• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Warszawska, 1848, T. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Warszawska, 1848, T. 1"

Copied!
695
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

BIBLIOTEKA

WARSZAWSKA

PISMO POŚWIĘCONE

NAUKOM, SZTUKOM I PRZEMYŚLOWI.

Tom pierwszy.

OGOLNEGO ZBIORU TOM XXIX.

MftfC

WARSZAW A.

W D ru k a r n i S ta n isła w a S trąb sk lego,

przy ulicy Danilowiczowskićj N r. 617, w dawnćj Bibliotece Załuskich.

1 8 4 8 .

(4)
(5)

O WPŁYWIE

jaki postęp i zamiłowanie dobrego bytu wywiera na moralność ludu (*)•

PR ZEZ

*

W i e l k i e zagadnienie o znamionach dobrego moralnego i materyalnego bytu narodów, rozwiązuje się za pomocą prostego obliczenia w iększości, w kaidéj ludności kra- jowćj.

(*) A k ad em ia P ary zk a n a u k p o lity c zn y ch i m o raln y ch , po d ała w ro k u 1844 n a stęp u jąc e z ag a d n ie n ie do k o n k u rsu : „ Quelle in ­ fluence le p rogrès et le goû t du bien être excrçent su r la m oralité

d'un peuple”?

H r . S k a rb e k n a p is a ł ro z p ra w ę w jęz y k u francuzkim , w któ rej ro z b ie ra ł to z ag a d n ie n ie pod w z g lęd e m czysto fdozoficznym , i o d esłał ją do rzeczonej akadem ii; ro zp ra w a ta jak i w iele in n y c h n a tęż sam ą k w esly ą o d p ow iadających, n ie uczyniła zadosyć w a­

ru n k o m kon k u rsu , lak dalece, że zad an ie na ro k n a s tę p n y p ow tó­

rzo n e zostało. A kadem ia żąd ała bow iem ro zp raw y zastosow anej do jed n e g o k raju i po p artej staty sty czn em i po d an ia m i; a tćm sa­

m em nie m ogła p o p rz esta ć n a czy slo -teo rety czn y eh rozum ow a­

niach .

lle d a k cy a otrzym aw szy od a u to ra rç k o p ism francuzki téj roz­

p raw y , ogłasza ją w tłu m aczen iu . P r z y p . Red.

Tom l. S lj c ie ń 1Ô48. 1

(6)

o O WPŁYWIE POSTĘPU

Jeśli ludzie niekoniecznie cnotliwi i oświeceni w ca- Jóm znaczeniu tego wyrazu, ale raczej wierni swoim po­

winnościom religijnym i obyw atelskim , przywiązani do celów użytecznych, umiejący cenić wartość i powab w ła­

sności, pragnący tylko używać spokojnego i dobrego by­

tu, który dostał się im w udziale; jeśli mówię liczba ta ­ kich ludzi przewyższa w narodzie liczbę indywiduów nie uznających ani obowiązków własnych, ani praw swo­

ich bliźnich, popełniających bezprawia w zamiarze przy­

właszczenia sobie tego, coby im praca mogła zapewnić;

którzy wiedzeni złemi skłonnościami, przekładają rozko­

sze przemijające nad pomyślność trw ałą, życie burzliwe przez zle nawyknienia, nad spokojność i życie wolne od wszelkich wyrzutów sumienia; jeśli, jednćm słowem, do­

brzy obywatele stanowią większość w k ra ju , wówczas naród postępuje pewnym krokiem do cywilizacyi i tr w a ­ łej pomyślności.

Praw da ta tak prosta, nie zdawała się jednak być poj­

mowaną w starożytności, ani n aw et w pićrwszych wie­

kach tegoczesnego towarzystwa; rządy i ludzie przodku- jący minionym w iekom , niezawsze uznawali ile moral­

ność massy ludu była nieodzowną dla szczęścia tow a­

rzystw i nie wahali się nieraz demoralizować lud, gdy im to w widokach władztwa i bogactw potrzebnem było.

W iekowi, który przetrwał burze polityczne, jakie wstrząsały społeczność, dano posłannictwo założenia po­

sad budowy socyalnćj i rozwinięcia ogólnej dążności ku wzniesieniu moralności ludów w'szelkiemi możliwemi środkami, jakie podają religia, prawa i ów popęd serc wielkich poświęconych dla dobra ludzkości; popęd, któ­

ry się objawia w części towarzystwa najwięcej oświeco­

nej i konserwacyjnej.

(7)

Czy damy za powód tćj dążności przeczucie wielkie­

go niebezpieczeństwa, jakim porządek publiczny, w ła­

sność i wszelkie zasady dobrego bytu byłyby zagrożone, gdyby większość była na stronie ludzi przewrotnych i znikczemnionych; czy przypiszemy ją wielkim i bezin­

teresownym natchnieniom, jakie chrystyanizm i miłość ludzkości wzbudziły w ludziach władających w każdym narodzie przemocą władzy lub św iatła; niezaprzeczoną jest rzeczą, że wszystkie rządy ludów ucywilizowanych, że wszyscy ludzie wzniesieni przez swoje światło i poło­

żenie obywatelskie, dążą dzisiaj do ulepszenia człowieka pod względem moralnym, odrzucają wszelkie środki uży­

wane przez przodków, które pochlebiając złym skłonno­

ściom ludu, służyły ich dumnym, albo chciwym widokom.

Bez wątpienia, byli we wszystkich czasach apostołowie cnoty, którzy poświęcali całe swe życie nauczaniu i n a ­ wracaniu bliźnich; chrystyanizm nadewszystko otworzył nową erę dla ludzkości. Jego niebiańska nauka ewan- gielii, stworzyła wielkich ustawodawców ludów i m n o ­ gich ich uczniów. Nauczyciele wiary bezustannie praco­

wali nad utrzymaniem ludzi na drodze powinności wzglę­

dem Boga i bliźnich; lecz wszystkie te usiłowania były pojedyncze, co większa, częstokroć bjły paraliżowane prawami, urządzeniami i wstecznemi dążnościami to w a­

rzystw.

Nasz wiek odznacza się od poprzednich dążnością do udoskonalenia moralnego ludu; dążnością, która nie jest natchnieniem indywidualnem, właściwćm pewnej liczbie osób wzniosłych i cnotliwych; lecz jest udziałem całćj społeczności ucywilizowanej, która się objawia w p r a ­ w a c h , w instytucyach i niejako w połączonych usiłowa­

niach całego społeczeństwa.

RA MORALNOŚĆ LODU. 3

(8)

Prawdziwi wyznawcy ewnngielii są rów nie jak we wszystkich czasach pierwszymi nauczycielami ludu; po wielu zbłądzeniach zgubnych dla ludzkości, religia odzy­

skała swoje władze nad umysłami, i stała sie nietylko żywiołem władzy dla rządów, ale nadto jedną z konie­

cznych zasad bytu towarzyskiego. Z nauką i zachowa­

niem przepisów religijnych, które przez ośmnaście w ie ­ ków służyły do wykorzenienia złych skłonności, połą­

czono w X IX wieku wiele innych środków mniej wznio­

słych, lecz zaczerpniętych w potrzebach i ułomnościach ludzkich, celem dojścia do tego samego rezultatu i uczy­

nienia ludzi lepszymi. Odstępując od fałszywej zasady, iż należy szukać rękojmi uległości i spokojności w nie- wiadomości i ciemnocie lu d ó w , rządy usiłują dziś upo­

wszechnić te zasadnicze wiadom ości, które czynią ludzi zdolnymi do zrozumienia stosunków towarzyskich, do pojęcia ustaw i p ra w , oraz powinności z nich wypływa­

jących.

