• Nie Znaleziono Wyników

"Solidarność" Pismo społeczno-polityczne Elbląg, 1989, nr 6 (46) [wydanie powielaczowe]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Solidarność" Pismo społeczno-polityczne Elbląg, 1989, nr 6 (46) [wydanie powielaczowe]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

P o d zio m k o u ie COfliCCO

Jesień to Jest taka pora, że. ludziom ro b i s ię jakoś smutnawo. Dni k rótsze, mgły s ię snują po drogach i polach, lis to w ie więdnie, opada i g n ije . Wóda ooraz droższa. Klucze dzikich Wartburgów i stadka Trabantów odje­

żdżają na zachód, uprzednio błądząc po śro­

dkowo-wschodniej czę śc i Europy i urządzają sobie popasy nad Zalewem Zegrzyńskim. Razem z listowiem więdną partyjne legitym a cje . Od azasu do czasu u jrz e ć można ja k ie go ś towarzy­

sza, jak zdjąwszy marynarkę kieszenie wywra­

ca na drugą stronę i wytrzasa z nich s p o p ie - la ł e , partyjne p apiery, które same z s ie b ie wzięły i zw iędły. N asi czerwoni b ra c ia c i e r ­ p ią , nie da s ię ukryćf Zęby im powypadały, włos się p rz e rz e d z ił, bandycka przeszłość w ylazła na f a c ja t y , że i w lu s tra c h już pa­

trzeć na s ie b ie nie mogą. Czerwoni b ra c ia coraz c zę śc ie j mają. w izje s ie b ie spoczywają­

cych na smiatniku h i s t o r i i . Tu i ówdzie- już s ię ich na ten śmietnik wyrzuca. Na przykład Węgrzy, to już całkiem ostro zdrapu ją z s ie ­ bie czerwony la k ie r , który m iał być n ie z n i­

szczalny. Już nie są Republiką ludową tylko beaprzymiotnikową, a i von Habsburg ma pewne szanse na to , żeby postawić swą kandydaturę w węgierskich wyborach prezydenokich. Duch Austro-Węgier niszczy duaha in te rn a c jo n a liz ­ mu p ro letariac k ie go w piorunującym tempie.

Jesienne chandry polskich komunistów wzruszyły czu łe i humanitarne serduszka na­

szych różowych b r a c i. Jak wiadomo n a si różo­

wi brac ia reprezen tu ją wszystko to co w c z ło ­ wieku n a jle p sz e . Są bardzo mądrzy, barda®

dobrzy, bardzo to le ra n c y jn i, bardzo postępowi, bardzo szla c h e tn i, bardzo dalekowzroczni i w ogóle kroczą dumnie w awangardzie wspdlnyoh wartości europejskich. Nic zatem dziwnego, że wobec; c ie rp ie ń młodego M ille r a i jemu po­

dobnych p rzejść o b o ję tn ie nie mogę.

Już zatem pro feso r Geremek - n a jd o sto jn ie ­ jszy spośród różowych - spieszy oświadczyć, że "Solidarność je s t zainteresowana; tym, by PZPR nie zniknęła z areny p o lity c z n e j" ,oraz że "nie wyklucza w p rz y s z ło śc i sojuszu S o l i - daraości z reformatorskim skrzydłem PZPR".

Adam Michnik je s t z k o le i jeszcze b a rd z ie j pryncypialny i mocniej zaróżowiony, bo sojusz owszem, a le między s iła m i reform atorskim i S olid arn o ści i takimiż w PZPR. Reformatorzy w PZPR, to zdaniem Michnika, J a ru z e lsk i i Ra­

kowski. A w S olid arn o ści? Któż, aoh któż je s t s i ł ą reform atorska, a kto antysocjalistycznym , reakcyjnym elementem? Na r a z ie naczelny "Ga­

zety Wyborczej" nazwisk nie ujaw nia. Trzeba jednak stawiać jednak na lu d z i, którzy b y liby odpowiednimi kompanionami tak wybitnych i za­

służonych o so b isto śc i jak pierwszy prezydent PRL i ostatn i sek retarz PZPR. Pierwszy lepszy chadek, endek i in n i mieszkańcy niedostępnego Ciemnogrodu na zaszczyt zbawiennej d la pań­

stwa k o la b o ra c ji ze skrzydłem reformatorskim

nie za s łu g u ją . Z re s z tą re a g u ją a l e r g i ą i od­

ruchami wymiotnymi na widok komunistycznych reformatorów, Co s ię w socjaldemokratycznych aniołów masowo pró bują przemienić.

