• Nie Znaleziono Wyników

Problemy strukturowania tekstu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problemy strukturowania tekstu"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Julia Kristeva

Problemy strukturowania tekstu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 63/4, 233-250

1972

(2)

JU L IA K R IST E V A

PROBLEM Y STRUKTUROW ANIA TEKSTU

1. W ypowiedź a tekst. Tekst jako praktyka znacząca

T rad y cy jn a estetyka, a w jeszcze w iększym stopniu tra d y c y jn a m yśl rozw ażająca pew nego ty p u w ypow iedź u stn ą czy tek sty pisane uw aża lite­

ra tu rę za p r z e d m i o t r e a l n y , obdarzony w a r t o ś c i ą e s t e t y c z - n ą, k tó rą od greckich czasów (P g etyka ) m yśl zachodnia usiłow ała oświetlić.

W zorując się n a m arksistow skiej teorii poznania, rozróżnim y p r z e d ­ m i o t r e a l n y od p r z e d m i o t u p o z n a n i a i w yrzekniem y się w tym stud iu m sem iotycznym posługiw ania się pojęciem „ lite ra tu ra ” jako pojęciem operacyjnym . Oznacza to, że tra k tu je m y pojęcie „ lite ra tu ra ” jako należące historycznie i ideologicznie do pew nego ty p u społeczeństw a — społeczeństw a w y m ian y i konsum pcji — i w konsekw encji o p r z e d ­ m i o c i e r e a l n y m naszej analizy będziem y m ogli tylko powiedzieć, że jest to rodzaj s t r u k t u r y l i n g w i s t y c z n e j , i że jedynie t e k s t jest w nim dla nas przedm iotem poznania.

Po przyjęciu tego założenia n asu w ają się pew ne problem y:

J a k a je st różnica m iędzy przedm iotem realnym a naszym przedm iotem poznania, tzn. m iędzy s tru k tu rą lingw istyczną a tekstem ? Ja k a będzie różnica m iędzy tekstem , o któ ry m m ów im y, a w szystkim i innym i tekstam i, k tó re są s tru k tu ra m i lingw istycznym i, lecz nie są lite ra tu rą ? I wreszcie, dlaczego m ówić o tekście zam iast o w ypow iedzi [discours], pojęciu, które um iejscow ilibyśm y bliżej ling w isty k i i jej m etod badania?

Dobrze w iem y, jak relaty w n e jest uznaw anie w ypow iedzi za „literac-

[Julia K r i s t e v a — fran cu sk a autorka p ochodzenia bułgarskiego, zajm u jąca się sem iotyk ą; rep rezen tu je grupę sk u p ion ą w o k ó ł czasop ism a „T el Q u el”. O publi­

k ow ała zbiór stu d ió w S é m e io tik é (1969) oraz liczn e prace w czasopism ach. A rtyk u ł P ro b lè m e s de la s tru c tu r a tio n d u te x te u k azał się po raz p ierw szy w „La N o u v elle C ritique” (novem bre 1968). R o zw in ięcie m zaw artych tu tez jest stu d iu m Le te x te du ro m a n (1971).

Przek ład w ed łu g przedruku w to m ie zb iorow ym : T h éo rie d ’e n sem b le. P aris 1968, s. 298—317.]

(3)

k ą ” (jako przykład podajm y fakt, że średniow iecze bierze za lite ra tu rę te w ypow iedzi, k tó re współcześnie uw ażam y za dydaktyczne czy religijne);

m ożem y też w yobrazić sobie wiele kry teriów , k tó re zdaw ałyby sobie sp ra­

w ę z faktu, że w pew nej epoce w ypow iedź może być pojm ow ana jako

„literack a” . Np. niek tó rzy sem iotycy radzieccy, k tó ry ch poszukiw ania in­

sp iru je teo ria inform acji, n azyw ają „literack ą” tę w ypow iedź, k tó ra nie w yczerpała swojej entropii, inaczej mówiąc, w ypow iedź, k tó rej praw do­

podobieństw o sensu je s t w ielorakie, nie zam knięte, nie zdefiniow ane. W y­

powiedź nie jest „ literack a”, gdy en trop ia jest w yczerpana, a w ięc sens ustalony.

Im bardziej przekaz jest praw dopodobny, ty m m n iej za w iera inform acji.

T w ierdzenia, na k tóre w szy scy się zgadzają, w y ja śn ia ją m n iej n iż w ie lk ie p o e­

m aty (N. W iener).

Ale nas in te resu je tu analiza nie n a tej płaszczyźnie. Nie chcielibyś­

m y — opierając się bądź na intuicji, bądź na pew nych ideologicznych nor­

m ach danego społeczeństw a (czy k u ltu ry ) — określać p rzedm iotu naszych badań jako l i t e r a c k i e g o w sposób a p r i o r y c z n y , zanim zostało rozpoczęte samo poszukiw anie. Semiologia, stu d iu jąc s tru k tu ry lingw i­

styczne, m a tę zaletę, a p rzynajm niej w a rtą zanotow ania cechę, iż w y ­ kracza poza rozróżnienie literack i // nie-literack i ja k i poza dokonane przez klasyczną reto ry k ę rozróżnienie gatu n k ów (poem at, powieść, now ela itd.) i poszukuje now ych w łasności stru k tu ra ln y ch . (W ydaje się zresztą, że już od w ieku, sam a „ lite ra tu ra ” w raz z M allarm ém , L autréam o ntem , Joyce’em etc. odrzuca takie rozróżnienie.) To, co daw niej nazyw ano „przedm iotem literackim ”, dla semiologii byłoby rodzajem p r a k t y k i z n a c z ą c e j bez jakiejkolw iek, estetycznej czy innej, w aloryzacji. Sem iologia u jm u je więc „ lite ra tu rę ” — gdy określa ją jako p r a k t y k ę z n a c z ą c ą — zaopatrując w ten sam znak w artości co np. a rty k u ł w gazecie, w ypow iedź naukow ą itd.

