: : i -
as'.i“'
, -, i-î
/
1'
■Í ft>'-
- fU
S -y*/?}--.-:
Z a pozw oleniem Cenzury Uzqdovoéj, c li
BIBLIOTEK«
WARSZAWSKA
P i s m o P O Ś W IĘ C O N E
NAUROM, SZTIROM, I PRZEMYSŁOWI.
Tom pierwszy.
O G (^ L N E G O Z B I O R U T O M X X V .
O
W ARSZAW A.
w B r a l ł « r n l S t a n l a t a w » S t r ą b H k l e K O ,
p r z y u lic y D a m ło w ic z o w s k iĄ N r . 6 1 7 , w d a w n e j B ib lio te c e Z a łu s k ic h .
1 8 4 7 .
\
I
O d r e d a k c y i .
Pismo czasowe potrzebom czasu służy, opinii^
spółczesnych kształci, działanie jéj jednoczy, i wywołanych przez siebie skutków samo wpły
wu doznaje. Żyjąc w cżasie, musi się starać
«zas swój zrozumieć; ulegając jego sądowi, sa- roo za sobą przynosi świadectwo. Nie posłuży fflu żadna obrona, nie usprawiedliwią najlepsze zamiary, żadna wymówka nie okryje nagości w której staje praed trybunałem opinii.
Winniśmy przecież sobie i drugim zdać spra
wę z czynów naszych, winniśmy to uczynić publicznie, jeśli działanie nasze publicznem było.
IJo myśl która się czynem wypowie, nie przesta
je dlatego być myśhj; oddzielnie od czyim może być ona i bywa sądzonij. Skutek nie dochodzi uieraz założenia, czasem je przesięga, a zwykle przewidzieć go nie zdołamy, choć ze świado
mością przystępujem do dzieła. Burze wstrzą- sajij łvijtł.‘i ręki ludzkiej budowę, a grom ude
rza i w spokojnego około skromnej niwy pra
cownika i w tego, co sam wichry do walki wy
zywa.
Ilok upłyniony zastał nas i zostawił przy zwy
kłych około podjętej pracy zabiegach. Nic on nie zmienił ani w układzie naszego pisma, ani w warunkach jego istnienia; a trwanie liibliote- ki i jakaźkolwielf z niej dla ogółu korzyść, do
wiodły raz jeszcze (jeżeli tego dowodu potrzeba było), ze tylko na rozwadze i uczciwej- pracy oparte działanie, pożyteczny owoc wydać jcfłt zdolne.
Biblioteka Warszawska w roku upłynionym, najwięciy liczyła artykułów w oddziale nauk ckoiioiuicznych. Nie tu miejsce oceniać szcze
gółowi« ich zaloty i niedostatki. Jaliakołwiek przecie może być względna ich wartość, P(ida- kcya wyznajt', ze najchętniej w piśmie swojem
II
s
te z nich zamieszczała, które interesów matery- alitych kraju się dotyczą. Uschną prędko teore
tyczne pojęcia samym sobie zostawione, jak schnie odcięta z drzewa gałązka, jeżeli się w la
torośl rodzinną nie wszczepi, życia swego z jej życiem nie złączy, i rozrosłszy się i wzmógłszy, sama nowem nie stanie się drzewem.
Pracowitość Niemców, ich duch systematy
czny, nie zdołały przecież postawić nauk ekono
micznych w Niemczech na stopie, na jakiej są w Anglii i Francyi. Napróźno icli uczeni warto
wali obce dzieła, napodstawie cudzych sposfrze- żeń swoje wznosili systemata: martwa byłato praca, pozostała bez znaczenia, bez poważania u postronnych. Dopiero kiedy zwi<ązek celny zjednoczył materyalnie Niemcy, a ocknione in- teresa przychodząc do samopoznania, staran- niejsz(!j zaczęły domagać się pieczy, nagły ten zwrot od oderwanych pojęć do praktyki, wpły
nął na rozwinięcie teoryi, i wnet imię Frydery
ka Lista, stało się głośnem u obcych, równie jak u swoich.
Nie doszła jeszcze do tego nasza literatura, pod materyalnym przynajmniej względem, jako taki, pojęła, i raz postawiwszy się W jego stanowisku, stosunki jego rozpoznać, po
trzeby wypowiedzieć i o ile w jej mocy zaradzić im umiała. Co jednak w tym kierunku zdziała-
III
w
ném zostało, w znacznej części pismu naszemu należy się? a samo uznanie celu, juź nas do nie
go zbliża.
Od sfery materyalnych zabiegów c/łowieka, przechodząc do najwyższych ducha jego potrzeb, którym filozofia zaspokojenie nieść winna, mu
sielibyśmy ze względem na stan téj nauki w pi
śmie naszćm, powtórzyć nieledwie dosłownie to, cośmy w zcszlorocznóm sprawozdaniu powie
dzieli. liccz jeśli w tym zawodzie mićć nam in
nej zasługi nie wolno, niech przynajmniej ta nam zostanie, źe żadne wsteczne dążenie przy
stępu do kart naszego pisma nic znalazło, że
śmy stale odsuwali wszystkie męty pojęć, któ- remi niewytrawne umysły bi*yzgać około siebie
usiłują.
Rozstrzelone w różnych kierunkach prace hi
storyczne, nie dadzą się z łatwością pod jeden ogólny ująć widok. A przecież nauka dziejów krajowych więcej może niż inna do systematy
cznej uprawy wzywa, i w obfitości materyałów pod ręką leżących, środki do tego podaje. Blask bijący z łona przeszłości wtedy dopiero przy
szłość oświeci, gdy zebrane w jednćm ognisku promienie wiedzy historycznéj, horyzont jćj ro
zwidnią.
Badania historyczne miejscowe, do których każda niemal okolica kraju naszego sposobność
nastręcza, czekają na miłośników' rzeczy kra
jowy cli; ich prace zawsze z chęcią w piśmie na- szem umieszczane będą.
Skutkiem, nie wiemy, czy trafu, czy skierowa
nia umysłów w tę stronę, większa nierównie część artykułów prawnych w ubiegłym roku w piśmie naszem umieszczonych, odnosi się do prawa kryminalnego. Rozwijając one w części teoryą naszego kodexu, w części zaś zapoznając nas z postępami nauki, nie pozostały bez korzy
ści. Kilka prac odnoszących się dO)i dziejów dawnego naszego prawa, jak z jednej strony mi
łym były upominkiem, tak z drugiej wskazują, jak wiele jeszcze na tem polu do zdziczania zo
staje. Wreszcie o nowych zjawiskach w litera
turze prawnej, ile zakres Biblioteki dozwalał, dawaną była wiadomość.
Winniśmy istotną wdzięczność współpraco
wnikom, którzy nas wiadomościami na drodze postępu nank przyrodzonych, tak skwapliwie iwytrwale zasilają. Biblioteka jedynemjestunas podobno pismem, z którego jakoźkolwiek z po
stępami tych nauk obeznać się można. Zawsze przecież liczba prac samoistnych pozostaje je
szcze nader szczupłą, a rzadko nadsyłane po
strzeżenia, do których wczasy wiejskiego życia tyle dawałyby sposobności, świadczą o mało je
szcze upowszechnionem w tych naukach zajęciu.
