• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Mariański. R. 12, nr 4 (1936)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rocznik Mariański. R. 12, nr 4 (1936)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok X II Kw iecień 1936 Nr 4

„ W s z y s c y , k t ó r z y b ę d ą n o s il i C u d o w n y M e d a lik , d o s t ą p i ą w ie lk ic h ł a s k “ .

,,...C i k t ó r z y w e M n ie u f a j ą , w ie lu ł a s k a m i ic h o b d a r z ę " .

S ło w a N iep okalanie Poczętej do S io str y K at. Laboure.

ROCZNIK M A R J A Ń S K I Cudowny Medalik

CZASOPISMO MIESIĘCZNE ILUSTROWANE

Redakcja i Adm inistracja: Kraków. Stradom 4 Ł

(XX. M isjonarze) P. K. 0. Nr. 404.450

(2)

W E S O Ł E G O A L L E L U J A ż y c z y m y

w s z y s tk im n a szy m W s p ó łp ra c o w n ik o m i P r z y ja c io ło m n a sz e j M isji w C hinach i w B r a zy lji: C zc ig o d n y m K sią ż o m , W ie le b n y m S io stro m , D z ie c io m M a rji i M iło śn ik o m C u d o w n eg o M edalika! O b y M ar ja N ie p o k a la n a , M atka Z m a rtw y c h w s ta łe g o n a szeg o P ana w y je d n a ła w s z y s tk im ra d o ść ż y c ia i odw a g ą d o p o k o n a n ia w id m a n ie p e w n e j p r z y s z ło ś c i i za p a la ła w ią c e j d o ś w ię ty c h p o c zy n a ń p o d o p ie k ą J e j C u d o w n eg o M edalika!

W e W ie lk a n o c o d p r a w im y o so b n o M szą św . i p r o s ić b ę d z ie m y Z m a rtw y c h w s ta łe g o P ana n a szeg o o ja k n a jlic z n ie js z e la s k i dła w s z y s tk ic h C z y te ln ik ó w n aszego p is m a R o c zn ik a M a rja ń sk ieg o i M isyj.

' — '.C hrześcijanie K atolicy! D zieci M arji! — Jego Ś w ią to b liw o ść O jciec św . P iu s XI. w zyw a n as w szy stk ich do K rucjaty m isy jn ej! N ik t n ie m oże na to w zn io sie w o ła n ie b yć ob ojętn ym , a n i też stać s ię dezerterem dobrej spraw y! M isjonarze to bracia nasi! T o n a jlep si o b y w a tele n a sze j o jczy zn y , k tórzy pracując d alek o poza jej granicam i, przyn oszą jej d u ch ow ych k o­

rzyści, ok ryw ają ją chw alą! W sp ierać ich p racę jest n aszym o b o w ią zk iem , a także i ch lu b ą naszą! B óg tak «h ce!

G dybyśm y dla rozszerzen ia k rólestw a C hrystu sow ego p ośw ięcili cb oćb y tylko tysiączn ą cząstk ę tego, co w y d a jem y n a z a sp o k o jen ie potrzeb n aszych d oczesn ych , M isjonarze d ok on alib y cu d ów w d ziele ew an gelizacji.

. > <Ś2>-°

W szy scy k atolicy w in n i .sobie u w ażać za .ob ow iązek i ch w ałę w spieranie m isyj m odlitw ą i ofiarą. Jałm użna n a c e le m iło sierd zia chrze­

śc ija ń sk ieg o oraz m isyj jest sercu O jca św . bard zo m ilą, a nad to i zasłu ­ gu jącą na ży w o t w ieczn y.

Siostra M iłosierdzia, p racu jąca w d ziele ew a n g eliza cji, to w z n io sły przykład czystej i b ezin teresow nej m iło ści p rzez o fia rę ducha i d ziew ictw a.

X. P .

(3)

CENTRALNY KRAJOWY ORGAN KRUCJATY CUD. MEDALIKA STOW. CUDOWNEGO MEDALIKA I DZIECI MARJI W POLSCE Rok XII R edaktor X. P ius P aw ellek, M isjonarz Kwiecień 1936

A L L E L U J A !

Ś w ięto Z m artw ychw stania jest n ajw iększą uroczystością re­

ligijn ą. C złow iek rod zi się, żyje i u m iera... zpstaje p o nim tylk o p am ięć czyn ów i d ziel. Z grobu jeszeze n ik t n ie p ow stał, aby żyć.

G dy na g ó rze K alw arji sk on ał C hrystus — w śród Jego u cz­

n ió w zap an ow ał sm utek. O m d leli i u p ad li na siłach. Oni,' którzy p ó źn iej zaw o jo w a li i p o d b ili św iat cały dla C hrystusow ej nauki.

K to im w rócił n iezach w ian ą w iarę? K to ich n a p e łn ił siłą n ie ­ w yczerpaną i n ieu straszon ą? Jak ie zd arzen ie w strząsn ęło ich om dla- łem i duszam i?

C hrystus zm artw ychw stał...

C hrystus, zło żo n y do grobu, strzeżon y p rzez rzym skich ż o ł­

d ak ów , od w alił cięż k i kam ień i w stał żyw y, (zjawiając się n ajulubień- szym uczn iom . N ie w szyscy chcą w ierzy ć radosnej n o w in ie. Jed en z u czn ió w , T om asz, n aw et zap rzecza, i trzeba d op iero ukazania się sam ego C hrystusa, ażeby u w ierzy ł... na zaw sze.

C hrystus zm artw ych w stał...

Z dw unastu p o w iern ik ó w p o zo sta ło tylk o jed en astu . Judasz zd rad ził Go-, a p óźn iej p o p e łn ił sam obójstw o.

J ed en a stu ap o sto łó w ...

M ała garstka lu d zi p rostych n iezb y t u czon ych . W ojow ali z w szystk im i tyran am i św iata i zw yciężyli!

(4)

G dzież się zatem kryje tajem nica zw ycięsk iej m ocy u czn iów C hrystusa?

C hrystus zm artw ychw stał...

P rzezw yciężon a została śnjierć! P on ad grobem ukazał .się żyw y T en , k tó reg o w grob ie złożon o!

Z m artw ych w stan ie C hrystusa b yło tem w strząsającem w yda­

rzeniem , k tó re do zw ątp iałych , zasm u con ych i om d lałych serc w lało siłę . i m oc. D o p iero p o zm artw ych w stan iu M istrza ap ostołow ie w zn ieśli się ponad zw ą tp ien ie i ponad n iew iarę.

P od czas p rześlad ow czych m ąk C hrystusa w yparł się swego N au czyciela trzyk rotn ie u czeń P io tr, a po Jego zm artw ychw staniu n ied aw n y b ied n y P io tr staje na czele a p o sto łó w , rzuca się w du­

chow y b ój, n ie co fa się n aw et przed m ęczeń stw em , lecz n ieu stra­

szony i n iestru d zon y kruszy tw ierd ze greck o-rzym sk iego pogaństw a i żyd ow sk iego nied ow iarstw a.

C hrystus zm artw ychw stał...

A p o sto ło w ie zobaczyli' Go po śm ierci... i odtąd po krańce św iata i p o w szy stk ie w iek i g ło szo n e jest im ię C hrystusa, który' zm artw ychw stał...

W iara w C hrystusa rozsiew a b ło g o sła w io n e ziarna, jak n ie­

gdyś, jak w ów czas, gdy C hrystus, jako B óg-C złow iek , ch od ził po k am ien istych drogach tej ziem i.

„W esoły nam dziś d zień n astał, K tórego z n a s,k a ż d y żądał.

A LLE LU JA !

D Z IE Ń M A R J A Ń S K I

S T O W A R Z Y S Z E N I A D Z IE C I M A R J I

o d b ę d z i e s i ę w K r a k o w i e u S S . M i ł o s i e r d z i a w d n i u 1 0 m a j a .

P R O G R A M

R a n o o g o d z in ie 8-m e j: M sza św . z k a z a n ie m , K o m u n ja św . g e n e ra ln a . P o p o łu d n iu o 4-te j: N a b o ż e ń s tw o m a jo w e z p ro c e s ją .