Z definiow anie s tru k tu ry lingw istycznej jako p rak ty k i sem iotycznej determ in u je już podw ójny aspekt naszego postępow ania.

1. Organizm , o k tó ry tu chodzi, oznacza w y p o w i e d ź kom uniko­

w aną przez społeczeństw o i zaw dzięczającą sw oje znaczenie w łaśnie ow e­

m u kom unikow aniu; ta właściwość w ypow iedzi spraw ia, że staje się m oż­

liw y jej opis przez lingw istykę stru k tu ra ln ą.

2. O m aw ianą przez nas p r a k t y k ę z n a c z ą c ą m ożem y ro zp a try ­ wać jako proces w y t w a r z a n i a s e n s u w stop niu jeszcze w iększym niż jako w ypow iedź, to je st p r z e d m i o t w y m i a n y m iędzy p rzek a­

zującym a adresatem . Inaczej mówiąc, m ożem y badać „ p ra k ty k ę znaczącą”

(czy nazw iem y ją lite ra tu rą , czy arty k u łem prasow ym etc.) nie jako s tru k ­ tu rę już gotową, ale jako s t r u k t u r o w a n i e , jako urządzenie, któ re

(4)

w y tw a rz a i przem ienia sens, zanim jest on już ustalony i puszczony w obieg. B ędziem y m ówić tu więc raczej o t e k ś c i e aniżeli o w y p o ­ w i e d z i . Rozróżnienie to m a podw ójną zaletę. Po pierwsze, pozwala ono u n ik n ąć niebezpieczeństw a, jakie stanow i dla semiologii ogólnej pokusa, b y język m ów iony zagarnął całą p rak ty k ę znaczącą; a co pociąga za sobą p ragnien ie, by wielość p ra k ty k znaczących ogarnąć m yślą redukcyjną, k tó ra zresztą może być zasadna w studiach nad językiem denotacyjnym . P o drugie, rozróżnienie w ypow iedź // tek st um ieszcza nas raz jeszcze w p erspek ty w ie m arksistow skiej, poniew aż ak centu je raczej w y t w a ­ r z a n i e s e n s u ni ż w y m i a n ę s e n s u (a wiadomo, że ośrodkiem zaintereso w ania lingw istyki stru k tu ra ln e j jest w łaśnie w ym iana sensu, inaczej nazyw an a kom unikacją). Nie red u k u jąc zatem tek stu do mowy oralnej, lecz zaznaczając, że niepodobna czytać go poza językiem , definiu­

jem y tekst, jako a p a ra t t r a n s - l i n g w i s t y c z n y , k tó ry red y stry - b u u je porządek języka, ustanaw iając m owę k om unikacyjną nastaw ioną na bezpośrednią inform ację, w relacji z różnym i ty pam i w cześniejszych lub synchronicznych w ypow iedzeń. T ekst jest więc w y t w ó r c z o ś c i ą , to znaczy: 1) Jego stosunek do języka, w k tó ry m jest usytuow any, jest red y- s try b u ty w n y (d estrukcyjno-konstrukcyjny), ro zp atryw any w inien być za­

tem raczej w kategoriach logicznych i m atem atycznych niż czysto lingw i­

stycznych. 2) J e s t p e rm u tacją tekstów , in ter-tek stualn ością: w przestrzeni jednego tek stu krzy żuje się i n eu tra liz u je w iele w ypow iedzeń, k tó re po­

chodzą z in ny ch tekstów . Z reasum u jm y zatem :

Rozw ażając te k st jako w y t w a r z a n i e i / l u b j a k o t r a n s f o r ­ m a c j ę , opow iadam y się za semiologią, k tó ra form alizow ać będzie raczej s t r u k t u r o w a n i e niż stru k tu rę .

Za przykład posłuży klasyczna powieść w początkow ym okresie swego kształtow ania się, a więc w m omencie, kiedy łatw o w niknąć w jej tw orze­

nie, jest to Jehan de S aintrée nap isan y w 1456 roku przez A ntoina de La Sale. Będziem y n a jp ie rw badać w ew nętrzn e tran sform acje tej powieści, tzn. na płaszczyźnie sy n tak sy te k stu (jego syntagm atyki). N astępnie usy­

tu u je m y nasz tek st w zbiorze tek stów epoki i przestud iu jem y jego stru k ­ turow an ie do tekstów zew nętrznych.

2. Analiza transformacyjna

W zoru dla naszych bad ań nie będziem y szukali w fonologii (na której opiera się lin gw isty ka stru k tu ra ln a), lecz w lingw istyce tran sfo rm acy j­

nej, znanej jako g ram aty k a g e n eraty w n a Chom sky’ego. J a k wiadomo, gram aty k a g e n eraty w n a może b yć p rzedstaw iona — w ychodząc od kor­

pusu składników i przy pomocy pew n y ch regu ł — w postaci algorytm u

(5)

g eneracji języka. P rzy po m n ijm y dw ie podstaw ow e zasady g ram aty k i ge- n era ty w n e j 1.

1) W edług Chom sky’ego GG [gram atyka generatyw na] je st „system em re g u ł”, k tó ry łączy znaki z in te rp re ta c jam i sem antycznym i” (N. Chomsky, Topics on the T h eo ry of G enerative Gram m ar, s. 18). Rozróżniając dwie s tru k tu ry : pow ierzchniow ą i głęboką, Chom sky zauw aża, że:

p o d staw ow ym fak tem , który u zasadnia rozw ój gram atyki g en era ty w n ej, jest n ie ­ zdolność struktury p o w ierzch n io w ej do w sk a za n ia sem an tyczn ie zn aczących re­

la c ji gram atycznych (tzn. do słu żen ia strukturze głębokiej) (...) struktura p o ­ w ierzch n io w a jest „ la b eled b ra c k e tin g ” i w ogóle strukturę głęb ok ą należy odróżnić od struktury p ow ierzch n iow ej.