O sobiście te rozmaite reform atorsk ie skrzydełka oddałbym, Kuroniowi, żeby na nich ugotował krupnik d la niezamożnyoh. PZPR przypominy zdychającą kurą i jak dłu żej' s ię będzie czekać, to i prawe i lewe skrzydełko tego nielotn ego ptaka zacznie śm ierdzieć. I jdż do niczego nadawać s ię nie b ęd zie .

I mam taką prośbę do naszych różowych b ra c i j e ż e l i wam tak ż a l naszych czerwonych b r a c i, to ich p o c ie s z a jc ie we własnym im ieniu, a nie w imieniu S o lid a rn o śc i czy w imię do bra P o ls k i.

Na szczęście rząd s p e c ja ln ie s ię nad c ię ­ żką do lą towarzyszy nie zastanawia. Rząd postanowił zabrać towarzyszom całe mnóstwo państwowych pien iędzy , które płynęły sobie dotąd rwącym strumieniem z k iesze n i zwykłych obywateli do k iesze n i towarzyszy obyw ateli.

Odcięcie PZPR od źródełka fo rsy je s t o w iele skuteczniejszym sposobem pozbawienia komuni­

stów. wpływów niż sto tysięc y artykułów pu­

blicystycznych drukowanych na ziem i, pod ziem ią czy nawet ogłaszanych w tak zwanym e te rz e c z y li nad ziem ią.

N ie wszystkie jednak decyzje pieniężne rządu są tak tra fn e ja k wycofanie d o t a c ji partiom politycznym. Niepewna je s t sprawa pomocy najuboższym grupom społeczeństwa.

Jesienne chandry komunistów są akurat mało ważna, po je s ie n i następuje zima i tu p o ja ­ wia s ię problem: otóż mówi 3ię coraz czę­

ś c i e j, że emeryci i r e n c iś c i mogą nie prze­

zimować. Wymarzną. Z głodu i biedy będą chorować i pójdą do ziem i. W ogóle czarn o- widze wieszczą k a tastro fę i apokalipsę oraz o fie r y w lu d ziach . M in ister Kuroń ap elu je do wszystkich o wzajemną pomoc, która ma s ię organizować spon taniczn ie, oddolnie i opiewać na gorących serduszkach i o f i a ­ rn o śc i wspaniałego polskiego społeczeństwa.

To je s t bardzo piękny pomysł. Prawie tak piękny jak pomysły Marka Kotańskiego.

Jednakowoż po seł - minister-Kuroń je s t odpowiedzialny za sytuację między innymi emerytów rencistów i innych ubogich. Odpo­

wiedzialność ta je s t całkow icie o fic ja ln a i adm inistracyjna. Jacek Kuroń n ie może mylić r o l i natchnionego animatora ruchów społecznych, z r o l ą adm inistratora powierzo­

nych mu przez parlament obszarów ży c ia spo łeoznego.. Kuroń je s t obecnie " p r o f i" a nie amator. W związku z tym zamiast trzech kole­

jnych pogadanek, może by le p ie j zaprezento­

wał jeden, a le konkretny program ochrony najuboższych. Ryły bony, a le s ię zmyły. I musi być coś w zamian. Nie ma rady . Szlache­

tn o śc ią m inistra i jego dobrymi intencjam i nie da s ię z a ła ta ć domowych budżetów.

Podziomek

I N F O R M A C J E

11 listo p ad a b r . w dniu Święta N iepodleg­

ło ś c i odbyła s ię u roczysta msza św. w koś­

c ie le d«. M ik o łaja , odprawiana przez biskupa warmińskiego ks. d r. Edmunda P iszc zą , w s ie której podniesiono do godnośoi in fu ła t a ks# dziekana d r. Mieczysława Jozefczyka# We mszy św. u c z e s tn ic z y li lic z n ie w iern i oraz przedstaw iciele niezależnych o rg a n iz a c ji społeczno-politycznych. Po mszy św. uformo­

wał s ię pochód, który u dał s ię pod Pomnik O fia r Grudnia 1970 r . , g d zie głos z a b ra ł s e t nator J.Kaczyński, poseł E . Krasowski oraz

ku k o n stern acji w ielu zgromadzonych zapro­

szony przez "S o lid a rn o ść" - A. Zbucki, p rz e - wodnioząoy SD w E lb lą g u . , , j 4 To, że SD s ta ra s ię pozyskać względy nowej władzy nikogo chyba nie d z iw i, gdyż to s t r o -