Inne gałęzie umiejętności, redakcya starała się, ile w jej mocy było, uwzględniać.
Rok 1846 w upływie swoim zmienne przyno
sząc z sobą dla nas kolej», dotknął nas i zasmu
cił Zimnem zasłuionych mężów, którzy radą i piórem pomoc pismu naszemu nieśli. Zyć prze
stali w tym reku: Jan Wincenty Bandtkie, Alfons Brandt, J u l i u s z Brinken^ Karol Frankowski, Je
rzy Bogumił Puscb, Alexander This. Kilka kart pisma naszego poświęciliśmy na uczczenie pa-' mięci pierwszego i ostatniego ze zmarłych;^
o ¿yciu i zasługach reszty, dać wiadomość, bę
dzie naszćm staraniem.
Naturalnym i najistotniejszym może żywio
łem pisma czasowego jest krytyłia. Onato ście
rając się bezpośrednio z zjawiskami czasu, szkodliwe odrzuca, pożyteczne wygłasza, wszy
stkim właściwe naznacza miejsce, kierunek umysłów wskazuje i od zboczeń je ostraega.
Nigdy niezaspokojona, zawsze lepszego pra
gnąca, krytyka z natury swćj przedstawia w dzienniku element ruchu. W niej się mie
szczą przyszłości płodne zarody; jej upadek, upadkiem literatury grozi. W roku zeszłym było n a s z e m staraniem, aby kronika Biblioteki ważniejsze tylko zjawiska na polu literatury obejmowała, dając spokojnie tonąć w niepamięci pismom, które los ten od urodzenia zasłużenie spotyka.
VI
Oztery tylko w tym roku umieściliśmy powie
ści; zato jedna z nich obszerniejszego jest roz
miaru. Treść wszystkich z przeszłości wzięta żałować każe, ze życie obecne społeczeństwa nie znalazło malarza, któryby je na płótno obra
zu swego chciał przenieść. Ani z przeszłością zrywać, ani teraźniejszości zaniedbywać nie na
leży. Te widoki podzielając redakcya, ile zre
sztą dokłada starania o dobór powieści w pi
śmie swojem, dowiodła ogłoszeniem w zeszycie styczniowym r. z. zamieszczonćm.
W arszaw a dnia 1 stycznia 1847 roku.
V II
WYBÓR IKOROMCVA PAPIEŻÓW,
A W SZCZEfiÓŁNOŚCI PIUSA IX.
PRZEI
I H ó w ią , że pewien Angliit przedstawiony Grzegorzowi XVI i zapytany czy widział j u i wszystkie ciekawości Rzymu, rz e k ł: i e już wszystko oglądał, tylko ciekawy je st jeszcze widzićć Conclave. „Bardzo dzigkuję” odpow ie
dział Ojciec Święty. My nie pragnęliśmy na w zór tego wyspiarza być świadkami obrzędów smutnych, potóm r a dosnych, jakie sprowadza śmierć każdego papieża i wy
b ó r jego n astępcy: ale gdy w b re w woli naszćj, zrządze
nie Opatrzności zatrzymało nas w mieście siedmiogór- nym w czasie, kiedy Grzegorz X V I schylony latami i zmartw ieniem żyć p rzestał, a na jego miejsce wstąpił
•Pius IX w sile wieku i blasku nadziei; gdy mówię w tćj tak ważnćj dla chrześciańskiego świata chwili, byliśmy w Rzymie jedynymi z podróżujących i piszących Polaków;
sądzimy więc obowiązkiem naszym, dać o tćm, oddalonym ziomkom piśmienną i szczegółową wiadomość. A gdy tu w Rzymie obok młodćj nowości, ciągle stćrczy staroży*
Tom I . Slyczcu 1847. 1
tn o ść; gdy pośród zielonych ro ś lin , bielą się wszędzie siwe marm ury, gdy każden zwyczaj sięga kilku, naw et kilkunastu wieków]; uznaliśmy potrzebnćm podać pocz.-j- tek dziejowy głównych pra w i zwyczajów, o ile tego obręb krótkiej rzeczy pozwala. A zatem opis nasz będzie u tk a
ny z podwójnćj nici, i kraśny wątek codziennych wy
p a d k ó w , przeplatać będzie złota nić dziejów, sięgająca do Boga-Człowieka i do Piotra zastępcy jego na ziemi.
W dzień W n ie b o w stąp ien ia Pańskiego, 21 maja roku 1 8 4 6 , Grzegórz XVI dawał jeszcze błogosław ieństw o ludowi z ganku kościoła św. Jaiia Lateraneńskiego, nie wiedząc zapewne, że w tym dniu wiosennym, pełnym słońca i nadziei, przeżegnaniem pożegnał tłum y ludu swo
jego, przelotny rój cudzoziemców, i te stepy zielono, i te błękitne góry co się roztaczają przed obliczem L a teran eń - skićj świątyni. Ju ż w święto Filipa Nereusza założyciela zgromadzenia Filipinów, do kościoła tych księży nowym zw anego, p odług zwyczaju jechać nie mógł dla słabości zdrowia. O chorobie jego różne są zdania lekarzy; zdaje się, że róża zanpieniła się w gangrenę przy wpływie p ó źnej starości i zmartw ieniach, miał bowiem lat 8 4 ; inni zaś m ó w ią , że książka hrabiego Azeglio o wypadkach w Uomanii, skróciła jego życie. Czuł, że doczesne rządy jogo państwa szły coraz gorzćj; długi kraju wzrastały przez nieumiejętne rządy pół-księży; Romanialc tojest mieszkańcy Bononii i państw a papiezkiego wzdłuż brze
gów Adryatyku, nie korzystając w niczćm z nadużyć któ.- re bogaciły rzymskich urzędników, obciążeni byli podat
kami i pozbawieni dawnych przywilejów. Niechęć tego kraju w zrastała, pomimo trzech groźnych zamków na
pełnionych więźniami stanu, pomimo licznych wygnań
ców i liczniejszćj siły zbrojnćj.
•2 W Y l l o n I K O llO N A C Y A
Dnia 31 moja w sobotę, papióż już g w ałto w n ie cier
piący, spowiadał sig podług zbawiennego zwyczaju, a na
zajutrz przyjął Ciało P a ń sk ie ; szczęśliwy, ¿e miał zwy
czaj spowiadania sie-co tydzień, bo nie bgdąc ostrzeżo
nym o ciężkim stanie swoim, nie byłby już miał s p o so bności do przygotowania się na ostatnią przeprawę.
3 1 maja w dzień uroczysty Zielonych Świątek, kardyna
ło w ie odbyli mszę papiezką w kaplicy Syxtyńskiej, bez papieża; głuche przeczucie śmierci rozeszło się już w tym dniu po mieście, jakoż nazajutrz 1 czerwca, o godzinie
8<ij z rana, w drugi dzień świąt któ rego tu nie oł)cbodzą uroczyście, Grzegorz X V I żyć przestał. S tanął on przed straszliwym sądem le g o , którego był zastępcą na ziemi, i zdawał sp raw ę z rządów swoich, jak to sam przepo
w iadał przed kilkoma miesiącami w rpzm owie z najpo
tężniejszym cesarzem na ziemi.