O g odz. 5-30: A k a d em ja M a rja ń s k a w sali D zieci M arji p r z y u lic y W a rs z a w s k ie j 1 1.

86

(5)

Z M A R T W Y C H W S T A N I E

Z p o n u r e j n o c y , -—. z g ro b o w y c h c ie n i, N a d z ie m s k ie św ia tło św ie c i w ś r ó d fa l, J a k że c u d o w n ie le n b la sk się m ien i, 1 c o ra z s z e r z e j ogarn ia dal.

W sze c h m o c n ą siłą P a n z m a r tw y c h w s ta je , Ś w ia tło ść o śle p ia p r z y g r o b n ą stra ż!

C ała n a tu ra h o łd M u o d d a je , 1 cała łu d z k o ś ć p a d a na tw a rz!

C h rystu s z m a r tw y c h w s ta ł z g r o b o w e j to n i, U k a za ł św ia tu — n ie b ia ń sk ą m oc!

A je d n a k lu d z k o ś ć w m g lis te j p o g o n i, Z a m ia st d o św ia tła , b ie ż y g d zie ś — w noc!

C z y ż w ię c n a p ró ż n o o! C h ry ste , P an ie!

T w a śm ie rć c ie r p ie n ia , p rz e la n a k re w ? Co z tą lu d zk o śc ią k ie d y ś się sta n ie, G d y T w e j m iło śc i u sych a k rz e w ? C h oć sza ta n z ło ś c i p a n u je w św iecie, G o tó w C h rystu sa r o z p ią ć n a k rz y ż ! L e c z m iło ść B o ża sza ta n a zg n iecie, N ie b ia ń s k ie św ia tło p o d n ie s ie w zw yż/

O c ze m u ż, B o że, lu d z k o ś ć n a rzek a ? N ie w id z i T w o ic h d o b r o d z ie js tw , łask?

C zem u ż, o P a n ie, w s tr ę tn ie u ciek a , C z y ż ją p r z e r a ż a T w ó j B o sk i b lask?

L e c z p r z y jd z i e ch w ila — ju ż n ied a lek a ! Z e z m a r tw y c h w s ta n ie C h rystu s w śró d nas!

G d y ż B ó g z m iło ścią w c ią ż na nas c ze k a I z m a r tw y c h w s ta n ia n a stą p i czas!

K a m ie ń g r o b o w y C h ry stu s o d sło n i, Co w serca ch n a szych b y ł ja k o cień , S ło n e c zn e m ś w ia tłe m m iło ś ć za p ło n i, / z r o b i z n o c y p r z e c u d n y d zień !

(6)

W ielki Tydzień.

Dwa są- w ielkie tygodnie w . dziejach św iata. Pierw szy, - w którym Bóg stw orzył św iat, a którego każdy d zień nacechow any, b ył now ym cudeni boskiej potęgi; drugi, w któ ry m Bóg n a p raw ił i n iejak o nan o w o stworzył- dzieło sw oje; oczyścił .je i zw rócił do pierw otnej św iętości, p rzez krew i śm ierć Syna swojego.

A ten drugi tydzień, którego dzień k a ż d y , o m ac za n y b ył now ym cu ­ dem miłości, jest nieskończenie wyższy o d pierw szego tygodnia. Zowiem y go W ielkim , m ówi św. J a n Złotousty, n ie roizumiejąc przez to, że w tym tygo­

dniu jes t w iększa liczba dni, lub że dni te. m ają w iększą liczbę godzin; ale zowiemy go W ielkim spow odu ilości i- wielkości obchodzonych w nich ta ­ jem nic.' ;

W tych to dniach zniszczoną została moc czartow ska, śm ierć ro z b ro ­ jo n a, grzech i przekleństw o zm azane. Niebó o tw arte i przystęp do niego ułatw iony człowiekow i, k tó ry * tym sposobem stał się rów ny aniiołom- Posty też i czuw ania są w tym tygodniu dłuższe, nab o żeń stw a obszerniejsze. \

• -Wielki T ydzień n a zy w a ją też*Tygodni^m M ęczeńskim; alibo Bolesnym, spowodu. m ąk, cierpień boleści Z baw iciela; Tygodniem O dpustow ym , w. nim bowiem pok u tu jący o trzym ali rozgrzeszenie i do Stołu P ańskiego, czyli dó Kom unji w iernych, przypuszczeni; byli.

N azyw ają .go jeszcze Tygodniem Sućhop ostny ńi, gdyż przez, ten ty ­ dzień chrześcijanie daw niej sam ych tylko suchych pokarm ów , bez żadnych przypraw , używ ali. Chleb, w oda i n iek tó re zioła, były* je d y n e m w ciągu sześciu dni "tęgo tygodnia pożywieniem .

Nakoiniec tydzień ten nazyw ano T ygodniem Św iętym, spow odu św ię­

tości tajem nic, jak ich spełnia p a m ią tk ą w ty m tygodniu jest obchodzoną, tudzież spow odu usposobienia, - z jakiem ..obecnymi p rzy tych obrządkach być pow inniśm y. Nazw a Świętego Tygodnia, tyle w sobie w ielkości zam yka- jąca-, w zięła pierwszeństwio p rzed innem i. O każm y w ięc naszem i uczynkam i, że pojm ujem y całą jego ważność. Miejmy, zawsze w pam ięci przy k ład y p rz o d ­ ków naszych..^

Da-wnieij, wsizystkie dlni W ielkiego Tygodnia- i. tygodnia następnego, były o b c h o d z o n e /ja k św ięta uroczyste. W ty ch dniach p ra c a ręczna, h a n ­ del, w szelkie • procesy zabronione były.

C esarze rzym scy potw ierdzili dyktaitam i św^emi. te p iękne u staw y Ko­

ścioła.

Tydzień Święty albo W ielki, b y ł rów nież epoką przebaczenia i u ła­

skaw ienia.

M onarchow ie . chrześcijańscy już p rzez wdzięczność Bogu za łaski otrzym ane zasługą śm ierci Jezusa C hrystusa, już n a ślad u jąc choć w części Jego m iłosierdzie, stosow ali sw oje urządzenia/ do u staw Kościoła, jed n a ją ­ cego się - podów czas ,z p o k u tn ik am i publicznym i.. O tw ierali więc w ięzienia, spłacali długi iza ubogich dłużników i wypuszczali ich n a Wolność.

(7)

: 89

Ł askaw ość je d n a k cesarza u m iark o w an a b y ła roztropnością, bo uw al­

nian o tak ic h ty lk o więźniów , k tó ry ch obcow anie i wolność nie były s<z ko cl­

ii wemi dla innych lub dla społeczeństw a. N astępcy tego wielkiego m onarchy podobnież postępow ali, a nie p o p rz esta ją c n a w ydaw aniu w tym względzie piśm iennych poleceń u rzędnikom sw oim stanow ili p ra w a o dnaw iające co­

rocznie tak ie łaski.

P odług św iętego A ugustyna, ro zrzew n iający ów zw yczaj o d d aw n a już istn iał w Afryce.

Św ięty ten, w k a z a n iu m ianem w N iedzielę P rz e w o d n ią, napom ina w iernych, ażeby ju ż do k ońca ro k u zaniechali procesów , sw arów i nieznasek;

zachęca ich do p o k o ju i zgody, zalecanej im w Św iętym czyli W ielkim T y­

godniu i w T ygodniu W ielkanocnym .

U roczystość, z ja k ą K ościół obchodzi o statn i tydzień W ielkiego P o ­ stu, p rzy p o m in a nam , że pow inniśm y, podw oić żarliw ość naszą.

Kto uch y la się od tego, nie je s t godzien, n osić im ienia chrześci jan in a.

N ajskuteczniejszy zatem sposób z eb ran ia obfitych owoców z pokuty, ja k a nam przepisania i ze św iętych tajem nic, k tó ry ch Kościół obchodzi w ty m tygodniu pam iątkę, jest ten, abyśm y zakończyli św ięty czas W iel­

kiego Postu, tak ja k pow inniśm y, w edług życzeń tegoż Kościoła.