~cd. na s t r . 3 WPŁAT!:

K a p it a lis t a -$000, Adaś -2000, M ałgosia -2000, Mania -5000. DZIĘKUJEMT

ADRES REDAKCJI: , ^

E lż b ie ta Duszak, u l . Huzarska 19a m.5, 82-300 E lb lą g

Cena: 50 zł

M m S o ś ć

? i P I S M O

S P O Ł E C Z N O P O L I T Y C Z N E

E L B L Ą G

& 6/46

Rok V

2 0 . 1 1 . 8 9

" W I A R Y I I D E A Ł Ó W S P R Z E D A W A Ć N I E W O L N O "

K s.Jerzy Popiełuszko

Z J E D N O C Z E N I E

p a r t i ą c e n t r o - p r a w i c o w ą

W Polsce w ostatnim c z a s ie powstało k ilk a mniej i b a rd z ie j znaczących p a r t i i p o lit y - oznych. Ich d z ia ła ln o ś ć je s t dotychczas nie wzbudziła ja k ie g o ś specjaln ego zainteresowa n ia . Głęboki kryzys, zwłaszcza na t l e s p o łe ­ cznym, b ierz e górę nad wszystkimi sprawami.

Jadąc do Warszawy na zjazd z a ło ż y c ie ls k i Zjednoczenia Chrzęścijańsko-Narodowego, z a s t a - stanawiałem s ię nad tym ozy ta nowa p a r t ia ma szansę przełamać niechęć społeczeństwa p olskiego do p a r t i i po lityczn ych .

Oczywiście taką szansę ma, może nawet wię­

k szą niż inne s i ł y p o lity c zn e , pod warunkiem, że unikać będzie d z ia ła ń pozornych, f i k c y j ­ nych. Pod warunkiem, że lid e rz y t e j p a r t i i , a także d zia ła c ze w tak zwanym te re n ie b ę d ą ...

w iarygodni. Wiarygodności bowiem potrzeba Polakom teraz ja k nigdy dotąd.

Z ja zd rozpo czął s ię około godziny 10—t e j /28 października 1989 r . / , bezpośrednio po u roczy stej Mszy ś w .,k tó rą w in t e n c ji powsta­

jącego Zjednoczenia odpraw ił o godzinie 8 w Katedrze św. Jana Prymas P o ls k i — J .E .k s ią ­ dz kardynał J ó zef Glemp.

Przed wejściem do A u li P o lite c h n ik i War­

szaw sk iej u czestnicy Zjazdu otrzym ali karty uczestnictwa służące także jako mandaty w głosowaniach. Uczestników Zjazdu p o w ita ł p r o f. Marek Roman, Rektor P o lite c h n ik i Warsza­

w s k ie j. Natomiast uczestnicy bardzo serdecz­

nie p o w ita li g o ś c i zjazdu . W ielkie brawa o t­

rzym ali zw łaszcza: Witold i P io t r Czartory­

scy, oraz d e le g a t Stronnictwa Narodowego na em ig ra cji p. A lbin Tyburewicz. Dużymi brawami powitano także meo. S iła-N o w ick iego - wice prezydenta U n ii Chrzęścijańsko-D em okratycznej.

Po powołaniu prezydium Zjazdu /przewodni­

czący -S te fa n N ie s io ło w s k i/ , k rótk i r e f e r a t w y g ło s ił nrzewodniczący Komitetu O rganizacyj­

nego - p r o f . Wiesław Chrzanowski, który powie­

d z i a ł , że Zjednoczenie będzie p a rt ią idącą od centrum na prawo. Będziemy więc p a rt ią wielonurtową, różnorodną, Ruch narodowy, n ie ­ podległościow y, c h rze śc ija ń sk i i demokraty­

czny znajdzie w n ie j m iejsce. P ro feso r u żył następującego sform ułow ania:"Zjednoczenie będzie p a r t ią je d n o lit ą w różn oro dn o ści".

