EW AN G ELIA-ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
„Błogosławcie Panu, w szystkie dzieła jego N a w szystkich m iej
scach panow ania ję li go! Błogosław, duszo 1 moja, Panu!
i (Psalm 103, 28)
C H R Z E Ś C I J AN I N O pomyślność miasta
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok załoiwia 1929
Nr 7-8,, lipiec-sierpień 1979 r.
■
O POMYŚLNOŚĆ MIASTA KIM JESTEM, PANIE?
PIOTR KLUCZNIKIEM NIEBA?
ZWYCIĘSKIE RĘCE CIERPIENIA
KU WSPÓLNEMU POŻYTKOWI DARY DUCHA ŚWIĘTEGO ...
PO CO WESELE?
CHRZEŚCIJAŃSKA SZTUKA MIŁOŚCI BISKUP RZYMSKI
NAJWSPANIALSZA OZDOBA KRONIKA
STANISŁAW TOŁWIŃSKI
M iesięcznik „C hrześcijanin” w ysyłany jest bezpłatnie; w ydaw anie jed n a k cza
sopism a um ożliw ia w yłącznie ofiarność Czytelników. W szelkie ofiary n a czaso
pism o w k ra ju , prosim y kierow ać na konto Z jednoczonego K ościoła E w ange
licznego: PKO W arszaw a, I Oddział M iej
ski. N r 1531-10285-136, zaznaczając cel w płaty n a odw rocie b lan k ietu . O fiary w płacane za g ran icą należy Kierować przez oddziały zagraniczne B anku P olska K asa Opieki n a ad res P rezy d iu m R ady Zjednoczonego K ościoła Ew angelicznego w W arszawie, ul. Z agórna 10.
B
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium: Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), M ieczysław K wiecień, Marian Suski, Jan Tołwiński, Ryszard Tomaszewski.
Adres Redakcji i Administracji:
00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.
Telefon: 29-52-61 (w. 5). Materiałów nadesłanych n ie zwraca się.
Indeks: 35462.
RSW „P rasa -K sią żk a -R u ch ”, W a r
szaw a, S m olna 10/ 12. Nakł. 5500 egz.
O bj. 3 ark. Zam. 668. C-129.
Oto synow ie Iz ra e la znaleźli się w n iew oli b iab ilo ń sk iej. U siedli nad rze k am i B a bilonu i — ja k m ów i P salm 137 — p ła k ali na w spom nienie Syjonu. G dy zaś ludzie ta m te jsi p ro sili ich o pieśń św iad ectw a: „Ś pie
w ajc ie n am ja k ą ś pieśń S y jo n u ”, synow ie Iz ra e la zaw iesili n a w ierzbach sw oje h arfy . J a k gdyby pow iedzieli: „Nie zaśpiew am y!” A n a w e t gorzej, bo za m ia st słów św ia d ec tw a o żyw ym Bogu, n a u sta ch ich znalazły się słow a straszn e g o p rze k leń stw a : „C órko b ab ilo ń sk a, pustoszycielko!
B łogosław iony k to ci odpłaci to, coś n a m w yrządziła! B łogosław iony, kto pochw yci i ro z trz a sk a niem ow lęta tw o je o sk a łę ”. P o d d ali się tam cał
kow icie duchow i pesym izm u.
Ale Bóg o n ic h nie zapom niał. Bóg o nich nad al p am iętał, m im o to, że u k a ra ł ich za ich grzechy. P rzem ów ił do n ic h przez swego proroka, Je re m ia sza , k tó ry sk ie ro w a ł do w ygnańców list tej oto treści: „B u d u j- c i e dom y i zam ieszkujcie je; z a k ła d ajc ie ogrody i spożyw ajcie ich owoc!
P o jm u jc ie żony i płodżcie synów i córki; W yb ierajcie też żony dla w a szych synów, a w asze córki w y d aw ajcie za m ąż, ab y rodziły synów i córki;
by w as ta m przybyw ało, a nie ubyw ało. A sta ra jc ie się o pomyślność m iasta, do którego skazałem w a s n a w ygnanie, i m ódlcie się za nie do P ana, bo od jego pom yślności zależy w asza pom yślność (...) Bo ta k mówi P an : G dy u p łynie d la B abilonu siedem dziesiąt lat, naw iedzę w as i spełnię na w as sw oją obietnicę, że sprow adzę w as z pow rotem na to miejsce.
A lbow iem J a w iem , ja k ie m yśli m am o^ w a s — m ów i P an — m yśli o p o k o j u , a nie o niedoli, aby izgotować w am przyszłość i n atch n ą ć n ad z ie ją”
(Jer. 29,5—7.10.11).
P odobnie ja k Izrae lic i w ów czas, ta k m y dzisiaj, Kościół Je zu sa C h ry stu sa, jesteśm y lu d em Bożym. J a k zaś ojczyzną Izrae la b y ł Syjon ziemski, ta k „nasza ojczyzna je st w niebie, sk ąd też Z baw iciela oczekujem y, P ana Je zu sa C h ry stu s a ” (Fil. 3,20). C hodzi tu o naszą n ie b ień sk ą ojczyznę. N a
szą zaś ziem ską ojczyzną je s t ten k ra j, w k tó ry m P a n n a s postaw ił, by żyć i pracow ać, służyć i sk ład ać ch rz eśc ija ń sk ie św iadectw o. I choć tu nie n a w y gnaniu jesteśm y — ja k Izrae l w B ibilonie — ale w olni i u sie
bie w dom u, to je d n a k słow a listu Jerem iaszow ego są b ardzo ak tu aln e i stosow ne, gdy idzie o nasze doczesne zaangażow anie, n asz aktyw ny udział w życiu k raju , m iast, wsi. C hrześcijanie n ie pow inni bezczynnie oczekiw ać pow tórnego p rzy jśc ia Je zu sa C h ry stu sa. G dy w ierzący Tesalo- n iczanie zaczęli kiedyś ta k postępow ać, a p o stał P a w e ł m u siał ich u p o m nieć: „A lbow iem dochodzą nas słuchy, że n ie k tó rzy pom iędzy w am i pos
tę p u ją niepo rząd n ie: nic nie robią, a z a jm u ją ty lko n ie p o trzeb n y m i rze
czam i. T ym też n a k a zu jem y i nap o m in am y ich przez Jezu sa C hrystusa, aby w cichości p r a c o w a l i i w łasny chleb je d li” (2 Tes. 3,11.12).
M am y zatem , nie za n ied b u jąc sp raw duchow ych — w łasnego życia d u chowego i ew an g elizacji innych — prow adzić zaw sze i do końca norm alne życie. M am y p raco w ać i to p racow ać dobrze. M am y — że użyję słów p ro p ro k a — „budow ać dom y” czyli dobrze w ykonyw ać spoczyw ające na n as obow iązki życia i p rac y w m ieście oraz „zakładać ogrody” czyli sum iennie w ykonyw ać obow iązki p rac y na roli. W szędzie, na każdym odcinku p rac y zrodzony z D ucha c h rz eśc ija n in m usi sum iennie pracow ać, sum iennie w ykonyw ać sw oje obow iązki.
