Rok IV. GRUDZIEŃ 1928. Nr. 1*2.
ROCZNIK MARJAŃSKI
POŚWIECONY SZERZENIU CZCI NIEPOKALANIE POCZĘTEJ sprawom Stowarzyszeń Dzieci Marji i Cudownego Medalika oraz Misjom i wszystkim dziełom św. Wincentego a Paulo w kraju
i zagranicą. Wychodzi co miesiąc.
W Y D A W N I C T W O ZGItOM ADZKNIA KSIĘŻY M ISJONARZY K o ilu k e j a i A cl 111 i ni s t r a e j u i K r u k ó w , u lic a St ra d o m 4.
Życzenia Świąteczne . ... 324
Zbawienne św iatło Bożego Narodzenia . . . . . . 35t> „Przyjdź Królestwo Twoje* . . . . . . . . . 359> 0 Lii jo ( w i e r s z ) ... 361
Na uroczystość Niepokalanego Poczęcia N. M. P...382
Trzy j u b i l e u s z e ... 365
Św. W incenty a Paulo ... 373
Z życia i działalności Stow. Dzieci M a r j i ... 375'
Wiadomości ze św iata k a t o l i c k i e g o ... ... 378:
K a l e n d a r z y k ... ... ...380
Spis rzeczy całego roku , . ... ...382.
WSZELKĄ KORESPONDENCJĘ PROSIMY ADRESOWAĆ: R E D A K C J A „ R O C Z N I K A M A R J A Ń S K I E G O ? KRAKÓW, STRADOM L. 4. P r e n u m e r a t a r o c z n a w kraju 3 zł. — za granicą 3.50 zł. N u m e r p o j e d y n c z y 25 g r . P ieniądze n a jta n iej i n a jła tw ie j p r z e s ła ć czek iem P. K. O. 404.450. ... ... ..im... . W R ed a k cji zn a jd u ją s ię do n a b y c ia : ( oprawny w płótno, brzeg czerwony . . 4.— zł. M a n u a lik Dzieci Marji „ „ „ z ł ot y. . . . 4'50 „ ( „ w skórkę „ ...8 — „
D y p lo m przyjęcia do S tow arzyszen ia...I -— „ ( z nowego s r e b r a ...1'— „ M e d a le do przyjęć ( z a l u m ł n j u m ...0 3 0 „
W o d ę z cudownego źródła w Lourdes wysyłam y za zwrotem kosztów (21— zł.). Dobrowolne ofiary przeznaczone na kościół.
Łańcuszki srebrne do noszenia m edalików na szyi po 3'20 zł.
K ażda z D z ie c i Marji p o w in n a a b o n o w a ć
„ROCZNIK M ARJAŃSK I”.
Prosimy rozszerzać „Rocz. Marjański*..
Przedruk zastrzeżony.
S Z A T Y L I T U R G I C Z N E |
a d a m a s z k i , b r o k a t y w wiel kim w y b o r z e M
n ajtaniej nabyć m o żn a w firm ie
Fr. Kopaczyński i Ska
W K R A K O W I E , U L . B R A C K A L. 2.
(Najstarsza pracownia dla sztuki kościelnej). | | Stylowe wyroby kościelne w srebrze i bronzie na składzie Ifj
W Redakcji „Rocz. Marjańskiego"
m o ż n a n a b y w a ć t
R ó ż a ń c e, K oron k i oraz in n e d e w o c jo n a lja .
W A Ż N E ! C E N N E !
O B R A Z K I N A K O L E N D Ę
k apu ją już dziś Dzieci Marji, Domy Sióstr Miłosierdzia, kupcy niezliczeni, g ro siści i detaliści jedynie w Redakcji Rocznika Marjańskiego w Krako
wie, ul. Stradom 4. Dlaczego ?
1. Oto obrazki nakładu Rocznika Marjańskiego są i pozostaną w y
robem P o l s k i m .
2. Obrazki te artystycznie i po mistrzowsku wykonano. • 3. Szczupły dochód przyczynia się do chwały Bożej, gdyż w całości id zie na restaurację i w ykończenie kościoła m isjonarskiego w Krakowie pod wezwaniem Nawrócenia św. Pawła apostoła.
4. Zostawia na wieczne czasy niezatartą pamiątkę naszej działal
ności dla powiększenia chwały Bożej i szerzenia oświaty i kultury wśród naszego w łasnego polskiego narodu.
C en y n ajn iższe: 100 sztuk zwykłych 2,00 zł., ze złotym brzegiem 3,20 zł.
Redakcja Rocznika Marjańskiego załatwia także zamówienia na w szel
k ie książki religijne i ascetyczne i w ysyła je natychm iast w kraju i zagranicę
Redakcja Rocznika Marjańskiego, Kraków, Stradom 4.
P. K. O. Nr. 404 450.
^iniinMHiiiMniiuiiiliiiiiiuiiniii^^
| MAGAZYN FABRYCZNY |
M. J A R R A
K R A K Ó W , S U K I E N N I C E Nr. 1
(od slrony pomnika Mickiewicza).
Wszelkie artykuły kościelne z bronzu, srebra etc. artysty
cznie wykonane. Zastawy stołowe i przedmioty użytku do
mowego. Reperacje, złocenie i srebrzenie wykonywa we :—: własnej fabryce po najniższych cenach. :—:
Kraków, Stradom 4,
są do nabycia następujące książki i nuty:
B o l e s n a M ęk a P a n a n a s z e g o J e z u s a C h r y s t u s a , podług roz
myślań Anny Katarzyny Emmerich. Brosz. 2'— zł., opraw. 3'— zł.
C u d a Ł a s k i i M iło s ie r d z ia B o ż e g o , oraz Nowenna za dusze w czyścu cierpiące. Bros?. —'80 zł.
C h w a ła B o ż a , książeczka da nabożeństwa. Opr. w płótno 1'— zł.
C u d o w n y m e d a lik , historja objawień Najśw. Marji P. Siostrze Miłosierdzia, Katarzynie Labourć. Brosz. —'50 zł.
D r o g a d o ż y c ia p o b o ż n e g o ( „ F ilo t e a " ) , św. Franc. Salezego.
Brosz. 2'— zK, opraw. V — zł.
D u s z a p r z y ż łó b k u C h r y s t u s o w y m . Opraw. —'80 zł.
L is tk i Ż y w e j R ó ż y , czyli Żywy Różaniec N. Marji Panny. —'50 zł M ie s ią c l u t y —L o u r d e s , zawiera historję objawień Najśw. Panny
Brosz. 1 '20 zł.
M ie s ią c ś w . J ó z e f a ( m a r z e c ) , Zawiera krótkie czytanki o życiu św. Józefa. Opraw. 2'— zł.
M ie s ią c M arji (m a j), czyli rozmyślania o Niepokalanem Sercu Marji, z przykładami. Brosz, t'80 zł.
M ie s ią c c z e r w i e c , zawiera 3 czytanek o Najśw. Sercu P. Jezusa Opr. 3'— zł.
U s t a w y T o w , ś w . W in c e n t e g o a P a u lo . Opr. 2'50 zł.
N a b o ż e ń s t w o “n a W ie lk i P o s t . Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa Godzinki i Pieśni. Cena —'30 zł
N a ś la d o w a n ie C h r y s t u s a P a n a , Tomasza a Kempis. Opr. 3.— zł.
N o w e n n a d o N a jś w . S e r c a J e z u s o w e g o . —'80 zł.
N o w e n n a d o M a tk i B o s k ie j B o l e s n e j . —-,0 zł.
