• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski 1926.01.02, R. 6[!], nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski 1926.01.02, R. 6[!], nr 1"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Konto csekowe p. KqO» Powari 252WVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA s

w iw n ied zialek , w śro d ę i p iątek 1’3, — B etlak eja i ad m iiijs!racj> ’.

: J. M ick iew icza 11. — T el. 8 0 .---- 50 g r. R ab atu u d ziela się jrzy

8 H rrY n o T n .if T Z n o g ło szen ia p o b iera się e d n -ie r. a

i v z g l(J> jZ ivlIi< l. n im . (7 k .m .i — 10 g r., za ' c kI >iuy •, I n a stro n ie 3 -łam ow ej w w iad o n o ścich p o to czn y ch 30 g r. i 5 n a p ierw szej stro n ie

częstein o g łaszan iu , razy ty g od n iow o i to S k rzy n k a p o czto w a

---zn ajd u je s i; p rzy Lt t EŁ..W- .—MW*

rałsła • 'rrDf»si na miesiąc . W eks- S x Ł3.v<Ł. podyejti^Ozł., z odnoszeniem przez | pocztę 2*> gr. więcej. W wypadkach nieprzewidzia­

nych, przy wstrzymaniu przedsiębiorstwa złożeniu pra­

cy, przerwaniu koninnikacji, otrzymujący nie ma pra­

wo ż^dać pozatenninowych dostarczeń gazety, lub fwr&Łu eany — abonamentu. Za dział ogłoszeń re- . ...— dakcja nic odpowiada. ---

Wąbrzeźno, sobota 2 stycznia 1926 r. Rok VI

Nr. 1

E uropa i P olska u progu N ow ego R oku.

Pogląd na sytuaeją obecną i wskazania na przyszłość.

N a zegarze dziejow ym dobiegła chw ila przełom u.

R ok stary niby ziarno piasku stoczył się w czasu przestrzenie.

I nadeszła chw ila, w k tó rej zastanow ić się m usim y nad ty m m inionym okresem czasu, aby n a przyszłość now e w yciągnąć Snauki, a zara­

zem otuchę i w iarę dla dalszych dla dobra R zeczypospolitej poczynań.

P rzez cały kończący się dzisiaj rok nie zdo*

lała jeszcze ludzkość, m im o szeregu ow ocnych w ysiłków w yleczyć się z ran , które zadała jej długoletnia niebyw ała dotąd w dziejach narodów w ojna w szechśw iatow a. G łów ne ar­

terie i n erw y życiow e w szystkich państw i na rodów św iata pozostały jeszcze nadal, choć dziś już w zm niejszonych znacznie ram ach w stanie paraliżu, jakiego nabaw ił je w strząs w ojenny.

I pow oli dopiero siła życiow a urucham iać po­

czyna schorzały organizm społeczeństw ; ale cho­

ciaż głów ne objaw y tej choroby zostały już poko ­ nane, jej dalsze sym ptom y trzy m ają w niezdro­

w ym uścisku św iat cały.

P o siedm iu latach pokoju pokazuje się, że ludzkość całego św iata tw orzy pew ien zw arty organizm , który nie m oże stać się zupełnie zdro­

w ym , gdy jeden z jego członków dotknięty jest choćby ju ż m niej ciężką niem ocą.

O czyw iście w tym w ypadku [najw ięcej cier­

piącą jest E u ro p a. N ajpotężniejsze jej państw a zrujnow ane zostały przez w ojnę i jej n astępstw a n a polu ekonom icznem i w skutek tego E u ro p a znacznie zubożała. E konom iczna klęska E u ro p y dotknęła w dużej m ierze i d ru g ą półkulę św ia­

ta, k tó ra do nia dzisiejszego jeszcze odczuw a ten chorobliw y stan na sw ojem życiu gospodar- czem . P rzedew szystkiem straciła A m eryka w E u ro p ie głów nego klijenta i w ielkiego dłużnika, który w obecnych w arunkach, albo zupełnie w y­

płacalnym być nie m oże, albo też z w ielką p rzy ­ chodzi m u to trudnością.