Przenieśm y tę reflek sję na płaszczyznę s tru k tu ry dysku rsy w nej szer­

szej niż zdanie, w naszym p rzyp ad ku n a powieść. M ożemy wów czas za­

łożyć, że niezdolność jaw nej stru k tu ry powieści do w skazania sem an­

tycznie znaczących stru k tu ra ln y c h relacji je s t jed nym z podstaw ow ych faktów , k tó ry z jednej stro ny usp raw ied liw ia zastosow anie m etody tra n ­ sform acyjnej do studiów n ad powieścią, z drugiej zaś stro ny uzasadnia pole transfo rm acyjn e samej powieści.

2) D rugą p rzy d atn ą dla nas w łasnością analizy tran sfo rm acy jn ej jest fak t, że GG w ym aga r ó w n o w a ż n o ś c i elem entu przekształconego i rez u lta tu : 1) rów now ażności m orfem ów będących częścią jednej i tej sam ej klasy gram atycznej (bądź rów now ażności zdań w tekście), 2) rów no­

w ażności syntaktycznego otoczenia m orfem u (ew entualnie zdań), 3) rów ­ noważności sensu stru k tu ry w yjściow ej i s tru k tu ry tran sform o w an ej.

Do powyższego pojęcia m odelu generatyym ego dorzucim y m odyfikacje w prow adzone przez radziecką lingw istykę, szczególnie przez Szaum iana.

W rezultacie o trzym ujem y ap lik aty w n y m odel tran sfo rm acy jn y , o n a ­ stępu jący ch konsekw encjach:

1) Konieczne jest jasn e i ścisłe rozróżnienie w m odelu gen eraty w n y m dw óch płaszczyzn ab strak cji: k o m p e t e n c j i i r e a l i z a c j i . O trzy­

m am y to rozróżnienie, gdy strings [rządki, szeregi elem entów ] (którym i posługuje się Chomsky) zastąpim y k o m p l e k s a m i (którym i operuje Szaum ian). K o m p l e k s definiujem y jako uporządkow ane następstw o elem entów , który ch kolejność jest bez znaczenia. R elacja: s tru k tu ra kom ­

1 Spośród w ie lu teorii tra n sform acyjn ych p o w o łu jem y się raczej na teo rię H arrisa (transform acja jako relacja m ięd zy zdaniam i), a zw łaszcza na a p lik a ty w n y m odel tran sform acyjn y Szaum iana. M otyw u jem y taki w ła śn ie w yb ór fak tem , że d w ie te teo rie realizu ją najbardziej k o n sek w en tn ie sw o je teoretyczn e założen ia oraz w y d a ją się nam najbardziej przyd atn e do form alizacji tek stu szerszego n iż zd an ie i p osiad a­

jąceg o sw o je struktury en gros (jak np. pow ieść). U C h om sk y’ego zresztą o w e teo re­

ty czn e założenia, n a w et jeśli w y d a ją się ukryte, są w p rzew ażającej m ierze ta k ie sa m e jak u jego poprzedników .

(6)

pleksów // s tru k tu ra strings jest rów now ażna relacji: kom petencja // re ­ alizacja. G dy m ów im y zatem o układzie kom pleksów w tekście, z n ajd u je­

m y się n a płaszczyźnie kom petencji.

2) W ap lik aty w n y m m odelu g eneraty w n y m rozróżnia się dw a rodzaje reg u ł g en eracji kom pleksów : 1) regu ły form ow ania kom pleksów, 2) reg uły tra n sfo rm ac ji kom pleksów . P od staw ą form ow ania kom pleksów jest ope­

ra c ja zw ana a p l i k a c j ą (o używ aniu tej operacji w logice m atem a­

tycznej p a trz H. B. C urry, R. Feys, C om binatory logic. T. 1. A m sterdam 1958). P rz y pom ocy aplikacji o trzy m u je się różne kom pleksy, przeto m odel a p lik aty w n y nie p o trzeb u je ju ż regu ł tran sfo rm acji kom pleksów ; dokonuje on tran sfo rm acji w sposób, b y ta k rzec, a u t o m a t y c z n y . W m odelu C hom sky’ego zaś — ja k w iadom o — tran sfo rm acja dana jest z góry, a rb itra ln ie , w skończonej liczbie reguł.

3) I dalej, m odel ap lik aty w n y zakłada, oprócz klasy m ożliw ych zdań, także klasę m ożliw ych w yrazów [base com ponents, phrase m akers]. R a­

chunek kom pleksów i w yrazów m ożna w ap lik atyw ny m m odelu g en era­

ty w n y m p rzed staw ić jako dw a hom om orficzne gen erato ry : gen erato r kom ­ pleksów i g en erato r w yrazów . In te rak c ja ty ch dwóch generatorów w p ro ­ w adza pojęcie g e n e ra to ra „ tra n sfo rm a t” 2. Podw ojenie w y n ik a zaś ze sta tu su w yrazów i zdań, p rzynależnych do dw óch różnych s tru k tu r: kom ­ petencji [com petence] i realizacji językow ej [performance]. Rozróżniam y status kom petencji w yrazow ej i k om petencji zdaniow ej oraz statu s re ­ alizacji w yrazow ej i realizacji zdaniow ej. Model tran sfo rm acy jn y stoso­

w any je s t więc m odelem o dw óch płaszczyznach (o owym schem acie p atrz S. K. Szaum ian, Трансформационная грамматика и аппликативная поро­

ждающая модель, w p racy zbiorow ej: Трансформационный метод в стру­

ктурной лингвистике. Москва 1964):

g en erato r

kom pleksów 1 ^

G enerator j I w yrazów

k o m p eten cja m echanizm ^ kom petencja zdaniow a_______ ; transk o d ow an ia j w yrazow a

I realizacja zdaniow a

i realizacja

! w yrazow a

S ch em a t 1

2 [G enerator w y ra zó w m o d elu je r ela c je m ięd zy jed n ostk am i na p aradygm atycznej osi język a, generator k o m p lek só w — na osi syn tagm atyczn ej. Transform ata — rządek (szereg), p ow stający w w y n ik u za sto so w a n ia transform acji.]