NIEDZIELA PALMOWA

Z apow iedź Męki Zbaw czej Syna Bożego i triu m fu Z m artw ychw stania niesie N iedziela P alm ow a cztyli K w ietnia.

Święcimy tego dnia znany W ypadek z życia Zbaw iciela nasizego, Je ­ zusa C hrystusa, gdy n a sześć dni pTzed Sw oją m ęką w triu m faln y m pocho­

dzie, przy ok rzy k ach „H osanna Synow i Dawidowemu*4, w kroczył do J e ru ­ zalem . T u się odbył jeden z najw iększych w ypadków w dziejach ludżkości —:

tu złożył Swe życie w ofierze Bogu za rodzaij ludziki Bóg-Człowiek.

O koło p o łu d n ia w niedzielę, czyla następnego dnia po sabacie Jezus C hrystus wysizedt z B etanji, położonej o. trzy k w an d ran se drogi od J e ro ­ zolimy, zw olna, w otoczeniu sw ych uczniów i tłum ów pielgrzym ich, jak rów nież ciekaw ej gaw iedzi, k tó ra się zbiegła, by ujrzeć wskrzeszonego z m artw ych Ł azarza, i zm ierzał poprzez m iasteczko B etfage do celu sw ej podróży. W B etfage siad ł n a oślątko, n a k tó rem jeszcze n ik t n ie siadał, a tłum y otoczyły Go zew sząd i razem posuw ały się k u m iastu. Z b ram Je ro ­ zolim y wyszły rów nież liczne rzesze ii, ja k króla, w itały Zbawcę.

Wyłjdźmyż i m y n a to po w itan ie razem z Kościołem. W yjdźm y z m ia­

sta naszych grzechów , naszego sam olubstw a, egoistycznych dążeń, w yjdźm y nietyflłko, aby triu m fy Zbaw cy Twidizieć, lecz żeby z Nim .cząstkę cierpień jego nieść'.

W yjdźm y n a sp o tk an ie P a n a i w prow adźm y Go do serc naszych, nie po to, by tam cierpień, jak n a Golgocie, m iał ziaznawać, lecz, aby tam znjalazł miłe dla sietbie pom ieszkanie, a serca nasze, um ysł nasz i n aszą wolę n a swe dziedzictw o posiadł.

W IE L K I CZWARTEK

W ielki Czw artek w języku kościelnym mia nazwę. W ieczerzy P ańskiej.

W tym dniu Kościół obchodzi p am iątk ę ustan o w ien ia N ajśw iętszego S a k ra ­ m entu, u m y w an ia nóg Apostołom i sm utku Zbaw iciela w ogrodzie oliwnym,

(8)

90 - —

gdzie krw aw ym potem się zalew ał i od Ju d asza był zdradzony. Z tego po­

w odu radość jest połączona ze sm utkiem .

1. U roczysta Msza św. — Ze w zględu n a u stanow ienie Ciała i Krwi Pańslkiej, Kościół zapom ina ma pew ien czas o sm utku, któ ry m go napełnia trw oga śm iertelna i cierpienie P a n a Jezusa w ogrodzie oliw nym. Mszę św.

k ap łan o dpraw ia w kolorze b iałym a podczas Gloria, u d e rza ją we w szystkie dzw ony n a wieży i w kościele, aby okazać radość spow odu ustanow ienia N ajświętszego S akram entu. J a k C hrystus P an n a O statniej W ieczerzy sam spraw ow ał św. O fiarę i Apostołom p odaw ał K om unję św., tak też i w k a ż ­ dym kościele jed en tylko k a p ła n o dpraw ia Mszę św. a wszyscy inni d u ­ chow ni pospołu iz ludem p rzy jm u ją z jego ręki Ciało P ańskie. Kaipłan k o n ­ se k ru je trzy Hostje. Jed n ą z nich spożyw a We Mszy św., d rugą zachow uje na dzień następny, w któ ry m nie odbyw a się k o n sek racja, trzecia zaś jest przeznaczona do w ystaw ienia w m o n stran cji w grobie Pańskim .

2. P rzeniesienie Najśw iętszego Sakram entu. — D w ie konsekrow ane H ostje celebrans w kłada do kielicha, n ak ry w a p a te n ą o raz b iałym w elonem osłania. Po Mszy św*, w śród uroczystej procesji k a p ła n przenosi ów kielich z H ostjanii do kaplicy, >oiz dobnie przy b ran ej. T am um ieszcza Najśw iętszy S ak ram en t n a w zniesionem m iejscu, ab y w ierni cześć Zbaw icielow i oddaw ali.

Poniew aż P an Jezus w W ielki Czw artek rozpoczął dzieło odkupienia, n a za ju trz u m arł n a krzyżu i do trzeciego d n ia w grobie spoczyw ał, przeto dla w yrażenia pam ięai o srogich cierpieniach Zbaw iciela w kościele nie sły ­ chać wesołych śpiewów, ani odgłosu dzw onów i organów .

Zamiiiasit dzw onów są u żyw ane k ołatki drewniane,, k tó re głuchy klekot w ydają.

3. O bnażanie o łtarzy i obm ycie p o rtaty li. -— Po nabożeństw ie służba kościelna zdejm uje obrusy z o łta rza a kap łan w odą św ięconą obm yw a p o r­

ta tyle to je s t k am ienie ołtarzow e, w k tó ry ch z n ajd u ją się relikwije św. Ta cerem onja przypom ina, że Pian Jezus był o darty ze szat sw oich p rzed u k rzy ­ żow aniem . Podczas obnażenia ołtarzy k ap łan odczytuje psalm 21-szy, który opisuje m ękę C hrystusa P a n a i po każdym w ierszu p o w tarza te słow a: Roz­

dzielili sobie szaty m oje, a o suknię m oją los m iotali.

W kościołach k ated raln y ch w W ielki Czw artek biskupi pośw ięcają O leje ,św. i u m yw ają nogi ubogim.

1. Podczas Mszy św., po m em ento za zm arłych biskup, odchodzi od o łta rza i siada za stołem n a końcu p rezb iterju m . O tacza go dw u n astu k a ­ płanów , siedm iu diakonów i siedm iu su bdiakonów w u b io rach białych.

Biskup pośw ięca n ajp ierw Olej Chorych. D opełniw szy tego obrzędu, p rz y ­ stępuje do o łta rza i Mszę św. w dalszym ciągu odpraw ia. ,P o p rzyjęciu Ko- m u n ji św. ro zd aje Najśw. S ak ram en t duchow ieństw u pod jed n ą tylko po ­ stacią chleba.

N astępnie po raz d rugi odchodzi do pośw ięcenia chryzm a i oleju katechum enów . W tedy subdiakoni, diak o n i i k ap łan i p ro cesjo n aln ie u d ają się do kaplicy, w k tó re j są um ieszczone naczy n ia z oliw ą i balsam em i takow e przynoszą. Biskup pośw ięca n ajp ierw B alsam i m iesza go z oliwą, potem tchnie n ad naczyniam i z chryzm em i olejem katechum enów .

Toż sam o czyni d w u n astu asystujących kapłanów . N astępnie biskup śpiew a: «Ave sanctum chniistma» (W itaj . św. chryzm o), «Ave sanctum o leu m » (W itaj św. Oleju) i całuje naczynia. K apłani d o p ełn iają tegoż sa­

mego obrządku, trzy k ro tn ie p rz y k lę k ają i śpiew ają pow yższe słowa, a p o ­ tem całują naczynia.

(9)

91

2. Po p rzeniesieniu Najśw. S ak ram en tu do kaplicy, bisk u p i do k o n u ją o brzędu u m y w an ia nóg (m andatum ). Stosow nie do słów, k tó re Jezus p o ­ w iedział: « Jeśli tedy Ja , P an i Nauczyciel um yłem niogi w asze i wy pow in- niście~7eden d rugiem u nogi um yw ać* (Jan 13, 14), biskup, gdy d iak o n o d ­ śpiew a E w angelję o C hrystusie, sk ład a z siebie kapę, p rzep asu je się p rze­

ścieradłem i um yw a nogi d w u n astu ubogim , ociera je ręcznikiem i całuje.

