• Nie Znaleziono Wyników

"Solidarność" Pismo społeczno-polityczne Elbląg, 1989, nr 7 (47) [wydanie powielaczowe]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Solidarność" Pismo społeczno-polityczne Elbląg, 1989, nr 7 (47) [wydanie powielaczowe]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

8 « P o d z io m k o u ie C O f l i C C O »

Panowie, mamy kłopot - p o w ie d z ia ł c i ę ­ żko wzdychając prem ier M azowiecki. Zebrana w try b ie pilnym i zu pełn ie nadzwyczajnym Rada Ministrów s p e o ja ln ie s i ę nie z d z iw iła . Ostateoznie zm artwienia to jedjro& r z e c z , którą rząd. m iał w nadm iarze. -K ło p o ty , to moja s p e c ja ln o ś ć - mruknął g e n e ra ł Kiszczak

« przewrotnym błyskiem w oku. -P an , panie generale na nieszczęoC lS P1® je s t prywa­

tnym dedektywem- p o w ie d z ia ł Balcerowi.5.2 tonem chłodnym ja k kostka lo d u . —0 czym oni w ogóle< mówią?- w y szep tał zmieszany m ini­

s t e r obrony narodowej do ucha m in is tra s p ra ­ w ie d liw o ś c i. -D o g ry z a ją 3obie a lu zja m i do Marlowa. Taki dedektyw z kryminałów Chan- d l e r a - odpow iedział m in is te r Bentkowski.

-M ają czas na czytanie kryminałów, takim to dobrze. A j a nio t y lk o s łu żb a i s łu ż b a . O statnio głównie z a s t ę p c z a !- r o z ż a l i ł s ię m inister S iw ic k i. -P an o w ie, j a zwracam uwagę, że prem ier je sz c z e nie s k o ń c z y ł,i my nie wiemy oo to za k ło p o t - surowo p rzy w o ła ł zebranych do porządku Jacek Ambroziak.

-W każdym r a z ie ja chcę oświadczyć, że p o ­ l i c j i nie pozwolą sprywatyzować, p a n ie B a l­

cerowicz ! - s r o ż y ł s ię K iszc za k . -Czy pan g e n e ra ł byłby łaskaw sprecyzować, kogo ma pan na m yśli mówiąc : n i & p o z w 1 ą ? - s p y t a ł m in ister Skubiszew ski -b y ć może MSZ nie je s t poinformowyny o wszystkioh zobowiązaniach PRL ? - d o d ał z g ry z ą c ą i r o ­ n ią . -Panowie, ja w t e l e w i z j i ludziom już powiedziałem, że s ię wojna domowa sko ń czyła, i ja nie mogę lu d z i z aw ieść, przestańmy s ię w końcu k ł ó c i ć ! - zaa p elo w ał m in iste r Kuroń.

-Chciałbym pow iedzieć, że w Krakowie m inis­

trow i Kuroniowi nie wszyscy u w ie r z y li i ja musiałem b ron ić L e n in a - zaznaczył smutnym głosem A leksander H a ll - czy ja mogłem sobie wyobrazić, że będę kiedyś b r o n i ł Le­

n in a ? - dokończył r e t o ra c z n ie . -J a broniłem Lenina już w 68 roku w C z e c h o sło w a c ji- oży­

w i ł s ię m in ister S iw ic k i -pamiętam, że . . . - I też pan go w r e z u lt a c ie n ie o b r o n i ł- przerW ał Siwickiemu H a l l . -Naprawdę?- z d z i­

w ił s ię ge n e ra ł S iw ic k i. -Owszem, te ra z tam krzyczą "H avel na H r a d !" - p o p a rł H a lla Marcin Ś w ię c ic k i. -Na Hrad H a w l , a Mrożek na Wawel- p o w ie d z ia ł scep ty czn ie Syry jczy k zwracając; s ię do P aszyń sk iego. -E , u nas ON je s t w B elw ederze- z b a g a te liz o w a ł sprawę Paszyński. Zapadła ch w ila c is z y . Prem ier Mazowiecki p o p a trz y ł na swoich ministrów i pokiwał głową -Czy ja mogę już © o ś p o w ied zieć - s p y t a ł cichym głosem wprawdzie, a l e s taką miną, że S iw ic k i s t r z e l i ł pod 3tołem obcasami i w yprężył s ię odruchowo.

-K łopot je s t t a k i - kontynuował zmartwiony prem ier -że miałem te l e i o n - tu p rz e rw a ł, bo najnowszy z m inistrów , Kucharski, krzy­

kn ą ł z niedowierzaniem : -U d a ło s ię komuś do pana dodzwonić! To ohyba ja k i ś cud!

