• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.10.26, R. 1, nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.10.26, R. 1, nr 11"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Ni*. 11 Nakład 1500 egz. WĄBRZEŹNO, sobota 26 października 1929 r. Rok i

Gazeta Wąbrzeska

Organ Katolicko" 6 Narodowy

Opozycja dla

opozycji.

Niesłuszne żale.WVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

_ M ó w i s ię w P o ls c e d o s y ć c z ę s to , ż e p r z e c iw n ic y s a n a c ji u p r a w ia ją „ o p o ­ z y c ję d la o p o z y c ji" , ż e n ie w id z ą d o ­ b r y c h s tro n w s to s u n k a c h „ p o m a jo - w y c h“, le c z ty lk o s a m e z łe , ż e n ie o k a ­ z u ją u z n a n ia d la p o ż y te c z n y c h d z ia ła ń r z ą d u itd . P o d o b n ie p r z e m a w ia ł w P e l­

p lin ie p . w o je w o d a L a m o t d o z e b r a ­ n y c h ta m k s ię ż y , u z a s a d n ia ją c p o trz e b ę n o w e g o d z ie n n ik a , k tó r y m a b y ć p o ­ c z ą tk ie m s p r a w ie d liw s z e j o c e n y d z is ie j­

s z e g o p o ło ż e n ia .

T a k ie s ta w ia n ie s p ra w y je s t b a r d z o w y g o d n e . Z w a ln ia o d d o k ła d n ie js z e j i g łę b s z e j o c e n y p o s tę p o w a n ia p r z e c iw ­ n ik ó w , o k tó r y c h s ię m ó w i k r ó tk o i w ę z fo w a to , ż e u p r a w ia ją „ o p o z y c ję d la o p o z y c ji" . C z y o p o z y c ja n ie m a w o g ó le s łu s z n o ś c i, c z y te ż m a ją ty lk o c z ę ś c io ­ w o a lb o m o ż e w c a ło ś c i — n a d te rn w ś r ó d z w o le n n ik ó w s a n a c ji m a ło k to s ię z a s ta n a w ia . P o tę p ia s ię o p o z y c ję w c z a m b u ł, u w a ż a ją c ją z a u p a r tą , k r n ą b r n ą , d o k u c z liw ą z ło ś n ic ę .

S łu s z n ie je d e n z w y b itn y c h p r a ła tó w s tw ie r d z ił p o d c z a s k o n f e r e n c ji w P e l­

p lin ie , ż e tr z e b a b y k ilk a b a r d z o d łu g ic h g o d z in n a to p o ś w ię c ić , a ż e b y p r z e d y ­ s k u to w a ć s p r a w y p o r u s z o n e p rz e z p . w o je w o d ę L a m o ta , g d y ż n ie s ą o n e ta k p r o s te i ta k g ła d k ie , ja k b y to z e s łó w w y s o k ie g o d o s to jn ik a p a ń s tw o w e g o w y ­ n ik a ło .

N ie b y ło n a s w P e lp lin ie , n ie b y ło ta m te ż n a r o d o w y c h d z ia ła c z y p o lity c z ­ n y c h z p o ś r ó d k s ię ż y ( p r a w d o p o d o b n ie z a lic z o n o ic h d o n ie z a p r o sz o n e j i n ie ­ p o tr z e b n e j „ k lik i" ) — w o b e c te g o m u - s im y tą d r o g ą o d p o w ie d z ie ć n a z a rz u ty , ż e u p r a w ia m y r z e k o m o „ o p o z y c ję d la o p o z y c ji" .

S a n a c j a p o w in n a c o d z ie n n ie k lę ­ c z e ć n a o b u k o la n a c h i d z ię k o w a ć B o g u , ż e je j d a ł ta k ą o p o z y c ję , ja k a d z is ia j je s t w P o ls c e . M y w ie m y , ż e z w o le n n ic y s a ­ n a c ji c h c ie lib y , a ż e b y p rz e d n ią w s z y ­ s c y p o ls c y i n ie -p o ls c y m ie s z k a ń c y p a ń ­ s tw a p a lili k a d z id ła , a ż e b y p rz e d n ią i n a je j c z e ś ć k r z y c z e li n ie u s ta n n ie :

„ N ie c h ż y je ! " W te d y b y ło b y p ię k n ie , s ie la n k o w o , u ro c z o . M o ż e r a z n a m ie sią c a lb o r a z n a k w a r ta ł p o z w o lo n o b y w y ­ d o b y ć n a ja w ja k iś c ie m n y d r o b ia z g z ż y c ia c z y p o s tę p o w a n ia n ie k tó r y c h s a - n a to r ó w , a ż e b y p rz e z to u p o z o ro w a ć , ż e p rz e c ie ż is tn ie je ta k ż e ... o p o z y c ja .

T a k s o b ie p r a w d o p o d o b n ie w y o b r a­ ż a ją c z ło n k o w ie B e -B e r o lę „ o p o z y c ji" . Z a p o m n ie li b ie d a c y , ż e in a c z e j s ię z a ­ c h o w y w a li, g d y s a m i b y li w o p o z y c ji (p rz e d m a je m ! ) . W y c h o d z ili n a u lic ę , u r z ą d z a li s tr a jk i, p s y w ie s z a li n a p r z e ­ c iw n ik a c h , r z u c a li n a jg o r s z e o s z c z e r­

s tw a n a r z e k o m y c h „ z b r o d n ia r z y " (n i­

c z e g o n ie u d o w o d n ili! ) , w d z ie n n ik a c h g r z m ie li n a z ło d z ie js tw a , ła p o w n ic tw o i p r z e k u p s tw a , o g ła s z a li c o d z ie n n ie ta ­ b lic ę d r o ż y z n y itd .