S tan o w i d obre św iadectw o fa k t, że w ierzący ludzie złączeni w naszej społeczności w ia ry byli zaw sze — to reg u ła m a jąc a czasem jakieś w y ją t
ki, ja k w życiu —sum ien n y m i i uczciw ym i p rac o w n ik am i w sw oich z a k ład ach pracy. I dlatego w rozw ój naszego k ra ju , w ciągu tych m in io nych trzy d ziestu pięciu la t P o lsk i L udow ej, w nieśli n asi ludzie — jeśli nie ilościow y z u w agi na n iew ielkie nasze szeregi, to jakościow y — w kład.
N adal w ięc nie zapom inajm y, że zadaniem naszym je st „budow ać dom y” ,
„zakładać ogrody” i „ starać się o pom yślność m ia sta i m odlić się za nie do P a n a ”. Bo od pom yślności m iasta, wsi, k ra ju , O jczyzny naszej, zależy nasza pom yślność.
E. Cz.
„Kim jestem, Panie"
„Gdy Natan powiedział Dawidowi wszystko zgodnie z tymi słowam i i zgo
dnie z tym objaw ieniem , poszedł król Dawid i usiadł przed Panem 1 rzekł: Kim ja jestem , P anie Boże, a czym jest mój dom, że doprowadzi
łeś m nie aż dotąd?... Zechciej w ięc pobłogosławić dom sługi Twego, aby trw ał na w ieki przed Tobą, bo Ty Panie, Boże, to obiecałeś i błogosła
w ieństw em Twoim pobłogosławiony będzie dom Twojego sługi na w iek i”.
2 Sam uel. 7, 17.18; 29.
W czasie jednej ze zborowych ewangelizacji, pewna siostra złożyła następujące świadectwo:
„Z wielkim zadowoleniem podjęłam pracę za
wodową, która gw arantow ała m i mieszkanie.
Wkrótce okazało się jednak, że praca ta była ponad moje siły. Nie mogłam jednak z niej zrezygnować, ponieważ zgodnie z umową m u
siałabym opuścić mieszkanie, a było ono b ar
dzo potrzebne zarówno dla mnie jak i dla mo
ich dzieci. Swoją trudną sytuację, codziennie w modlitwie przedstawiałam P anu Bogu. I oto pewnego dnia otrzymałam w tym samym za
kładzie pracę nową, lżejszą pracę. Mieszkanie tak bardzo mi potrzebne pozostało przy mnie.
Przyjęłam to jako wysłuchanie modlitw i Bo
że kierownictwo w moim życiu. W ydarzenie to utwierdziło moją w iarę” .
Niejeden z nas patrząc w przeszłość może powiedzieć o Bożym kierownictwie w swoim życiu, Bóg jest ten sam teraz i na wieki.
Przeczytany na wstępie fragm ent z Pisma Świętego, mówi o królu Dawidzie, który był władcą Izraela. Długoletnie w ojny przyniosły mu zwycięstwo i zdobycie Jerozolimy. Do no
wej stolicy wprowadzona został skrzynia przy
mierza. Znajdowały się w niej świętości czczo
ne przez cały naród. Tablice kamienne z dzie
sięciorgiem przykazań, laska A arona oraz m an
na z pustyni. Syty sławy król Dawid posta
nowił wybudować św iątynię i umieścić w niej skrzynię przymierza. Bóg jednak chciał aby przedsięwzięcie to było w pełni zrealizowane dopiero przez jego potomka, powiedział o tym królowi prorok Natan, w ystępujący w imieniu Pańskim. Siódmy rozdział 2 Księgi Samuelo- wej przedstawia nam fragm enty jego rozmo
wy z Dawidem, oraz słowa Pańskie skierowa
ne bezpośrednio do Dawida. Przeczytajm y te słowa (w. 12—13): „A gdy dopełnią się dni two
je, a ty zaśniesz ze swoimi ojcami. Ja wzbudzę potomka po tobie. On zbuduje dom Mojemu Imieniu i utw ierdzę tro n królestw a jego na wieki (w. 14). Ja mu będę Ojcem, a on będzie mi synem: gdy zgrzeszy, ukarzę go rózgą i cio
sami synów ludzkich. Lecz łaska moja nie od
stąpi jak od Saula. Lecz twój dom, twoje kró
lestwo i tron utw ierdzone będą na w ieki”. Po tych słowach Dawid zwrócił się do Pana i po
wiedział: „Kim jestem Panie Boże, a czym jest mój dom, że doprowadziłeś mnie aż dotąd?...
Rozciągnąłeś obietnice na dom sługi twego na daleką przyszłość”. Dawid odczuł i zrozumiał Boże kierownictwo w swoim życiu. Był prze
konany, że wszystko cokolwiek dotąd osiągnął, powinien zawdzięczać Wszechmogącemu Bogu.
Zdawał sobie sprawę, że to m iłosierny Bóg ze
słał błogosławieństwo na jego rodzinę, którym także obdarzył jego przyszłe pokolenie.
Wielu ludzi trak tu je swoją przyszłość jako osobistą sprawę, a dorobek swego życia jako coś, co sami osiągnęli. Człowiek prawdziwie wierzący, podobnie jak król Dawid powinien przypisywać to przede wszystkim Bożej opie
ce i kierownictwu. Każdy z nas powinien za
dać sobie pytanie: kim jestem Boże, że Twój umiłowany Syn um arł za moje grzechy na Krzyżu Golgoty? To łaska Twoja sprawiła, że moje grzechy zmazane zostały przez zasługi Pana Jezusa, który stał się moim osobistym Zbawicielem. Dziękuję ci Panie Boże, że aż do
tąd w cudowny sposób m nie prowadzisz.
Kto po grzesznej przeszłości pojednał się z Bogiem, ten nie chce mieć więcej nic do czy
nienia z grzechem. Gdy człowiek troszczy się przede wszystkim o to, ażeby m u się lepiej po
wodziło, wówczas ustaje jego wiara. W jego życiu pojawiają się elementy, które nie podo
bają się Bogu, a przecież Bóg nie chce abyś
m y byli obojętni na spraw y związane z ży
ciem wiecznym.
Cechą charakterystyczną wielkiego króla Dawida była skromność. Potw ierdza to między innymi następujący fakt: gdy do Jerozolimy przywieziono skrzynię Przymierza, to przy ogólnej radości Dawid skakał i cieszył się. Tym wszystkim, którym nie podobało się jego po
stępowanie, król powiedział, że przed Panem Bogiem czuje się małym i skromnym, i takim pragnie pozostać zawsze. Ludzie na ogół mają duże mniemanie o sobie. Chcą wiele znaczyć i mieć sławę. Dziękujmy Bogu za tych którzy są skromni i pokorni. Dawid jako człowiek wierzący oceniał swoją sytuację realnie: „Jam nie w art jest tych wszystkich dobrodziejstw, które mi okazujesz, Panie Boże”. Tego rodza
ju postawa jest dobrym przykładem dla każ
dego z nas,
Dawid zdawał sobie sprawę, że teraźniej
sze i przyszłe jego życie było w ręku Bożym.
Pan Bóg przemawiał do Dawida w sposób
bardzo zrozumiały. On i dziś przem awia w tar ki sposób, że zrozumieć Go może każdy czło
wiek. A mówi przede wszystkim przez Pismo Święte. Dzięki Biblii każdy może uporządko
wać swoje życie. Może poznać drogę zbawie
nia i osiągnąć życie wieczne.
Do tych wszystkich, którzy uporządkowali swoje życie przed Bogiem, mówi P an Jezus:
„Oto jestem z wami przez wszystkie dni, je
szcze maluczko a przyjdę i wezmę was do sie
bie, abyście gdziem Ja jest i Wy byli ze m ną”.
