• Nie Znaleziono Wyników

Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku - Maria Sowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku - Maria Sowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA SOWA

ur. 1926; Zamość

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, wybuch wojny, żołnierze niemieccy, bombardowanie Lublina, strach

Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku

Wybuch wojny w 39 roku wszyscy przyjęliśmy z wielkim przerażeniem. Wszyscy byli przerażeni. Bo starsi ludzie, którzy przeżyli pierwszą wojnę z czternastego roku, to wiedzieli, co to jest wojna. Wprawdzie mówiło się później, już jak ta wojna wybuchła, że to będzie wojna błyskawiczna, Kriegblitz po niemiecku [właść. Blitzkrieg, niem., od Blitz – błyskawica i Krieg – wojna, przyp. red], ale nie była Blitz, tylko była bardzo długa niestety, bo przecież trwała pięć lat. Ja akurat drugiego września szłam z moją mamą do swojego gimnazjum, do Arciszowej, do którego zdawałam. No i uciekałyśmy już bokami jakoś, bo już był pierwszy nalot wtedy w Lublinie. Już bombardowali. Okazuje się, że gdzieś tam na Dziesiątej rzucili bomby, jakieś tam domy zniszczyli. No a egzamin jednak się odbył, ale niedługo się cieszyłam tą szkołą, bo wszystkie gimnazja przecież zostały zamknięte przez Niemców chyba po dwóch miesiącach.

Pierwszych Niemców umundurowanych, ubranych w mundury, po tym się ich poznawało, to zobaczyłam właśnie na początku września, jak mama mnie wysłała na Zamojską po zakupy do sklepu spożywczego. Wtedy zobaczyłam chyba ze dwie albo trzy grupy – po dwóch szli Niemcy. Szli normalnie ulicami, nic się wtedy nie działo. To wtedy zobaczyłam właśnie pierwszy raz Niemca w mundurze wojskowym. No a później to już ich się widywało na co dzień przecież – było ich bardzo wielu. Chodzili po mieście, wszędzie.

Wszyscy byli wojną przerażeni, zarówno Polacy, jak i Żydzi, bo oni wiedzieli, jaką awersję Niemcy czuli do Żydów i po prostu bali się o swój los i o swoje życie, tak że nikt tego z radością nie przyjmował. No chyba, że ci Polacy, którzy mieli jakieś pochodzenie niemieckie i bardzo szybko, skwapliwie, jak tylko mogli, to się zapisali na listę, byli folksdojczami. Bo to też chyba częściowo ze strachu, żeby się utrzymać, żeby uniknąć śmierci. Ale folksdojcz dostawał łatwo pracę, był hołubiony przez Niemców, jemu się nic nie działo, bo miał specjalny Ausweis przecież. To już ich inaczej traktowano, natomiast wszyscy inni porządni ludzie to byli przerażeni wojną, a

(2)

poza tym, przecież tylu Polaków, którzy już tam przeżyli jakieś tragedie, to zdawali sobie sprawę z tego, co to jest wojna. My jako dzieci to nie wiedzieliśmy tak dokładnie, co może wojna przynieść, jakie nieszczęścia, jakie dramaty. Ale nasi rodzice już przeżyli pierwszą wojnę, to wiedzieli, co to znaczy. Zwłaszcza, że ta wojna była bardziej nowoczesna przecież od wojny w czternastym roku. Tutaj już mieli inną broń, inne metody, no w ogóle to już było przecież w jakimś takim rozkwicie, że tak powiem.

Data i miejsce nagrania 2008-01-25, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Jakub Skowron

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To była niedziela chyba, był nalot na Warszawę, słychać było i widać było już łunę pożaru, paliła się Warszawa, a tu przed nami latały dwójkami samoloty polskie

Mogę powiedzieć, że w tym czasie cała gmina żydowska zbierała pieniądze i ojciec był delegatem głównym na broń przeciwko Niemcom.. Że wtedy w 1939 [roku] brakowało

Po kliku dniach na Bernardyńskiej – obok mnie była szkoła, była szkoła męska Vetterów, zdaje się, handlowa szkoła to była, jeszcze stoi, ten sam budynek stoi, bardzo

I mówiło się, że może będzie wojna i już była wojna.. Miasto nasze spaliło się pierwszą bombą, poszło całe

Razem poszliśmy do Kowna, mieliśmy osoby, które nas podprowadzały, w Laskach zatrzymała się ta nasza podróż, dotąd nas odwieźli i mówią: „No już teraz musimy wracać,

Weszli, pamiętam, rano, dzień przedtem [było bombardowanie] katedry i w całym Lublinie było tak jasno, widno jak w dzień.. Paliła

Nie było nic przygotowane, nie było wojska przygotowanego, nie było ubrania, żołnierze nie mieli [mundurów], ten żołnierz co miał spodnie, to nie miał marynarki, co

Podobno na dworcach, w pociągach, to było ich pełno, bo oni już gdzieś tam wiedzieli, że już to oblężenie tego Lublina następuje, to oni się chcieli chronić jakoś.. To był