M ało jest dotąd nadziei, aby życie ekono­

m iczne E u ro p y w krótkim czasie pow róciło do norm alnego, przedw ojennego stan u . O prócz A nglji, której silny, odporny organizm najm niej m oże z państw w ojujących odczuł w strząśn ien ia w ojny, dw a przede w szy st kiem p ań stw a. F ran cja ; i N iem cy oddziałują n a trw anie w dalszym cią- ! gu tego chorobliw ego stanu. Z w ycięska F ran ­ cja nie odbudow ała się jeszcze zupełnie i nie pow róciła do norm alnego stan u . N iem cy, ten głów ny, choć po trak tacie w L ocarno u k ry ty nieprzyjaciel F ran cji nie w yw iązuje się dosta­

tecznie z p rzy jęty ch trak tatem w ersalskim obo w iązków , ciągle jeszcze usiłując zachow ać po zory niew ypłacalnego dłużnika. N ieu reg u lo w a­

ne w zupełności sto su n k i m iędzy w ierzycielem j

F ran cją i dłużnikiem — N iem cam i w y tw a­

rzają n a schorzałym organiźm ie E u ro p y ciągle jeszcze now e kom plikacje, przeszkadzające po­

w rotow i do norm alnego stan u . W ty ch w aru n­

kach ani w e F ran cji, będącej przed w ojną obok A nglji głów nym bankierem E u ro p y , ani w N iem czech, zalew ających F rancję sw oją produk ­ cją przem ysłow ą, nie m ogły ustalić się w arunki norm alnego, zdrow ego gospodarczeg o życia.

R ów nocześnie z bilansu ekonom icznego E u -’

ro p y u su n ął się jeden z najżyw otniejszych do niedaw na czynników : R osja. T a R osja, która przed w o jn ą zasilała przeludnione przem ysłow e k raje i p ań stw a E u ro p y sw oją p ro d u k cją rol­

niczą i surow cam i — jest dzisiaj pom im o sw o­

ich przyrodzonych skarbów i zapasów , najuboż­

szym krajem E u ro p y, zdziesiątkow anym przez głód, epidem ję i inne groźne n astęp stw a w iel­

kiej rew olucji socjalnej, jak a zrujnow ała podło­

że daw nego jej życia. R osja daleką jest jeszcze od u stalen ia trw ały ch sw oich fundam entów p ań­

stw ow ych i gospodarczych.

W skutek różnych pow odów do rów now agi sil nie doszły i inne zw ycięskie państw a E u ro ­ py, ani resztk i starych, zdruzgotanych w ojną, an i też now e, m ocą trak tatu pow ołane do życia organizm y państw ow e.

D o o statn ich należy i P o lsk a chociaż nie jest ona now ym , nieznanym w E uropie tw orem państw ow ym .

R zucona w odm ęt europejskiego chaosu, za­

nim zdołała ustalić sw ój rząd i skonsolidow ać stosunki społeczne, zanim odbudow ę sw oją pod bezpieczny dach w prow adziła — stanęła P olska w obec niezm iernych trudności. I jakkolw iek w gorączkow ej sw ojej pracy w iele popełniła, błę­

dów i w iele w obec sw ojej przeszłości zaw in iła, nie u traciła przecież g ru n tu , na którym dalej rozbudow ę sw ą prow adzić m oże.

=^- ***********1 **o*******w . - ---E

przez u sta now ego m in istra sk arb u ukazała się n ag a i straszn a w sw ej rzeczyw istości praw da.

D ow iedzieliśm y się, że nasze życie gospodarcze, które od sam ego początku w skrzeszenia zjedno ­ czonego p ań stw a ani razu nie stanęło na silnych nogach, tym razem załam ało się w sposób k ata stro f alny.

K ry zy s ten w ciąż jeszcze przeżyw am y. B rak kapitałów k red y tu dotkliw ie oddziaływ a na ca­

łość rozw oja naszego życia gospodarczego. P rze­

m ysł nasz w skutek zbyt drogich kosztów p ro ­ dukcji dusi się w ciasnych ram ach , nie m ając z m ałym w yjątkiem nigdzie praw ie rynków zby­

tu . O dbija się to k atastro faln ie na dobrobycie p ań stw a i jego obyw ateli, pow odując ogólny za­

stój w fabrykach, w handlu, a rów nocześnie bez­

robocie i jeszcze w iększy brak kapitałów . W raz ze spadkiem naszego pieniądza straszliw a h y d ra drożyzna przekroczyła już w ro ta n aszero pań;

stw a, przynosząc z sobą atm osferę ru jn u jącej państw o pogoni za łatw y m zyskiem . O gólne zu­

bożenie panuje dziś w iększe, niż w czasie in flacji.

W ątp liw em to będzie pocieszeniem , jeżeli po ­ w iem y, że obecny k ry zy s gospodarczy, jak i w P olsce przeżyw am y, łączy się w przew ażającej części z ogóioem zubożeniem pow ojennej E u ro ­ py i usunąć go w ciasnych ram ach sam ej P o l­

ski, jest zd ajesię niem ożliw ością. D opóki E u ro ­ p a nie pow róci do norm alnego, przedw ojennego życia, skutki tego chorobliw ego stan u m e prze­

słaną odbijać się ujem nie na życiu gospodarczem naszego państw a.