Towarzystwa uczone i literackie dopomagają tej dą­

żności rząd ó w , zachęcając do wydawania moralnych książek i wyznaczają nagrody a u to r o m , których dzieła dążą do ulepszenia moralnego ludów.

Dziś potępiają wszędzie instytucye i urządzenia, które mogą wywierać szkodliwy wpływ na moralność publi­

czną. Sama naw et przewaga względów finansowych, lę­

kając się zarzutów ze strony towarzystw, zrzeka się d o ­ chodów, które wypływają z podatków nałożonych na występne namiętności. Systemat prohibicyjny znajduje li­

cznych przeciwników z tego tylko powodu, że uposażył świat oddzielnym rodzajem występków,nieznanych przed­

tem w teoryi praw karnych.

4 O WPŁYWIE POSTĘPU

(9)

NA MORALNOŚĆ LIDU. 5

Przestępcy zamknięci w więzieniach, niegdyś poświę­

cani na zgubę moralną pod wpływem własnych złych skłonności i złego przykładu gorszych od siebie współ- towarzyszów niewoli, są dzisiaj przedmiotem szczególnej troskliwości, która dała początek nowej teoryi kar, za­

wartej w zasadach systematu pokutnego.

Zstępując do źródeł zepsucia, które otaczają kolebkę dziecięcia, mającego później być powołanem na członka społeczeństwa, zapewniają dzisiaj opiekę moralną małym dzieciom, których występki lub nędza rodziców oddały samym sobie, a tem samem wpływowi złego przykładu w w ieku pierwszych wrażeń, przez co usiłują w samym zarodzie odnowić moralność ludu.

Litość chrześciańska ograniczona niegdyś na udziela­

niu jałmużny, nic wiedząc czy takowa wpływa na ulgę nędzy, czyli otwiera drogę do próżniactwa: litość clirze- ściańska, która dawnićj tylko w klasztorach niedostate­

czne schronienia chorym i kalekom zapewniać mogła, może dziś rozwijać wszystkie swoje środki z pewnością że czyni dobrze tym, którzy na to zasługują; może p o ­ wściągać w lóczęgostwo i żebractwo nie odmawiając po­

mocy prawdziwćj potrzebie, i znajduje we wszystkich krajach, n aw et na każdem miejscu, zakłady i instytucje, które podają środki wspomagania nędzy i przynoszenia ulgi wszelkiego rodzaju cierpieniom.

Czyż można wymienić, w jednym zamknąć obrazie wszystko dobre, jakie czynią pry watne osoby na korzyść bliźnich? wszelkie środki jakich uży wają do oświecenia, do poprawienia, do wstrzymania od złego tych, których napotykają na drodze życia, lub któremi się opiekują, stając się zarazem ich przyjaciółmi i dobroczyńcami?

(10)

Przy rozważaniu tej dobroczynnej dążności nowocze­

snego towarzystwa, nastręcza się u w a g a : że w każdym kraju są z jednćj strony ludzie nietylko sami oświeceni i moralni, lecz usiłujący jeszcze oświecać i poprawiać bliźnich; a z drugiej, ludzie nieoświeceni i prowadzący się w sposób przeciwny zasadom moralnym, którzy po­

trzebują koniecznie pomocy pierwszych, aby uniknąć złego, a wrócić na drogę dobrego, z którćj raz zeszli.

Dlategoto pomimo wyobrażeń panujących o równości to­

w arzyskiej , pomimo dążeń zrównania klass pod wzglę­

dem praw cywilnych i politycznych: równość nie może istnieć, dopóki napotykać będziemy w każdym narodzie:

l jednej strony ludzi, których potrzeba kształcić i ule­

pszać; z drugiej ludzi poświęcających się nauczaniu i po­

prawianiu bliźnich. Ci ostatni składają rzeczywiście ary- stokracyą legoczesnego tow arzystw a, arystokracją w ca- łćm znaczeniu tego w jr a z u , która niczem innćm nie jest, jak tylko w yższością lepszych, opierającą się na pojmo­

waniu porządku i moralności, któremi są przejęci ci, k tó ­ rzy ją składają. Nie ma ona nic wspólnego z arystokracją r o d u , chyba przez odziedziczenie oświaty, zasad spra­

wiedliwości i godności osobistej, podanćj jakby w spadku z pokolenia pokoleniu. Arystokracya ta bez względu na przywileje urodzenia i majątku, formuje się w szeregach dobrych i uczciwych ludzi wszelkich wyznań, różnego po­

wołania. wszelkich klass, z których się składa społeczność.

Tam rzeczywiście jest arystokracya, tojest większość i wyższość lepszych obywateli, gdzie je st moralność, po­

rządek publiczny, spokojność i pomyślność. Arystokracya ta pow tarzam , różni się niewymownie od t ć j , którą przedstawiają zwykle: jako niesprawiedliwy przyw ilćj, jako zaród niezgody.

fi O WPŁYWIE FO SięPU

(11)

KA MORALNOŚĆ LIDU 7

Daw na arystokracya wznosiła się dlatego, by ujarz­

miać i uciskać; arystokracya tegoczesna wznosi się, by uczynić ludzi lepszymi i zapewnić dobry byt tym, nad którymi oświatą i moralnością góruje. Tamtej wywyższe­

nie było przywilejem; tćj zaś jest prawem ugruntow a- nem na potrzebach towarzystwa. Pierwsza wciskała się w rząd i zastępowała silę polityczną; druga nie dąży do władzy politycznej, lecz pragnie władzy moralnćj.

T ak pojmowana arystokracya tegoczesna, wcale nie istnieje jako oddzielna klassa, lub jako o d d zia ł polity­

czny; nie ma swojćj chorągwi, ani naczelników, ani p r z y ­ wódcy. Jej punkt zjednoczenia mieści się w uczuciu sprawiedliwości, która stanowi podstawę wszelkićj cy- wilizacyi. Jój popęd pochodzi z siły wiary religijnej i mo­

raln ej, której wszyscy członkowie ulegają. Związek, który ich łączy i ma na celu uformowanie stowarzysze­

nia jedności socyalnej, jest zgodność zasad pod wzglę­

dem tego wszystkiego, co się tyczy dobra moralnego i materyalnego każdego pojedynczego indywiduum i ca­

łego społeczeństwa. Tak więc, arystokracya tegoczesna nie będąc żadną k orporacją polityczną, stanowi wszędzie siłę moralną, jakby zasadę zachowawczą tow arzystw a, i jest powołaną do odrodzenia ludów pod względem mo­

ralnym, i do przewodniczenia im na drodze dobrego spo- łeczeńskiego b y tu ; doskonaląc się do tego stopnia, aby została tćm , czem być powinna w prawdziwem pojęciu panow ania lepszych.

Niech nie sądzą, ażebym chciał wyszukiwać podo- bnćj większości lepszych obywateli, w klassie nazywa­

nej powszechnie arystokracją rodową lub pieniężną; tak ograniczona, składałaby tylko słabą mniejszość, nie mo­

gącą wywierać wpływu na moralność ludu. Większość, jaką ja przypuszczam, jest wielką i potężną przez swoję

(12)

8 O WPLYWIK POSTĘPU

liczbę i przez swój wpływ socjalny. S ą d z ę , że ją będę mógł znaleźć zarówno w chatach wieśniaczych, jak w pa­

łacach możnych właścicieli; w rękodzielniach rzemieśl­

ników , jak w kantorach przedsiębierców przemysło­

w y c h , którzy im płacą; tak w spokojnćm schronieniu plebana i w cichem zgromadzeniu religijnem , jak w sa­

lonach wielkiego świata. W e wszystkich stanach, we wszystkich klassach społeczeństwa; słowem wszędzie, gdzie znajdują się ludzie p rzekonani, że są obowiązki do wypełniania i prawa które szanować należy; że ich szczęście osobiste zawisło od porządku i bezpieczeństwa, jakie im się od społeczeństwa należy, które trudno po- ' godzić z bezrządem i samowolnością, oraz naruszeniem

towarzyskich ustaw.