Już w samej nazwie — zdaniem p r o f. Chrzano­

wskiego - z o s ta ły zawarte wszystkie najwa­

ż n ie jsz e w a rto śc i. Kończąc swpje wystąpienie p o w ied ział: "W naszych szeregdoh ohoemy wi­

d zieć lu d z i z wszystkich warstw społecznych".

Następnie zastępca przewodniczącego K .O .—

r e d . Antoni Macierewioz p rz e d s ta w ił zało żen ia programowe. P rz e d s ta w ic ie l środowiska p o l i ­ tycznego "G łosu" w y ra z ił też swój stosunek do

cd na s t r . 2

O D R E D A K C J I

Ż y ją jeszcze wśród nas rodzin y lub osoby b li s k i e lu d z i pomordowanych przez komunistów w cza sie trw ania d r u g ie j wojny światowej i już po j e j zakończeniu. Osoby te stanowią niewyczerpalne źró d ło in fo r m a c ji. Są to w w ięk szo ści osoby s t a r s z e , o hore,nie jednokro­

tn ie samotne, wymagające pomocy, ż y c zliw o ści i pam ięci. Ich życie w PRL upłynęło w strachu i poniżeniu.

O statni ju ż czas, żeby r o z e jr z e ć s ię wokół s i e b i e , odszukać'te osoby i spróbować o c a lić pamięć o ich b li s k i c h , a im samym okazać cho­

ciażby trochę lu d z k ie j ż y c z liw t ś c i.

50 ro c zn ica zbrodni k a ty ń s k ie j, która przypadnie za k ilk a m iesięcy, powinna zmusić nas wszystkich do g łę b o k ie j r e f l e k s j i i wyt­

rw a łe j pracy nad odtwarzaniem lo^ów naszych pomordowanych rodaków.

Pismo "S o lid a rn o ś ć " pragnie umożliwić pu­

blikow anie wszystkich dokumentów mogących stanowić świadectwo o ich losach i o innych bezimiennych dotąd o fia ra c h komunizmu.

W za le żn o śc i od nadsyłanych lub dostarazanycli na adres r e d a k c ji dokumentów, zamierza konty­

nuować publikowanie cyklu p t . " O fia ry Komuni­

zmu".

W tym numerze zamieszczamy u zu p ełn ien ia do w cześniejszych in fo rm a o ji o trze ch o fic e ra c h zamordowanych w Katyniu i o uczestniku m .in.

bitwy o Monte Cassino , zamordowanym przez fun kcjo n ariu szy UB w E lb lą g u .

Redakcja

OFIARY KOMUNIZMU

Leonard Ryszard Miecznik Dokończenie na s t r . 2

C z . R .

(2)

cd se str. 1 OFIARY KOMUNIZMU

Ś .P . LEONARD RYSZARD MIECZNIK - u r . 1911 r . w Warszawie, porucznik 85 Pułku S trz e ­ lców W ileńskich /wojska sa p e rs k ie / . Do wybuchu I I wojny światowej pułk s t a c jo ­ nował w Nowej W ile jo e . Studiow ał chemię na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w W iln ie . W c h w ili śm ierci m iał 29 l a t , żonaty.

od. ze s t r . 1

Z J E D N O C Z E N I E

p a r t i ą cent ro - p r a wi c o wą

n ie p o d le g ło ś c i, narodu, w łasnośoi prywatnej.

Po tym wystąpieniu Zjazd z a t w ie r d z ił sta tu t i program oraz wybrał władze Zjednoczenia.

Piezeaem z o s t a ł wybrany p r o f. Wiesław Chrza­

nowski, a przewodniczącym Rady Naozelnej - poseł Jan Łopuszański.

W 3kład. zarządu w e s z li: Marek Jurek /Po­

znań/, Antoni Macierewicz /Warszawa/, Jerzy Kropiwnicki /Łódź/, Wojciech Bogaczyk /w-wa/, Bogusław K ie rn ic k i /Gorzów/, Marian P iłk a /Trąbki/, Henryk J . Goryszewski /w-wa/, Bogdan Byrzykowski /W-wa/, W ojciech M aty ja- s ia k /W-wa/, Arkadiusz Siwko /Poznań/.

Po zatwierdzeniu władz Zjednoczenia prze­

dstawiony z o s t a ł uczestnikom Zjazdu p ro je k t uchwały p o lity c z n e j Zjazdu , która wzbudziła pewne kontrowersje zwłaszcza w punkcie “1 1 3 . Żywa dyskusja nad. tym projektem oraz wolne wnioski zamknęły merytoryczną część obrad.