N o w e n n a d o ś w . W in c e n t e g o a P a u l o . - 60 zł.
N o w e n n a d o ś w . J ó z e i a . —'70 zł.
P r z e w o d n ik g r z e s z n ik ó w . Brosz. 4'50 zł., opraw, 6'— zł.
S k a r b d u s z y , książeczka do nabożeństwa dla w szystkich stanów Oprawna w płótno 2'— zł., w skórkę 3'55 zł.
„ U c z ta ś w i ę t a “ czyli o c z ę s t e j K o m u n ji ś w . ks. de Segur. —'80 zł.
S z k o ła C h r y s t u s o w a , książeczka do nabożeństwa dla dzieci.
Opr. w płótno 1'60 zł.
„ W ie lb m y P a n a “, książeczka do nabożeństwa (dla panien). Opr.
w płótno, brzegi czerw. 3'— zł. w płótno, brzegi złocone 4'— zł.
Z b io r e k m o d lit w . Opr. w płótno, brzegi czerw. 1'50 zł.
Ż y w o t ś w . W in c e n t e g o a P a u l o p r z e z k s . b is k . B o u g a u d , z wizerunkiem Świętego. Opr. w płótno 9.50 zł., broszur. 7'50 zł.
P ro sim y r o zsz er za ć i za m a w ia ć R oczn ik M arjański.
Najserdeczniejsze życzenia
tak Wesołych Świąt Bożego Narodzenia jako też Szczęśliwego Nowego Roku składamy wszystkim Szan. Abonentom i Przyjaciołom Rocznika Ma- rjańskiego, oraz Stowarzyszeniom Dzieci Marji i Wszystkim Członkiniom ze Swemi Dzietnemi, Troskliwemi i Pomocnemi nam Siostrami Miło
sierdzia, gorąco błagając Boga, aby ze skarbów nieogarnionego bogactwa Swego złotolite p r o mienie łaski zsyłał obficie na ich uszczęśli
wienie doczesne i wieczne!
Następnie jak najuprzejmiej zapraszamy Wszystkich do wytrwania w szeregach naszych j Abonentów także w następnym roku i ubieganie
. się o skuteczną pomoc do podniesienia naszego .
i pisma zyskując mu nowych, licznych abonen- j
| łów i przyjaciół.
> Wszystkim życzym y „Szczęść Boże“ w pracy.
REDAKCJA RO C ZN IK A M ARJAŃ SK IEG O .
s
Zbawienne Św iatło Hożego Narodzenia.
„Okazała się łaska Boga, Z baw iciel*
naszego, w s zy stk im ludziom ".
Tyt. II. 11.
„ N i e c h s i ę s t a n i e ś w i a t ł o ś ć " . Oto słowo Boga,, przedzielającego światłość od ciemności. Druga przebłoga chwila światłości wybiła dla ziemi jęczącej pod brzemieniem niewoli grzechowej w oną cichą i świętą betlejemską noc,, kiedyto łaska Boga, Zbawiciela naszego, objawiła się wszyst
kim ludziom. Umilkli prorocy, bo przepowiednie ich speł
nione. Otarli łzy sprawiedliwi, wszak to oczekiwania ich koniec. Zadrżało piekło i zamknęło swe bramy. Wesoło odżyła ziemia, kiedy „ M a l u c z k i s i ę n a m n a r o d z i ł i S y n j e s t n a m d a n y i s t a ł o s i ę p a n o w a n i e n a r a m i e n i u J e g o * . „ S ł o w ó c i a ł e m s i ę s t a ł o i m i e s z k a ł o m i ę d z y n a m i “. Oto pobudka, że rokrocznie w należytej docenie wielkości Tajemnicy Bożego Naro
dzenia. spieszymy na odgłos hejnału pasterskiego „Idźmy do Betlejem oglądać to słowo, które się stało, które nam Pan pokazał1* nie tyle dla miłej przestani pod strzechą rodzinną, ile raczej, aby wśród miłego kolendowania pod żłóbkiem czy też przy blaskach jasno oświeconego drzewka, wspomnieć na wielkość onej nocy i przyjąć do serca swego Tego, k tó rjr tym, co go przyjęli dał moc, aby się stali synami Bożymi.
A Kościół św. ? On także jak najwięcej stara się do
stroić serca nasze do uroczystego obchodu Zjawienia się Pana. Radośnie wyśpiewuje na strojnych strunach serca ludzkiego „Jeruzalem p o w sta ń ... otrząśnij się z prochu, oblecz się w sfcaty ochędostwa twego, oblecz się w moc twoją Sjonie”. Oto przychodzi Pan wszechwładny, w ręku.
857
Jego potęga i panowanie. Już aniołowie nucą chwałę na wysokości, a pokój oznajmują całej ziemi, kiedy słońce od
wiecznej Sprawiedliwości obliczem swojem i promieniami
Boie Narodzenie.
pokoju i szczęścia zajrzało na spłakane i stęsknione adwento- wem czekaniem ziemskie niwy. Minęły lala ustawicznego oczekiwania. Przyszło wypełnienie czasu, Bóg sam Syna
Swego Jednorodzonego zesłał na świat. Jeszcze przed wschodem jutrzenki, oznajmującej brzaskiem swoim nadcho
dzący dzień, przyszedł Zbawiciel na świat, obierając sobie w stajence betlejemskiej w twardym żłóbku pierwszą przy
stań Swoją.
Ale i dziś po 1900 latach Zbawiciel staje pośród nas, abyśmy zaprzali się niepobożności i świeckich pożądliwości, trzeźwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie.
Następnie pragnie, abyśmy po odrodzeniu naszem duchowem przyjęli Go do serca swego, a skoro On wzejściem prawdzi
wego światła Swego rozjaśnił świat, abyśmy także tajemni
cy światła tego dostrzegali na ziemi, a radości Jego kiedyś w niebie zakosztowali.
Doczeone słońce, choć gęste wysyła promienie i gasi brzask jutrzenki, słabem jednak pozostaje odbiciem i obra
zem nadprzyrodzonej światłości, która ukazała się nad światem. Docenia to Kościół św., kiedy — wśród miłych psalmów XCII i CXVII i Izajaszowego tchnienia, wita swego Boga, Księcia Pokoju i Ojca przyszłego wieku. Na wezwanie i przykład Kościoła św. i my również przy odgłosie hejnału pasterskiego spieszymy w progi świątyń naszych, aby na widok niezgłębionej tajemnicy na ołtarzu i na myśl o spo
czywającym w żłóbku Dzieciątku Bożem z dziecięcą wiarą upaść na kolana, uznać Boga i Zbawiciela swego i zachować w sercu wszystkie te słowa, które cichy szept przy wynisz
czeniu Jego z naszych serc wyrywa. Dziękujmy więc Bogu za ten nieoceniony dar odrodzenia nas i odnowienia przez Ducha św., którego wylał na nas przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy usprawiedliwieni łąską Jego, byli dziedzicami w edług nadziei żywota wiecznego. Przeto przeniknięci nowem światłem Wcielonego Syna Jego gorąco błagamy^Boga, aby to światło w oczach naszych (uczynkach) się pokazywało, które przez wiarę ducha naszego oświeca.