P ow ierzchow ne załagodzenie tego k ry zy su u z y s k a ć m o ż e P o ls k a s a m a o tyle o ile naród cały nie oglądając się na w ysiłki sa­

m ego tylko rząd u p rzy stąp i do intensyw nej p ra­

cy dla dobra całego k raju .

D otychczas odsuw aliśm y się od tej pracy, spychając ją n a b ark i ludzi, rządzących krajem , nie rozum iejąc w idocznie jeszcze, że k raj bez obyw ateli jest próżnią i żaden rząd bez w spół­

pracy całego narodu chorobliw ych w arunków w k raju usunąć nie m oże. Z rew idow ać trzeba dotychczasow e system y pracy, szukać now ych m etod, a przedew szystkiem zrew idow ać dotych­

czasow e poglądy na p atrjo ty zm . P o trafim y le­

p iej, niż inne narody kochać O jczyznę, brak nam jednak praktycznego zm ysłu do pracy na polu uarodow em , społecznem i gospodarczem .

D rugim elem entarnym w arunkiem p o p raw y obecnych stosunków jest pow szechna oszczędność ze stro n y najuboższego choćby obyw atela. D ro­

g ą oszczędności zdobędziem y potrzebne kapita- ły dla rozw oju przem ysłu i już tem sam em sy­

tu acja ulegnie korzystnej zm ianie, przedew szy- stkiem zniknie jed n a z najdotkliw szych klęsk

— bezrobocie. D rogą oszczędności zdobędziem y rów nież rów now agę budżetu, a tem sam em n a­

praw im y k u rs pieniądza i odsuniem y straszliw e w idm o drożyzny. U przytom nić sobie m usim y, że k raje i narody bogacą się jedynie w ytężoną p racą i daleko idącą oszczędnością.

H asło: O szczędność i praca w ytężona n ie­

chaj będzie naszą ideą przew odnią w zaczyna­

jącym się now ym roku i w dalszem usilnem działaniu dla dobra P olski i Jej C hw ały.

W ąbrzeźno, dnia 1. I. 1926 r.

Zlikwidowanie internatu przy szkole Marynarki w Tczewie

W arszaw a. W W arszaw ie rozeszła ’“się n ie­

spraw dzona jeszcze pogłoska, że m in isterstw o przem ysłu i handlu zam ierza ze w zględów oszczę­

dnościow ych skasow ać a in tern at przy jed y n ej polskiej S zkole M ary n ark i w T czew ie.

Z nadchodzącym Nowym 'Rokiem składamy wszystkim naszym Czytelni­

kom, Przyjaciołom i Korespondentom serdeczne życzenia

Dosiego Roku.

Szczęść \)Jam Boże w tym Nowym Roku tak w życiu prywatnem jak i w pracy na niwie społecznej. Szczęść Bo­

że wszystkim we wszystkich wysiłkach dla dobra naszej ,,Najjaśniejszej Rze­

czy pospolitej:

R&dakcja ,.Głosu Wąbrzeskiego11.

- *==D

T o też dzisiaj, gdy sięgniem y m yślą w b u­

rzliw e lata krótkich dziejów naszej odrodzonej O jczyzny, z tej choćby tylko jed yn ej okolicznoś­

ci zaczerpnąć m ożem y pociechy i otuchy do d al­

szej usilnej pracy, aby z brzegu przepaści, nad k tó rą obecnie stoim y w ydostać się na p ro stą i św ietlaną drogę dobrobytu i lepszej doli.

R ok tem u były w szelkie pozory, jakoby p rze­

cież udało nsm się jako tak o u trw alić w aru n k i gospodarczego życia. Z daw ało się nam , żc do- ryw czość, dyletantyzm i p arty jn e d o k try n erstw o w zakresie finansow ym u stąp iły w części m iej­

sca fachow ej w iedzy i p rak ty czn ej znajom ości rzeczy. Z daw ało się nam , dalej, że zn ik n ął już rozstrój gospodarczy i m in ął bezpow rotnie okres niezdrow ej spekulacji kosztem państw a i oby­

w ateli, żo m inęły czasy w yzysku, w pew nych w ypadkach tolerow anego n aw et przez praw o, zdaw ało się m »m w końcu, że uzyskaliśm y sta­

ły i m ocny pieniądz i doszliśm y do rów now agi budżetow ej, kładąc tem sam em silne podw aliny pod naszą przyszłą egzystencję państw ow ą i go ­ spodarczą.