Przeczytany tekst z siódmego rozdziału 2 Księgi Samuelowej kończy się modlitwą do Bo
ga: „Zechciej więc błogosławić dom sługi tw e
go, aby trw ał na wieki przed tobą”. Król Da
wid widział swoją • przyszłość w życiu z Bo
giem. Każdy kto tak rozum uje i postępuje, ten działa prawidłowo. Ale przyszłość, o którą mo
dlił się Dawid, oznaczała też i wieczność. On był spokojny o nią, ponieważ związał ją z Bo
giem, który dotrzym uje obietnic. Błogosła
wieństwem i ich wypełnieniem jest sam Pan Jezus, który, jako Syn Boży jest Dawcą życia wiecznego w Bożej chwale. Do Niego idziemy i z Nim na zawsze przebywać będziemy. Chwa
ła naszemu Panu!
Kazimierz Muranty
Piotr klucznikiem Nieba
Pan Jezus powiedział pewnego razu do Swojego ucznia, a późniejszego apostoła Pio
tra:,,... dam ci klucze Królestwa Niebios, i cokol
wiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mat. 16,19). Na słowa te powołują się często ci, którzy wierzą, że Koś
ciół Chrystusa zbudowany został na Piotrze, natom iast chrześcijanie ewangeliczni nieraz nie bardzo wiedzą, jak te słowa rozumieć. Ponadto bujna fantazja naszych rodaków umieściła Piotra z kluczami w bram ie nieba, gdzie spoty
kają się z nim rzekomo wszyscy, opuszczający ten świat. Krąży więc wiele historyjek i aneg
dot o tym, jak to poszczególne osoby lub grupy osób najróżniejszego pokroju targ ują się z Pio
trem u bram y nieba, gdzie przedstaw iają swoje zasługi i próbują go przechytrzyć i nakłonić do wpuszczenia ich do nieba. W związku z tym w arto się więc zastanowić nad przytoczonymi słowami P ana Jezusa, które jak każde inne tak
że przez Boga są natchnione i „pożyteczme do nauki, do w ykryw ania błędów, do poprawy, do wychowania w sprawiedliwości” (2 Tym. 3,16).
Przede wszystkim należy zauważyć, że Pan Jezus wypowiedział cytowane słowa do Piotra w odpowiedzi na złożone przez niego wyznanie
„Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego” (w. 16).
Trafność i prawdziwość tego wyznania urado
wała Jezusa i wzmocniła Jego zaufanie do Pio
tra, czemu dał w yraz udzielając Piotrowi tak wyjątkowego pełnomocnictwa. Pan Jezus wi
dział, że Piotr w mocy Ducha Świętego, jaką później otrzyma, będzie zdolny obchodzić się w sposób właściwy z kluczami Królestwa Niebios, to znaczy zgodnie z myślą i wolą Bożą, a nie według swoich ludzkich zaopatryw ań i prze
konań. Piotr miał więc posługiwać się kluczami Królestwa Niebios, oraz „związywać” i „rozwią
zywać” działając w imieniu Jezusa Chrystusa, w zgodności z otrzym anym od Boga objawie
niem, przez Niego natchniony i prowadzony.
W szczególności więc nigdy nie miał Piotr upo
ważnienia związywać coś, co Bóg już rozwiązał, względnie rozwiązywać coś, co Bóg już związał, czyli odstępować w czymkolwiek od linii Pism
i od słów Jezusa Chrystusa, Kiedy wkrótce po
tem Piotr w swoim ludzkim pojawieniu uważał za stosowne odwieść Pana: Jezusa od zamiaru oddania się na cierpienia i śmierć, czyli próbo
wał niejako rozwiązać to, ćo Bóg już związał, spotkał się ze zdecydowaną odprawą:,, Idź precz ode.m nie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie” (w. 23). Dla ścisłości należy też dodąć, że identyczne, pełnomocnictwo „związywania i rozwiązywania” udzielił Pan Jezus także innym uczniom (Mat. 18,18), a z szerszego kontekstu (w. 15-20) można wywnioskować, że słowa te odnoszą się do uczniów Chrystusa wszystkich czasów.
Co jednak znaczą klucze Królestwa Niebios przyrzeczone Piotrowi? Grubo się m ylą ci, którzy sądzą, że o ich wejściu, do Królestwa Niebios decydować będzie ach spryt i elokwen
cja u bram y nieba, oraz dobroduszność i po
błażliwość sympatycznego staruszka Piotra.
Królestwo Niebios jest miejscem, w . którym mieszka sprawiedliwość i wejście do niego oparte jest o sprawiedliwe i obiektywne spraw
dziany. W Królestwie tym dysponują też bo
gatym m ateriałem dowodowym w postaci wszy
stkich czynów, słów, a naw et m y ś li. każdego człowieka. O wstęp do tego' Królestwa należy się. więc zatroszczyć wcześniej', już teraz, a nie dopiero pod bram ą nieba.
Piotr otrzymał klucze Królestwa Niebios, zobaczymy więc, co on z nimi zrobił. W dniu zesłania Ducha Świętego wygłosił oń do tłumu zebranych poselstwo Ewangelii o Jezusie Chry
stusie, kiedy zaś słuchacze, poruszeni do głębi, zapytali „Co mamy czynić?” Piotr odpowier dział: „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” (Dz. 2, 38), oraz „R atuj
cie się spośród tego pokolenia przewrotnego”
(w. 10). Dlaczego to przemówienie wygłaszał właśnie Piotr? Dlatego, że on miał klucze Królestwa Niebios, - że to on był powołany i kompetentny, aby przedstawić pytającym w arunki wejścia do Królestwa Niebios, zaś
nadeszła chwila, aby to Królestwo na oścież otworzyć dla tysięcy potrzebujących i szuka
jących ratunku. I w tedy Piotr nie mówi nic 0 dobrych uczynkach, nie mówi1 nic o przy
należności kościelnej, nie mówi nic o praktyko
waniu takich czy innych obrzędów religijnych, lecz jasno i wyraźnie stwierdza, że należy ra tować się spośród tego pokolenia przewrotnego.
W jaki sposób? Przez, upam iętanie się,. przez chrzest,:: czyli zanurzenie się w imię. Jezusa Chrystusa celem uwolnienia się od grzechów
1 otrzymania daru Ducha Świętego. To były zasady, na podstawie których pierwszych 3000 osób zostało chrześcijanami. Takie dał wy
tyczne ten. który miał klucze Królestwa Nie
bios, powierzone m u przez Jezusa Chrystusa.
W całkowitej zgodności z tym pierwszym kaza
niem głosi on następnie Słowo Boże n a wielu innych miejscach, odmykając bram ę Królestwa Niebos innym ludziom: .„Przeto upam iętajcie się i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze” (Dz. 3,19). Taka jest Boża droga do Królestwa Niebios, taki jest w arunek wejścia,do niego. W dowód - tego, że to co P io tr głosi . jest zgodne z Bożą wolą, Bóg uwierzytelnia jego słowa dowodami Swojej mocy, tak że w imie
niu Jezusa Chrystusa czyni on wielkie znaki i cuda (Dz. 3,6; 5, 12— 16). Ten Piotr, który otrzymał od Jezusa Chrystusa Nazareńskiego klucze do Królestwa Niebios, zapewnia niedwu
znacznie, że oprócz Niegor nie ma i'n ie potrze
ba żadnych innych pośredników, czy wstawien- ników, protektorów, czy orędowników: ,,I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, dane
go ludziom, przez które moglibyśmy być zba
wieni (Dz. 4, 12).