Już oglądały wszystkie kraje ziemi zbawienie Boga na
szego . . . Objawił Pan Zbawienie swoje i przed oczyma pogan oznajmił sprawiedliwość Swoją. Boską moc i Królowanie dostizegamy przy jasnym dniu i wznoszącym się słońcu, kiedy promienie jego wodzą po stajence betlejemskiej. Sła
ba i niepozorna dziecina pokazuje się tam oczom naszym, ale wiara nasza dostrzega i wita w niem Króla i Odwieczne
359
go Sędziego, którego światłość wstąpiła na ziemię i rozja
śniła po czasie ciężkiej, grzechowej niewoli ten świat.
Święcimy więc Boże Narodzenie i nasze odrodzenie.
Wielbimy przyjście Chrystusa Pana na świat i witamy w Nim Zbawiciela, a spodziewamy się Sędziego sprawiedliwego na dopełnienie wielkiego dzieła Odkupienia. Oby tylko światło Jego wniknęło w wewnętrzne nasze przestworza, rozproszyło ciemność grzechu i cień śmierci, a przemieniając nas w pra
wdziwe dzieci Boże, dziedzictwem Jego także zaprawiło dla przyszłości! Oby żadna śmiertelna i grzechowa pomroka światła tego nadprzyrodzonego w nas słabych nie gasiły, ale Zbawiciel patrząc, jak się przy blaskach promieni łaski nam wysłużonej w tym okresie Bożego Narodzenia odnawiamy, dał nam wytrwanie i k o n ie c! A sam jak jest sprawcą na
szego dziecięctwa Bożego, tak również stał się dawcą nie
śmiertelności n a s z e j!
„Przyjdź K rólestwo Twoje".
„Przyjdź Królestwo Twoje I — Oto słowa, ponawiane przez niezliczone szeregi wśród dusznego adwentowego oczekiwania. Wyrywając się z stroskanych serc i dusz, stra
pionych codzienną szarzyzną przy uwijaniu się za chlebem, i unosząc się ku niebieskim przestworzom tam h en do tronu Bożego, jasno one wskazują na ten przyszły zespół szczęśliwych ludzi, gdzie wiara, miłość i pokój, słowem Bóg bezgranicznie panować będzie. Władcę tego państwa już dostrzegamy. Tam w Betlejem wyszedł Wódz lsraela, na wieczny zarząd zesłany. Prawda, żadnej przy jego boku nie dostrzeżesz świty. Drzemią ci i stróżowie prawa tak, iż nie dostrzegli wcale aniołów uwijających się na usługach Od
wiecznego Króla i przynoszących teraz światu wieść o zba
wieniu. Sam Król odwiecznej i nieśmiertelnej chwały niepo
strzeżenie jakby wchodzi w ten świat i, jako mała dziecina dźwigając na ramieniu swojem wszelkie panowanie, tam w stajence betlejemskiej, w żłóbku obiera swój tron. Poniżenie Jego i wyniszczenie, ale i majestat nieogarniony i nas także
po 1900 latach do tego żłóbka jak tych pasterzy przykuwa.
Więc w duchu wiary przystępujmy do tej przystani, docenia
my i poznajemy nieskończony dar miłości Boga względem nas i bogactwem Jego wzbogacamy stargane i strapione serca nasze obficie.
Wszyscy znamy tego Księcia Pokoju i dziewiętnaście wieków Jego władztwa. Nie doczesne, ale wieczne jest J e g o panowanie. Żadna doczesna moc kresu granicom i dzierżawom jego nie położy. Niezliczone szeregi, miljony dusz wsłuchują się w Jego głos, który przez Namiestnika J e g o na ziemi nietylko tych przyjaciół i naśladowców Jego Boskiej nauki pod wspólne berło zgromadza, ale i na wa
lecznych rycerzy idei i haseł, rozbrzmiewających po tem królestwie, przemienia, a po dobrem potykaniu się dla spraw y Chrystusa i wieńcem nieśmiertelnej chwały na
gradza. Toć to i niebo poświadcza, kiedy wśród mieszkań
ców swoich widzi na usługach Baranka te niewinne Dzie
ciątka Betlejemskie, które miecz ziomka własnego kraju 0 śmierć przyprawił i podziwia te niezliczone ozdoby niwy swojej, poczynając od książąt apostolskich aż do tego naj
młodszego kwiecia Karmelu. Wszyscy poznali Króla Odwie
cznego, który w cichą, betlejemską noc ujawnił swoje pano
wanie nad światem. Wszysczy ci umiłowali Jego prawdę 1 przywdziali przyłbicę Jego Sprawiedliwości, a kiedy nie
przyjaciele potrząsali głową, oni śmiało występując w obra
nych szeregach z tą wiązką miłości w sercu i przy promie
niach łaski, uzbrajającej ich nawet do złożenia ofiary nietyl
ko z mienia, ale i życia swego, szli śmiało, ale i bezpiecznie, a b y Bogu okazać wdzięczność, skoro On Syna Swego Jedno- rodzonego zesłał na świat, aby nas wykupił, byśmy przyspo
sobienia synowskiego dostali. Z tem uczuciem i my również
•obracać będziemy się po wielkiej scenie świata, którego kształt aż zbyt szybko przeminie. Sprzykrzył się nam już wszelki zamęt. Ustał już szczęk oręża. Nastał czas, aby ze strapionego serca ludzkiego zniknęły jeszcze iskry wszelkie
go niepokoju, mącącego świat, a zakwitnęły nowe obyczaje.
Wiara, miłość, niewinność, pokora i pokój niechaj wstępują w serca nasze, kiedy błogosławiąca dłoń tej Boskiej Dzieciny z wyżyn żłóbka betlejemskiego pokój zlewać będzie na ziemię i kraj.
A skoro „nawiedził nas wschód z wysokości, aby za
świecił tym, którzy w ciemności i w cieniu śmierci siędzą, ku wyprostowaniu nóg naszych na drogę pokoju" — św. Łuk.
I. 78—79, tem głośniej wołamy, „Przyjdź Królestwo Twoje*
jako królestwo pokoju i prawdziwego naszego szczęścia.
O L i l j o . . .
O Liljo uy słonecznych rozkwitła promieniach, Korono przepięknej mimozy,
0 Panno Przeczysta, łagodna i cicha,
Czystością niech Twoją świat cały oddycha, Niech grzechu nie zazna ni grozy.
Tyś Boga zrodziła, o Święta Dziewico!
Tyś tylko tej łaski jest godna, Tyś tylko na ziemi je st z niewiast jedyna Przed którą się nawet całe niebo schyla,
O gwiazdo przepiękna, pogodna!
W ciemnościach błądzimy my biedni grzesznicy, W pośrodku smutnego milczenia;
Za nami, p rzed nami grzechowe zwaliska 1 żadne nam światło nadziei nie błyska,
Któż ciężkie usłyszy westchnienia ?. . . Przed Tobą Marjo, Ucieczko grzeszników,
O łaskę Cię prosząc,
P rzed Tobą Przeczysta, w pokorze duch klękar Bo w Tobie mi błyszczy zbawienia jutrzenka,
Więc serce w ofierze Ci składam.
St. K.
Na uroczystość N iepokalanego Poczęcia Najw. Marji Panny.
i,
D
zień Niepokalanego Poczęcia Najśw. Matki naszej niebieskiej Marji budzi w sercach naszych dwojakie uczucia, radosne i bolesne, a i jedne i drugie stanowią źródło zba
wiennych dla nas nauk.
Niepokalana.