Zjazd wystosował też telegramy o ko liczn o ścio ­ we do Ojca Świętego Jana Pawła I I , Prymasa P o lsk i oraz Lecha W ałęsy.

W Zjeździe u czestn iczy ło 357 osób z Pozna­

n ia , Warszawy, Krakowa, Łodzi, Gorzowa, Lub­

lin a , Radomia, Konina, Gdańska, E lb lą g a , S ie d .le a ,i innych m iejscow ości. Nasze miasto, a rac ze j środowisko związane z pismem " S o l i ­ darność" reprezentowane było przez E lż b ie tę Duszak i n iż e j’ podpisanego.

W skład „jednoczenia w e s z li członkowie klubów politycznych "Ład i W olność", "Wolność i S o lid a rn o ść ", środowiska polityczn ego "G ło s"

i "Wiadomości", a także p rzed staw icie le kato­

lic k ie g o nurtu stowarzyszeń akademickich, d ziałaoze k o ś c ie ln e j służby porządkowej "To­

tus Tuua" , ch rze śc ijań sk ieg o nurtu NSZZ "So­

lid a rn o ś ć "; NSZ i in n i.

Po prz.yjeździe do E lb lą g a usłyszałem , że niebawem prawica będzie goirą. Ghciałbym oczy­

w iśc ie , żeby tak s ię s t a ło . Nie wierzę jednak w ja k ie ś miesiące cudów. Na r a z ie czyje je s t na wierzchu, to wszyscy wiemy, natomiast ożyje' ożyje będzie za Jakiś czas - tego chyba nie wie wie n ik t.

Marek Duszak

K O M U N I K A T

Osoby zainteresowana szczegółowym progra­

mem i statutem Z jednoczjenia C h rze śo ijań sk o - Narodowego oraz d z ia ła ln o ś c ią w nowopowsta­

ł e j p a r t ii mogą kontaktować s ię z u c z e s tn i­

kiem Łjazdu Z a ło ż y c ie lsk ie g o - M.Duszakiem Podajemy adres : E lb lą g , u l . Nowotki 3/18

Ś .P . ARTUR PAWŁOWSKI — kapitan 85 Pułku Strzelców W ileńskich - Nowa W ile jk a . Prawdopodobnie uczestnik wojny p o ls k o - b o ls z e w ic k ie j z 1920 r . W c h w ili śm ierci m iał około 40 l a t , żonaty.

Ś .P . JERZY BYCHOWIEC - kapitan 85 Pułku Strzelców W ileńskich - Nowa W ile jk a . W c h w ili śm ierci m iał n ie w ie le ponad 30 l a t , żonaty, dwoje d z ie c i.

Osoba, która u z u p e łn iła wcześniejsze in fo ­ rmacje o trzech wyżej wymienionych o fic e ra c h , b y ła żoną jednego z nich . Od la t mieszka w E lb lą g u , j e s t emerytką, samotną.

N ie w y ra ziła zgody na podanie do wiadomości p u lic z n e j swoich danych.

O fia rą komunizmu je s t również ś .p . F ra n - s is z e k K o ło s iń s k i.

Ponad cztery la t a temu, na łamach B .R .E .

"S o lid a rn o ś ć ", opublikowaliśmy krótka in fo ­ rmację o Franciszku Kołosińskim - p o s t r z e lo ­ nym 19.11 .1948 r . na u lic y Podgórnej 7 w. E l­

b lą g u przez fu n . UB Tadeusza P olańskiego.

A ktu aln ie, na podstawie dokumentów, które d o ta rły do naszej re d a k c ji, mamy możliwość ro z w in ię c ia tamtej in fo rm a c ji.

ś . P . FRANCISZEK KOŁOSUfeKI - u r. 15.06.1919 r, we wsi Kozakowa—Dolna, gm. Czaruków, powiat Łuck, woj. w ołyńskie.

Po napaści Związku Sowieckiego / 1 7 .09.19^59 r . / na Polskę wywieziony na S y b ir, skąd uda­

ło mu s ię dotrzeć do Huzar- /w R o s ji/ i wstą­

p ić ochotniczo - 15.05.1942 r . - do iYP, do A rm ii Gen. Andersa, 15 p. panc.