W y s ta r c z y ło b y n a m p ó jś ć te m i ś la ­ d a m i i w z o ro w a ć s ię n a o p o z y c ji „ p ił- s u d c z y k ó w " z o k r e s u „ p r z e d m a je m " .

P r z e c ie ż m o g lib y ś m y c o d z ie n n ie z a - ’ m ie s z c z ą c w d z ie n n ik a c h p o ró w n a w c z e ta b lic e c e n n i k o w e p ła c r o b o tn i­

c z y c h , p e n s y j u r z ę d n ic z y c h , k o s z tó w u tr z y m a n ia , ta r y f k o le jo w y c h , o p ła t' p o c z to w y c h itd . — M o g lib y ś m y r ó w n ie ż c o d z ie n n ie p r z y p o m in a ć , ja k a b y ła d r o - ż y z n a „ p rz e d m a je m " , a ja k a je s t d z i­

s ia j, tr z y la ta „ p o m a ju " . — M o g lib y ś ­ m y o g ła s z a ć z e sta w ie n ia p o d a t k ó w

p ła c o n y c h „ p r z e d m a je m " i te r a z „ p o m a ju " .

K a ż d y p r z y z n a , ż e b y ły b y to in te r e ­ s u ją c e w ia d o m o ś c i, o p a rte n a u r z ę d o ­ w y c h s ta ty s ty k a c h , a d z ia ła ją c e c h y b a n ie n a k o r z y ś ć s a n a c ji.

I d ź m y d a le j: W ie m y o te rn , ż e d z ia ­ ła c z e s a n a c y jn i s ta r a ją s ię o s z c z e g ó ło ­ w e in f o rm a c je o p r z y w ó d c a c h o p o z y c ji.

W ty m c e lu s tw o r z y li „ k a rto te k i" , u z u ­ p e łn ia ją c je n ie u s ta n n ie . P o d „ b a d a w ­ c z e o k o " b io r ą n ie ty lk o c z o ło w y c h p r z e d s ta w ic ie li, a le n a w e t s k r o m n y c h p r a c o w n ik ó w . N ie d a w n o te m u (w p o ­ c z ą tk a c h w r z e ś n ia ) je ź d z ili z P o m o rz a p o n o w n ie d w a j w y s ła n n ic y a ż d o L w o ­ w a , L u b lin a i in n y c h m ia s t, a ż e b y z d o ­ b y ć „ o b c ią ż a ją c y m a te r ja ł" n a o p o z y ­ c jo n is tó w . T o s a m o d z ie je s ię tu , n a m ie jsc u , n a P o m o rz u . K a ż d y z n a s je s t p o d „ b a d a w c z e m o k ie m " .

A m y z a tę tr o s k liw o ś ć i „ o p ie k ę "

n a d s o b ą m o g lib y ś m y s ię o d p ła c ić p e ł­

n ą w z a j e m n o ś c i ą . I n a s z a „ k a r to ­ te k a " je s t b o g a ta ! M o ż e m y n a w e t ś m ia ­ ło p o w ie d z ie ć , ż e je s t b o g a t s z a , n iż p o d r u g ie j s tr o n ie .

M im o to n a ło ż y liś m y s o b ie n a u s ta d o b r o w o ln ie p i e c z ę ć m i l c z e n i a . W y łą c z a m y z p o d o s tre g o n o ż a n a s z e j k r y ty k i p o g m a tw a n e w ę z ły s to s u n k ó w p o m o r s k i c h w d z ie d z in ie a d m in i ­ s tra c ji, s z k o ln ic tw a , s k a rb o w o ś c i, w o j-

s k a itd . W y j ą t k o w o p o ś w ię c a m y im c z a s e m n ie c o m ie js c a , a ż e b y w P o ls c e n ie z a p o m h ia n o , ż e i n a P o m o ­ r z u c o ś s ię „ d z ie je " .

P o s z c z e g ó ln y c h o s o b is to ś c i i d z ia ła ­ c z y p r a w ie n ie d o ty k a m y . N ie o d tw a ­ r z a m y ty c h d ró g , p o k tó r y c h je ż d ż ą c h o ć b y s a m o c h o d y w o je w ó d z k ie , s ta ­ r o ś c iń s k ie i w o js k o w e . N ie o g ła s z a m y s z c z e g ó ło w o r ó ż n y c h c ie k a w y c h h is to ­ r y j, w k tó r y c h b o h a te r a m i s ą s a n a to - r o w ie . — D la c z e g o ? — O to d la te g o , ż e n ie z a p o m n ie liś m y o w z g lę d a c h p a ń ­ s t w o w y c h - , c h o c ia ż je s te ś m y r z e k o ­ m o „ o p o z y c ją d la o p o z y c ji" .

P o n ie w a ż to n a s z e p o w ś c ią g liw e s ta n o w is k o z o s ta ło m y ln ie z r o z u m ia ­ n e , p o n ie w a ż n a s z e u m ia r k o w a n ie n ie z n a la z ło ż a d n e g o o d d ź w ię k u — p r z e to w e jd z ie m y n a d r o g ę o s tr z e js z ą . P r a ­ g n ie m y ty lk o s tw ie r d z ić , ż e c z y n im y to p o d n a c is k ie m s tro n y p r z e c iw n e j, k tó r a w id o c z n ie n ie u m ie o d r ó ż n ić

„ o p o z y c ji d la o p o z y c ji" o d s u m ie n n e j, r o z w a ż n e j i o b y w a te ls k ie j k r y ty k i.