Htfłaśnie , że ta k . Święty M ik o ła j d z w o n ił- p o w ied ział prem ier. G en erał K iszczak p o sta­

n ow ił w duchu opieprzyć lu d z i z te le fo n ó w , bo nie m iał ra p o rtu o t a k i e j rozmowie.

-Więc , proszę panów sprawa je s t poważna- w y ja ś n ia ł d a le j premier -ś w ię ty p o w ie d z ia ł, żs &u a i^ nie s p l u r a l i z u j e , bo je s t jeden , a nie wie w jakim ch arakterze ma do P o ls k i przybyć i d la te g o je s t niebezpieczeń stw o, że v? ogóle n ie p rz y b ę d z ie . Dawniej za D z ia ­ dka Mror.a byw ał n i e le g a ln ie p ó źn iej już p ó łle g a ln ie , prywatnie t a d z i s i a j pyta ozy ma aa ło sy t o f i c j a l n e b isk u p ia sza ty i przy­

być jako święty czy nie? Chodzi mu o to ossy

je s t je szcze u nas Dziadek. M ró*. Bo j e ś l i ta k , to on s ię z nim n ie spotka za żadną cenę. Rozumiecie panowie T A M - prem ier w skazał znacząco w górę - w pewnyoh s p r a ­

wach nie u zn ają żadnych "ok rągłych s t o łó w " . - Ja rozumiem pry n cy pialn o ść - p o w ie d z ia ł szybko Kuroń - a le Jest i ekumenizm! Czy on by s ię n ie mógł spotkać w duchu ekume­

nizmu z reform atorskim skrzydłem Dziadka Mroza ? -Odkąd to Dziadek Mróz ma sk rzy dła?

z d z iw ił s ię p ro fe s o r Skubiszew ski - w doda­

tku la k ie ś re fo rm a to rsk ie ? -Od czasów ''p i e r i e s t r e i k i '1- odparował Kuroń. -P a n ie prem ierze, ja trOC-bę rozumiem po ro s y js k u , a le wyznam, że is to tn e g o znaczenia słow a

" p i e r i e s t r o jk a " zu p ełn ie nie jeStęro w s t a ­ nie p o ją ć - r z e k ł z godnością p ro fe s o r Sku­

b isz e w sk i. -Pan m in is te r Skubiszewski ma tu r a c j ę , n ie s t e t y . Święty s ię na pewno nie zna na przebudowach komunizmu- westch nął premier -może pan g e n e ra ł K iszczak , jako s z e f stosownego r e s o r t u u s t a l i ł b y , czy u nas je s t je szcze ten^Dziadek Mróz ? - zwró­

c i ł s ię premier do K iszczak a. -N ie mam s p rz ę tu , nie mam lu d z i, n ie mam p ie n ię d z y , n ik t nas nie l u b i , R okita mi dokuesa . . . z a c z ą ł ję czeć g e n e ra ł K iszczak . -A kto mówił, że kłopoty to je go s p e c ja ln o ś ć ? - nie ustępował prem ier. -A le nie k łopoty ze św iętym i- b r o n i ł s ię g e n e ra ł. -T d z ie o Dziadka Mroza, więc nie św ię tego , ty lk o wręcz p rz e c iw n ie - sprecyzow ał p r o fe s o r Sku­

b is z e w s k i. -yifręcz p rz e c iw n ie . Od razu wręcz przeciw n ie! Panowie mnie t e ż nie l u b i c i e , bo musiałem n iek tó rych izolo w ać ! - poskar­

ż y ł s ię rozżalon y K iszczak . -Skoro pan b ro n i Dziadka Mroza, to znaczy, że on j e ­ szcze j e s t - zauważył prem ier. -A le ż tego nie wolno ujaw n iać społeczeństw u ! To by wywołało . . . wiadomo co by wywołało ! - tym razem Kiszczak p r z e r a z i ł s ię nie na ż a r t y . -To może ja mam społeczeństwu p o w iedzieć, że ze względu na t a jn ą obecność Dziadka Mroza, P olska n ie przyjm ie Świętego Miko­

ł a j a ? - z a p y ta ła z uroczam uśmiechem pani N ieza bito w sk a . W pow ietrzu po tych słowach z a w is ła k lęska w ielk a ja k I ł 62, który lu b i spadać. Rząd gorączkowo szu k a ł ro z w ią z a n ia . - N i e może tak być,' żeby naród d o s t a ł pod cho - inkę tylko prezenty pana B a lc e ro w ic za — r z e k ł prem ier. - I s t o t n i e , n ie sądzę żeby moje poda­

runki b y ły do cen ion e- westchnął B a lc e ro w ic z.