Papióż u m a rł samotny, jeden tylko kardynał Lambru- schini był przytomnym jego śmierci. K ard y n ał dziekan Mikara, któ rego obowiązkiem było dawać papieżowi ostatnie pomazanie, nie był uwiadomiony o ciężkości cho
roby, ani przez lekarza, ani przez kardynała Lam bru- sc h in i, za co na obu sprawiedliwie się gniewał. Prze- dajne ręce służących opuściły pana swego w tej ostatnićj chwili z obrzydłćm sa m o lu b s tw e m , w nieochędóztwie
• głodzie, i rozszarpali rzeczy konającego tak dalece, że cztćry koszule tylko po nim zn.ileziono. W idząc to nie można się dziwić, że niektórzy papieże otaczali się oso
bami swdj familii, gdyby tylko ich nie byli zbytecznie kosztem kraju bogacili.
Skoro głow a kościoła żyć przestaje, podług odw ie
c z n e g o zwyczaju, kardynał kamerling, dziś książę liiario Sforza, jedzie w osierocone m ury W atykanu, odziany
PAPIEiÓW. 3
I
w szaty fioletowe, które oznaczają żałobę k ardynałów i królów; wchodzi do sypialni u m a rłe g o i woła go trzy
krotnie po imieniu, stukając w głow ę złotym młotkiem.
Skoro sie przekonał o śmierci i r-ozpoznał ciało zmar
łego, rozkazuje notaryuszom spisać akt zgonu; odbiéra z rąk mistrza d w oru pierścień z pieczccią rybaka, o któ
rym późnićj, potĆRi rozdziela klerykom pokojowym slraż pałacu i rozsyła piérw sze rozkazy potrzeł>ne dla bezpie
czeństwa rpiasta. Dopiéro daje na piśmie rozkaz u d e rzenia w wielki dzwon Kapitolu, który oznajmuje miastu zgon Ojca Św iętego. Ż ałobnem u dźwiękowi tego dzwo
nu, odpowiadają jakoby chórem odgłosy dzw onów wszy
stkich kościołów; ich brzmienie przeciągłe, przerywane, powolne, wzywa wiernych do modlitwy za duszę lego, co klucze nieba dzierżąc, sam sobie w rót tych o tw o rzjć nie może. W reszcie kamerling idzie do straży szwaj
carskiej która przed nim broń rzuca i dziçkujo za służ
bę, jako płatna od zmarłego papieża. Znane je st przy
słowie: nie ma pieniędzy, nie ma on i Szwajcara. Lecz kamerling zapewnia im zapłatę, i otoczony tą m alow ni
czą strażą w starożytne ubiory podług rysunku Micha- ła-Anioła odzianą, w raca do swego pałacu. Najwyższa władza przez ten czas spoczywa w ręku kam erlinga, i na znak onćj, bije pieniądze bezkrólewia {sedia vacante) ze swoim herbem, albo godłem przez siebie obraném.
Nie czekając na uroczysty odgłos dzwonu Kapitolu, wiadomość o śmierci Grzegorza X V I rozeszła się po mieście od r a n a , lecz przyjęta była z obojętnością. Lud płakał po śmierci Piusa VII, bo w prześladowaniu go pokochał; radow ał się po zgonie Leona XII, z powodu że ten światły papićż, kazał zamknąć sklepy wina.i w ó d ki, i przez kratę tylko na ulicy stojącym pijakom, po
4 WÏBOR I KOnONACYA
P A P IE Ż Ó W . 5
zwolił sprzedawać gorące napoje. Grzegórz X V I nie do
kuczył rzymskiemu pospólstwu: wady rządów jego cig- żyły rarzćj na oświeceńszej części narodu, którćj sama przyzwoitość nie dozwalała okazywać radości z końca niemiłych im rządów. Ludzie dal(5j widzący, korzyli się przed niedościgłemi wyrokami Opatrzności, że w czasie właściwym daje kościołowi różnych pasterzów, aby nie
zmienną naukę kościoła różnie do czasowych okoliczno
ści stosowali, to łagodnych, to surowych środków uży
wając do poprawy ludzkości; a potćm przez anioła śm ier
ci bierze ich z tego świata, skoro sposób ich myślenia nie zgadza się z potrzebami czasu.
Mówiliśmy, że Grzegórz X V I konając, smutnem i był obarczony myślami; lękał się aby ludzie niespokojni nie korzystali ze śmierci jego dla wstrząśnienia państwem kościelnćm, i dlatego zalecił kardynałom ostatnią wolą, żeby się śpieszyli z w yborem następcy. W szelak o te oba- wy były płonne, bo stronnicy wolności postanowili cze
kać na sposób myślenia przyszłego papieża, a złoczyńcy trzymani byli na wodzy przew'ażną siłą zbrojną. Zresztą bezkrólewie było wszędzie polem otw artym do rozru
chów, a w Rzymie osobliwie winowajcy korzystali z tój pory. Naprzykład po śm ierci Grzegorza XV , nie było dnia ani nocy bez pogłosek o jakich zabójstwach lub zbrodniach; na wielu miejscach znajdowano ciała bez głowy tnk męzkie jak i niewieście. T y b e r je także nie
raz wyrzucał z głębin swoich. Domy były gwałtem w no
cy otw ierane i łupione, kobiety złośliwie gwałcone lub uprowtfdzane. Żołnierze dla straży panów i książąt użyci, sami najgorsze popełniuli b ezpraw ia, a mianowicie żoł- nićrze kardynała Sabaudyi.
w v u o n I KOnOPfACYA
Przyczynia się do tego zapewne zwyczaj wypuszcza
nia więźniów. Już przed śmiercią papieża przenoszą większych zbrodniarzy i zabójców do zamku św. Anioła, bo skoro jęczy dzwon Kapitolu, kapitan Capotorów.
czyli naczelnik miejskiego obwodu, idzie na czele żoł
nierzy swoich otworzyć więzienia, i wypuszcza wszystkich za m ałe winy karanych. Na dow ód poprawy, ostatni wy
chodzący kradnie sznur z więzienia, i stróż musi jem u się opłacić aby ten sprzęt napow rót odzyskać. Podobnież magistrat miasta, czyli s e n a to r i konserw atorow ie rzym scy, na dowód władzy swój, otw ićrają więzienia Kapito
lu, gdzie siedzą po większej części zatrzymani za długi, a chcąc spokojność miasta zabezpieczyć, zbierają wojsko miejskie. Straż miejska i wojska obsadzają odwachy i mniśj bezpieczne ulice, odbywają patrole, a w razie no
cnego rozrucłiu, mieszkańcy obowiązani są otw ierać okna.
Ze zgonem głowy stanu i kościoła ustaje trybunał roty, i inne sądy świeckie i duchowne. D atorya apo
stolska przestaje bulle wydawać, tylko kardynał peni- tencyarz może pełnić obowiązki swoje w przedmiotach świeckich i mieszanych, podług bulli Piusa IV i Kle
mensa XII, bo w rota przebaczenia nie powinny być zamknięte. W spom inany wyżój kardynał kamerling spraw uje sw ą władzę przez cały czas bezkrólewia, a do pomocy ma w ybrane trzy głowy z rzędu kardynałów bi
skupów, kardynałów księży i dyakonów.