Papież w bazylice św. P io tra -umywa nogi trzy n a stu kap łan o m . 0 tym zw yczaju je s t tak ie p o danie: Papież Grzegorz I W ielki codziennie d w u n a­

stu ubogich u stołu swego ugaszczał i nogi im um yw ał, pew nego zaś dnia, obok dw un astu , spostrzegł trzynastego, a tym był sam P a n Jezus, k tóry się ob jaw ił pod p o stacią pielgrzym a. Na tę' p am iątk ę nietylko papieże, ale i biskupi u m yw ają nogi trzy n astu ubogim .

W IE LK I PIĄTEK.

W ielki P iątek u Żydów był przygotow aniem do sab atu Wielkanoc- nego i n azyw ał się prasceve (dzień przygotow ania). D la n as ch rześcijan jest to dzień b ard zo w ażny, bo w nim obchodzim y p am iątk ę śm ierci i pogrzebu P a n a Jezusa.

Z tego pow odu w szystkie obrzędy w y ra ża ją nadzw yczajny sm utek.

1. Leżenie krzyżem , czytanie pro ro ctw a, lekcji ,i pasji. Kapłan, p rz y ­ stąpiw szy do o łta rza w o rn acie czarnym , u p a d a krzyżem n a zn ak w ielkiej boleści i w cichości ro zw aża tajem nicę, k tó ra w tym dniu się spełniła.

Na p am iątk ę, że C hrystus P an , będący św iatłością św iata, tego dnia skonał, nie p a lą się świece n a ołtarzu. P otem k ap łan w stępuje po stopniach o łtarza, cału je go i po stro n ie E pistoły czyta pro ro ctw o i lekcję z ksiąg S ta­

rego Z akonu. P ro ro ctw o jest w yjęte z O zjasza p ro ro k a i zaw iera d o kładną przepow iednię m ąk i zm artw y ch w stan ia P ańskiego, lekcja zaś jest u stę­

pem z 2-ej księgi M ojżesza i m ów i o zabiciu i pożyw aniu b a ra n k a wiel­

kanocnego. Pow yższe czy tan ia p rzy p o m in ają, że p ro ro cy i Mojżesz w Z a­

konie m ów ili o M esjaszu, k tó ry m iał um rzeć za grzechy św iata całego.

D alej n astęp u je czytanie p asji według św. Ja n a , bo ten A postoł był w ierny P an u Jezusow i aż do końca, poszedł z Nim n a górę K alw arji i wraz z N. M arją P a n n ą stał u stóp krzyża.

2. M odlitwy za w szystkich w iernych i niew iernych. -— Po pasji n a ­ stę p u ją uroczyste ntodlitw y za Kościół, Papieża, biskupów , w szystkie d u ­ chownie i stan y św ieckie, cesarza rzym skiego (obecnie opuszcza się), za k a ­ techum enów , u trap io n y ch , heretyków , schyzm atyków , Żydów i pogan.

Kościół m odli się za w szystkich bez w y jątk u ludzi, bo C hrystus Pan tego d n ia u m arł za w szystkich. K ażdą m odlitw ę k a p ła n poprzedza w ezw a­

niem : — M ódlmy się (Oremus)_ i zgina k o lan o n a zn ak serdecznej prośby.

D iakon wzywa do p rzy k lęk n ięcia słow am i: Zegnijm y k o lan a (Flectam us genua), su b d iak o n wzyw a do pow stania, m ów iąc: Podnieście się (Levate).

T ylko przy m odlitw ie za bogobojnych Żydów k ap łan nie p rzy k lęk a ani wzyw a do k lękania, bo niegdyś Żydzi z szyderstw em klękali przed Z ba­

w icielem i ten zn ak u w ielbienia zniew ażyli.

3. A doracja krzyża. — Po tych m odlitw ach k ap łan zdejm uje z siebie o rn a t, bierze kru cy fik s, p o k ry ty c zarn ą zasłoną* od w raca się do lu d u i od ­ sła n ia jąc krzyż trzy razy, t. j. n a p rzó d w ierzch krzyża, potem praw e, a na- koniec lew e ram ię, śpiew a trzy k ro ć coraz w yższym głosem: Oto drzew o krzyża, n a k tó rem zbaw ienie św iata było zaw ieszone! W ów czas wszyscy

(10)

92

obecni odpo w iad ają: P ójdźm y, pokłońm y się. I jednocześnie p a d a ją na kolana.

N astępnie krzyż odsłonięty k a p ła n kładzie n a k obiercu p rzed o łta­

rzem , u p a d a trz y razy n a k o lan a i całuje nogi Z baw iciela. W szyscy .wierni czynią- to sam o. T en obrzęd naizywa siię a d o rac ją krzyża. W tym czasie chór śpiew a ta k zw ane Im p ro p erja (W yrzuty), w k tó ry ch Zbaw iciel w yrzuca Żydom ich czarn ą niew dzięczność, ja k ą Mu się o d płacali za Jego miłość i dobrodziejstw a.

Zaraz' potem n astęp u je tak zw ana:

4. Msza z darów , up rzed n io pośw ięconych. Nie jes t to Msza właściwa, bo w n iej niem a arii O fiarow ania, ani K onsekracji, lecz tylko obrzęd li­

turgiczny podobny do Mszy św. D latego zaś nazyw a się Msza św. z darów , uprzednio pośw ięconych, żę k ap łan spożyw a H ostję św. poprzedniego dnia k o n sek ro w an ą.

P o zapaleniu świec n a o łtarzu k a p ła n idzie do kaplicy, w której znajduje się kielich z H ostjam i św. i w uro czy stej pro cesji przynosi ją do ołtarza.

W czasie p o d n iesien ia wznosi H ostję do góry ty lk o p ra w ą rę k ą na znak, że C hrystus P a n ty lk o p o d jed n ą po stacią jest obecny. W W ielki P iątek .nie o d p raw ia si.ę b ezk rw aw a ofiara.

Jezu s od d an y w m oc op raw ców .

Gdy Jezus został skazany na. śm ierć krzyżow ą, tłu m krzy czał z r a ­ dości. Zdaw ało się, że n a ziem i p a n u je jedynie triu m f zła n ad dobrem...

A jedinak było przeciw nie. — Bo oto poczęło n am w schodzić słońce zbaw ie­

nia, gdy n a Jezusa- w łożono krzyż. On p rz y ją ł go z m iłością, ja k o klucz drogocenny, aby n am nim niebo .otworzyć..* N ie w szystko tu jest złem, co.

się tu złem być zdaje...

Zbaw iciel nasz, odepchnięty przez w łasny , n a ró d i sk ażan y n a śm ierć przez n iespraw iedliw ą władzę, nie p o siad a nic teraz a n i m ienia, a n i czci, ani przy tu łk u , an^ praw , któreby Go b ro n ić mogły, słowem , nic z tego, co stanow i godność człow ieka. — Do tego sto p n ia poniżył się Bóg, by r a ­ tow ać swe w ystępne stw orzenie.., •

Nie było d la Niego w spółczucia a n i litości, bo to skazaniec, wydany dla nas n a m ęki, ja k o złoczyńca. W rogow ie Jego p ra g n ęli tylko, aby był w ycięty z ziem i żyjących... Naglili k ap łan i, aby spełniono w yrok jak n aj- prędzej... .

O Zbaw icielu N ajdroższy! z jakrem żeś Ty. dla n as pogrążony u p o ­ korzeniu i m orzu goryczy!... Za Tw oim p rzy k ład em i ja cierpieć pragnę dla T w ojej miłości.

Jezu sa przyb ili do k rzyża.

Męka p rz y b ijan ia skazańców do krzyża była ta k straszliw a, że sami poganie rzym scy sta rali się ją złagodzić przez to, że p o daw ali skazanym w ina zapraw ionego m y rrą. Dla Jezusa p rzy d ali jeszcze obrzydliw ej żółci.

Jezus, skosztow aw szy, nie ch ciał pić, bo chciał um ierać za nas z zupełną św iadom ością...