17.08.1942 r . wraz z Armią Andersa prze­

niesiony do P e r s j i , skąd 15.09.1942 r . prze­

wieziono ich do Ira k u . W lutym 1943 r . przy­

bywa do Włochy gd zie b ie rz e u d z ia ł w walce na fro n c ie : Capra Cota, Monte Cassino, aż po F o r e li jako kierowca karierowy /samochód mar.

c a r r ie r / . W sty czn iu 1945 r . przewieziony do E giptu , we wrześniu 1945 r . powraca do Włoch;

Za u d z ia ł w walce w czasie I I wojny świa­

towej odznaczony m .in. : Gwiazdą za wojnę 1939-1945 r . , Gwiazdą I t a l i i , Gwiazdą A fry k i, Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino.

1—go kwietnia 1946 roku p rz e n ió s ł s ię do obozu rep a tria cy jn e go w celu powrotu do kra­

ju . 22.05 1946 r . powraca do P o ls k i /Gdańsk/.

19-go lis to p a d a 1948 r . z o s ta je po strze­

lony w głowę przez fun . UB - Tadeusza P o la ­ ńskiego przy u l. Podgórnej 7. W d z ie s ię ć dni p ó ź n iej, na skutek p o strzału umiera.

W o h w ili śm ierci m iał °9 l a t , żonaty, po­

z o s ta w ił synka Janusza /nie ż y je / .

Franciszka F o ło siń sk ieg o postrzelono bez jakiegokolw iek powodu. Znajdował s ię wtedy w mieszkaniu przy u l . Podgórnej, gdzie fun.

UB u r z ą d z ili t z w .k o c io ł w oczekiwaniu na BUREGO, innego po lskiego p a t r io t ę .

Zabójoa Franciszka K ołosińskiego przez la t a b y ł przewodniczącym M ie js k ie j Rady Na­

rodowej w E lb lą g u .

Grób śp. Franciszka K o łosińsk iego zn a j­

duje s ię na cmentarzu przy k o ście le św. Woj­

ciech a. W imieniu żony śp. Franciszka - pani Janiny - zwraoauy s ię z prośbą do mieszka­

ńców naszego miasta o otoczenie opieką gro ­ bu j e j męża. Pani Janina je s t ju ż osobą s ta r s z ą , schorowaną.

Ze szczególnym apelem zwracamy s ię do na- u o z y c ie li 1 uczniów p o b lis k ie j Szkoły Pod­

stawowej n r . 9, miejsoowego duchowieństwa oraz Związku Sybiraków.

93,

U C H W A Ł A ZJAZDU Z A Ł O Ż Y C I E L S K I E G O Z Ch N

Z j c d n o c z c n i o Ciir ^OoC:ljn nsko — rlaro dowe p r a g n i e skupie': ty c h w s z y s t k j . c h , k t ó r y c h ^ ł ą c z y d ą ż e n i o do n i e p o d l e g ł e g o p a ń s t w a s t o j ą c e g o n a s t r a ż y i n t e r e s ó w n a r o d u 1 o p i e r a j ą c e g o s w o j e ż y c i o p u b l i c z n e n a z a s a d a c h e t y — k i k a t o l i c k i e j . Po d ejm ujem y d z i a ł a n i e , Gdyż uważamy, ż e w s p r a w a c h z a ­ s a d n i c z y c h o p i n i a p u u l i c z n a mus i d ok ona ć świa d o m eg o w y b o r u , b o d ą c e g o wy­

ra zem w o l n o ś c i n a r o d u . * < . . « - *

1 . Z d e c y d o w a n i e p o p i e r a m y p r z e m i a n y z a c h o d z ą c e w P o l s c e w o s t a t n i c h m i c - s i ą cn.cn. U io rt no w anie r z ą d u pod. p r z e w o d n i c t w e m P r e m i e r a p o w o ł a n e g o z ł o n a d o t y c h c z a s o w e j o p o z y c j i s t w a r z a nową. s y t u a c j e :i. b u d z i p o w s z e c h n e n a d z i e j e . S k ł a d a to s z c z e g ó l n ą o d p o w i e d z i a l n o ś ć n a c z y n n i k i , k t ó r o d e c y d u j ą c s i ę n a u d z i a ł w s p r a w o w a n i u w ł a d z y p r z y j ę ł y n a s i e b i e p u b l i c z ­ n i e z o b o w i ą z a n i e w p r o w a d z e n i a sy st em u ry n k o w e g o i d om o lcra ty oznc go . Domiarujor.iy ż y c z l i w y s t o s u n e k d.o nowego r z ą d u . Bąd.zicmy ' . ' s p i e r a ć k o n ­ k r e t n o d z i a ł a n i a z m i e r z a j ą c e w k i e r u n k u k o r z y s t n e j d l a k r a j u p r z e m i a n y g o s p o d a r c z e j 1 p o l i t y c z n e j , ilo zerw u jemy s o b i e p ra wo do l i r y t y .ki i wysuwan w ł a s n y c h p o s t u l a t ó w .

