R O C Z N IK M A RJA N SK I
C za so p ism o m ie sięc zn e ilu s tr o w a n e p o św ię c o n e sze rze n iu czci N ie p o k a la n ie P o częte j i s p ra w o m C u d o w n e g o M e d a lik a
„Wszyscy, którzy będą nosili Cudowny Medalik, do stąpią wielkich łask, szczególniej je ż e li go będą nosili na sz y ji“ ...
...Ci, którzy we Mnie u fa ją , wiehi ła s k a m i ich obdarzę**.— Słowa Niepokalanie Poczętej do Siostry Kat. Laboure.
Rok IX. K w iecień 1933.
W Y D A W N IC T W O X X . M IS JO N A R Z Y , K R A K Ó W - S T R A D O M 4
P. K . O . 404.430
■ ■ I I 11 ■— ■ —
W E S O Ł E G O A L L E L U J A
życzym y
wszystkim naszym W spółpracownikom i Przyjaciołom naszej M isji w Chinach i w B razy łji: Czcigodnym Księżom , Wieleb- nym Siostrom, Dzieciom M arji i M iłośnikom Cudownego Me
d a lik a ! Oby M arja Niepokalana, M atka Zmartwychwstałego naszego Pana w yjednała wszystkim radość życia i odwagę do pokonania w idm a niepewnej przyszłości i zapalała więcej do świętych poczynań pod opieką Je j Cudownego M edalika!
We Wielkanoc odpraw im y osobno Mszę św. i prosić będziem y Zm artwychwstałego Pana naszego o ja k najliczniej
sze łask i dla wszystkich Czytelników naszego pism a Rocz
nika M arjańskiego i M isyj.
W SZELKĄ KO RESPONDENCJĘ PROSIMY ADRESOW AĆ:
R E D A K C J A „ R O C Z N I K A M A R J A Ń S K l f i G O ” KRAKÓW, STRADOM L. 4.
P r e n u m e r a ta ro c z n a w kraju 3 zł. — za granicą 3'50 zi.
N u m e r p o je d y n c z y g r. 25.
Pieniądze najtaniej i najłatwiej przesłać czekiem P. K. O. 404A60.
W R e d a k c ji z n a jd u ją się do n a b y c ia :
( oprawny w płótno, brzeg czerwony . 4'— zł.
M a n u a lik Dzieci Marjl j , » • z ło ty . . . 4'20 ,
| , w skórkę . . . 6'50 , D y p lo m przyjęcia do Stowarzyszenia... 0‘80 » z nowego B r e b r a ... 1'20 , z a l u m i n i u m ... 0'30 , M e d a le do przyjęć \
Wodę z cudownego Źródła w Lourdes wysyłamy wraz z nowenną do Niepokalanie Poczętej na każde żądanie. Ofiary dobrowolne przeznaczamy na cele
kościelne.
Za Dobrodziejów i Czytelników naszego pism a odpraw iam y co miesiąc po trzy Msze św.
(s z lL'& d t j
C E N T R A L N Y K R A J O W Y O R G A N K R U C JA T Y C U D . M E D A L IK A S T O W . C U D O W N E G O M E D A L IK A I D Z IE C I M A RJI W P O L S C E ROK VIII. Redaktor X. Pius Pawellek, Misjonarz Kwiecień 1933
Nasze zmartwychwstanie
Jezusa szukacie nazareńskiego ukrzyżowanego;
wstał niemasz go tu, oto miejsce gdzie go położono.
{Mar. 16.).
„Czemu się wzburzyły narody, a ludzie próżne rzeczy roz
m yślali? Stanęli wespół królow ie ziemscy, a książęta zeszli się w grom adę przeciw P anu i przeciw Chrystusowi Jego. P o ta r
gajm y, rzekli, związki ich, zrzućmy z siebie jarzm o ich! Lecz, który mieszka w niebiosach, zaśmieje się z nich, a P an szydzić z nich będzie'1. (P salm 2).
Tak wiekam i naprzód, przew idując przyszłą chw ałę Syna Bożego, śpiewał wieszcz Pański. A głos proroczy świętej lu tn i D aw ida sprawdził się widocznie w dniu trzecim po bolesnem ukrzyżow aniu Jezusa. Rzeczywiście zgrom adzili się by li w nie
wdzięcznej, zaślepionej stolicy żydowskiego narodu przeciw n a j
świętszemu Pomazańcow i Pańskiem u, H erod i Pontski P iła t
2 pogany i książęty lud u Izraela: Z a m o rdujm y rzekli, Spraw ie
dliwego, stłuczmy boską latarnię i jasno gorejące św iatło nie
bieskiej praw dy zagaśmy 1 Z a b ijm y świętego, niewinnego Je zusa, i zgładźm y pam ięć Jego z ziemi żyjących! T ak rzekli zu
chwale — i uczynili w nierozumie i zaślepieniu swojem, co ręka i rada Boża postanow iły od wieku, aby się stało dla zbawienia ludzkiego.
Lecz k tóry mieszka w niebiesiech, naśm iał się z nich, a P an
1 nich zaszydził. W szechmocna boża prawica zniweczyła wszyst-
—
66
—kie niecne zamachy ludzkie. N ie pom ogły zabiegi złośliwych arcykapłanów i faryzeuszów, nic nie pom o gła straż żołnierska postawiona u grobu, pieczęci u drzwi grobowych nie zdołały zatrzymać zwycięzcę śmierci! N ie zostawił P an w piekle duszę Świętego swojego, ani ciało Jego-ujrzało skażenia". Ps. 15).
Skoro zaświtał dzień 3-ci po umęczeniu Jezusa, on dzień wskazany od wszystkich proroków, ziemia uczuwszy B oga we wnętrznościach swoich zadrżała, przerażeni stróżowie padają jak b y nieżywi, anio ł odw ala grobowy kam ień, a Jezus mocą swoją powstaje zmartwych, wraca do życia. Stłuczona latarnia Boża znowu ocalała, światło zgaszone jeszcze bardziej zaświe
ciło. Zm azany smutny napis grobow y,— go dło śmierci zamie
nione w radosny okrzyk A n io ła zwiastującego płaczącym nie
w iastom : W s ta ł zmartwych, niemasz go tu, oto miejsce gdzie G o położono (M ar. 16).
Zwycięzko więc w rócił Jezus do życia. Po zmartwychwsta
niu swojem pokazuje się M agdalenie, pociesza ukochaną m a t
kę, widzą Go wnet uczniowie wszyscy, rozmawia z nim i, każe się dotykać ran swoich na przekonanie, że nie cień, nie widzia
d ło jakie, ale ten sam jest, którego w wieczór piątkow y złożyli w grobie. Rozchodzi się ta wieść po całej Jerozolimie, ust otwo
rzyć nie śm ieją nieprzyjaciele Jego, wszyscy przeświadczeni, wszyscy przekonani. Uwierzył nakoniec świat cały tej prawdzie, na której jako na węgielnym kam ieniu zasadza się cała wiara nasza, k tó rą wyznajemy.
Przyjdzie godzina, w której i na grobach naszych zniszczo
ny będzie on smutny napis ,,u m a rł“, a wyryty palcem bożym zostanie, ja k dziś na grobie Chrystusa „zm artw ychw stał1'.
Przyjdzie czas, w k tóry m ciała nasze, uśpione d łu g im snem śmierci i pomieszane z procham i ziemi, ocucą się, ożyją na nowo.
Zbaw iciel zmartwychwstały jest nam najpew niejszą rękojm ią i niezachwianą nadzieją tej prawdy, k tó rą od kolebki naszej wyznajemy w składzie apostolskim : W ierzę w ciał zm artwych
wstanie, a nad k tó rą dla zbawiennej korzyści naszej chciejmy się dziś na chwilkę zastanowić z uwagą.