W e dwadzieścia cztćry godzin po śmierci papieża, ciało jeg o bywa balsamowane; dawnićj poprzdstawano na tćm, że usta tylko napełrtiano mirrą i wonnościami a twarz mazano balsamem; ale ten sposób nie był do
stateczny. A lexander VI Borgia, ów papićż co zgorszę-
iliem zaraZał trzodę sobie powierzoną, po śmierci także wczesnym ciała zepsuciem zarażał przytomnycłi. T w arz jego zczerniała, nos przedłużony, język wywieszony, sprawiały sprzeczność z wielką liczbą świętych jego po
przedników, którzy anielski wyraz po śmierci zachow u
jąc, wonią napełniali powietrze. Juliusz II kazał, by ciało jego dla lepszego balsamowania było otworzone; odtąd stało się to zwyczajem. Sposób Tronchiny i Gaunala w t ł a czania w żyły rozczynu arszenikowego, nie używa się j e szcze w mieście nieskorćm do zmiany. Grzegorz więc XVI balsamowany był starym sposobem przez otwarcie ciała. W nętrzności i serce jego podług zwyczaju w p ro wadzonego przez Benedykta XIV, zamiast spoczywać r a zem ze zwłokami, przewiezione zostały w karecie i ci
chaczem do kościoła św. W incentego i Atanazego na placu Trew i, jako do parafii Kwirynalu. Nie udało się balsamowanie, bo ciało popsute gangreną zczerniało, i musieli późnićj tw arz maską woskową powlekać.
Następnie ciało papiezkie odziewa się w szaty co
dzienne, i jeżeli śmierć nastąpiła w Kwirynale, przenosi się do W a ty k a n u . Idzie naprzód koń papiezki czarną ka
pą odziany, potem straż szwajcarska i szlachecka, słudzy z pochodniami zapalonemi i penitencyarze św. Piotra mó
wiący modlitwy za umarłych: za niemi toczy się dział siedm, przy których idą kanoniery z lontami zapalonemi, a cały orszak przypomina raczćj pogrzeb hetmana niż zaś biskupa. Tych przenosin tą razą nie było, bo Grzegórz XVI w brew przyjętemu zwyczajowi, ostatnie lato prze
pędzał w zimowym pałacu W aty k a n u , a nie w letniem papieżów siedlisku na górze Kwirynalskićj czyli M onte- Cavallo.
Skoro zwłoki papiezkie złożone są w kaplicy Syxtyń- skićj, penitencyarze św. Piotra ubićrają je w szaty ko
P A P lE iO W . i
ścielne, i kłnd? ">>1''? złocisti} na głcwg. Um arły przez (Jzicń spoczywa w tój posępnćj kaplicy, gdzie głów ną ścianę zapełnił pędzel Michała-Anioła obrazem sądu ostatecznego. Penitencyarze nie odstępują go, lec/, m ó
wią kolejno i ciągle modlitwy za duszę co go niedawno ożywiała. W tćj samćj kaplicy przed dwoma niespełna miesiącami, widziałem tegoż papieża, kiedy siedząc na tronie pod baidnbinem, otoczony szkarłatnym senatem kościelnym, przy anielskim śpiówaków chórze, pośród obłoków kadzidła, sprawował najświętszą ofiarę w dni poświęcone pamięci śmierci Zbawiciela. W t e d y jako największy kapłan Jehow y, miał w sobie coś nadludz
kiego, dziś leżał tru p śmiertelny i nadpsuty: tak chwała świata przechodzi.
Nazajutrz przenoszą się ¿włoki papiezkie do kościoła św. Piotra z uroczystą processyą. Zapewniała nas osoba bliżej stojąca, że z licznego grona kardynałów obsypa
nych dobrodziejstwami zmarłego, płakał je d e n tylko mi
nister sekretarz stanu do spraw zagranicznych, L a m b ru - schini. Uysy niesionego na marach, przybrały surowy wyraz wieczności; wycisnęło się na nich spiżowe piętno nieodmienne: już wyszedł z krainy życia i odmiany; j a kim b j ł , takim będzie na sądzie ostatecznym i przez całą wieczność. Papićż złożony został w kaplicy Najświętsze
go Sakramentu, za kratą zamkniętą; nogi jednak wysta
wały nieco za kratę, aby lud mógł je całować. W tćm miejscu leżał trzy dni wystawiony, i tam tłumy ludu co dzieri go odwiedzały. Pogrzeb papieża sprowadzał za- wsze tłum y ciekawćj ludności Rzymu; już w roku 1 5 2 2 , panie rzymskie miewały w kontrakcie ślubnym wymó
wione pozwolenie wychodzenia w te dni dla ucałow a
nia nóg papiezkich, dziś złagodzone ich zamknięcie po
W YllÓ lt I KOKONACYA
zwala im t(5m bardzićj zadość uczynić ich nabożeństwu i ciekawości.
Trzeciego dnia wieczorem, otw ierają grób tymczaso
wy, leżQCy na lewo przy wejściu do kaplicy kanoników, w którym leżą zwłoki poprzednika aż do śmierci jego następcy. T ru m n ę poprzednika składają do grobu dla nićj przygotowanego. Z w łoki następcy kładą w tru m n ę tymczasową, z niemi w jedw abnym woreczku, medale złote, srebrne i miedziane, na pamiątkę czynów zm arłe
go co rok bite, których tyle je st ile lat panował. Potem kardynał synowiec nieboszczyka, jeżeli się taki znajduje, kładzie na tw a rz stryju białą zasłonę, o całe ciało za
krywa się zasłoną karmazynową. T ru m n ę cyprysową pieczętują i zamykają w ołowianćj, dobrze zalutowanćj i pieczęciami opatrzonćj, ta nareszcie umieszcza się j e szcze w trzecią zamkniętą. Trum ny te składają się do tymczasowego grobu, i zostają tam jako groźba śmierci, dla następnego papieża.
O d wniesienia zmarłego do św. Piotra, nabożeństw o żałobne trw a dziewięć dni. Co dzień jed en z kardynałów biskupów śpi<5wa mszę żałobną w kaplicy kanoników , słu chaną przez całe zgromadzenie kardynałów ; mały k a ta falk stoi po ś ro d k u kaplicy. Trzy dni ostatnie obchodzą się z osobliwą uroczystością; w te dni, ogromny katafalk stojący pośród główntSj naw y, wnosił się aż pod sklepie
nie kościoła. Budowniczy sadzi się na rysunek tćj nie
trw ałej ciesiołki, powleczonej płótnem i papierem u d a jącym siwy m arm ur, ozdobionej gipsowemi wyciskami i posągami. Podczas kiedy budowali ten katafalk, posąg religii stojący na szczycie spadł i potłukł się; co uważali niektórzy za godło stra t poniesionych przez kościół
Tom I.Slycich 1847. 2
PAPIEŻÓW. 9
W cÍQgu tego panowania. Katafalk miał kształt świi}l]|in oparléj na 8 kolumnacli i 4 filaracłi; oświecać go pow in
no tysiąc św ićc jedno-funtow ych, i 20 pochodni cztéro- funtowych. P o skoiíczonéj mszy, kardynałowie biskupi celebrujący zbliżają się do katafalku, by dać absolucyą.
W ostatnim dniu kaznodzieja wybrany, ma jedyną m o
wę pogrzebową. Koszta pogrzebu podług cerem oniału spisanego na rozkaz Grzegorza X V , nie m ogą przenosić
10000 dukatów.