-Panowie tu je s t potrzebny szy bk i ru c h - powie­

d z i a ł Kuroń -k to w P olsce n a j l e p i e j wykonuje szybkie ruchy ? - s p y t a ł. Odpowiedź nasunęła s ię prawie wszystkim t a sama. Tylko g e n e ra ł S iw ic k i m y ślał o "czerwonych b e ie t a c h " . Reszta wymruczała chórem — W ałęsa ! To b a ło ro zw iąza­

niem P rz e c ie ż Wałęsa, od dłu ższego czasu zwo­

z i ł prezenty ze ś w ia ta . W y starczało go nieco podcharakteryzować. Siwa uroda, d łu g ie w łosy, te rz e c z y . A ogłoszono by przyby cie M ik o ła ja . Po pro stu M ik o ła ja , bez św ię tego , św ię ty s ię n ie o b r a z i, bo św ię c i s ię n ie o b r a ż a ją . -T ylko a.zy W ałęsa zgodzi s ię odpiąć p la k ie tk ę 2 napisem "S o lid a rn o ś ć " ?— zm artw ił się. nagle

prem ier. na a t r > 3

*1* ♦5* *5* •£« «$»

»* • fS L A T ł

tP *AgBideaka— 3500“ * Anka— 4000—, S t a n is ła w —

* 500©-, Marek— 2500-.

^ D z ię k u je m y

Cena: 5 0 zł

jdmlość

? i S P O Ł E C Z N O P I S M O P O L I T Y C Z N E

E L B L Ą G

7/47

Ro k V

19.12.89

" W I A R X I I D E A Ł Ó W S P R Z E D A W A Ć N I E W O L N O "

* Ks. Jerzy P op ie łu szk o

P r z e b a c z y ć -

nie z nac z y z a p o m n i e ć

W ostatnim c z a s ie , w P olsce s ta liśm y s ię

‘świadkami pewnych zmian w świadomości naro­

dowej. Odeszły od g ło s u , bo o d e jść musiały pseudow artości, załam ały s i ę niektóre s t e r e ­ otypy m yślenia. P oszły precz mamiące wszy­

s tk ic h komunały deform ujące rz e czy w isto ść i oszukujące w podły sposób ludzką uczciwość.

Cieszymy s ię z te g o .

N u rtuje mnie jednak druga stro n a tego z j a ­ w iska, równie z re s z t ą ważna. Otóż, za tym wszystkim, z czym chcemy skończyć i od c z e - : go odżegnujemy s ię - s t o ją p rz e c ie ż konkre­

tn i lu d z ie . Oni s ą pośród n a s. N adal wpływa­

ją na codzienną rz e c z y w is to ś ć , co g o rsz a , d a le j p ia s t u ją swoje fu n k c je . Coraz c z ę ś c ie j z o s t a ją nawet członkami S o lid a r n o ś c i bez uprzedniego u w iarygod n ien ia s i ę .

Jak zn a le ść s ię w tym wszystkim ? Czy za k ła d a ją c w s p ó łis t n ie n ie z winowaj­

cami możemy spodziewać s i ę , że' będzie ono p rz e b ie g a ło w atm osferze s z c z e r o ś c i i otwa­

r t o ś c i? Według mnie je s t to n ie re a ln e . Jak więc.- ustanowić so b ie ja k i ś s ta tu s 'vivendi'?

Wedle sp o łe c z n e j nauki K o śc io ła - n ależy przebaczać. Sama jestem c h rze śc ija n k ą i jako

t a k ie j n ie ra z p rzyc h o d ziło mi t e j ła s k i a ó . J e d n a k gdy s ły s z ę o przebaczen iu,

z zevvsz£it atak u je mnie św ia­

domość p rze ra ża ją c e g o z ła , które przez t y le la t system atycznie u n ic e s tw ia ło w narodzie

" S ° - co " nim n a jle p s z e - wzdrygam s i e . Buntuję s ię na myśl o niew innie przelane 1 k rw i, gwałceniu honoru i godności o s o b i s t e j .

Przebaczyć w ięc, czy nie przebaczyć?

Sądzę, ze w d z i s i e j s z e j s y t u a c ji , pro­

blem ten n u rtu je w ie lu uczciwych Polaków.

którzy z a rz u c a ją K o ściołow i zby­

tn ie oderwanie od r z e c z y w is t o ś c i, je s t to woda na młyn: "P rz e b a c z a jc ie w ię c ". I l e ż w tym uzasadn ion ej goryczy!

n4- x - le s ł uszne są a t a k i na K ościół?

Otoz, atakować K o ś c ió ł za naukę Chrystusowa w żadnym wypadku n ie można0. To Chrystus nakazać p rzeb a czen ie , po w ołując s ię na s a ­ mego Boga. K o ś c ió ł, kontynuując naukę Chry­

stusową, w je go im ieniu przebacza i tegoż przebaczen ia uczy.