(7)

Jakie korzyści przynosi nam ta k zdefiniow ana analiza transform acyjna, gdy zastosujem y ją do studiów nad p rak ty k am i sem iotycznym i, k tóre są nieredukow alne do języka denotacyjnego? Czy analiza tran sfo rm acy jna dostarczy podejścia k o m p l e m e n t a r n e g o m etodzie stru k tu ra ln ej w form alizacji tego, co w naszej k u ltu rze nazyw ane jest „ lite ra tu rą ” ?

Rozszerzenie m etody tran sfo rm acy jn ej staw ia przede w szystkim pro­

blem zachow ania sensu podczas tran sfo rm acji. T ransfo rm acja (gram atycz­

na) istnieje tylko wówczas, gdy elem ent przekształcony i rez u lta t posia­

d ają rów now ażny sens. G dy badam y zatem ju ż nie język denotacyjny.

lecz w ypow iedź „literack ą” — n asu w ają się dw a py tan ia: 1) Czy dw ie w ypow iedzi (ew entualnie dw ie sekw encje wypowiedzi), uznane za różne n a płaszczyźnie signifiant, m ożna trak to w ać jako rów now ażne n a płasz­

czyźnie sig n ifié ? Czy raczej jak a logika (jaka ideologia) d y k tu je (przesą­

dza) ową rów now ażność? 2) Skoro w ypow iedź literacka, a ty m bardziej s tru k tu ra powieściowa, jest z racji swego przeznaczenia i ze sw ojej s tru k tu ry s t a w a n i e m s i ę , p r o c e s e m , to w jakiej m ierze i w sto­

sunk u do jakiego ty p u w ypow iedzi literackiej m ożna m ówić o różnow aż- ności sensu bez w zględu n a — i m im o tran sfo rm acji?

L ingw istyka zdaje się nie dostrzegać pierw szego pytania, a odpowiedź n a nie staje się nagląca, gdy analiza tran sfo rm acy jn a przekształca się w m e t o d ę transfo rm acy jn ą. W ydaje się nam zatem , że owa rów no­

ważność signifié m im o różnicy sign ifia nt jest zw iązana z tym , co m ożna nazw ać m yślą logocentryczną, czyli ideą identyczności z sobą i tego „co- -się-chce-pow iedzieć”, k tó re w w ypow iedzi literackiej przy b ierają form ę podstaw ow ego w ym ogu praw dopodobieństw a. W łaśnie ten wym óg sensu (a w w ypadku lite ra tu ry — praw dopodobieństw a) zakłada rów now ażność signifié niezależnie od różnicy signifiant. Inaczej mówiąc, m odel tra n s fo r­

m acyjny (rów noważność elem entu przekształconego i rezultatu ) jest w aż- ПУ jedynie na płaszczyźnie sensu (mówienia) i praw dopodobieństw a (retoryki).

Jeśli przebadam y teraz płaszczyznę syn tag m aty k i n a rracy jn ej, zaobser­

w ujem y, że ugrupow anie sekw encji, porządek w y d arzeń i gra ak ta n tó w (rozróżnienie: a k ta n t // ak tor p rzejm u jem y od A. J. G reim as, S ém a n tiq u e structurale) p rzed staw iają ewolucję, rozw ój, zm ianę. Je h a n de S a in tré jest n a początku zw ykłym paziem, pod koniec staje się sław nym w ojow ­ nikiem ; Pani, szlachetna i tajem nicza n a początku, przem ienia się w podłą i zasługuje n a potępienie n a końcu powieści etc. M utacja ta jed n a k nie zachodzi n a płaszczyźnie sig n ifié ; jest m u ta c ją s i g n i f i a n t n a r r a ­ c y j n e g o (stru k tu r realizacji), fig u r i układów opow iadania, ale nie sięga signifié, n a k tó ry m o p arta jest organizacja n a rra c ji (stru k tu ry k om p e­

tencji). S ig n ifié k o n sty tu u je to, co reto ry k a klasyczna m ogła była nazw ać m orałem książki, czy też to, co dzisiaj nazyw a się „przesłaniem ” w y po-

(8)

wiedzi. N a końcu powieści, tak jak na początku, o d najdujem y owo p r z e ­ s ł a n i e , ó w m o r a ł , to stałe s i g n i f i é , k tóre p rzecinają cały tek st m im o pozornej tran sfo rm acji kodu w ypow iadawczego. Będziem y zatem m ów ili o tekście powieściowym jako o t e k ś c i e z a m k n i ę t y m , a do­

wód te n będzie drugim arg um entem przem aw iającym za m ożliw ością za­

stosow ania m odelu transform acyjnego do analizy powieści.

3. Tekst zamknięty. Początkowe programowanie struktury powieściowej T ekst Jeh a n de Sa in tré rozpoczyna w stęp, k tó ry fo rm u łu je (przed­

staw ia) cały tok opow iadania: A ntoine de La Sale w i e , że jego tek st i s t n i e j e („trzy h isto rie ”) i p o c o istn ieje (przekaz skierow an y do Je an d ’A njou). Zapow iedziaw szy swój zam iar i adresata, zaw iązuje w dw u ­ dziestu w ierszach pierw sze o g n i w o (term in użyty przez Szkłowskiego w stu dium O budow ie now eli i powieści, w : Théorie de littérature. É d i­

tion du Seuil, 1965), k tó re obejm uje całość tek stu i prog ram u je go jako środek swego rodzaju w ym iany, a więc jako znak: ogniwo to zaw iera relację: w y p o w i e d z i a n e (przedm iot w ym iany) // a d r e s a t (książę czy po p ro stu czytelnik). Należy jeszcze opowiedzieć, to znaczy szczegóło­

wo w ypełnić to, co już przed rozpoczęciem pisania jest przem yślane, w ia ­ dome — „historię, k tó ra toczy się od słow a do słow a” .