W późniejszym okresie, świadomy odpo
wiedzialności, jaka na nim zaciążyła z tytułu posiadania kluczy Królestwa Niebios, kiedy Jezus Chrystus, z którym stale pozostawał w kontakcie duchowym, objawił mu, że czas jego życia zii emski ego dobiega końca, Piotr po
stanowił dołożyć starań, aby także po jego odejściu jego wskazówki i w ytyczne nie po
padły w zapomnienie, lub nie zostały znie
kształcone (2 Pt. 1, 14, 15). Zrobił to nie przez wyznaczenie swego następcy, ani przez opra
cowanie ordynacji jego wyboru, lecz przez n a
pisanie listów pasterskich „do wybranych i poświęconych przez Ducha” (1 Pt. 1,1.2).
W listach tych jeszcze raz wyraźnie wyłożył zasady, na mocy których człowiek otrzym uje zbawienie, oraz reguły życia chrześcijańskiego.
Nie m a w nich najmniejszej wzmianki, która pozwalałaby przypuszczać, że godził siię na to, aby jego następcy, cokolwiek z tych zasad zmieniali, aby uczyli innej drogi zbawienia, lub aby obniżali wymagania moralne w stosunku do wierzących, słowem, aby rozwiązywali co
kolwiek, - co Piotr w Bożym pełnomocnictwie i pod natchnieniem Ducha związał, lub aby związywali coś, co on rozwiązał.
T tak Piotr pisze: „Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości”
(1 Pt. 2,11) „Dość bowiem, że w czasie minio
nym spełnialiście zachcianki pogańskie odda
jąc się rozpuście, pożądliwości, pijaństwu, bie
siadom, pijatykom ...” (1 Pt. 4,3). Wymienione czyny umieszcza Piotr w czasie przeszłym;
człowiek dążący do Królestwa Niebios nie może mieć z nimi nic wspólnego. P iotr uczy, że n a
wet sprawiedliwy z trudem może być zbawio
ny, zaś zbawienie bezbożnych i grzesznych jest nie do pomyślenia: „Jeśli sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to, bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą?” (1 Pt. 4, 18).
Jak więc m a wyglądać życie chrześcijan? Piotr, klucznik Królestwa Niebios mówi o tym bar
dzo w yraźnie::„...jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa” (1 Pt, 2, 5) „Za przykładem świętego, który was powołał , sami też bądźcie świętymi., we wszelkim postępowaniu waszym”
(1 Pt. 1, 15); „starajcie się, abyście znalezieni zostali przed nim: bez skazy i bez nagany...”
(2 Pt. 3, 14). Oto wytyczne dane nam przez Piotra. Mówią one same za siebie i nie w ym a
gają żadnych komentarzy, Jaka to tragedia w i
dzieć licznych tak zwanych chrześcijan, poz
walających sobie n a rozpusty, pożądliwości, pijaństwo, biesiady, pijatyki itp ., zuchwałych, chciwych, zarozumiałych, święcie przy tym wszystkim przekonanych, że płyną taką. czy inną łodzią Piotr ową prosto do bram nieba! Nie troszczą się przy tym wcale o Słowo Boże, nie zadają sobie wcale trudu, by sprawdzić, co za
rządził i czego uczył apostoł Piotr, gdy chodzi o wejście do Królestwa Bożego. Sami sobie rozwiązali nie tylko nakazy Piotra, ale nawet wyroki Boże i żyją w rozwiązłości, głusi i ślepi na wszelkie ostrzeżenia i napomnienia. Sami sobie wprowadzali wygodne dla siebie zasady postępowania, oraz określone zwyczaje religij
ne, które ich zdaniem kw alifikują ich jako chrześcijan. Ludziom w takim stanie Piotr po
święca znaczną część swego listu (2 Pt. 2). Nie szczędzi im ostrych słów nagany, przyrównując ich do nierozumnych zwierząt, nazywając ich zakałą i hańbą, źródłami bez wody, obłokami pędzonymi przez wicher, synami przekleństwa, niewolnikami zguby (2 Pt. 2, 12-19). Piotr nie pozostawia żadnej wątpliwości, że zamiast spo
dziewanego nieba „czeka ich przeznaczony n aj
ciemniejszy m rok” (w. 17). „Jeśli bowiem przez poznanie P ana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają się im opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni”
(w. 20). „Sprawdza się n a nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnią znów siię tarza w błocie”
(w. 22). Ludzie tacy są więc według Piotra kacerzami zatracenia, zakałą prawdziwego chrześcijaństwa i nie m ają żadnej szansy w ej
ścia do Królestwa Niebios.
Chrześcijanie prawdziwi, adresaci listów Piotra, to według jego słów ludzie poświęceni przez Ducha (1 Pt. 1, 2), którzy: nawrócili się do Jezusa Chrystusa, Pasterza i Stróża swoich dusz (2,.25), m iłują Jezusa, wierzą w Jezusa,
weselą się z Niego radością niewysłowioną (1, 8), uświęcili swoje dusze (1, 22), są królew
skim kapłaństwem, narodem świętym (2, 9), lu dem Bożym (2, 10), oczekują i pragną gorąco nastania dnia B-ożego (2 Pt. 3, 12). Do tego Piotr nakazuje im między innym i: weselić się ze zbawienia (1 Pt. 1,6), żyć w bojaźni (1,17), odrzucić wszelką złość, zdradę, obłudę, za
zdrość, obmowy (2,1), budować się w dom du
chowy (2,5), wstrzymywać się od cielesnych pożądliwości (2,11), prowadzić życie nienaganne (2,12), być jednomyślnymi, współczującymi, braterskimi, miłosiernymi, pokornymi (3,8), roztropnym i i trzeźw ym i (4,7), wzrastać w łasce i poznaniu Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa (2 Pt. 3,18). Kto świadomie i zdecydowanie w y
tyczył dla swojego życia taki program i kon
sekwentnie go realizuje, ten ma prawo powo
ływać się n a autorytet świętego Piotra, ten ma prawo uważać się za członka Kościoła, który założył Jezus Chrystus, a do którego należy apostoł P iotr i wszyscy, którzy idą śladami
Chrystusa.
Tak w streszczeniu wygląda to, czego nau
czał święty Piotr, który otrzymał klucze Kró
lestwa Niebios, w taki sposób „związał” sprawy na ziemi i w taki sposób zostały one związa
ne w niebie. Jeżeli więc ktoś chce przejść przez bramę nieba, musi trzymać się drogi,
WĘDRÓWKA DO ZIEMI OBIECANEJ (7)
Z w y c i ę s
„I nadciągnęli Amalekici, aby w alczyć z Izraelem w Refidim. Wtedy rzekł Mojżesz do Jozuego: Wybierz nam m ężów i wyrusz do boju z Am alekitam i. Jutro ja z laską Bożą w ręku stanę na szczycie wzgórza.