O p o z y c y jn o ś ć n a s n ie z a m r o c z y ła ii ja s n e j m y ś li n a m n ie z m ą c iła . J e ż e li c z e m g r z e s z y m y , to c h y b a te m , ż e w u p r a w ia n iu r z e k o m e j „ o p o z y c ji d la o p o z y c ji" n ie c h c e m y s ię w z o ro w a ć n a p r z e d m a jo w e j d z ia ła ln o ś c i ty c h lu d z i, k tó r z y d z is ia j s ą . . . s a n a to r a m i. M o ­ ż e m y w e jś ć w te ś la d y i c z ę śc io w o w e jd z ie m y . C o b ę d z ie p ó ź n ie j — o k a - ż e p r z y s z .o ś ć , k tó ra je s t w r ę k u B o g a .

Bojówka na zebraniu Stronnictwa Narodowego.

Znamienne doniesienie „Głosu Prawdy".

W a rs z a w a , 23. 10. T el. w Ł

N a w c z o ra jsz e z e b ra n ie S tro n n ictw a N a ro d o w e g o w e L w o w ie , n a k tó re m p rz e m a w ia ł p o s. R y b arsk i, w ta rg n ę ła n a sa lę b o jó w k a u z b ro jo n a w re w o lw ery , k a ­ ste ty i m ło tk i i rz u c iła się n a o b e c n y c h . T rz y o so b y , w te m je d n a k o b ie ta , o d n io sły ra n y . W k ilk u m in u ta c h n a p a stn i­

k ó w u su n ię to , p o czem z e b ra n ie o d b y w a ­ ło się n a d a l w z u p e łn y m sp o k o ju .

W z w ią z k u z te m ..G ło s P ra w d y " d o -

n o si, że u rz ę d n ik staro stw a g ro d zk ie g o G u liń sk i b ęd zie m ia ł śle d z tw o z a to , że z e b ra n ia n ie ro z w ią z a ł!!

Na wolności.

P o z n ań , 22. 10. T el. w ł.

Z B u k u d o n o sz ą , że z a b ó jc a ś. p . W a ­ c ła w a W iśn ie w sk ie g o p rz y w ó d c a sa n a c y j­

n y c h „ c isz a k o w c ó w " W a w rz y n ie c Ju d e k d o tą d p o z o sta je n a w o ln o ś c i.

Straszny dramat rodzinny.

Zabił teściową, żonę i siebie.

W iln o ,

O n e g d a j w e w si R a k ło w c e , g m in y ta r­

n o w sk ie j. ro z e g ra ł się k rw a w y d ra m at ro d z in n y . O g o d zin ie 5 -tej w ie cz o re m m ie sz k a ń c y te j w si z o sta li z a ala rm o w a n i trz e m a strz a ła m i w d o m u W ik to ra Ju rsz y . G d y są sie d z i p rz y b ie g li p o c h w ili d o d o ­ m u Ju rsz y o czo m ich p rz e d sta w ił się s tra ­ sz n y w id o k , f

W m iesz k a n iu le ż a ły c ia ła W ik to ra Ju rsz y . żo n y jeg o H elen y i te śc io w e j K a-

z im ie ry R o d zew iczo w ej. W e d łu g z e z n a ń są sia d ó w d o m Ju rsz y b y ł te ren e m c ią g ­ ły c h a w a n tu r i k łó tn i, k tó ry c h p o w o d e m b y ło n ie z g o d n e w sp ó łż y c ie Ju rszy z ż o n ą i te śc io w ą . K ry ty c z n eg o d n ia p o d c z a s k łó tn i, W ik to r Ju rsz a n ie m ó g ł ju ż w i­

d o c z n ie o p a n o w a ć sw eg o w z b u rz e n ia i sc h w y c iw sz y k a ra b in , strze lił d o te śc io ­ w ej i żo n y , a n a stę p n ie p o z b a w ił i sie b ie ż y c ia .

Przed sesją sejmową.

Kiedy zgłoszone zostanie

W a rsz a w a 24. 10. (tel w ł.)

T e rm in z w o ła n ia se sji się zb liża. K o n ­ sty tu c ja p rz e w id u je w rę c z e n ie sejm o w u p re lim in a rz a b u d ż e to w e g o n a jp ó ź n ie j d n . 31 p a ź d z ie rn ik a . C zasu w ięc m a ło S ły c h a ć , że p rz e d z w o ła n ie m se sji m a rsz a łe k D a sz y ń ­ sk i b ęd zie p rz y ję ty p rzez p . P re z y d en ta n a Z a m k u . D e k re t b ęd zie o g ło szo n y w d n ia c h n a jb liższ y ch

Z a p e w n e p ie rw sz e p o sie d z e n ie z o sta n ie z w o ła n e n a 31 b . m .. d ru g ie z a ś n a 5 listo ­ p a d a (w to re k p o św ięta ę h ). N a p ie rw sz e m p o sie d z e n iu z o sta n ie w n ie sio n y b u d ż e t, p rz y k tó ry m p rz e m ó w i p ra w d o p o d o b n ie p re m je r i m in . M a tu sz e w sk i.

K ie d y z o sta n ie zg ło szo n y w n io se k o w o ­ tu m n ie u fo n o śc i d la rz ą d u , n ie w iad o m o . K o n sty tu c ja p o sta n a w ia , iż ta k ie w n io sk i m o g ą b y ć p o sta w io n e n a p o rz ą d e k d z ie n n y se jm u d o p ie ro w 8 d n i p o ich zg ło szen iu .

D ru k b u d ż e tu k o ń c z y się. T o czą się ju ż n a ra d y p o se lsk ie n a d u sp ra w n ie n ie m p ra c k o m isy jn y c h . C h o d zi o to . b y ró w n o c z e śn ie m o g ły p ra c o w a ć sta le k o m isja b u d ż e to w a i k o m isja k o n sty tu c y jn a . Istn ie je p ro je k t, b y

wotum nieufności dla rządu.

k a ż d a z ty c h k o m isji p ra c o w a ła p o trz y d n i w ty g o d n iu . Z re sz tą w tej m ie rz e p o sta n o ­ w ie n ia z a p a d n ą d o p ie ro p o z e b ra n iu się S e jm u i z w o ła n iu k o n w e n tu se n jo ró w

Żydzi przeciw propozycji marsz. Daszyńskiego.