T eraz może być podany t y t u ł — „I po pierw sze h isto ria fałszyw ej pani des Belles Cousines i de S a in tré ” — w ym aga to drugiego ogniwa, tym razem umieszczonego na płaszczyźnie tem atycznej przekazu. A. S.

opow iada w skrócie całe życie Je h a n a de S ain tré aż do śm ierci („jego zejście ze św ia ta ”, s. 2). Znam y ju ż zatem koniec historii. Jeszcze przed i rozpoczęciem opow iadania podane zostało jego zakończenie. W yelim ino­

w ane zostaje przeto w szelkie zainteresow anie anegdotą: pow ieść będzie w ypełnieniem cyklu życie — śm ierć i w pisyw aniem fab u larn y ch o d- s t ę p s t w [écarts] (niespodzianek), k tó re jed n ak nie niszczą centralnego cem entującego całość ogniw a tem atycznego: życie—śmierć. Tekst posiada tem atyczne osie: je st to gra m iędzy dw iem a w yłączającym i się opozy­

cjami, k tó ry ch nazw a zm ienia się (w ystępek—cnota, m iłość—nienaw iść, pochw ała—k ry ty k a : i ta k np. w tek stach rzym skich, bezpośrednio po apo- logiach p an i—w dow y n a stę p u ją m izoginiczne w ypow iedzi św. H iero ni­

ma), ale k tó re zachow ują tę sam ą sem iczną oś (pozytyw ne—negatyw ne).

Opozycje te w y stęp u ją n a przem ian, ograniczone jedynie p ierw o tn y m praw em w y ł ą c z o n e g o ś r o d k a , a więc nieunikniony jest w ybór b ą d ź jednego, b ą d ź drugiego członu („bądź” u żyte jest w znaczeniu wykluczaj ącym ).

Ale nieredukow alność p rzeciw staw nych term in ó w w ystęp u je w po­

wieści jed y n ie o tyle, o ile dystan s m iędzy nim i je s t w ypełniony przez

(9)

dw uznaczne połączenia semiczne. Tok opow iadania w yznacza pierw otnie rozpoznana opozycja życie—śmierć, m iłość—pogarda; zostaje ona n a ty c h ­ m iast zepchnięta w p r z e d t e m , by w t e r a z zastąpiła ją sieć w y ­ pełnień oraz łańcuch odchyleń, k tó re rozpięte ponad dw om a przeciw ­ staw nym i biegunam i, dążąc do syntezy, zn a jd u ją w yraz w figurze u d a ­ w a n i a czy m a s k i . N egacja więc dokonuje się przez afirm ację dw oisto­

ści: w ątp liw a p o z y t y w n o ś ć zastępuje ustaw ione przez tem atyczne ogniwo powieści w ykluczanie się dw óch członów w tak i sposób, że otw ie­

rająca i zam ykająca powieść d y s j u n k c j a , u stęp u je m iejsca t а к — n i e (nie-dysjunkcji). Na w zór tej fu n kcji o rganizują się w powieści w szystkie figury, k tó re m ożna podw ójnie odczytać: podstępy, zdrady, cu­

dzoziemcy, herm afrod y ty, w ypow iedzenia o dw ojakim znaczeniu bądź 0 podw ójnym przeznaczeniu (na płaszczyźnie powieściowego signifié), h e r­

by, zaw ołania (na płaszczyźnie powieściowego signifiant). Ta fun k cja nie- -dysjunkcji, fu n k cja p o d w o j e n i a pro gram uje powieść od początku 1 bez niej opow iadanie byłoby niem ożliwe.

ompozy­

cyjne książki n a nowo podejm uje jej ukończenie stru k tu ra ln e. Pow ieść kończy się w ypow iedzeniem aktora, który, po doprow adzeniu historii swego b o h atera S ain tré aż do m om entu u k aran ia P ani, przery w a opo­

w iadanie i obwieszcza koniec: „I tu ta j zacznie się koniec tej opowieści...”.

W ięc „h isto ria” może być uw ażana za zakończoną, kiedy zostaje za­

m knięte jedno z ogniw (rozwiązana jed n a z opozycyjnych diad), k tó rych serię odtw orzyła początkow a program acja. O gniwem ty m je st potępienie Pani, co oznacza potępienie dwuznaczności. W tym m iejscu opow iadanie z atrzy m uje się. Ale stru k tu ra ln e ukończenie raz jeszcze zam anifestow ane przez konkretyzację podstaw ow ej fig u ry tek stu (opozycyjna diada i jej relacja z n ie-dysjunkcją) nie w ystarcza, aby w ypow iedź a u to ra stała się zam kniętą. N apraw dę to zatrzym anie w prow adza do w ypow iedzenia po­

wieściowego pojaw ienie się w ytw arzającej je teraz, n a tej oto stronie, pracy. Now y rozdział „A k to r” sygnalizuje drugie — praw dziw e — pod­

jęcie końca. „I tu ta j nadam koniec książce o ow ym bardzo dzielnym kaw alerze, k tó ry ...”. Kończy powieść k ró tk ie opow iadanie o opow iadaniu sprow adzające w ypow iedzenie do a k tu pisania („napisałem tę książkę — m ów i S ain tré — k tó rą jak o list W am przesyłam ...”) i zastępujące czas przeszły m ów ienia czasem teraźniejszym pisania: „I o ty m obecnie, Mój W ielce Szanow ny Panie, n ik t w am nie pisze...” .