Jozue uczynił tak jak mu rozkazał Mojżesz i w yru
szył do boju z Am alekitam i, a Mojżesz, Aaron i Chur weszli na szczyt wzgórza. Dopóki Mojżesz trzymał sw oje ręce podniesione do góry, m iał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, m ieli przewagę Amalekici. Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. W zięli w ięc kamień i podło
żyli pod niego, i usiadł na nim ; Aaron zaś i Chur podpierali jego ręce, jeden z tej drugi z tam tej strony I tak ręce jego były stale podniesione aż do zachodu słońca”. (II Mojż. 17,8-12). „A gdy Ja będę w yw yż
szony ponad ziem ię, wszystkich do siebie pociągnę”.
(Jan 12,32).
N a p u sty n i Boży lu d b y ł w cudow ny sposób 'pro
w adzony iprzez Boga. O trzym ali wszyistko, co było im potrzebne do życia. P a n ich w yp ro w ad ził I Swoim słow em potw ierdził, że chce dać im ziem ię p ełn ą w spaniałych bogactw . K ra j te n n az w an y je st w B i
blii „ziem ią prześliczną” (Dan. 8,13). Bóg troszczy się o to, b y sw em u ludow i d a ć to, co n ajp ię k n ie jsz e i pragnie, by piękno, którego je st S tw órca stało się w ałsnością Jego Synów. S am P a n z a o p a tru je ich w e w szystko, gdy n a w e t n ie m a -najm niejszej nadziei na adobycie pożyw ienia i n a p o ju dla ta k ogrom nej ilości ludzi. P u sty n ia — to te re n bez życia. D latego Bóg sta l się d la swego lu d u Życiem i jednocześnie jedynym żyw icielem całej rodziny izraelskiej.
wytyczonej przez Jezusa Chrystusa, a wiernie i konsekwentnie głoszonej przez Jego ucznia i apostoła Piotra. Żadna inna droga go tam nie doprowadzi, gdyż nikt nie otrzymał od Jezusa Chrystusa upoważnienia do wytyczenia jakiejś innej drogi poza tą jedyną. Piotr otrzym ał klu
cze d otworzył szeroko bramę Królestwa Nie
bios. Jego wskazówki są miarodajne i wiążące, a zarazem także wiarygodne i niezawodne:
„dołóżcie wszelkich starań i uzupełnijcie waszą w iarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie pow
ściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wy
trw anie pobożnością, pobożność braterstwem, braterstw o miłością. Jeśli je bowiem posiada
cie i one się pomnażają, to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Kto zaś ich nie ma, ten jest ślepy, krótko
wzroczny i zapomniał, że został oczyszczony z dawniejszych swoich grzechów. Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić: czyniąc to bo
wiem, nigdy się nie potkniecie. W ten sposób będziecie mieli s z e r o k o o t w a r t e w e j ś c i e d o w i e k u i s t e g o K r ó l e s t w a Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.”
(2 Pt. 1,5—11).
J.K.
k i e r ę c e
On sycił ich chlebem n iebiańskim , sp raw ił, że po
p łynęły stru m ie n ie n a p u sty n i (Ps. 105,40-41). Ja k i do
b ry okazał się P a n dla tych, k tó rzy tniezasłużyli na ta k ie w sp an iałe trak to w a n ie. Oto m a ją chleb, m a ją w odę, w tedy p o ja w ia się in n y p ro b lem — A m alekici.
M ojżesz ju ż je d n a k je st pod B ożym panow aniem , je st tym, k tó ry poddał Bogu życie, żyje w b lisk iej spo
łeczności z P an em i p o d ejm u je przedsięw zięcia, któ re m a ją n a celu zlikw idow anie tego następnego p ro b le
mu, ina k tó ry n a tra fili Izraelici po opuszczeniu E gip
tu . A m alekici przyszli w alczyć w sytuacji, gdy lu d był zm ęczony i osłabiany p o w ielu trudnościach, k tó re to w arzyszyły im n ie u sta n n ie (V Mojż. 25, 18-19). M ordo
w ali w szystkich Izraelitów , k tó rz y zostaw ali w tyle.
Izraelici są ju ż je d n a k zorganizow ani. To Bóg w p ro w ad zą ju ż w śród nich sw ój ła d i porządek. I oto z a czyna się w alka. Ma ona zadecydow ać o dalszej w ęd rów ce lu b zagładzie Izraelitów . Mojżesz, jako duchow y p rzyw ódca w chodzi ina wzgórze, idzie ta m z la sk ą i sta ją c n a szczycie w zgórza w znosi ręce w górę, I w te dy Izrael odnosi sukcesy. B itw a je d n a k trw a dalej.
T rzeba zdaw ać sobie spraw ę, że M ojżesz b y ł już b a r dzo sta ry m człow iekiem a w ysiłek, k tó ry w k ład a ł w zw ycięstw o lu d u b y ł w ielki. S tan ą ł na wysokości z a dania, k tó re zlecił m u P an, je d n a k w tym w szystkim okazuje się jego niem oc: d rę tw ie ją m u ręce. Jakże m usiały to być tru d n e chw ile w jego życiu; cały Iz
rael n a niego patrzy ł, co je d n a k uczynić, gdy n ie m oż
n a dłużej w alczyć? N a jego oczach dzieje się tra g e dia: A m alekici, śm ierteln i w rogow ie Izraela, któ rzy za w szelką cenę chcą zniszczyć n aró d now onarodzonych z Boga (por. J a n 3,3). Oto ro zg ry w a się tu ta j w alk a przeciw ko w ybaw ianej duszy i duchow i, k tó ra sta ra się pokonać cielesnym orężem . Oręż Izrae la był inny i ich zw ycięstw o m ogło przyjść je d y n ie z góry od P a na; i ono sta m tą d przyszło! D zieje się to w cudow ny sposób; p o d k ła d ają pod M ojżesza kam ień (w iado
mo, iż to z kam ien i budow ano ołtarze), M ojżesz zosta
je ja k b y złożony n a o łta rz u jako ten, k tó ry m a p rz y nieść zwycięstw o, k tó re P a n d a przez ołtarz.
W idzim y tu ta j cenną d la Boga rzecz: pośw ięcenie się M ojżesza, k tó ry o fia ru je sam ego siebie za zw y
cięstwo ludu. G dyby n ie było ta m p ro to ty p u ołtarza, nie byłoby zw ycięstw a. W ielki je s t Mojżesz, je d n ak mimo łask P an a, k tó re m u były dane, m usieli pom óc inni — A aron i C hur. Oto oni p o d p ie ra ją ociężałe r ę ce Mojżesza. C zynią to do zachodu słońca. P an chciał, by Jego lu d m ia ł już sp o k o jn ą noc, bez stra c h u przed wrogami.
A m alekici w yw odzą się od Ezaw a, są w ięc tym i, co lekcew ażą Boga i Jego obietnice i s ta w ia ją n a p ie rw szym m iejscu sp raw y „ciała” (I Mojż. 25,27-34). T utaj też okazało się, iż cielesność rnie m a zw ycięstw a; p rz e ciwnie — je st ona p o k o n an a p rzez Bożą moc. P am ięć o A m alekitach, zgodnie z Bożym życzeniem m iała być w ym azana pod niebieim i ta k się spełniło, poniew aż ciało i k re w K ró lestw a Bożego nie odziedziczą. Co cielesne m usi ulec. D alej poznajem y w Słow ie Bożym, iż pobite to zostało ostrzem m iecza, inaczej m ów iąc Słowem Bożym, k tó re je st ja k m iecz obosieczny.