Sm utno i tęskno na grobie zmarłych naszych! na mogile ojca i m atki, m ęża i żony, brata i siostry, drogiego przyjacie
la i lubego dziecięcia, jakież to człowiek roni łzy gorzkie a ser
ce uciśnione żalem, jakżeby rade roztworzyć, gdyby m ożna te
podziemne mieszkania i z krainy śmierci wyw ołać do życia
—
6 7
—te osoby tak drogie, tak pożądane, aby choć chwilkę jed n ą jeszcze raz z niem i pom ów ić szczerze, aby im odkryć, co m u
Chrystus Pan zmartwychwstał.
dolega i wylać przed niem i smutek. Człowiek lęka się bardzo
zniszczenia, boleśnie się rozstaje ze swem ciałem przy śmierci,
—
68
—on najgoręcej pragnie ujrzeć swoich m iłych i siebie samego przyobleczonym napow rót tem ciałem, które w grobie nisz
czeje. I jakże, czyliż nie będzie nigdy spełniona ta gorąca żą dza serc naszych ? Czyliż człowiek um arłszy nie powstanie n ig dy z grobu? Ja k to ? „ c a ła przyroda głosi nam zmartwychwsta
nie ciał, ziarno zbutwiałe, w ziemi zachowane, jakież cuda w sobie zawiera i gdy samo upada, jak rozmnożone powstaje;
przejdź m yślą do rozważania własności drzewa, jak zim a coro
cznie temuż śmierć przynosi, opadają owoce i liście, gołe pozo
stają gałęzie, odarte z wszelkiej ozdoby, gdy zaś czas wiosny nadejdzie, rodzą się pączki, następnie liść rozwija, a wtedy piękne i przyjemne widowisko oczom ludzi przedstawia się i ptactwo śpiewające w gałęziach świeżych zamieszkiwa.
„ U w a ż — w oła św. Cyryl — księżyc w czasie usuwa swe świa
tło, tak, iż wcale niknąć się zdaje, a jednak na nowo się wy
pełnia i do całości w raca". Drzewo więc obum arłe, cała przy
roda po śnie zim owym znowu ożywia się i rozkwita, a człowiek u m arły czyliż nie rozkwitnie ? Z boża po żniwach przechowane zostają, a człowiek nie m iałb y po śmierci pozostać? G ałązki odcięte od drzewa i na innem miejscu zaszczepione odświeżają się i owoc rodzą, a człowiek, dla którego wszystko jest stwo
rzone, gdy padnie w ziemię, nie będzież wskrzeszon? Wszakże m ądrość Boża uczyniła cię panem i królem tej ziemi, nad wszyst
kie dzieła rąk swoich cię wyniosła, i m iała żb y ta m ądrość Boża tak wspaniałe stworzenie swoje do zniszczenia tylko przezna
czyć ? M ądrość Boża, k tóra corocznie głosi zmartwychwstanie, która corocznie wskrzesza nasiona, drzewa, czyliż m iałaby g u bić na wieki ciało człowieka, k ró la i pana tej ziemi ? W ięc ta postawa królewska i wzniosła ciała twego nie jest niczem wię
cej, jak m iarą przyszłego twego grobu ? I te członki tak zacne, i te oczy takim rozumem i wdziękiem połyskujące, utworzone zostały tylko d la ciemnego dołu?
Ach, zastanów się proszę i rozważ, iż B óg ten i Stwórca, którego wyznajesz, jest istotą najlepszą. W ia r a św. wskazuje ci w n im O jca, który niem a upodobania w jękach konających, ani płacz pogrzebowy jest radosnem pieniem dla N iego. I ten B ó g dobry w lał w duszę tw oją gorącą żądzę zmartwychwsta
nia, gorące pragnienie szczęśliwości bez gran ic! Pan ten łaska
wy, który takiem szczęściem, taką swobodą darzy każde żyjątko,
czyliżby tylko dla ciebie człowiecze m ia ł być tyranem i nielitoś-
—
. 6 9
—ciwym okrutnikiem , darząc cię żądzą tęskną zm artwychwsta
nia, jak b y n ig d y zaspokoić nie chciał ?
O ! jeśli wątpisz o przyszłem zmartwychwstaniu twojem, w ątpić oraz. musisz o dobroci stwórcy twojego, ta ziemia w yda
wać ci się m usi miejscem katow ni, a ludzie ofiaram i srogiej ręki. Byłżeby pytam , B ó g ten sprawiedliwym , gdyby ci o d m ó wił przyszłego zm artw ychw stania? W szakże dusza cnotliwego wraz z ciałem pracow ała dla nieba, a m iałażby sama dusza odbierać nagrodę? D usza zbrodniarza wraz z ciałem grzeszyła, i m iałożby ciało ujść srogiej m ęczarni? O chrześcijaninie! jeśli nie wierzysz w zmartwychwstanie przyszłe, zaprzeć się musisz wiary w sprawiedliwego Boga, niegodn ą albowiem B o ga by
łoby rzeczą, m ów i T ertuljan, nagradzając lub karząc duszę, odm awiać jej towarzyszowi ciału nagrodę wieczną lub karę.
Przyjdzie czas, chrześcijanie! przyjdzie koniecznie ten dzień, kiedy te groby i m o g iły braci naszych, po których dziś depce
my, te ciała nasze, które niezadługo z procham i przodków n a szych zmieszamy, te kości martwe, i po kątach rozrzucone, na jeden głos trąby a n io ła pokruszą k ajd a n y śmierci, wstaną i ożyją, a niepojętem wszechmocności dziełem w jednem oka m gnieniu z tylu tysięcy proszków w iatrem rozniesionych w je dno żywe i prawdziwe ciało się złączą; a ciała te same konie
cznie, w których teraz żyjem y. Te same oczy wzrok swój od
biorą, którem i m nie i siebie widzicie, te same usta, no gi i ręce, i wszystkie części ciała, którem i teraz władacie, moc i władzę swoją odbiorą, a które śmierć m artw em i do czasu i bezwładne- m i uczyniła. Sam Zbaw iciel nas o tem zapewnia: Zapraw dę, za
prawdę pow iadam wam, m ów i I-s Ch-s (Jan 5), że przyjdzie godzina, w której wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Syna Bożego, a którzy usłyszą, ożyją. I w y nijdą ci, którzy dobrze czy
nili, na zmartwychwstanie żywota, a którzy źle czynili na zmarr twychwstanie sądu. Ci zatem co są w grobach, w grobach zaś oczywiście są ciała zm arłych, usłyszą głos Syna Bożego, słuch i życie odzyskają, i w y n ijdą odbierać nagrodę wieczną lub karę w m iarę zasług swoich.
T ak Pan zapewnia! Ten, który niegdyś wskrzeszając leżą
cego w grobie ju ż cztery dni Łazarza do życia, zaw ołał do sto
jących: Jam jest zmartwychwstanie i żywot, jeśli kto we m nie
wierzy, choćby też i u m a rł, żyć będzie, a ja go wskrzeszę w dzień
ostatni. Ażeby utwierdzić nadzieję naszą w przyszłe zmartwych-
—
70
—wstanie, O n sam po okrutnej męce i krzyżowej śmierci swojej dnia trzeciego wraca zwycięsko do życia, pokazując niejako przykładem żywym na sobie, co kiedyś z n a m i wszystkimi uczy
ni; dlaczego i apostoł pow iada ( i . K o r: 1 5.) „Przez człowieka śmierć i przez człowieka powstanie um arłych. A jak o w Adam ie wszyscy um ierają, tak w Jezusie Ch-sie wszyscy ożywieni b ę dą'1.
O słodka nadziejo przyszłego zm artwychwstania! T ob ą.p o krzepiał się jeszcze w starym zakonie ów sprawiedliwy m ąż i przykład cierpliwości, Job kiedy z całego m a jątk u wyzuty od sług i dom ow ników odbieżany, w g n oju i robactwie porzucony, w rzodam i i ranam i zropowaciały, obojętnem okiem na te wszy
stkie nieszczęścia patrzał i z tem jednem się odzy w ał: „W iem , że odkupiciel m ó j żyje i dnia ostatniego zmartwychwstać mam.
Znow u przyoblekę skórę m o ją, i w ciele m ojem , widzieć będę Zbaw iciela m ego; tak jest w tem samem ciele, po którem wrzo
dy i rany teraz ocieram. Skończy się to wnet, a ja znowu przy
oblekę skórę m o ją, będę w idział Zbaw iciela mego, i oczy moje o g lądać go będą; — te same oczy, którem i teraz nędzę m oją o p ła k u ję 11.