W d ru g iej połow ie ubiegającego dzisiaj ro- zn ik n ęły jed n ak że te pozory i oczom naszym

(2)

U progu Nowego Roku.NMLKJIHGFEDCBA W ie lk i m istrz d ziejó w św ia ta . — C zas

z n o w u u d e rz y ł w sw ó j d zw o n w ie k u isty , a p o tę ż n y d źw ięk je g o , g rz e b ią c w o tc h ła ń p rz e sz ło śc i — ro k sta ry , z w ia stu je n a ro - i- d ż in y R o k u N o w eg o . I o to — p rz e d n a- I m i w id n ie je n o w a k a rta d ziejo w ej k się g i p rz e z n ac z e ń , n ie z b a d a n y c h w y ro k ó w S tw ó r­

cy , p rz y sz ły c h lo só w ta k je d n o stek , ja k i c a ły c h n a ro d ó w i p a ń stw . ;

„ R o k N o w y ! ży czeń ty sią c e14, w o ła p o e- ' ta i n ie m y li się, b o se rc a lu d z k ie m iesz- . c z ą w so b ie ty sią c e p ra g n ień , a ży cie lu d z- ■ k ie m a ty sią ce z a d a ń , p ra c, o b o w iązk ó w , w ięc d o b rz e je st w te j n o w ej c h w ili c z a su p o sta w ić so b ie p rz e d m y ślą : co sta n o w i cel n a sz y c h n ad ziei, n a sz y c h d ążeń w R o k u I N o w y m ? B ęd zie to m o ra ln y b u d ż e t ż y c ia i n a sz e g o i p o w in n iśm y z ro b ić g o so b ie, a b y n ie istn ie ć z d n ia n a d zień , o d w y p a d k u d o w y p a d k u i n ie b y ć z a sk o c z o n y m n ie­

sp o d z ie w a n ie i to w te d y , k ie d y je ste śm y n a jm n ie j p rz y g o to w a n i d o p rz y ję c ia szczę ­ śc ia lu b n ieszczęścia, ja k ie n a n a s sp a ść

m o że. . - i

A zatem , k to w c z y n sw eg o ż y c ia u - p ra g n io n ą m y śl w ciela i m a ją za d ro g o w ­ sk a z — te n co d zień je st n a d z ie i sw ej b liż ­ sz y i ziszczen ia sw y c h p ra g n ie ń p ew n iej- szy ... M o żn a w ięc b ez sz k o d y d la d u c h a , b ez zaw o d ó w d la ży cia n a jg ó rn iejsz e ż y ­ c z e n ia ziścić, b y le ty lk o u m ie ć o b liczy ć so ­ b ie, ja k ie d ro g i d o n ic h p ro w a d z ą.

Ż y cie n asze, n a w e t n ieszczęśliw e, p o ­ sta w io n e w w a ru n k a c h n a jc ię ż szy c h , je ż e­

li ty lk o u czciw e i n ie sk a z ite ln e , to zaw sze sta n o w i w ie lk ą p o tę g ę m o ra ln ą w w alce d o b re g o ze złem ...

W d n iu N o w eg o R o k u lu d z ie p ra g n ie ń z a c n y c h i id eałó w p o d n io sły c h p o d a ją s o -' b ie d ło n ie i śc isk a ją je, w in sz u ją c so b ie ■ n a w z a je m , że ż y ją — a b y czu ć i m y śle ć d o b rze , a b y id e ę m o raln ą g o d n o ści czlo - j w ie k a re p re z e n to w a ć i in n y c h lu d zi u d o sk o j

tn alać!... '*

A^gdaMateusza.

N iech b ęd zie p o ch w alo -

^ PZU S C h ry stu s !

W h a m B ra c ia m o i m ili

W as z sta reg o R o k u , co sta a- p rz y ja cie lsk o z a w d y u - m eg o b o k u . W N o w y m R o - h u w ita m w sz y stk ic h u d o d y ch te ż i sta ry ch , w ita m z d ro w y c h , w ita m c h o ry c h , c h u rc h li ja k i ja ry ch . W i­

aro w szy stk ic h c z y teln ik ó w , co b ez całe lato , c z y ty w a li „G lo s W ą b rz e sk i44, ch o ć p łacili za to . W itam m ę ża tk i, w ita m p a n n y , w d o w y i d ziecia­

ki, w sz y stk o je d n o , czy b o g a te , lu b sa m e też c h u d z ia k i ! Ż y czę im z d ro w ia , szczęścia, a zło ­ ta całe k u p y , w iela k o n i, w ie la b y d ła i k ilk a p ię tr c h a łu p y . N ie c h b y w sz y stk im się szczęści­

ło o d ra n a aż d o z m ro k u n ie c h b y śm iali się, cie­

sz y li, w sz y sc y w N o w y m R o k u !

