• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.11.28, R. 1, nr 25

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.11.28, R. 1, nr 25"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N r. 2 5 N akład 2000 aga. C zw artek, 2 8 listo p ad a 1 9 2 9 r. Telefon nr. 69. R o k I.

Gazeta Wąbrzeska O rg an K atolicko* • N aro d ow y

P rz e d p ła ta : YXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBAm iesięczn ie w ynosi zł 1 ,— z d o staw ą pocz­

to w ą zł 1,19, z o d n o szen iem w dom p rzez sp ecjaln y ch p o słań ­ có w zł 1,25. C eną eg em p larza p o jed y ń czeg o w y n o si gr 15.

OluiMl Irzij f ozę na iM, [zwrlen I soMii.

O g ło s ze n ia : -.'iersz m ilim . n a stro n ie 7-łam . gr 10, n a stro n ie 4-łam ow ej za tek stem g r 30, w tek ście g r 50, na I str. gr 75. P rzy p o w tó rzen iach u d ziela się rab atu. D la zag ran icy 5O °/o n ad w y źk

M Mill l aOmiii slraiji: UlatirzoźnD, ul. MIM 1.

B óg i O jczyzn a! W jed n o ści siła!

Kiedy to sie skończy!

Ilek ro tn ie od czasu gdy „san acja" u- ch w y ciła ster rządów w p ań stw ie p ro jek t jak iś zm ian y n a lepsze w p ro w adzo n y m m iał być w czyn, za k ażd y m razem u rzą­

dzano odczyty p ro p ag an d , celem p rzek o n a n ia sp o łeczeń stw a o słu szn o ści poczynań o d n o śn y ch czynników , o tern, iż ta czy in­

n a zap ro jek to w an a refo rm a zb aw ien n ą bQ dzie w sk u tk ach sw ych d la paxistw a, za­

dow oli, uszczęśliw i społeczeństw o w e w szy stk ich jego w arstw ach . N a rzecz po­

m y śln eg o p rzep ro w ad zen ia refo rm y k o n ­ sty tu cji w edle podanego p ro jek tu przez B e B e w ygłosił p rem jer Ś w italsk i w sali F il- h arm o n ji W arszaw sk iej odczyt, o k tó rym sąd sw ój w y d ała n ie tylko p rasa k ra jo w a, lecz i zag ran iczn a, czem u się ab so lu t n ie dziw ić n ie należy, gdyż zm ian a k o n ­ sty tu cji jest rzeczą tak w ielkiej m iary , iż n ie m o żn a bez głębszego ro zw ażen ia jej p rzejść p o n ad n ią do p o rząd k u dziennego.

P an p rem jer o św iad czy ł m iędzy in n em i w odczycie sw ym , iż zm ian a k o n sty tu cji m u si iść w sen sie o g ran iczen ia szerokich u p raw n ień p arlam entu , że społeczeństw o czyli „m asy " — jak się w y raził — d o m a­

g ają się zm ian y k o n sty tu cji, i że w tych d ążen iach o p in ja p u b liczn a stan ie za rzą­

dem i udzieli m u zupełnego p o p arcia, p rzeto rząd w tej „w alce" zw ycięży.

N ie chcem y w chodzić w to, czy p rzew i­

d y w an ia p an a p rem jera Ś w italsk iego się sp raw d zą, choćby ze w zględu n a to, iż p ro jek t rządow y p rzew id u je w ybór P rezy d en ta R zeczypospolitej d ro g ą pow szechne ­ go g ło sow an ia do czego „m asy " jeszcze n ie dorosły.

N ik t nie n eg u je tem u , iż o p in ja p u b li­

czna jest za zm ian ą k o n sty tu cji, k tó rej ju ż d aw n o d o m ag ał się obóz narodow y, lecz czy w sty lu i form ie p ro p o n o w an ej przez rząd i B e-B e to k w estja.

O p in ja p u b liczn a do k tó rej p. p rem jer się odw oływ ał p rag n ie w iele zm ian w u- stro ju p ań stw a dzięki k tó ry m liczyć by m ożna n a polepszenie sy tu acji w dziedzi­

nie gospodarczej tak d o tk liw ie d ającej się w e zn ak i całem u społeczeństw u. P rag n ie p o n ad to zm ian y p o stęp o w an ia rząd u w sto su n k u do stro n n ictw zd ała sto jący ch od p o czy n ań rej w odzącej dziś w p ań ­ stw ie „san acji" dzięki k tó rym zap an o w a­

ły w p ań stw ie sto su n k i n ad w y raz p rzy ­ kre, sp ro w ad zić m ogące n astęp stw a n iep o­

żąd an e, zach w iać m ogące zau fan ie sp o łe­

czeń stw a do rząd u p o czy n an ia san acji po p ierająceg o , przez co społeczeństw o to czuje się pokrzyw dzonem .

Jeśli bow iem rzeczy, k tó re w p ań stw ie zachodzą, a. k tó re o p in ja p u b liczn a śle­

dzi, nie u leg n ą zm ian ie n a lepsze, to i refo rm a k o n sty tu cji, a zw łaszcza ta w form ie przez B e-B e p ro jek to w an ej, sy tua ­ cji w p ań stw ie stanow czo nie polepszy C zyż społeczeństw o nie m a się lękać u przyszłość p ań stw a p atrząc n a to, co się u n as dzieje?

„S an acja" całą silą p ary stara się za silić szereg i sw e nie p rzeb ierając w srod k ach i sposobach. W yższe stan o w isk o p iastu jący u rzęd n ik , w ojew oda czy staro ­ sta n ag in ać się m usi do w oli p artji lej, u d aw ać jej zw o len n ik a chociażby nim nie był, gdyż inaczej czeka go n iełask a. W yz­

być się m usi w łasn y ch p rzek o n ań , iść z

„p rąd em " aczkolw iek nie zgadza to się z jeg w łasn em su m ien iem . W idzi on, że co co m u czynić się każę nie zaw sze jest do­

brem , raczej zgubnem d la p ań stw a, lecz m ilczy i czyni co każą. O b szarn ik u d aje san ato ra gdyż m n iem a, iż czyniąc to, o- sto i się n a sw ej ojcow iźnie, k tó rą uko chał, inaczej bow iem zastosow anoby do n iej u staw ę refo rm y rolnej. T o sam o czy­