I ta k u schyłku średniow iecza A ntoine de La Sale podw ójnie kończy sw oją powieść:, jako opow iadanie (struk tu raln ie) i jako w ypow iedź (kom ­ pozycyjnie), ale i to kom pozycyjne zam knięcie w swojej naiw ności czyni oczyw istym fu n d am en taln y fakt, k tó ry później zatai lite ra tu ra b u rżu azy j-

(10)

na. A m ianow icie, iż powieść m a podw ójny statu s: jest f e n o m e n e m lingw istycznym (jako opow iadanie) a zarazem w ypow iedzeniow ym o b i e ­ g i e m (jako list, litera tu ra ); fakt, że jest ona opow iadaniem , jest tylko pew nym w cześniejszym — aspektem tej podstaw ow ej własności, że n a- l e ż y ona do „ l i t e r a t u r y ” . I oto jasn a staje się różnica m iędzy pow ieścią a opow iadaniem : powieść jest ju ż „ lite ra tu rą ”, a m ianow icie p roduktem m owy, przedm iotem (wypowiedzeniowym ) w ym iany z w łaści­

cielem (autor), z w artością i z odbiorcą (publiczność, adresat). Zakończenie opow iadania zbiegło się z zam knięciem się ogniwa. Koniec powieści, p rze­

ciw nie, nie zatrzym uje się n ą ty m zakończeniu. Pod koniec powieści, często w form ie epilogu, pojaw ia się in stan cja m owy, zw alniając n a rra ­ cję i w ykazując, że najw ażn iejszą jest ta ko n stru k cja słowna, opanow ana przez podm iot, k tó ry mówi.

Zakończenie powieści jako o p o w i a d a n i a jest reto ry czny m pro­

blem em polegającym n a pow tórzeniu fig u ry program ującej, k tó ra otw iera powieść. Dokończenie pow ieści jako literackiego fak tu (zrozum ienie jej jako w ypow iedzi = znaku) je st problem em społecznej prakty ki, k u ltu ­ row ego tekstu, i polega n a k o n fro n tacji m ów ienia (produktu, dzieła) z jego śm iercią — pism em (produktyw nością tekstow ą). W ty m m om encie p oja­

w ia się trzeci sposób rozum ienia książki: ju ż nie jako fenom enu (jako opow iadania) czy lite ra tu ry (jako wypowiedzi), ale jako p r a c y . A ntoine de La Sale nie jest oczywiście o bjęty ty m znaczeniem . T ekst społeczny, k tó ry n astęp u je później, usu w a ze sceny w y tw arzan ie i zastępuje je t przez w y tw ó r (rezultat, w artość): państw o l i t e r a t u r y staje się p a ń ­ stw em w a r t o ś c i h a n d l o w e j . L ite ra tu ra zaciem nia, to co A ntoine de La Sale półśw iadom ie realizow ał, tj. d y skursyw ne źródła fak tu litera c ­ kiego. Dopiero zakw estionow anie burżuazyjnego tek stu społecznego um oż­

liwi podanie w w ątpliw ość „ lite ra tu ry ” (wypowiedzi) przez pojaw ienie się w tekście pracy piśm ienniczej.

Tym czasem owa fu n k cja pisania jako pracy niw elującej przed staw ia­

nie (fakt literacki) — choć często w y stęp u je w tekście i jest łatw a do odczytania — pozostaje u tajo n a, nie zrozum iana i nie w ypow iedziana. Dla A. S., tak ja k i dla każdego pisarza ta k zwanego „realistycznego”, pisanie j e s t to słowo jako praw o (bez m ożliw ej transgresji).

Z tego, co odkryliśm y w sam ym tekście Jehana de Saintré, a m iano­

wicie, że początkow a prog ram acja powieści je st podjęta po serii tra n sfo r­

m acji — któ re badać będziem y później — przez ukończenie s tru k tu ra ln e [finition structurale], m ożem y w yciągnąć n astęp ujący w niosek: możliwość tej tran sfo rm acji d a n a je st — poza rozdw ojeniem sem antycznego syste­

m u powieści n a signifié i sig n ifia n t n a rra c y jn e — rów nież dzięki sw oi­

stości tej n i e - d y s j u n k c y j n e j d i a d y , k tó ra o tw iera i zam yka powieść. Innym i słowy, pow ieściow y d u a l i z m , k tó ry jest am biw a-

16 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1972, z . 4

(11)

lentny, a jako tak i dany od początku w signifié n a rra c y jn y m (w pod­

w ójnej grze pisarza jako- A utora i A ktora, w w ypow iedzi „zakłam anej”

Pani, w podw ójnych fig urach udaw ania m aski, h e rm a fro d y ty itd.) za­

kreśla pole d y n a m i c z n e j , t r a n s f o r m a c y j n e j m yśli. Ju ż sam rodzaj tego d u a l i z m u zaw iera w zarodku proces, zmianę. Pow ieściow a nie-d y sju n k cja podobna jest do tria d y — z jednej stro ny a firm u je dia- dyczną opozycję p o z y t y w n e—n e g a t y w n e (życie—śm ierć, m i­

łość—nienaw iść itd.), ale z drugiej stro n y um ieszcza całą ową opozycję w am biw alentnej syntezie (tak—nie, sobow tór, m aska, zdrada itd.) — stąd jej ewolucjonizm , k tó ry przypom ina heglow ską spiralę. Pole rozw oju n ie-d ysjun k cji jest polem troistym , czyli h ierarchicznym : zakłada ono, że opozycja dwóch term inów jest zdom inow ana przez trzeci (przez am biw a­

len tn ą syntezę lub przekroczenie opozycji w am biw alentnej, przew artościo­

w anej całości). W przeciw ieństw ie do epiki, k tó ra b y ła u stru k tu ro w an a n a diadzie sym etrycznej, powieść — przez sw oją n ie-d y sju n k cy jn ą fu n k ­ cję — jest u stru k tu ro w an a n a diadzie asym etrycznej. J e st w ty m po­

dobna do „dualizm u koncentrycznego”, k tó ry L évi-S trauss przeciw staw ia

„dualizm ow i d iam etraln em u ” [Claude L évi-S trauss, C zy istnieją or­

ganizacje dualistyczne, w : Antropologia strukturalna. W arszaw a 1970, s. 201— 235].