W niedawnej a u d y c ji t e le w i z y ln e l. ks Wiesław Niew ęgłow ski w y ra z ił s i ę : »ie n ktoś musi chcieć tego p rzeba czen ia a lb o wykazać minimum do brej w o l i " , otóż w ła ś n ie . J e ś l i ma być mowa o przeba czen iu , musi bvć n a i -

pierw poczucie win?, ---

Człowiek p o sia d a ją c y zmysł etyczny dany w £ rZ £Z, Bo?a i z, Pr z 7 czyn od s ie b ie n ie z a - h1 * ^ 11 i głęboko w nim tkwiących podporzą­

dkowuje s ię tzw. prawom paturalnym , wrodzo-

? nP- P r u c i e s p r a w ie d liw o ś c i, ucz­

c iw o śc i, umiłowanie pięk n a. E.Kanta dwi©

rzeczy wpraw iły w zdumienie: "n iebo usiane od. na s t r. 2

* RADOSNYCH: POGODNYCH, WESOŁYCH * ŚWI^T BOŻEGO NARODZENIA 1989 ROKU I LEPSZEGO JUŻ NOWEGO ROKU 1990

■fc życzy Redakcja

w a l c e o n o w e - - - -

W k ra ja c h zwanych demoludami na śm ietnik h i s t o r i i odchodzi w szybkim tempie pokaźny o d d z ia ł bojowych do niedawna tow arzyszy.

Inny o d d z ia ł m a rk sistó w -le n in istó w równie żwawo p rzefarbow u je swoje poglądy na ró ż o ­ wo, ohcąo zachować s o c ja liz m o lu d z k ie j tw arzy. Jeszcze in n i u t o p iś c i n ie p o t r a f i ą zachować g ę b y ,w ie trz ą c w szędzie sw oją k o le jn ą sza n sę.

W Polso e trad y cy jn y p o d z ia ł na opozycję i komunistów zakończył swój żywot je szcz e przed"okrągłym s to łe m ". Natom iast od pewne­

go ozasu szy k u ją s i ę nam - w walce o nowe - całkiem nowe l i n i e p o d z ia łu . Z tego powodu s z c z e g ó ln ie dużo o ie r p io ń i zgrzytów zębami widać oraz sły c h a ć w PZPR.

Członkowie Klubu P o s e ls k ie g o PZPR na przykład u w ażają, że P o lsc e n a d a l p o trz e ­ bna je s t nowoczesna fo rm ac ja s o c ja li s t y c z n a , k tó ra będ zie z g ła s z a ć sp rze ciw wobec dys­

k ry m in a c ji, monopolu, b ie d y , fanatyzmu i n i e t o l e r a n c j i . Co ciekaw e, podobne o p in ie w y ra żają i inne p latform y p o lity c zn e mno­

żące s i ę w samej PZPR, ja k i poza n ią , nie w y łą c za ją c c z ę ś c i OKP—u z różowiejącym pro ­ fesorem Geremkiem na c z e le . Życie jednak p rz y n ie ś ć może z g o ła nieoczekiwane r o z w ią ­ z a n ia , wziąwszy pod uwagę u ja w n ia ją c e s ię coraz b a r d z i e j k o n flik t y ; na przykład kon­

f l i k t pomiędzy OPZZ i "Ruchem 8 L ip c a " , a reformatorem Rakowskim i je g o grupą . Również, lu d z ie p r z e s z ło ś c i n ie u stę p u ją p o la , zw łasz cza w województwach, gd zie s t a r e , p a rty jn e s tru k tu ry nawet n ie d rg n ę ły .

Nowe p o d z ia ły rodzą nowe s o ju s z e . Oświa­

dczenie p r o f . Geremka, że "S o lid a rn o ś ć je s t zainteresow an a tym, by PZPR n ie z n ik n ę ła

z areny p o li t y c z n e j" , o ra z , że "n ie w yklu- oza w p r z y s z ło ś c i so ju sz u S o lid a r n o ś c i z reform atorskim skrzadłem PZPR", j e s t jakby zapow iedzią s o ju szu tegoż s k rz y d e łk a PZPR

z ozapą " S " . Wypowiedzi zaróżowionego Miohnika, że reform ato rzy to J a r u z e ls k i i Rakowski, s ą niem niej wymowne. Tylko oo na to masy związkowe S o lid a r n o ś c i? ! A w ogolę to mało jako ś tych nazw isk: J a ru ze­

l s k i , Geremek, Mazowiecki, W a łę s a , Michnik, Rakowski, może je szc z e Kuroń . . .

od. na s t r. 2

(2)

od. ze s tr .1

»

Przebaczyć - nie znaczy zapomnieć

«

= g w ia z d a m i, prawo moralne w n a s " . J e ś l i c z ło ­ wiek postępuje wbrew n a tu ra ln e j powinności e ty c z n e j, na pewno je s t tego świadom. Zmysł moralnjr lu d z i odpowiadających za kryzys go­

spodarczy, k u ltu ra ln y i moralny w P o lsc e , powinien wzbudzając w nich poczucie winy, poruszyć, a nawet w strząsnąć ic h sumieniem.