n i d zierżaw ca państw ow ego m ajątk u w obaw ie by go z niego nie w ysadzono. K u­

piec, rzem ieśln ik , czy przem ysłow iec idzie dw 'óch pierw szych siadem , gdyż inaczej nie m arzy ć jem u o w ojskow ej d o staw ie U rzędnik niższej k ateg o rji n ag in a się do w oli „san acji", gdyż w p rzeciw n y m razie czeka go p rzesied len ie „w in teresie p ań stw a" n a przeciw ny k ran iec P o lsk i lub zaw ieszenie w służbie. R estau rato r abonu-

je z konieczności „D zień P o m o rsk i" lęk a­

jąc się by m u n ie o d eb ran o k o n cesji n a w yszynk, stan o w iącej b y t jego o raz licz­

nej ro d zin y . O ficer w idzi n ad sw ą głow ą m iecz D am o k lesa w p o staci em ery tu ry z k tó rej sam siebie w yżyw ić n ie m oże, nie m ów iąc ju ż o rodzinie. W szyscy w yżej w y m ien ien i i w ielu in n y ch jeszcze w nie zn ajo m y ch to w arzy stw ie będąc lęk ają się u sta otw orzyć by z n ich n ie w yszło jak ieś n ieb aczn e słow o, gdyż ścian y m ają uszy, to znaczy, w to w arzy stw ie d an em m oże być szpieg, k tó ry zro b i — donos. I w szy­

Francja okryła sie żałoba.

Ś m ierć i p o g rzeb „o jca zw ycięstw a” - Jerzeg o C lem enceaiP a P ary ż, 25 11. T el. w ł.

Jerzy C lem enceau zm arł w nocy z dn.

23 n a 24 bm . o godz. 1,45. S k o n ał sp o k o jn ie bez cierp ień . D r.. Jacq u em aire, w n u k zm ar­

łego m ęża stan u ze łzam i w oczach zak o­

m u n ik o w ał o ficjaln ie o śm ierci o godzinie 2,20. C lem enceau spoczyw a n a łożu w sw o- jem szarem codziennem u b ran iu . P rzy łożu zm arłego czu w ają jego dzieci, w nu-ki, słu­

żący. oraz szofer. O godz. 3 p rzy b y ł p re­

m jer T ard ieu . k tó ry , odchodząc od loża zm arłego, ośw iadczył w ielce w zruszony, iż nie w eźm ie dziś u d ziału w żad n ej o ficjaln ej uroczystości. N a zn ak żałoby narodow ej o- puszczono w szędzie flagi do połow y m asztu.

Z godnie z o statn ią w olą zm arłego, zw łoki spoczną w jego p o siad ło ści w W an d ei

O d sam eg o ran a zaczęły się zb ierać przed dem em C lem enceau w ielkie tłu m y . P rzy­

były też i w ybitne osobistości, sk ład ające w sp ecjalnej księdze sw e podpisy. P rzy­

byli m . in. p rezy d en t rep u b lik i D oum ergue, m in istro w ie i liczni p rzy jaciele zm arłego.

M . in. „Jo u rn al" pisze:

— „N aród, k tó ry u rato w an y został przez C lem enceau od k atak lizm u , k tó rem u ten vybitny m ąż stan u d ał n ajp ięk n iejszy dzień w jego h isto rji, dzień H listo p ad a 1918 r.

staje p o g rążo n y w n iem ej rozpaczy". —

„P etit Jo u rnal" zazn acza:

,.L os F ran cji i jej zw ycięstw o zw ią zane zo stan ą na zaw sze z tem w ielkiem

m ieniem ". —

„P etit P arisien" pisze. iż C lem enceau oośw ięcił w szystkie sw oje siły, cale sw oje istn ien ie dla dobra F ran cji, k tó ra m u tego nigdy nie zapom ni. „L e M atin", „E cho de P aris" i „E xcelsior" p o d k reślają w ielkość d zieła dokonanego przez C lem enceau, w ią- żąc jego im ię z odniesionem przez F ran cję zw ycięstw em .

D zisiaj w nocy przew ieziono zw łoki C lem enceau z P ary ża do S t. V incent su r

Stoięca woda kiśnieje.

S łu szn ie stw ierd za sąd, że o p o zycja jest p o trzeb na w życiu p ań stw o w em .

G rodno, 25. 11. T el. w ł.

W lipcu r. 1928 pism o g ro d zień sk ie ..N ow e Ż ycie" w y d ru k o w ało arty k u ł „P a­

radoksy". N u m er z tym arty k u łem został sk o n fisk o w an y , sąd k o n fisk atę zatw ierd ził i red ak to ra ks. L. S aw o n iew sk ieg o sk azał n a 25 zł grzyw ny. K s. S aw o n iew sk i założył sprzeciw i sp raw a w dniu 20 bm . b y ła roz­

w ażan a przez g ro d zień ski sąd okręgow y.

P ro k urato r dom agał się sk azan ia red ak to ra, gdyż w arty k u le w zd an iach , o m aw iający ch w ypadki m ajow e z r. 1926 w y d ru k o w an o:

„R azem z u stąp ien iem P rezy d en ta ru n ął dotychczasow y u stró j R zeczypospo­

Tragiczne roztargnienie.

S tu d en tka p o n iosła śm ierć, K raków , 25. 11.

W czasie ćw iczeń ch em iczn y ch w labo- rato rjurn na U n iw ersy tecie Jag iello ń sk im w ydarzył się nieszczęśliw y w y p ad ek , ktć»

stk o to dzieje się w w olnej d em o k raty cz­

n ej P olsce.

N ie dość n a tem . Jeśli p rasa oczyw i­

ście nie ta p ro rząd o w a pozw oli sobie n a k ry ty k ę p ew n y ch poczynań rząd o w y ch — k o n fisk ata pew na. N a w iece stro n n ictw n iesan acy jn y ch p o syła się b o jó w k i u zb ro­

jone w rew olw ery, k astety czy cu ch n ące bom by, by u n iem o żliw ić społeczeństw u p o sły szen ie tego, o czem p rasie p isać nie w olno. C zyż m ożliw em jest żyć w tak ich w aru n k ach ?

K iedyż to się skończy!

Jard , w W andei. gdzie jest grobow iec jego rodziny. P ogrzeb odbył się d ziś przed p o łu d n iem . Z godnie z życzeniem zm arłe­

go trum n ę postaw iono pionow o, obok tak sam o u staw ion ej tru m n y jego ojca. W czasie pogrzebu w ielk i Z m arły był uczczo­

ny w całej F ran cji przez salw y arty lerji.