P ija k o m ży czę ja ro z u m u , c o b y się o p a m ię­

ta li, lu b d o sta li ty ła w g a rd ło , a ż b y się z a ch la - li. T o b y w szy stk ich n a s c iesz y ło , a szczeg ó ln ie ż o n y , co te c ie rp ią la m en tu ją , że c h ło p je st z a­

tra co n y . K a rc ia rz o m zaś ży czę z se rc a , b y im k a ż d a k a rta, p rz e d sta w ia ła w m iejsc e k ró la sa- m u tk ie g o c z arta . A n a k o ń c u to im ży czę, że­

b y ta k się z g ra li, że w ierzch em k ła k i, w ty le o - g o n i c z a rc i ró g d o sta li. P ija k , k a rc ia rz , b ra ­ tn ia sp ó łk a — to d w a c z a so k rad y , je d e n w a r- c in je st d ru g ie g o te sz e lm o w sk ie d z ia d y . O c h le b d z ie c io m o m a ją te k , ż a d en z n ic h n ie p y ta , d o k o ścio ła, — n ie — d o k a rc zm y n io są ic h k o p y ta !

W szy stk im ta k im , co to c h o d z ą i c z a su d u ­ żo m a ją , z a g ląd a ją w w sz y stk ie k ą ty i lu d z i o b sz c z ek a ją , ży ezę, b y im ję zy k o p u c h ł ja k w sto d o le w ro ta, b y w o b g a d y w a n iu b liźnich o d e­

sz ła im o c h o ta . A zaś ta k im zatraceń co m , co c h y łk ie m się lisu ją, co to k ła m ią , b liźn im sz k o ­ d zą i b sty złe p isu ją . A n o n im o w y m b o h a te­

ro m ży czę z c a łe j d u sz y , n ie c h n ie m a ją n ic u - ciech y , im ro k m ą k , k a tu sz y . N a ich g ro b ie n ie z a k w itn ie b ez, k w ia te k k rz e w ia sty , b o m o g iłę ta ­ k ic h lu d z i zd o b ią ty lk o c h w a sty . N a złeg o c z łe ­

ka lu d zie m ó w ią , że je st sk o ń c z o n y m ło trem , a

N ie c h w ięc ż y ją lu d zie „ d o b re j w o li44, lu d zie se rc n ie sk a la n y c h , lu d zie k o c h a ją cy p ra w d ę , lu d zie, k tó rz y d ro g ą g ó rn y c h szla­

k ó w p c h a ją lu d z k o ść n a p rz ó d d o szczęścia, d o — id eałó w !...

N ie c h n a m ż y ją w p o m y śln o śc i i sp e ł­

n ie n iu sw y c h n a d z ie i ta k ż e i S z. C z y te ln i­

cy „ G ło su W ą b rz .44! N ie c h te n N o w y R o k p rz y n ie sie Im szczęście i p o w o d zen ie! N iech w so lid a rn e j p ra c y n a d o d b u d o w ą z m a rt­

w y c h w sta łe j O jc z y z n y p o k a ż ą c a łe m u św ia­

tu sw ą tę ż y zn ę m o ra ln ą i u m y sło w ą z h a ­ słem n a u sta c h i w se rc u :

B ó g i O jczy zn a!

W noc Sylwestrową.

O d w u n astej g o d zin ie u stęp u je stary in w alid a z fro n tu k alen d arzo w eg o , b y się n am ju ż n ie p o ­ k azać n ig d y. C zy ż m a m y g o żałow ać? — ż y w o t jeg o 365 d n io w y d al się n am d o b rze w szy stk im w e zn ak i. S k ąp iec, n ieu ży ty liczy k rup a, k tó ry n a zak o ń czen ie o b n iży ł k u rs zło tego — ot! p ask arz jed n em sło w em zo staw ia d ziad o w sk ą sp u ścizn ę p o so b ie. O d ch o d zi? n o tru d n o ! N iech że so b ie w ięc o d ch o dzi i n iech m u B ó g n ie p am ięta...

