CHRZEŚCIJANIN
EW A N G ELIA
Ż Y C IE I M Y Ś L CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
P&W IÓRN E P R ZYJŚ C IE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Warszawa,
Nr l , lipiec 1968 r.
TREŚĆ N U M E R U :
MOC, M ETODY, W Y N IK I
„J W A S O Ż Y W IŁ...”
S P L A M IO N Y O Ł T A R Z
„ U J R Z A W S Z Y K R E W M IN Ę WAS...”
„DZIECI, A M A C IE Ż CO JEŚĆ...”
Z N A C Z E N IE N IA
M IE SZK A J W JEZUSIE... (31) K A R T K I Z PO D R Ó ŻY O D W IE D Z IN Y W R U M U N II S Ł U Ż B A P R O R O C K A (DOK.
N R U 6/68) K R O N IK A
W Y D A W N IC T W A K O ŚC IE LN E W N IE B O W S T Ą P IE -
MleslęcznUc Chrześcijanin” w y syła n j Jest bezpłatnie; w ydaw anie czasopisma um ożliwia w yłącznie ofiarność Czytel
ników. W szelkie o lia ry na czasopismo w kraju, prosim y kierow ać na konto:
Zjedn oczon y K ościół E w angeliczny: P K O W arszawa, N r 1-11-147.252, zaznaczając cel w p łaty na odw rocie blankietu. O fia
r y wpłacane za granicą należy k ie ro wać przez oddziały zagraniczne Banku Polska K asa Opieki, na adres P r e z y dium R ady Z jednoczonego K ościoła E w angelicznego w W arszaw ie, ul. Za- górna 10.
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego.
Redaguje Kolegium w następującym składzie: Józef Mrózek (Red nacz.), Mieczysław Kwiecień (sekr.), Zdzi
sław Repsz i Edward Czajko. Adres Redakcji i Administracji: W arsza
wa, ul. Zagórna 10. Telefon Redak
cji: 29-52-61 (wewn. 9). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.
R SW ..Prasa” . W arszaw a. Smolna 10/12. Nakł. 4500 egz. Obj. 2 ark.
Zam. 1025. N-68.
MOC, METODY, WYNIKI
„P od jego poduszką leżała Ewangelia. W ziął ją odruchowo1. Książ
ka ta należała do niej, była tą samą, z której kiedyś czytała mu 0 wskrzeszeniu Łazarza. N a początku katorgi przewidywał, że Sonia zamęczy go religią, będzie wciąż mówiła o Ewangelii 1 wmusziała mu różne książki. A le ku największemu jego zdziwie
niu ona nie napomknęła o tym ani razu, ani razu nawet nie za
proponowała mu Ewangelii. Sam ją o> nią poprosił na krótko przed swoją chorobą i Sonia bez słowa przyniosła mu tę książkę...
A le tu rozpoczyna się nowa historia, historia stopniowej odnowy człowieka, historia stopniowego jego odradzania się, stopniowego przechodzenia z jednego świata w drugi, znajomienia się z nową, dotychczas zupełnie nie znaną rzeczywistością"'. P iln y czytelnik Dostojewskiego łatw o domyśli się, że tak kończy się jedna z jego wielkich powieści. A u tor jasno pokazuje, że moc, która była w stanie przekształcić mordercę i nierządnicę w nowych ludzi, zastała odkryta w Ewangelii. Takie świadectwo mogą złożyć całe rzesze ludzi naszych czasów, którzy doświadczyli w e własnym życiu odradzającej mocy Ewangelii.
W związku z: tym jakże to ważne, aby ta Ewangelia mocy została jak najszerzej rozpowszechniona. Rozpowszechniać ją mogą oczy
wiście ci, którzy sami doświadczyli jej mocy. Jeśli serce nasze będzie opanowane miłością do tych, którzy giną, to w tedy w yko
rzystamy wszystkie możliwości, posługiwać się będziemy różny
mi metodami, aby tylko wieść Ewangelii mocy mogła do nich dotrzeć. Jeśli mowa o metodach, to warto zaznaczyć, że ewange
lista Leighton Ford, współpracownik B illy Grahama, powiedział, iż w idzi w N ow ym Testamencie następujące metody ewangeliza
cji. Pierwsza metoda — to ewangelizacja masowa. Przykładem tego jest działalność Jezusa, Jana Chrzciciela oraz. niektórych Apostołów. Ta metoda jest również do naszej dyspozycji. Mam tu na myśli te nabożeństwa ewangelizacyjne, na które przybywa wielu nlenawrócoinych. A przede wszystkim taką masową ewan
gelizacją są nasze programy ewangelizacyjne przez radio, za po
średnictwem którego można dotrzeć do bardzo^ w ielkiej liczby ludzi potrzebujących zbawienia. Potrzeba modlitwy, by ta metoda była skuteczna. Następną metodą ewangelizacji jest ewangeliza
cja przez osobiste rozm ow y z ludźmi. Przykładem tegos jest trzy
dzieści pięć spotkań i osobistych rozm ów poszczególnych osób, o których czytamy w N ow ym Testamencie, z Jezusem. To jest metoda ewangelizacji dostępna każdemu dziecku Bożemu. Nie każdy człowiek ma powołanie, przygotowanie lub dar, aby stanąć przed większym gromem słuchaczy. A le każdy jest w stanie w roz
m owie indywidualnej zaświadczyć dlaczego jest takim, a nie in
nym człowiekiem; dlaczego wierzy. Ewangelizacja improwizo
wana bez przygotowania — to kolejna metoda pracy ewangeliza
cyjnej. Przykładem tego najlepszym jest rozmowa Pana Jezusa z Samarytanką. Jeśli będziemy prowadzić życie pod kierowni
ctwem Ducha Świętego, to w tedy Bóg często' będzie stawiał na naszej drodze ludzi, którzy mają duchowe potrzeby i których bę- dziiemy m ogli przyprowadzić do Chrystusa. Ewangelizacja w po
staci dialogu — to także metoda zdobywania dusz dla Pana. Ta metoda jest często1 niezbędna zwłaszcza w rozm owie z, grupą lu
dzi wykształconych. I wreszcie, chciałbym wspomnieć o. tej me
todzie, która w naszej społeczności jest również szeroko stosowa
na. Chodzi o ewangelizację za pośrednictwem literatury ewange
licznej. Dobra, napisana z błogosławieństwiiem Bożym książka już niejednego człowieka doprowadziła dlo Chrystusa. Jest przy tym rzeczą oczywistą, że książką najlepszą będzie zawsze N ow y Testa
ment. Rozpowszechniajmy go, rozdawajmy w form ie upominków, zachęcajmy do czytania! Zjednoczmy nasze siły i w mocy nad
przyrodzonej głośmy Ewangelię wszystkiemu stworzeniu! Albo
wiem to jest rozkaz naszego Pana. „B óg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania praw dy” .
E. Cz.
2
S emm ożywit...