Ś p. C lem enceau p o zo staw ił n a p iśm ie ży­

czenie, ażeby m u w łożono do tru m n y sta­

rą czapkę żo łn iersk ą, k tó rą n o sił podczas w ojny, k ilk a kw iatów pochodzących rów ­ nież z czasów w ojennych, starą lask ę i g arstk ę ziem i z fo rtu D o u au m o n t pod V er­

dun.

P rzew ożenie zw łok Jerzego C lem enceau dc le C olom bier — m iejsca w iecznego spo-

’.ynkii trw ało 10 godzin P o rząd ek przez całą drogę u trzy m y w ała p o licja sk iero w u ­ jąc w szystkie n ap o tk an e w ozy n a boczne

■rogi. P o m im o deszczu zg ro m ad ziły się po drodze g ru p y w ieśniaków , o d d ając hołd zw łokom . T ru m n ę nieśli n a b ark ach m . in.

słu żący i szofer zm arłego m ęża stanu . Z w łoki pochow ane zostały u stóp pagórka.

O statn ie dzieło, n ad k tó rem p raco w ał C lem enceau jest zaty tu ło w an e: „W ielkość i niedola w ojny".

K o n d o len cje rzęd u p o lskieg o .

W a rs z a w a , 24. 11.

Z pow odu śm ierci Jerzego C lem enceau m in ister sp raw zagr. Z aleski w y słał n a ręce m in istra sp raw zagr. B rian d a tele­

g ram n astęp u jącej treści:

„B olesna w iad o m o ść o śm ierci Je­

rzego C lem enceau, jednego z n ajw ięk ­ szych synów ' F ran cji, którego im ię w y ry ­ te zostało złotem i g ło sk am i n a k artach h isto rji jego ojczyzny, który p rzy n ió sł zw ycięstw o i pokój, zo stała głęboko od­

czuta w całej P olsce. W im ien iu rząd u polskiego proszę W . E . o przyjęcie w y razu głębokiego i szczerego żalu z’ pow odu tej w ielk iej straty , jak ą poniósł n aró d za­

p rzy jaźn io n y i sp rzy m ierzo n y .

(— ) Z alesk i." —

litej. Z k o n sty tu cji w życiu realn em nie pozostało nic. K o n sty tu cja p o zo stała tylko n a p ap ierze". —

P ięk n ą m ow ę o b ro n n ą w ygłosił m ec.

H erbaczew ski. P o k ró tk iej n arad zie sąd w y d ał w yrok, u n ie w in n ia ją c y ks.

L . S aw oniew skiego, zazn aczając w m o ty­

w ach w y ro k u , że arty k u ł „P arad o k sy " jest o d zw iercied len iem poglądów pism a, rep re­

zen tu jąceg o p ew ien k ieru n ek opozycyjny, że opozycja jest p o trzeb n a d la n o rm aln eg o rozw oju życia w p ań stw ie, byle ty lk o nie p rzek raczała fo rm y n ależy tej.

stu d en t siln e p o p arzen ia.

ry p o ciąg n ął za so b ą śm ierć jed n ej ze stu ­ d en tek oraz niebezpieczne p o p arzen ie jed ­ nego z lab o ran tó w . M ianow icie słu ch aczk a 4-go ro k u ch em ji E m ilja B olców na z ro z­

targ n ien ia w y lała n a siebie w pobliżu p ło m ien i gazow ych p ew n ą ilość benzolu, k tó ry zap alił się n a n iej. M im o n aty ch ­ m iasto w ej pom ocy stu d en tk a po p rzew ie­

zien iu do szp itala zm arła. R ów nież siln ych p o p arzeń d o zn ał jed en ze stu d entó w , p ra­

cu jący obok m iejsca k atastro fy .

Ojciec zw ycięstw a.

„K u rjer P o zn ańsk i" pisze o zm arły m m . in, tak :

W raz z Jerzy m C lem enceau schodzi do g ro b u jed n a z n ajb ard ziej ch arak tery’

sty czn ych i w y b itn ych p o staci w spółczes­

n ej F ran cji. U suw a się i w idow ni życia m ąż stan u , k tó ry w y w arł niezaprzeczony w pływ n a w y n ik w o jn y św iatow ej, a n a­

stęp n ie n a u k ształto w an ie się now ej E u ro - oy.P o lsk a n ie zapom ni Z m arłem u nigdy, że w sk u tek jego politycznej en erg ji m ili­

tarn e dzieło F ocha m ogło pow ieść do zw y­

cięstw a n ad N iem cam i F ran cji, całej k o a­

licji i n ależącej do n iej — dzięki K om ite­

tow i N arodow em u P o lsk iem u w P ary żu — P o lsk i, że przeto p o lity czn a niezłom ność C lem enceau b y ła jed n a z przyczyn i p o d ­ staw o d zy skan ia przez P olskę zjed no czen ia i niepodległości.

Straszny wybuch w Essen

G dańsk, 25. 11. T el. w ł.

Jak donoszą z E ssen, w poniedz. około godz. 10-tej zran a n astąp iła tam w jed ­ n y m z gm achów targ o w y ch n a W eb erp la cu o k ro p n a ek sp lo zja w sk u tek defektu przew odu gazow ego. G m ach ro zp ad ł się z o g ro m n ym łokotem , o b syp u jąc o d łam ­ k am i cegieł okoliczne dom y i g m ach y L iczne dom y w p ro m ien iu 100 m . zostały znacznie uszkodz., zaś w m ieszk an iach i sk ład ach n ap rzeciw leg łeg o szereg u do­

m ów , odległego o 10 m etrów zo stały strza sk an e w szy stk ie szyby. P o licja i straż po żarn a zajęła się w ydobyw aniem ran n y ch z pod gruzów i u su w an iem ru m o w isk a.

D otąd w ydobyto 8 ciężko, 4 lżej ran n y ch . O b aw iają się, że n iek tó rzy zasy p an i zo­

stali g ru zam i.

Czy to posterunkow ym w olno?

S tró że b ezp ieczeń stw a ko lp o r­

teram i sanacyjnego p ism a.

G ruczno, pow . św iecki, 25. 11.