A ten n o w y — ten m ło d y ? T en , co się n am d ziś p o jaw ia? C zy p o n im m o żn a się czeg o lep sze­

g o sp o d ziew ać? N ie w iad o m o nic! P o cieszajm y się jed n ak w m y śl o w eg o zg ry źliw eg o w ierszy k a:

„M ieć p o w in n iśm y n a w z g lę d z ie : g d y złe m in ie — d o b rze b ę d z ie !../

L ecz ciszej... S ły c h a ć jak iś stu k w sien i, ja k ­ b y k to ś p o lanem d rz e w a w alił ry tm iczn ie o sch o ­ d y . S tu k się zb liża, u staje p rzy n aszy ch d rzw iach

k to ś p u k a.

P ro sz ę w ejść!..

P o ch w ili w ch o d zi jak iś m ło d zien iec, o b d arty n iem iło siern ie. S p o d n ie z a k ró tk ie, su rd u t za d łu­

g i, b u ty za w ielk ie i w d o d atk u p o d b ite d rew n ia- n em i p o d eszw am i.

Z k im m am p rzy jem n o ść?

Z an ied b any m ło d zien iec sk ło n ił się w m ilcze­

n iu i rzek i z n acisk iem , a p o w ag ą: T y sią c d zie­

w ięćset d w ad zieściasześć!

C o to ? N u m er telefo n u ?

A ju ś c i!---telefo n u !

W ię c co ? L iczb a b ezro b o tn y ch ?

A ino! liczb a b ezrob o tn ych — zaśm iał się g o ść iro n iczn ie.

W ięc có ż u d jab la? P o słan iec p u b liczn y

ale ta k i o b d arty ?

z ły czło w iek trz y m a z c z a rte m i c z a rt m u je st k u m o tre m .

N ie je d e n z W a s m o iściew y ze z d z iw ien ia le­

d w o d y sz e , że M a te u sz w stary c h la tac h w ie r­

sze jeszcze p isze. A n o ć p iszę, ż e rn i to ta k M al- g o ś n a k a za ła , bo w p a n ień sk ich sw o ich la tk a c h w p o ezjach się k o ch ała. G d y m się d o n ie j g a rn ą ł k ied y ś ta m w n o cy je j w iersz o w a ł, z a ś w e d n ie w stajn i, a lb o w c h lew ie w g n o ju zn ó w w id ło - w ał. W te d y w y szła z te g o ta k a p ię k n a p o ezja, żeśm a w k o ń cu się p o b ra li — i k o n iec h isto rja . D ziś M alg o s m o ja się ja d o w i, że p ro z ą in o p iszę o m iło ści n ic n ie g a d a m , b o p o lity k i sły sz ę . M aL g o ś m o ja, M a łg o rz a to , n ie b ąd ź — że z a z d ro sn a , D a j b u z ia k a, z a m k n ij w ro ta, d ziś n ie d la n a s w io sn a !

W ie rsz e m p isa ć , m o i d ro d z y , to k u n sz t n ie- la d a ja k i, zw łaszeza, g d y się w m y śli c isn ą d o ­ b rz y i ła jd a k i. C z ło w ie k b y ch o ial w n ię k n e sło ­ w a w szy stk o u ry m o w a ć , n ib y ta k to , ja k m ło ­ d zieniec p a n n ę ch ee sflirto w a ć. T u n o w o ro c z ­ n e p ia ć ż y c z e n ia /ta m m a c h ać sę k a ty m , d o b ry c h g ła sk a ć z je d n ej stro n y ta m ty c h sm a g a ć b a te m . Je d n y m ż y c zy ć d u żo zło ta, d ru g ic h słać d o c z a r­

ta w g a w ęd z ie p isać trz eb a d o w c ip , b o n ic b y b y ła w a rta . T rz eb a o p isa ć d u żo rz e cz y , n o ­ w o ści też b ez lik u , a g d y te m at ju ż u sta je , p i­

sa ć o c z a ro w n ik u . B o c z a ro w n ik n a sz w ą b rz e ­ sk i p o m o g ie ry to są lu d z ie ja k ic h m ało , że n i- czem d ja b ló w c z te ry .