T ak jest! Żyje nasz Zbaw iciel! żyje Jezus Ch-s, sprawca przyszłego zmartwychwstania naszego, a oczy nasze oglądać Go będą! Przyjdzie godzina, w której znak krzyża zajaśnieje na nie
bie, a trąba anio ła w ołającego nad grobam i naszemi: W stań
cie u m a rli! ocuci nas ze snu długiego. W tedy na rozkaz K róla niebieskiego, odda ziemia zm arłych swoich, morze znowu swo
ich i cokolwiek z ciał ludzkich albo zwierz pożarł, albo ryba spożyła, albo ptak rozniósł, do pierwszego wróci stanu i wszy
scy w m gnieniu oka powstaną, i razem przed trybunałem sę
dziego stawią się w całości tak dalece, iż żaden włos nawet nie zostanie straconym. O piękna nadziejo sprawiedliwych! zmar
twychwstaną oni bez bólu, bez łez, jakby chorzy do zdrowia przychodzący po śnie w zm acniającym , niedow ierzają sobie, iż żyją, iż są zdrowi.
D w o ja k i będzie rodzaj ludzi do życia wskrzeszonych! Jedni w y nijdą na zmartwychwstanie żywota, drudzy na zmartwych
wstanie sądu i potępienia! D o którychże z tych m y należeć
będziem? Staniem yż wszyscy w owym dniu ostatnim po prawicy
Ch-sa? Ty ojcze! Ty synu! będziecież obaj razem n a jednej
stronie, czy się na wieki rozłączycie? Ty m atko poprowadziszże
za ręce dziatki twoje, wszystkie co do jednego, na tę stronę,
—
71
—gdzie sama staniesz? Ty drogi m ałżon ku ! i ty wierna oblubie
nico? nieopuścicież siebie i po śmierci, jakoście sobie przy
rzekli za życia ?
W y nakoniec wszyscy, których jedność wiary i kościoła, pokrewieństwo, sąsiedztwo, obywatelstwo, jedność ziemi i n a rodu jednoczy, zjednoczyże was i jedność zm artw ychw stania?
Nie szperajcie w niedościgłych wyrokach bożych, co o nas za
pisano; w m ocy jest naszej zabezpieczyć los zm artwychwstania naszego szczęśliwego, lub bez pomocy nieszczęśliwego. Chcemy powstać do chw ały wiecznej, potrzeba na wzór Jezusa ju ż tu na ziemi zmartwychwstać. Chrystus u m a rł za nasze grzechy, i tak dopiero zm artwychwstał, i m y chrześcijanie chciejm y umrzeć grzechom, a powstać do m iłości B oga i gorliw ego pełnienia wszelkich cnót świętych, a tak zapewnimy sobie chwalebne zmartwychwstanie ciał naszych.
O drzucić nam potrzeba, z serca uczynki ciemności, w k tó rych może chodziliśm y dotąd, a oblec się, ja k m ów i apostoł, w zbroję światłości; — potrzeba wyzuć z siebie starego człowie
ka, który się psuje wedle pożądliw ości serca, a przywdziać na się nowego; k tóryby w świętości i sprawiedliwości chodził w obliczu Boga. Czas, bracia m oi, w oła apostoł (R zym 13), czas już, abyśmy ze snu pow stali! Czas już abyśmy porzucając i obrzydzając sobie z serca wszystkie grzechy i n a ło g i nasze, do nowego, świątobliwego i sprawiedliwego życia powstali!
A lle lu ja! Jezus żyje! — Ju ż go dłużej grób nie kryje!
A lle lu ja! I m y wiemy, iż z swych grobów powstaniemy, Jak nasz powstał Zbaw iciel! W dzięcznem sercem A lle lu ja — zaśpiewajmy Zbawcy Zm artw ychw stałem u.
Dzień Marjański Stowarzyszenia Dzieci Marji
odbędzie się w Krakowie u SS. Miłosierdzia w dniu 21. maja.
P R O G R A M :
Rano o godzinie 8-mej: Msza św. z kazaniem, Komunja św. generalna.
Po południu o 4-tej: Nabożeństwo majowe z procesją.
O godz. 5’30 Akademja Marjańska w sali Dzieci Marji przy ulicy Warszawskiej 1.
Sztandarem naszym Bóg
O to anioł okazuje niewiastom, które przyszły bardzo rano do grobu, aby nam aścić ciało Jezusa, grób pusty i opowiada prawdziwie radosną now inę: N ie lękajcie się, Jezusa szukacie Nazareńskiego ukrzyżow anego? niemasz Go tu. O to miejsce, gdzie G o położono. Ale idźcie, powiedzcie uczniom Jego i Pio
trowi, że was uprzedza do G alilei, tak go oglądacie, jako wam pow iedział". Przepow iednia Chrystusa spełniona! Śmierć po
konana zupełnie! W rogow ie Jezusa zawstydzeni i upokorzeni.
Przyjaciele pocieszeni prawdziwie! K ościół założony stwierdzo
ny! O to chwalebna pieczęć i cudowna korona boskiego dzieła odkupienia, bram y piekielne nie przem ogą go! Jakże cudowna przemiana, po sm utku radość i wesele zupełne, po walce cięż
kiej, jakże świetne zwycięstwo! W szystko pośw ięcił Chrystus w męce swojej i wszystko postradał w m iłości ku nam . O fiaro
wał sławę, ostatnią suknię, zdrowie i życie samo, umierając wśród m ą k okropnych, w tej chwili odzyskuje wszystko i więcej nadto. Przedtem był najuboższy z ludzi, teraz opływ a w boga
ctwa niezmierzone: Panem jest wszystkiej ziemi i nieba całego!
przedtem pośmiewiskiem ludzkiem i w zgardą pospólstwa, teraz ukoronowany czcią i chw ałą, uwielbiony od wszystkich naro
dów na ziemi i aniołów świętych w niebie. Przedtem był igra
szką złości ludzkiej, teraz, to B ó g mocy, K ról wszystkich naro
dów! Przedtem cały zszarpany, zbity i oplwany, teraz oblicze
Jego jaśniejsze nad blask słoneczny, widokiem swoim zachwyca
i uszczęśliwia wybranych swoich i uszczęśliwiać będzie przez
wieki. C iało Jego złączone z duszą przemienione, chwalebne,
przenosi się z miejsca na miejsce, nie zna żadnej zapory. Śmierć
już nad niem panow ać nie będzie, bo zwyciężona śmiercią Jego!
—
7 3
—C h w ała zm artw ychw stałego, m ów i Leon św., pogrzebała krzy
wdę u m ierając eg o ; skruszywszy okowy śmierci, słabość sw oją w moc, śm iertelność w wieczność i zelżywość w chwalę prze
m ienił. Ja k o ciem ność Jego, tak i światłość Jego! O d d a j cześć B ogu i Zbaw cy twemu, ciesz się i raduj wspólnie z uczniam i Jego, dziękuj M u za to zwycięstwo nad śmiercią, grzechem i pie
kłem, bo to wszystko dla ciebie! dziękuj osobliwie serdecznie za to, że cię pow ołał do w iary i um ieścił w królestwie swojem, gdzie ci oddaje wszystkie zasługi Swej śmierci bolesnej i zm ar
twychwstania chwalebnego. W ięcej i goręcej dziękuj, że cię p o w ołał do służby swej, ciesz się i raduj, żeś G o obrał sobie za wodza i k ró la swego, zaciągając się pod chorągiew Jego zwy
cięską. O jakie szczęście i jak niewymowna chw ała i zaszczyt!
Łaska niczem nie zasłużona, d ar darm o dany, ale uważ, że tem więcej potrzeba go sobie cenić i starannie czuwać, abyś go nie utracił. O jakże wiernie potrzeba stać przy tym sztandarze, ja k pilnie i wytrwale iść za Jezusem i ja k gorliw ie G o naśladować.