W a rsza w a, 2 4 . 10. T e l. w ł.

N a w c z o ra jsz e m p o sie d ze n iu K lu b u ż y d o w sk ie g o z a sta n a w ia n o się n a d p ro ­ je k to w a n ą z m ia n ą re g u la m in u se jm o ­ w eg o . W to k u d y s k u s ji u ja w n iła się te n d en c ja p rz e ciw p ro je k to w i m a rsz a łk a D a sz y ń sk ie g o .

Wybór prezydenta Rom- Izby Rolniczej.

P. dr. Kazimierz Esden-Te mpski wybrany ponownie.

N a p o sie d z e n iu ra d c ó w P o m . Izb y R o l­

n ic z ej, k tó re się o d b y ło w śro d ę 23. b m . n a k tó re n a 65 b y ło 2 n ie o b e c n y c h , w y b ra n o n a d a lsz e la t 3 d o ty ch c z a so w e ­ g o p re z y d e n ta p . d r. K . E sd e n — T e m p - sk ie g o . k tó ry jilż p rz e z la t 10 tą in sty tu ­ c ją k ie ru je .

D ru g im k a n d y d a te m b y ł p . H a sse Jó ­ zef z N o w e jc e rk w i p o w . sta ro g a rd z k ie g o , n a k tó re g o o d d a n o g ło só w 29.

P . d r. E sd e n — T e m p sk i z o sta ł w y ­ b ra n y 34 g ło sam i.

Z e b ra n iu p rz e w o d n ic z y ł p rz e d sta w i­

ciel M in iste rstw a R o ln ic tw a d y re k to r d e ­ p a rta m e n tu p . M ik la sz e w sk i. P rz y te j o k a z ji w y g ło sił g o d z in n e p rz e m ó w ie n ie p a n w o je w o d a L a m o t. k tó ry o św ie tlił n a sz e p o ło ż e n ie g o sp o d a rc z e . M ó w ca stw ie rd z ił, że p o ło że n ie to je st c ię ż k ie , a le n ie b e z ­ n a d z ie jn e . W in a te j n ie k o rz y stn e j k o n ju n i tu ry w P o lśeó leży w o g ó ln o — św ia to w e j k o n ju n k tu rż e ja k a się w y tw o rz y ła.

R ó w n ie ż stw ie rd z ił p . w o je w o d a , że w .^

p o lity ce zb o żo w ej n ie m a w id o k ó w n a p o d r^ l w y ż sze n ie cen zb o ża. S y tu a c ji n ie m oże""

p o p raw ić sa m rz ą d ta k ie m d z ie n n e m z a ­ rz ą d ze n iem , ty lk o m u si to z ro b ić sp o łe­

c z e ń stw o , a re sztę u re g u lu je ży cie sa m o . Ś ro d k a m i, k tó re p ro w a d z ą d o p o p ra w y sy tu a c ji są : 1) p o d w y ż sz e n ie sto p y d y ­ sk o n to w e j; 2) o g ra n ic z e n ie k o n su m c ji to ­ w a ró w im p o rto w a n y c h n a rz e c z to w a ró w k ra jo w y c h i 3) o g ra n ic z en ie kredytów do

siły n a sz y c h o sz c zę d n o ści i możliwości.

W k o ń c u sw o je g o p rz e m ó w ie n ia - zach ęcśy L * . p . w o jew o d a d o w z m o ż e n ia p ro d u k cji1 p rz e z ro z w ó j o rg ą n iz a c y j ro ln ic zy c h itd .

D ru g ie p rz e m ó w ie n ie w y g ło sił p . dr.

E sd e n — T e m p sk i, k tó ry p o d z ię k o w a w ­ szy z a w y b ó r, n a k re ślił p o te m p la n p ra ­ cy ja k ą P o m . Iz b a R o ln . i ro ln ic tw o po­

m o rsk ie m a d o sp e łn ie n ia .

N a ty m sa m e m p o sie d z en iu w e d łu g u-

sta lo n e g o p o rz ą d k u m ia n o d o k o n a ć w y b o ­ ru z a stę p c y p re z y d e n ta i d a lsz y ch c z ło n ­ k ó w z a rz ą d u , je d n a k ż e z p o w o d u n ie p rz y b y c ia p . m in is tra N ie z a b y to w sk ie g o , k tó ry m ia ł z a ra z z a tw ie rd z ić n o w o w y b ra n e g o p re z e sa , p o czem m o ż n a b y ło , według sta­

tu tu i ro z p o rz ą d z e n ia d o k o n a ć d a lsz e g o w y b o ru . T eg o je d n a k n ie u c z y n io n o . Przy­

ja z d p . m in istra z a p o w ied z ia n o n a stę p n i*

n a ra u t, k tó ry o d b y ł się w a p a rta m e n ta c h p . w o je w o d y .