„którzyście byli umarli w upadkach i grzechach”
(Ef 2,1) oglądania i do w ejścia do K rólestw a Bożego konieczne jest duchowe odrodzenie. Słowo na
szego m otta wiąże się z narodzeniem na nowo, jak to można stw ierdzić na podstawie rozm ow y C h ry stusa z N ikod em em (Jan 3,1 nn). A jak w ynika z E fe zjan 2,1 nn wszyscy ludzie u m a rli z pow odu swoich upadków i grzechów , przez życie według zwyczaju i zasad św ieckich, wśród ludzi świata tego i księcia, k tóry ma władzę na pow ietrzu wśród których wszyscy byliśmy, obcując w pożądli- wościach ciała, czyniąc to, co się podoba ciału i cie lesnym m yślom . W edług zaś prawa Bożego: „że za
płatą za grzech jest śm ierć” , wszyscy ze sw ojej na
tury byliśmy dziećm i gniew u (Jan 3,36). L ecz Bóg, który jest bogaty w m iłosierdziu, dla w ie lk ie j m i
łości sw ojej, którą nas um iłow ał, przez zastępczą śm ierć i ofiarę Pana Jezusa i Jego chw alebne zm a r
twychwstanie, ożyw ił nas mocą, przez Słow o i Ducha Bożego — razem z Chrystusem. Stało się tak tylko dla łaski Bożej, że razem z Chrystusem wzbudził i razem z Chrystusem posadził na niebiosach, aby w przyszłości obdarzyć człowieka obfitością bogactwa łaski, według Słowa: „Czego oko nie widziało, ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło, to Bóg nagotował tym , którzy G o m iłu ją ” .
Ten dar Boży z m iłości ludziom darowany znaj?
duje się jedynie w osobie Jezusa Chrystusa u k rzy żowanego, zm artw ychw stałego i u w ielbionego; jest tylko w N im i przez N iego. Poniew aż człow iek jest stworzeniem posiadającym wolną wolę, Bóg całą swo
ją wszechmocą pociąga do Jezusa Chrystusa przez zwiastowanie, przez słowa E w angelii, aby ona w zbu
dziła w iarę i aby wiara — dar Boży związany z du
chem człowieka — mogła pod wpływ em bogactwa miłości i w ielkiego m iłosierdzia Bożego, urosnąć do takiego poznania Boga i Tego, k tórego O n posłał, Jezusa Chrystusa, aby stała się zbaw ieniem i ży
ciem w iecznym jednostki. W ty m procesie w iary konieczna jest dobrow olność p rzy jm u ją cego w artości Boże; por. „lud jego jest dobrow olny” . „A lb o w ie m laską zbaw ieni jesteście przez wiarę, i to nie z was:
Boży to dar; nie z uczynków , aby się kto nie ch lu bił. A lb ow iem je g o dziełem jesteśm y stw orzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków , do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich ch od zili”
(E f 2,8— 10). „ K to — bow iem — wierzy w niego, nie będzie osądzony; kto zaś nie w ierzy, ju ż jest osądzony dlatego, że nie uw ierzył w im ię jed n o ro - dzonego Syna Bożego” (Jan 3,18). A w ięc duch księ
cia tego świata jest skuteczny ty lk o w synach n ie dowiarstwa.
P rzy jęcie zbaw ienia ofiarow anego w Jezusie C h ry stusie daje człow iekow i wspaniałą wieczność razem z Panem. On m ów i: „Id ę przygotow ać wam m iejsce.
A jeśli pójdę i przygotu ję wam m iejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdziem ja
jest i wy by li” (Jan 14,3). Przez o ż y w i e n i e staje się człow iek zupełnie inną, nową istotą. P r z y j
rzy jm y się teraz, jak wygląda w p rzek roju ten nowy, ożyw iony człowiek.
T jrz y ję c ie wiarą Jezusa Chrystusa oczyszcza nas -*■ od wszystkich nieczystot naszych i od wszystkich plugaw ych bałwanów naszych. B óg daje człow iekow i nowego ducha i nowe serce; zabiera stare, kamienne serce i daje serce m ięsiste to znaczy — w rażliwe na działanie Boże. I dopiero do tego nowego serca i odnow ionego ducha ludzkiego daje Bóg Ducha Św iętego; ty lk o bow iem ci, których prowadzi Duch Boży, są dziećm i B ożym i (por. Rzym. 8,14). In n y m i słowy D uch mieszka w nas, a my w N im . I On to czyni, że w ustawach Bożych Chodzimy i prze
strzegamy Jego sądów. W Starym Testam encie przy
kazania wypisane były na kam iennych tablicach, ale teraz Bóg pisze na sercach ludzkich, pisze z mocą, dzięki k tó re j m ożem y w ykonyw ać Jego wolę. Tym się różn i przykazanie stare od nowego, że to p ierw sze znajdowało się z zewnątrz, a człow iek był „cie lesny” , to drugie zaś polega na uw rażliw ieniu w nę
trza ludzkiego. Św iadectw o te j w ie lk ie j przemiany znajdujem y także w B ib lii w księdze proroka Je
remiasza (31,31 nn) czytamy takie Słowa: „O to idą dni, m ów i Pan, że uczynię z dom em izraelskim i z do
m em ju d zk im przym ierze nowe. N ie takie przy
m ierze, ja k ie m uczynił z o jca m i ich ... . A le to jest przym ierze, które postanowię z dom em izraelskim po tych dniach, m ów i Pan, dam zakon m ó j do w nę
trzności ich, a na sercu ich napiszę go, i będę B o
giem ich, a oni będą ludem m o im ” . Pisząc o nowym człow ieku A postoł Paw eł poucza: „W y nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, je ś li tylko D uch Boży miesz
ka w was. Jeśli zaś ktoś Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest je g o ” (Rzym . 8,9— 10). A zatem ten ożywiony, nowy człow iek, to ten, który dzięki Wierze dostąpił osobiście poznania Boga; a poznanie Boga wyraża się w przeżyciu śm ierci i zm artw ychw sta
nia Chrystusa, odpuszczenia grzechów , w olności i w dzięczności wobec Boga.