O to zmarły papićż, zamknięty już w progach w ie czności! lecz nie może kościół pozostać w dow ą. Francuz- kiemu przysłowiu: król umnrł, nicch żyje król! odpowia
da włoskie, na pociechę po stracie używane: um urł pa- pićż, będzie drugi. Jeżeli ziemskie królestwa cierpią na bezkrólewiu, to kościół od Boga także na jedynowładz- twie utwierdzony, potrzebuje tém bardziéj widocznéj głowy. Rozbierzmy zatćm, kto może obićrać następcę P iotra świętego, i kto być może na te n najwyższy urząd obranym; dopićro opowiéiny sposób, jakim się ten wybór uskutecznia.
W iad o m o , że piérwszy pastćrz trzody C hrystusowej, przez samego Boga-człowieka mianowany został na ten najwyższy stopień słowami; „Ty jesteś P iotrem czyli opoką, a na téj opoce zbuduję kościół mój, i bramy pie
kielne przeciwko niem u nie przemogą.” I znowu: „ P a ś owieczki moje, paś baranki moje.” I znowu: „ D a m ci klucze królestw a niebieskiego, i cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie, a cokolw iek za
wiążecie na ziemi, będzie zawiązane i w niebie.”
Święty Piotr m ianował dwóch wikaryuszów: Lina w mieście, i Klemensa na p rz e d m ie śc iu ; za następcę podobno ś. Klemensa naznaczał, ale ten odm ów ił go -
10 W YBÓR I KÚRONACYA
(Iność papiezką, prngnąr, aby biskup rzymski był drogą wyboru wyniesiony. W te d y obrany został ś. Lin; po nim ś. Klet, po nich dopiero został ś. Klemens. Na tym przykładzie opićrając się, ś. Hilaryusz n akazał, by żaden papićż następcy swego nie mianował. I rzeczywiście władza ta Chrystusowi właściw a, którą pićrwsi jeg o za
stępcy mogli jeszcze bez obawy wywiórać, mogłaby w pó
źniejszych czasach zrodzić wiele nadużyć: bo niejeden wolałby naznaczyć częstokroć raczćj jakiego z swych krewnych, przyjaciół lub rodaków , niż mężów najgo
dniejszych piastowania tak wysokićij godności. Zakat ś.
Iłilaryusza nigdy nie był przestąpiony. W p ra w d z ie Boni
facy II lękając się żeby najazd G otów nie przerw ał po
rządku w obiorze, m ianow ał następcą w r. 5 3 0 W i g i - liusza; ale póznićj się rozmyślił, i w przytomności d u chowieństwa i senatu, cofnął swoje postanowienie jako przeciwne praw u. Nigdy więc papieże nie mianowali następców swoich, chociaż zdarzało się czasem, że ich zalecali wyborcom. T ak Grzegórz V II polecał Dezy- deryusza opata M o n t e - C a s in o , który tćż był o b ra dy pod imieniem W ik to r a III; Klemens VII MedyCeusz,
¡zalecał umićrając, A lexandra F a r n e z e , obranego pod '•nieniem P aw ła III.- Niezawsze jed n a k wyborcy wzgląd
I na podohne zalecenia, i tak napróżno Innocenty za ecał powiernika swego kardynała Cibo. Rzadko t i papieże pozwalali sobie w pływ ać tym sposobem na wolny w ybór następców: Pius III acz proszony usilnie, czynic tego nie chciał. Piug | y nakazał bullą, aby papie
że me wybićrah koadjutorów, i zakaz ten n a w e t za po
zwoleniem kardynałów przestąpiony być nie może.
W y b ó r jest zatćm jedyną drogą do osiągnienia go
dności papiezkich. W pierwszych wiekach chrześcianslwa
PAFIEiÓW. 1 1
odbywał sig bez kształtu przepisanego. D u ch o w ień stw u rzymskie obierało papieia, a lud go potw ierdzał okrzy
kami radości; ale w tćm nic było stale przepisanego po
rządku, bo kiedy duch Boży wszystkich ożywia, nie je s t trudno o zgodg i nióma potrzeby praw ściśle opisanych.
Duch moZe się obejść bez kształtu, ale kształt bez d u cha je st martw y; i najlepsze prawa braku cnoty nie za
stąpią. Są jednak prawa potrzebne, ale głów nie dla spo
łeczeństw a średiiićj cnoty. W pićrwszych czterech wie
kach chrześciaństwa, prześladowanie z matemi przer
wami srożyło się na młodociany kościół; pałacem papie- żów, ich kościołom i cmentarzem wiernych, były pod
ziemne pieczary czyli katakumby. W t e d y urząd papiez- ki był stopniem do m ęczeństw a, a ludzie dumni nie ku
sili się o dostąpienie tak niebezpiecznego zaszczytu. Rząd jawnie kościołowi przeciwny, zostawiał mu większą wol
ność i nie mieszał się do świętćj sprawy obioru. Lecz kiedy po trzech wiekach walki, chrześciaństwo wyw ró
ciło bu d o w ę cesarskiego pogaństwo, dusząc ja k H e r k u les węża w kolśbce; kiedy K onstantyn zwyciężył pod znakiem krzyża, kościół wyzwolony stał się mnićj wol
nym. Napróżno pobożny cesarz ustąpił wieczne miasto wiecznćj władzy, przenosząc stolicę swoję nad brzegi Bosforu; nie odjął przez to świeckiej władzy żądzy mie
szania się w sprawy duchowne. J u ż w roku 4 1 8 po wy
borze ś. Bonifacego I, mała liczba u|)ornych o b ra ła an- typapę (przeciw-papieża czyli fałszywego papieża) E ula- liusza, pod wpływem Symmaka prefekta rzymskiego.
Z tej okoliczności papićż rozkazał, aby w ybór dział się nadal porządnie i jednomyślnie. W roku 4 8 3 , O do ak r król Ilerulów , aryanin, zabronił wybierać papieżów bez swego pozwolenia, albo bez potwierdzenia sw ego p re
12 WYBÓtt I KOBONACYA
fekta, udając, że to czyni na pro śb ę zm arłego papieża Symplicyusza: so b ó r zaś rzymski, roku 499, za Sym- maka papieża, ogłosił, że królowie ani inne świeckie osoby nie mają praw a mieszać się do w yboru. J e d n a k Teodoryk król włoski, który wspićrał Sym m aka prze
ciw antypapie W aw rzyńcowi, mieszał sie do w yboru s- Felixa IV. Cesurzowie W scłiodni za Justyniana zdoby
wszy E xarchat, przywłaszczyli sobie w pływ na wybory, ' kazali sobie płacić za udzielenie potwierdzenia. W y brawszy ś. Grzegorza I W ielkiego, księża musieli dać pieniądze Maurycemu urzędnikowi cesarskiem u, aby otrzymać potwierdzenie. K onstanty P ogonat zrzekł się tak niesłusznego haraczu. Późnićj Karol W ie lk i dzier
żył prawo potw ierdzenia z wdzięczności kościoła. O tto n
• cesarz niemiecki przywłaszczył je sobie będąc przyw o
żony na pomoc przeciw B erengerow i królowi w ło sk ie mu, ale ś. Mikołaj II, odjął to praw o cesarzom , a po inm Grzegórz V II b y ł ostatni papićż potw ierdzony przez cesarzow. T eraz pozostało d w orom chrześciańskim j e -
<Jyne i to niepotrzebne prawo wyłączenia jednego z kan-
•lydatów w chwili wyboru. Ten przywilej miały cztery d w o ry ; francuzki, austryacki, hiszpański i portugalski;
*'3 służy tylko dw óm piérwszym, i to ła tw o go w niwecz ocic. Aby m ocarstw o m ogło na wyłączenie swój w pływ Powinno powierzyć je d n e m u z kard y n ałó w może'^^'” większe zaufanie, imię sobie nieprzyjemne;
wa wymienić, ale raz tylko tego pru- ło w ie^ ”>oże użyć. Ztąd wynika, iż kardyna- owie starają ¡„g wywiedzićć imię wykluczonych; jeżeli mie z y n im i je st ten, któ rego chcą wynieść na tro n pa
pież I, ają głosy innemu również wyłączonemu, a gdy ten wy ór wyłączeniem sie niweczy, dopiéro wtedy nie
P A P IE Ż Ó W . 13
podlegli są w wyborze. TraBalo się, że kardynał podo
bnym zleceniem d w o ru obarczony, zdrzymnie sie w sa
mą porę liczenia głosów, a skoro już w ybór za zezwo
leniem obranego potwierdzony, zniweczyć go nie można.