R a z z a la z la p e w n a p a n n a d o te g o c z a ro lo p a , n ib y p o to , b y się zw ied zieć, czy m ieć b ęd zie c h ło p a . J ą ł k łaść k a rty , m e d y to w a ć , za«?ząi k i­

w a ć g ło w ą i p o c h w ili ó w c z a ro w n ik je j ta k ą rz e k ł o sn o w ę : M o ja p a n n o , n ik a j ch ło p a, w k a r­

ta c h sa m e h u b k i, a le ta su j te ra z sa m a i k ła d ź p o d w ie k u p k i. W ja k iej k u p ie b ę d z ie ch ło p e tw ó j, alb o b ęd zie ch ło p ek . I zn ó w c z y ta ł ó w c z a ro ­ d z iej z k a rt p e łn iu tk o sz o p ek . P a n n a w ierc i się n a sto łk u , d o c z e k a ć się n ie m o że, je st c iek a w a, czy c z a ro d z ie j z k a rt je j c h ło p a w sk a że . C h o ć c z a­

ro w a ł, m e d y to w ał, w y ro k w y d a ł ta k i: m o ja p a n ­ n o i b ez c h ło p a b ęd ziesz m ieć d zieciak i.

G d y c i k o za k ied y z g in ie, lu b k u rę k to ś u - k ra d n ie, n ik t ta k ła tw o , ja k c z a ro d z ie j z g u b ę ci o d g a d n ie . A ch o ć so b ie sa m n ie m o że z ło ta d a ć p rz e z c z ary , g łu p ic h je d n a k je st tu ty ła, co z n o szą m u ta la ry . T y c h n ie sie ją , sam i się ro ­ d z ą ta k ja k w sz y stk ie w o ły , n a g łu p ic h n ie m a n i k a d z id ła , n i n a jm ę d rsz e j sz k o ły . C h o Izą m ło d zi, c h o d z ą sta rz y , m a łe i d u że d ra b y , a n a j-

P o an ie — rzek ł z g o d n o ścią p rzy b y ły . — Jestem N w y R o k 1926.

! C h ciałem p rz y k o len d zie....

D zięk u jem y ! Jesteśm y w szy scy zd ro w i, ale

! zasad n iczo n ic n ie d ajem y ! N iech P a n B ó g o p atrzy !...

P an ie! — P a n m ię n ie zro zu m iał — obu- j rz y ł się R o k N o w y . — N ie jestem an i stró żem ,

an i p o słań cem , — an i k o m in iarzem — n ic z e m ś p o d o b n em . P rz y c h o d z ę po k o lend zie — to p ra w ­ d a! N ie żąd am jed n ak d atkó w p ien iężn y ch .

A ha! p ro szę! p ro szę! n iech p an siad a.

B ard zo m i p rzy jem n ie p o zn ać i o śm ielam się zap y tać: co sp ro w ad za szan o w n eg o p an a w n asze red ak cy jn e p ro g i?

C h cę m o raln y ch p o d aru n k ó w !

M ian o w icie..?

Z au fan ia, d o b rej w iary ... C zy m o że m i p an co k o lw iek z ty ch rzeczy u d zielić?

Z am y śliłem się g łęb o k o , p o tem sięg nąłem do ' k ieszen i i rzek łem z d eterm in acją:

M asz p an tu taj 5 zło ty ch i id ź z B o g iem . C o do re sz ty — zo b aczy m y ...

Na Nowy Nok.

Z nadziemskich światów, ze szczytu

Z gwiazdkami niebios nad głową Jak anioł w szacie z błękitu, Na ziemie spływa lodową Oczyma blasków pełnemi Rozjaśnia dokoła mrok I sypie kwiaty po ziemi

Na Nowy Rok!

Gdzie stąpnie róża zakwita I wschodzi słońce różane.

Zła troska, ofiar niesyta.

Uwalnia swoje poddane.

Ludzie znękani i smętni Do góry podnoszą wzrok I nowe życie w nich tętni

Na Nowy Rok!

Któż jest ten anioł promienny, Co ziemie cudem przetwarza / tłum prowadzi półsenny, Do prawdy Bożej ołtarza?

Co ideały słoneczne

W życiowy rzuca nam mrok ?

— Ach, to złudzenie odwieczne Na Nowy Rok!

Or Ot'

częściej c z a ro d z ie ja o d w ie d z a ją b a b y . B o c sa ro d ziej, ja k c z a ro d z ie j b ab o m też c z a ru je , ta ch ce k ró tk o , ta ch ce d łu g o i k a ż d e j d o g u stu je . C h o ć n ic n ie m ó w ię, lecz p o w iadam , ja k e m siw y , sta­

ry , w n e t w W ą b rze ź n ie w k a ż d y m d o m u la, ta c b ęd ą c z a ry .