Odw ołajm y się do k ilk u przykładów. Na początek zastanówmy się przez chw ilę nad osobą A p o s t o ł a T o m a s z a . On bardzo kochał Pana, a gdy usłyszał, że Chrystus na prośbę sióstr chorego Łaza
rza, k tóry k ró tk o potem zmarł, ma zamiar pójść do Judei, i że grozi M u niebezpieczeństwo ze strony w rogów , powiedział: „Pójd źm y i m y, abyśmy razem z nim p o m a rli” (Jan 11,16). K ochał Pana i w ierzył w Jego posłannictwo, w ierzył że jest Mesjaszem, ale rozum ow ał na sposób ziemski. Załamanie w życiu Tomasza nastąpiło dopiero wtedy, gdy Pan Jezus został ukrzyżowany, gdy został, zwyciężony Ten, k tó ry był posłany od Boga. W pojęciu Tomasza n a jg o r
szym był fakt, że Bóg nie zdołał doprowadzić do końca sw ojego dzieła, a w rogow ie Pana okazali się
3
zw ycięzcam i. Gdy więc usłyszał świadectwo o ia n u , że O n zm artw ychw stał, owładnął Tomasza lęk ; m y
ślał i bał się: czy to nie halucynacja, albo może nawet jakieś zjaw isko nadzwyczajne ale nie p och o
dzące od Boga i Jezusa Chrystusa, k tórego odejście tak m ocno, tak dram atycznie przeżywał. Tom asz po prostu nie chciał przeżyć now ego rozczarowania, bał się fałszu. D la tego nie chciał słuchać o Z m a rtw y ch wstałym od innych ludzi: żeby nie popaść — jak sądził — w nowe złudzenie. T o jest przyczyna jego długiej niew iary, lecz niew iary, u podstaw k tó re j znajdowała się uczciwość. Chrystus Pan znał je d nakże serce Tomasza, jego zw ątpienie, walkę w ew nętrzną i cierpien ie. O n przyszedł na jedno ze z g ro madzeń, na k tó ry m był także obecny Tomasz. P o pozdrow ieniu słowem pok oju , Pan zw rócił się bez
pośrednio do Tomasza, który nie chciał znać i w y znawać innego Chrystusa, ja k ty lk o Tego, z k tóry m chodził drogam i Palestyny, Tego, który um ierał na K rzyżu, Tego, którego złożono w grób. A Pa n rzekł m u: „D a j tu palec swój i oglądaj ręce m oje, i daj tu rękę swoją i włóż w bok m ó j, a nie bądź bez wiary, lecz w ierz” (Jan 20,27). 1 Tom asz uw ierzył że to jest T en sam Chrystus, k tórego wyznawał.
Z Tom aszem stał się cud, u jrza ł tego samego N a u czyciela i P rzy ja ciela , i jeszcze w ięcej — wiarą ca
łego serca i um ysłu wyznał: „Pan m ó j i Bóg m ó j!”
W yznanie Tomasza było cudem B ożej łaski w czło
w ieku, który przeszedł przez m ęczarnie zwątpienia i poznał swego N auczyciela. I dlatego świadectwo je g o jest tak głębokie — „Pa n i B óg ” . A le Tomasz wyznał — Pan m ó j i Bóg m ó j — to jest oso
biste! P od obnie ja k on ty lk o M a ria M agdalena w y
krzyknęła na w idok Pana: „R a bbu n i” (N auczycielu m ó j, m istrzu). Tom asz wyznał w tych słowach w ia rę, że Jezus Chrystus jest nie ty lk o zbaw icielem całego świata lecz że jest także je g o zbaw icielem osobiście. A l b o w i e m w y z n a w c a P a n a n i e g i n i e , n i e z n i k a , n i e r o z p ł y w a s i ę w m a s i e l u d z k o ś c i ; j a z a ś w y z n a j ą c y P a n a , n i e j e s t e m b e z o b l i c z a p r z e d B o g i e m . Tak i każdy z nas jest w pełni tym, kim był, wyznając Pana każdy z nas w ie; Jezus Chrystus jest także m o i m Zbaw icielem !
ru g i przykład: A p o s t o ł P a w e ł przed A g ry - U ppą (D zieje Ap. rozdz. 26) opowiada o sw ojej m ło
dości, o czasie spędzonym w Jerozolim ie, pow ołuje się na w ielu świadków, przypom ina swoją poboż
ność i uznanie, przynależność dó grupy faryzeuszów, m ów i o prześladow aniu wyznawców Chrystusa, wresz
cie opisuje dosyć szczegółowo swoje przeżycie pod Damaszkiem, przytacza słowa Chrystusa Pana skie
rowane do siebie bezpośrednio: „Saulu, S a u lu !” , pow tarza swoje pytanie skierowane do Pana: „ K to je steś, Pa n ie?” i Jego odpowiedź: „Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz” ; wreszcie wspomina słowa Pańskiego wezwania: „powstań i stań..., albow iem po to c i się ukazałem, aby cię ustanow ić sługą i świad
kiem tych rzeczy, w który ch m nie widziałeś, jak rów nież tych, w których ci się pokażę. I wybawię cię od ludu tego i od pogan, do który ch cię posyłam, aby otw orzyć oczy ich, odw rócić od ciem ności do światłości i od władzy szatana do Boga, aby dostą
p ili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we m nie współudziału z uśw ięconym i” . W tym m om encie P a weł zw rócił się bezpośrednio do k róla A g ry p p y k o m entując swoje życie i zadanie życiow e w następu
jący sposób: „nie byłem nieposłuszny tem u widzeniu niebieskiem u, lecz głosiłem ..., aby się upam iętali i n a w rócili do Boga i spełniali uczynki godne upa- m iętania” . Treść Paw łow ego poselstiua wywarła w ra
żenie na królu , czem u dał wyraz w słowach: „N ie
długo, a przekonasz m nie, bym został chrześcijani
n em ” . Jednak ostatecznie A gryppa nie stał się wy
znawcą Chrystusa, a Paw eł udał się w dalszą drogę, spełniając w posłuszeństwie — z odwagą i mocą — zleconą m u przez Pana m isję apostoła pogan, ku chwale Boga.
Człow iekow i, k tó ry przestał należeć do siebie sa
m ego, który może świadczyć o B ogu: „O n jest nie ty lk o m ó j , ale ja także jestem J e g o ” , takiem u człow iekow i Bóg przygotow uje wszystko w Panu Je
zusie Chrystusie. Od tego m om entu całe życie pole
ga na tym , aby pozw olić się prow adzić D uchow i B o żemu. W sp om n ijm y jeszcze bardzo charakterystyczny szczegół z m is ji Apostoła Pawła w ędrującego z T y m oteuszem (a może nawet Łukaszem ?): „... Duch Św ięty zabronił im głosić Słow o Boże w A zji. A gdy przyszli ku M iz ji, ch cie li pójść do B ity n ii, lecz Duch Jezusowy nie pozw olił im ; minąwszy tedy M izję poszli do Troady. I m iał Paw eł w nocy widzenie:
Jakiś M acedończyk stał i prosił go, m ów iąc: P rze praw się do M aced onii i pom óż nam. A gdy tylko ujrza ł to widzenie, staraliśmy się zaraz wyruszyć do M acedonii, w nioskując, iż nas Bóg powołał, abyś
my im zw iastow ali dobrą now inę” (D zieje Ap.