Mówią, że podobnym sposobem pozostało bez skutku wyłączenie Austryi przy w yborze Grzegorza X V I, j e dnak uległość świętćj pamigci papieża d o w io d ła , jak mało są sprawiedliwe podobne przedwczesne obawy.
T rzeba sie już raz było zabezpieczyć nietylko od prze
możnych cesarzów , ale jeszcze od niestałej fali ludu.
W p ł y w ludu nigdy nie był stanowczy, ale miał on bez wątpienia niegdyś większy udział niż teraz w obw ałaniu papieżów. I nic dziwnego; lud nieliczny, pobożny i w y brany, księży swoich blizko znający, m ógł okrzykiem swoim większą mieć powagę w radzie duchownych niż teraz; wtedy podług przysłowia, głos ludu, był głosem Bożym: dziś przeciwnie, wszyscy chrześcian noszą nazwi
sko, ci n aw et, co pogańskim bożyszczom przez swe na
miętności hołdują. Żądać żeby głos ludu był dziś w tój mierze rów nie przeważny, byłoby cbcióć, żeby w pićr- wszych czasach k o śc io ła , poganie głosowali razem z chrześcianami. Prócz tego lud rzymski mógłby się ł a tw o uwodzić raczćj swoją doczesną korzyścią, niżeli po
wodować dobrem powszechnego kościoła: z tych pow o
dów kościół oddzielał coraz bardzićj wyborców z motło- c h u ; żądał od nich coraz większych rę k o jm i, cnoty i nauki. Ztąd wzrosła świetna instytucya kardynałów, którzy byli z początku proboszczami rzymskich kościo
łów , i pozostali ich opiekunami nosząc jeszcze tytuły głównych ś w ią ty ń , lecz razem są książętami kościoła, czyli scnutcm kościelnym. Są zatćm oborcami papieżów mężowie schyleni wiekiem, których białe włosy, spo
1 4 W V B Ó « I KORONACYA
dziewać się każą duszy oczyszczonej od rdzy nam iętno
ści; mężowie oświeceni dłu g ą pracą i nauką, otaczający stolicę nieomylności. Nie powićmy o nicłi co Liwiusz o rzymskich senatorach, że zdawali się raczćj podobne-
*ni do bogów, niż do ludzi; lecz nie bez pow odów u w a la ć ich możemy za zgromadzenie ś w ię ty c h , którzy szkarłatne szaty swoje we krwi m ęczenników ubarwili.
tu miejsce zastanawiać się bliżćj nad tą rad ą kościel
ną; dosyć będzie dodać, że wspomniany Mikołoj II po
stanowił, by kardynałowie biskupi, papieża obićrali, po
tem do tego k ardynałów księży używ ali, a nakoniec d u chowieństwo i lud zezwalali na to i przystępowali do ich Wyboru. Alexander III, już wyłączny w pływ kardynałów zapewnił, stanowiąc na soborze Lateraneńskim III, po
wszechnym X I , żeby papićż był mianowany w iększo- głosów kardynałów , bez udziału ludu i d u ch o -
^ 'e n s t w a , wyklinając każdego, któryby bez tćj w iększo
ści smial się zwać papieżem, a to dla uniknięcia schizmy, nieszczęścia zbyt częstego w dziejach kościoła. Syxtus V, powiększył liczbę k ardynałów do 7 0 , pomniąc na te sło- wa ksiąg Mojżesza: „Z grom adź mi siedemdziesiąt mę
żów ze starców Izraela.... aby podnosili z to b ą ciężar lu - abyś sam nie był obciążony!”
t^'^'®P'’*yj''ciele kościoła, oskarżający go o możnowładz-
*^*“^^80, że k ardynałom wyłącznie powierzył prawo urodT*^' wspomną, że to j e s t możnowładztw o nie WYŻ 'najątku, ale wieku, św iatła i cnoty; jestto nia n i ° r ' prawdziwa, którćj czas ani zaburze- n y nie zatrą. papież wybierany byw a w naj
rozmaitszych klussacłi towarzystwa. Święty Piotr był ry a lem , zanim dusze ludzkie poław iał. Święty Cele
styn y włuściuuiiiem * T e rra di L avoro, Benedykt X I
P A P IE Ż Ó W . 15
synem praczki z Trevigi, B enedykt X II synem francuzkie*
go młynarza, Syxtus V synem włościanina z okolic Mon*
talto w Marchii ankoń»kićj. W reszcie że tylu innych pominę, ostatni papióż Grzegorz X V I był synem pieka
rza z Belluno w stanach weneckich.
Jeżeli kościół poważa ub ó stw o urodzenia, widząc Boga swego urodzonego w stajence, w ychow anego w małym d om k u ubogiego cieśli, to ceni tém więcój ubóstw o d o b ro w o ln e i ściślejsze wypełnianie r a d i przykładów Zba
wiciela. Z cienia tych pokornych klasztorów, gdzie za
konnicy ślubują ścisłe posłuszeństw o, występowali czę
stokroć je dynow ładzcy chrześciańskiego świata. Bo któż najiepiéj umie rozkazywać, jeżeli nie ten , co chętnie jest posłuszny? nikt lepiéj nie zdoła stosować wolę do prawa Boskiego jak ten. co własnej wyrzekł się woli. Najle
piej szafuje skarbam i kościoła ten, co ślu b o w a ł ub ó stw o i dobrow olną jedyną wolną wspólność d ó b r z braćmi.