S p ra w a ta w y w o ła ła d u ż e n ie z a d o w o ­ le n ie w śró d p p . ra d c ó w , k tó rz y d la wy­

b o ru d a lszy c h c z ło n k ó ® z a rzą d u muszą

p o n o w n ie d o T o ru n ia , p rz y b y ć . Z a z n a c z y ć’*8*

n a le ż y , że k a ż d e ta k fe p o sie d z e n ie k o sz tu je P o m . Izb ę R o ln . 5000 zł., n ie lic z ą c s tra ty c z a su , * k tó re g o ta k ż e le k ce w a ży ć n i*

n a le ż y ^ -

F ik t n ie d a n ia m o ż n o śc i w y b o ru w

ty m sa m y m d n iu w ic e p re z e sa Iz b y i czło n k ó ‘w z a rz ą d u o ra z ic h z a stę p c ó w , a na­

stę p n ie u rz ą d z a n ie k o sz to w n e g o ra u tu , b y ło b a rd z o d a le k ie o d g ło sz o n y c h h a se ł o sz c z ę d n o śc i. N a ra u t, n a k tó ry w p ra w ­ d z ie n ie w szy scy p p . ra d c y p o d ą ży li, — zje

c h a ło sp o ro z ie m ia n z p ro w in c ji, g łó w n i*

ta k ich , k tó rz y są a k ty w n i p rz y zakłada­

n iu n o w e g o d z ie n n ik a sa n a c y jn eg o . P rz y te j sp o so b n o śc i p o d a je m y , że dnia

p o p rz e d n ie g o , to j. w e w to rek , 22 b m . zo­

sta ł w y b ra n y m n a p re z y d en ta W ie lk o p o l­

sk ie j Izb y R o ln ic z e j b y ły w o je w o d a po­

z n a ń sk i p . h r. B n iń sk i A d o lf.

Eksplozja zabłąkanej miny.

B e rlin , A . W .

Z K ilo n ji d o n o szą , iż w p o b liż u m ie j­

sc o w o śc i M a a sh o lm ry b a c y n a p e łn e m m o rz u w y ło w ili p ły w a ją c ą m in ę , k tó rą n a ­ stę p n ie w y d o b y li n a b rzeg . M in a e k sp lo d o w a la . 3 ry b a k ó w ’ p o n io sło śm ie rć n a m ie jsc u , je d e n z a ś je st ciężk o ra n n y .

Gen. Sikorski pisze.

W a rsza w a, 2 4 . 10. T e l. w ł.

G e n . S ik o rsk i w y d a je o b e c n ie ksiąlk

k ę „ N ie b e z p ie cz e ń stw o b o lsz ew iz m u dla

E u ro p y " wję z y k u p o lsk im i francuskim

ró w n o cz e śn ie z aś g ro m ad z i materjały do

p ra c y o m a rs za łk u F o c h u .

O dodatkowe kredyty.

W a rsz a w a, 23, 10. P A T .

W d n iu d z isie jsz y m w p ły n ą ł d o laski

m a rsza łk o w sk ie j p ro je k t u sta w y o d o d a t­

k o w y c h k re d y ta c h n a b ie żą c y ro k b u d ż e ­ to w y , z a w ie ra jąc y w d z ia le M in isterstw a S p ra w W o jsk , w p a ra g ra fa c h n a p o d ró ż * >

słu ż b o w e i re z e rw ./ z a o p a trz e n ia w y d a tk i ) n a łą c z n ą su m ę 8.500.000 zł.

(2)

Str. 2 ZIEMIA CHEŁMIŃSKA — piątek, dnia 25 października 1929 r. Nr. 15

Z trwogą o dalszy los.

Tysiące wobec zagrożonego

jutra.SRQPONMLKJIHGFEDCBA

Z dniem 31 grudnia rb upływa osta­

teczny termin prolongowania koncesyj al­

koholowych i około dw anaście tysięcy przeds ębiorstw. którym cofnięto koncesje wyczekuje z trwogą dalszego swego losu.

W prawdzie organizacje gospodarcze czyn ą usilne starania w tym kierunku, aby uzy­

skać odroczenie ustalonego okresu, jednak niewiadom o, czy starania te osiągną zada­

w alające wyniki.

Likw idacja godzi przedewszystkiem w Poznańskie i Pom orze (czyżby to był tylko dziwny zbieg okoliczności?) gdyż na tych terenach m a znaleźć się bez chleba 10000 obywateli. Są to restauratorzy, właściciele skiadów kolonjalnych. którzy od dziesiątek lat przywykli do pracv w tym fachu, zasi­

lając skarb państw a narówni z innemi p.acówkami gospodarczem . Rząd czyni więc więcej niż nieopatrzny krok, odbiera jąc z jednej strony tylu ludziom m ożność zarobkowania, z drugiej strony niszcząc źródła własnych dochodów.

W prawdzie uznajemy słuszność zapatry­

wania. aby inwalidom um ożliwić także eg­

zystencję, gdyż nadstaw iali oni piersi za wspólną sprawę, jednak nie powinno do­

chodzić się tą drogą do kom pensaty spo­

łecznej. aby odbierać jednym koncesję i niszczyć dobrze zagospodarowane przedsię­

biorstwa a oddawać je innym często nie­

stety m niej handlowo wyrobion m, gdyż osłabi się tem sam em .zdolność podatkową

Gdy rząd chce rzeczywiśc e przyjść z pom ocą inwalidom , bez ponoszenia u- szczerbku skarbowego, to powinien to u- czynić nie drogą zam iany koncesyj. lecz co najwyżej przyznaw ania upraw nień m o­

nopolowych także inwalidom , staw ianym ew entualnie na pierwszem m iejscu przed innysii. Jest to całkiem słuszne pojmowa­

nie sprawy, chociażby tylko z punktu wi­

dzenia kom ercjonalnego, gdyż inwalidzi z konieczności sam ej istoty rzeczy będą m u- sieli zapoznawać się dopiero z prowadze­

niem nowego dla nich przedsięb orstwa, wym agającego już pewnej rutyny.

M ając powyższe na uw'adze, przypu­

szczam y, że spraw a ta załatw ioną zostanie w sposób nie przynoszący tak zainteresowa­

nym jako też skarbowi państw a strat.

b Beczka bez dna.

Nieuznany serwilizm.

W „Kurjerze Poznańskim '1 (nr. 488 z d.