Rozpoczęto straszn e dzieło. Na rozkaz ro tm istrza, żołnierze utw orzyli czw orobok; by pow strzym ać tłoczące .się rzesze. O praw cy zd arli z Jezusa przyw rzałe do ran szaty i. rozkazali Mu położyć się n a o łtarzu ofiarnym ,

(11)

m ą 9 3

mów ii do duszy ludzkiej: «M iłością wieczną • um iłow ałem cię...)) Leżał na krzyżu ja k o B aran ek cichy, gotow y n a zabicie, k a c i p rzy k ięp o w ali Go do krzyża, gdy u sta Jego szeptały m odlitw ę: «Ojcze, odpuść im, bo nie wie­

dzą, ćo Czynią».' • .

K aci w yciągnęli rękę Jezusa ja k struny, .a klęknąw szy na- niej, wbili tępy i wielki, gwóźdź z n iezm ierną P a n a boleścią, gdy Krew N ajśw iętsza try sk a ła wgórę. Potem u czynili to sam o z rę k ą lew ą ,. P alce zgięły się k u r­

czowo około gwoździ... Jezus cierp iał niew ypow iedzianie. P rzybicie nóg odbyło się. jeszcze z w iększą boleścią. Ciałem Żbaw ciela w strząsały drgania bolesne, kości się usuw ały, żyły ciągnęły,, krew N ajśw iętsza spływ ała obfi­

cie, z u st w ydobyw ały się ciche jęki... Stań i p rz y p atrz się... ile kosztow ało Boga-Człowieka tw oje zbawienie... ■

Jezus n a krzyżu..

Zbaw iciel w isiał n a k rzy żu w niew ypow iedzianych boleściach przez trzy godziny, w końcu zaw ołał głosem donośnym : • «Ojcze, .w ręce Twoje polecam d u ch a * m e g o ! » - p skłonił głowę i skonał... Głos konającego na krzyżu Jezusa w strząsn ął całą n a tu rą . Z ad rżała ziem ia, pękła sk ała Kal- w arji, ro z w arła się ja k niem e usta; z grzm otem , głęboką szczeliną, m ury św iątyni zach w iały się w sw ych posadach, a w spaniała zasłona, -Zakrywa­

ją c a miejsce, św ięte, 'z trzaskiem ro zerw ała się n a poły.

. D arem nie rozlegał się głos trą b kościelnych, w zyw ając lud na ofiarę w ieczorną. Bóg już nie. m ieszkał w przybytku, już ‘ pierzchły pienia, s k o ń ­ czyły się figury-, bo ju ż d o k o n an ą została, o fiara praw dziw a n a krzyżu n a Kai w ar ji. W -św iąty n i dały się słyszeć głosy Aniołów: W ychodźm y stąd, w ychodźm y stąd! ^-7 a ciężkie^ bardzo .d rzw i spiżowe same. się rozw arły.

. W idok cudow nych -znaków w n a tu r z e • i pod krzyżem -spow odow ał, ruch... P rzerażen i żołnierze, trzy m ający tam straż, zerw ali się z ziemi, setnik, stojący, h a koniu, d rżał w zdum ieniu, a zdjąw szy z głowy hełm, począł się bić w piersi", mówiąc:; «Zaiste, - ten był. Synem B ożym !» Reszta widzów, przejęta trw ogą i. sk ru ch ą, poczęła pędzić ku m iastu. Same tylko pobożne niew iasty z Janem i M arją zostały pod krzyżem .

N iedługo * trw a ły te zn ak i straszliw e w n atu rze, pow oli w racało w szystko ‘ do daw nego - oprządku. B lade słonce w ysuw ało ‘ się powoli • z. p o za tarczy * księżyca i jak o b y nieśm iało , roztoczyło swe św iatło wokoło

•i po sterczących krzyżach... C iało Jezusa zwisło było ow iane zim nem śmierci, najśw iętsza głow a spuszczona była n a piersi, u sta Zbaw iciela nieco roz­

chylone. T eraz .w idać było; co cierp iał Król M ęczenników, O dkupiciel ro ­ dzaju ludzkiego.... T ak zbolały i po ran io n y w yglądał n a krzyżu, .jakgdyby wyszedł z paszczy- dzikiego zw ierza. C iało p o d a rte tysiącem ran... O dkryty sinością ód plag poniesionych za naszą m iękkość, spalony gorączką i w y­

ciągnięty _ n a krzyżu, ja k s tru n a rta lutni... P raw dziw ie, P an nie oszczędza siebie, ale. o ddał nam wszystko.

Mar ja M agdalena zan o siła się od płaczu, tu ląc się do krzyża, na klęczkach. Jan , um iłow any uczeń P ański, b ył pogrążony w głębókiem roz­

m yślaniu, M arja M atka Jezu sa sta ła w głębókiem pogrążeniu boleści, lecz sta ła cicha ja k gołąb, w p a tru ją c się w wiszące n a krzyżu zw łoki Syna...

Oto co zrobił Je j lud z najśw iętszym , z najw dzięczniejszym i najm ilszym Jezusem ! P raw d a, że Jezus ju ż n ie cierpiał, ale serce N iepokalanej Matki Jego było ro zp ięte n a krzyżu...

(12)

(.)4

W rogow ie C hrystusa P a n a jeszcze nie nasycili się sw ą złością, chcieli Mu zadać o statni cios, używ any zw ykle w celu dobicia skazańców , gdy im łam an o kości n a krzyżach. Nie w iedzieli jeszcze o tern, że Jezus um arł i niby to pod pozorem gorliw ości o zakon, p rosili P iła ta o p o łam an ie go­

leni skazanym i zdjęcie ich z krzyżów , by nie w isieli n a nich podczas u ro ­ czystości w ielkanocnych. P iłat i teraz godził się n a ich żądanie.

Już zbliżał się wieczór, gdy grom adkę pod krzyżem sto jącą począł ogarniać niepokój, gdy od stro n y m iasta u jrzeli nadchodzących żołnierzy i opraw ców z narzędziam i w rękach. W M arji serce zadrżało, zw róciła się do Boga z gorącą m odlitw ą...

Żołnierze obejrzeli skazańców i przekonali się, że Jezu s ju ż nie żyje.

P okruszyli kości w nogach żyjących łotrów i silnem uderzeniem p ałk i z ła ­ m ali piersi... Z drętw iała n a ten w idok N ajśw iętsza M atka i odpow iedziała n a błagalne spojrzenie dobrego ło tra, rów nież spojrzeniem pełnem litości.

Gdy jeden z ż o łn ierzy /p o d jech ł k o nno pod krzyż, a uczyniw szy ro z­

m ach, z całej siły uderzył w bok Jezusowy... Cios ten był silny, ostrze włóczni n a szerokość dłoni, p rzed arło pierś Jego aż do serca. Gdy w yrw ał włócznię, try sn ęły ku ziemi dw a zdroje: jeden krw i, a dru g i wody... A z ust M arji w ydobył się jęk bolesny tak , Jak g d y b y w nią u d erzy ła włócznia...

Dzieło o d kupienia było dokonane. N ajśw iętsza Dziewica zro zu m iała ta je m ­ nicę otw arcia boku Jezusa. P a n postanow ił już uchylić zasłonę, otw orzyć swe Serce i jak o b y odezw ać się do ludzi: «P ójdźcie i zobaczcie, co m yślę 0 was. Czy m ogłem jeszcze więcej uczynić dla w a s !»

I oto przez o tw a rtą bram ę N ajsłodszego Serca cisną się dusze coraz to liczniej do Boskiej szkoły cnót i do b ram nieba.

W reszcie nadeszła im pom oc. Józef z A rym atei i Nikodem , ta jn i ucz­

niow ie C hrystusa Pana, poszli odw ażnie d o P iła ta prosić o ciało Jezusa.

Józef z a to p ił p rześcietad ła ii chuisty, a N ikodem sto funtów alo esu i m irry .i spieszyli na K alw arję, by zdjąć ciało P ań sk ie z krzyża i z najw iększem uszanow aniem złożyć je w now ym grobie w obecności N ajśw iętszej Matki Jego, co M arji wiellką spraw iło ulgę. Sam a om yw ała N ajśw iętszą głowę 1 ręce, cału jąc ra n y święte.