Obowiązek ten pozostaje w najściślejszym związku z k o m u n ją św., k tó rą przyjęliśm y w czasie w ielkanocnym i wypływa z niej;
nacóż bowiem ta hojność i w spaniałom yślność Jezusa? D lacze
go oddaje na m się zupełnie? Czy to nie na to, abyśmy przyoble
czeni w Jezusa, pokrzepieni duchem Jego w -nowości żywota chodzili? Przyjąć B o g a żywego, B o ga mocy i powracać do dawnej gnuśności i przywdziewać znowu łachm any starego czło
wieka grzesznych nałogów , czy to nie znaczy wyrzucić Jezusa z serca? Chrystus raz zm artwychwstały więcej nie um iera, ja kież więc podobieństwo twoje z tymże Jezusem, kiedy w sercu twem pozostaje upodobanie grzechu, lekceważenie sobie cnót i obowiązków tak religijnych, czy to wszystko nie złoży cię bardzo prędko do grobu daw nego? W ięc jeśli nie unikasz oka
zji do grzechu, nie walczysz mężnie ze zlą skłonnością i poku
sami, czy możesz przyznać, żeś zmartwychwstał z Chrystusem ? I oto przyczyna, dlaczego tak prędko układasz się znowu do snu obojętności. Ach lękaj się, abyś znowu nie u m a rł! Jakiż tedy pożytek z tego ścisłego łączenia się i obcowania tak ser
decznego z Bogiem tw oim ? Przyjmujesz najczystszego, na jp o korniejszego, najcierpliwszego i najsłodszego, najposłuszniej- szego i najgorliw szego o chwałę B oga i zbawienie bliźnich czy po to, aby Go zam knąć jak b y w okowach twej pychy, u b i
czować biczm i twego gniewu i złości lub ukrzyżować na krzyżu
—
74
—srom otnym zmysłowości i cielesności?! Czy to nie dowodzi, żeś jeszcze nie odnow ił się w duchu um ysłu twojego i nie powstał do życia nowego ? Patrz, Chrystus zm artwychwstały okazuje się uczniom i składa dowody, że pow stał żyw z grobu. Jednym każe się dotykać ciała swego, przed in ny m i przyjm uje pokarm , innym pokazuje blizny swoje, wszystkim pokazuje, że ten sam, który u m a rł by ł na krzyżu, teraz żyje. Czy widać to na tobie?
Czy dajesz takie dowody mową, uczynkam i i życiem całem, że umgirł w tobie stary a grzeszny człowiek? Czy budujesz tych, których gorszyłeś, czy naprawiasz to, coś zepsuł, czy pocieszasz tych, których zasmucałeś, czy pociągasz tych do Boga, do go rli
wości i pobożności, w których słowem i przykładem zabijałeś ducha Chrystusowego? M ożnasz pozostać jeszcze obojętnym ? Patrz na Jezusa zmartwychwstałego, oto żyje na ziemi, ale nic a nic nie zajm uje się nią, jakby już nie należał do tego świata.
N ie troszczy się o ciało ani o odpoczynek, zapom ina o sobie, pam ięta jedynie o B ogu i uczniach swych. C hw ała B oga i do
bro kościoła, to zajm uje całe serce Jego, z każdej sposobności korzysta, aby rozszerzać i utwierdzać królestwo Boże.
Ju ż tyle pracow ał i cierpiał dla tej sprawy, ale to nie do
syć jeszcze, aby zaspokoić gorliwość serca Jego, aby nic jeszcze nie uczynił, tak gorliw ie pracuje do ostatniej chw ili pobytu swe
go na ziemi. O to twój wzór, boś i ty pow ołany do życia apostol
skiego. Czy nie musisz się tu zawstydzić twej gnuśności i za
pom nienia o tej świętej sprawie? Ja k ona ciebie zajm uje?
0 czem pamiętasz, czy nie więcej i najczęściej o sobie? W ięc osądź samego siebie czyś powstał do życia nowego? Czy odpo
wiadasz godnie zam iarom i łaskom B oga niezliczonym? Ach, przejm uj się b o ja źnią B ożą, zagrzewaj do gorliwości, otrząśnij się stanowczo ze starego człowieka, nie ścierp na sobie nawet 1 kurzu jego. Codziennie rozpoczynaj nowe życie, pracuj wier
nie z łaskam i, id i wytrwale za Jezusem i nie powracaj na da
wne tory! O Jezu zmartwychwstały, pociągnij mię za sobą, ja ofiaruję się wiernie wytrwać z T obą. Sztandarem naszym B óg!
Manualiki Dzieci Marji, Dyplomy do przyjąć, Medaliki i inne
dewocjonalia można nabyć w Redakcji Rocznika Marjańskiego, Kraków
Stradom 4.
A ll e lu ja ! .
Alleluja!... Bóg zmartwychwstał!...
Jakże wszyscy się radują — Jak nadzieją krzepią serca, Ileż szczęścia w wierze czują!...
Znikła przemoc — grzech złamany, l otwarte niebios wrota,
Zmartwychwstaną wszyscy w Panu, Gdy poznają co to cnota.
Gdy żyć będą jak Bóg żąda, Gdy krzyż zniosą swój cierpliwie — Gdy ukorzą się w boleści,
Będą kochać szczerze — tkliwie, Zmartwychwstaną!... wszyscy kiedyś, / zabłyśnie czas pokoju
/ zapomną ludzie biedni 0 cierpieniach, łzach i znoju...
1 odpoczną w tej krainie,
Gdzie Bóg w chwale swej króluje,
Czyż więc dziwne — iż u' to święto, Każdy radość wielką czuje?
Alleluja!... brzmi w około Spieszą ludzie do kościoła — Dzwonek z wieży jak skowronek Do modlitwy dzisiaj woła,
Wielkie święto!... Wielka chwila, Więc porzućmy smutki — troski — Oto patrzmy!... Po swej męce, Dziś zmartwychwstał ju ż Syn Boski, On tu z nami — w pełnej chwale, My się korzym u stóp Jego...
On wysłucha modły — prośby, I bogacza i biednego.
Więc się módlmy — Boże wielki!...
Zbawco świata miłosierny, Oto żebrzem cię ze łzami, Jezu Chryste — Panie m iły!...
J. S.
Ku Beatyfikacji W ielebnej Siostry Katarzyny Laboure.
Z głębi Serca dziękujemy Bogu za laskę, o którą wszyscy czciciele C u
downego Medalika się ubiegali! Oto przez usta samego Namiestnika Chrystu
sowego mamy już zapewnienie, że jeszcze w tym bieżącym roku wielkiego ju
bileuszu Krzyża wyniesioną zostanie do rzędu Błogosławionych Wielebna Siostra Laboure. Ona to otrzymała od Niepokalanie Poczętej misję wybicia i rozpo
wszechnienia Cudownego Medalika — nadto stała się współzałożycielką Stowa
rzyszenia Dzieci Marji. Niebawem, kiedy wyniesioną zostanie do czci ołtarzy,
będzie nam także szczególną patronką i wyjedna wiele łask u Marji Królowej
naszej. W przyszłych numerach powiadomimy wszystkich apostołów i Przyjaciół
Cudownego Medalika szczegółowo o tej wielkiej a cichej apostołce Niepokalanie
Poczętej, poświęcając w całości jeden z numerów R. M. Wielebnej Siostrze
Katarzynie Laboure.
Pierwszy bal
(Ciąg dalszy).
Gdzie on mieszka? — pytał hrabia poważnie.
Czy chciałbyś w uju spowiadać się przed nim ? — szydziła m arg rabina. Nie, bo dopiero wczoraj byłem u spowiedzi.
C hciałbym m u przedłożyć do rozsądzenia pewną sprawę teolo
giczną. Ja k ą ? — Z daje m i się, że kobieta nie była stworzona z żebra mężczyzny. Słusznie ci się zdaje, o d p arła hrabin a skwa
pliwie, nie dom yślając się do czego żart zmierza. — Kobieta została nie z żebra, lecz z serca stworzoną, kobiecie dostało się całe serce, i nie starczyło go ju ż dla mężczyzny. — G dy widzę kobietę klęczącą przy łóżku dziecięcia, i uczącą je pacierza tak ja k mnie m atka uczyła, to gotów jestem uwierzyć w to, co m ó wisz, odparł hrabia żartobliw ie, ale pow ażnym tonem, którego chętnie używ ał ile razy w uprzejm iej form ie chciał dać nauczkę siostrzenicy.
Lecz muszę ci się przyznać, że napada m nie zwątpienie ile razy spostrzegam jak kobieta c ałą swą duszę zatapia w śmiesz
nych drobnostkach, że bez porów nania więcej uw agi poświęca wyborowi barwy i k roju toalety niż... niż... zarządowi domu.
(H ra b ia chciał powiedzieć, niż wychowaniu dzieci, lecz spo
strzegł się dość wcześnie). Czy wiesz wujaszku? — odparła pięk
na pani mocno urażona — najlepiej będzie, jeżeli oboje z Lulu podejm iecie propagandę przedw balow ą. L u lu wystąpi jako uosobienie niewinności, ty zaś, drogi wuju, jako nawrócony grzesznik. Dobrze, dziaduniu — o dp arła L u lu radośnie — z pew
nością łatw iejby m i przyszło wygłosić kazanie, niż tańczyć w długiej sukni.