Chociaż n ie-d y sju n k c y jn a (am biw alentna, koncentryczna) fu n k cja po­

w ieści w ystęp uje zarów no n a początku, jak i na końcu te k stu i zapew nia w te n sposób rów now ażność sensu m iędzy elem entem przekształconym i rezultatem , zapew nia też pow ieściow em u w ypow iedzeniu dialektykę bardziej sub teln ą niż dialek tyk a epopei. W m om encie tran sfo rm acji owa nie-d y sju n k cja w ym aga pojaw ienia się czynnika, k tó ry t r a n s f o r m u j e n a rra c ję w m ocnym sensie tego słowa, to znaczy obala ją, zm ienia w jej przeciw ieństw o jednakże nie odejm ując jej podobieństw a z początkow ą program acją (elem entem przekształconym ). Możliwość czy lepiej sty m u lat tego obalenia jest więc d a n y w samej funkcji powieściowego w ypo­

w iedzenia, jako że w ypow iedzenie owo jest am biw alentne i asym etryczne.

A sym etria i am biw alencja, o który ch tu mowa, opuszczają, by ta k rzec, swój rdzeń sem antyczny i — dzięki przetw orzeniu z jednej stro n y i n t r y - g i, a z drugiej a k t a n t ó w — ro zw ijają się i objaw iają n a płaszczyźnie sy n tagm aty ki n a rra c y jn e j. To nadokreślenie [sur dé term ination] sensu przez kontekst, dokonyw ane przez n ie-d y sju n k cję (dualizm koncentryczny) na m yśli powieściowej, w skazuje n a teologiczny c h a ra k te r tej m yśli jak i całej epoki, k tó rą m yśl ow a w łada: a to poprzez fan tazm aty czy dziennikarstw o, polityczną reto ry k ę czy scjentystyczną ideologię. H ierarchiczna i triady cz- na, m yśl owa jest religijna, chociaż relig ijn a fałszyw ie, co, być może, po­

zw ala nam orzec, że jest ona, teologią zgrom adzoną i grom adzącą, a zatem ,

(12)

że um ieszcza się ona na granicy (na w yjściu) teologicznym . W rzeczyw istości s tru k tu ra powieściowa (stru k tu ra znaku) — chociaż zm ierza do rozw oju (sig n ifia n t) i do celu (signifié) — nie t w o r z y „nowego” , ale re p ro d u ­ kuje się zm ieniając się w odstępstw o [l’écart] od tego, co nazw ano „ a rb i­

tra ln e ” znaku (rozziew m iędzy sign ifia n t i signifié). T ran sform acja je st m anifestacją n ie-d y sju n k c ji w yznaczającej stosunek signifiant do signifié w obrębie m odelu znaku oraz w obrębie m odelu wypow iedzi, k tó ra jest zw iązana z ty m sam ym ideologemem.

Dualizm powieściowy, jako n ie-d y sju nk cy jny , stw orzył c z a s (już nie t r w a n i e epickie) i narzuca m yśli problem atyczność c z a s o w o ś c i . Można powiedzieć, że c z a s istn ieje tam , gdzie istnieje dwuznaczność.

N ieprzypadkow o naukow e pojęcie tran sfo rm acji w lingw istyce tra n s ­ form acyjnej pojaw iło się — w ram ach tej cywilizacji, k tó rą m oglibyśm y nazw ać „pow ieściow ą” — w m om encie kiedy powieściowy sposób m yśle­

nia (funkcja n ie-d y sju n kcy jn a) zaw ładnął naszym horyzontem in te le k tu a l­

nym. Z owej fu n k cji w yw odzi się rów nież analiza tran sform acy jna, jest zatem naukow ym zw ierciadłem tej w ypow iedzi, w k tó rą od ponad sześciu w ieków zostało uchw ycone nasze m yślenie. O dw rotnie nato m iast zasto­

sowana do te k stu powieściowego analiza tran sfo rm acy jn a odsłania swój pseudodynam izm : rów now ażność sensu, k tó ry zawęźla powieść (progra­

m uje ją i kończy), objaw ia w b rew w ew n ętrzn y m transform acjom złudn ą stronę powieściowego „dynam izm u”, i w konsekw encji, wszelkiego d y n a ­ m izm u przedstaw iającego, ekspresyjnego, „literackiego” , k tó ry pom ija p ro ­ blem w y tw arzan ia sensu (w ytw arzania w ypow iedzi). W ypowiedź pow ie­

ściowa jest także, chociaż inaczej, zam knięta, statyczna i zatrzy m ana ja k wypow iedź epicka. „D ynam izm ” jej spaja zarów no p o d m i o t (piszący), który w yraża signifié poprzedzające sw oją ekspresję, jak i zasadę tej e k s p r e s j i , k tó ra fu n d u je sam znak. Ale w ypow iedź powieściowa, tak a jaka jest, w sw ych ograniczeniach w y rażania i n aw et dzięki nim , dosko­

nale poddaje się analizie tran sfo rm acy jn ej, być może zresztą, je s t ta k z wszelkim przedstaw ianiem i z w szelkim fantazm atem ,

Inaczej jest, gdy tek st rezygnując z przedstaw iania, staje się w pisa­

niem swojego własnego tw orzenia. W naszej k u ltu rze ta k jest u M al- larmégo, L autréam onta, Roussela. Ten rodzaj produktyw ności tek sto ­ wej — wówczas, gdy p r z e c i n a przedstaw ienie (i sens) — nie je st już w yrażalny przez analizę tran sform acyjną.

Niech powyższe uw agi uspraw ied liw ią użycie m odelu tra n sfo rm ac y j­

nego w celu przedstaw ien ia tran sfo rm acji powieściowej syntaksy. A nalo­

gicznie do aplikatyw nego m odelu transform acyjnego zdania, m odel po­

wieści przedstaw ia się n a s t ę p u j ą c o :

(13)

in tertek stu aln o ść

I

g enerato r ak tan tó w ^ g en erato r kom pleksów

— i n a rra c y jn y c h

r

aktorzy cy taty

plagiaty sytuacje n a rracy jn e

S ch em at 2

K om pleksy n a rra c y jn e są w syntagm atyce powieści sekw encjam i, któ­

re odpow iadają różnym sytuacjom n arracy jn y m . W yrazom w schem acie I odpow iadają aktanci (definiow ani przez G reim asa jako posiadający sta­

tu s m etalingw istyczny). W skutek ich w zajem nej tran sfo rm acji arty k u łu je się to ogrom ne zdanie, jak im jest opow iadanie.

