• Nie Znaleziono Wyników

Przez bandy musieliśmy uciekać z Bełżyc - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przez bandy musieliśmy uciekać z Bełżyc - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Bełżyce, PRL

Słowa kluczowe Bełżyce, ucieczka z Bełżyc, bandy, ucieczka przed bandytami

Przez bandy musieliśmy uciekać z Bełżyc

Z Bełżyc musieliśmy uciekać. Musieliśmy. Dlatego, że zostaliśmy zmuszeni przez te bandy. Tata, jak mówiłam, zajmował się szmuglem, handlem mięsem. I jeszcze po wojnie, w pierwszych miesiącach, no też trzeba było z czegoś żyć, to jeździł na wieś po świnie, przywoził do domu i tutaj te wyroby się robiło. Pewnego dnia pojechał rowerem, właśnie ze swoim bratem gdzieś w stronę Opola. Tam są takie lasy, ciągną się od Bełżyc w stronę Opola, i gdy jechali w tamtą stronę do jakiejś wsi, to z lasu wyszli bandyci, zatrzymali ich. I jak to miedzy szosą, a lasem, są takie rowy, kazali mojemu tacie zostawić w tym rowie rower. Stryjkowi kazali jechać do domu, więc ten rowerem wrócił. Tacie zabrali pieniądze, które wiózł na ten zakup. Zaprowadzili go do lasu i jeden [z nich] mówi: „Ty nas poznajesz.” No, oczywiście, że poznał, bo to byli ludzie z okolic albo i z Bełżyc samych. Poznał ich, ale mówi: „Nie, nie znam was”.

„Znasz nas na pewno”. - I prowadzą go w las. Już był pewien, że go zabiją i wtedy nagle zjawił się jakiś jeszcze ich kompan i odwołał tych dwóch. Odwołał ich i zaczął z nimi rozmawiać, a mój tata skoczył na rower i zaczął uciekać. A ponieważ w tych starych rowerach kierownice były takie bardzo długie, więc [strzelając do niego] tylko mu rękę przestrzelił. Dlatego wyprowadziliśmy się do Lublina. Zresztą bardzo dobrze zrobiliśmy, chyba, chociaż Bełżyc mi bardzo szkoda. Później pytałam mojego ojca, czy wie, kto to był? Roześmiał się i mówi, że wie. No to ja mówię: „No to, kto?” -„A nie powiem ci, nie. Po co ci to wiedzieć?” A ja mówię: „ No, bo poszłabym i powiedziała, że twój ojciec albo twój dziadek to bandyta”. -„Nie – mówi - ten człowiek już nie żyje”. -„No, ale – mówię – rodzina żyje.” -„A nie powiem ci, po co ci to potrzebne.” Później, po latach moja mama powiedziała mi nawet nazwisko tego człowieka. Ale ja przypuszczam, że to był ten, który odwołał tych bandziorów, i że mimo, że był tym bandytą, to uratował życie ojcu. Tak sądzę. I dlatego może ojciec nie chciał tego powiedzieć.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-04-07, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale to nie był płacz z żalu, tylko jakiś taki, tak jakby jakiś ciężar z człowieka spadł, że coś się skończyło, że pewna epoka już się skończyła.. Nie pamiętam

No mnie się to podobało, bo tak było ciekawie – przez okno widać było tylko nogi tych, którzy szli po chodniku.. W tych suterenach nawet było czysto i wilgoci się nie

Po wojnie, to były lata już pięćdziesiąte, przyjechała do nas kuzynka z Bełżyc, o tym samym nazwisku [Szwajgier] – to córka stryjka.. Od jakiegoś Żyda

W szóstej, siódmej klasie uczyliśmy się języka francuskiego, ale my, takie dzieci, z takich rodzin zwyczajnych, z francuskim niewiele mieliśmy wspólnego, natomiast Marysia

Polskie to przeważnie były piosenki ludowe, orkiestry Namysłowskiego, co nie było takie znowu złe, bo to była doskonała orkiestra, tak, że można było tych ludowych

Nie trzeba było nikogo gonić do kościoła, bo jak ksiądz Sedlak miał mówić kazanie w kościele wizytkowskim, to kościół był pełen. Data i miejsce

On był nauczycielem historii, gdzieś poza Lublinem i tam, na tej Krótkiej siedział i też kiedyś podsłuchałam rozmowę, rozmawiał z tatą i opisywał, to, co go tam spotkało.

Był w naszej szkole sekretarz partii, nazywał się pan Mitura i to był chyba taki – tyle, co ja wiem – to był chyba taki mądry człowiek, który chronił trochę młodzież.. Bo