1) — Słusznie obchodzi Kościoł św. i całe chrześcijań
stwo dzień 8-go grudnia w radosnym bardzo nastroju. Jest to bowiem on dzień na zawsze pamiętny w dziejach ludzko
ści, w którym na tym padole płaczu i nędzy moralnej spełni
ło się widzenie, które miał później Jan św. ewangelista :
„ u k a z a ł się z n a k w i e l k i n a n i e b ie: Ni e wi a s t a o b i e -
368
c z o n a w s ł o ń c e , a k s i ę ż y c p o d j e j n o g a m i a n a g ł o- w i e j e j k o r o n a z g w i a s t d w u n a s t u ” (Obj. XII, 1). Zapo
wiedź Boża, dana ludzkości w raju w pierwszych dniach stworze- n.a, według której niewiasta miała stać się śmiertelnym wrogiem szatana, tak jak była narzędziem jego nad światem panowa
nia, stała się rzeczywistością. Wyczekiwanie długowiekowe całej ludzkości za wyzwoleniem z pod grzechu, który jako jarzmo cieżkie ją przygniatał, spotęgowane uczuciem abso
lutnej niemocy wobec zła, które jak jedna olbrzymia rzeka rozlewało się po całej kuli ziemskiej, skończyło się i miljony serc ludzkich odetchnęły z ulgą albowiem z tej ziemi, prze
klętej przez Boga, wyrosła różdżka Jessego, na której wkrótce rozkwitnąć miał kwiat zbawienia Chrystus Jezus, oczekiwanie Izraela, Zbawiciel świata. Zdawało się, że z tej
„ m a s y p o t ę p i o n e j " , jak określa św. A ugustyn1 ludzkość po rozerwaniu przez Adama związki łączącej ją z Bogiem, tj.
łaski pośw. nic świętego i czystego wyjść nie może, że na wieki pozostaniemy z natury swej „ s y n a m i g n i e w u * według wyrażenia św. Pawła Apostoła, że jednein słowem na zawsze będziemy jęczeć w niewoli szatańskiej w najgłęb
szej rozpaczy, bez nadziei osiągnięcia swego właściwego celu, do którego zdążamy całem gorącem pragnieniem naszej natury, do oglądania mianowicie kiedyś Stwórcy naszego.
A oto w oliwili poczęcia Najśw. Dziewicy Marji, Bóg na mocy szczególnego przywileju, przez wzgląd na zasługi Jezusa Chrystusa Jej Boskiego Syna, zachował Ją nietkniętą od przekleństwa Adama, które przeszło na wszystkich ludzi, była i pozostała na zawsze, Ona Jedna, jako najśliczniejszy kwiat, jako lilja najczystsza „o d w s z e l k i e j z m a z y p i e r w o r o d n e j z a c h o w a n a w o l n ą " .
I dlatego dziś więcej, aniżeli kiedykolwiek indziej, wo
łamy radośnie wraz z archaniołem Gabrjelem, wraz z całym Kościołem św. „Zrowaś Marja, łaskiś pełna, Pan z Tobą, Błogosławionaś Ty między niewiastami", w o ła m y : „ W s z y s t k a p i ę k n a j e s t e ś , o M a r j a , a z m a z y p i e r w o r o d n e j n i e m a s z w T o b i e * . Dlatego słusznie Kościół św. przeplata dzisiejszą uroczystość okrzykami radości
i triumfu.
2) — Tem więcej owo uczucie radości się spotęguje, jeżeli zwrócimy uwagę na źródło płaczu i smutku, tłumią
cego przez wiele wieków wszelką prawdziwą i czystą radość człowieka, tj, na grzech pierw orodny. Jakżeż niezmiernie smutny jest ten dzień, napisany na pierwszej karcie dziejów ludzkości, dzień, w którym inna niewiasta, nas wszystkich pra-matka, zaprzedała siebie i potomków swoich w niewolę największego wroga swego szatana i od którego, pomimo obietnicy Zbawiciela, zaczęła się największa ludzka niedola.
Brzemieniem grzechu przytłoczona wśród ciężkiej pracy, cier
pienia i łez dźwigała ludzkość straszliwe następstwa wyroku Bożego, wołając coraz to rzewniej, z coraz to większą tę sknotą podnosząc wzrok ku niebu. „ S p u ś c i e n a m n a z i e m s k i e n i wy , Z b a w - c ę n i e b i o s o b ł o k i " .
I przyszła w dniu Niepokalanego Poczęcia Najśw. Marji Panny, „która dziewiczą stopą starła głowę węża piekielnego, nowa Ewa, a z Nią zapowiedź zdjęcia jarzma grzechu i nie
woli szatańskiej, zaświtał nowy dzień, z którym się zaczął nowy, radosny, pełen najsłodszych nadziei rozdział historji ludzkości, dzień, który „radość oznajmił całemu światu".
II.
Dwie zbawienne nasuwają się myśli, kiedy rozważamy radosną prawdę o Niepokalanem Poczęciu Najśw. Marji Panny.
Oto najpierw, widząc radość Kościoła św, w uroczystym dniu, pojmujemy lepiej, jak piękną i cenną bardzo jest dla człowieka wolność od grzechu, od winy moralnej i jak wskutek tego ze wszech miar godną jest rzeczą, byśmy wszyscy o tę wolność jak najdoskonalszą od zmazy grzecho
wej się starali. Jest to potrzebne tem więcej, ponieważ we
d ług zapewnienia Boskiego Zbawiciela „ n i c z m a z a n e g o n i e w e j d z i e d o K r ó l e s t w a B o ż e g o ' 1. Obchodząc tak uroczyście święto Niepokalanego Poczęcia Najśw. Marji Panny, stawia nam Kościół św. wzór najpiękniejszy i najdo
skonalszy tej wolności od grzechu, abyśmy widząc to, co Matka Najśw. otrzymała drogą przywileju, ale także w prze
widywaniu Jej wierności łasce Bożej, starali się o to, posłu
gując się w tym celu środkami zostawionymi nam przez Je zu sa Chrystusa,
Drugą refleksją to pamięć o przeszkodach, tamujacych osiągnięcie tej wolności od grzechu, a będących następstwem grzechu pierworodnego, od którego nikt z ludzi poza Matką Najśw. nie jest wolny. Ustawiczna pamięć o zaćmieniu ro-
»
•zumu, o słabości woli naszej, o pożądliwości zmysłowej, p a lącej się w naszej naturze, co wszystko jako smutne następ
stw a winy pierworodnej mimo zgładzenia jej samej przez chrze st św. zostaje na całe życie, pomoże nam do ciągłej czujności przez niebezpieczeństwami grzechu i do zrozumie
nia potrzeby wołania o łaskę Bożą, bez której nie możemy zwalczać grzechu w celu uwolnienia^się od niego. „ C z u w a j c i e i m ó d l c i e s i ę , a b y ś c i e n i e w e s z l i w p o k u s z e n i e " .
Niech te dwie refleksje będą rezultatem, którym zakoń
czy radosny i wielki dzień Niepokalanego Poczęcia naszej Matki każde Jej wierne i oddane dziecko. Niech rozważa
niem tego wielkiego zdarzenia zapali się serca nasze i po
wezmą stanowcze postanowienie, wyrażone w antyfonie nie
szporów o Niepokalanem Poczęciu Najśw. Panny Marji:
„ P o c i ą g n i j n a s , D z i e w i c o N i e p o k a l a n a , z a T o b ą b i e d ź b ę d z i e m y ' .
365
Trzy Jubileusze.
5 0 - c i o l e c i e M a łe g o S e m in a r iu m X X . M is jo n a r z y w K r a k o w ie , 2 5 - c i o l e c i e D z ia ł a ln o ś c i w A m e r y c e P o łu d n io w e j i P ó łn o c n e j .