A więc ułożone! — przez jedno okno karety powiem do ma-
tak: Ślepemi byłyście dla samych siebie, ślepemi jesteście teraz
dla waszych córek. Ślepota wasza waszą jest winą, przynajm niej
—
77
—po części. Strzeżcie się, by ta ślepota nie doprow adziła was do potępienia. A potem wysuw ając głow ę przez drugie okno... bo słuchaczy m oich podzielę ja k w bożnicy n a rodzaje... przemówię do ojców : „Czy zgubiliście sumienie, m o i panow ie? Pomyślcie z łaski swej, że czas zalotów przem inął d la was, i że dam y tu będące, to wasze córki!
Bardzo to wszystko piękne, ale jeżeli wszyscy tyle co ja zrozumieją, to nie wiele nawrócisz, dziaduniu.
N ic nie znaczy, że nie zrozum iałaś mnie, dziecino, patrz, m atka tw oja rozumie m ię! — R ozum iem , tylko, kochany w ujku
- o dp arła m a rg ra b in a panując nad sobą — że nie osobliwą oddajesz m i przysługę.
Przysługę ojca, w g ląd ającego i popraw iającego wychowa
nie dziecka — przyjaciela, chcącego uratow ać duszę — o dp a rł hrabia, pochylając się do ucha siostrzenicy.
f— Przecież nie jestem poganką!
- N ie, bezw ątpienia nie. Jesteś wszakże m otylem , a córce twej potrzeba a nio ła stróża! M a rg rab in ie stanęły łzy w oczach.
Lulu, nie słyszawszy ani słow a z tej poufnej rozmowy, m ó w iła pow ażnie: Skoro ty dziaduniu będziesz g ło sił kazanie przez okna karety, ja umieszczę się na koźle, i ztam tąd przem ów ię do wszystkich: M o i panowie i panie, dw unasta ju ż w y b iła! Je stem bardzo śpiąca, i ani kroku postąpić nie m ogę, aby się w tren sukni nie w p lą t a ć ... A więc dobranoc! Id ę z m o im ko
chanym dziaduniem zjeść na kolację gotowane jajk o, a zm ó
wiwszy różaniec, położę się s p a ć !...
D y g n ę ła niziuteńko i pędem strzały p obiegła do pok oju m a tk i rozebrać się z balowej sukni. W e drzwiach odw róciła się i filuternym uśmieszkiem zapytała:
- W szak prawda, mateczko, pozwolisz, abym dziaduniow i i sobie przyrządziła kolację.
H ra b ia p ytający wzrok utkw ił w twarzy siostrzenicy, k tóra m ia ła ju ż na ustach pozw alające tak. N agle zm ieniła postano
wienie i od p a rła porywczo . . .
N ie, nie, to być nie m oże! przyrzekłam księciu!!
— I cóż to szkodzi? — pytał h rabia przytłum ionym głosem.
A leż w ujku, obraziłby się ś m ie rte ln ie !... M o g ło by dojść
do zerwania, a przecież nie m ogę pozwolić, aby m o ją L ulu,
o m inęła najlepsza p a rtja stolicy. C. d. n.
Złote promienie Cudownego Medalika
C U D O W N E U Z D R O W IE N IA .
Do szpitala św. Trójcy w Płocku przybyła ciężko chora p. Ja
dwiga Cieniowa, a wkrótce, wskutek komplikacji stan jej pogorszył się jeszcze znacznie, wystąpiły objawy zakażenia. Lekarze zrazu mie
li nadzieję, że potrafią je opanować, że się umiejscowi, ale usiło
wania ich nie odniosły pożądanego skutku. Widząc chorą w niebez
pieczeństwie, poprosiłam kapłana, który ją wyspowiadał wieczorem, a nazajutrz miała przyjąć Komunję św., niestety nie doszło do tego, bo w nocy straciła przytomność, zakażenie opanowało cały organizm, gorączka podniosła się do 40 stopni, i tak było przez kilkanaście dni. Pomimo, że stan jej był tak groźny, nie traciłam nadziei, że nastąpi polepszenie, gdyż uciekłam się do tak potężnego środka, jakim jest Cudowny Medalik. Zawiesiłam go chorej na szyi i usiło
wałam pocieszyć strapioną rodzinę, zachęcając do ufności w miłosier
dziu Matki Najświętszej od Cudownego Medalika i do modlitwy na intencję chorej. Gdy gorączka zaczęła spadać, była krótka chwila polepszenia, ale wkrótce potworzyły się głębokie ropnie, które trze
ba było przecinać. Biedna chora cierpiała wiele, jednak znosiła jak mogła w nadziei, że skoro się rany pogoją, to powróci do zdrowia.
Lecz Pan Bóg chciał widocznie mocno jeszcze doświadczyć jej cier
pliwości. Oto z niewiadomego powodu gorączka się wzmogła i wy
stąpiły silne bóle, tak, że biedaczka jęczała i krzyczała dniami i no
cami, a nie można było znaleźć właściwej tego przyczyny. Z min le
karzy wywnioskowałam, że tracą nadzieję utrzymania jej przy życiu.
Bóle łagodziło się tylko morfiną, ale ta niewiele i nie na długo pomagała. Stan taki trwał całe tygodnie. Chora strasznie wymizero- wana oczekiwała śmierci z dnia na dzień. Lekarz nie taił już tego, że uważa jej stan za beznadziejny. W tym stanie rzeczy, pewnego rana wchodząc na salę zauważyłam, że nasza chora jest dziwnie zmieniona, ale przytem ożywiona niezwykle. Przestraszyłam się my
śląc, że to tak pewnie przed śmiercią, ale pani Cieniowa zwróciła
79
—się do mnie z wielkim wysiłkiem i poprosiła o drugi Cudowny Me
dalik. Naturalnie z wielką chęcią zadośćuczyniłam jej prośbie, są
dząc, że chce go zostawić komuś z rodziny. Jakże się jednak zdziwi
łam, gdy poprawiając chorą zobaczyłam Medalik przypięty, a wła
ściwie wsunięty w środek bandaża. Ta żywa wiara wzruszyła mnie do głębi, co widząc chora, powiedziała: — „Zaczęłam nowennę do Matki Boskiej, ale odmawiam tylko tę modlitewkę wyrytą na Meda
liku, bo na więcej nie mam siły. Jeżeli jeszcze nie umrę, to na za
kończenie chciałabym być u spowiedzi, aby moja nowenna była cał
kowita". Następne dni były dla chorej jakby konaniem, ale potem
Złota księga Promieni Cudownego Medalika.
znów polepszyło się i zabłysła nadzieja, a po skończeniu nowenny, chora powiedziała m i:
- ,,Matka Boska, jest najlepszym lekarzem. Chyba już nie umrę, bo czuję, że mi jest lepiej".
Od tej pory codzień widać było polepszenie; bóle ustąpiły, rany pogoiły się i wyzdrowiała zupełnie, ku wielkiemu zdziwieniu lekarza, który powtarzał często, że grabarzowi uciekła. Ale Matka Najświętsza jednocześnie drugą wielką łaskę wyjednała tej rodzinie. Mąż naszej chorej nie był bynajmniej gorliwym katolikiem, ale pod wpływem zmartwienia zwrócił się szczerze do Boga, i nieraz klękał pobożnie aby łączyć swoje prośby z naszemi o zdrowie dla żony. Obiecał też Matce Najświętszej, że jeżeli żona wyzdrowieje, pojadą oboje z piel
grzymką do Częstochowy, co też i dopełnili.
—
80
—W roku 1923-cim, w szpitalu w Kurozwękach, leżała 9-cio-le- tnia córeczka ogrodnika pałacowego; Janinka Łutnikówna. Miała operację na kolano, poczem w ranę wdała się róża, która zaczęła się gwałtownie rozszerzać, i wkrótce z nogi przeszła na powłoki brzuszne, gorączka naturalnie była bardzo wysoka. Gdy rodzina przyszła ją odwiedzić i zobaczyli ją tak zgorączkowaną i zmienioną, wszczęli straszny lament i nawet wystąpili z pretensjami. Pielęgnu
jąca ją Siostra także bardzo była zmartwiona takim obrotem rzeczy, ale trudno było znaleźć na to radę. Gdy rodzina się oddaliła, Siostra przyniosła Cudowny Medalik i założyła dziecku, prosząc Matkę Naj
świętszą, aby raczyła okazać swe miłosierdzie. Jakież było jej zdzi
wienie i radość, gdy już tego samego dnia wieczorem zobaczyła, że dziewczynka ma się o wiele lepiej, bo róża zupełnie ustąpiła.