T u tejszy p o steru n ek P . P . ro zw ija oży­

w ioną d ziałaln ość ag itacy jn ą n a rzecz n o ­ w ego d zien n ik a „D nia P o m o rsk ieg o ". O baj p o steru n k o w i obchodzą tak w m iejscu , jak i w in n y ch w io skach okolicy ludzi, p iastu­

jący ch urzędow e stan o w isk a, jak w ójtów , sołtysów , u rzęd n ik ó w i n au czy cieli i róż­

n y ch in n ych obyw ateli i n am aw iają ich do ab o n o w an ia now ego dziennika^ przy- czem w tej niedozw olonej — bo p o litycz­

n ej robocie w y stęp u ją bardzo n atrętn ie, p rzed staw iając to jak o obow iązek każdego u rzęd n ik a i zajm ująceg o stan ow isk o spo­

łeczne.

S u ch a, pow . św iecki.

W środę 20 bm . chodził po n aszej m iej scow ości p o steru nk o w y P o licji P ań stw o ­ w ej p o steru n k u L ubiew o i ag ito w ał za now em to ruń sk iem p ism em san acy jn em jak rów nież p o b ierał p ren u m eratę.

Z bytecznem byłoby dodaw ać, że podob n e n ad u ży w an ie u rzęd n ik a do k o lp o rto w a n ia p ism a p artyjn eg o w yw ołało tu zrozu m iałe oburzenie.

Z atru ci g azam i.

P ary ż, 26. 11. T el. w ł.

D onoszą z M ecu, że w pew nej stalo w n i dziś w nocy trzy osoby uległy zatru ciu g a­

zam i. D w aj ro b o tn icy i in ży n ier, zao p atrzę n i w m aski gazow e u d ali się do p iw n ic w celu n ap raw ien ia p ęk n ięty ch ru r gazo­

w ych. P o m im o ty ch środków ostrożności w szyscy u leg li zatru ciu gazam i.

W yb u ch w u lkan u . M oskw a, 25. 11.

R ozpoczęły się w y b u ch y jednego z w u l­

kanów , zn ajd u jąceg o się w odległości 90 kim . od B aku. W y b u ch o m to w arzy szy h u k podziem ny. Z k rateru w znoszą się płom ienie, sięg ające 100 m etró w w ysoko­

ści.

(2)

GAZETA WĄBRZESKA —• czwartek, dnia 28 listopada 1929 r. Nr. 25

Człowiek symbol.

PONMLKJIHGFEDCBA

P o d p o w y ż s z y m t y t u łe m z a m ie s z c z a

„ P o l o n j a“ n a s t ę p u ją c e u w a g i :

N a t u r a l u d z k a j e s t b a r d z o s k ł o n n a d o p e r s o n i f ik a c j i, t o j e s t u o s a b i a n i a p e w n y c h id e j, d ą ż e ń , a t a k ż e i z d a r z e ń h is to r y c z n y c h , W k t ó r y c h b r a ły u d z ia ł c a łe m a s y lu d z k ie . — T o te ż p o w i a d a ­ m y c z ę s to , ż e r e w o l u c j a f r a n c u s k a , to R o b e s p ie r r e , b o ls z e w iz m to L e n in , z w y ­ c ię s tw o E n te n t y w w o jn ie to m a r s z . F o c h , a H i n d e n b u r g a i W a l d e m a r a s a u w a ż a m y z a s y m b o l s ą s i a d u j ą c y c h z n a m i n a r o d ó w .

T a k ż e w p o lity c z n e m ż y c iu s t r o n ­ n ic tw , m a m y t a k i e s y m b o le , k t ó r e j e d ­ n a k n ie z a w s z e z a c h o w u ją s w o ją t r w a ­ ło ś ć . — T a k n . p . W ito s o d d z ie s ię c iu l a t n i e p r z e s t a je b y ć s y m b o le m d ą ż e ń w a r s t w w ł o ś c i a ń s k i c h , n a t o m i a s t n . p . p u łk . S ła w e k , k t ó r y p r z e z 3 l a t a b y ł s y m b o le m o b o z u s a n a c y jn e g o , s y m b o ­ le m p o l i t y k i ł a m a n i a k o ś c i, z o s ta ł w z u p e ł n o ś c i p r z e lic y to w a n y i u s u n i ę t y w k ą t p r z e z p o s ła m a j o r a B u r d ę , k t ó r y w o b e c n y m c z a s ie s t a j e p r z e z s w o je p r z e ­ m ó w i e n i a n a c z e le g r u p y ,,w s p ó łp r a c y z r z ą d e m “. — O n t o b o w ie m o ś w ia d c z y ł ż e „ B e - B e n ie o d d a w ła d z y b e z r o z le w u k r w i“ , o n w s ła w ił m a ł ą m ie ś c in ę R u d ­ k i s w o je m p o w ie d z e n ie m , ż e „ d o p ie r o n a g r o b ie o b e c n e g o s p o łe c z e ń s tw a p o l­

s k ie g o i je g o p r z e w ó d c ó w z a k w i t n ą w P o ls c e s t o s u n k i w p r o w a d z o n e p r z e z p . m a r s z a ł k a P iłs u d s k ie g o * 4.

W p r a w d z i e p . B u r d a d a ł s ię j u ż d o ­ b r z e w e z n a k i p o l s k i e m u s p o łe c z e ń s tw u i j e s t n a le ż y c ie z n a n y , j e d n a k ż e o s o b ę , k t ó r a w ię c e j n iż k to i n n y s t a ła s ię s y m b ó le m c z a s u i s y m b o le m p a n u j ą c e j m e ­ to d y , n a le ż y w n a l e ż y t y s p o s ó b o ś w ie t­

lić , a ź e b y ś m y p r z y n a j m n i e j w ie d z ie li, k t o t o t a k i g r o z i o b e c n e m u p o ls k ie m u p o k o l e n i u g r o b e m , k t ó r y m a b y ć w a ­ r u n k i e m s z c z ę ś c ia d l a g a r s t k i w y b r a ń ­ c ó w .