Nie mówię tu o ludziach wzniesionych przez polity­

czną p rzew ag ę, przez bogactwa lub głęboką wiedzę;

nie mówię tu o tych wyjątkowych istotach, które w po­

toku wieków wypływają, by zająć miejsce między gie- niuszami albo wielkiemi ludźmi: mówię tu o ludziach obdarzonych prawćm sercem , zdrowym rozsądkiem, i o tyle oświeconych, ażeby mogli rozróżnić dobre od złe­

go, sprawiedliwość od niesprawiedliwości, samowolność od prawości. Nie wymagamy wzorów cnót wielkich od tych, którzy są powołani do złożenia większości lepszych w narodzie, ale tylko ścisłego wypełniania obowiązków;

nie chcemy ofiar z ich praw i majątku, ale poszanow ania praw i własności drugich; nie żądamy dążności robienia wiele d o b re g o , ale pewności nieczynienia źle nikomu.

Ta idea raz przyjęta, może nam służyć za przewodni­

czkę w naszych badaniach cywilizacji i stanu moralnego ludu, zastosowując ją przytem do postrzeżeń, jakie uczy­

nimy we wszystkich klassach ludności.

(13)

Przebiegając wsie, kiedy zatrzymamy się przed mie­

szkaniami pracowitych rodzin, a powierzchowność i ota­

czające przedmioty dowodzą porządne życie mieszkań­

c ó w ; znajdziemy tam ojca rodziny panującego przez w pływ poszanowania, który mu się należy; przez miłość, jaką przejęci są wszyscy połączeni z nim związkami krwi i przywiązania; ujrzymy go jak czuwa, ażeby wszyscy j e ­

mu podlegli, wiernie wypełniali swe obowiązki wzglę­

dem Boga i ludzi; ujrzymy wszystkich zadowolonych ze swojego losu, żądających tylko od towarzystwa rękojmi bezpieczeństwa i usunięcia przeszkód tamujących ich przemysł, odwołujących się do wsparcia i sprawiedliwo­

ści, ilekroć idzie o obronę ich praw osobistych— ich w ła­

sności. Policzmy ludzi poczciwych, których każda wieś obejmuje; porównajmy tę liczbę z liczbą próżniaków i lu­

dzi oddanych złym namiętnościom, żyjących kosztem drugich; porównajmy mówię te dwie liczby, a wypadek pokaże nam stan moralny ludności, na którą się zapatru­

jemy.

Przy rękojmi i prawnćj osłonie, jakie towarzystwo winno swoim członkom, zawsze można być pewnym zna­

lezienia pomiędzy mieszkańcami wiejskiemi owej wię­

kszości ludzi w dobrym stanie, która jest pierwszą za­

sadą cywilizacyi i moralności ludów.

Ta pewność rzadzćj się spotyka w mieszkańcach miast, którzy żyją z zarobku albo odbytu płodów ręko­

dzielniczych jakie wyrabiają. Tutaj moralność każdego indywiduum wprost zawisła od stanu przemysłowego kraju. Jeżeli jest brak roboty, jeżeli zarobek się zmniej­

sza, czyli jest zmniejszenie zamówień i odbytu p ro d u ­ któw, których sprzedaż stanowi sposób do życia produ-

T o m I . S t y c z e ń 1846. 2

NA MOBALNOŚĆ LUDl\ 9

(14)

kującego, natenczas sprowadza nędzę i cierpienia: dwie potężne przyczyny nieporządku i pociągu do złego, jakie wywiązuje stan rzeczy przeciwny moralności i pomyślno­

ści ogólnej.

Lecz kiedy stopa zarobku rzemieślnika nietylko wy­

starcza na pićrwsze potrzeby życia, ale nawet na przyje­

mności godziwe ucywilizowanemu człowiekowi; kiedy rzemieślnik pracujący dla siebie może być pewnym nie­

jakiego dostatku, który stawia jego i rodzinę wyżej nad klassę potrzebnych, jak niemnićj przyszłość mu zape­

wnia; natenczas widzimy, że moralność odzyskuje swą władzę nad niespokojnemi umysłami, które przedtem pozbawione możności zaspakajania potrzeb, oburzyły się przeciw towarzystwu; natenczas z łatwością napoty­

kamy w klassie rzemieślniczej i rękodzielniczej owę wię­

kszość lepszych, którą wszelkie usiłowania wieku sta­

rają się utworzyć.

To, cośmy powiedzieli o dwóch najprzeważniejszych klassach społeczeństwa, tojest: o rolnikach i rzemieślni­

kach, zbliża nas do kwestyi, którąśmy w tej rozprawie rozwiązać zamierzyli.

Powiedzieliśmy, że wielkie zagadnienie moralności lu­

du redukuje się do kwestyi większości. Tak jest.... Im więcćj w kraju znajduje się ludzi moralnie dobrych, tem więcej ustala się i wzmacnia panowanie lepszych, a na­

ród staje się ucywilizowanym i poprawionym pod wzglę­

dem moralnym. Mówiliśmy, że dwa największe oddziały albo klassy w każdym narodzie: rolników i rękodzielni­

ków, zapewniają tę większość krajowi, jeżeli używają do­

statku i mają swoję i rodzin zapewnioną przyszłość....

I jakże nazwiemy ten stan rzeczy, tak przychylny postę­

powi moralności publicznej, jeśli nie dobrym materyal-

1 0 O WPŁYWIE POSTĘPU

(15)

Na m o r a l n o ś ć l u d u. 1 1

njin bytem? tojest spokojnością i rękojmią teraźniejszo­

ści i przyszłości, dotykalnym warunkiem następstwa wzniosłego i moralnego, tak blizko obchodzącego przy­

szłe przeznaczenie, które nas zbliża do bóstwa!

Starajmy się więc dobrze to okróślić, co nazywamy dobrym materyalnym bytem.

Dopóki lud zna tylko pierwsze potrzeby życia i po­

przestawać może na ich zaspokojeniu, dopóty nie poj­

muje on jeszcze, ani dobrego bytu, ani cywilizacji. Jest- to stan jeśli nie dziki, to przynajmniej bardzo zpńźnio- ny rozwinięcia się społeczności ludzkićj; stan wypływa­

jący z ubóstwa i nieoświecenia ludu. Bo jest nierozer- wany związek między temi dwoma pierwiastkami ni- kczemności i cierpienia; gdyż lud jest ciemnym dlatego że jest ubogim, i że wszystkie jego środki i wszelkie zdolności wyczerpują starania o utrzymanie życia zwie­

rzęcego; i jest ubogim dlatego, że jest ciemnym i że nie umie użyć sił swoich i nie zna przyjemności ich użycia.

Zbytecznćm byłoby cofać się do pierwszych peryo- dów towarzyskiego stanu, by ujrzeć tłum ludu żyjący bez najmniejszego pojęcia o dobrym bycie, oraz zaspa­

kajający piórwsze tylko potrzeby zwierzęcego istnienia.