K
iedy przy promieniach jasnej jutrzenki wolności świat, używając miłego spokoju i słodkiej swobody, nuci jubileuszowe pienia, wychwalając przedziwne drogi Opatrzności Bożej oraz śląc wspomnienia ukochanym braciom drzemią
cym twardym snem pod razami ziemi, jeden, cicho odpraw ia
ją cy się Jubileusz, bezsprzecznie także zasługuje na wspo
mnienie. Minąłby on bez wspomnienia i rozgłosu, gdyby nie archanielska zachęta do Tobjaszów : Chwalebna objawiać i w y znaw ać dzieła B oźe“, oraz przekonanie wielkiego apostoła narodów Pawła św. o skuteczności łaski. Cicho jakoś nucą sobie, rzekłbyś, prawie w skrytości serca swego, te kapłań
skie i lewickie zastępy głośny psalm dziękczynienia CXXXV:
Confitemini Domino, powtarzając w 27 krotnym zawrocie wy
rywające się z głębi duszy słowa: „bo na w ieki m iłosierdzie Jego*.
Takto, misjonarskim sposobem i wedle ducha św. Win
centego a Paulo, odbywa się tegoroczny jubileusz polskich XX. Misjonarzy, którzy jako siewcy i żniwiarze Boży, pługiem ewangelicznym, przez Opatrzność Bożą im użyczonym, skiby ludzkich serc dla Chrystusa zorali, a światłem praw dy b łą
dzące dusze oświecali. Teraz, jako wierni i prawi synowie Koś
cioła oraz Ojczyzny, godziwie zasłużony Jubileusz swój obcho
dzą, najprzód 50-cio lecia istnienia „Małego Seminarjum" (niż
szego gimnazjum) w Krakowie, oraz 25-cio lecia działalności swojej w Ameryce Południowej i Północnej, nietylko z dzięk- czynnem, ale i błagalnem pieniem.
Dźwięcznie i mile chciałyby te nastrojone struny lutni Dawidowej, trzymanej przez kapłanów czyto steranych długo
letnią pracą, czy też wprawiających się powoli do ew ange
licznego pługa, zlać się z silnym chórem mile dostrojnych chłopięcych głosów, aby za przykładem i natchnieniem psal
misty uderzyć w uroczysty ton w chwili Pięćdziesięciolecia Małego Seminarjum XX. Misjonarzy w Krakowie.
Nie ludzki, ale Boży to szczep, powiedział jeden z do
stojników Kościoła św. w Polsce. Dawny założony przez s a mego św. Wincentego w stolicy, nieprzyjazna Kościołowi dłoń zniszczyła, wypisując nad nim słowa Jeremjaszowe, (XI, 19) zakazujące jakiegokolwiek wspomnienia o imieniu jego.
Dlatego synów tej kolebki spotkało nietylko prześladowanie, ale nawet mroźny Sybir otrzymał z nich swoje ofiary, kiedy dochowując jedności wiary katolickiej i wierności dla Ojca św., mężnie pod Krzyżem stali. Takto i XX. Misjonarze za Kościół i Ojczyznę swoją cierpieli. Zniknęła z powierzchni ziemi w roku 1863 prowincja polska, skasowana przez rząd.
Lecz B ig, patrząc litościwie na poczynania ludzkie, nietylko prowadzi do bramy śmierci, ale i według odwiecznych w y
roków przedziwnem zmartwychwstaniem ożywia. W Krakowie na Kleparzu wzeszła dla XX Misjonarzy jutrzenka na hory
zoncie ich duchowego życia. Tu zgromadzili się niektórzy przedstawiciele dawnej prowincji i łącznie z przybyłymi wy
słannikami następcy św. Wincentego, zgodnie rozpoczęli od
budowę zniszczonego dzieła.
W dziejach nowej prowincji polskiej (krakowskiej) zna
miennym i pamiętnym pozostaje rok 1878 jako rok założenia Małego Sem inarjum , w celu obudzenia jak najwięcej dobrych
/
i gruntownych powołań kapłańskich. Wskrzeszono dzieło św. Wincentego a Paulo, który tak dobrze był zrozumiał i rozwiązał postanowienie Soboru Trydenckiego odnośnie do wychowania i kształcenia kleru. Znać za Jego wstawiennict
wem zlatywały się ze wszystkich slron świata niesione
jakby orlim lotem poprzez graniczne kordony młodociane dusze, pełne zapału i świętych postanowień, i w tym przy
bytku kleparskim rozpoczynały swoją pracę. W grodzie k ra kowskim, pełnym religijnych i ojczystych pamiątek, grunto
wali swoje powołanie, nabierali wiedzy i cnoty. Tu w tej arce
przymierza odnajdywali oni dawną polską pieśń, a szykując się do odlotu na szeroki świat, polskiem powietrzem i du
chem zaprawiali najpierw swoje serce, aby następnie trafić do serc innych. Tak było od roku 1878 na Kleparzu, a na
stępnie po wzniesieniu oddzielnego Małego Seminarujm na Nowej Wsi.
Mistrzem w uformowaniu powyższej uczelni okazał się drugi wizytator nowej prowincji X. Piotr Soubielle (1866
1900). Był to kapłan pełen ducha apostolskiego, o żelaznej woli i mrówczej pracy, zamiłowany naśladowca dzieł św.
Wincentego, oraz głośny wyznawca Opatrzności Bożej. O- patrznościowym również był następca jego na urzędzie wizy
tatora X. Józef Kiedrowski, który jako dyrektor zakładu i głośny wychowawca młodzieży systematycznie i celowo umiał w młodocianych duszach wzniecić rozmiłowanie tego, co wzniosłe i święte. A jak tu nie wspomnieć o innych współpracownikach tej duchownej uczelni? Wpierw kroczy długi szereg nauczycieli w sukni duchownej-misjonarskiej z niezachwianą wiernością, poświęceniem i gorącą miłością, wskazując młodzieży jej drogę i przyszłość. Ochotną pomoc w dziele tak ważnem niosą w zaciszny zakład zasłużeni, gło
śni i wybitni uczeni krakowscy, którzy choć sterani w pań
stwowych gimnazjach i podobnych uczelniach, jednak z po
święceniem do misjonarskiej młodzieży spieszą, rzucając grunt i podwalinę do jej przyszłej działalności katolicko- polskiej.
Jakiż plon tego Bożego zasiewu? My go znamy. Ileźto powołań kapłańskich i misjonarskich obudziło się w ciągu tego pięćdziesięciolecia ? A inni choć bez niezatartego zna
mienia kapłańskiego powrócili w ojczyste progi i strzechy, pozostali jednak nadal szermierzami Kościoła i narodu.
Pierwsi, co wytrwali, nietylko pracami swoimi zorali ojczysty kraj, ale puszczając się z prawdziwie apostolskim duchem poza morza, tam po szerokich polach amerykańskiej czy południowej czy północnej ziemi poczęli przed 25 laty zasiew misjonarski, gruntując i rozszerzając panowanie Boskiego Zbawiciela w sercach katolików polaków, a nawet i niewier
nych.
Właśnie w tym roku dnia 19. maja wybiła chwila ich dwudziestopięcioletniej działalności w Paranie brazylijskiej-
369
Przygłusza ją nieco gwałtowny rozpęd nowoczesnego organi
zowania. Dla ej należytego zwartościowania nie wiele sprzyja obecna także doba, gdzie spieszne i gwałtowne nawijanie nici na jeden wyłącznie kłębek wyrokuje jedynie o przyszłoś
ci, która zawsze do Boga, a nie do ludzi należy.