21. 10. br.) czytamy:

„Z konserwatywnych wielkopolskich kół ziem iańskich otrzym aliśm y pism o, z którego wyjm ujem y następujący ustęp:

„...Panowie bierzccie nam za złe, że zo­

bowiązaliśm y się dać pewne sumy na pro- rządow ą akcję prasową. Ale, niech się Pa­

nowie staw ią w nasze położenie: m y — ro­

zum iem y „propozycje" starostów. Toteż nie dziw, że niejeden nie odm ówił i obiecał.

Czy zobowiązanie wykona, to wobec trud­

ności pieniężnych jeszcze kwestja, ale na- razie obiecał. Należy się wczuć w nasze przykre położenie, zważywszy szczególnie

«iężką naszą sytuację gospodarczą — a nie należy nas tak ujemnie krytykować. M o­

tecie nas Panowie ostatecznie nie pochwa­

lać, ale m iejcie zrozum ienie dla m otywów naszego postępowania..."

Na to zniewoleni jesteśm y odpowie­

dzieć: m otywy wspom niane znam y, ale ich nie uznajemy. Przykro nam . ale nie m o­

tamy rzeczy nazwać inaczej, jak serwiliz- m em , który nie um ie się zdobyć na dzia­

łanie według własnego przekonania, a na­

w et według nakazów własnego dobrze zro­

zum ianego interesu. Ten serwilizm pom ści się na sferach konserwatywnych i tym ra­

sem, jak pom ścił się na nich ich oportu­

nizm polityczny już niejednokrotnie. Obec­

nie sam i kręcą bicz na swoje plecy, bo że­

by się angażować na rzecz sprawy, noto­

rycznie na ziemiach zachodnich bezna­

dziejnej, która jest jakby beczka bez

A 1 Kraszewski.

Powrót do gniazda. :

(Ciąg dalszy).

Na pierwszym piętrze węższe trzy okna, z ołow ianem i szyby i żelaznem i balaskam i u dołu, zielenią i kw iatam i ubrane były. N ad niem i w m urze, w śród figlów i rzeźb kam iennych, w yryty był ogromny pierścień i rok 1496. Jeszcze wyżej m niejsze trzy okienka stały ciem­

ne, a nad niem i dwa, już w szczycie, św ieciły czerwono.

Cisza, i spokój panow ały koło dom u, ani się żywa dusza pokazała w jego ok­

nach, ani ruszyło co głębi. O statni prom yk słoneczny parrał w łaśnie na szczyt i dozw alał przypatrzyć się pięk­

nie odnow ionej facjacie, której szczyt Edobiły piram idy, globusy i foremne w yginania.

W szystko to zresztą znam ionow ało dostatniego gospodarza, bo i zam knięte drzw i całe były pokryte żelazną siatką, którą m istrzow ska w ykuła ręka, jakby z m iękkiego jedw abiu szyła wzory na tkaninie. Ponad drzw iam i, ten sam rę­

kodzielnik zaw iesił w oknie w koronce z żelaza im ię Jehow y. K ażdy tu kam yk był w ypieszczony i wdzięczny, a czas nie wyszczerbił nic jeszcze z pięknego czoła dom u. Sąsiednie gm achy, większe, cięższe, sm utnie się w ydaw ały obok m ałego cacka, z którego praw ej strony, źa w ysokim m urem ogrodu, w ychylały

dna, to już w ym aga specjalnego — am ator- stwa.

Konserwatyści nasi lubią grać w tota- ..zatora politycznego, ale grają bardzo nie­

szczęśliwie. Staw iają zwykłe na — straco­

ną już szkapę. W danym wypadku m arnu ją i pieniądz i — coś więcej, zapom inając, że „sanacja" wieczną nie jest, i że może

— — — — — —a— ji— i—

Największy samolot Ameryki

zbudow any został w Buffalo. Sam olot ten obliczony jest na 32 pasażerów i będzie kursow ać na linji Nowy Jork — Rio — Buenos Aires.

Tajne kolegium G. P. U.

Rozstrzelanie pię

M oskwa,

Ogłoszony został oficjalny kom unikat, stwierdzający, że organy G. P. U. w ykry­

ły i zlikwidowały organizację kontrrew o­

lucyjną, upraw iającą sabotaż i wywiad.

Członkowie organizacji rekrutow ali się przeważnie z wyższych oficerów arm ji ce-

Nowy skandal w sowieckiej ambasadzie.

Skandal w am basadzie sow ieckiej w Paryżu, po ustąpieniu Biesiedow- skiego, objął także m isję handlow ą.

Pod przew odnictw em dyrektora od­

działu im portow ego, niejakiego Tes- slera odbyło się w Paryżu posiedzenie 10 członków zagranicznej Czeka, w śród których znajdow ali się także urzędni­

cy Czeka Londynu i Berlina. Szef pa­

Szwadron antydonżuańsk!.

Najprzystojniejsze budują pułapki. - Dżiu-dżicu

Zaczepienie m łodej kobiety na uli­

cy, które u nas niejednokrotnie koń­

czy się zaw arciem znajom ości, a w ka­

żdym razie nie jest uw ażane za czyn specjalnie karygodny, w Nowym Jar­

ku stało się obecnie im prezą przed którą każdy donżuan m usi się po­

przednio dobrze nam yślić. M ianowicie now ojorska policja stw orzyła specjal­

ną organizację, którą m ożnaby na­

zwać pułapką na donżuanów .

K ierowniczką tei kam panji jest pierw sza i jedyna inspektorka policyj­

na w N ow ym Jorku m i’s. H am ilton, która pow ołała do życia t. zw. „szwa-

się, jakby z przepełnionego kosza zieleni, pow yw ieszane gałęzie starej lipy, klonu i figlarne różanego krzaku w ypustki.

M aleńka furtka w m urze w iodła do cienistego w irydarzyka, a w niszy nad nią spłow iałe m alow anie stare, ledwie już było widoczne.