16,6— 10). Ożyw iony, nowy człow iek nie ma ju ż innej alternatyw y (w yboru), jak tylko wykonywać z w iel
ką troską te uczynki, które Pan Bóg dał m u w swoim planie do spełnienia, „Paw eł w ybrany został, aby w idział i słyszał Pana m ów iącego z nieba. T en wy
bór Boży był dlań zaszczytnym przyw ilejem , ale nie na tym się kończył; pow inien był wywrzeć wpływ na innych, na wszystkich ludzi. Paw eł jest tym, k tórem u Europa zawdzięcza znajom ość Ew angelii ... i Naprzód m usim y widzieć i słyszeć, aby m ieć coś do opowiedzenia, ale gdy to nastąpiło, m usim y pałać pragnieniem złożenia osobistego świadectwa. Musisz 1 tym świadkiem być stale i w zupełności; musimy być przede wszystkim świadkami, wszystko inne poza tym — jest drugorzędne. (Spurgeon, K lejn oty O b ie tn ic Bożych, str. 53).
Ttrzeci przykład: przeżycie d r M a r c i n a L u t r a , X V I-w ie c z n e g o reform a tora Kościoła. Jakże • jasno i wyraziście opisuje L u te r proces swojego ożyw ienia: „Bóg — m ów ił L u te r — jest Bogiem ; opuszczonych, cierpiących, uciśnionych, wątpiących i całkiem przybitych; ślepym w zrok przywraca, pocie
sza zrozpaczonych, odpuszcza winy grzesznikom , ra
tu je wątpiących i potępionych. Lecz to diabelskie m niem anie o spraw iedliw ości człowieka, który uważa się nie za grzesznika nieczystego, nędznego i godnego potępienia, lecz za spraw iedliw ego i świętego, nie pozwala B ogu przystąpić do właściwego m u i natu- ■ ralnego dzieła. D latego też Bóg m usi podnosić młot swój — praw o — i bestię wraz z je j próżnym samo- zaufaniem tak do ziem i przybijać, aby w końcu przez własną nędzę poznała, ja k zgubiona i potępiona jest. <
T u ta j jednak leży właśnie trudność: gdy człowiek jest powalony i przerażony, wówczas nie może pod
nieść się o własnych siłach i pow iedzieć: „O tom już dostatecznie pokonany i skarany, czas łaski nadszedł;
4
pora, abym Chrystusa słuchać zaczął” . Głupota serca ludzkiego jest tak w ielka, że dla uspokojenia sum ie
nia swego sam czyni sobie praw jeszcze w ięcej. „Gdy przy życiu zostanę — m ów i on — ivówczas popraw ię się; uczynię to lub ta m to” . Jeśli jednak nie p o stąpisz w prost przeciw nie, je ś li nie wyrzeczesz się Mojżesza i prawa jego i w tym przerażeniu i ucisku nie obejm iesz Chrystusa, k tóry um arł za grzechy tw o je, w ta k im razie w y rzek n ij się nadziei zbawienia.
1 na cóż przydadzą ci się tw ój habit, tw oja ogolona głowa, czystość, posłuszeństwo, ubóstw o i wszystkie dzieła tw oje i zasługi? K u czem u służyć może prawo Mojżeszow e? Jeślibym ja, grzesznik nędzny i p otę
piony, m iał m iłow ać Syna Bożego przez czyny i za
sługi i w ten sposób przychodzić do niego, po cóż miałby on za m n ie się ofiarow yw ać? Jeśli ja, grzesz
n ik nędzny i potępiony, m ógłbym przez coś innego być zbawiony, po cóż Syn Boży m iałby nam być da
wany? S k oro jednak nie m ogło się to stać przez n ic innego — nie owce ani woły, nie złoto ani srebro, nie — siebie samego — siebie, istotę boską dał za m nie, to znaczy za grzesznika nędznego i potępionego.
Pociechę w tym właśnie znajduję, że tę dobroć jego do siebie odnoszę. A że tak czynię, w ty m jest praw dziwa potęga wiary. A lb ow iem um arł on nie dla uspraw iedlliw ienia spraw iedliw ych, lecz dla niespra
w iedliw ych i ażeby ich dziećm i bożym i u czynić” . (W illia m James, Doświadczenia re lig ijn e , str. 224— 225).
Ożyw iony człow iek stał się przyczyną ożywienia w ielu ludzi, w w ielu Kościołach i w w ielu krajach.
„C hciałbym wiedzieć, ja k z T w oją duszą, czy na
reszcie uczy się ona pogardzać własną spraw iedliw oś
cią i szukać radości i pociechy w spraw iedliw ości Chrystusa? Bo dzisiejszego dnia owładnęło w ielu du
szami pokuszenie do zuchwałości, by. usiłować być spraw iedliw ym i pobożnym przez własną siłę. N ie znają spraw iedliw ości B ożej, która dana nam . została w Chrystusie tak o b ficie i za darm o, — i starają się sami z siebie tak długo czynić dobrze, aż nabiorą u f ności, że ozdobieni cn ota m i i zasługami, m ogą się ostać przed B ogiem . A le tego nie osiągną nigdy. W ty m błędzie tkwiłeś, gdy byłeś u nas, i ja w nim tkw iłem . A le i teraz jeszcze walczę z ty m u rojen iem i jeszcze w alki nie dokończyłem . Dlatego, m ó j m iły Bracie, ucz się Chrystusa, a zwłaszcza U krzyżow ane
go! Ucz się Jem u śpiewać na chwałę i — w ątpiąc w siebie samego — m ów ić D oń: Ty, Panie Jezu, jesteś mą spraw iedliw ością, ale ja jestem T w y m grzechem ; Tyś to, co m oje wziął na Siebie, a T w oje dał m n ie;
Tyś wziął to, czym nie byłeś, a dał m i to, czym nie
byłem. Strzeż się B racie starać się o taką czystość, żebyś nie chciał wydawać się sobie grzesznym, nawet nie być grzesznikiem . Bo Chrystus mieszka ty lk o w grzesznikach. P o to przyszedł z nieba, gdzie mieszkał w spraw iedliw ych, aby też w grzesznikach mieszkać.
Taką m iłość Jego rozp a tru j, a zaznasz Odeń najsłod
szej pociechy. Bo je ż e li chcem y przez własne wysiłki i starania dojść do p ok oju sumienia, to po cóż um arł Chrystus? D latego ty lk o w N im przez ufne zwątpienie w siebie i swe uczynki, znajdziesz p ok ój. Nauczysz się od N iego samego: jeże li cię przyjął, to tw ój grzech uczynił Sw oim , a Sw oją sprawiedliwość — T w o ją ” (L is t L u tra do m nicha Jerzego Speńleina, z kw ietnia 1516 r. tłum aczony z oryginału przez S. H.).