Od winowajoów oczekujemy więc r e a k c j i , które wskazywałyby na poczucie winy wobec zbioro w ości s p o łe c z n e j. Ż a l, skrucha, wstyd- to st&ny ducha, k tó re , j e ś l i są - winny doprowadzić do p u bliczn ego po k aja n ia s ię i p rz y z n a n ia ,a tym samym w jakimś sto pn iu do samooczyszczenia s i ę . Tylko wtedy wyka­

zać s ię można pewnym poziomem świadomości m o raln ej. Z tym wiąże s i ę również odpowie­

d z ia ln o ś ć moralna lu d z i poczuwających s ię do winy. A od n i e j nie może zw olnić nikogo n ik t .

Najlepszym w eryfikatorem osób winnych byłaby konkretna postawa i d z i a ła n i e . A le tę w e ry fik a c ję pozostawić należy czasow i.

Na d z iś natom iast, jako formę u w ia ry g a d n ia - n ia s i ę , wiedzę pewne zadośćuczynienie społeczeństw u. Innymi słowy - wynagrodzenie mu krzywd, r a c z e j nie m aterialn y ch , a p rz e ­ de wszystkim moralnych.

Takie próby u w iary g o d n ian ia s ię mogłyby być warunkiem pewnego ro d z a ju p rzeb a czen ia . Oczekiwanie postaw o tak wysokim poczuciu sumienia wydaje s ię być jednak ty lk o pobo­

żnym życzeniem. N ie s t e t y , ogromna większość lu d z i odpowiedzialnych za czynione z ło <, zachowuje s ię ta k , jakby wcale tego p rzeba­

czenia n ie po trzebow ała.

Brak poczucia winy, czy też zachwiany zmysł etyczny? Chyba jedno i d r u g ie , a za­

razem to samo. Nasuwa s ię w ięc k o lejn e py­

ta n ie : Jaką wartość moralną r e p re z e n tu ją lu d z ie , którzy n adal p o z o s ta ją przy swoim?

Nawet c i , którzy b o ją s i ę przyznać do winy, n ie s t e t y , nie są godni z a u fa n ia . Nie n a leży w ięc, im przebaczać. Być b a r d z ie j m iło s ie ­ rnym od samego Boga n ie można. B ó g■*- s ę d z ia n a jsp raw ied liw szy także za z łe k arze, a za dobre wynagradza.

Trudno też zgo dzić s i ę ze stanowiskiem niektóryoh k s ię ż y . Tu skłonna jestem przy­

c h y lić s ię do tych, k tórzy ic h nauozaniu z a rz u c a ją , iż mało związane je s t z rz e c z y ­ w is t o ś c ią .

Głoszenie prawd Bożych, ma na c e lu w cie­

la n ie ich p ó źn iej w ż y c ie . A więc nie może odbywać s ię w oderwaniu od konkretnych z j a ­ w isk . Odwoływanie s ię do sumień ludzkich, przec ie ż nie w y starc za . T rzeba nawoływać do uczciw ości i s p ra w ie d liw o ś c i, a le nazywać ją po im ieniu. N ie s t e t y , w w ie lu konkretnych sprawach, pozostawiono wiernych samym s o b ie .

"Ja n ie jestem od p o l i t y k i " - ta k ie słow a księdza nie n a le żą do rz a d k o ś c i. A b so lu tn ie nie zgadzam s ię z tym. Uważam to za n ie p o ­ rozum ienie. K o ś c ió ł, moim zdaniem, za mało u czestniczy w ż yc iu publicznym w o g ó le . A winien być wszędzie tam, gd zie trz e b a s ta ć na stanowisku obrony m o raln o śoi, W p o lity c e rów n ież, gdzie j e j r o l a jest s zc ze g ó ln a . W ie lo le tn ie zan iedban ie w t e j d z ie d z in ie je s t tego najlepszym dowodem. D laczego obok słów o p rzebaozen lu , n ie ma i nie by ło autentyossnego zaw ołan ia do rozlio za>”JAa ze złem? Dlaczego przez t y le la * rza<i| 0 da ło s ię s ły s z e ć moralne naftr ^ ' z £ lconkTe_

tne z ło z a is t n ia łe v ż y d - pnolioznym,

-2

choćby i w łasn ej p a r a f i i ? A nie u leg a w ą tp liw o ś c i, że lu d z ie oczekują te g o . I n a ­ c z e j wydają s ię być z a g u b ie n i, niepewni samych s i e b i e , podatn i na m an ipu lację.