C U D O W N Y M E D A L IK P R Z Y C Z Y N IA S IĘ D O N A W R Ó C E N IA K O M U N IST Y.
Na prośbę rhorego p. F. B. udałam się na wskazane miejsce, ufna w opiekę Najświętszej Marji Panny i Jej Cudownego Medalika.
Wielkie było zdziwienie chorego, bardzo cierpiącego, na widok wchodzącej do mieszkania Siostry Miłosierdzia. Żona jego w oba
wie, aby nie być świadkiem obelżywych słów jego, jakie się na mnie posypią, wysunęła się do korytarza, (później przyznała się do tych przypuszczeń). Jednak wszystko rozpoczęło się bardzo spokojnie- Rozmowa nasza początkowo była obojętną: opowiadał mi, gdzie przebywał i gdzie jeździł i t. d. Był grzecznym, wręcz przeciwne rzeczy o nim opowiadali. Podczas opowiadania zwrócił się do mnie z temi słowami:
— „Dziwne jest, że Siostra do mnie przyszła".
— „Panie, chodzę do chorych, a dowiedziawszy się od pańskie
go kolegi, chorego p. B., że Pan też jest chorym, przyszłam panu oznajmić to, o co on prosił, że się spowiadał".
Nie mówiłam nic więcej, tylko zostawiłam mu Cudowny Meda
lik, który chętnie przyjął. Przy następnych odwiedzinach moich, oka
zywał szczerą radość. O spowiedzi nic nie wspominałam, aż sam mi nadmienił:
— „Pewnie Siostra chce, abym się spowiadał, ale to uczyniłem przed dwoma miesiącami".
— „Nie panie, nie myślałam tak, uważam pana. za dobrego
i prawego katolika, i wiem, że pan dba o swą duszę".
—
81
—Na te słowa obudziły się w nim silny żal i skrucha: przyznał się, że z przekonań jest komunistą, że już od spowiedzi ślubnej su
mienie jego niezbyt w porządku, lecz teraz wszystko zrobi, co Sio
stra poleci: nawet odbędzie spowiedź na życzenie Siostry. Spowiedź św. odbył ze szczerą skruchą.
W dalszym ciągu odwiedzałam jego, zanosiłam mu lekarstwa i żywność, gdyż wszyscy opuścili go, a żona nie miała środków do życia. "Chory widział to i często powtarzał:
Rabka: J. E. Książę Metropolita Sapieha podczas wizytacji.
— „Tak, Siostro, jak mi było dobrze, to kolegów było dużo i jeszcze mnie od Boga odciągali, a teraz gdy jestem chory i biedny, to żaden kolega ani się nie pokaże, tylko ksiądz przyjdzie, pocieszy, wyspowiada, a Siostra przyniesie co potrzeba. O! niech tylko wy
zdrowieję, to wtedy będę głośno w ołał: i gdzież jesteście, wy kole
dzy, nie wierzę wam, teraz dopiero przekonałem się, że tam są lu
dzie dobrzy, gdzie jest religja katolicka".
Żona, widząc taką zmianę, nie mogła uwierzyć, że to ten sam jej mąż, któremu bała się wspomnieć o Bogu, a pierwszego dnia, gdy przyszłam do nich, ogarnął ją strach, że się narażę na wyrzu
cenie za drzwi. Jeszcze kilkakrotnie odbył Spowiedź św., o co sam
prosił kapłana i umarł jak prawdziwy katolik, pojednany z Bogiem.
—
8 2
—Sprawozdanie roczne
z działalności Stowarzyszenia Dzieci Marji w Chełmnie, w czasie od 1. I. do 30. XI. 1932 r.
„ C Z E Ś Ć M A R J I ! "
Działalność Stowarzyszenia roku 1932 rozpoczęta się rozpisaniem nowych wyborów, które odbyły się w dniu 11. I. 32 r. W wyniku tych wyborów za
szły małe zmiany w dotychczasowym składzie Zarządu. Rok sprawozdawczy 1932 nie bardzo łaskawie się do nas uśmiechnął, przynosząc na samym wstępie przy
krą wiadomość o przeniesieniu dotychczasowego naszego Dyrektora Przewie
lebnego Ks. Wacława Jęczmionki do Krakowa, na stanowisko Dyrektora semi- narjum duchownego. Nic dziwnego, że niemiła ta niespodzianka wywarła na stowarzyszonych przygnębiające wrażenie, gdyż ks. Dyrektor Jęczmionka swą długoletnią ofiarną i pełną poświęcenia pracą dla Stowarzyszenia i poszczegól
nych członkiń zdobył sobie ich największy szacunek i wdzięczność. W dowód uznania Jego zasług położonych na polu pracy w Stowarzyszeniu, ofiarowały mu Dzieci Marji artystycznie wykonany dyplom pamiątkowy, oraz dwie wspólne Komunje św. i to w lutym i wrześniu br. obiecując nadto stałą pamięć w mo
dlitwie.
Przez okres 6-ciu tygodni tj. od połowy stycznia do końca lutego 32 r, pozostawało stowarzyszenie osierocone bez Dyrektora. W tym czasie zwyczajem lat ubiegłych zorganizował Zarząd dwie zabawy karnawałowe i to 1-sza dla od
działu starszych 2-ga zaś dla oddziału młodszych. Nader urozmaicony program tych wieczorków jak odegrana arcyzabawna komedyjka p. t. „Dzikuska”, różne tańce ludowe korowody, gry towarzyskie, przy; bezpłatnej kawie i pączkach, dały uczestnikom wieczorków pełne zadowolenie a przedewszystkiem możność spędzenia kilku beztroskich chwil w gronie stowarzyszonych. Na początku marca witałyśmy uroczyście obecnego naszego Dyrektora Przewielebnego Ks. Super- jora Henryka Krzyszkowskiego, który mimo krótkiego pobytu w Chełmie umiał już swą wielką dobrocią serca, a przedewszystkiem ogromną życzliwością, którą otacza Dzieci Marji, zjednać sobie ich najgłębszy szacunek, wdzięczność i przywiązanie. Mimo rozlicznych zajęć Przewielebny Ks. Dyrektor znajdzie zawsze czas i siłę, gdy chodzi o sprawę Stowarzyszenia lub Jego jednostki, bę
dąc całkiem jej oddany.
W dniu 15. III. bm. tj. w święto Bł. Ludwiki Le Gras obchodziło Stowa
rzyszenie uroczystość imieninową Czcigodnej Siostry Dyrektorki. Uroczystość tę, którą uwieczniono wspólną fotografją zaszczycił również obecnością swoją Przewielebny Ks. Dyrektor Krzyszkowski. Z okazji tej uroczystości zorganizo
wało Kółko Bł. Ludwiki przy współpracy Zarządu Stowarzyszenia wspólną kawę dla 70 biednych dzieci należących do Stowarzyszenia obdarowując je przytem czy to fartuszkiem, sukienką, bucikami, lub też ciepłą odzieżą. Wieczorem te
goż dnia wyprawiono, z tej samej okazji kawę 18 niezamożnym Dzieciom Marji przygotowując i dla nich małą paczkę imieninową, zawierającą żywność. Rów
nież na święta wielkanocne otrzymały wyżej wymienione Dzieci Marji, znowu z funduszu Kółka Bł. Ludwiki święconkę. Pozatem odbyła się wspólna kawa dla dzieci w dzień św. Wincentego i w dzień Anioła Stróża. Za staraniem
i
—
83
—Kółka otrzymuje ponadto kilkadziesiąt dzieci codziennie bezpłatne obiady z tych
"wydaje 26 Najczcigodniejsza Siostra Wizytatorka.
Na początku maja zorganizował Zarząd majówkę, w której jednak ze względu na wczesną porę tylko mała liczba Dzieci Marji wzięła udział. 8 maja odegrano w sali Dzieci Marji przepiękny dramat w czterech aktach pt. „Dwie Matki". Zebrany fundusz z tego tytułu przeznaczono na cele Stowarzyszenia.
W święta zielonych Świąt tj. 15, 16 i 17 maja odbył się drugi Zjazd Okręgowy połączony z zamkniętemi rekolekcjami, które prowadził Przewielebny Ks. Krzysz-
■ nowski. Dokładny opis tego Zjazdu podany w numerze październikowym' Rocz- .nika Marjańskiego.
Chełmno: U stóp Niepokalanej.