Zm ierzchło już dobrze, gdy ostroż- nem i kroki z ulicy, oglądając się do­

okoła, w ysunął się człowiek lat śred­

nich, osłoniony szarym płaszczem do­

statnim , z głow ą pokrytą naw isłą czap­

ką, która tw arzy jego widzieć nie daw a­

ła. Para zaw iesistych w ąsów tylko ster­

czała po obu jej stronach.

Z pod opończy w idać było buty czar­

ne i koniec krzyw ej szabli, która się utaić nie dała. Szedł krokiem wolnym , rozpatrując się na wsze strony, poglą- dając w dał ku rynkowi, a najpilniej na schodki, na których siedział chłopak z głow ą w dłoniach utopioną. Poglądał i na okna kam ienicy i na sąsiednie dom y i na przechodniów , którzy w tę stronę ku niemu dążyli.

Podkradłszy się tak pocichu niem al ku drzw iom i schodkom , m ężczyzna sta­

nął, obejrzał się jeszcze raz i odchrząk­

nąw szy raz i drugi, aby chłopaka w yr­

wać z dum y, gdy ten podniósł głowę i zdziw iony począł m u się przypatryw ać

zcicha, ale w yraźnie zaw ołał:

— Jóźko! Sam tu!

Zdaje się, że w idok upiora i głcys gro­

niezadługo społeczeństwo — przypom ni so ble pewne rzeczy.

Na sfery konserwatywne wpływu nie m amy i wpływać nie zam ierzamy. Niech robią, co uznają za słuszne. Tak się wy­

śpią, jak sobie pościelą, tym razem choćby w owej gazetowej beczce bez dna". —

ciu generałów.

sarskiej. Tajne kolegjum G. P. U. ska­

zało 5 generałów na karę śm ierci przez rozstrzelanie, m ianowicie M ichajłowa, -W y soczańskiego, Dym m ana, Szulgę i De- chanowa. W yrok wykonano. Pozostałych skazano na osadzenie w obozach koncen­

tracyjnych.

ryskiego oddziału sow ieckiej agencji telegraficznej TASSA, niejaki Łukija- now, po przesłuchaniu go, został w e­

zw any do natychmiastow ego w yjazdu do M oskwy, celem uspraw iedliwienia się.

Podobnie, jak Biesiedow skij, rozka­

zu tego nie w ykonał i ośw iadczył, że w ystępuje ze służby sow ieckiej.

- Szpilka.

dron antydonżuański“, obejmujący 100 m łodych, ładnych, elegancko ubra­

nych policjantek.

Policjantki te m ają za zadanie for­

m alną obław ę na poszukujących przy­

godnych znajom ości panów . Nie noszą one m undurów , ale ubrane są podług najnow szej m ody i rekrutują się z pośród najprzystojniejszych kobiet, tak, iż nietrudno im jest schw ytać donżuana w sieci.

Strzegą się one w praw dzie w szel­

kiej w yzywającej kokieterji, ale sam a ich czarująca pow ierzchow ność jest już dostateczną przynętą.

m u nie byłby więcej przeraził m łodego chłopca, siedzącego na schodkach, nad to tak proste odezw anie się niespodzia­

ne. Porw ał się na nogi, zrazu jakby nie­

przytom ny, zachw iał, przetarł oczy, i w kilku skokach znalazł się przy stojącym na ulicy. Słychać było tylko szept jakiś, poczem oba, obejrzawszy się, zaw rócili w ciasną uliczkę idącą od rynku ku m urom.

Po obu jej stronach stały dom y wy­

sokie, ale daleko m niej w ytw orne niż we środku m iasta. Gdzie niegdzie m ur i ogród przedzielał kam ienice i szerokie bram y zam knięte w iodły na rozległe podwórce. Ludności się tu m niej kręci­

ło, kilka dziewcząt z w odą w racało śpie­

w ając i kilkoro bosych dzieci uciekało pod m urami. W praw o chw iał się u szczytu dom ostw a blaszany znak w ień­

ca dębowego. Była to gospoda, lecz skrom niejsza od rynkow ych, bo oprócz bram y m iała zaledwo po jednem oknie z dw u boków. W łaśnie we w rotach stał sługa z koniem, a kow al w skórzanym fartuchu podniesioną nogę konia rozpa­

tryw ał. Żw aw e stw orzenie widocznie się tem niecierpliw iło i rw ało, na co dw óch parobków patrzało jakby zdzi­

w ionych, bo koń też był do niem ieckich ciężkich nie podobny, sm uklejszy od nich, z długą piękną grzyw ą siw ą i z głow y m u oczy czarne w obw ódkach jak by koralow ych świeciły.

Jeżeli jakiś m ężczyzna „w padnie*

w pułapkę, to policjantka natychm iast przeraźliw ym św istem gw izdka przy­

w ołuje najbliższego policjanta, albo też jeżeli go niem a w pobliżu, sam a przy pom ocy dżiu-dżitsu pow ala don- żuana na ziem ię i aresztuje go w ła­

snoręcznie. D amy z antydonżuańsk.

szw adronu są w szystkie w yćw iczone w chw ytach japońskich i noszą przy sobie zawsze długą ostrą szpilkę do kapelusza, którą um ieją tak dobrze naznaczyć donżuana w razie ucieczki, że się go natychm iast pozna. Pani H a­

m ilton poleca w szystkim kobietom noszenie przy sobie takiej szpilki, aby natręta natychm iast m ogły naznaczyć.

Jeszcze lepiej byłoby, jej zdaniem , gdyby w szystkie kobiety w yćwiczyły się w dżiu-dżitsu, ho to zapew niłoby im raz na zawsze spokój od nieproszo­

nych adoratorów .

Adolf Bnsński prezesem Wiel­

kopolskiej Izby Roi.

