• Nie Znaleziono Wyników

Pamiętam stukot butów esesmanów - Magdalena Kozak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pamiętam stukot butów esesmanów - Magdalena Kozak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MAGDALENA KOZAK

ur. 1929; Kazimierz Dolny

Miejsce i czas wydarzeń Kazimierz Dolny, II wojna światowa

Słowa kluczowe więzienie niemieckie, żołnierze niemieccy, Krwawa Środa, wspomnienia z wojny

Pamiętam stukot butów esesmanów

W klasztorze było więzienie niemieckie, esesmani mieszkali też u pani Kuncewiczowej i w takich jeszcze różnych większych domach. Chodzili do łaźni zawsze, pamiętam stukot tych butów, jak rytmicznie szli i śpiewali „hajli, hajla” Do tej pory jak usłyszę w filmie, to wyłączam telewizor –tak zakodowałam z dzieciństwa.

Godzina policyjna obowiązywała, do dziewiątej można było chodzić, a później chodził strażnik niemiecki z karabinem i z takim bagnetem nabitym. Już tylko do bramki się dochodziło, jeszcze dzieci by się chętnie bawiły, bo jeszcze było widno w lecie, ale już nie wolno było. I łapanki ciągle, później Krwawa Środa, co tylu ludzi zabili.

Właśnie w łaźni na moich oczach zabili pana, który był wysiedlony, dużo było wysiedlonych w Kazimierzu, z poznańskiego. Ktoś brzydko napisał, albo oni sami sprowokowali to, któryś umiał pisać po polsku, napisał coś takiego brzydkiego na Niemców. I sprowadzili jednego z tych panów - starszego człowieka, żeby przeczytał, on przeczytał i kopali go, bili i zastrzelili. Później ściągnęli drugiego, który mieszkał w łaźni, to ja już sobie zatkałam uczy palcami, bo go kopali, przewracali, bili. Myślę sobie: „Zaraz go zastrzelą, żebym ja nie słyszała tego strzału”, bo to robiło okropne wrażenie. No jednak on ocalał, ale tamten zginął. Dużo ludzi wtedy zginęło, część wywieźli i zaraz przyszło pismo, że zachorowali i umarli, a oni byli straceni, albo wysłani gdzieś tam do obozów. W mojej rodzinie też ojciec był w niewoli, wujek ten oficer był też w niewoli, a ten drugi inżynier był też w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu. Tak że mama miała zajęcie wysyłać paczki bez przerwy, a te paczki prawie nie dochodziły. Co ona wyprawiała… Robiła kluski, takie łazanki na samych jajkach, później upiekła je, ugotowała w mleku, później jeszcze w piecyku suszyła, żeby sobie takie pożywne kluseczki wrzucali do jakiejś tam wodnianki - do zupy, którą dostawali. Ale okazało się, że przyjechali, wrócili, szczęśliwie wszyscy przeżyli tą wojnę – tak że nie było strat w rodzinie, to mówili, że to nie dochodziło do nich.

(2)

Data i miejsce nagrania 2003-04-26

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To była ulica Koszarowa numer 13 na przedmieściach Wilna, teraz inaczej ta ulica się nazywa. Dokumentów nie

Pamiętam na pewno jak była pierwsza Ballada [Spotkania z Balladą] robiona, to była Ballada szpitalna [Medyczne Spotkania z Balladą], to wtedy jeszcze Jurka z nami nie było..

Mówiłam: „Przyjeździe, zobaczcie do pasieki” Był moment, gdy mówili, że telefony komórkowe szkodzą i pszczoły się nie orientują.. Mówiłam: „Słuchajcie, nie

„Materiały [fotograficzne] czarno-białe”[Mikołaja Ilińskiego –red.], potem „Materiały [fotograficzne] barwne”[Edwarda Dubiela oraz Mikołaja Ilińskiego –red.] –[to]

Jak rozwiązał się oddział zostałem komendantem placówki i później zostałem dalej prezesem koła Armii Krajowej.. Do dnia dzisiejszego mam pieczątkę, nazwiska i

W Kazimierzu, to ja nie pamiętam, żeby były jakieś niesnaski między Żydami a Polakami, dlatego że była asymilacja, w szkole uczyliśmy się razem - i Żydzi,

A mama mówi: „No jak ja was chłopcy wezmę do siebie, jak bez przerwy do nas Niemcy przychodzą?” Więc ubrała ich ciepło, bo to już był chyba październik, nakarmiła ich i

Były takie specjalne urządzenia –lassy, takie maty z wikliny, no i tam pewnie palił się pod nimi ogień, i jak się szło, to cały czas nad Wisłą czuć było zapach