Między innymi d la te g o w ła śn ie zapom inają o nauce Chrystusowej tuż po zakończeniu n i e ­ d z ie ln e j mszy. Nakazując p rzeb a czen ie , K o ś c ió ł powinien wzywać do u jaw n ian ia s ię winnych. " J e ś l i Twoja ręk a czyni z ło , po­

zbądź s ię j e j " — mówi J e zu s. K o ś c ió ł w inien hołdować t e j z a s a d z ie .

Podsumowując swoje rozw ażan ia, powiem tak : k w estia p rzeba czan ia - to jedno , kwe­

s t i a pam iętania - to d r u g ie . Przebaczyć, nigdy nie znaczy zapomnieć. Pamięć bowiem to proces n ie za le ż n y od świadomości. I do­

b r z e , bo je s t to nasza h i s t o r i a i k u ltu ra narodowa. Nie n a leży j e j ty lk o utożsam iać z wypominaniem. Chodzi o t o , by w p r z y s z ło ­ ś c i pamięć n ie do pu szczała do k olejn ych błędów* Bo n ienaw iść do z ł a je s t obowią - zkiem każdego , w szę d zie. "N ie i s t n i e j e sp raw ied liw a nien aw iść do czło w ie k a . A le i s t n i e j e s p ra w ie d liw a n ienaw iść do tego co z ł e , w imię tego co d o b r e " , /k s.J .T isc h n er/

Anna Bereś-D uszak

ad.ze str-,1

w a l c e o nowe « «

Ciekawym człowiekiem je s t p o s e ł - m ini­

s t e r Kuroń, od którego dowiedziałem s i ę , że lu d z ie z p a rty jn y ch stru k tu r wykonywali ty lk o c z y je ś p o le c e n ia , rozk azy . Coś mi s ię z d a je , że p. m in is te r c h c ia łb y bardzo p rz e ­ konać telew idzów , iż c i wszyscy f a c e c i oraz dobrze odżywione p a n ie , b iją c y brawo Wielkiemu Ceausescu - wykonują jedyn ie ro z k a z y .

Groteskowo bywa też w E lb lą g u . Otoż s a t e ­ l i c i SD •przefarbow ali s i ę . Czy d e fin it y w n ie ,

tego pow iedzieć s i ę n ie da na s to p ro cen t.

W każdym r a z i e jeden z nich w dniu 11 l i s ­ topada z ło ż y ł k w iatk i pod Pomnikiem S o lid a ­ r n o ś c i o ra t w y g ło s ił - za namową d z ia ła c z y

"S " - u ro c zy s tą mowę.

A je szcze nie tak dawno aparatczyoy z SD p o t ę p i a li oskarżonych - internowanych ze znanego e lb lą s k ie g o p ro cesu . Jeszcze nie tak dawno argum entacja obrońców z tego pro­

cesu /mec.mec. T a y lo r a , A ndrzejew sk iego - obeonie członków parlam entu, S iła -N o w ic k ie g o i innych/ b y ła d la tych panów nie do p rzy ­ j ę c i a . I n ic w tym dziwnego, ponieważ na­

zwiska wodzów SD w tym samym c z a s ie f i g u r o ­ wały w gazetach zaraz za e lb lą s k im i p rzy ­ wódcami PZPR. Teraz jakimś dziwnym trafem u sły s z e liś m y mowę p. Zbuckiego pr*e2 Pomni­

kiem "S " w y gioazoną po uroozystyoh mowach s en atora Baczyńskiego, p o sła K rasow skiego, To staw an ie d z ia ła c z y Zarządu Regionu

ram ie w ramię z ludźm i, którzy c a łe l a t a w yoh w alali t o t a li t a r n ą władzę i c z u li s ię pod n ią d o brzej po p ro stu n ie p r z y s t o i.

m.d.

OFIARY KOMUNIZMU

Lisewo - miasteczko położone nieopo dal Chełmna, w województwie toruńskim. Przed I I wojną światową l i c z y ł o około 1500 mieszkań­

ców, w tym 12.00 Polaków. Kierownikiem m iej­

scowej szk o ły b y ł Józef? Prabucki z wyksz­

t a łc e n ia pedagog. Do Lisewa p rz y b y ł w la ta c h dwudziestyoh XX w. Jego małżonka również b y ła n a u czy c ielk ą.