N o w o ro c zn a ta g a w ę d a w w ie c z ó r S y lw e s­

tro w y , n ie c h b y o n a ty m n ie je d n y m d o b rz e w e­

sz ła w g ło w y . P ija k n iech rz u c i sw e b u te lsi, g ra ć p rz e sta n ie w k a rty , g rz e sz n y czlo w iek n ie ch się o ck n ie, b y b y ł n ie b a w a rty . W N o w y m R o k u n ie c h u sta n ą w szelk ie sp rzeciw n o ści, w szelk ie m ę ty , w szelk ie sw a ry , o raz w szelk ie zło ści. P ro - c e śn ik i, co p o są d a c h co d zien n ie się t o czą, ci z o b ra n e j ta k ie j d ro g i n a re sz c ie n iech zb o czą. M i­

ło ść, zg o d a i b ra te rstw o n ie ch p a n u je w szęd y a b y m p rz e sta ć m ó g ł zło śliw e p isać W a m g a w ęd y . N iech się w szy stk im d o b rze szczęści o d ra n a aż d o z m ro k u , śm ie jc ie się i cieszcie w szy scy d ziś p rz y N o w y m R o k u !

W ą b rz e ź n iak o m w sz y stk im ży czę, a b y o d te j c h w ili, n a n a sz U rzą d te n P o c z to w y się n ie ja d o w ili. B o czy są d z isz p rz y ja c ie lu i czy m y ­ ślisz ch ło p ie, że w ą b rz e sk ie ta k ie m ia sto leży d z iś w E u ro p ie ? N a jp ie rw w szelk ą c y w iliza c ję w T o b ie C i z a tru li, d z isia j k a ż ą n a m o d d y ch ać, k ie jb y w H o n o lu li. C h o ć n a słu sz n e T w e żąd a n ie m ó w ią że to w n y k i, b o to m y ślą , że p o ch o ­ d zisz z c z a rn e j g d z ieś A fry k i. N ie łaź co d zień te ż n a p o cztę, o d z w y c z a j się p isa n ia , a n ie b ę­

d ziesz m ia ł ja d o w ie ń i w y c ze k iw an ia . N a co T o b ie d w a o k ien k a, k ie j w k ra k o w sk im la n d zie n ig d y p o c z ty ta m n ie b y ło , n o i też n ie „b ąn d zie44

T y m w Ja w o rz u p a n o m b ra to m , co n a sie­

b ie sz c z u ją , co p o są d ac h w ie c z n ie ła ż ą i w ciąż się p ro c e su ją , ży czę d ziś p rz y N o w y m R o k u , ży ­ czę im d o sa d n ie , a b y z a n ie c h ali są d ó w , b o to n ie je st ła d n ie . Z y je ta w szy sc y ta m w k re w ie ń - stw ie , je ste śta so b ie b ra te m , lecz w a s e o sik o p ę ta ło i rż n ię ta sie b ie b a te m w y m y ślita , w y p sie n o g i, że to p e w n ie m o d n ie, k łó cić się wciąż

i sz k a lo w a ć , z a m iast p o ży ć zg o d n ie. Je ż eli w n e t n ie p rz e stan ie ta w a d z ić się i sw a rz y ć, to ja d a m W a m , m o i m ili, sę k ate g o zaży ć. O n je st sę d z ią , o n je st w szy stk ie m , te ż p ro k u ra to re m , a

g d y z a c z n ie p o łb a ch w alić, b ęd zie W a m d o ­ k to rem .

M a te u s z .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Są jeszcze bowiem tereny niem ieckie, na których znajdują się francuskie wojska

snych, jeden z nich już zm arl. jednom iesięcznej pła cy 140,000 robotników w ykw lifikow anych. stw ierdza, że zm niejszenie się eksportu polskiego do N iem iec

rozpoczęła się ożywiona akcja celem zbierania funduszów, które umożliwiłyby niezamo żnej młodzieży akademickiej kształcenie się w w yż­..

cał i prosił wszystkich do wspólnej tak ideowej pracy sokolej, która nietylko przyczyni się dk debra towarzystwa lecz i dla dobra Ojczyzny.. Dziękując wszystkim uczestnikom,

Dziś — gdy sezon jesienny jest już na ukończeniu — a zbliża się sezon zimowy war­. tość i znaczenie reklamy wzrasta kilkakrotnie — co każdy rozumny i dbały o rozwój

Jeżeli w rodzinach zabraknie wiary, od- bije się to i na gminie, v pcwiecie, prowincji i całym kraju, bo k-iżdy kraj składa się prze­.. cież tylko z samych rodzin i

dzice i opiekuni, którzy m łodocianym pracow nikom utrudniać będą regularne uczęszczanie na naukę dokształcającą, karani będą w m yśl ustaw , z dnia 2.

sie obiadu w ygłoszono cały szereg toastów oraz kilka przem ów ień okolicznościow ych, które w y­..