I oto w dzięczny M ojżesz b u d u je P a n u o łta rz; tym razem m a już d la niego nazw ę: „P an sz tan d a re m moim”. Rzeczyw iście P a n okazał się zw ycięskim sz ta n darem w te j b itw ie n a pustyni. Z ostało tu ta j p ro k la mowane Boże zwycięstw o. P a n sta ł się zw ycięskim sztandarem Izraela! M imo w ielu u p adków i n iedo- magań, ten Boży sz tan d a r tow arzyszył lu dow i w d ro dze przez pustynię, a później w „prześlicznej ziem i”, do k tórej w eszli, m iał się sta ć tym , k tó ry obw ieszczał zwycięstwo. W rogow ie Izrae la b a li się Bożego sz ta n daru, p ad a ł n a nich stra c h , gdy słyszeli, że Bóg je st z nimi. P an okazał się sztandarem , k tó ry wysoko u n o sił się n ad Swoim ludem . J e s t to sz ta n d a r n ie do zdo
bycia. G dy n a s ta n ie koniec, w ted y P a n położy w szy
stkich niep rzy jació ł pod sw o je stopy, każdy będzie m usiał uznać Bożą w ładzę (I K or. 15,24-25). Bożym Sztandarem je st P a n Je zu s C hrystus, gdyż On im to warzyszył (I K or. 10,4). J e s t odw ieczna w o jn a m iędzy nim a tym co re p re z e n tu ją A m alekici, czyli życiem cielesnym i d b ającym tylko o sw o je dobro. Ci, któ rzy opierają się n a ciele, są przeklęci (Jer. 17,5). Z atem więc, żyoie o p arte n a ciele je st przeciw ień stw em ży cia opartego n a Duchu.
Jezus C hrystus, n a sz P a n i Z baw iciel prow adzi w spaniałe i św ięte życie. On też je st duchow ym W o
dzem ludzi, k tó rzy naro d zili się do now ego życia. W cudowny sposób w y prow adził ich iz E giptu ( = św ia
ta). Jego życie opierało się całkow icie n a D uchu Ojca, gdyż wszystko czynił zgodnie z Jego w olą. Chcąc im dać now ą ziem ię, now e m ieszkanie, k tó re sam p rzy gotował (Jan 14,2).
Dzisiaj ta k że m a ;na całej ziem i sw ych uczni, którzy zd ążają do Bożej K rainy. W w ędrów ce, k tó ra zaczęła się z chw ilą now ego n aro d z en ia n ieraz trzeb a pokony
w ać trudności, k tó re sto ją n a drodze duchow ej za P a nem . Te tru d n o ści w y n ik a ją z tego, że jesteśm y w ciele. Jesteśm y je d n a k w lepszej sy tu acji niż Izraelici, poniew aż Boże zw ycięstw o zostało już dokonane, przez Je zu sa C hrystusa. P ostaw m y zatem n a zw ycięstw o C hrystusow e, gdyż „ciało”, k tó re czyni n am kłopoty, On ukrzyżow ał (Gal. 2,20).
J a k M ojżesz sta n ą ł z la s k ą Bożą ina szczycie wzgó
rza, ta k stało się podobnie z Jezusem C hrystusem . On sta n ą ł też n a szczycie w zgórza, ty le że za m ia st laski niósł krzyż w chodząc n a w zgórze G olgoty (Jan 19,17), i został ukrzyżow any. R ęce Jego zostały roz
p ię te i w zniesione do góry. Toczyła się ta m straszn a w alka, k tó re j nie m ożna opisać, a celem jej było zb a
w ienie św ia ta (I J a n 2,2). S tra szn a rzecz d ziała się tam , gdzie p rz e b ite ręce Bożego S yna b y ły w zniesione p o n ad ziemię. P an Jezus w sw ej w alce był zupełnie sam otny. M ojżesz m ia ł pom ocników , k tórzy p o d trzy m yw ali jego ręce, Jezus m u sia ł z w ielkim bólem w y
rzec sło w a: „Boże m ój, Boże m ój, czem uś m n ie opuś
cił”. Są to słow a p ełn e grozy, a zarazem praw dziw e, gdyż n ie znaleziono zdrady w Jego ustach. Ojciec n ie m ógł znieść tego, iż Jego św ięty Syn został uczyniony grzechem (I P t. 2,2). Tym, co trzym ało P a n a na drze
w ie krzyża, b y ła z jednej stro n y m iłość do Ojca, k tó ry zlecił w ykonać Mu zadanie (Jan 6,38), z drugiej zaś — m iłość do ludzi, któ ry ch tylko On mógł zbaw ić (I Tym. 1,15).
P odniesione ręce w sk az u ją n am także n a coś, co m iało się w ydarzyć po śm ierci P a n a — n a Jego ch w a le b n e zm artw y ch w sta n ie a także ma to, iż O n pójdzie do n ie b a (Dz. Ap. 1,9-10). D rogę tę w skazyw ały ręce, k tó re trzy m ał w zniesione. Z inieba ta k że zstąpił obieca
n y D uch Ś w ięty (Dz. Ap. 2,2) ii w reszcie w k ie ru n k u nieb a m a zostać zab ran y Kościół (I Tes. 4,17).
Ja k ż e w sp an iałe obrazy są za w a rte w podniesionych ręk ach P a n a Je zu sa C hrystusa. P a n Jezus był ta k ż e na k rzyżu do czasu, gdy zap ad ła ciem ność n a ziem i (Łuk.
23,44). Ręce podniesione do zachodu słońca — G olgota sta ła się „ko ro n ą” ołtarzy — był to o łta rz w zupeł
ności zasp o k ajający Boże w ym ag an ia (Hebr. 10^12).
W szystkie ołtarze, k tó re budow ano przez setki la t nie spełniły tego, co sp e łn ił te n je d en o łtarz którego do
tychczasow e m iały być tylk o cieniem . Nie trze b a więc już o łtarzy i ofiar (Hebr. 7,27). M am y w sp an iałe zw y
cięstw o w. P a n u Jezusie C hrystusie, nie m usim y już sam i w alczyć z grzechem , k tó ry podobnie ja k A m ale
kici sta ra się n a s zniszczyć. Z w ycięstw o to je st do ode
b ra n ia n a co d zień z rą k P an a, k tó ry je d aje z góry.
On siedzi n a T ronie, po p raw ic y O jca i chce, aby n a sza w ędrów ka za N im obfitow ała w Jego zw ycięstwa.
Jezus C hrystus d aje inam zachętę, abyśm y w naszej w ędrów ce szli ciągle i ciągle do przodu. Tych, którzy zostaw ali w tyle (poza w łaściw ą g ru p ą Izraelitów ) spotkać m ogła tylko śm ierć z dw óch przyczyn: 1) śm ierć zadana przez w rogów (szatan niszczy tych, k tó rzy zostają z ty łu ); 2) śm ierci głodow ej (b rak k a rm ie nia się Bożym chlebem , pow oduje śm ierć duchową).
Nie m ożna w ięc zostaw ać z ty łu za innym i w ierz ą
cym i; je st w ielka potrzeba, by ci, k tó rzy się opóźnia
ją dołączyli do reszty, k tó rzy id ą za Bożym p ro w a
dzeniem (Szechina).
Je st w tym ta k że obraz tego, iż n ie m ożna żyć poza zborem . W dzisiejszych czasach w ielu m yśli, że są w ie rzącym i i to już im w ystarcza. J e s t je d n a k w Biblii porządek, k tó ry w y ra źn ie w skazuje, iż życie bez spo
łeczności z innym i ludźm i, k tó rzy w ie rz ą w Patia, je st niem ożliw e. M am y baczyć, aby n ik t n ie został z d ala od łask i Bożej (Hebr. 12,15).