W 1939 r . lic z ą c y ponad 40 l a t J ó zef ? P rabu ck i, podporucznik rezerwy W .P ., praw­

dopodobnie u czestn ik wojny b o ls z e w ic k o -p o l- s k ie j z 1920 r , , z o s t a je zmobilizowany w

jednostce w ojskow ej, g d z ie ś na te re n ie P o l­

s k i W schodniej.

- Interesow aliśm y s i ę losem naszego nauczy- o ie la - opowiada pan Zdzisław R ., a k tu aln ie mieszkaniec E lb lą g a , - n ie s t e ty bardzo długo nie d o c ie r a ły do nas żadne in form acje o jego l o s i e . Dopiero w 1943 r . udało nam s ię zdo­

być p ierw sze, niem ieckie opracowanie o mor­

d zie w K atyniu. S .P . Prabucki fig u r o w a ł w n ie j na l i ś c i e o f i a r . Książka ta k rą ż y ła wśród mieszkańców Lisewa do 1947 r . - do

" a k c ji " przeprowadzonej przez UB przed r e f e ­ rendum.

Od la t gn ębi mnie świadomość n ie z a ła t w io — nej dotąd sprawy zw iązan ej z najwyzasą o f i a r ą - ś m ie rc ią , la k ą p o n ie ś li z rą k komunistów n a s i ro d ao y . Przed kilkoma mie­

siącam i kupiłam k siążkę p r o f . J.K.Zawodnego p t . "Śmierć w l e s i e " , wydaną staraniem A g e n c ji Wydawniozej S o lid a r n o ś c i W a lo z ą c e j, Wrocław 1989. J e st w n i e j zawarta n a jp e ł­

n i e js z a , ja k dotąd, opraoowana przez Adama Moszyńskiego " L i s t a " o f i a r ziden ty fik o w a - nych m .in. w l e s i e katyńskim. Na l i ś c i e t e j n ie znalazłam nazwiska ś . p , Prabuckiego.

W p e łn i zgadzam s ię z autorem opracowar n ia " L i s t y " , który w przedmowie zw racając s ię do czytelników p isze m .in. " / . . . / o g ł o ­ szenie n i n i e j s z e j " l i s t y " powinno być pun­

ktem w y jśc ia do d a lsze g o u zu p ełn ia n ia j e j . / ...-/ Ogłoszenie t e j " l i s t y " Jest wyrazem hołdu pamięci Ofiar* tego - rzadko w d z i e ­ jach spotykanego - masowego mordu jeńców wojennych i spełn ieniem smutnego obowiązku wobec iah r o d z in . "Lidta" ta je a t jednocze­

ś n ie uzupełnieniem m ate ria łu dokumentacy­

jn ego, potrzebnego do aktu oskarżen ia p rz e ­ ciwko mordercom, k tórzy p o z o s t a li dotychczas b e zk a rn i. J e st r z e c z ą nas Polaków ten akt oskarżenia przygotować i domagać s i e ■posta- ą l e n i a zbrodn iarzy przed Trybunałem Wolnyoh Narodów, k tóry z b ie r z e s i e .jeszcze d la uka­

ra n ia winnych".

Jest d la mnie spraw ą oczyw istą, że s p ra ­ w ie d liw o ś c i musi s ta ć s i ę zadość. Rozumiem jednak cpory osćb, które w ie le p rz e ż y ły 1 c ią g le je s z c z e , n ie mając z a u fa n ia do t r w a ło ś c i a k tu a ln e j s y t u a c ji sp ołeczn o-p o ­ lit y c z n e j w PRL, zachowują o stro żn o ść.

Pan Z dzisław je s t jednak pełen d o b re j w o li, jego o jc ie c przed wojną b y ł d z i a ł a ­ czem Stronnictwa Narodowego , a to do czegoś zobo w iązu je. Hąssa rozmGES, s t a le Się k o n k re tn ie js z a , widzę skupienie n a’

twarzy mójegO rozmówcy, Zamieniam s i ę w ałuo h ,

~ W s ty c z n iu 1945 r . do Lisewa wkroczyła Armia Czerwona, w lutym rozpoczęto a re s z t o —.

w ania. Żona ś . p , J ó z e fa ? P rabuckiego, wraz z wieloma innymi kobietam i i dziewczętam i, przeważnie Polkam i, w tym z moją s i o s t r ą ' z o s ta ły a re s z t awans. Popędzono je do D zlai- łd o r a . Z w ra o a liś a r s ię a p ro śbą o in terw e­

n c ję do p o ls k ic h żołnierscy, Ody -skazało

s i ę , że o a łą "a k o ją " k ie r u je NBWD, nie by ło odważnych. 2 obozu w D zia łd o w ie przew ieziono je do C z e la b iń s k a . Pani Prabucka, ja k w ie le innyah osób, n ie p r z e ż y ła z e s ła n ia — o sta ­ t n i e zdanie pan Z d z isław mówi praw ie sze­

ptem.