2 . P i e r w s z y m w a r u n k ie m w o l n o ś c i n a r o d u i w s z y s t k i c h o b y w a t e l i j e s t n i e o o d . - l o g i o s c p a ń s t w a . Wymaga to s t a ł e j , k i e r u j ą c e j s i ę i n t e r e s e m narodowym

po l i cykj. z a g r a n i c z n e j o r a z g w a r a n t u j ą c e j j e j s k u t e c z n o ś ć s i ł y p a ń s t w a . P o l s k a n;.e ino z e s w e j n i e p o d l e g ł o ś c i od d a ć a n i obcemu m o c a r s t w u , a n i

zeed.owac j e j ponad, n ar o do w e, i n s t y t u c j e . Z o b o w i ą z a n i a m ię d z y n a ro d o w o P o l s k i i s t o s u n k i zo w s z y s t k i m i s i ą s i a d a t w i p o w i jm y z a w s z e w y n i k a ć /z n a s z y c h i n t e r e s ó w n a r o d o w y c h . Na p a ń s t w i e p o l s k i m s p ocz y w a ró wnież ! p o ­ w i n n o ś ć o b r o n y p r a w r e l i g i j n y c h , n a r o d o w y c h k u l t u r a l n y c h i s p o ł e c z n y c h r o d a k ó w ż y j ą c y c h p o z a g r a n i c a m i , z w ł a s z c z a w p a ń s t w a c h o ś c i e n n y c h . . 3 . N a j w i ę k s z y n i e p o k ó j budzą, o b e c n i e k w o s t i c g o s p o d a r c z e . B ę d z ie m y doma­

g a ć s i ę s z e r o k i e j , t a k j a k to t y l k o m o ż l i w e , p r y w a t y z a c j i p o l s k i e j g o s p o d a r k i , z ł a m a n i a syst emu n o m e n k l a t u r y , u r u c h o m i e n i a e n e r g i i i k a p i ­ t a ł ó w tlcwiąeycli w s p o ł e c z e ń s t w i e . N i e s t e t y n i e k t ó r e w y p o w i e d z i b u d z ą n i e p o k ó j co d.o i n t e n c j i ca łc& ? rząd.u w k w o s t i s z e r o k i e j r o p r y w a t y z a c j i m a j ą t k u p a ń s t w o w o g o . J e d n c c z e ś n i c po t r z e b n a j e s t s z c z e g ó l n a t r o s k a o n a j u b o ż s z e w a r s t w y s p o ł e c z e ń s t w a . A k t y w n o ś ć i n d y w i d u l n a i g r u p o w a — chodź n i e z b ę d n a — j e s t n i e w y s t a r c z e i j ą c a . K o n i e c z n o s ą e n e r g i c z n e d z i a ł a n i a , p a ń s t w a , k t ó r e g o n i c n i e n o ż e z w o l n i ć z c i ą ż ą c y c h n a nim z o b o w i ą z a ń . V p rz e c iw n y m wypa dku P a l a u s p r a w i e d l i w i o n y c h p r o t e s t ó w s p o ł e c z n y c h p r z e ­ k r e ś l i n a j s z l a c h e t n i e j s z e i n t e n c j e i p l a n y .