Prawdą pozostanie, że smutny był los polskiego wycho
dźcy w Paranie. Rzadko kiedy zawinął do chaty polskiego kolonisty, niemieckiego także, polski kapłan. Lud powoli tr a cił znajomość prawd wiary św. i bez ostatniej pociechy scho
dził ze świata. Zakonny i Zgromadzeniowy kapłan, jeżeli dzi
wnym biegiem okoliczności znalazł się w okolicznych stro
nach, zwykle kończył swój dzień na pełnieniu przepisanego-
regulaminem porządku dnia, śpiewając utartą nutę swego duchownego zespołu, zwykle nie polskiego. Innych dopiero zmartwychwstanie Polski uczyniło tak odważnymi, że poczęli być i nazywać się jej synami. Nie zabrakło coprawda i pol
skich kapłanów świeckich, których iście apostolskie serce zaniosło aż do swoich braci za morzami. Lecz pomoc, jaką nieśli, była sporadyczna, a według orzeczenia miejscowego biskupa nie systematyczna. Głośno wołał polski lud i błagał biskupa Kurytyby o przysłanie polskich księży. I rzeczywi
ście, to apostolskie serce wielkiego biskupa parańskiego X.
Jose Barros spełniło życzenia polaków. Gorliwy ten biskup wzywa raz po raz polskich XX. Misjonarzy zaszczyca ich swojem arcypasterskim błogosławieństwem i w cichem, ale w uroczem Thomas Coelho łączy ich z stęsknionym pol
skim ludem. Po pierwszej samodzielnej placówce (parafji in- korporowanej Zgromadzeniu) przybywają inne, w Paranie i są
siednich stanach. 1 tak: Abranches, Orleans, Cantaduva, Kio Claro, Cruz Machado. Agua Branca, Sao Matheus, Prudento- polis. Guarana, Rio Verinelho, Itayopolis, Kurytyba, i inne pomniejsze placówki łącznie ze zmienną w każdym dniu, bo koczujących jeszcze Uotokudów. bez stałych siedzib, oto miej
sce* ich działalności. Działalność XX. Misjonarzy zarówno duszpasterską jak oświatową w kościele i w szkole, oraz mi
syjną cenił i poważał wielce wzywający ich biskup jak i jego następcy. Za każdy trud wdzięcznym był polski lud. któremu zachowali polską pieśń w kościele. Uznaniem i poparciem zaszczycał XX. Misjonarzy dawny konsul austro-węgierski.
polak, p. minister Bertoni. Przedewszystkiem ocenił i wyna
grodził wszystkie te wysiłki sam Boski Zbawiciel, którego cześć i chwała rozbrzmiewała w sercach coraz liczniejszego polskiego ludu, który to lud strzegąc wiary przodków swo
ich, wiernie słuchał wysłanników Chrystusowych, otwierają
cych odwieczne skarby na jego uszczęśliwienie doczesne i wieczne. Wszystko to odbywało się za czasów ciężkiej nie
woli, w> dalekie lata przed zmartwychwstaniem Polski, która z dniem nastania słodkiej wolności mogła się ucieszyć pra
wymi synamij swoimi za morzem, kiedy wołali, że wierni prawom Kościoła i Ojczyzny w imię tych haseł pracować i zwyciężać będą.
A z Ameryką Północną jakoś dziwnie jest w oczach naszych, gdyż za sprawą Pana się to wszystko stało. Wiel
koduszny arcybiskup Katzer z Milvauke już oczekiwał na przybycie XX. Misjonarzy z Krakowa, kiedy nagle nielitoś- ciwa śmierć przekreśliła jego nadzieje. Cóż robić? Opatrz
ność Boża zesł a*a teraz po tern dopuszczeniu X. Nawrockiego.
proboszcza z Brooklyna. Oto w jego parafji mieli upatrzeni misjonarze odbyć 14 dniową misje i tam licząc na opiekę Bożą, czekać na dalsze oferty, wzywające ich do pracy. I nie zabrakło tej pracy. Albowiem jeszcze misjonarska drużyna (wyr. 19. XI. 1903) niezdążyła przepłynąć ogromnego oceanu, a już Opatrzność Boża upatrzyła parafję w New Haven oraz
życzliwych XX. biskupów z Springfeld i Hartford oraz X. Schinitz-Didier. Z ich błogosławieństwem i posłannictwem przełożonych rozpoczyna się działalność najpierw misyjna, następnie duszpasterska w New Haven, Derby, Brooklynie, przez czas jakiś w Conshohoken i Filadelfji, a wreszcie i na
uczycielska w Kolegjum św. Jana Kantego w Erie. Ponadto, przez rozpowszechnianie dobrych książek, zwłaszcza perjo- dycznych pism, starali się XX. Misjonarze pogłębić jeszcze
<lucha katolickiego, rzucając i w ten także sposób ziarno słowa Bożego na niejedną opokę polskiego wychodźcy.
A nietylko w czasie zawieruchy światowej, ale nawet kiedy bolszewicki zalew swoje płomienne pochodnie niósł coraz chyżej w zachodnie ziemie, XX. Misjonarze stanęli do ocho
tnej pracy i nie bezkutecznie budzili zapał i zainteresowanie się ojczystą sprawą. Sami nawet, aczkolwiek nieliczni i obciążeni pracą, wysłali jednego ze swoich księży na kape
lana wojsk polskich do kraju.
Dnia 19. listopada 1928 r. upłynęło dwudziestopięciole- cie tej działalności XX. Misjonarzy w Ameryce Północnej.
Dwadzieścia pięć lat prac, krzyży i radości, a czasem i za
wodów. Nietylko, że wysiłki te i wzmagania Ameryka widziała, ale i doceniała. A my wszak za p s a lm is tą : In - te speraverunt patres n o s t r i . . . ad te clamaverunt, et salvi facti sunt, wielbimy nasamprzód Siewcę Odwiecznej Prawdy, Jemu dziękujemy, że Misjonarskich zasiewów nie odrzucił, ale im błogosławił; a ponieważ psalmista głośno w oła: Praeceptum Domini est, więc i cieszymy się z tych apostolskich prac i trudów kapłanów naszych tak w Północnych jak i Południo
wych ziemiach przestrzennej Ameryki. Mile wspominamy na poświęcenie i wyniszczenie się czasem twardą pracą tych, którzy z zaparciem siebie porzucając ojczysty kraj, pod wy
raźną opieką Opatrzności Boskiej pobiegli na podbój dusz, chowając jednak w dobrem swojetn sercu i tęknotę za koleb
ką młodzieńczych swoich lat i dochowując wiernie posta
nowionej jedności, która owiana przedziwną tajemnicą Świę
tych Obcowania mocą swoją sprzęga oddalone nawet dusze w doczesności. Cześć tym kapłanom, którzy budząc liczne dusze ze snu śmierci grzechowej, obecnie poprzez długi sen śmierci czekają na swoje zm artw ychw stanie! Cześć tym uwijającym się sługom Bożym, którzy ustawicznie wytężają
373
siły swoje w Królestwie Chrystusowem. Chwała przede- wszystkiem Bogu. Potęgą i dzielnością ramienia Sweg®
wspierał On, wspiera i wspierać będzie te nieliczne drużyny misonarskie-kapłańskie, które za morzami wychwalając Imię Swego Pana, po cichym szepcie Zbawicielowych s łó w : O p o w i a d a ć E w a n g e l j ę u b o g i m p o s ł a ł m n i e P a n “, łącznie z nami wyśpiewując hymn dziękczynienia dodając:
„bo n a w i e k i m i ł o s i e r d z i e J e g o " !