P a n B u r d a j e s t t o z w y k ły s o b ie m a ­ l a r z p o k o jo w y , k t ó r y s w o je ż y c ie p o ­ ś w ię c ił p r a c y u p i ę k s z a n i a k u c h e n i iz b w ż y d o w s k ic h k a m i e n i c a c h w R z e s z o ­ w ie i P r z e m y ś l u . D z ię k i s w e m u k r z y - k a c t w u z d o ła ł z d o b y ć s t a n o w i s k o p o d - u r z ę d n i k a w k a s i e c h o r y c h , a n a s t ę p n ie z o s t a ł k a p r a l e m o d d z i a ł u w y w ia d o w­ c z e g o I . B r y g a d y L e g j., c o w k o n s e ­ k w e n c j i z a p e w n iło m u s z lif y m a j o r a .

W r o k u 1 9 1 8 , j a k p is z e k s . P a n a ś w b r o s z u r c e w y d a n e j w e L w o w ie w r . 1 9 1 9 p o d t y t u ł e m : „ Z c ię ż k ic h d n i P r z e - m y ś l a “, k a p r a l B u r d a z a m ia n o w a ł s ię s a m p o r u c z n i k i e m , a c o g o r s z a n a t y ł a c h o d d z ia łó w p o l s k i c h w a lc z ą c y c h z U k r a i n c a m i z a ło ż y ł n a w z ó r b o ls z e w ic k i r a d ę r o b o tn ic z o - ż o łn ie r s k ą , k t ó r e j c e le m b y ­ ło r o z b r o j e n ie p o ls k ic h o d d z ia łó w i o g ło s z e n ie s o w ie c k ie j r e p u b l i k i r a d r o b o tn i- c z o - ż o łn ie r s k ic h . R a d a r z e c z y w iś c ie z o ­ s t a ła p r z e z p . B u r d ę i p . T e l u k a o g ło ­ s z o n ą . A f is z e t e z n a j d u j ą s ię d o d z iś d n i a w p o s i a d a n i u p a r u lu d z i. W p r a w ­ d z ie k s . P a n a ś k a z a ł a f i s z e z e d r z e ć i z l i k w i d o w a ł r a d y r o b o tn ic z o - ż o łn ie r - s k ie , t u d z i e ż le g ję ż y d o w s k ą u t w o r z o n ą p r z e z p . B u r d ę , a l e b a r d z o ź le z r o b ił, ż e g ło w ę te g o p r z e m y s k ie g o b o ls z e w ik a o c h r o n i ł p r z e d s ą d e m d o r a ź n y m , k t ó r y m i a ł n a d n im w y k o n a ć m jr . M a łc z y ń s k i

g d y ż c z ło n k o w ie o w e j r a d y r o b o tn ic z o - ż o ł n i e r s k i e j z e z n a li, ż e n a z e b r a n i a c h , o d b y w a n y c h p o d p r z e w o d n ic tw e m t e ­

Tylko jeszcze kilka dni

do 1-go grudnia.

Prosimy pamiętać o odnowieniu prenumeraty na grudzień.

Generał gada i gada

a w kraju coraz gorzej.

Ł ó d ź , 2 6 . 1 1 . T e ł. w ł.

W c z o r a j o g o d z . 1 8 .4 5 w s a li F ilh a r - m o n ji Ł ó d z k ie j m in is te r s p r a w w e w n ę tr z ­ n y c h g e n e r a ł F e lic ja n S ła w o j - S k ła d k o w s k i w y g ło s ił o d c z y t p . t : „ P r a c a tw ó r ­ c z a s a m o r z ą d ó w w P o ls c e w s p ó łc z e s n e j" . N a w s tę p ie m in i s t e r z a z n a c z y ł, ż e

„ p r z y c z y n y o d c z y tu tk w ią g łę b o k o w c h o r o b liw y c h n a s tr o j a c h n a s z e g o s p o łe c z e ń ­ s tw a " , k tó r e p o le g a ją n a „ n ie w y r o b ie n iu id e i p a ń s tw o w e j" .

Panika w teatrze.

Podczas pożaru stratowano czterykobiety.

S a n tia g o ( C h ile ) , 2 5 . 1 1 .

D z is ia j w ie c z o r e m w y b u c h ł p o ż a r w t e ­ a tr z e S p le n d id w c h w ili, k ie d y o d b y w a ło s ię p r z e d s ta w ie n ie . K ie d y n a w id o w n i s p o ­ s trz e ż o n o , ż e p a l ą s ię k u lis y , p o w s ta ła

Nieuchwytny zbrodniarz.

Policja niemiecka daremnie tropi mordercę; do pomocy wzię­ ła sobie Polaka.

B e r lin , 2 4 . 1 1 . T e l. w ł.

A r e s z to w a n y w m ie js c o w o ś c i M e tt m a n n p o d D u e s s e ld o r f e m b e z r o b o tn y W a l d e m a r S te lz e r o ś w ia d c z y ł, iż „ z p r z e z n a ­ c z e n ia B o s k ie g o je s t r ó w n o c z e ś n ie m ę ż ­ c z y z n ą i k o b ie tą " . O b łą k a n ie S te lz e r a n a te m tle w y r a ż a ło s ię w te n s p o s ó b , iż p a ­ r a d o w a ł o n n a p o d m ie js k ic h łą k a c h w d a m s k im k o s tju m ie k ą p ie lo w y m , u s iłu ją c w y w o ła ć z łu d z e n ie , ż e j e s t k o b ie tą .

S k o n f r o n to w a n o z n im s z e r e g ś w ia d ­ k ó w , u tr z y m u ją c y c h , ż e z n a j ą ta je m n ic z e g o z b r o d n ia r z a . Ż a d e n z n ic h n ie r o z p o ­ z n a w a ł w o b łą k a n y m p o s z u k iw a n e g o m o r d e r c y , a n ie k tó r z y o ś w ia d c z y li s ta n o w c z o , ż e S te lz e r n ie j e s t id e n ty c z n y z e s p r a w c ą z b r o d n i

R ó w n o c z e ś n ie p o r ó w n a n ie c h a r a k t e r u p is m a n ie d a ło p o d s ta w y d o p r z y p is y w a ­ n i a m u z n a n y c h z b r o d n i.

O b e c n ie p o lic ja u s iłu je s tw ie r d z ić , c z y S te lz e r n ie j e s t p r z y p a d k ie m m o r d e r c ą d w o jg a d z ie c i, z g ła d z o n y c h w r . 1 9 2 6 w e W r o c ła w iu .

W a r s z a w a , 2 4 . 1 1 . T e l. w ł.