N i e z b ę d n a j o s t r z e c z y w i s t a p r z e m i a n a p o l i t y c z n a , u k s z t a ł t o w a n i e s i ę a u t e n t y c z n y c h m a ją c y c h o p a r c i e w s p o ł e c z e ń s t w i e s t r o n n i c t w . B ez n i c h w p ły w o p i n i i n a s p r a w y o g ó ł u j o s t zn ik om y , w z r a s t a z a m i e s z a n i e , p o w s t a ­ j ą m o ż l i w o ś c i m a n i p u l o w a n i a o p i n i ą p u b l i c z n ą . U w a ż a n y , ż e w y b o r y samo­

r z ą d o w e p o w i n n y z o s t a ć p r z e p r o w a d z o n o p r z y z a c h o w a n i u z a s a d y p r o p o r c j o ­ n a l n o ś c i i w t e r m i n i e z a p e w n i a j ą c y m W ł a ś c i w ą r e p r e z e n t a c j ę s p o ł e c z e ń s t w a . S t o im y n a s t a n o w i s k u o b r o n y z a s a d , p l u r a l i z m u p o l i t y c z n e g o i i’ządów p ar- . 1 amon t r a n y e h . Hamowanie p r o c e s u k s z t a ł t o w a n i a , s i ę p a r t i i o g e n e z i e o p o z y c y j n e j p r o w a d z i ć może d.o o k r z e p n i ę c i a p r z e m ia n o w a n y c h s t r o n n i c t w dawno j k o a l i c j i p ro ko m un is ty cz .n o j , a w t e d y p r z e s z ł o ś ć o d r o d z i s i o w nowych f o r m a c h .

5. B ęd zio m y d o m a g a l i s i ę t e g o , b y w ż y c i u s p o ł e c z n y m i w w y c h o w a n iu r e s p e k ­ towane b y ł y z a s a d y c h r z e ś c i j a ń s k i e wyznawano p r z e z p r z e w a ż a j ą c ą w i ę k s z o ś ć spo -hoczeństwa. P o w i n n y z o s t a ć z n i e s i o n o u s t a w y i i n s t y t u c j e z m i e r z a j ą c e d.o z n i s z c z e n i a c h r z ę ś c i j a ń s k i c h p o d s t a w .n as ze go ż y c i a s p o ł c e z n o g o , a t a ­ k u j ą c e e t y k ę k a t o l i c k ą , p r a w a d z i e c i n i o n & r o d . z o n y o h , p r a w a r o d z i n y i Ko ś o :i.o ła . ________ ____ _____________ _______

cd ze s tr .4 I N F O R M A C J E

nnictwo n a jle p i e j czuje s ię zawsze w r o l i m inistranta przy o łta r z u każdej władzy. D zi­

wi jednak to , że e lb lą s k a "S" z n a la z ła sobie tak skompromitowanego 45-letnim wysługiwaniem s ię komunistom s o ju szn ik a.

1 2 lis to p a d a , w dniu kan on izacji b ra ta A lb e rta Chmielowskiego w Watykanie, odbyła s ię uroczystość poświęcenia Kaplicy pod wez­

waniem T rójcy św. przy u l.K i e le c k le j /Zato­

rze/ . Uroczystościom przewodniczył biskup warmiński ks. dr Edmund P is z c z . Mieszkańcy d z ie ln ic y E lb lą g a - Z a to rz e , dotąd stan o w ią­

cej część wspólnoty p a r a f i a ln e j zjednoczonej przy k o ście le św. M ik o ła ja , d o cz ek a li s ię d z ię k i staraniom księdza Mieczysława J ó z e f—

czyka sw oje j k a p lic y , która do c h w ili wybudo­

wania k o ś c io ła pod tam samym wezwaniem s t a ła s ię miejscem ioh. wspólnoty p a r a f i a l n e j .

*T. W.

Cytaty

Powiązane dokumenty

I kiedy już ukazuje się praprzyczyna jakiegoś wrednego zjawiska, to ona je st zawsze jedna: nie ma pieniędzy.. Całkiem tak samo wyglądają n ieustające debaty

Ewentualne przesłuchanie odwrotne zdarzyć się może, ale śmieszne, to już nie będzie.. Najwięcej kłopotów w układach sejmowych sprawiają c i, którzy żywią i

skie jako państwo narodu polskiego powinno być polskie nie tylko z nazwy, ale 1 z duoha, szanująas jednak odrębne obyczaje i tradyoje. mniejszości narodowych,

Taką pieiwszą próbą jest reaktywowanie Stronnictwa Pracy, które go prezesem jest mecenas Władysław

Jesteśmy tylko inspiratoram i,

DLA WSZYSTKICH OSÓB Z TNNYCH ZAKŁADÓW PRACY ZAINTERESOWANYCH

[r]

[r]