W IELKA SOBOTA.

W ielka S obota jest p am iątk ą spoczynku Ciała P. Jezusa w grobie i zarazem oczekiw ania przez uczniów zm artw y ch w stań ia Pańskiego. Z tego pow odu sm utek łączy się z radością. W tym dniu odbyw a się n ajp ierw :

1. Pośw ięcenie nowego ognia. — P rzed kościołem m in istran ci ro z ­ n iecają ogień, a k ap łan go pośw ięca. W yobraża on C hrystusa P an a, który pow stał z grobu w niezw ykłym b lask u i przez sw oje zm artw ychw stanie stał się now em św iatłem dla .św iata. T en ogień jest w yk rzesan y z k rz e ­ m ienia n a znak, że Zbaw iciel jes t ow ym kam ieniem w ęgielnym , k tó ry Ży­

dzi odrzucili, ale z niego wyszło św iatło, cały św iat ośw iecając.

Pośw ięciw szy ogień, a potem pięć gran, czyli z iarn k adzidła, k ap łan w raca do kościoła. W rę k u trzy m a trian g u ł, t. j. trzy świece u dołu z sobą połączone i osadzone n a trzcinie. Owe świece z ap ala się ogniem pośw ięco­

nym , przyczem trzy k ro tn ie klęk a i śpiew a coraz w yższym tonem : «Oto św iatło Chrystusowe!)) C hór odśpiew uje: «Bogu niech b ęd ą d z ię k i», za to m ianow icie, że zesłał Zbaw iciela, k tó ry n auczył n as w iary w Boga, w T rójcy św. Jedynego, którego w łaśnie ta p o tró jn a św ieca p rzedstaw ia. N astępnie przed w ielkim ołtarzem odbyw a się:

(13)

2. P ośw ięcenie paschału. — P asch ał jest to w ielka i g ru b a świeca w oskow a, w y o b rażająca zm artw y ch w stan ie P. Jezusa. W n iej w kształcie krzyża z n ajd u je się pięć zagłębień, k tó re p rzy p o m in ają pięć ran , w idocz­

nych n a ciele Z baw iciela. P odczas św ięcenia p asch ału k ap łan śpiew a w spa­

niały h ym n i w zagłębieniu w k ład a pięć g ra n czyli z ia rn kadzidła, na p rz y ­ pom nienie ow ych w onnych m aści, któ rem i Józef z A rym atei i Nikodem n am aścili Ciało P ań sk ie do grobu. P asch ał zap ala się św iatłem triangułu.

co oznacza, że C hrystus jes t św iatłością, Bogiem z Boga praw dziw ego, jak 0 tem m ów i sym bol w iary we Mszy św. N astępnie od p aschału zap alają świece w kościele.

To w yraża, że w szelkie praw dziw e ośw iecenie pochodzi od jedynej św iatłości C hrystusa P ana. Po skończonem pośw ięceniu pasch ał um ieszcza się obok w ielkiego o łtarza, po stro n ie ew angelji i byw a zap alan y n a u ro ­ czystej Mszy św. i nieszporach aż do W n iebow stąpienia Pańskiego.

3. Pośw ięcenie w ody chrzcielnej. — N a • pam iątkę, że w pierw szych w iekach Kościoła w W ielką Sobotę uroczyście udzielano C hrztu św., ka- płam pośw ięca w odę chrzcielną. N ajpierw odczytuje 12 p ro ro ctw ze Starego Z akonu, k tó re odnoszą się do skutk ó w C hrztu, a potem idzie w procesji do chrzcielnicy. T am stanąw szy, śpiew a p refację i pow ierzchow nie wody rozdziela dłonią, d o ty k a się w ody, czyni n ad n ią trzy krzyże i rozlew a n a cztery stro n y św iata, co p rzy p o m in a rozkaz Zbaw iciela chrzczenia w szystkich n aro d ó w w imię T rójcy P rzenajśw iętszej. N astępnie tchnie na w odę i z an u rz a w n ią paschał, ów sym bol Zbaw iciela i śpiew a trzy k ro tn ie tonem coraz wyższym : «Niech stąp i do tej pełności w ody m oc D ucha św.».

W reszcie w lew a do w ody tro ch ę krzyżm a i oleju katechum enów n a ozna­

czenie tych darów , k tó re we Chrzcie są udzielane. Po dok o n an iu pow yż­

szych cerem onij ch ó r śpiew a lita n ję do W szystkich Świętych, a kapłan w raca do o łta rza i u stopni jego p ad a krzyżem.

4. U roczysta Msza św. — P rzy końcu lita n ji kap łan pow staje, p rzy ­ w dziew a biały o rn a t n a zn ak radości i n a ołtarzu św ietnie p rzy b ran y m o d ­ p raw ia u roczystą Mszę św. Podczas hym nu G loria odzyw ają się w szystkie dzw ony, aby w iernym zw iastow ać rad o sn ą now inę Z m artw ychw stania P a ń ­ skiego. Po E pistole k ap łan trzy k ro tn ie śpiew a rad o sn y w yraz h eb rajsk i A lleluja (chwalcie Boga), któ ry także dw a razy dodaje po «Ite Missa est»

w końcu Mszy św.

łllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllilllllllllllllllllllllllilllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllH

B a rd zo p o k o rn ie p r o s im y o u życzen ie p o m o cy d la o sta n ia się naszego p is m a i o ła ska w e n a d sy ła n ie n a m zaległej p r e n u m e r a ły . U fa m y, bo p o św ięc iliśm y p ra ce nasze w yłą czn ie d la w iększe) ch w a ły N ie p o ka la n ej K r ó ­ low ej Cudownego M e d a lik a , k tó ra a n i n a s a n i ochotnych O fiarodaw ców n ie opuści.

Z a w szystkic h D obrodziejów n a szy ch o d p ra w ia m y co m iesią c po tr z y M sze św., a n a d to polecam y ich zaw sze m iło sie rd ziu B o żem u , opiece M a r ji N ie p o ka la n ej 1 św. W incentego.

(14)

nprra^m TEnrErarm ii'fcy-4 m n n~^^wfTTTPnrgyHrTnrTPrt-~t-/a'.nT i arhaffiTUPtyfcani i

Quo Vadis, Domine?

(W y ją te k z p o w ie ś c i «Q uo Y adis» H. S ie n k ie w ic z a ).

0 brzasku dnia dw ie ciem n e p o sta cie p osuw ały się drogą A pijską ku rów ninom K am panji.

Jedną z nich b y ł Naizarjusz, drugą P io tr A p o sto ł, który op u ­ szczał R zym i m ęczo n y ch w nim spółw yzn aw ców .

N ieb o na w sch od zie p rzyb ierało już leciu ch n y o d cień zie­

lo n y , k tóry zw olna coraz w yraźniej bram ow ał się u dołu barwą szafranną. D rzew a o srebrnych liściach , b ia łe m arm ury w illi i luki w od ociągów , b iegn ące p rzez rów n in ę ku m iastu w y c h y la ły się z c ie ­ nia. R ozjaśniała się stop n iow o z ie lo n o ść n ieb a, n asycając się z ło ­ tem . Zaczem w sch ód zaczął ró żow ieć i rozśw iecił góry w ysok ie, k tóre ukazyw ały się cud n e, liljo w e, jakby z sam ych ty lk o blasków zło żo n e. Św it odbijał się w drżących na liścia ch drzew kroplach rosy. M gła rzedła, odkryw ając coraz szerszy w id o k na ró w n in ę, na leżące na n iej d o lin y , cm entarze, m iasteczk a i k ęp y d rzew , m ięd zy k tórem i b ie la ły k o lu m n y św iątyń.

D roga b yła pusta. W ieśn iacy, k tórzy zw o zili jarzyny do m ia­

sta, n ie zd ążyli jeszcze w id oczn ie p oza p rzęg a ć do w ózk ów . Od p łyt k am ien n ych , k tórem i aż do gór w y ło żo n y b ył g o śc in ie c , szed ł c i­

chy o d głos drew nianych p o sto ló w , jak ie p od różn i m ie li na nogach.