B . a s p i r a n t p o lic ji k r y m in a ln e j w W a r s z a w ie D a n ie l B a c h r a c h , s p e c ja ł, o d tr o p ie n ia m ię d z y n a r o d o w y c h z b r o d n ia r z y , z o s ta ł z a a n g a ż o w a n y p r z e z p r e z y d ju m

g o ż p . B u r d y , g ło s z o n o t a k ż e h a s ł a : „ P o ło w ę lu d n o ś c i n a le ż y w y r ż n ą ć , to d r u g a p o ło w a b ę d z ie s z c z ę ś liw ą 44.

P o d k o n ie c s w e g o p r z e m ó w ie n ia p m i n i s te r r z e k ł, ż e la m p y e le k tr y c z n e b ę d ą je d n a k o w o ś w ie c iły — b e z w z g lę d u n a o - p o z y c ję , a b r u k i m i a s t b ę d ą je d n a k o w o d o b r e b e z w z g lę d u n a to , ż e p o n ic h b ę d ą c h o d z ili o p o z y c jo n iś c i, p r z y to c z y ł c y ta t z lis tu N a p o le o n a o „ s k a r b a c h n a p o le o ń ­ s k ic h " i z a m k n ą ł p r e le k c ję s w ą z w r o te m :

„ N a w s z y s tk ie o s z c z e r s tw a o d p o w ia d a m y n a s z y m c z y n e m ! 44

s tr a s z n a p a n ik a , r z u c o n o s ię d o w y jś ć , p r z y c z e m s tr a to w a n o c z te r y k o b ie ty . Z w ę g lo n e c ia ła ic h z n a le z io n o p o d g r u z a m i te a tr u , k tó r y s p ło n ą ł d o s z c z ę tn ie .

p o lic ji w B e r lin ie d o ś le d z tw a w s p r a w ie w y k r y c ia m o r d e r c y z D u e s s e ld o r f u .

B a c h r a c h w y je c h a ł d o B e r lin a a s t a m ­ tą d d o D u e s s e ld o r f u .

B e r lin , 2 5 . 1 1 .

W p o s z u k iw a n iu ta je m n ic z e g o m o r d e r ­ c y d u s s e ld o r f s k ie g o k o n k r e ty z u ją s ię o - b e c n ie p e w n e p o s z la k i. S z e r e g o s ó b w i­

d z ia ł o f ia r ę m o r d e r c y , z a m o r d o w a n ą d n . 1 1 s ie r p n ia M a r ję H a h n w d n iu d o k o n a n ia m o r d e r s tw a w to w a r z y s tw ie p e w n e g o m ę ż ­ c z y z n y w je d n e j z p o d m ie js k ic h g o s p ó d . P o lic ja p r z y p u s z c z a , ż e to w a r z y s z e m z a ­ m o r d o w a n e j j e s t w ła ś n ie p o s z u k iw a n y z b r o d n ia r z . P o n ie w a ż w g o s p o d z ie w y c ie c z k o w ic z e d o k o n a li s z e r e g u z d ję ć f o to g r a f ic z n y c h , w ła d z e ś le d c z e p r z y p u s z c z a ją , ż e n a f o to g r a f ja c h z n a jd u je s ię ta k ż e p o d o b iz n a d o m n ie m a n e g o m o r d e r c y .

Walka z religją.

M o s k w a , 2 5 . 1 1 .

Z P e tr o p a w ło w s k a d o n o s z ą , ż e w s ą ­ s ie d n ic h o ś m iu w s ia c h z a m k n ię to w s z y ­ s tk ie c e r k w ie , z a jm u ją c je n a k lu b y i s z k o ły . D z w o n y c e r k ie w n e o d d a n e z o s ta ­ ły n a f u n d u s z o b r o n y p a ń s tw a .

Uśpiony pacjent zabójca lekarza.

J e d n a z a g e n c y j w a r s z a w s k ic h in f o r ­ m u je :

N ie z w y k ły w y p a d e k w y d a r z y ł s ię z n a ­ n e m u le k a r z o w i a m e r y k a ń s k ie m u , d r . A b - n e r o w i J o n e s o w i z O h io , w S ta n a c h Z je ­ d n o c z o n y c h . W tr a k c ie o p e r a c ji, p a c je n t, u ś p io n y u p r z e d n io p o d c h lo r o f o r m e m , n a ­ g le p o r u s z y ł s ię g w a łto w n ie i n ie ś w ia d o ­ m y m w y r z u te m r ę k i t a k s iln ie u d e r z y ł le ­ k a r z a w p ie r ś , ż e te n u p a d ł, p o d n ió s ł s ię je d n a k , d o k o ń c z y ł o p e r a c ji i d o p ie r o w t e d y , g d y p a c je n t p o w r ó c i ł d o p r z y ­ to m n o ś c i, d r . J o n e s z e m d la ł i z m a r ł n a u d a r s e r c a .

K o ń b y s ię ś m ia ł.

Głowa dziecka odcięta od tułowia.

K o w n o , 2 4 . 1 1 .

W p o b liż u G o d o n o w a , p o w ia t T e ls u , lu d n o ś ć j e s t n ie s ły c h a n ie p o r u s z o n a s t r a s z n y m i ta je m n ic z y m w y p a d k ie m . Oto wło

ś c ia n ie p o w r a c a ją c y z j a r m a r k u z n a le ż l/

p o d m o s te m o d c ię tą g ło w ę d z ie c k a . P o w ia ­ d o m io n a o te r n p o lic ja m im o w s z c z ę ty c h p o s z u k iw a ń n a te r e n ie c a łe g o p o w ia tu c ia ła d z ie c k a n ie z n a la z ła . P a n u j e p r z e k o ­ n a n ie , ż e z b r o d n ia t a z o s ta ła p o p e łn io n a n a tle s e k s u a ln e m i p o c ią g n ie z a s o b ą i n ­ n e p o d o b n e z b r o d n ie . T o te ż w ś r ó d lu d n o * ś c i o k o lic z n e j p a n u je w ie lk a tr w o g a . Dzie­

c i d o s z k ó ł u d a j ą s ię g r o m a d k a m i pod o-

p ie k ą s ta r s z y c h .

Bandyta ograbił pociąg po­ śpieszny.

C h e y e n n e ( W y o m in g ) , 2 6 . 1 1 .

