szatana, up ad ł w grzech i stracił chw ałę Bożą (Rzym. 3, 23). Z pow odu grzechu jednego człowieka, skażenie przyszło n a w szyst
kich ludzi (Rzym. 5, 12. 19), wszyscy ludzie sta
li się dziećmi gniew u (Efez. 2, 3), otrzym ali za
p łatę za grzech, śm ierć (Rzym. 6, 23) duchow ą (Gen. 2, 17; Łk. 15, 32; Efez. 2, 1), fizyczną (Rzym. 5, 14) i w ieczną czyli w tó rą śm ierć, k tó ra n astąp i po śm ierci cielesnej (Mt. 25, 41; Obj.
20, 12— 15).
IV. O ZBAWIENIU CZŁOWIEKA
Co się tyczy zbaw ienia człowieka, to w ie
rzym y, że człowiek sam siebie zbawić nie może (Mt. 16, 26), ani w łasną spraw iedliw ością (Izaj.
64, 6; Rzym. 10, 3), ani uczynkam i (Gal. 2, 16.
9