Gzy będąc św iadkiem Pana, znalazłeś się w n ie bezpieczeństwie? M yśl o tym , że nie umrzesz, do
p ók i usługiwania swego nie dokończysz. Jeżeli masz świadectwo, k tóre pow inieneś złożyć, będziesz. żył, dopóki go nie wypełnisz. Gdzie jest człowiek, mogący złamać zb roję, którą Pan zamierza jeszcze użyć? ,
Jeżeli nie masz ju ż nic do zrobienia dla twego M i
strza, nie smuć się, On bowiem postanow ił wziąć cię do Swego domu, gdzie będziesz poza strefą działania tw oich przeciw ników . T w o je świadectwo dla Jezusa jest główną pracą i nie może być ona zahamowana, aż ją w ypełnisz; w ięc trw a j w pokoju. O krutna p o- twarz, złośliwe nieporozum ienie, opuszczenie przez p rzyjaciół, zdrada tych, k tó ry m najbardziej ufałeś — nie zm ieni postanow ienia Pana względem ciebie. Pan stoi przy tobie w noc cierpien ia i powiada ci: „masz jeszcze świadczyć o M n ie ” . Bądź spokojny, pełen ra dości w Panu.
Jeśli ta obietnica w ydaje ci się zbyteczna, może w krótce stać się niezbędna. Zachow aj ją. M yśl o tym,, aby m od lić się za m isjonarzy i za wszystkich prze
śladowanych, aby Pan zachował ich aż do ukończenia ich m is ji.” (Spurgeon, K le jn o ty O b ietn ic Bożych, sir.
111).
O ługa odchodzący do Boga, ma świadectwo, że O w idzi Pana Jezusa i słyszy Jego słowa, skiero
wane do O jca: „Chcę, aby ci, których m i dałeś, byli ze m ną, gdzie Ja jestem , aby oglądali chwałę 'moją, którą m i dałeś, gdyż umiłowałeś m nie przed założe
niem świata” (Jan 17,24).
Stanisław Krakiewicz
K O M U N I K A T
Uprzejmie przypominamy naszym Czytelnikom o wpłacaniu ofiar na miesięcznik „Chrześcijanin"
T estem przekonany, że ten K o n gres 1 do-
^ konał wielu rzeczy w życiu poszczególnych ludzi. G dyby nawet odbywał się tylko dla mnie, miałby on w ielkie znaczenie. Ewangeli
sta, pastor lub kaznodzieja może wydać z sie
bie tak wiele, że staje się pusty i suchy i po
trzebuje nowego napełnienia. Ten Kongres był chwilą, w której przeżyłem ponowne napełnie
nie.
M am y tutaj setki osób, które m ogłyby być poproszone o wygłoszenie dzisiejszego kazania.
Ze swej strony próbowałem dwa czy trzy razy odmówić wygłoszenia dzisiejszego przem ówie
nia, ponieważ nie czułem się na sile do prze
kazania końcowego poselstwa. W ydawało się, że zadanie przerasta m oje możliwości.
M y ś l ę , że powiedzieliśm y św iatu,-iż prosta Ewangelia może w yjść na spotkanie potrzeb współczesnego człowieka. W czasie jed
nej z dyskusji dowiedziałem się o tym, że pe
w ien brat po bardzo ożyw ionej dyskusji teo
logicznej powiedział: „N,ie iwiem o czym m ów i
liście tutaj, ale wiem jedno: M iłuję Jezusa“ . I jest to dobra teologia! Pew ien student zapy
tał Karola Bartha podczas jegO' pobytu w Am e
ryce, jaka była największa myśl, która kiedy
kolw iek przeszła ptrzez jego umysł. Wszyscy studenci biorący udział w spotkaniu z niecier
pliwością oczekiwali odpowiedzi w ielkiego teologa. Barth zastanawiał się dłuższą chwilę, po czym pow oli podniósł głowę i rzekł: „W iem , że Jezus mnie kocha, ponieważ Biblia mi o tym m ów i“ (ang. Jesus loves me, this I know, for the Bibie tells me so — refren pewnej pieśni dla dzieci).
P o d r u g i e , sądzę, że powiedzieliśm y iż jedyn ie Ewangelia może w yjść na spotkanie społecznych potrzeb 'człowieka. Największą po
trzebą człowieka jest nawrócenie.
P o t r z e c i e, powiedzieliśm y światu, że olbrzymia część Kościoła uznaje i przyjm uje autorytet Pisma Świętego, a odrzuca teologię radykalną Robinsona i P ik e’a. Ewangelia, któ
rą oni głoszą jest inną Ewangelią! to nie jest Ewangelia Pana naszego Jezusa Chrystusa.
P o c z w a r t e , powiedzieliśm y światu, że jesteśmy duchowo zjednoczoną społecznością bez względu na kolor skóry, poziom kulturalny, język, denominacyjną czy kościelną przynależ
ność. Śpiewaliśm y razem, m odliliśm y się ra
zem dyskutowaliśmy, jedliśm y razem jak bra
cia. I to jest ta duchowa jedność Kościoła.
P o p i ą t e : powiedzieliśm y światu, że głównym zadaniem Kościoła jest rozprzestrze
nienie Ewanegelii na całym świtecde. M amy roz
kaz w ydany przez Jezusa Chrystusa, i 1 nie pod
damy się, nie cofniem y się, nie zniechęcą nas okoliczności i wydarzenia, Ale, powiedziawszy to w iem y także, że nie cały świat przyj-
i N in ie jszy tekst stanowi obszerny skrót kazania B illy Grahama, które w ie lk i ew angelista w y głosił na zakończenie Św iatow ego K ongresu E w angelizacyjnego w B erlinie (lis to pad, 1966).
S p l a m i o n y
mie Ewangelię. M oim zadaniem jako ewange
listy w zwiastowaniu Ewangelii nie jest to, by całe miasto się nawróciło; wszyscy ludzie ni
gdy się nie nawrócą. M oim zadaniem jest przedstawienie sprawiedliwości Chrystusa po
przez konfrontację ludzi z Ewangelią, bez względu na to czy oni ją przyjm ą czy odrzucą.
Pow iedzieliśm y światu, że jesteśmy nie tylko jednym rodzajem ludzkim, mamy jedną Ewangelię i jedno zadanie, ale rów nież to, że mamy jedną, wspólną nadzieję. Naszą nadzieją jest również i to, że reform y społeczne w kra
jach, w których są one konieczne, zostaną prze
prowadzone przez ludzi, którzy nawrócili się i k tórzy w ierzą Ewangelii.
P o siz ó s t e, powiedzieliśm y światu, że naszą w ielką nadzieją jest powtórne przyjście Jezusa Chrystusa.
☆
"D ytanie, które chciałbym wam dzisiaj za- dać, zostało niegdyś postawione przez pro
roka Jeremiasza, Pragnę czytać z szóstego roz
działu zaczynając od wiersza trzynastego. Jest to bardzo znane miejsce, z którego, jak p rzy puszczam, kazaliście już w ie le razy. „Zaiste od najmniejszego z nich aż do największego z nich, wszyscy udali się za łakomstwem: od proroka aż do kapłana, wszyscy zgoła bawią się kłam- stwem“. Pom yślcie o tym. N aw et prorok i ka
płan bawią się kłamstwem. „I leczą skruszenie córki ludu mego tylko po wierzchu, mówiąc:
Pokój, pokój! choć nie masz pokoju“. Słoiwem najpowszechniejszym w świeeie dzisiejszym jest pokój, ale pokoju nie ma, bo nie ma pokoju w serca cła ludzi. N ie będzie pokoju na świeeie tak długo, 'dopóki nie będziemy mieć pokoju z Bogiem. „Izaii się zawstydzili, przeto że obrzydłość czynili? Zaiste, ani się lud wstydził, ani ich prorocy do wstydu przywieść mogli“.