P o c ią g p o ś p ie s z n y p r z e c h o d z ą c y p r z e z C h e y e n n e z o s ta ł w o d le g ło ś c i tr z e c h m il o d s ta c ji z a tr z y m a n y p r z e z b a n d y tę , k tó r y r o z lu ź n ił ś r u b y p r z y s z y n a c h i n a s tę p n ie o b r a b o w a ł w s z y s tk ic h p o d r ó ż n y c h . P e r s o ­ n e l p o c ią g u n a o d c z e p io n e j lo k o m o ty w ie p o je c h a ł p o p o m o c d o C h e y e n n e , le c z g d y p r z y b y ła p o lic ja n ie z n a la z ła ju ż a n i ś l a ­ d u b a n d y ty .

Z a p o z n a n y p r o r o k a l b o : b o h a t e r s m ę t n e j o p o w ie ś c i „ O k a ł d u n a c h p o m o r s k i c h i o n i e s t r a w n e j j a j e c z n i c y łó d z ­

k i e j44.

3, I, Kraszewski.

Powrót do gniazda. 16

( C ią g d a ls z y ) .

— A ! to c e n n y d a r d l a m n i e — z a ­ w o ła ł J a n u s z — n ic p ię k n ie js z e g o n ie w id z ia łe m w ż y c iu , le c z j a k ż e m a m g o w a s p o z b a w ić ?

W o lę w a m o d d a ć n i ż i n n e m u — ś m i e j ą c s ię , r z e k ł H e n n ic h e n — . m y r o ­ b o t n i c y s k a z a n i j e s te ś m y n a to , b y n a j - u l u b i e ń s z e r ą k n a s z y c h t o w a r y s z ły o d n a s w ś w i a t. P o c i e c h a je s z c z e , g d y m y ś l im y , ż e j e t a m k t o ś o c e n i i p o ­

kocha.

G d y b y m , c z e g o n i e p r z y p u s z c z a m , s p ó ź n ił s ię z p o w r o te m , b u r s z ty n w y ś lę u m y ś l n y m b o d a j p o s łe m — d o d a ł J a ­ n u s z .

— I n a c z e j g o n ie w e z m ę j a k z r ą k w a s z y c h — r z e k ł s t a r y — a n o c z a s s i ą ś ć i p o ż y w a ć c o B ó g d a ł — i u j ą w s z y w o je w o d z ic a p o d r ę k ę , w p r o w a d z ił g o z s o b ą d o j a d a l n i . T u n a o s o b n y m s to le u o k n a l e ż a ł a c z a p k a H e n n ic h e n a , a p r z y n ie j z w it p e r g a m in o w y z p ie c z ę c ią w s r e b r n e j p u s z c e o g r o m n ą . R z u c ił n a n i ą o k ie m m im o w o li J a n u s z .

— C z y ś c ie c i e k a w i ? — z a p y t a ł H a n s , p r o w a d z ą c g o k u o k n u . — O d k i l k u j u ż d n i to o tr z y m a łe m , a l e m s ię w a m c h w a lić n i e c h c ia ł. N ie w i e lk ą j a d o te g o p r z y w i ą z u j ę w a g ę , b o m y ś lę , ż e b o g a ty m ie s z c z a n in le p s z y j e s t o d o d a r te g o

s z la c h c ic a , j a k ic h u n a s p o B u r g a c h p e łn o — le c z u lu d z i to c o ś w a ż y . J e g o C e s a r s k a M o ś ć z a s z c z y c ił m n ie s z l a ­ c h e c k im t y t u ł e m , a l e m p r a g n ą ł , a b y n a t a r c z y p a m i ę ć r z e m i o s ła z o s ta ła , i m a m w n ie j t r z y k u b k i z ło c is te n a k r w a w e m p o lu , b o p o t p r a c y w a r t k r w i p r z e la n e j.

R o z w in ą ł p e r g a m i n p r z e d w o je w o - d z ic e m i le d w ie m u n a ń d a j ą c s p o jr z e ć , r z u c i ł g o n a s tó ł z p e w n e m r o d z a je m le k c e w a ż e n ia . F r y d a o c z y m a ś c i g a ł a n a p r z e m i a n y o jc a i J a n u s z a , k t ó r y s t a ł m ilc z ą c y i s k ło n iw s z y s ię t y l k o a w i n ­ s z u ją c r ę k ę p o d a ł H e n n ic h e n o w i. S ie d li t e d y d o s t o ł u . G o s p o d a r z o k a z y w a ł n i e ­ z w y k ł ą w e s o ło ś ć , m o ż e a ż e b y n i ą p o ­ k r y ć s m u t e k d z ie c ię c ia , n a k tó r e g o o b ja w c io c ia G e r tr u d a p a t r z a ła z j a ­ k i m ś p r z e s t r a c h e m , a ile r a z y o c z y je j s p o t k a ł y s ię z w e jr z e n ie m F r y d y , p o ­ t r z ą s a ła g ło w ą d z iw n ie . N o w y s z la c h ­ c ic m ó w n y b y ł u p r z e jm y . W y p ito z d r o ­ w ie w o je w o d z ic a i s z c z ę ś liw e j je g o p o ­ d r ó ż y , a o n n a w z a j e m p a n a H e n n i c h e ­ n a , o b ie c u ją c s w ó j p o w r ó t. M ó w ią c o n i m s p o g l ą d a ł n a F r y d ę , k t ó r a n ie ś m ia ł a s p o tk a ć s ię z n i m o c z y m a . P o ­ s ę p n a b y ł a d n i a te g o i m ilc z ą c a . C io c ia G e r tr u d a s k ł a d a ł a to n a b ó l g ło w y i n a p o r ę j e s ie n n ą , w k t ó r e j z a w s z e d e l i­

k a t n e d z ie c ię c ie r p ia ło .

G o s p o d a r z r o z p y t y w a ł o p o d r ó ż i p r z y b o r y d o n ie j — i t a k z s z e d ł o b ia d p r ę d ­ k o , a F r y d a j a k t y l k o m o g ła p o r w a ł a s ie o d s t o ł u , b y p r z e jś ć d o s w o je g o p o ­

k o ju . W ł a ś n i e w t e j c h w ili H e n n ic h e n z a w ią z a ł n i e z m i e r n i e ż y w ą , p o u f n ą r o z ­ m o w ę z c io c ią , t a k , ż e s a m a p r z y z w o i ­ to ś ć n a k a z y w a ł a J a n u s z o w i w s ta ć i o - d e jś ć , b y im n ie p r z e s z k a d z a ć , b o p o ­ c h y le n i k u s o b ie o c o ś ż y w o s ię u m a ­ w ia li. N ie m a j ą c c o p o c z ą ć z s o b ą i p o ­ p a t r z y w s z y c h w ilę n a p i ę k n ą t k a n in ę a n t w e r p s k ą , w y o b r a ż a j ą c ą s ą d A r a c h n y w o je w o d z ie w o ln y m k r o k i e m w y s u n ą ł s ię z a F r y d ą .