P o tem sło ń ce w y ch y liło się p rzez p rzełę cz gór, ale zarazem dziw ny w id o k uderzy! o czy ap ostola. O to w yd ało m u się, iż z ło c i­

sty krąg, zam iast w zn osić się w yżej i w yżej na n ie b ie , zsunął się ze w zgórz i to czy się po drodze. W ów czas P io tr zatrzym ał się i rzekł:

W idzisz tę jasn ość, która zbliża się k u nam ?

— f N ie w id zę n ic — o d p o w ied zia ł N azarjusz.

L ecz P io tr po ch w ili ozw al się, p rzysłon iw szy o czy dłonią:

-— Jakow aś p ostać id z ie ku nam w blasku słonecznym : D o uszu ich n ie d o lecia ł jednak n ajm n iejszy od g ło s k roków . N a o k ó ł b yło cich o zu p ełn ie. N azarjusz w id ział ty lk o , że w dali drżą drzew a, jakby je k to ś potrząsał, a blask rozlew a się coraz silniej po rów n in ie.

1 p oczął patrzeć ze zd ziw ien iem na ap ostoła.

— R abbi, co ci jest? —- zaw ołał z n iep ok ojem .

A z rąk P iotra k osztu r p o d ró żn y w ysunął się na z iem ię, oczy p atrzyły n ieru ch o m ie przed sieb ie, usta b y ły o tw arte, w tw arzy m a­

low ało się zd u m ien ie, rad ość, zach w yt.

N a g le rzuci! się na k olan a z w y cią g n iętem i przed się ram io­

nam i, a z ust jego w yrwa! się okrzyk:

(15)

97

— C hryste! C hryste!

I p rzyp ad ł głow ą do ziem i, jakby całow ał czyjeś stopy.

D łu g ą trw ało m ilc z e n ie , poozem w ciszy ozw ały się p rze­

ryw ane łk a n iem , słow a starca:

— Q uo v a d is, D o m in e?

I n ie u słyszał o d p o w ied zi N azarjusz, le c z do uszu P io tro w y ch d o szed ł glos sm utny i sło d k i, k tó ry rzekł:

— G dy ty op u szczasz lu d m ój, do R zym u id ę, by m n ie u k rzy­

żow ano raz w tóry.

A p o sto ł leżał na ziem i, z tw arzą w p roch u , b ez ruchu i słow a.

N azarju szow i w yd ało się ju ż, że om dlał lub um arł, ale on p ow stał w reszcie, d rżącem i ręk om a p o d n ió sł kij p ielgrzym i i n ic n ie m ó ­ w iąc, zaw rócił ku sied m iu w zgórzom m iasta.

P a c h o lę zaś, w idząc to , p o w tó rzy ło , jak echo:

— Q uo vad is, D o m in e?

— D o R zym u — od rzek ł cicho ap ostoł.

I w rócił.

P a w eł, Jan, L inus i w szyscy w iern i p rzyjęli go ze zd u m ie­

n iem i z trw ogą tem w ięk szą, że w łaśn ie o brzasku,, zaraz po jego w yjściu , p reto rja n ie szu k a li ap o sto ła . L ecz on na w szystk ie p y ta ­ nia o d p o w ia d a ł im ty lk o z radością i spokojem :

— P anam w idział.

I teg o ż jeszcze w ieczora udał się na cm en tarz O strojański, aby n au czać i ch rzcić tych , k tó rzy c h cieli się skąpać w w o d zie życia.

I od tąd p rzych od ził tam co d zien n ie, a za nim ciągn ęły co- d zień coraz liczn iejsze tłum y. Z daw ało się, że z każdej łzy m ę czeń ­ sk iej rodzą się n ow i w yznaw cy i że każdy jęk na aren ie odbije się ech em w tysiączn ych p iersia ch . C ezar p ła w ił się w e krw i — R zym i cały św iat p ogań sk i szalał. A le ci, którym dość b yło zbrodni i szału, ci, k tó ry ch d ep ta n o , ci, k tórych ży cie b yło życiem n ied o li i u cisk u , w szyscy p o g n ę b ie n i, w szyscy sm u tn i, w szyscy n ieszczę­

śliw i, —- p rzy ch o d zili słu ch ać dziw nej p ow ieści o B ogu , k tó ry z m i­

ło ści dla lu d zi dał się u k rzyżow ać i o d k u p ić ich w iny.

O dnajdując zaś B oga, k tó reg o m ogli k o ch a ć, odnajdyw ali to , czego n ie m ógł dać dotych czas n ik om u św iat ów czesn y — s zczęście z m iłością.

A P io tr zrozum iał, że ni cezar, ni w szystk ie jego leg je nie zm ogą p raw dy żyw ej, że n ie zaleją jej ni łzy , ni krew , i że teraz d o p iero zaczyna się jej zw y cięstw o . Z rozum iał rów n ież, dlaczego P an za w ró cił go z drogi: oto to m iasto p ych y, zbrodni, rozpusty i p o tę g i p o czy n a ło b yć Jego m iastem i podw ójną stolicą, z której p ły n ą ł na św iat rząd ciał i dusz.

(16)

Kwiecień.

Pod krzyżem stała M atka u stóp Syna I ból Ją w ielki n a duszy uścisnął...

K oń czym y W ielk i P ost! Już nam p iln o do zabaw y, strojów , śm iechu! L iczym y n ied ziele i d nie do W ielk an ocy. D w a dni Świąt .i w iosna! Toż to b ęd zie uciecha!

Praw da! B ęd zie! A le m y, D zieci M arji, żyjąc duchem K o ­ ścioła k a to lick ieg o , zanim zaczn iem y w e se lić się z Marją N ie p o ­ kalaną ze Z m artw ychw stania P ana Jezu sa, p rzyp atrzm y się Jej b o leści, gdy stała pod krzyżem Syna.

Cały W ielk i T yd zień , p ocząw szy od n ied zieli p alm ow ej, p rze­

zn aczon y jest na u czczen ie pam iątki gorzkiej m ęk i i śm ierci Syna B ożego — ofiary, którą złożył P an Jezus Ojcu P rzed w ieczn em u na o d k u p ien ie św iata.

Ś liczne są te nabożeństw a W ielk o ty g o d n io w e! D zieci Marji.

u częszczajm y na n ie, o ile nam ob ow iązk i p ozw olą. Starajm y się m ieć k siążeczk ę, w której są u m ieszczo n e m o d litw y litu rg iczn e na W . T yd zień , żebyśm y m o g ły przejąć się ich duchem . N ie n aślad u j­

m y tych , k tórzy n. p. w W. P ią tek są w stan ie czytać m o d litw y na B o że N a ro d zen ie, bo się m odlą z u p e łn ie b ezm yśln ie. N ie! My w tym św iętym tygod n iu uczcijm y praw d ziw ie M ękę P ań sk ą, p o ­ łączm y się duchem z naszą M atką N iep o k a la n ą , bolejącą nad m ęką Syna.

Stojąc tak p rzez trzy d ługie g od zin y p od k rzyżem , na k tó ­ rym k on ał w m ę c e i o p u szczen iu Jej Syn J ed yn y, czy i Ona n ie p rzeszła m ęk i?

N iem a już k ołó N iej cudnego A n ioła z lilją , n iem a chórów an ielsk ich śp iew ających G lorja. Ż aden A n ioł n ie p rzych od zi z nieba, by o ca lić Jej Syna, Syna B ożego od m ęk i i śm ierci, jak Go ocalił n iegd yś D ziecięciem z ręki H erod a. O taczają Ją lu d zie źli, k tórzy m ęczą Jej Syna i chcą zam ęczyć Go na śm ierć! On, B óg-C złow iek, k on a w tak iej straszliw ej m ęce od tych , k tórych te B o sk ie ręce te ­ raz do krzyża p rzyb ite, ty le razy lecz y ły , ch leb em karm iły, b ło ­ gosław iły. Z aled w ie parę dni tem u ci sam i lu d zie w u n iesien iu ra­

dości u ro czy ście, z palm am i w ręku w p row ad zali Go do Jerozo­

(17)

99

lim y, szaty sw e słali p o d n o g i o sio łk a , na k tórym jech ał! A teraz?