Chwilę milczymy. Dręczy mnie Jednak lo s P rabu ck ieg o , Pytam o możliwość uzyskania d a lszy ch in fo r m a c ji na jego tem at. Dowia­

d u ję s ię Jeszcze, że państwo Prabuccy "b y li b e z d z ie t n i.

Rodzina pana Z d z is ła w a na skutek rep re­

s j i ze strony po lsk io h władz komunistycznych o p u ś c iła Lisewo i zam ieszkała w E lb lą g u . Umawiamy s ię , że pan Z d z isław p o sta ra s ię

odtworzyć l i s t ę osób zesłanyoh w 1945r. z Lisew a do C z elab iń sk a.

e l

K O M U N I K A T

Osoby zainteresowane d z ia ła ln o ś c i ą w Z j e d n o c z e n i u C h r z e ś c i ­

j a ń s k o — N a r ó d o w y m proszone są o kontaktowanie s ię z uczestnikiem Z ja ­ zdu Z a ło ż y c ie ls k ie g o - M. Duszakiem.

Podajemy a d re s: E lb lą g , u l . Nowotki 3/18 Pod wskazanym adresem można uzyskać in ­ form acje dotyczące szczegółowego programu i s ta t u t u ZChN.

I N F O R M A C J E

W dn. 27. X I . 89 r . w Szkole Podstawowej nr 9 w E lb lą g u powołana z o s t a ła Komisja Zakładowa NSZZ " S o lid a r n o ś ć " . Zarząd ukon­

sty tu ow a ł s ię n astępu jąco: Danuta K r y g ie r - przewodnicząoa, Marek Duszak - wiceprzewo­

d n iczący , E lż b ie t a G lin k a - s e k r e t a r z , Anna Bukowska - sk a rb n ik .

i n f . w ł.

Niedawno odbył s ię w E lb lą g u I I Regiona­

lny Zjazd. Delegatów NSZZ " S o lid a rn o ś ć ".

K o n tro w e rsji na różne tematy b y ło dużo. W je d n e j spraw ie panowała ty lk o zgoda i m il­

c z e n ie . N ikt n ie ż ą d a ł ro z lic ze ń , finansowych za okres od I Zjazdu do c h w ili obecnej od b a łe g o przewodniczącego an i od innych odpo­

w ied zialn y ch osób.

u c z e s tn ik Zjazdu

od, ze s t r, 4

P o d z i o m k o u i e

conisco

D a le j b y ło ta k , że Wałęsa s ię nie z g o d z ił na o dpięcie znaczka, a le na r o l ę s ię z g o d z i ł, P r z y j ą ł M ik o ła ja jako honorowego członka

" S o lid a rn o ś c i" 1 o g ł o s i ł , że je s t p lu ra liz m , w ięc kto chce może M ik o ła ja całować w b isk u p i p ie r ś o ie ń , a kto n ie , to n ie . N ieśw ięty Miko­

ł a j W ałęsa przebrany w sza ty z gru bsza b is k u ­ p ie r o b i ł , z w ie lk ą ''S o lid a r n o ś c ią " na p i e r s i dobroczynne r a jd y po P o ls c e , syt ohwały, A Dziadek Mróz . . . Mówią, że s p ę d z i ł św ięta w Belwederze i że d o sz ło do spotk an ia M ik o ła ja s reform atorakim skrzydłem Dziadka Mzoza.

Drogim czytelnikom tę b a jk ą i n a js z c z e r s z e życzen ia pozwala so bie zło ży ć pod Bożonarodze­

niową choinką

Podziomek « • « o 00

Cytaty

Powiązane dokumenty

I kiedy już ukazuje się praprzyczyna jakiegoś wrednego zjawiska, to ona je st zawsze jedna: nie ma pieniędzy.. Całkiem tak samo wyglądają n ieustające debaty

Ewentualne przesłuchanie odwrotne zdarzyć się może, ale śmieszne, to już nie będzie.. Najwięcej kłopotów w układach sejmowych sprawiają c i, którzy żywią i

skie jako państwo narodu polskiego powinno być polskie nie tylko z nazwy, ale 1 z duoha, szanująas jednak odrębne obyczaje i tradyoje. mniejszości narodowych,

Taką pieiwszą próbą jest reaktywowanie Stronnictwa Pracy, które go prezesem jest mecenas Władysław

Jesteśmy tylko inspiratoram i,

DLA WSZYSTKICH OSÓB Z TNNYCH ZAKŁADÓW PRACY ZAINTERESOWANYCH

[r]

[r]