• Nie Znaleziono Wyników

Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

WOJCIECH CHODKOWSKI

ur. 1938; Borysław

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Klub Myśliwych Dziennikarzy, Mirosław Derecki

Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce

Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce. Ja [należałem do] Klubu Myśliwych Dziennikarzy w „Sztandarze Ludu” Prezesem tego koła był kolega Wolak. Bywałem u niego od czasu do czasu i lepiej się poznaliśmy. [Dlatego] przyjął mnie do tego [towarzystwa]. A w miejscowej partyjnej stołówce [podawano] różne luksusowe wyroby alkoholowe, wędliniarskie. Można też było zjeść obiad. Dozorca pilnował [wejścia] i zawracał tych, którzy chcieli wejść nielegalnie i nabyć na przykład pół litra albo luksusowe wędliny. Ale kiedy zobaczył, jak parę razy zachodziłem do redakcji, to już nas wpuszczał. Potem schodziliśmy na dół, czasami jedliśmy obiad, [czasami] coś wyłudziliśmy. Zauważyłem, że [również] Mirek Derecki w jakiś sposób gościł [w tej stołówce] i od czasu do czasu mógł coś sobie kupić.

Data i miejsce nagrania 2012-11-13, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale miał w sobie coś takiego szlacheckiego, że nawet kiedy koszula była trochę taka nieuporządkowana, czy marynarka, ale to coś było takiego w nim eleganckiego. Jako mężczyzna,

Potem, w latach sześćdziesiątych, przeniosłem się do Teatru Osterwy, bo zacząłem się zajmować usługami plastycznymi.. Przez cztery lata pracowałem tam jako

I powiedziała tak: „Proszę taką a taką wódeczkę, ale w kieliszku pana Wojtka” Pani Krysia popatrzyła na listę. „Ale tu nie ma pani profesor” Na co druga

Pierwsze zamówienie Kazika [Grześkowiaka więc brzmiało]: „Pięćdziesiąt, pięćdziesiąt” Na dole pod knajpką znajdowała się jeszcze sala, [gdzie] stał

I pana architekta, filozofa i jeszcze kogoś (już nie pamiętam kogo) [zaczęli pakować] do suki, żeby ich wywieźć na izbę wytrzeźwień.. A mnie nie chcieli

Poza tym były różne poetessy, byli liczni dziennikarze, których już nie ma w tej chwili i którzy wymierają –mało kto z nich został.. [W klubie] odbywały się

Kazio, kiedy jeszcze był sprawny i nie upijał się do końca, to codziennie [przesiadywał] w Norze.. Jak się tam przychodziło, to

Kazio, kiedy jeszcze był sprawny i nie upijał się do końca, to codziennie [przesiadywał] w Norze.. Jak się tam przychodziło, to