J e s t w ięc w życiu ch rześcijańskim coś, co oznacza pójście dalej do przodu, albo inaczej — w zrastan ie w C hrystusie. J e s t to konieczne do p ro w ad zen ia zw y
cięskiego życia. P a n Jezus w y stą p ił do w alk i z ty m w szystkim , co je st nieczyste. W ypow iedziana tem u została bitw a, k tó ra trw a.
Zło zostanie ostatecznie p o b ite m ieczem , k tó ry w y
chodzi z u s t P a n a (Obj. 19,15). W podobny sposób, ja k je st przed staw io n e n a przykładzie pobicia A m alekitów
„ostrzem m iecza” przez Jozuego. W szystko zło zosta
n ie w ym azane i to całkow icie przez P an a. „I otrze w szelką łzę z oczu ich, i śm ierci ju ż n ie będzie; ani sm utku, a n i krzyku, an i m ozołu już miie będzie; albo
w iem pierw sze rzeczy przem in ęły ” (Obj. 21,4). M am y
szukać tego, co w górze, czyli zw ycięskiego — d u ch o w ego życia. Cielesność m usi być um artw io n a, abyśm y m ogli prow adzić życie duchow e (Kol. 3, 1-5). Je st Więc życie w spaniałe, p ełn e w Boże bogactwa^ przeznaczo
n e dla tych, k tó rzy chcą iść za P anem . Ono już jest d ostęp n e tu ta j na ziemi, a jego p ełn ia będzie tam , gdzie P a n n a s zabierze.
Jezus C hrystus w yw yższony p o n ad ziem ię n a jp ie rw ukrzyżow any a te ra z siedzący n a T ronie, p rag n ie i Cie
bie, Drogi P rzyjacielu, pociągnąć do Siebie. On -chce ciebie zbaw ić i darow ać Ci życie w ieczne! P rzy jd ź w ięc do Niego i otw órz M u sw oje serce! On Ciebie p rzy jm ie! A jeśli należysz do tych, k tó rz y są zbaw ieni przez P a n a — dąż inaprzód! W zrastaj w Nim! Jego zw ycięskie ręce z a p e w n ia ją i Tobie życie pełne zw y
cięstw . N adchodzi czas, gdy Boży lu d w kroczy w Bożą K ra in ę pod C hrystusow ym sztandarem . Zw ycięstw o w ieczne będzie o statecznym d ziałem tych, którzy o d dali życie Jezusow i C hrystusow i i zdążają za Nim.
L u d w ik Skworcz
Cierpienia
„Skąd wzięły się cierpienia?” zastanawiają się ludzie. Inni mówią: „gdzie jest miłość Boża?
Czemu On dopuszcza, że ja muszę tak cierpieć”.
Matka czworga nieletnich dzieci* której mąż zmarł narzekała: „Co za niesprawiedliwość, że zostałam osamotniona. Czy istnieje Bóg?”
Pochodzenie zła i cierpień to problem, który nu rtu je wiele ludzi. Różnie wyjaśniano ten pro
blem. Niektórzy uważali, że Bóg jest miłosierny jednakże tak oddalony od człowieka, że w nik
łym stopniu wpływa na jego los. Porównywano, że im dalej -od słońca tym słabsze działanie je
go promieni i mniej ciepła. Tak i też człowiek znalazł się daleko od Boga,
Z kolei następni wyjaśniają, że we wszech- świecie istnieje w alka między złem i dobrym.
Walka narazie jeszcze nie została rozstrzygnięta.
Jednak dobro zatryum fuje i skończą się cierpie
nia i wszelka niesprawiedliwość.
Dlaczego ludzie rozpoczęli cierpieć i kiedy wyjaśnia nam Słowo Boże. Biblia mówi, że Bóg stworzył nas na swoje wyobrażenie. Człowiek był szczęśliwym i zdrowym. Równocześnie był wolną istotą. Miał prawo grzeszyć lub nie grze
szyć. Człowiek to nie robot ale osoba. Może po
dejmować samodzielne decyzje. Z tej wolności pochodzi ryzyko złej decyzji.
Bóg zamierzał mieć z nami społeczność. Ta społeczność zapewniała człowiekowi szczęśliwe i wieczne życie bez cierpień. Jednakże Bóg nie chciał aby ta społeczność była z przymusu, ale według dobrowolnego wyboru. Otrzymaliśmy więc dar wolności. Człowiek będąc nieposłuszny Bogu, zerwał społeczność z Nim. Konsekwencją tej decyzji są cierpienia i zło. Człowiek, a nie Bóg, jest odpowiedzialny za tę decyzję i jej sku
tki.
W problemie zła i cierpień , poważną rolę xx- degrał szatan. On ma prawo . oddziaływania na umysły ludzkie. On skusił do grzechu pierw szych ludzi w raju. On jest niszczycielem i wro
giem (Mat. 13,28). Biblia mówi jednak, że gdy mu się sprzeciwimy, on uciecze od nas (Jak. 4,7).
Ponadto Bóg wyposaża swoich wiernych w
„zbroję” byśmy mogli dać odpór szatanowi (Ef. 6,10-20).
Cierpienia i zło objęło całą ludzkość. Dla szukających odpowiedzi, Pismo Święte jasno wskazuje, że niedola ma źródło nie w Bogu lecz w człowieku. Grzech człowieka spowodował zło.
To nie Bóg spowodował, że m atka czworga dzie
ci została osamotniona. On nie chciał aby ludzie cierpieli. Miłość Boża chciała człowieka prow a
dzić inną drogą. Człowiek odrzucił radę Bożą.
Biblia przytacza, że Cierpieniami został dot
knięty sprawiedliwy Job. Trudno co praw da dla niego pojąć dlaczego to na niego przyszło. Jed
nakże w ciężkich chwilach posiadał on niewzru
szoną w iarę w Boga. (Job 19,25-27). On wierzył, że Bóg Odkupiciel żyje i że chociaż ciało jego zostanie zniszczone to jednak zobaczy on Boga.
Za tą społecznością on tęsknił.
N aturalnie przeżycia Joba. są świadectwem, że niekoniecznie cierpienia są następstwem .złe
go postępowania. Job bowiem był mężem spra
wiedliwym (Job. 1,8). Z koiei Bóg w jego prze
życiach dał dowód, że poprzez burze i znoje tego życia. On pozwala ńam przetrwać.,
Z przeżyć wielu mężów Bożych w nioskuje
my, że doświadczenia które Bóg n a nich dopu
szczał, kształtowały ich osobowości i postawy względem Boga i otoczenia. Tó zło, które spowo
dował grzech człowieka Bóg odmienia często dla dobrych celów (1 Moj. 50,20. Rzym. 8,28).
Wspomniany już Job przeszedł przez cier
pienia. Potem zaś Bóg mu błogosławił więcej niż w okresie poprzedzającym doświadczenia. Moż
na stąd snuć wniosek, że iBóg pragnął Joba' ob
darzyć szczególnym błogosła wieiistwem. Cier
pienia Joba zostały obficie przez Boga w ynagro
dzone,
Józef, syn patriarchy Jakuba, stał się Bo
żym instrum entem , który umożliwił zachowanie od klęski głodowej tego wybranego rodu. Jednak droga Józefa wiodła przez la ta niewoli i więzie
nia. Wiele musiał znieść cierpień i uniżenia Jó
zef zanim stał się rządcą w Egipcie.