Poprzednicy nasi wielkie i gruntowne podawali nam myśli, kiedy przy wytężeniu dzielności ducha i pióra swego zapowiadali Święto Opieki św. Wincentego a Paulo na dzień 20 grudnia. I my również nie pominiemy tego bohatera mi
łości bliźniego, któremu Kościół św. przyznał godność Patro
na wszystkich dzieł miłosierdzia, ale choć w krótkiem stresz
czeniu popatrzymy na bieg osiemdziesięciu lat życia jego na ziemi.
Św. Wincenty urodził się we wiosce Pouy, niedaleko Dax, w południowej Francji. Pod strzechą rodzinną urastał w pobożności i cnotach. Nauki swoje rozpoczyna u 0 0 . Franciszkanów w Dax. Żaden zawód świecki, ale jedynie stan kapłański stanowi cel jego dążeń. W roku 1600 wy
święcony na kapłana, rozpoczyna iście apostolską sześćdzie
sięcioletnią pracę. Probostwa w Thiel nie przyjmuje dla uniknięcia procesu ze współzawodnikami, ale otwiera mały pensjonat w Tuluzie, a sam oddaje się studjom teologicznym i po czterech latach uzyskuje stopień bakałarza św. Teologji.
W krotce potem jadąc z Marsylji do Narbonny w lipcu 1605 r.
nieszczęśliwie dostał się w ręce rozbójników morskich pi
ratów i zaprzedany został do niewoli w Tunisie. Tu naw ra
ca pana swego odstępcę od prawdziwej wiary św., a po roku twardej i ciężkiej niewoli powraca poprzez Rzym do Francji.
„Wzruszony do łez“ zwiedza to miasto, mistrzynię chrześci
jaństwa, gdzie mieszka głowa Kościoła wojującego. Nastę
Św. W incenty a Paulo.
pnie przybywa do Francji z poselstwem od kardynała Ossal do króla Henryka IV, a po kilku miesiącach pobytu chroni się do 0 0 . Oratorjanów pod przewodnictwo O. de Berulle, lecz do Zgromadzenia jego nie i wstępuje. W roku 1611 szczęśliwy, że udało mu się uniknąć wysokich urzędów, ofia
rowanych przez dwór królewski, przyjmuje probostwo w wio
sce Clichy. Wśród gorliwości wielkiej, ale i powodzenia przywodzi parafję do stanu *jej duchowego rozkwitu. Jak oceniali współcześni jego pracę, wystarczy wspomnieć na
kaznodzieję z tego czasu, który takie o św. Wincentym powie
dział słowa: Mieć teraz kaza
nia w Clichy,, to to samo, co nieść słońcu światło.
W roku 1613 O. de Berulle skłania św. Wincentego do przy
jęcia obowiązków nauczyciela synów pana de Gondi, generała galer. Jednak praca nauczy
cielska i wychowawcza nie wypełniała jego działalności.
W rozległych posiadłościach swego bogatego pana gorliwy ten kapłan spieszy między lud i niesie mu pociechy wiary św.„
słowem urządza misje ludowe.
Po czterech latach opuszcza dom państwa de Gondi i przyjmuje parafję w Chatillon w Bur- gundji. I tu także gorliwie i niestrudzenie pracuje. Na
wraca licznych heretyków i zakłada bractwo Miłosierdzia dla ubogich chorych. Po krótkim pobycie powraca jednak do państwa de Gondi i zaczyna misje ludowe, zajmuje się galernikami, a od św. Franciszka Salezego otrzymuje kiero
wnictwo duchowne zakonnic Nawiedzenia Najśw. Marji Panny (Wizytek) w Paryżu. W roku 1624 w Kolegjum des Bons Enfants rzuca podwaliny pod przyszłe Zgromadzenie świec
kich XX. Misjonarzy, zatwierdzone przez arcybiskupa Paryża 17. kwietnia 1625 r. a króla w 1627 r. W sześć lat potem dnia 8 stysznia 1632 r. Zgromadzenie umieszczone zostało u św. Łazarza.
Św. W incenty a Paulo.
W r. 1633 zakłada Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia i Pań Miłosierdzia oraz tworzy niezliczone mnóstwo innych dzieł, jak rekolekcje u św. Łazarza, misje ludowe w kraju i zagranicą n. p. w Irlandji, na Hebrydach, w Polsce, we Wło
szech, a nawet na Madagaskarze. Ponadto udziela wsparcia miastom i prowincjom, spustoszonym przez wojnę i dopro
wadza do poratowania ludności oraz odbudowy całych prze
strzeni od Paryża aż do Lotaryngji, Szampanji i Pikardji.
Zakłada dom dla podrzutków, szpital im. Jezus dla starców oraz szpital główny. Z wypróbowaną roztropnością i energją niezwykłą walczy przeciwko Jansenizmowi i przyczynia się do wykazania jego błędów. Nie zapomina o niewolnikach
•chrześcijańskich jęczących pod jarzmem niewoli, ale aż do Berberji posyła swoich kapftinów z pociechą i ratunkiem dla tych utrapionych ofiar. Stojąc na czele rady duchownej radzi skuteczniej opatrznościowo nad potrzebami Kościoła św.
we Francji. Ogromne usługi oddaje wielu Zgromadzeniom zakonnym. Zakłada Zgromadzenie Córek Opatrzności i tak zwanych od Krzyża. Jednocześnie czuwa nad rozwojem i postępami swego Zgromadzenia tak XX. Misjonarzy jak i Sióstr Miłosierdzia i kieruje niem z ojcowską troskliwością.
Następnie iście po mistrzowsku rozumiejąc postanowienia Soboru Trydenckiego urządza Seminarja. Z pomocą X. Olier przez rekolekcje, seminarja i misje tchnął nowego ducha w duchowieństwo francuskie.
Wszystkie te rozliczne zajęcia nie przeszkadzały mu wygłosić kazania oraz zajrzeć na misje swoich w najuboższe wioski i zetknąć się bezpośrednio z mnóstwem ubogich jako ich ojciec, aby udzielić każdemu, o co prosił i poświęcić co
dziennie kilka jeszcze godzin na inne ćwiczenia pobożności.
To wszystko wypełnia ramy życia wielkiego apostoła miłości Boga i bliźniego, który korzystając z użyczonego sobie daru Bożego rozpalił i ożywił świat ogniem tej nadprzyrodzonej miłości. Prawdziwa to umiejętność świętych, którzy czytając umiejętnie w księdze Odwiecznej Mądrości, nam nieużytecz
nym sługom otwierali skarby jej na uszczęśliwienie nasze, i bliźnich naszych. Patronuje nam z woli Kościoła św. wielki apostoł miłości św. Wincenty, więc też pod jego opieką pełnić będziemy uczynki miłosierdzia nietylko co do ciała, ale i co do duszy i pod jego chorągwią docierać w imię
przez ześrodkowane apostolstwo przyczyniać się do odno
wienia powierzchni świata i przygotowania na| przyjście jej Zbawiciela.
Z życia i działalności Stow. Dzieci Marji.
„P rzez M arję do J e z u sa ”.
(Nauka wypow. na zjeźd zie Dzieci M arji w Warszawie, w do
m u centr. Sióstr Milos. 30 sierp. 1928.)