Sytuacja moralna na Zachodzie jest dzisiaj te
go rodzaju, że już dłużej nie nazywam y grze
chu grzechem. N ie w iem y nawet jak się w sty
dzić. N azyw am y zło dobrem, dobro złem. Czy
nią to nawet prorok i kapłan — jak m ów i Jere- miasz. „Tak mówi Pan“. I ja wierzę, bracia, że to Bóg powiedział. „Zastanówcie się na dro
gach, a spojrzyjcie i pytajcie się o ścieżkach starych, któraby była droga dobra, a chodźcie nią, a znajdziecie odpocznienie duszy waszej.
Tedy odpowiadali: Nie będziemy chodzili“. Da
lej w wierszu dziewiętnastym i dwudziestym Bóg powiedział: „Oto Ja przywiodę złe na ten lud ... wasze całopalenia nie są mi przyjemne".
Jeremiasz powiedział tutaj, że na ołtarzu są plamy. Nasz ołtarz jest także splamiony.
Chciałbym dlatego postawić wam kilka pytań, tak jak sobie je stawiam. (
6
O ł t a r z
C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O Ł T A R Z TW EGO Ż Y C IA DUCHOWEGO?C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O Ł T A R Z TW EGO N A W R Ó C E N IA ?
Uczniom wcale się nawet nie śniło o tym, że Judasz w skrytości serca swego nigdy nie wszedł w prawdziwą społeczność z Jezusem Chrystusem. Nasz Pan powiedział wt Ewangelii Mateusza: „N ie każdy, który do mnie m ówi:
Panie, Panie, w ejd zie do Królestw a Niebios;
tylko ten, kto pełni w olę Ojca mojego, który jest w niebiesiech. W ow ym dniu wielu m i po
wie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśm y w imieniu twoim i w imieniu twoim nie w yp ę
dzaliśmy demonów i w imieniu twoim nie czy
niliśmy w ielu cudów? W w tedy im wyznam:
N igdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (7,21-—23), Pro
rokowali w Jego im ieniu! Głosili Słowo! Ewan
gelizowali, nawet ewangelizow ali! W ypędzali demony! Czynili wiele wspaniałych rzeczy, ale nigdy nie b yli zbawieni. Pismo Święte mówi:
„Czyńcie mocnym wasze powołanie i w ybra
n ie!" Czy jesteś pewny? Jan W esley kiedyś po
wiedział: „Jakże straszliwą rzeczą byłaby dla mnie nieznajomość mocy tej prawdy, którą gotowuję się zwiastować". A Richard Bax- ter ta;k się w yraził: „B óg nigdy jeszcze nie zba
w ił człowieka zia to, że jest on kaznodzieją".
W czasie naszej niedawnej krucjaty ewangeli
zacyjnej w Londynie w ielu duchownych w y chodziło naprzód, aby swoją społeczność z Chrystusem uczynić pewną. Czy nie jest spla
miony ołtarz tw ego nawrócenia? Gdybym był tobą, nie wyjechałbym z Berlina bez pewności w tej sprawie. Możesz ten problem rozwiązać tak jak małe dziecko, przez proste przyjęcie Chrystusa.
C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O Ł T A R Z TW E G O P O W O Ł A N IA ?
T rzy osoby przyszły do mnie w czasie tej konferencji, b y zasięgnąć rady w tej sprawie.
Nie b yły one pewne, czy znajdują sic na tvm miejscu, na którym Bóg chciał, aby były. Jedna z tych osób jest misjonarzem od w ielu lat. Czy zostałeś powołany przez, Boga na to miejsce, na którvm iesteś, i do tej pracy, którą obecnie wykonujesz? Jeśli tak, to będziesz odczuwał to, co odczuł Jeremiasz: „S łow o Boże jest w sercu moim, jako oigień pała jacy, zamkniony w k o ściach moich, którym usiłował zatrzymać, 'alem nie móp?ł“ (20,9). Czy czujesz ten ogień w swo
ich kościach? Dzisiaj bardzo wielu studentów teoloeii, podchodzi do służby duchownego' jak do każdego ihmeeiO' zawodu, bez przeżycia, pow o
łania przez, Bosa. Apostołowie m ów ili: „N ie możemv nie m ówić o tym, cośmy w idzieli i sły
szeli". Paw eł oowiedział: „Jest to dla m nie ko
niecznością; a biada mi, jeślibym Ewangelii nie zwiastował". Musiał to czynić, ponieważ Bóg go do tego powołał.
W ankiecie przeprowadzonej w pewnym większym seminarium teologicznym w Stanach Zjednoczonych, 93% studentów przygotowu
jących się do pełnienia obowiązków duchowne
go powiedziało, że nie prowadzą żadnego życia duchowego, pobożnościowego. Mogę z, całą pew
nością powiedzieć, że będą oni kaznodziejami bez mocy duchowej. Owszem, będą w stanie przemawiać poprawnym językiem , mogą posia
dać w iele wiadomości, w iele w głowie, ale nie będą odczuwali tego ognia, w sercu i w ko
ściach. N ie przekażą zbawiającej mocy Ewan
gelii słuchaczom, gdyż przekazywanie jej w ka
zaniu jest dziełem Ducha Świętego.
Pew nego razu Dwight L. Moody został za
proszony do przemówienia w kościele reform o
wanym w N ow ym Jorku w tym czasie, kiedy był to zbór ludzi wykształconych, intelektuali
stów, bogatych. N ie było zgody wśród star
szych zboru co do tego czy zaprosić M oody’ego czy nie. A le w końcu go zaproszono'. Ewange
lista zaproszenie przyjął i postanowił mówić o Danielu. G dy stanął za kazalnicą, wszyscy zauważyli, że kołnierz u koszuli kaznodziei jest pogięty, krawat przesunął się na jedną stronę, a także w ydaw ało się, że ewangelista ma trud
ności z wym ówieniem słowa „D aniel". M ówił:
Danel. Ludzie zgromadzeni zaczęli spoglądać na siebie i b yli wszyscy bardzo zakłopotani. Za
częli do siebie znacząco się uśmiechać, a potem głośno śmiać się. M oody utracił kontakt ze słuchaczami, ale mówić nie przestał. Głosił na
dal proste ewangeliczne kazanie na, temat osoby Daniela. Gdzieś około połow y kazania, coś za
częło się dziać w zgromadzeniu. Jakiś inny głos zaczął mówić. G dy M oody skończył swoje przem ówienie i zszedł z, kazalnicy, ludzie na
dal siedzieli zasłuchani w ten inny głos. Od po
łow y kazania nile słyszeli już dłużej M oody’ego.