W miesiącu czerwcu przygotowały Dzieci Marji, jak corocznie, swój oł
tarz na Boże Ciało biorąc, zwyczajem lat ubiegłych, gremjalny udział w Pro
cesjach Bożego Ciała. W połowie czerwca odbyła się wycieczka śpiewaczek do Wielkich Łunaw. Przepiękna pogoda m związku z tem młodzieńczy zapał i hu
mor zwłaszcza podczas jazdy drabnikami a nadto obecność dostojnych gości jak Przewielb. Ks. Dyrektor Michalski, Ks. Dyrektor Dzieci Marji Krzyszkowski i kilku Sióstr sprawiło, że czas zanadto szybko upłynął, więc z żalem musiano pomyśleć o powrocie.
Wrażenie pozostało miłe i niezatarte.
Na dzień 2 lipca tj. odpust Nawiedzenia Najświętszej Marji Panny przy
gotowały Dzieci Marji, na specjalną prośbę Przew. Ks. Proboszcza Bączkow
skiego nowy ołtarz parafjalny na cmentarzu.
Podczas odpustu uruchomiono na dziedzińcu klasztornym sklepik z de- wocjonaljami - zysk chociaż skromny przydał się jednak na załatanie jakiejś
■dziury finansowej,
W połowie sierpnia zorganizowano Zjazd Sióstr Dyrektorek, który rów
nież szczegółowo omówiono w październikowym numerze Rocznika. Przy końcu sierpnia odbyła się wycieczka dla radnych na kępę. ł tym razem pogoda wspa
niale sprzyjała. Niecodzienną i nader miłą niespodzianką, a większym jeszcze zaszczytem dla Dzieci Marji była obecność na wycieczce Jego Ekscelencji Ks.
Biskupa Dominika, oraz wielce cenionego przez Dzieci Marji Ks: Dyrektora Jęczmionki, który w wakacjach swoich i o ukochanym naszym Chełmnie pomy
ślał. Ponadto byli obecni Przew. Ks. Dyrektor Krzyszkowski i Ks. Orzymski, kapelan Sióstr z Kępy. • Wspólna fotografja z tej wycieczki zostanie wieczną i miłą po niej pamiątką.
Na imieniny Najczcigodniejszej Siostry Wizytatorki tj. w dniu 2 VIII.
odegrało Kółko amatorskie Stowarzyszenia zabawną komedyjkę zatytułowaną pod „Fatalna Bluza".
W dniu 4 września zorganizowano ostatnią wspólną wycieczkę dla wszyst
kich Dzieci Marji na Kępę i znów spotkał Dzieci Marji zaszczyt ugoszczenia Jego Ekscelencji Ks. Biskupa Dominika. W asyście Ks. Biskupa brali udział Ks.
Proboszcz Bączkowski i Ks. Leńko Dyrektor Stowarzyszenia Dzieci Marji przy Zakładzie św. Józefa w Poznaniu.
Jego Ekscelencja Ks. Biskup Dominik, jako wielki zwolennik Stowarzy
szeń Dzieci Marji wygłosił na zebraniu miesięcznem w sierpniu naukę dla Dzieci Marji a pozatem brał udział w miesięcznem Zebraniu — we wrześniu, zachęcając pp. radne do ofiarnej pracy dla chwały swej Matuchny, dobra Sto
warzyszenia i nad własnem uświęceniem.
W uroczystościach „Dnia Katolickiego", które odbyły się w dniu 25. IX.
brały również Dzieci Marji udział.
Po miesięcznem zebraniu październikowem odbyła się kolekta na zakup jednej stacji Drogi Krzyżowej dla kościoła parafjalnego, w wyniku której ze
brano kwotę 127 zł., którą wręczono Przew. Ks. Proboszczowi Bączkowskiemu.
Ponieważ stacja kosztuje 500 zł. dalsze kolekty na ten cel odbędą się później.
W ostatnią niedzielę października zorganizowano uroczystą akademję ku czci „Chrystusa Króla" na dziedzińcu Klasztornym. Na program złożyły się:
referat, deklamacje, śpiew, przemowa Ks. Dyrektora, Litanję do Chrystusa Króla i Błogosławieństwo z Najświętszym Sakramentem w kościele. Z tej samej okazji rozsprzedały radne 500 nalepek z wizerunkiem Chrystusa Króla. Zbiór z tych nalepek przeznaczono na cele akcji katolickiej.
Pozatem odegrano w październiku poraź drugi „Fatalną Bluzkę", dla Dzieci Marji za opłatą dowolną — zysk przeznaczono na cele Stowarzyszenia.
W listopadzie odegrano poraź trzeci tą samą sztuczkę dla publiczności.
Zbiór w kwocie około 100 zł. przeznaczono do Kasy „Bt. Ludwiki". W dniu 22 listopada tj. św. Cecylji odbył się skromny wieczorek z wspólną fotografją dla członkiń chóru św. Cecylji.
W dniu 27 listopada tj. uroczystość Cudownego Medalika zorganizowano akademję na sali. — Występ chórowy, referat o Cudownym Medaliku, dekla
macje i żywe obrazy wypełniły program. — Podczas akademji rozdano 700 cu
downych medaliczków.
Poriadło odbywają się w każdą drugą i czwartą środę miesiąca katechi
zacje dla wszystkich Dzieci Marji. W każdą zaś niedzielę po nieszporach zbie
rają się Dzieci Marji, w kościółku klasztornym, by jako szczególniejsze miłoó<
85
niczki Niepokalanej dla większej czci i chwaty swej Mateńki odśpiewać prze
piękne nasze Godzinki.
Przy Stowarzyszeniu istnieją następujące sekcje i Kótka:
1) Sekcja Eucharystyczna. 2) Kótko BI. Ludwiki. 3) Kółko Misyjne. 4) Kół
ko śpiewacze. 5) Kółko teatralne.
Członkiń liczy Stowarzyszenie na dzień 1. XI. 1932 r. 440.
(Skala Santa, są to schody, po których Pan Jezus szedł do sądu Piłata. Zostały sprowadzone z Jerozolimy do Rzymu. Pielgrzymi wchodzą na nie na kolanach).
N a „Skala Santa“ przystanąwszy progu Dziwne wzruszenie ogarnia zaiste, B ól swój i mękę ojiarując Bogu
Ojcu, — po stopniach tych wchodziłeś, Chryste.
Jak żywa męka Twoja w mej pam ięci
Staje, krw i krople z Twych Najświętszych Ran N a m arm ur padły, jak krwawe pieczęcie, K tórędy przeszedł nasz Zbawca i Pan.
Duch m ój w milczeniu przed Tobą się korzy, Rozpamiętywa tę nadludzką mękę.
Za łaski, co z niej płyną, Synu Boży, Skruszone serce składa C i podziękę.
/ nic nie m ąci uroczystej ciszy, N a klęczkach suną postacie w pokorze,
Twemi śladam i chcemy iść, o Boże.
M odlitwy ciche płyną, — Bóg je słyszy.
Każda z nas, wstępując do Dzieci Marji zdawała sobie sprawę, że ma pracować nad urobieniem wewnętrznem, nad udoskonaleniem swego charakteru, bo takie obowiązki stowarzyszenie na nas wkłada.
Tu niema miejsca na dewocję, tu chodzi o głębsze poznanie idei Chrystusowej, zrozumienie jej, ukochanie i wprowadzenie w czyn.
Chrystus bowiem powiedział, że ,,wiara bez uczynków martwa jest“.