Tak, zbytecznćm; gdyż snadno znaleźć wśród Europy, wśród krajów mieniących się ucywilizowanemi, całe massy ludności, które nie przekroczyły swemi żądzami granic pićrwszych potrzeb; massy, które dlatego sądzą się być zadowolonemi, że są wstanie odrętwienia i bez­

władności, albo że je wtrącają w podobny stan, skoro tylko z niego wydobyć się pragną.

(16)

1 2 O WPŁYWIE FOSIÇPU

Narody opóźnione w cywilizacji albo uchodzące za takie, na dwie kategorye można podzielić: jedna obej­

muje massy ludu, równie ciemnego jak ubogiego, żyją­

cego w odrętwieniu i znikczemnieniu spokojném, które pobłażające sumienie nazywa niekiedy szczęściem bier- iiém (bonheur négatif); druga zaś obejmuje massy ludu więcćj nędzne niż ciemne, które czują swoje ogołocenie, swoje cierpienia, i obwiniają o to uprzywilejowane klassy towarzvstwa.j

Pierwsze żyją nie użalając się i nie pragnąc niczego, albowiem nic nie pojmują wiçcéj nad dotjkalne potrzeby i nad przyjemność zaspokojenia zwierzęcych namiętności;

drugie żyją w ustawicznéj gorączce żądzy, którćj zaspo­

koić nie mogą. Ludność piérwszéj kategoryi jest w sta­

nie zwierzęcym; obce są dla niéj wszelkie uczucia szla­

chetne i wzniosłe, obca wszelka idea moralności obywa- telskiéj. Ludność drugiéj kategoryi jest zepsuta, tłum ią­

ca wszystkie zarody uczuć szlachetnjch i moralnych;

chwyta się ona najniegodziwszych środków, byje zdoła­

ła zaspokoić żądze chwilowe i nasycić rozkiełznane na­

miętności.

Gdzie ludność narodu należy do jednej lub do drugiéj kategoryi, tam panowanie lepszych nie jest jeszcze usta­

lone, lub jest bez władzy i ma wpływ ograniczony.

Gdzie większość jest na stronie ciemnych i nędznych, tara nie ma moralności publicznéj, lecz jest znikczemriienie i przewrotność; lud wstrzymywany jest na drodze postę­

pu, a zamiłowanie dobrego jest tam nieznane lub rozwi­

nąć się nie może.

Lud o tyle jest ucywilizowanym i o tyle doznaje po­

myślności, o ile większość mieszkańców przejęta jest d ą ­ żnością do dobrego bytu, ma w nim upodobanie i o ile

(17)

się nic «ie sprzeciwia tej dążności. Jestto stan zarówno oddalony od uśpienia ludu odrętw iałego, jak od szalo­

nych popędów ludu zepsutego. Zamiłowanie dobrego b jtu opanowywa lud, w miarę wychodzenia jego z nie- wiadomości i przebywania granic pierwotnego ubóstwa.

Domjśla się on potrzeb i przyjemności innych jak te, które zawisły od fizycznego istnienia, albo nasycenia żą­

dzy zwierzęcćj; przypuszcza takie, które człowiek ucy­

wilizowany uczuwa w świecie materyalnym i umysło­

wym. W yw ołuje podwójne rozwinięcie dążności, która zmierza nietylko do zaspokojenia jego żądzy i potrzeb obecnych, ale nadto, zapewnienia mu środków ciągłego zaspakajania raz uznanych potrzeb.

Ten ostatni warunek, tojest: możność zapewnienia na przyszłość środków zadosyć uczynienia potrzebom ciągle w zrastającym ; ten ruch postępowy i jednoczesny przyje­

mności i środków zjednania ich sobie, stanowi wyraźny charakter, albo raczćj typ dobrego materyalnego bytu.

W e d łu g tćj właśnie zasady, można go rozróżniać od dwóch dążności, które są jem u zarówno przeciw ne, to­

jest: od dążności używania d obrego, jakie mamy bez względu czy nadal co mićć będziemy, i dążności czynienia zbiorów bez użytku, poświęcania się na cierpienia niedo­

statku pomimo posiadanych sposobów zaspokojenia po­

trzeb i bez widoku zaspokojenia ich w przyszłości. Do­

bry b j t materyalny jest stanem, w którym się nigdy obe­

cność nie poświęca przyszłosci, ani przyszłość teraźniej­

szości. Jestto środek dobrego życia dziś i ju tro ; jestto powab chwilowego użycia połączony z pewnością tego, co ma związek z przyszlem użyciem ; jestto postęp na drodze potrzeb i użycia, połączony z rękojmią przeciw wszelkiemu rodzajowi wstecznego ruchu.

NA MORALNOŚĆ LUDU. 1 3

(18)

1 4 O WPŁYWIE POSTĘPU

9

Zamiłowanie użycia, je st zamiłowaniem wrodzonem człowiekowi; bez niego nie znałby co jest złe, ani co do­

bre. Brak jego, każe domyślać się uśpienia przeciwnego ludzkiej naturze, oraz zwichnięcia władz umysłowych.

Zamiłowanie to pozbawione zdrowego rozsądku, który kierować niem powinien, czyniąc zadosyć chwilowym chęciom bez względu na władze, które tępi, bez względu na zasoby, które niszczy, bez względu na ogołocenie, na jakie się w przyszłości naraża; jest nieumiarkowanem użyciem bez celu, bez hamulca; jest gorszóm od instyn­

ktu zwierzęcia , które nigdy nie wyczerpuje sił swo­

ich i nigdy nie używa nad potrzebę. Użycie to od­

bywa się kosztem d rugiego, albo niszczeniem własnych swoich środków i zasobów. Je s t ono niecnym postęp­

kiem, zapatrując się z punktu socyalnego, grzechem pod względem moralnym. J e s t ono wypływem głupoty, na­

miętności lub skłonności występnych. Nie może nigdy ustalić dobrego materyalnego bytu; co mów ię: je st n a ­ wet zupełnie przeciwnem, ponieważ niszczy zasoby przy­

szłości, a gdyby tego naw et nie czyniło, to tępi władze i odejmuje środki użycia.

Ale powie kto może: jakim sposobem dać ogólne wy­

obrażenie dobrego materyalnego bytu i oznaczyć, na czero ono rzeczywiście zależy, jeżeli pomiędzy ludnościa- mi rozmaitych krajów, które uchodzą za szczęśliwe i cie­

szą się swym lo sem , zachodzi taka różnica: że co u j e ­ dnych jest dobrym bytem, u drugich mianoby za nędzę?

Jeśli obok tych samych zasad, okok tej samćj ilości d o ­ b ra, lud nie znajduje środków utrzymania, kiedy drugi używa dobrego bytu? Jeżeli to co nazywamy konieczną potrzebą, piórwszym warunkiem bytu w jakim kraju, je s t zbytkiem w innym?

(19)

SA MORALNOŚĆ LUDU. 1 5

Dobry byt albo raczćj składające go pierwiastki nie dadzą się wyliczyć, obrachować i oznaczyć. Nie można pow iedzić ć ile jedna rodzina rolnicza albo rzemieślnicza takich lub takich, albo w takićj lub takiej ilości powin­

na posiadać produktów, ażeby znajdowała się w dobrym bycie. Śmieszną byłoby rzeczą chcieć wymyślćć powsze­

chną miarę, któraby oznaczała rozmaite stopnie nędzy i bogactwa ludu albo rodziny, któraby przedstawiała na swej skali środek nazwany dobrym bytem, dający się zarówno zastosować do wszystkich ludów ziemi. Ró­

wnież nie ma potrzeby oznaczać liczbami summy i ilo­

ści majątku, jaki potrzeba posiadać, by dobrym bytem się cieszyć; bo dosyć powiedzieć, że to jest stan wzglę­

dny do potrzeb i żądz każdego indywiduum i całego ludu; wszelako tak pomyślny, ażeby mu zapewniał nie- tylko środki utrzymania b y tu , lecz nadto rozszerzał sfe­

rę pragnień i przyjemności, a nadewszystko polepszenia sposobu życia.