Bracia, to jest przekazywanie; i jest ono' nad
przyrodzone.
M y możemy utożsamić się ze światem, by mu przekazać prawdę, ale to wcale nie zna
czy, że mamy czynić zło, które świat czyni.
Chcę to zaakcentować: nigdy nie przekażecie skutecznie poselstwa Chrystusowego i nigdy nie zdobędziecie dusz, dla Pana, jeśli nie bę
dziecie m ieli usystematyzowanego, codzienne
go życia pobożnościowego. Doświadczyłem te- osobiście. Jeśli jakiś dzień pozostawię bez chwili cichej społeczności z Bogiem, mogę być pewny, że spotka mię skuteczny atak diabła.
Maria, królowa Szkocji, obawiała się bardziej m odlitw Johna Knoxa, niż dziesięciotysiecznej armii. Jego m o d l i t w , nie kazań! Czy je
steśmy ludźmi m odlitwy?
C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O Ł T A R Z TR E ŚC I TW EGO Z W IA S T O W A N IA ?
Czy zrozumiałeś, że głosiłeś rozwodnione poselstwo, aby ludziom się podobać? Dzisiaj rano czytałem, słowa Apostola Pawła z Listu
7
pierwszego do Koryntian: „A lb ow iem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawie
nia, jest mocą Bożą. Skoro- bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało' się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mą
drości szukają, to m y zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgor
szenie a dla pogan głupstwo, natomiast dla po
wołanych, i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą" (1,18.21— 23). Bracia, jeśli to zwiasto
wanie było na czasie dla pogańskiego, intelek
tualnego, niemoralnego Koryntu, to jest rów nież odpowiednie dla naszych dni. Gdy Paweł zaczął głosić o Jezusie Chrystusie ukrzyżowa
nym, słuchacze naśmiewali się z niego. To- nie zgadza się z zasadami naszej filo zo fii — powia
dali. Wszystko było przeciw Apostołowi, ale właśnie w krzyżu była ta moc, co przekształ
cała ludzi. Ta moc i dzisiaj uczyni to samo. Po pewnym doświadczeniu, które miałem w Dal
las, gdzie mnie jako ewangelistę spotkało nie
powodzenie, powiedziałem sobie, że odtąd każ
de kazanie ewangelizacyjne, które będę głosił, będzie zwiastowaniem o krzyżu Chrystusa. W krzyżu jest moc. Paw eł powiedział: ,.Postano
wiłem nic innego- m iędzy wami nie rozumieć, jak tylko Chrystusa, i to one,go ukrzyżowane
go". Czy nie ma plam y na ołtarzu tw ego zw ia
stowania?
C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O Ł T A R Z TW EGO Z A A N G A Ż O W A N IA SPOŁECZNEGO?
N ie możemy wykonać w pełni rozkazu na
szego- Pana, jeśli będziem y obojętni względem materialnych i społecznych potrzeb człowieka.
Jak m ożem y czytać przypowieść o miłosiernym Samarytaninie bez uświadomienia sobie współ
czucia Jezusa? Naw et pobieżne zapoznanie się z życiem Jezusa pozwala nam zrozumieć to-, że był On bardzo zainteresowany społecznymi problemami, jakie człowiek napotyka w swoim życiu. Pan powiedział: „Jakże daleko większą wartość ma człowiek niż owca". Czy wiecie, że w niektórych naszych wielkich miastach ludzie wydają setki dolarów nu swoje psy? Ubierają je, kąpią, czyszczą j-e, pudrują i perfumują, kar
mią najlepszym pokarmem? A jednocześnie ci sami ludzie sprzeciwiają się nam i oskarżają nas za to, że jesteśmy zainteresowani głodnymi żołądkami ludzi, ich cierpieniem i dyskrym i
nacją. Czyż Apostoł Jakub nie m ów i coś na temat zaspokojenia fizycznych potrzeb czło
wieka, któremu chcemy zwiastować Chrystu
sa? Czy nie jest splamiony ołtarz tw ego zaan
gażowania społecznego?
C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O ŁT A R Z TWOJEJ E W A N G E L IZ A C J I?
Wspomnijmy o dwóch plemionach — -o Ru- be-nie i o Gadzie. Zobaczyli, że terytorium, któ
re zdobyli po- stronie wschodnie.] Jordanu jest
dobre. Zaczęli w ięc myśleć raczej o swojej w y godzie, a nie o dziedzictwie całego Izraela. D zie
sięć plemion, dwa m iliony nie w eszły jeszcze w posiadanie swego dziedzictwa, ale te dwa ple
miona w ola ły uciec od niebezpieczeństw w a l
ki. Gniew po-jawił się na tw arzy starego już Mojżesza. W naszym życiu również muszą być chwile święte-gó gniewu! I Mojżesz rzekł: „C zyż bracia wasi pójdą na wojnę, a w y tutaj sie
dzieć będziecie? Jeśli tak, bądźcie pewni, że grzech wasz znajdzie was". T o słowo nie zo
stało dane dla stosowania w kazaniu -ewangeli
zacyjnym dla niewierzących. Było ono skiero
wane do ludu Bożego, który siedział w apatii i letargu, podczas gdy inni umierali i ginęli.
Bądźcie pewni, że grzech wasz znajdzie was.
C Z Y N IE JEST S P L A M IO N Y O Ł T A R Z TW E G O S TO S U N K U DO B R A C I?
Lord Nelson kiedyś tak się w yraził: „Odno
siłem zwycięstwa, ponieważ miałem szczęście dowodzić zespołem braci". Czy będzie to- moż
liwe, abyśmy •— mimo nasze różnice kultural
ne, językowe, rasowe i kościelne — m ogli w y jechać -stąd jako grupa braci? Czy żądam za w iele? W dniu Pięćdziesiątnicy byli wszyscy jednomyślni. Pomimo- to usługiwanie Piotra różniło się od usługiwania Jana, a Paweł, któ
ry przyszedł później, był w wielu wypadkach całkowicie inny. Pierw si chrześcijanie mogliby założyć kościół Piotra, kościół Pawła, a także innych Apostołów. A gdy się Apo-llos po-jawił znowu była najlepsza okazja, by jeszcze jeden nowy kościół powstał. W Listach do Koryntian Paweł ubolewa nad straszliwym podziałem wśród prawdziwych wierzących. Owszem, jest miejsce na oddzielenie, na podział! Napisałem książkę na temat separacji i społeczności. Mam zamiar ją wydać niedługo. Ale chcę powiedzieć, że uznaję, iż wierzący w Jezusa Chrystusa mu
szą żyć w miłości i współpracować jak bracia.