W walkę ze złem zaangażował się osobiście Bóg. Biblia przedstawia Boga nie tylko jako Stworzyciela, ale także jako Odkupiciela. Bóg stworzył człowieka dając mu olbrzym ią poten
cjalną możliwość wyboru dobrego i złego. Ten sam Bóg zorganizował dla człowieka możliwość uwolnienia od winy. Uwolnienie od grzechu jest ogniskowym punktem całej historii. Na Golgocie Bóg zniszczył moc grzechu i szatana.
Chociaż jeszcze w obecnym okresie ciało nasze niszczeje (2 Kor. 5,16) to jednak mamy zapew
nione pełne zwycięstwo nad cierpieniami i śmie
rcią. W przyszłościu Bóg położy koniec wszel
kiemu złu.
Boża miłość przewyższa nas. On ofiaruje u- łaskawienie dla wszystkich ludzi. Przez w iarę w Pana Jezusa otrzym ujem y odpuszczenie grze
chów. Jego śmierć była zapłatą za nasze grzechy.
Tylko ci, którzy wierzą w Pana Jezusa i służą Mu dostępują ułaskawienia. M ają oni perspekty
wę uwolnienia od cierpień.
W życiu ziemskim Jezus jest obecny z nami w naszych przeżyciach. On przeszedł przez n aj
okrutniejsze cierpienia jakie można sobie wyo
brazić. Dlatego też potrafi zrozumieć i współ
czuć tym wszystkim, którzy cierpią. Słowo Bo
że a także wiele przeżyć współczesnych ludzi są dowodem, że Jezus leczy chorych i przynosi ulgę cierpiącym. On daje skuteczną pomoc dla tych, którzy Go o to proszą.
Jednakże ludzie stale sprzeciwiają się świa
tłu i miłości, które Bóg daje człowiekowi. W końcu Bóg ze smutkiem zezwala ludziom aby stali się tym czym chcą. Po wielokrotnym napo
mnieniu Bóg opuszcza człowieka. Jak straszny jest los tych, którzy odrzucili radę Ducha Świę
tego. Chociaż niekiedy na ziemi w ydają się być Szczęśliwi, to w końcu razem z szatanem zostaną osądzeni i oddani na cierpienia wieczne.
W psalmie 73 autor opisuje swoje refleksje dotyczące powodzenia i szczęścia ludzi niespra
wiedliwych. Ich sukcesy w ydawały się dla nie
go wprost nie do zniesienia. Dostrzegał on bo
wiem, że ten, który n a co dzień starał się żyć nienagannie, znosić musiał ciosy i trudności. Bóg jednak nie pozostawił tego problemu bez w yja
śnienia. Psalmista stwierdza, że przyjdzie dzień sądu Bożego. Wówczas to zostanie wymierzona sprawiedliwość dla wszystkich niepobożnych.
Jak szczęśliwi są ci, którzy uwierzą w Pana Jezusa. Dostąpią oni uwolnienia od wiecznej ka
ry, od zła i cierpień. Błogosławiona jest przy
szłość tych, którzy powierzyli swój los w ręce Odkupiciela.
M arian Suski
Ku wspólnemu pożytkowi...
(DOKOŃCZENIE)
D ar n au czan ia
D ary D ucha b u d u ją Kościół i za p ro w a d za ją na ziem i królestw o C hrystusow e. D uch spraw ia, że św ia
dectw o je st au to ry taty w n e. D ar n au c za n ia je st po
trzeb n y m kam ien iem w budow ie św iąty n i D ucha Świętego. Mowy P io tra i P a w ła są przy k ład am i p r a w dziw ego i auto ry taty w n eg o nauczania. Czego oni uczą? P a w e ł napisał, że nie chce um ieć niczego in n e go za w y jątk iem Je zu sa C h rystusa i Jego K rzyża (I K or. 2,2). A postołow ie uczą te j p raw dy, że Jezus C hrystus je st naszym odkupieniem i uśw ięceniem , n a szą m ądrością i spraw iedliw ością. Uczą tej praw dy, że n ik t n ie przychodzi do O jca ja k tylko przez Jezusa Uczą o m iłości Bożej i Jego zbaw ieniu oraz o k o n sekw encjach Jego laski. Uczą o rzeczach, któ re staną się w dniach ostatecznych oraz o antychryście. Uczą o pow tórnym przyjściu C hrystusa, o Sądzie O statecz
nym i o u stanow ieniu K ró lestw a C hrystusowego, kiedy ugnie się p rzed N im w szelkie kolano. Uczą o chw ale niebios i o tym , do czego podobne będzie nasze p rz e m ienienie.
N ow otestam entow e listy są dow odam i a k ty w ności D ucha w nauczaniu. W skazują one n a to, że nauczanie nigdy nie m oże być odłączone od życia, ale że zaw sze je st re z u lta te m życia, k tó re sw e źródło m a je d y n ie w D uchu Ś w iętym — życie u pam iętania, miłości, uczniostw a i uśw ięcenia.
Ja k że w ielk a i zasadnicza różnica je st pom iędzy duchow ym d are m n au czan ia a w szelkim nauczaniem ludzkim ! Je st ta k dlatego poniew aż n au czan ie ch a ry zm atyczne pozw ala n a oglądanie m ądrości D ucha Św iętego a nie m ądrości ludzkiej. N auczanie in sp i
ro w a n e D uchem je s t ściśle złączone z d aram i m ąd ro ś
ci i wiedzy. Je st ono in sp iro w an e przez Słowo Boże, poniew aż te n d a r w p rzekonyw ujący sposób p rze d sta
w ia sk a rb y Słow a Bożego i pokazuje na konieczność praktycznego stosow ania tego w naszym życiu. We w czesnych zborach chrześcijańskich o tw ierały się se r
ca k u nau czan em u przez w pływ D ucha Św iętego Sło
w u, k tó re było żyw e i jasne. C hrześcijanie przy jm o w ali w tedy C hleb Życia. P rzez te n d a r przyjm ow ali oni w y k ład a n e Boże Słowo. D ar te n był ta k cenny w e w czesnym K ościele, że m ożem y czytać, iż „trw ali w n au ce apostolskiej” (Dz. 2,42). P aw eł mógł się chlubić tym , że zbór w K oryncie „ubogacony został w e w szelkie słowo i w szelkie poznanie” (I Kor. 1,5) „Sło
w o” w tym w ierszu stosow ane je st zam iennie w n ie
których tłum aczeniach jako „n auczanie”.
P oniew aż p raw dziw e nauczanie jest d are m D ucha Świętego, to rów nież i do służby pow ołani są p ra w dziw i nauczyciele. Bóg ich „u stanow ił” (I K or. 12,28).
Do tego szczęśliwego u rzędu są oni zatem pow ołani przez Boga. D latego też Ja k u b przestrzega: „Niechaj niew ielu z w as zostaje nauczycielam i, b rac ia moi, gdyż w iecie, że otrzym am y surow szy w y rok” (Jak 3,1). Je st to dlatego, poniew aż nauczyciele m ogą p ro w adzić w ielk ą ilość osób albo do życia albo n a p o tę
pienie. Czego się kto nauczy w to w ierzy, i ta k k ształ