Takie zdanie słyszymy dziś coraz częściej, wypisujemy * je jako motto w czasopismach poświęconych zwłaszcza wy
chowaniu religijnemu młodzieży. I rzeczywiście zachodzi naj
ściślejszy związek między Marją a Jezusem. Marja jest naj
lepszą i najkrótszą drogą do Jezusa.
Związek ten między Marją a Jezusem jest tak ścisły, że możemy powiedzieć, niema Marji bez Jezusa i niema Jezusa bez Marji.
Znamy dobrze obraz z apokalipsy, który przedstawia nam niewiastę rodzącą i smoka prześladującego niemowlę i jego matkę. To nie kto innny tylko Jezus i Marja. Nie znamy dobrze przykazania, które F. Bóg kazał zachować a- niołom w czasie próby. Wiemy, że zbuntowali się, próby nie przetrzymali. Uczeni i pisarze kościelni domyślają się, że ten obraz apokaliptyczny trzeba- odnieść do czasu tego do
świadczenia równości aniołów. P. Bóg przedstawił im Dziecię Jezus, Syna Bożego, w postaci dziecięcia, w szacie Boga- Człowieka, i jego matkę; mieli Mu cześć, hołd złożyć.
Wtedy pycha nie pozwoliła im na to, nie mogli zdobyć się, by się ukorzyć przed niemowlęciem i Jego matką, rzucili się do jego prześladowania.
Tak wtedy zaczęła się nienawiść szatana do Jezusa i Marji. Po upadku pierwszych rodziców P. Bóg lituje się nad ich losem, przyobiecuje ich potomkom Odkupiciela i do
daje, że niewiasta zdepce głowę węża, a on mimo swej złoś
ci i czyhania na jej piętę zaszkodzić jej nie będzie mógł.
377
Najjaśniej i dla nas najprzystępniej do zrozumienia wy
stępuje ten związek przy Zwiastowaniu i w ciągu całego po
bytu na ziemi Jezusa Chrystusa. Anioł przynosi tak wznio
słą nowinę Marji, ale czeka na jej zgodę, a kiedy Marja wypowiada słowa „oto ja służebnica pańska, niech mi się stanie według słowa Twego”, Słowo staje się ciałem, Syn Boży staje się synem Marji, a Ona Matką Bożą. Jak nie da się pomyśleć dziecięcia bez matki, i odwrotnie, tak związek między Jezusem a Marją, został zadzierżgnięty na zawsze.
Marja kocha i uwielbia Syna swojego, bo wie, że On jest Bogiem, a ona jego dziełem, sługą, od niego ma swoje przy
wileje ; prócz Niego jest tem, czem jest, z całą pokorą mu służy, ale równocześnie przysługują jej przywileje i prawa Matki. Jezus nawzajem jest Jej poddanym, posłusznym, kocha J ą najmilej. Marja wychowuje Jezusa, oddaje go ludzkości na ofiarę i towarzyszy mu aż do ołtarza całopalenia, do krzy
ża. Tutaj Marja w testamencie otrzymuje ludzkość całą. Do
tychczas troszczyła się o Jezusa, Syna swojego jedynego, dziś staje się Ewą ludzkości odkupionej.
Marja zrozumiała swoje obowiązki, pojęła, że jej rolą jest pośrednictwo między ludźmi a Jezusem, ma ich do Nie
go prowadzić ! Zadanie to spełnia Marja w ciągu wieków, a zwłaszcza w ostatnich czasach tak wyraźnie tak dobitnie.
W objawieniu swojem w r. 1830 Wiel. S. Katarzynie Laboure Marja płacze nad losem dzieci, bo kara Boża spa
dnie na nich. Poleje się krew, a Ona nie może temu prze
szkodzić. Jedyną na to radą: poprawa moralna ludzkości, powrót do Jezusa. Marja siedzi obok ołtarza i wskazuje S. K. Laboure, gdzie ma ona i całe jej Zgromadzenie i cała ludzkość szukać pomocy. Marja wskazuje na Tabernakulum, na Eucharystję. W niej tryska źródło niewyczerpanej mocy, odrodzenia dla każdego człowieka. Marja obiecuje się modlić i opiekować się ludźmi, ale to nie wystarcza, trzeba naszej współpracy, trzeba dobrej woli, dlatego daje Cudowny Me
dalik. Ma on być znakiem, piętnem dla nas, że do Niej nale
żymy, pod jej protekcją zostajemy.
Podobnie w objawieniu swojem na górze Salette, Marja skarży się, ludzkie grzechy domagają się kary. Prawica Boża już, ma spaść na nich. Ona powstrzymuje jeszcze rękę sprawiedliwości, ale jest za ciężka. Ona nie może ją już wię
cej pohamować. Żali się Marja na swe dzieci i nawołuje do- powrotu do Jezusa. To samo czyni w Lourdes, a nawet tern wyraźniej, dobitniej, że prawie wszystkie cuda dzieją się na widok Najśw. Sakramentu. Marja ludzi przyciąga, spro
wadza, przygotowuje ich serca, a Jezus przechodząc pod po
staciami Eucharystycznemi rozdaje łaski.
To też i dziś, kiedy, drogie dzieci Marji, zebrałyście się u stóp Najśw. Sakramentu w kornej adoracji,) Marja może na was spogląda, cieszy się, że rozumiecie Jej głos. Ona ni
czego nie pragnie jak tego, byście kochały Boga, Jemu słu
żyły, byście były dobremi katoliczkami, dziećmi Kościoła św.
na ziemi.
W szczególności, czego domaga się jeszcze Marja od was, bo wy jesteście jej hufcem wytrawnym. Domaga się byście dały dobry przykład waszym rówieśniczkom. Z pewnoś
cią domaga się, byście unikały nieobyczajnej mody dzisiej
szej, a wprowadzały modę niewinności domagającą się sza
cunku dla niewiasty. Marja skarżyła się na górze Salette, że niedziele są gwałcone. Czy i dziś nie wchodzi to w m odę?
I dziś coraz częściej widzimy pracujących w niedzielę i święta.
To nie dlachleba, wykorzystania czasu, ale ze złości do Boga.
Dalszem życzeniem Marji Niepokalanej jest, byście u- częszczały do Sakramentów św. Marja; wtedy szczęśliwa, kie
dy was widzi u Jezusa, u Jego ołtarza.
Otaczajcie Marję ciasnym wiankiem, bądźcie w niein różami prześlicznemi, a jeżeli czynić to będziecie tu na ziemi, otaczać będziecie jej tren w królestwie niebieskiem.
W iadomości ze świata katolickiego.
Według komunikatów Pat‘a.
P r z e d j u b i l e u s z e m O jc a św .
Uroczystości jubileuszowe Ojca św. zapoczątkowane zostaną oficjal
nie w dniu 20-ym grudnia rb. przez w ielką pielgrzymkę medjolańską, któ- i a przybędzie do Rzymu na inaugurację nowego seminarjum lombardzkie- go na Eskwilinie, naprzeciw Santa Maria Maggiore.
Wspaniały ten gmach, nad którym prace dobiegają'-końca, zostanie już w listopadzie zajęty przez studentów teologji z prowincji medjolań- skiej. Ale inauguracja oficjalna odbędzie się 20-go grudnia, w 49 roczni
cę święceń kapłańskich Piusa XI. Odtąd uroczystości jubileuszowe będą trwały aż do 20-go grudnia roku definitywnego programu. W oczekiw a
niu na marmury karraryjskie prowadzone gą prace nad kolumnami od