Z liczby tych miłośników czystości, co w samotności celi i k la u z u r y , i w towarzystw ie pobożnych b r a c i , nieufni sobie, szukali i znaleźli tysiączne rękojmie od pokus świata; co postem i czuwaniem podbili zbuntow ane cia
ło , a modlitw ą, czytaniem i rozmyśluniem podnieśli d u cha, wychodziły częstokroć świeczniki, godne jaśn ićć nadprzyrodzonym blaskiem pośród namiętnćj nocy świa
ta. Som zakon Benedyktynów dostarczył 2 5 papieżów, z których ostatni był Pius VII. Tćjże reguły Cystersów 4 było papieżami, Klu niaków 4 , między nimi Grzegórz VII. Z zakonu K artuzów papieżów było 2 , Karmelici podobnież 2 papieżów zpośród siebie liczyli. D om ini
kanie 4, między nimi święty Pius V. Franciszkanie 5 , prócz lego 3 papieżów w sukni świętego Franciszka grzebać się kazało. K anoników regularnych L a te r a neń-
16 WVBÓR I EORONACVA
skich 3 0 było papieżami. Jezuity nie było żadnego, chociaż kardynał Belarmin miał wiele głosów , a Lainez trzeci
‘ch generał, ucieczką sie od tćj godności r a to w a ł.
Przez długi czas kościół tćż nie miał względu na na
rodowość papieżów, i wybićrał icb ze wszech lu dów chriesciańskich, chociaż naturalnym biegiem rzeczy, wy
bór najczęściej padał na W ło ch a, a zwłaszcza na Rzymia
nina. J e d n a k W i k t o r I i Melchiadel byli rodem z Afry- Kajus i J a n IV ze Słowiańskićj Dalmacyi. N iem ców papieżów 6, z których 2 Sasów i 2 B aw arów . S y-
•■yjczyków G, Francuzów 1 0 , G reków 14, 2 Portugal-
‘^^yków, 2 Hiszpanów z rodziny Borgia, Anglik 1, Adry- an I V ; Polak Hozyusz, prezes soboru trydenckiego od- inówił godności papiezkićj. Francuzi co najwiecćj po ach papieżów liczyli w swoim narodzie, przez zby
teczne przywiązanie do ziemi rodzinnćj, zagrodzili niemal
^•Jdzoziemcom drogę do papieztwa, bo Klemens V F r a n iu* z rodziny de Got, arcybiskup miasta Bordeaux, będąc papieżom, do Rzymu nie przyjechał, lecz w L y o - 1305°*^^” '^ " ^ ^ ^ ’ stolice do Avinionu p rz e n ió sł, roku
^ *. **®dohnież pięciu następców jego Francuzów Urb Rzymem rządziło. W p ra w d z ie piąty z nich
^ał od k Rzym, wylądowawszy w Kornecie żą-
00 F 1 Egidyusza sprawy z jego rząd ó w , na miast^odz^*!^'^^**"^'^^^'“^ '''ó* kluczów pstwo i J e d n a k odwiedziw'szy swe bisku-
Piotra odwiedziny cesarza Karola IV,
w ró cit do o j a , " ™ ; ' ■'““ " I N eo p » liU il,k iij. U rban V I I J J " j ® w oj^ |. W tym c z a s ie w s z y s c y n ie m a ar yn a o w ie b y li F r a n c u z i, a ci c o n ie n a le ż e li d o
g o n a r o u . p r z y z w y c z a ili s ig d o ła g o d n e g o p o w ie tr z a I r a n c y , p o łu d n io w ć j . W y b r a li w ię c L n o w o Francuza
■r»ni I . S l j c i e ń l 8 4 7 . 3
P A P IE Ż Ó W . 17
Grzegorza X I , ale te n p apież, czyto na prośby ludu r/ymskiego, czy dla nalegania świętćj Katarzyny Seneii- skićj i święlój Brygidy, postanowił powrócić do p raw dziwego siedliska swego. Mówig, że ganiąc pewnego biskupa że nie przebywa w swćj dyecezyi, usłyszał od niego przykrą od p o w ied ź, że papićż także na stolicy swojćj nie siedzi. Poruszony tą p rz y m ó w k ą , tćm ł>ar- dziej śpieszył sig z powrotem, chociaż musiał swój wy
jazd kardynałom taić. Płynął R odanem i morzem, no
cował w kościele świętego P aw ła za muram i, i tam mszę odprawiwszy z rana wjechał do Rzymu. Na przyję
cie jego stali uradow ani mieszkańcy ze świćcami, od zam
ku św. Anioła do kościoła św. Piotra. Tym sposobem kościół był owdowiały przez panowanie 7 papieżów i przez lat 7 0 . Przez ten czas Rzym osierocony cierpiał od wojen domowych i nieładu zwykłego w średnich wiekach; kościoły św. Jan a L ateraneńskiego i św. Pio
tra były spustoszone. Po śmierci Grzegorza X I, jak m ó
wi W ie tro w s k i (Historia magni sismatis Occidentalis) i IJzowski Dominikan Polak, który pisał dalszy ciąg dzie
jów kościelnych Baruniusza, lud rzymski smutnćm nau
czony doświadczeniem tej prawdy, że pańskie oko konia tuczy, chciał koniecznie papieża Rzymianina wołając; R o m ano lo volemo; kardynałowie odpowiedzieli, że wybiorą najgodniejszego, i byliby pewno jeszcze Francuza obrali, gdyby stronnictw o Limuzynów innych F r a n c u z ó w nie zniechęciło. W y b ra n y został arcybiskup Barski ze sta
nów neapolitańskich, lecz że nie był Rzymianinem, k a r
dynałowie bojąc się ludu, posadzili na tronie tymczasem kardynała św. Piotra in Yimoli, który miał udawać p a pieża i przyjmować hołd ludu, póki jego towarzysze nie ukryją się w miejscu bezpiecznem; ale sprzykrzywszy so
1 8 W Y IIÓ K I K O n o N A C Y A
bie tę niewdzięczną rolę, wyznał z płaczem, że papieżem
•iie jest. L u d rozgniéwany oblegał kardynałów w zamku świętego Anioła, ale ci oświadczyli, że papieża ruz obra
nego odmienić nie mogą, i wysłali Agapita Kolonne, że
by umysły uspokoił. Ł a tw o się uśmierzyli Uzymianic d o wiedziawszy się kto był obranym, ale niektórzy z kardy
nałów obruszeni na papieża zebrali się w Anagni, obrali tam antypapę Klemensa VII, i ujechali z nim do Avinionu, r» schizma opłakana trw a ła lat 2 9 , i w stępow ał anlypa- jeden po d ru g im , dopićro na soborze konstan- cyeńskim papićż Jan X X III złożył władzę, przeciw-pa
pieże Benedykt X III i Grzegórz X łl złożeni zostali, a na stolicę Piotra wyniesiony został Marcin V Colonna.
® s>ę to w przytomności Zygm unta cesarza, który przysiągł posłuszeństw o rozkazom biskupów, i sam wy- od nich przysięgę, że za dziesięć dni papieża obiorą, tym wyborze miało udział 6 biskupów angielskich, Irancuzkich, 6 hiszpańskich, G niemieckich i G wło-
* • Rycina koronacyi Marcina V, znajdowała sie w ko-
*^®'^oOiibioru Z a łu sk ic h , przy opisie E bercharda era, sporządzonym na rozkaz elektora saskiego. Od cudzoziemcy wybierani byli na rzym- tu w ostatni był A dryaa VI, rodem z U trech- d y n a łó w ^ " ' 1 5 2 2 . Tkwiło zawsze w uszach k a r- lus bvł"^ francuzkich papieżów: że kiedy Kamil- kardynal'Lie T í '
dobra kościoła o 's o ? g o to w o ś ć poświęcenia dla
’‘' ‘stego przywiązania do ziemi ro d zin nej, wyznając nieroztropnie, że jeśli będzie papieżem, K n ^ o w będzie R . y ^ e m . Papa, Cracovia R om a.