Tak zapatrując się i pod takiemi warunkami, może być, że dwie ludności, z których jedna uchodzi za ubo­

gą i nędzną w porównaniu drugićj, używają w jednako­

wym stopniu dobrego bytu, b jle warunki życia, jakie są oznaczone przez nawyknienie i oświatę były wypełnia­

n e ; byleby obiedwie mogły zarówno rozszerzać swoje przyjemności, w miarę jak będą poczuwać nowe żądze, w miarę jak postęp cywilizacyi rozszćrzy koło ich po­

trzeb.

Krótko mówiąc, przez dobry byt materyalny rozumie­

my nie możność sprawiania sobie wielkich na chwilę przyjemności, ani na pewien przeciąg czasu; ale posia­

danie środków dobrego życia i polepszenia bytu, z rę ­ kojmią zapewnienia go dla siebie i dla swojej rodziny.

(20)

l ( i O WPŁYWIE POSTĘPl'

Środki te zasadzają się: najprzód na zgromadzonych już funduszach; następnie na możności ich powiększania, za­

wsze jednak czyniąc zadosyć pićrwsżym warunkom by­

tu; wkońcu na pewności, że nigdy nie będziemy w wy­

padku strawienia i rozproszenia więcśj nad nasze śro d ­ ki. Wynika więc z ostatniego rozbioru, że na trzech wielkich przymiotach człowieka towarzyskiego, zasadza się jego byt dobry; tojest: na zam iłow aniu własności, która uczy ją cenić i zachowywać; na zam iłow aniu p ra ­ cy, która podaje środki zaspokojenia potrzeb obecnych i przyszłych; na wstrzemięźliwości albo rozumnćm uży­

waniu d obrego, które uczą oszczędzać, nie ścieśniając bynajranićj ani potrzeb, ani przyjemności chwilowych.

To cośmy powiedzieli, widocznie wskazuje związek, który łączy dobry b j t materyalny z moralnością ludu.

Zanim tę mvśl rozwiniemy, należy zastanowić się nad w yobrażeniem, jakie przywiązujemy do moralności uważanćj pod względem dobrego towarzyskiego bytu, i w praktycznem jej zastosowaniu do życia ludów.

Pojęcie o moralności takiej, jakiej nas nauczano; po­

jęcie wyrobione przez wrażenia młodego wieku, jest za­

zwyczaj wyobrażeniem surowego porządku postępowa­

nia; przedstawionego w długim szeregu formuł, których ściśle trzymać się należy we wszystkich okolicznościach życia, z wyliczeniem kar i cierpień, jakie lekceważenie tych przepisów moralności pociąga za sobą, z wylicze­

niem cnót i nagród za nie, jakie zapewnia ścisłe ich wy­

pełnienie. Tym sposobem, wyobrażenie moralności nie ma granicy, środka, między cnotą a przewrotnością. Na­

leży więc być albo przew rotnym , albo cnotliwym; w e ­ dług tego, jak lekceważymy |ub wypełniamy przepisy

(21)

moralności; lecz nie wolno być ani jednym ani drugim, bo zwykle przypuszczamy: że kto nie jest cnotliwym, to- j est w najwyższym stopniu dob ry m , ten musi być tem s a m ć m złvm człowiekiem.

Moralność lepiej jest pojęta w życiu zwyczajnóm, jak w książkach; lepiej ją czuje każdy dobry człowiek, niżeli rozwija filozof. Uczucie słuszności, którćm każdy uczci­

wy człowiek jest przejęty, jest najlepszym nauczycielem moralności; szkołą z a ś, w którćj najlepiej nauczają, jest sumienie i serce. Moralność o tyle je st dobrą, o ile jest praktyczną i o ile przez każdego może być wykonywaną.

Surowa moralność, która żąda poświęceń, nakazuje od­

mawiać sobie wielu przyjemności pożycia, odstręcza lu­

dzi pospolitych i nie jest dostępną dla ty c h , którzy nie ubiegają się za blaskiem cnoty. Taka moralność jest za­

wsze suchą teoryą; niekiedy naw et niebezpieczną, bo od­

strasza od tego, do czego zachęcać powinna.

W rozwijaniu zasad moralności, przywiązywano nie­

raz fałszywe wyobrażenie do cnoty i wady, do nagrody i kary. Usiłowano ustalić panowanie moralności, wznie­

cając z jednćj strony zapał do cnoty i chęć osiągnienia chwały i nagród, jakie ona zapewnia; a z drugićj walcząc przeciw złym skłonnościom przez wrażenie trwogi, jaką kara boska i ziemska wzbudza. Podobna dążność nie jest już zgodna z duchem wieku; nauki moralności w pi­

smach i ustnie udzielane, nie mają już wziętości. W iek nasz zbyt jest za rzeczywistością i użytkiem, aby miał poprzestawać na subtelnych rozumowaniach i na okrasie wymowy. Moralność będzie w użyciu tam, gdzie w nićj korzyść upatrzą. Dziś jeżeli jesteśmy nie tak dalece cno­

tliwymi, lecz rzeczywiście dobrymi ludźmi, to dlatego,

Tom I. Styczeń 1818. 3

NA MORALNOŚĆ LUDO. 1 7

(22)

że mamy to przekonanie, iż nie będąc dobrym, nie mo­

żna być szczęśliwym. Wszędzie napotykamy wielu ludzi uczciwych i dobrych; ale rzadko natrafimy na człowieka, któryby chciał ponieść wielkie ofiary i wyrzec się przy­

jemności pożycia, jedynie dlatego, aby zyskać nazwę człowieka cnotliwego. Z tego wszystkiego wyprowadza­

my te n wniosek: że aby moralność mogła się rozwinąć i ustalić między ludźmi, potrzeba przedewszystkiem, aby była łatw ą i przystępną dla wszystkich.

Jestto fałszywa i wcale niepraktyczna zasada, że cno­

ta jest koniecznym warunkiem moralności, że tylko czło­

wiek cnotliwy może być moralnym. Społeczność nie wymaga od swoich członków nic więcćj, jak ścisłego wykonywania obowiązków i poszanowania praw; cnota zaś daleko wyższe zajmuje stanowisko, bo przypuszcza czyn świetny, czyn wyższy nad powinności, ofiarę na korzyść bliźniego; słowem, poświęcenie wszelkich wzglę­

dów i interesu osobistego dla dobra ogółu lub obcego;

a właśnie nie na tem najwięcćj społeczności zawisło^

Bo im więcćj mówią o cnocie, im więcćj ją zalecają, tćm mnićj widać cnotliwych; tam najbardziej wynoszą cnotę, gdzie występki są najczęstsze; w braku bowiem rzeczywistej cnoty, nazywają cnotą ścisłe wypełnianie obowiązków i szanowanie praw. Niech mi pokażą naród, u którego niema winnych w obliczu prawa, nióma nę­

dznych w skutek złych skłonności; a wtenczas powićm, że ten naród może być bardzo moralnym bez cnoty. Nic on na tć/n nie straci, chociaż nie będzie miał owych istot wyjątkowych, które są prawdziwie cnotliwymi lu­

dźmi; kiedy reszta ludności będzie wierną swoim obo­

wiązkom , oraz pewną posiadania i używania praw swoich.