N ie obchodzi mnie to-, jak dany wierzący się nazywa (do jakiej społeczności należy), jest on bratem w Chrystusie.
|L/| u s i m y n a w z a j e m s i ę m i ł o- w a ć. Jak-m ożem y wiedzieć, że prze
szliśmy od śmierci do życia? Poznajem y to po tym, że m iłujem y braci. Następnie, musimy sobie wzajem nie służyć. Jezus powiedział: „K to z was chciałby być największym, niech będzie sługą wszystkich". Pom yślcie o- tym, jak Pan nasz umywał nogi Piotrowi, Janowi, Jakubowi
—■ ich brudne nogi! Sługa! Sługa! O, B-oż-e mój, naucz mię być sługą! Musimy być cierpliwi w stosunkach wzajemnych. „Sługa Pański", pisał Paweł do- Tymoteusza, „n ie powinien wdawać się w spory, -lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich". Czyśmy o tym zapomnieli?
Uprzejmość — to jeden z owoców Ducha Świę
tego. „Bądźcie wielko-duszni wobec wszyst
kich" (1 Tes. 5,14). M amy dla siebie być przy
kładem, wzorem. „Bądź dla wierzących w zo
rem w mowie, w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości" — pisał Paw eł do- Tym o
teusza. M am y być wzorem.
N a s t ę p n i e , musimy sobie nawzajem przebaczać. „ A le bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając s>obie wza
jemnie, jak wam Bóg odpuścił w Chrystusie"
(Efez. 4,32). Dlaczego musimy przebaczać? Dla
tego, że Bóg nam przebaczył. Właśnie dlatego.
Jak często powinniśmy przebaczać naszemu bratu, mężowi, żonie, dzieciom? Jak często?
Tak często, jak często przebacza Bóg. On mi przebacza codziennie. Nie dlatego, że zasługuję na to, ale tylk o ze względu na Chrystusa. Z uwagii ma śmierć Chrystusa na krzyżu muszę przebaczać memu bratu. Jak często mamy przebaczać? Bez ograniczeń, tak jak czyni to Bóg. Jak przebaczać? Całkowicie, tak jak Bóg.
„A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinien waszych" (M t 6,15).
N i e w o l n o n a m wzajem nie się osą
dzać. „P rzeto nie osądzajmy już jedni drugich, ale raczej baczcie, aby nie dawać bratu powodu do upadku lub zgorszenia" (Rzym. 14,13).
„K im że ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę?
C zy stoi, czy pada, do Pana swego n ależy"
(Rzym. 14,4). Jezus powiedział: „N ie sądźcie, abyście nie b yli sądzeni. Albowiem jakim są
dem sądzicie, takim was osądzą". Pismo Święte powiada: ,,Miłość zakryje mnóstwo grzechów".
Oczywiście, istnieje czasem konieczność napo
mnienia, ale musi ono odbywać się w uprzej
mości, delikatnie, choć stanowczo i bezkompro
misowo'. Osądzamy częstokroć za prędko. Taki sąd zasmuca Ducha Świętego i zatrzymuje przebudzenie.
Musimy być poddani jedni drugim oraz jedni drugich budować duchowo.
W k o ń c u , musimy modlić się jedni za drugich. Pismo Święte powiada: „N ie daj Bo
że, labym grzeszył przeciwko Panu przestając modlić się za ciebie". Często powiadamy: „B ę
dziem y się za tobą m odlić" i na tym się to koń
czy. Musimy zapisać do notesu każdą obietnicę m odlitw y i modlić się za osobą, której to obie
caliśmy. Pragnę, abyśmy opuścili ten Kongres obiecując sobie, że będziemy jedni za drugich modlić się.
Billy Graham tłum. Edward Czajfco
„Ujrzawszy krew minę
was..."„...że nie będzie plagi u was ku zatraceniu...”
(2 Mojż. 12,13)
\J k J Słowie Bożym zapisane
są wydarzenia i dzieje objawiającej się na ziem i w oli i myśli Bożej. W ydarzenia te, przez swą głębię duchową, szczególny w yraz i skutki są symbolami, obrazami przema
wiającymi do duszy człowieka i odkryw ającym i grzesznikom dragę zbawienia od potępienia i sądu Bożego. Obrazy i symbole Biblii wskazują na ocGiarę od
kupienia i mówią o śmierci Je
zusa Chrystusa na Golgocie i 0' Jego k rw i przelanej za nas grzesznych.
Z tych wydarzeń, które w obrazie m ó w ią , o zbawieniu człowieka, najsilniej może prze
mawia i otw iera tajemnicę Bo
żej drogi zbawienia opis p ierw szej Paschy ludu wierzącego Wiekuistemu Bogu. Posłuszeń
stwo rozkazaniu Bożemu, za
bicie baranka, pomazanie odrzwi domu jego krwią, spo
życie go następnie — uchroni
ło domy wierzących od sądu Bożego, dało siłę i spwodowa-
ło w yjście ludu z niew oli na wolność i mieszkanie w Ziemi Obiecanej.
Była to ciemna noc, gdy działy się te w ielk ie sprawy z Mojżeszem i ludem żydow skim w Egipcie, ale ta właśnie ciemna noc stała się jednocześ
nie nocą wyzwolenia. Dlatego nazwana została Wielkanocą i namiątka jej w raz z tow arzy
szącymi znakami-symbolami a nrzede wszystkim społecznym spożywaniem Baranka, stała się Pascha największym świętem ludu wiiterzącego.
Wspomnieliśmy, że w yda
rzenia' zapisane w Biblii są nie
jednokrotnie obrazem, symbo
lem. Spójrzm y więc na to w y darzenie, z którym związane jest nierozłącznie pamiątka Paschy.
Sytuacja ludu żydowskie
go ówczesna, toi jest przed jego wybawieniem jest dokładnym duchowym obrazem w ew nętrz
nego stanu grzesznika. Grzesz
nik jest bowiem również nie
wolnikiem, czyniącym nie to, co chciałby czynić, ale zniewo
lonego pod rozkazy jego pa
nów: grzechów, nałogów, złych przyzwyczajeń i złych cech charakteru. I oto niewolnikowi grzechu wskazuje Pan Bóg dro
gę ratunku i zbawienia w Jezu
sie Chrystusie, którego słowa kto posłucha i wykona, jak ówcześni Żydzi w Egipcie, bę
dzie jak oni wówczas, tak on teraz — zbawiony.
Żydzi w niewoli b yli zu
pełnie bezradni; nie m ogli o własnej sile uwolnić się ze swe
go ciężkiego brzemienia; po
dobnie też i grzesznik nie mo
że sam siebie zbawić, nie mo
że o własnych siłach uwolnić się od ciążących mu, ale zw ią
zanych z nim: grzechu i zła.
Szarpie się nieraz, człowiek, chciałby zrzucić z siebie gnio
tący go ciężar — ale nie mo- żte, a jeśli nawet uda się mu, to tylko na chwilę, po której zło i ciężar wraca, z, większą jeszcze mocą.
9