Poznań

Na dzisiejszem zgrom adzeniu W iclko- polskej Izby Rolniczej w Poznaniu zalatw io no jedynie punkt porządku dziennego prze­

w idujący wybór prezesa. Na stanowisko pre zesa W ielkopolskiej Izby Rolniczej w Po- 1 znaniu wybrano p. Adolfa Bnińskiego.

Świętokradztwo w Bydgoszczy.

Bydgoszcz

Nieznani spraw cy dostali się zapom ocą podrobionego klucza do kościoła św. Trój­

cy i zrabowali z obrazu M atki Boskiej i św.

Teresy różne drogocenne wota. m. in. łań­

cuch gruby złoty, dwa duże srebrne łańcu­

chy, 5 sznurów korali czerwonych praw dzi­

wych, 3 papr kolczyków złotych, 3 duże złote broszki, wysadzane koralam i, 8 serc złotych, kilka srebrnych, 8 krzyżyków zło­

tych i srebrnych, jeden krzyżyk z korali osadzanych w zlocie, złoty zegarek i inne.

Policja prowadzi energiczne dochodzenia, celem w ykrycia sprawców.

Samobójstwo fabrykanta.

K atowice, 22. 10.

Dziś w ystrzałem z rew olw eru ode­

brał sobie życie w sw ojej w illi przy ul.

G enerała Zajączka dyrektor i współ­

w łaściciel fabryki „K ablu" w Będzinie Józef M ieratyński.

Jubileusz Edisona.

Nowy Jork, 21. 10. A. W .

Cała A m eryka święci dziś wielki dzień jubileuszu Edisona. W Dearborn, m ieście gdzie przebywa wielki uczony, dziś roz­

poczęły się główne uroczystości, na które przybył prezydent Hoover z m ałżonką i w szystkimi członkam i gabinetu. Prezy­

dent i m inistrow ie przybyli pociągiem spe cjalnym . W raz z nim i przybył również Oven Young. Jednym z najbardziej cie­

kawych punktów uroczystości będzie m o w a Einsteina transm itow ana z Niem iec przez radjo. W czasie uroczystości prze­

m awiać będzie prezydent Hoover i sam Edison.

Dalsze aresztowania Niemców.

Bydgoszcz,

W związku z wykryciem afery harce­

rzy niemieckich policja aresztow ała w dalszym ciągu obywatela m. G dańska von Rutzena, urzędnika bydgoskiego biu ra wyborczego do Sejmu i Senatu. Aresz­

towani w tej samej spraw ie niejacy M ielke i Heidelek, oraz dr. Burchard trzy m ani są w dalszym ciągu w areszcie.

Bydgoszcz, .

Policja polityczna aresztow ała tu pe­

wnego osobnika, stojącego na usługach szpiegowskich ościennego państwa. Na­

zwisko trzym ane jest narazie w tajem ni­

cy ze względu na toczące się śledztwo.

Po drodze do gospody, przodem idą­

cy w opończy m ężczyzna i śpieszący za nim w idocznie pom ieszany chłopak, praw ie do siebie nie przem ów ili. Doszli tak do bram y, przecisnęli się w m ilcze­

niu około konia, który tylu ciekaw ych grom adził przy sobie, i m ężczyzna od gospodarza wziąwszy klucz, poprow a­

dził chłopca na schody.

O tw orzyła się izdebka sklepiona od ulicy, pełna sakw i węzełków, siodeł 1 końskiego rynsztunku, którego znać w stajniach trzymać się obaw iano. W m ro ku w idać było*na stole cynowy dzban, kufel i porzucone m isy od jadła.

Gdy się drzwi zam knęły, chłopak ży­

wo do kolan przypadł starszem u, a ten go za głowę ująw szy pocałow ał.

Al na rany Pańskie! — zawołał Jóźko — co w asza m iłość tu robi? Prę­

dzej bym się był śm ierci spodziewał niż pana podstarościego tutaj.

— A no, cicho, Jóźko, a no cicho, aby m nie tu w cale nie było! rozum iesz? Jam tu jest a niem a m nie dla wojewodzlca.

M asz trochę rozum u, a kochasz naszego m iłościw ego pana i w ojew odzlca też.

Pow inieneś wiedzieć, że co się tu czyni, to dla dobra obojga. I słuchaj jeszcze —- niech cię sum ienie nie boli o to, że mi powiesz praw dę ivszystką, bo po to ja tu jestem , abym się o niej dow iedział. Trze ba ją m ówić jak na spowiedzi.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Cytaty

Powiązane dokumenty

R ybacy nasi różnie kom entują ten dziw ny kaprys zim y, gdyż jest rzeczą niezw ykłą, by w końcu grudnia srożyla się burza!.

4) Nieprawdą jest że w rzeczywistości wydano w roku 1928 tytułem remuneracji itd. przeszło 30% zysku. Natomiast prawdą jest że za rok 1928 wypłacono Zarządowi i urzędnikom

Zalecało się oczywiście poznać kraj hidzi, rozejrzeć się nieco w stosunkach, Więc przejechał się trochę po Pomorzu kolęją albo samochodem, a z ludźmi „zet­..

gdzie jest grobow iec jego

W śród tych dum zadrżał — w dole brzękły w ołów opraw ne szyby, połow a okna otw arła się zw olna, dojrzał m ałą rączkę białą, która się w ysunęła,

K to przew odzi, niech innych szanuje i z ich dobrych chęci korzysta, ale niech w ym aga porządku sam niech go strzeże.. P rzyznanie im tej koncesji nastąpić m oże

by rząd na wdasną rękę, bez zgody sejmu, za> wrał umowy z Niemcami, zrzekając się praw' przysługujących nam z traktatu wersalskiego, mianowicie, przerywając wy­..

Przekonałem się następnie więcej niż w jednym wypadku na własnem życiu, że przepowiednie, udzielane przez Teresę Neumann w tym stanie, urzeczywistniały się