Pierwszym krokiem naszym w pracy duchowej winno być zadośću
czynienie przykazaniu Bożemu. Ubolewamy nieraz nad tem, że w ży-
*
Święte
czyli Skala Santa
Z. Sokołowska.
Ś W IE Ż E K W IA T Y DLA N IE P O K A L A N E J
P o kło sie R ekolekcyjne
-
86
ciu duchownem tak mało postępujemy. Sumienie mówi nam, że pierwszym obowiązkiem dziecka Marji jest cześć Marji przez ciągłe uświęcanie swej duszy, przez naśladowanie Jej cnót; bo być dziec
kiem Marji znaczy odtwarzać w życiu własnem, życie Niebiańskiej Hetmanki naszej i Przewodniczki. Często wracamy z wyżyn życia nadprzyrodzonego do tego co poziome, co tchnie ziemią, co ostu
dza zapał modlitwy i niszczy ideały. Życie nęci kuszącym powabem, pochłania całą istotę naszą, czasem strąca w odmętne niziny, odna
wiając zabliźnione już rany. Za wiele lgniemy do życia doczesnego, igramy z jego niebezpieczeństwami. Może nawet usprawiedliwiamy się tem, że tylko ludźmi jesteśmy, z ciała i z krwi. A jednak w chwi
lach zastanowienia, gdy gwar życia w koło nas się ucisza, poznaje
my, że nietylko z ciała i z krwi jesteśmy, ale z ducha i to ducha Bo
żego, że powołane jesteśmy do wyższych rzeczy, do życia nadprzy
rodzonego. Taką chwilą najbardziej nastrojową, która pozwala nam najdokładniej poznać stan naszej duszy, to rekolekcje. Zdała od gwaru i zajęć codziennych, w ciągłej rozmowie z Bogiem, mamy możność poznać nietylko siebie, ale przedewszystkiem zbliżyć się i poznać Boga samego, dobroć, wszechmoc i wielkie miłosierdzie, którego w tych dniach przedewszystkiem wzywamy. Otóż i my, dzięki staraniom wielebnej S. Przełożonej miałyśmy szczęście wziąć udział w takich ćwiczeniach duchownych, które trwały przez trzy dni, od 12— 16 grudnia 1932 r. Pomimo że wszystkich rekolektantek było przeszło 40, tak na korytarzach jak i w poszczególnych salach pa
nowała grobowa cisza, która dopomagała nam skupić się, wejrzeć w głąb swej duszy i zbadać dotychczasowe życie swoje. W ciężkiej tej pracy, która miała odtąd stanowić o przyszłem naszem życiu, w dużej mierze dopomagał nam wielebny Ojciec Witaszek, Dyrektor Zgromadzenia n SS. Szarytek. Konferencje wielebnego Ojca głęboko wyryły się w naszych umysłach, a co więcej, dusze i serca nasze wzmocnione, pokrzepione i zasilone, zdolne są teraz iść przez życie śmielej, odważniej, podobnie jak nasza Hetmanka — Marja! W tej, tak błogiej ciszy, coś porywało nas ku Bogu, odrywało od ziemi — wracamy do Ojca — zwyciężamy — jesteśmy znowu sobą, wolnemi dziećmi Boga. Marja staje przed nami w blaskach świętości i wska
zuje drogę do Chrystusa. Żal chwyta za serca, żal straconych chwil, zmarnowanych łask, zgubionych zasług. Tęsknota za ideałem zalewa duszę, tęsknota za słońcem Bożej miłości, w którego ożywczych pro
mieniach stopniały lodowe pokłady obojętności, co zatorem położyły się na sercu. Tęsknota za wyżynami, gdzieby dusza swobodnie oddy
chała szczęściem prawdziwem. Podobny skutek jak konferencje wy- wywierały również i inne ćwiczenia, jak odmawianie różańca, czy też odprawiania drogi krzyżowej. Teraz przesuwa się przed naszym wzrokiem duszy całe życie Chrystusa. Widzimy Chrystusa, który dźwigając ciężko krzyż, nagina się pod tym ciężarem — pada. Na Boskiej twarzy Jezusa maluje się bezgraniczne cierpienie, boleść.
Zdawało nam się, że cierniowa korona, coraz głębiej rani skronie
Jego, a oczy patrzą z takim smutkiem, jakby chciały powiedzieć:
—
8 7
—„Żali to nie wy jesteście sprawcami mego bólu i m ąk"? Głuche łkanie wydobywa się z piersi, z serca płynęła niema prośba: „Jezu!
naucz nas kochać Cię, pomóż nam dźwigać krzyż Twój, przebacz na
sze winy“ .
Po takich trzydniowych rekolekcjach odbyła się spowiedź św'., która wycisnęła niezatarte piętno w duszach i sercach naszych. Na
stępnego dnia odbyła się wspólna Komunja św., którą zakończyłyśmy te św. ćwiczenia rekolekcyjne.
Stow. Dzieci Marji w Bydgoszczy u św. Florjana.
W życiu naszem Komunja św. winna być źródłem nieprzebra
nej siły i łask, skarbnicą mądrości, pragnieniem każdej chwili dnia, kamieniem węgielnym naaszego uświęcenia — życiem.
W ten sam dzień wieczorem odbyło się również przyjęcie aspi- rantek do Dzieci Marji, jak i również przez złożoną przysięgę, k il
kanaście aspirantek powiększyło grono przyszłych dzieci Marji.
Dobrze przygotowane szeregi aspirantek naszych, klęcząc przed o- brazem Pani i Królowej swojej, składały w ręce Matki Niepokala
nej uroczystą przysięgę serdecznej a wiernej służby Marji, ze serc i ust ich płynęły podobnie rzewne słowa: „Najświętsza Panno i Bo
garodzico Marjo, ja, choć niegodna sługa Twoja... obieram Cię dzi
siaj za Panią, Orędowniczkę i Matkę, i mocno postanawiam nadal być zawsze sługą i starać się wedle możności, aby Tobie wszyscy służyli". Kandydatki natomiast nasze przeżywały chwilę, poza dniem pierwszej Komunji św. może najpiękniejszą, najuroczystszą życia swego; pierwsza Komunja św., to najściślejsze złączenie serca z Je
zusem Eucharystycznym, a uroczysta przysięga kandydatki — to naj
ściślejsze zespolenie serca ludzkiego z sercem Marji. Wstępując uro-
—
88
—czyście do stowarzyszenia Dzieci M arji z miłości ku Marji, z własnej, a nieprzymuszonej woli, stają się wybranemi Dziećmi Marji, otrzy- ' mują tem samem szczególne prawo i łatwy przystęp do serca i miło
ści swej Matki. Jak dziecko wpatrzone ustawicznie w matkę, kiero
wane i prowadzone przez matkę swoją — nabiera zczasem cechy jej charakteru i usposobienia — tak i Dziecko Marji, kochające Matkę swą szczerze, podtrzymujące wierny z Nią związek, przyswaja sobie rysy, cnoty7, ideały Marji.
Stowarzyszenie Dzieci Marji staje się najdoskonalszą szkołą cnoty i charakteru, bo daje swym członkom niezrównany ideał pię
kna moralnego, ideał, który ma wszelkie dane, by do głębi wzruszyć i całą siłą przyciągnąć. do siebie każde wrażliwe serce, a szczególnie serce młodociane.
Idźmy więc na bój o Boga, o honor Matki naszej, której Cu
downy Medalik nas zdobi, na bój o siebie, o godność swoją, o honor swój i szczęście swoje. Święte słowa przysięgi niech brzmią nieustan
nie w sercach naszych:
„Przysięgłam Jej u stóp ołtarza, Że dla Niej żyć, Ją kochać, czcić — Przez całe życie będę“.
Częstochowa, dn. 28. II. 1933 r.
Stow. Dz. Marji przy Domu Centralnym w Krakowie ul. Warszawska Nr. 11.
Sprawozdanie za rok 1932.
Stowarzyszenie liczy członków 110 z tych 8 aspirantek i 3 kan
dydatki, do szkoły uczęszcza 1 2, w urzędach pracuje 1 1 , nauczyciel
kami jest 7, w przemyśle, handlu i wolnych zawodach pracuje reszta.
Wyjechały 4, za mąż wyszła 1, do klasztoru „Matki Bożej Miłosier
dzia" wstąpiła 1, umarła Salomea Bobola. Zebrania z Czcig. Siostrą Dyrektorką odbywały się co tydzień, z wyjątkiem Świąt Wielkanoc
nych, Bożego Narodzenia i św. Matki Różańcowej. Zebrań nadzwy
czajnych było 14, zebrań zwyczajnych było 29. Na zebrania uczęsz
czało przeciętnie 50—70 Dzieci Marji, z tych spaźniało się 2— 5.
Mszy św. i Komunji św. wspólnych było 14. Z. W . Piątku na W.
Sobotę adorowało kilka Dz. Marji przy grobie P. Jezusa. Rekolekcje św. rozpoczęły się 4. X I I i trwały do 8 X II. W zamkniętych rekolek
cjach brało udział 10 Dz. Marji. Nauk rekolekcyjnych udzielał w tu
tejszej kaplicy zakł., Przew. X. Dyr. Krauze. Dnia 1 maja odbyła się uroczystość dnia Marjańskiego, z którego sprawozdanie zamiesz
czono w numerze 7 Rocznika Marjańskiego 1932. Dnia 4 maja na
zaproszenie Ligi Katolickiej, delegatki naszego Stow.*wzięły udział
w konferencji wszystkich katolickich organizacyj krakowskich, w celu
—