T a c h o d z iła n ie c ie r p liw y m k r o k i e m p o p o k o ik u , to b io r ą c , t u r z u c a j ą c s p r z ę c ik i p o s to ła c h r o z ło ż o n e . G d y s ię J a ­ n u s z u k a z a ł , s p o j r z a ła n a ń i s z e p n ę ła m ii t y l k o :

— Ż a g o d z in ę p o d . m u r a m i !

P o b i e g ł a p o te m , o g l ą d a ją c s ię , d o o k n a i s m u t n i e g ł ó w k ą p o ż e g n a ła w o ­ je w o d z ic a , k t ó r y n i e ś m i a ł d łu ż e j p o ­ z o s ta ć .

G o d z in a t a s p ł y n ę ł a m u n a p r z y g o ­ t o w a n i a c h d o p o d r ó ż y ; n a d c h o d z ą c y c h n a t r ę t ó w p o z b y ł s ię p o d r ó ż n e m i p o ­ z o r y , i s a m je d e n , o s ło n ię ty p ła s z c z e m , p o b ie g ł c z e k a ć z a m u r y . B y ło t o m i e j­

s c e u s t r o n n e , s t a r e m i l i p a m i o c ie n ia n e , p u s te i c h o ć p ię k n e , n ie m iłe m ie s z k a ń ­ c o m , m o ż e d l a b lis k ie g o s ą s i e d z t w a n o ­ w e g o c m e n t a r z a , k t ó r y w ł a ś n i e n ie c o o p o d a l m u r e m o b w ie d z io n o . N i k t t u z m ie s z k a ń c ó w W i t te n b e r g i n i e z a g lą d a ł i w s z y s c y w o le li i n n ą , c h o ć m n ie j o c ie ­ n i o n ą p r z e c h a d z k ę , g d z ie w ię c e j lu d z i

s p o t k a ć b y ło m o ż n a . P o d m u r a m i z w y ­ k l e p r z e c h a d z a li s ię c i, c o s a m o tn o ś c i p r a g n ę l i: z a k o c h a n i s tu d e n c i, n ie p o c ie ­ s z o n e w d o w y , c z a s e m s t a r u s z e k j a k i , k t ó r y w ś r ó d lip w y g r z e w a ł s ię w k ą t k u s ło n e c z n y m . W y s o k i m u r tw ie r d z y o d m i a s t a to m ie js c e o s ł a n ia ł , r ó w n o le g le z n i m c i ą g n ą ł s ię s z n u r lip s t a r y c h i z a p u s z c z o n a d r o g a k a m i e n i s ta , k t ó r ą r z a d k o w ó z j a k i s ię p r z e s u w a ł .

J a n u s z c h o d z ił t u j u ż o d k w a d r a n s a z a m y ś lo n y , z g ło w ą s p u s z c z o n ą , g d y n a p r z e c iw le g ły m k o ń c u u k a z a ł a s ię w c z e r n i, z a k w e f i o n a F r y d a z c io c ią Leną.

W o ł a ła o n a t ę to w a r z y s z k ę m ilc z ą c ą , n a d z b y t t r o s k l i w ą a n ie w y g o d n ą Ger­ trudę, p r z y k t ó r e j s ł o w a r z e c n i e b y ło m o ż n a n ie p o d s łu c h a n e g o , b o k r o k w k r o k c h o d z iła z a n i ą , m i e s z a j ą c s ię d o r o z m o w y . C io c ia L e n a z b i e r a ła o p o d a l k w i a t k i , a n a w e t, g d y d o n i e j p r z e m ó ­ w io n o , p o tr z e b o w a ła p o w tó r z e n ia n i m d o b r z e z r o z u m i a ł a o c o id z ie .

F r y d a b i e g ł a p r z o d e m z ż y w o ś c ią , j a k i e j b y s ię p o r a n n y m je j s m u tk u i r u c h a c h p o w o ln y c h s p o d z ie w a ć n i e b y ło m o ż n a . J a n u s z p r z y ś p ie s z y ł te ż k r o k u n a s p o tk a n ie . C h w ile b y ły p o l i c z o n a S ło ń c e s c h y l a ł o s ię k u z a c h o d o w i. N a b la d e j tw a r z y c z c e F r y d y p r o m i e ń w e ­ s e l a z a j a ś n i a ł .

(Ciąg dalszy nastąpi.),

Cytaty

Powiązane dokumenty

R ybacy nasi różnie kom entują ten dziw ny kaprys zim y, gdyż jest rzeczą niezw ykłą, by w końcu grudnia srożyla się burza!.

Sztaba jednakże się jakoś zaplątała, a Flink upadł i dostał się pomiędzy pas i koło, przyczem od­. niósł tak ciężkie okaleczenia, że

4) Nieprawdą jest że w rzeczywistości wydano w roku 1928 tytułem remuneracji itd. przeszło 30% zysku. Natomiast prawdą jest że za rok 1928 wypłacono Zarządowi i urzędnikom

Zalecało się oczywiście poznać kraj hidzi, rozejrzeć się nieco w stosunkach, Więc przejechał się trochę po Pomorzu kolęją albo samochodem, a z ludźmi „zet­..

W śród tych dum zadrżał — w dole brzękły w ołów opraw ne szyby, połow a okna otw arła się zw olna, dojrzał m ałą rączkę białą, która się w ysunęła,

K to przew odzi, niech innych szanuje i z ich dobrych chęci korzysta, ale niech w ym aga porządku sam niech go strzeże.. P rzyznanie im tej koncesji nastąpić m oże

by rząd na wdasną rękę, bez zgody sejmu, za> wrał umowy z Niemcami, zrzekając się praw' przysługujących nam z traktatu wersalskiego, mianowicie, przerywając wy­..

Przekonałem się następnie więcej niż w jednym wypadku na własnem życiu, że przepowiednie, udzielane przez Teresę Neumann w tym stanie, urzeczywistniały się