T eraz o p u ścili Go w szyscy. N a w et a p o sto ło w ie , k tórych tak bardzo u k och ał, k tórych z a le d w ie parę go d zin tem u nakarm ił C iałem Swo- jem i K rw ią n a p o ił, dając im S ieb ie ca łeg o p od p o sta cią chleba i w in a!... P rzy N iej stoi ty lk o jed en , św. Jan, ten n ajm ilszy uczeń Jezusow y.

A z krzyża patrzą na N ią B o sk ie oczy Jezusa i rozlega się J eg o głos: „ N iew ia sto , o to sy n T w ój, oto M atka tw o ja “ . A Ona rozu m ie, że tem i słow am i zap ew n ia Jej Syn n ajm ilszy o p ie k ę z ie m ­ ską, że Jej, jako M atce, oddaje u czn ia u m iłow an ego, a le z nim i św iat cały i lu d zi w szystk ich . Że zo sta je M atką naszą i P o śred ­ n iczk ą łask . I m ając serce p rzeb ite m ieczem b o leści, przyjm uje nas za Sw e d zieci.

A z krzyża rozlega się zn o w u głos Jezusa w tym strasznym okrzyku: „ B o ż e m ój, B o ż e m ój, czem u ś m n ie o p u śc ił?“ I w idzi Marja zap ad ające ciem n o ści i sły sz y słow a p rzeb aczen ia, w yrze­

czon e do p ok u tu jącego ło tra . C iem ności gęstn ieją, z krzyża padają osta tn ie słow a: „W y k o n a ło się !“ W ciem n ości słyszy ta M atka B o ­ lesna h u k p ęk ających skał! czu je straszne trzęsien ie ziem i! słyszy trzask w alących się d om ów i ok rzyk i trw ogi, lu d zi u ciekających przed N iezn a n ą p otęgą.

G dy sło ń ce zn ów o św ieciło ziem ię, na krzyżu w isiało cich e i sp o k o jn e m artw e już cia ło Jezusa... P ó ź n ie j, p o zd jęciu z krzyża, gd y C iało Syna N ajm ilszego z ło żo n o na Jej ło n ie , w id zi- żbliska ok ru tn e rany Jego, z b iczow an ia, cierniem k oron ow an ia, k rzy żo ­ wania! D zieci M arji, czyż m oże być na św iecie b o leść jako b o leść tej M atki? P atrząc na N ią i w ied ząc, że to nasze grzechy są p rzy­

czyną Jej sm utku, czyż n ie od w rócim y się od nich na zaw sze?...

A le P an B ó g d obrze zn iesio n eg o sm utku n igd y n ie zostaw ia bez p o ciech y ! T ak w ię c i dla M atki N ajśw . p o trzech dniach sm utku i b o leści zaśw itał d zień Z m artw ychw stania Parna Jezusa, a dla n as po W ielk im P ią tk u przyjd zie W ielk an oc!

D w a dni Św iąt i w iosna! C ieszm y się w ięc i w esoło spędzajm y te radosne św ięta. Z acznijm y od R ezu rek cji. P o stęp u ją c za p roce­

sją, śp iew ajm y w raz z w szystk im i w iern ym i tę cudną naszą polską p ieśń : „W esoły nam dziś d zień n a s t a ł4, a - śp iew ając, p rzen ieśm y się m yślą w ten śliczn y p oran ek W ielk a n o cn y , w k tóry P an Jezus

„ A n io ły do M atki p o sła ł1". W inszujm y Jej tej w ielk iej radości, a Ona n a p e łn i serca n asze tak iem praw dziw em w eselem , że bez w zg lęd u na w arunki, w k tórych się znajdujem y, k tó re są m oże bardzo cięż k ie i sm utne, św ięta nasze będą jed n a k w eso łe i p o tra ­ fim y jeszcze radość ro zsiew ać w sw ojem o to czen iu .

(18)

100 r—

JOOOOOOOOOOOOOOOO

W a c ła w a G o łę b io w s k a

Pozw ól m i chwalić Ciebie.

P o z w ó l m i ch w a lić C ieb ie S e r d e c z n e j p ie ś n i sło w a m i I w k a ż d e j w o ła ć p o tr z e b ie ,

M ó d l się za nam i.

G d y fala d ą że ń sp lą ta n a , G d y m y ś li w w ira ch j e j ton ą, O to c z nas, M a tk o K o ch a n a ,

S w o ją obron ą.

A T w o je d o nas p r z y b y c ie , T o ja sn ej d o li je s t droga, T o p o k ó j, ra d o ść i -życie

K r ó le s tw o B oga.

t

Sw. W ojciech, Patron Polski i M ęczennik.

Św. W ojciech u rodził się w r. 95 6 w P rad ze i p o ch o d ził że znakom itej rod zin y szlach eck iej. Już d ziecięciem ofiarow ała go m atka, stosow n ie do u czy n io n eg o ślubu za jeg o w y zd ro w ien ie, P anu B ogu , to jest, że p ó źn iej m iał zostać k ap łan em .

Celem nabycia potrzeb n ych w iad om ości, p o sła li go rodzice do M agdeburga i oddali w o p iek ę p ob ożn em u arcyb isk u p ow i te­

goż m iasta. T ak w ięc w zrastał ch ło p iec w cn otach i p ob ożn ości, czyn iąc ogrom ne p o stęp y w naukach. W yśw ięcon y p rzez biskupa p rask iego D ytm ara na kap łan a, pozysk ał cn o tliw em sw em życiem tak ogólną m iło ść sw ego narodu, że p o śm ierci teg o ż biskupa obrano go jed n o g ło śn ie na sto lic ę biskuipią w P rad ze. P o długim o p orze i w ahaniu się, m ającem sw e źród ło w jego głęb o k iej p o ­ k orze, przyjął tę god n ość i przybył boso do P ragi. T u żył p ob ożn ie w u b ó stw ie, oddając sw e d och od y na rzecz u b ogich i k o ściołów . D zień w d zień karm ił przy sw em sto le d w unastu u b ogich . Ciało sw oje um artw iał p ostem i czu w an iem , śp iąc na gołej ziem i, a cały pzas p o św ięca ł o k o ło dobra p o w ierzo n y ch m u dusz chrześcijańskich.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Było ich sześć, a wszystkie prawie z dodatkiem śpiewów, żeby tylko wspomnieć bardzo starannie, a poważnie wykonaną kantatę — zachęcającą w „Finale&#34;

Na ołtarzu miłość odwieczna, w ołtarzu szczątki bohaterskie tych, którzy zrozumieli tę miłość i życie dla niej poświęcili godnie i wiernie jej odpowiadając

nego Medalika, Dzieciom Marii, Dostojnym ich Przewodnikom i gorąco prosimy, aby w świetle chwały Zmartwychwstania znaleźli prawdziwy pokój swoich serc i dusz i

Na początku maja zorganizował Zarząd majówkę, w której jednak ze względu na wczesną porę tylko mała liczba Dzieci Marji wzięła udział. Zebrany fundusz z

A kcja m isyjna wypływ a dalej 'z przykazania miłości, która jest podstawą w chrześcijaństwie: «Po tym poznają was, żeście uczniami moimi — powiedział Pan

Wszyscy święci otrzymali od Boga łaskę niesienia pom ocy w niektórych potrzebach; Józefa tylko potęga jest nieograniczona,, rozciąga się na w szystkie potrzeby

Tym czasem Piękna P ani zaczęła się usuw ać wgłąb... Następnie P an i oświadczyła: «Przyrzekam tobie, że będziesz szczęśliwą nie na tym, aile w przyszłym

Niemkiewicza z okazji 15-ej rocznicy założenia Stowarzyszenia Dzieci Marji przy kośe... d ek laracje, o św iadczające w ysokość ofiary, ew en tu aln ie pożyczki