• Nie Znaleziono Wyników

Spółdzielca Lubelski. R. 4, nr 37 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Spółdzielca Lubelski. R. 4, nr 37 (1920)"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

K o k IV . Xs 37. L u b lin , 12 w rz e ś n ia 1920 r. C e n a 20 hal.

S P Ó Ł D Z IE L C A

Redakcja i fldmin.: Bernardyn-

j I f I | j L ' I Q l/* I

Prenumerata półroczna z prze ska 2, otwarta od 6 do 8 wiecz. | I A I I I I . I ,ł 1 1 \ I sylką pocztową — 4 korony

Tygodnik wydawany staraniem U/ydz. Spot.-U/ych. przyLub.Stou/.Spoż.

S p o ż y w c y — ł^ ć ? c ie się I

SYTUftCm RPROttHZftCYJNfi

Stoimy w przededniu głodu. Ju ż od kilkunastu dni lud­

ność Lublina nie otrzymuje chleba i przejada mąkę, którą otrzy­

mała w połowią sierpnia, a o nowym chlebie ani słychu...

Podobno kontyngient zebrać nie można. Właściciele grun­

tów, okupowanych przez boiszewików tłomaczą sie, że okupanci wszystko zabrali — reszta kraju musi żywić armję.

0 miastach nie myśli się wcale.

Jednocześnie i targi opustoszały. Po pierwsze dlatego, że wieśniacy zajęci są obecnie kopaniem kartofli i zżynaniem ka pusty, podrugie dlatego, że im cennik nie dogadza. Kartofli niema wcale. Właściciele majątków, nie chcąc przekraczać norm cenikowych — zgadzają się oddawać korzec kartofli za 240 ma rek, ale każą sobie samemu je kopać. Kto więc może, idzie za miasto, do dworów z motykami i lam zdobywa zapasy na zimę kto zaś nie ma czasu czy sit, pozostanie bez kartofli.

Drzewo coraz droższe i stanie się luksusem, węgla brak zu­

pełny. Niema wagonów na przywiezienie go z Zagłębia.

1 strach pomyśleć, co to będzie w zimie. Głód i chłód.

Ale cóż na to Wydział Aprowizacyjny ? Czy myśli cośkol­

wiek? Dlaczego nie ogłosi żadnego komunikatu, klóryby praw­

dę ludziom powiedział i zmusił każdego do starania się o chleb powszedni na własną rękę. A tak każdy czeka, aż mu W y dział da.

Powinno się ogłosić plan działania na jesień i zimę, po­

winno się powiedzieć na co ludność może oczekiwać, a na co nie, aby kiedy cięższe jeszcze czasy nastaną całej winy nie skła­

dano na Wydział.

Pozatem należałoby przez delegację miejską i posłów przed­

stawić dokładnie w Ministerstwie Aprowizacji położenie miesz­

kańców Lublina. W iem y, że jest źle naogół, ale przecież coś

zrobić potrzeba, aby ludność z głodu nie t>yła zmuszoną umierać.

(2)

‘2 „SPÓŁDZIELCA*

Ns 37.

NOTATKI HANDLOWE.

Trudności aprou/izacyjne. Dokładamy wszelkich starań, aby zaopatrzyć w towary nasze sklepy i zrobić zapasy na zimą — na- potykawszy trudności prawie nie do przezwycięzenia. Przede- wszystkiem brak gotówki. Na zrobienie zapasów potrzeba kilka miljonów marek, a skąd je wziąć, kiedy banki prawie zawiesiły swoje operacje i pożyczyć pieniędzy nie chcą! Dalej musimy trzymać się cennika, a po tych cenach nikt towarów sprzedać nie chce. Owszem kartofli można dostać, ale, jak już wspemi- naliśmy wyżej, potrzebaby zorganizować całą armję kopaczy, utrzymanie której niepomiernie podniosłoby cenę kartofli, a sprzedawać je można tylko po cenie cennikowej.

Ale zrobimy co będziemy mogli, wiele nie obiecując.

Kłopoty również wielkie mamy ze sprowadzaniem towarów z Warszawy. Jeszcze w miesiącu lipcu zapłaciliśmy w Związku Robotniczym za większą partję towarów, między którymi miała być i łokciówka. Tymczasem koleje przestały przyjmować ła­

dunki towarowe, a łokciówka w Warszawie została zarekwiro­

wana dla wojska. Aby choć część tych towarów sprowadzić do Lublina wysyłamy swoje konie.

W ubiegłym tygodniu na platformie, zaprzężonej w 3 ko­

nie, przywieźliśmy herbatę, kawę i kakao, w tygodniu nadcho­

dzącym wysyłamy konie po bielidło i olej.

Ciężkie naprawdę czasy.

miód w dobrym gatunku sprzedajemy w naszych sklepach.

SÓI. Wydział Aprowizacyjny wyda nam wkrótce większy ilość soli ciemnej, którą sprzedawać będziemy członkom i nie- członkom do 4 kilo na osobę.

Ogród. Resztę owoców zrywamy. Jab łk a mogą członko­

wie nabywać w nieograniczonej ilości. Niewielkie ilości kartofli i buraków, jakie otrzymamy z ogrodu— przeznaczamy dla na­

szych gospód.

Sklepy nasze otwierane będą o godz B e|. Ponieważ przed godziną 8-mą rano w sklepach naszych prawie zawsze są pustki, sklepy nasze z dniem 15 września otwierane będą o godzinie 8-ej rano.

Redaktor i wyd. odp. J ó z e f Dominko. Druk, Lub. Spółki Wydaw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

na Kalinow szczyżriie,

Do Związki Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych oraz do poszczególnych kooperatyw do Związku należących, zwraca się w ostatnich cz sach Ministerstwo Handlu i

Ponieważ w bliskości każdego z tych szybów mieszkają górnicy— otrzymuje się połać wielką ziemi, zamieszkałej w przeważnej części przez robotników w

Pomimo, iż wielu członków dopełniło swoje udziały, to jednak jest dużo takich, bo około 700, którzy 'należąc do S-nia od roku i dłużej, nie dopełnili

wiciela władz wojskowych, sprzeciwili się mu jednak niektórzy z robotników, którzy byli zdania, że nie warto się z nikim wią­.. zać w takich

odniosły ten skutek, że „neutralni" mogli się przekonać, iż kooperacja nie może nie opierać się na pewnych warstwach społecznych, a neutralność prowadzi

Zarząd S-nia, mając nieraz możność nabycia większej ilości towaru, biedzi się, skąd wziąć na to funduszów, wreszcie zmuszony jest wziąć tylko tyle towaru,

wogóle'wchodzą w samą istotę gospodarki i rachunkowości S-nia. Poprzednie W alne Zebrania masowe, a więc wykluczające wszel­.. kie skupienie myśli i robienie