1 8 O WPŁYWIE POSTĘPU

(23)

Wielkie ofiary i wielkie poświęcenia, stanowiące isto­

tę cnoty, są rzeczą bardzo piękną, wzniosłą, nieoce­

nioną; lecz zawsze są także zbytkiem dobra i moralności.

Lepsze od tego jest życie spokojne, bez sławy i bez za­

rzutu, pospolitego człowieka, który nikomu źle nie czyni, który pilnuje swoich interesów nie szkodząc dobru bliź­

nich, który pracuje, przemyśla i oszczędza dla zapewnie­

nia sobie dobrego bytu, nie zazdroszcząc tym, którzy mają więcej od niego, ani żądając od nich hojności i ła ­ ski. Nie należy więc mówić: iż aby być dobrym, potrzeba

koniecznie być cnotliwym; gdyż się je s t dobrym, kiedy się wypełnia to, co wypełniać należy; gdy się wystrzega tego, czego czynić nie należy; chociaż przez to jest się je­

szcze dalekim od tego, co nazywamy być cnotliwym. Są ludzie, którzy nie śmieją tuszyć sobie, że są poczytani za ludzi moralnych i którzy mają się za gorszych jak są nimi w rzeczy samej: a to jedynie dlatego, że nie czują w so­

bie zdolności wzniesienia się do szczytu cnoty, którą im przedstawiają jako konieczny warunek dobroci; tak sa­

mo, jak są ludzie nieumiejętni dlatego, że trudność na­

bywania wiadomości od nauk ich odstraszyła.

Uczyńmy, aby system moralności był mnićj su ro ­ wym, więcej łatwym i przystępnym dla wszystkich, a zdzi­

wimy się, jak około nas wzrośnie liczba ludzi moralnie dobrych; tak^ systemat będzie niezawodnie skuteczniej­

szym , a nadewszystko mniej niebezpiecznym od tego, który zraża trudnościami, jakiemi otacza wykonywanie cnoty, i wyrzutami, jakie czyni tym, co nie postępują we­

dług jego przepisów.

Zastanówm y się nad tóm, co podług tego, przez m o­

ralność ludu rozumićć należy.

NA MORALNOŚĆ LUDU. 1 9

(24)

Jestto n a jp r z ó d religijne uczucie, jako pićrwsza podsta­

wa, jako żywioł wszelkich dobrych skłonności, jako siła rozumna, utrzymująca człowieka na drodze obowiązków i dobrych czynów, w nadziei nagród, jakie Bóg tylko mo­

że udzielić. Odbierzmy człowiekowi gminnemu jego wiarę, jego nadzieję, jego bojaźn Boga, a ujrzymy w nim buntownika przeciw wszystkim obowiązkom, które zwią­

zek społeczny stanowi, którego tćm trudniej będzie przy­

wieść do uległości, im mniej jest oświecony: bo się będzie tylko naigrawał z wszelkich środków ludzkich zmuszenia go do posłuszeństwa skoro żadnego hamulca w boskich prawach uznawać nie będzie.

Jestto następnie poszanowanie zw iązków i powinności rodzinnych, lego pićrwszego ludzkiego towarzystwa, te­

go wzoru stanu społeczeńskiego ludów. Bo właśnie w rodzinie powstają i rozwijają się uczucia przywiązania i uległości dla tych, którzy są powołani do prowadzenia opieki nad członkami rodziny i do przewodniczenia im w zawodzie życia. Jestto posłannictwo władzy rodzi­

cielskiej, troskliwość o wszystkich krwią połączonych;

jednćm słowem, są to wszystkie dobre skłonności, które człowiek niemi przejęty, może rozwijać i wprowadzać w wykonanie w stosunkach społecznego pożycia.

Jestto jeszcze ow e uczucie słuszności, któreby m o­

żna poczytać za wrodzone człowiekowi z powodu ł a ­ twości, z jaką się rozwija i ustala w każdem sercu nie­

skażonym przez złe wychowanie i gorszące przykłady.

Uczucie to ie s t najpewniejszym naszym przewodnikiem w społecznych stosunkach z bliźniemi naszemi i w oce­

nianiu środków, jakich społeczność używa dla utrzyma­

nia porządku, sprawiedliwości i spokojności publicznej.

2 0 o W P Ł Y W IE PO ST ĘP U

(25)

Dalej.... jesłto uległość ustawom i w ła d zy , czuwającej nad ich wykonywaniem i szanowaniem, która zrodzona w familijnych stosunkach, rozwija się za pomocą cywili­

zacji coraz bardziej między ludem, skoro ten raz do nićj przywyknie. Ta uległość je st podstawą życia oby­

watelskiego każdego członka towarzystwa i rękojmią spokojności i bytu samćj społeczności. Kto nią raz jest przejęty, ten nic nie dokona takiego, coby szkodziło spo­

łeczeństwu, lub coby pogwałciło prawa bliźniego; lecz pełnić będzie ściśle obowiązki, jakie na niego ustawy wkładają.

Jestto także zam iłow anie pracy; pierwsze źródło do­

brego bytu ludów, zasada niezawisłości człowieka po­

święconego przemysłowi; zasada, która wpaja w niego szlachetną dumę, ażeby sam sobie wystarczał i nie ucie­

kał się do hojności i łaski ludzi bogatszych, i która go ochroni od pokusy targnięcia się na własność obcą, aby otrzymał to, czego się tylko od własnej pracy i oszczę­

dności spodziewać powinien.

Jestto nakoniec duch oszczędności i przezorności, który kieruje rozsądnem użyciem i wydatkami, tak, aby potrzeby osobiste były zawsze sowicie zaspakajane, stoso­

wnie do posiadanych zasobów i bez uczynienia uszczerb­

ku potrzebom przyszłości.

Oznaczywszy tym sposobem co rozumićć należy przez dobry byt materyalny i przez moralność, zastanówmy się najprzód nad tćm: jak się rodzi i rozwija zamiłowanie dobrego materyalnego bytu? następnie: jaki wpływ wy- wićrają instytucye i stosunki społeczne na dobrą lub złą dążność do polepszenia materyalnego bytu? i nakoniec:

jakie dobre i złe skłonnosci, rozwija w ludziach usiło­

wanie zapewnienia sobie dobrego bytu?

NA MORALNOŚĆ LBDU. 2 1

(26)

Zamiłowanie dobrego b y tu , nieznanem jest w pier­

wotnym stanie ludów. Je s t ono wypływem cywilizacji.

Są naw et ludy, które chcą się policzyć między ucywili­

zowane narody, u których wszakże zamiłowanie to, zna­

ją tylko uprzywilejowane klassy; cała zaś massa ludno­

ści nie ma nawet o niem pojęcia, ale zarabiając tyle tyl­

ko ażeby wyżyć, mieni się szczęśliwą, że może obecne zaspokoić potrzeby, nie myśląc bynajmnićj o przyszłości.

Instynkt zachowawczy wrodzony każdej żyjącej isto­

cie, kieruje człowiekiem w jego pićrwszych usiłowaniach w celu nabycia tego, co do bytu swego potrzebuje. In­

stynkt ten bywa zaspokojony, skoro potrzebie albo żą­

dzy staje się zadosyć. Lecz instynkt ten sam dalekim jest od owego przeczucia dobrego przyszłego bytu , który uczy człowieka oceniać swoję władzę i swoje środki w przestrzeni czasu, jaki ma przed s o b ą , przytćm po­

rządkować obecne używanie w edług potrzeb przyszło­

ści, które rodzą w nim zamiłowanie dobrego bytu.

