• Nie Znaleziono Wyników

Kolportaż nielegalnych wydawnictw - Wit Karol Wojtowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolportaż nielegalnych wydawnictw - Wit Karol Wojtowicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WIT KAROL WOJTOWICZ

ur. 1953; Łańcut

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe niezależny ruch wydawniczy, opozycja w PRL, życie polityczne, kolportaż, ulotki, „Zapis”,

„Spotkania. Niezależne Pismo Młodych Katolików”

Kolportaż nielegalnych wydawnictw

Zanim zaczęły się te historie z drukarnią, to w pierwszym okresie dostałem plik ulotek i wciskałem je kolegom, do których miałem zaufanie. Jankowi Stepkowi dałem jakąś partię i on ją przyjął, a po pewnym czasie okazało się, że to on je przepisywał na maszynie. Musiał się wtedy ze mnie nieźle nabijać.

Później na potrzeby kolportażu wykorzystywane były głównie plecaki lub torby, czasem jakieś paczki, pociąg, autobus, samochód prywatny, różnie. „Zapis” i wczesne rzeczy to albo woziłem sam w początkowym okresie do Warszawy, albo przyjeżdżali do nas ludzie i odbierali. Kolportażem „Spotkań” już się nie zajmowałem.

Staraliśmy się uważać, ale jak dzisiaj patrzymy na swoje pewne kroki, to były one absolutnie śmieszne. Miałem dowód na istnienie opatrzności, że nam się wtedy nic nie stało, bo powinno się coś stać, powinniśmy wpaść. Pamiętam dramatyczny moment, kiedy nie było jak przerzucić bibuły, już zaczęło być gorąco, udało się powielacz zabezpieczyć, ale pozostał jeszcze cały plecak z tzw. kominem wypełniony egzemplarzami jakiegoś wydania. Trzeba było go gdzieś przenieść i nie było komu, więc wziąłem ten plecak i go niosłem. Byłem chyba na ul. Skłodowskiej, kiedy urwał mi się pasek i ten cały plecak rymnął o ulicę, a szło dwóch milicjantów. Ja już widziałem, że to koniec mej wędrówki, ale szli jacyś księża i powiedziałem do jednego z nich: „Czy ksiądz może mi pomóc?”, tak bardzo nachalnie, i chyba go mocniej za rękę ścisnąłem, on na mnie popatrzył i wtedy razem z drugim księdzem założyli mi ten plecak na plecy i w trójkę oddaliliśmy się gdzieś na bok. Milicjanci patrzyli, co się dzieje, ale udało się.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-10-04, Łańcut

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Anna Paziuk, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie trzeba było nikogo gonić do kościoła, bo jak ksiądz Sedlak miał mówić kazanie w kościele wizytkowskim, to kościół był pełen. Data i miejsce

I na stalowni martenowskiej – to nie wszyscy wiedzą, to była stara stalownia, jak wstawiało się takie wlewnice pod wlewanie stali, to się wykładało taki płytami, a do

Pierwszy był „Folwark zwierzęcy” [George’a] Orwella, ale ten „Zapis” był szczególny, bo mieliśmy świadomość, że otwiera się nowa era wolnego obiegu, że to

Papier nazywało się pieluchami, denaturat sokiem – „trzeba kupić parę pieluch i kilka butelek soku”. Oczywiście należało to robić sukcesywnie w różnych

Ale myślę, że równie źle było domywać ręce z farby drukarskiej, bo to też było niełatwo, jeżeli nie miało się żadnych rozpuszczalników. Każda z tych metod niosła za

Napisaliśmy razem z Andrzejem Malinowskim cykl reportaży [kryminalnych] pod tytułem „Wirusy”, który ukazywał się przez kilka kolejnych dni w „Kurierze”..

W sąsiednim przedziale był facet, który był ubolem, a ja obok z tymi bagażami… W korytarzu, przy papierosie, ubol mówi do mnie: „My się chyba skądś znamy….. Mam

To jeden był ksiądz Edward Cąkała, a drugi nazywał się Wacław Zalewski.. To też był z [rodziny] ziemian,