Nie masz w aru n k u obieralności co do wieku, i kilku było papieżów 2 0 lub 301etaich. J ed n ak po większój
P A P IE Ż Ó W . 19
części wynoszą na tę najwyższą godność samych sędzi
wych starców. Myśl tajemna kardynałów , którzy pragną przeżyć papieża aby nawzajem mogli być obranemi, zga
dza się w tćj mierze z przystojnością i potrzebą kościo
ła . Każdy bow iem przyzna, że jeżeli starość ludzi zepsu
tych bywa częstokroć niedołężna, to sędziwość mężów pracowitych, zdrowych i cnotliwych, jest najpiękniejszą porą życia, je st pogodną jesienią po burzliwem lecie, niosącą błogie owoce pracy i żniwa nauki. Zwłaszcza w rzeczach kościelnych, gdzie więcćj znaczy starożytność poditń i nieodmienność wyznania, niż ruchoma fala co
dziennych myśli i wypadków; korzystna jest dla najwyż
szego pasterza starość, rękojmia stałości w cnocie, n a u ki i mądrości.
Raz się zdarzyło, że człowiek świecki był rzymskim biskupem obwołany, i po wyborze dopićro pićrwsze święcenia otrzymał. Ale Stefan IV zakazał podobnych nadużyć; bo jakże arcykapłan nie ma być brany z rzędu k a p ła n ó w , z duchownego pokolenia L evi? Jakże stróż najwyższćj nauki Chrystusowej, nie byłby powołany ze stanu przeznaczonego na pilnowanie tójże nauki, i na sprawowanie Najświętszych Sakram entów poświęcone
go? Rzeczony Stefan IV na soborze rzymskim w roku 7 6 9 przeciw antypapie Konstantynowi zebranym, posta
n o w i ł , oby papićż był obrany z liczby k ard y n ałó w ; ale te n rozkaz nigdy wyłącznie spełniony nie był, i liczymy potćm 15 papieżów niekardynatów. Ostatni z nich był U rban VI roku 1 3 7 8 . O d tego czasu wszyscy papieże wybrani, należeli w przód do grona kardynałów; jednak na konklawie A dryana VI i Klemensa V I I , wiele miał g łosów Mikołaj Leonebergh Dominikan, a na konklawie Benedykta XIV ksiądz Barberini były generał Kapucy
‘20 W V nÓ R I KOnO NACVA
nów , oba niekardynali. K ardynał Lam bertini później pa
pieżem obrany pod imieniem Benedykta XIV, uczy nas w pismach swoich, że kardynałowie powinni wybrać mię
dzy sobą jeżeli znajdą godnego, jeżeli nie, to w kościele rzymskim szukać powinni, a gdyby w liczbie księży rzym
skich nie znaleźli g o d n eg o , powinni obrać cudzoziemca.
I zapewne, oprócz rękojmi wiekszćj znajomości rzeczy, kardynałowie znani są powszechnie ze swoich cnót lub przywar, a zwłaszcza znają sie między sobą; łatwićj więc światły w ybór między nimi uczynić, niżeli błąkać się między ludźmi nieznanemi jeszcze, ukrytemi w ciemno
ściach skromnego położenia, lub w e mgle odległości.
W yczerpaw szy w arunki w ymagane od oborców i obie
ranych, przejdziemy do sposobu jakim się w ybór odby
wa, u tym je st tak nazw ane Conclave. Ten łaciński wy
raz, znaczy miejsce zamknięte na klucze, i może się prze
tłumaczyć polskim wyrazem: zakluczenie. Dla ludu, któ
ry nie chciał się n aw et zamykać w murach miasta przy wyborze króla swego, ale na szczerćm i nieprzejrzanym błoniu, w prawdziwym żywiole swoim, wolę swoję po
znawał; może ciekawy będzie kształt elekcyi zupełnie odmienny, nie na króla je dnego kraju, ale na prymasa całej rzeczypospolitćj chrześciańskićj.
Przed trzynastym wiekiem, wyniosłe grono wyborców nie bywało zakluczone; każdy mieszkał w swoim domu i co dzień zjeżdżali się lub schodzili w kościele W a ty k a ń skim albo Lateraneńskim . Zdarzyło się, że po śmierci Kle
mensa IV, roku 1 2 6 8 , kardynałowie zebrali się w m i e ście W ite r b o w celu obrania następcy, ale żadną miarą zgodzić się m e mogli. Było ich wtedy 1 8 , zakluczenie trw ało 2 lata i 9 miesięcy. Nie mogły ich skłonić do zgody prośby Filipa III króla francuzkiego, Karola neapolitań-
P A P IE Ż Ó W . 21
skiego i św. Bonawentury przytomnego wtedy w mieście W ite rb o . Z rady tego sługi Bożego, lud zamknął k a r dynałów w miejskim ratuszu, a gdy i to nie pomogło, zdjął dach tej budowy, aby ich swary dśszcz gasił, u s ło ń ce do zgody zagrzewało. Nareszcie wybrali 6 kardynałów na kompromis i zgodzili się, że za papieia tego wszyscy mieć b ę d ą , kogokolwiek oni obiorą, Ci Ü obrali pa|)ie- ie m T eobalda Visconti, arcbidyakona leodyjskiego, nie- kardynało, który przybrał imię Grzegorza X, Ten pnpiói chcąc zapobiedz nadal tak niebezpiecznemu zgorszeniu, i przyrons'*^ kardynałów do prędkiej zgody, u/,ył dozna
nego le k a rstw a , i postanowił roku 1 2 7 4 na soborze lyońskim prawo o zakluczeniu. P ra w o ło Grzegorza X jest dotychczas podstawą zakluczenia, chociaż w n ie k tó rych szczegółach złagodzone; treść jego była n a stę p u ją ca: W dziesięć dni po śmierci papieża, w pałacu gdzie u m arł, zgromadzają się kardynałowie, biorąc z sobą tyl
ko po jednym słudze. Wszyscy muszą razem mieszkać bez przegród i przedziałów, zamknięci ze wszech stron żeby nikt nic m ógł wejść do nich. Posłuchania tylko za zezwoleniem wszystkich i publicznie przyjmują; listu ż a dnego odbićroć ani pisać nie mogą; to wszystko pod ka-.
rą wyklęcia. Je ść im przynoszą przez okno z a k ra to w a ne, ale po trzech dniach tylko jednę potrawę; po 8 dniach pościć muszą o chlebie i w'odzie. Nie mogą pr/ez czas zakluczenia pobićrać d o chodów papiezkich ani własnych.
Urzędy wszystkie prócz kamerlinga i penitencyarza usta
ją. K ardynałow ie niezamknięci w Conclave głosować nie mogą. Wszyscy powinni zaniechać osobistych wi
doków i mićć tylko na celu dobro kościoła. Nie można dla wyboru nic dawać, obiecywać, prosić, ani brać. Mia
i > 2 WYUÓR 1 KORONACYA