Skłonności człowieka wiodą go zazwyczaj ku używa­

niu przyjemności życia. Po trzeb a, żądza i namiętność, jeśli są niezaspokojone, sprawiają nam nieprzyjemne i przykre wrażenia. Większość ludzi pragnie używać;

cierpi więc kiedy nie jest w stanie używać, szczęśliwą zaś jest jeżeli używa. Dlatego też żądza używania, za­

zwyczaj przeważa w walce rozumu z żądzami i namię­

tnościami. Dlatego też o ile żądza przemaga w człowie­

ku a siła moralna jej ulega, człowiek żyje obecnością, nie mając na względzie żadnćj przed sobą przyszłości, a tćm samem pojęcia o dobrym bycie. Takim właśnie jest stan dzikich plemion i ludów, które pićrwszy sta­

wiają krok na drodze cywilizacji; jak równie tych, któ­

2 2 O WPŁYWIE POSTĘPC

(27)

rzy chociaż postąpili na tćj drodze, nie zdołali jeszcze prz ejść granic ubóstwa.

Człowiek, który zaczyna żyć w dobrym stanie, zazwy­

czaj ma skłonność do rozrzutności. Kiedy zaspokoi pier­

wsze potrzeby, uczuwa w sobie nieumiarkowaną chęć do używania, przez co.poświęca przyszłość swoję tćj skłonności. Doświadczenie wzięte z historyi cywilizacji wszystkich ludów u b o g ic h , wstępujących na drogę zbo- gacenia się, przekonywa, że to co im pozostaje od pier­

wszych potrzeb życia, nie bywa używane na polepszenie bytu lub zachowane jako zasób na przyszłość, lecz jest zwykle poświęcane zbytkowemu zadosyć uczynieniu żą­

dzy używania. Ich mieszkania, ich sprzęty i wszelkiego rodzaju dogodności życia, mało zyskują z pićrwszego postępu ku zbogaceniu się.

Pierwsze zasoby od koniecznych potrzeb pozostałe, służą zwykle do zaspakajania namiętności zmysłowych.

W wyborze przedmiotów służących do osobistego uży­

tku, przekładają wyroby tanie, które ich zajmują bły­

szczącą powierzchownością, a nie umieją ocenić rzeczy w edług gatunku i trwałości. Wyobrażają sobie, że to co posiadają nad pierwsze potrzeby, jest tak mało znaczą- cem, iż niewarte zachowania. Nie pojmują wartości czasu i wpływu jego na wzrost bogactw ludu i na do­

bry byt indywidualny.

Pierwsze nastanie jakiejkolwiek zamożności, wyradza po większćj części próżniactwo; powodzenie zaś chwilo­

w e i traf szczęśliwy, niedbalstwo. Kiedy to, co miało być zarodem przyszłego dobrego bytu, zniszczonem zostanie przez rozrzutność, wywołane żądze wiodą częstokroć ku zbrodni, jako jedynego środka zaspokojenia rozkielzna- nych namiętności.

NA MORALNOŚĆ LUDU. 2 3

(28)

Niesłusznie chciano przypisywać wszystkie te błędy rozwinionemu zamiłowaniu dobrego bytu; bo w mało rozwiniętym stanie społecznym, który jest pićrwszyra peryodem cywilizacyi, nićma wcale tego zamiłowania;

nie nastanie ono prędzćj, aż gdy lud postąpi w zawodzie cywilizacyi, gdy w nim dojrzeje pewien, że ta k powićm, rozsądek gospodarny, który go nauczy oceniać wartość rzeczy i czasu, i gdy pojmie to, że przezorność należy do pićrwszych przymiotów ucywilizowanego człowieka.

Kiedy ludzie nabywają przekonania, że zbytek chwi­

lowy wiedzie za sobą przyszły niedostatek, i że to, co mo­

żna oszczędzić albo uchronić od nieporządnego użycia, może się stać źródłem rzeczywistej na przyszłość przy­

jemności; kiedy zaczynają poznawać wartość niezawi­

słości, którą tylko praca i oszczędność mogą zapewnić;

kiedy zarazem nauczą się cenić szczęście możności wy- starczenia samemu sobie; kiedy nakoniec osobiste sa- molubstwo ustępuje miłości rodziny, która najwięcej przywiązuje naszę myśl do przyszłości; wtedy zamiłowa­

nie dobrego bytu zaczyna rozwijać się, może przybierać dążność zgodną ze wszystkiemi zasadami moralności, za­

szczepiając w sercach przymioty dobroci i uczciwości.

Lecz wtedy także zdarzyć się może, iż okoliczności, in- stytucye i stosunki towarzyskie, dadzą tak zły kierunek obudzonemu zamiłowaniu dobrego bytu, że go zamienią w źródło przewrotności i błędów, każących moralność ludu.

Pierwszy postęp dobrego bytu i jego następne rozwi­

nięcie zależą: najprzód, od ustaw i instytucyj, które zabez­

pieczają prawa osobiste i prawa własności; powtóre, od okoliczności miejscowych i czasowych, które wpływają na odbyt i cenę pracy; potrzecie, od zbliżenia się klass

2 4 O WPŁYWIE POSTĘPU

(29)

zarobkujących z klassami bogatemi i od wpływu, jaki te wywićrają na tamte pod względem dobrego bytu.

Że brak rękojmi praw osobistych i rzeczowych, nie może się zgodzić z cywilizacyą i z dobrym bytem , jest to prawda zbyt widoczna i w ia d o m a , nad którą roz­

wodzić się byłoby zbytecznćm. Jednak, kiedy zajrze- my w historyą, jeśli pilnie będziemy uważali obecny stan lu d ó w , które doszły do rozmaitych stopni cy- wilizacyi, znajdziemy fakta i pewniki, które rzucają nie­

jaką wątpliwość na wielki wpływ, jaki przypisują jedynie rękojmi praw rzeczowych i osobistych, wyobrażając ją jako pierwszy żywioł i konieczny warunek dobrego ma- teryalnego bytu.

W łasn o ść osobista je st zaiste takim warunkiem konie­

cznym: bo niepodobna doznawać dobrego bytu, dopóki człowiek nie należy do siebie sam ego, dopóki inny m o­

że zarządzać jego osobą i owocem jego pracy. Lecz j e ­ żeli przez jakiekolwiek instytucye w braku n aw et wy­

raźnych ustaw , zapewniających niepodległość osobistą i własność rzeczową, możność pracowania dla siebie sa­

mego jest jeżeli nie zapewnioną, to przynajmniej nigdy niezaprzeczoną robotnikow i: jeżeli pomimo stanu zawi­

słości, je s t on pewnym swojćj własności i może bez przeszkody używać sił swoich w edług upodobania i roz­

rządzać owocem swój pracy; natenczas nastać może taki stan rzeczy, który się będzie wydawał jako anomalia spo­

łeczeństwa, a który jednakże zdoła zapewnić więcćj d o ­ bra materyalnego ludowi niewyzwolonemu w stosun­

kach towarzyskich, którego klassa pracująca nie posiada jeszcze zasobów majątkowych, jak ludowi, w którym po- dobnaż klassa jest zupełnie niezawisłą i ma sobie zape­

wnione prawo posiadania majątków.

Tom I. Styczeń 1848. 4

SA MORALNOŚĆ LUDl'. 2 5

(30)

•20 O WP1.TWIK POSTĘPl

W ła s n o ś ć owoców pracy i dochodów , jakie pracują­

cy z użycia swoich sił produkcyjnych ciągnie, może być dostateczną pobudką do obudzenia zamiłowania d o b re ­ go bytu; nawet wtenczas, kiedy prawo własności samych majątków, nie jest klassie wyrobniczej dostatecznie zape­

wnione. Wypadek ten może mieć miejsce w krajach do­

brze rządzonych, przy okolicznościach sprzyjających po­

stępom przemysłu i bogactw; chociaż robotnicza klassa nie jest jeszcze usamowoluioną, nie posiada stałych m a­

jątków; chociaż uznaje przewagę nad sobą klassy uprzy­

wilejowanej i nie usuwa się z pod opieki dobroczynnej, jaką taż klassa nad nią rozciąga.

Nie mówię ja tego w zamiarze wznawiania w yobra­

żeń pochodzących z czasów feodalnych. W szakże pra­

gnąc tego najgoręcćj, ażeby pracowita bezmajątkowa klassa mogła wszędzie używać dobrego materyalnego bytu, nie potrzebując protekcyi bogatych, i ażeby małe posiadłości gruntow e mogły się stać dostateczną rękoj­

mią niezawisłości właścicieli swoich, niemożna zaprze­

czyć, że fakta i statystyczne podania brane z narodów najwięcej ucywilizowanych, nie dają tego przekonania, ażeby podobny stan rzeczy miał gdzie istnieć rzeczywi­

ście. Dowodzą one przeciwnie, że tam nawet, gdzie z a ­ sady prawa i niezawisłości są głośno objawiane i u r o ­ czyście uznane, klassy majętne zawsze mają przewagę nad klassami zarobkującemu i wy wierają nad niemi pro- tektoryat mnićj więcej co do formy różny od tego, jaki . istniał w średnich wiekach, i że bezmnjątkowi robotnicy zapewniają sobie dobry byt o ile tej opieki nie odrzuca­

ją, lub tóż ciągłą toczą walkę, która ostatecznie zawsze się dla nieb zgubną staje.

(31)

NA MORALNOŚĆ LIDU. 2 7

Są k ra je , w których messa ludu nie posiada stałego m a j ą t k u , tojest ani nieruchomości, ani kapitałów uży- t \c h w przemyśle, a pomimo tego w lepszym jest bycie materyulnym, jak w innych krajach klassa niezawisłych robotników , posiadających rozdrobnioną własność ziem­

ską, albo zamałe kapitały włożone w przemysł, ażeby ich zdołały uchronić od niedostatku w razie braku o d ­ bytu lub zatrudnieni», albo tćż dla niedostateczności do­

chodów, jakie im ich majątek przynosi.

W pierwszych krajach bez dostatecznej rękojmi pra­

wa własności, może być ruch postępowy ku zbogaceniu się i dobrem u bytowi. W drugich zaś, pomimo istnieją­

cych rękojmi praw osobistych i rzeczowych, ruch w ste­

czny prowadzi do ubóstwa i zawisłości.

W rzeczy samej, moinaby powątpiewać o zbawiennym wpływie prawa własności na dobry byt materyalny lu­

du, widząc nędzę małych właścicieli drobnych posiadło­

ści ziemskich, którzy ta k mało produkują płodów do życia, iż zaledwie wyżywić zdołają sw e rodziny, nie wy­

prowadzając nic na targ, za coby sposobem zamiany opa trzeć się mogli w t o , czego sami wyrabiać nie zdo­

łają. To samo powątpićwanie powtarza się, zwiedzając pracownie rękodzielników, którzy są na łasce lichwia­

rzy, ilekroć trzeba pożyczać dla utrzymania w ruchu fabryki, albo czekać na opóźniony wpływ przez brak

odbytu.

Ażeby rozwinięcie i postęp zamiłowonia dobrego by­

tu, postępowały zarówno z praw am i i wymaganiami społecznemi, potrzeba koniecznie, żeby stan pomyślny wszystkich gałęzi przemysłu krajowego zapewniał robo­

tnikom niezawisłą przyszłość, stałe zatrudnienie i dosta­

teczny z a ro b e k , tak, ażeby każdy mógł zaspakajać nie-

(32)

tylko pierwsze potrzeby, ale nadto wymagania, jakie r o ­ dzi postęp, niezawisłość i cywilizacya.

Konieczny ten w arunek dobrego bytu rzemieślnika, a tem samem całej massy ludu, nie zależy ani od pracu­

jącego indywiduum, ani od kapitalisty lub konsumenta który go płaci. Wszyscy mogą wpływać na pracę, na odbyt i stopę zarobku, lecz nie mogą wstrzymywać wiel­

kich klęsk, osuszających najobfitsze źródła dobrego m a- teryalnego bytu mass pracujących, ani ustanowić i utrzy­

mać równowagi siły produkcyjnej z obszernością targu, ani użyć środków, ażeby rzemieślnik wszedłszy raz na drogę postępu i podniecany zamiłowaniem dobrego by­

tu, nie był mimowolnie wstrzymany w tym postępie, i nie znalazł nędzy na tej samćj ścieszce, po której zmie­

rzał do majątku.

Nic więc nie masz okrutniejszego dla indywiduum i niebezpieczniejszego dla społeczeństwa, jak wstrzyma­

ne przez klęski przemysłowe zamiłowanie dobrego bytu, rozwinięte między klassami rzemieślniczemu Pracujący mało zrobiwszy postępu w cywilizacji i niezawisłości, który poprzestaje na pierwszych potrzebach, zadowolo­

nym je s t ze swego obecnego stanu, obojętny na przy­

szłość; jednem słowem, nie ma jeszcze pojęcia ani zami­

łowania dobrego bytu, i zupełnie jest nieczułym na czasowe ogołocenie ze wszystkiego, jak na niespo­

dziewaną obfitość środków zapewnienia bytu; nie uszczę­

śliwia go posiadanie więcćj ja k mu do życia potrzeba, i umie cierpliwie znosić niedostatek, jaki sprowadzają okoliczności niezawisłe od jego woli.

Lecz niech rzemieślnik niezawisły, który raz zamiło­

wał przyjemności życia człowieka ucywilizowanego, któ­

ry postąpił w swoim zawodzie i u patryw ał w nim zdała

2 8 O WPŁYWIE POSTĘPU

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierw szy Bakon sprow adził zasadę, że w um iejętnościach fizycznych, nie rozum owaniem , ale tylko drogą dośw iadczeń w ykryć m ożna pojedyncze fakta, zasad y ,

Czwarte okno od brzegu 78 stóp dalekie, miało w arstę torfu grubą dwie stopy i 8 cali, a dwie i pół stopy wody pod nią; lecz postrzeżono, że to ostatnie

Jeżeli zaś równina dolna jest już przed wschodem słońca pokryta obłokami, wówczas nie tworzą się now e chmury, lecz cząstki odrywają się od obłoków

stawiony, a który skutkiem przyprowadzenia do porządku Inflant przez rząd polski, łatwo mógł pobudzić do narzekania tych, dla których był on korzystny i

scami nawet i przed tym już rokiem mocnemu zdefektowaniu, dzięki lenistwu odpisujących, podległa. Dalsze zapiski, w druku Bielow- skiego ') przedstaw iające

przednio wykazanem zostało, trzy odrębne rzeczy pospolite: szlachecką, duchowną i miejską, które do pewnego stopnia zrzeszały się w sejmie, zachowując jednak

ków ekonomicznych i społecznych na kresach%i wreszcie do zacieśnię-.. nia węzłów, trzymających K ozaczyznę przy Polsce, nie mogło przyjść inaczej, jak przez

Żadnemu też dziecku — zarówno po jego urodzeniu, jak i przed tym faktem — nie w olno odmawiać moralnej racji bytu już przez to samo, że istnieje, choćby