Dwom typom s tru k tu r: kom petencji i realizacji, odpow iadają: geno- -tek st, to jest poziom, na k tóry m tek st jest m yślany, transform ow any, tw orzony, generow any, oraz feno-tekst, to je st płaszczyzna tek stu doko­

nanego, zjaw iska tekstow ego, owego residuum , w k tó ry m chyboce się proces tw orzenia, a k tó ry jest zawsze m n i e j s z y niż proces tra n sfo r­

m acji poprzedzający p rodukt.

Na płaszczyźnie g en o-tek stu zbudujem y — w form ie d r z e w a — g r a f i k tran sfo rm acji ak tan tó w i kom pleksów.

Nie będziem y tu ta j m ów ili o tran sfo rm acji serii aktantów . W spomi­

nam y krótko o tran sfo rm acji kom pleksów n a rra c y jn y c h i w ty m celu podzielim y je na trz y kategorie:

1) A diun k to r [adjoncteur] je s t syntagm atem narracy jn y m , k tó ry łączy się z aktantem , w yw ołując dw a rodzaje zm ian: albo a k ta n t zachow uje sw oją fun k cję „rzeczow nika” w syntagm atyce opow iadania, wówczas ad iunktor nazw iem y k w a l i f i k a c y j n y m Aq, albo a k ta n t zm ienia statu s rzeczow nikow y i w łącza się w sy ntag m at ty p u czasow nikow ego — wówczas nazw iem y go p r e d y k a t y w n y m Ap. W szystkie a d i u n k- t o r y k w a l i f i k a c y j n e Aq b ędą w powieści syntagm atam i, k tó re o kreślają ak tan ty , zanim jeszcze rozpoczęła się w łaściw a a k c j a opow ia­

dania. A d i u n k t o r a m i p r e d y k a t y w n y m i Ap b ęd ą syntagm a- ty, k tóre w prow adzają c z a s o w n i k opow iadania: akcję. A diunktor p red y k aty w n y odgryw a dw ojaką rolę: bądź posuw a naprzód akcję n a r­

rac y jn ą (różne b itw y de Saintré), bądź obala n a rra c ję i n adaje jej znacze­

nie przeciw staw ne tem u, jakie m iała na początku (ksiądz w y jaw ia d w u ­ licowość Pani).

(14)

2) K om pleks n a rra c y jn y i d e n t y f i k a t o r (I) [iden tificateur] : będą to kom pleksy oznaczające m iejsce, czas m odalność n arracji.

3) K om pleks n a rra c y jn y konek to r (K) [connecteur] : jest to w ypow ie­

dzenie nadaw cy, k tó ry objaw ia się jako podm iot w yrażen ia i organizuje opow iadanie w edle swej w oli: k o n ty n u u je bądź p rzery w a nieskończoną generację syntag m ató w nom inalnych czy syntagm atów w erbalnych. W te k ­ stach w spółczesnych, kom pleks k onektor przy b iera form ę uzasadnienia przyczynow ego (psychologicznego, społecznego, moralnego). W powieści A. de La Sale pojaw ia się rap to w n ie: arb itraln ie, bezpodstaw nie, bez m otyw acji albo jako n aiw ne tłum aczenie się.

Oto schem at g eneracji kom pleksów n a rracy jn y ch :

O ile form u ła owa przed staw ia proces tran sfo rm acji kom pleksów n a r ­ racyjnych w ew n ątrz te k s tu powieści, nie w y jaśn ia jednakże, dlaczego jeden kom pleks może być kw alifikacyjny, a inny p reày k aty w n y , nie w y ­ jaśnia też, dlaczego kom pleks może n adać powieści tok postępujący, a i n ­ ny może ją skierow ać w stro n ę przeciw ną. Podejście takie nie odzw ier­

ciedla rów nież specyfiki odróżniającej pew ien rodzaj tek stó w od innych (np. pow iastki od powieści), a także szczególnego usytu ow ania tego tek stu w całości tekstó w danej k u ltu ry .

Oczywiste jest, że analiza tran sfo rm acy jn a, jako złączona z m yślą o znaku, nie może uchw ycić w szystkich ty ch właściwości, poniew aż zakła­

da dychotom ię: s ig n ifia n t/ / signifié oraz uważa, że tran sfo rm acja signi­

fiant je st m ożliw a wówczas, gdy jest otoczona przez rów now ażność (nie­

zmienność) signifié (problem u k ry te j ideologii w gram atyce generatyw nej rozw ijam y gdzie indziej.) S ygnalizujem y więc ograniczenia AT: powyższa analiza m a tę zaletę, iż zdaje spraw ę z m u tacji w ew nątrz s tru k tu ry zam kniętej, nie może je d n a k uchw ycić u w ik łan ia owej stru k tu ry w tek st społeczny czy historyczny.

(15)

4. Intertekstualność. Tekst jako ideologem

Z m ienim y przeto analizę tran sfo rm acy jn ą w m e t o d ę t r a n s f o r ­ m a c y j n ą i rozw ażym y poszczególne sekw encje (lub kody) określonej stru k tu ry tekstow ej jako „ tra n sfo rm a ty ” sekw encji kodów zapożyczonych z innych tekstów . S tru k tu ra powieści francuskiej w XV w iek u może być zatem rozw ażana jako rez u lta t tran sform acji w ielu innych kodów: scho­

lastyki, poezji dw orskiej, ustnej (reklam ow ej) lite ra tu ry m iejskiej, k a rn a ­ w ału. M etoda tra n sfo rm ac y jn a prow adzi n as przeto do u sy tuo w ania stru k ­ tu ry literack iej w całości społecznej, rozw ażanej jako całość tekstow a.

Tekstow ą in terak cję, k tó ra w y tw arza się w ew n ątrz jednego tekstu, n a ­ zyw am y i n t e r t e k s t u a l n o ś c i ą . Dla podm iotu poznającego in te r­

tekstualność je st pojęciem , k tó re w skazuje, w jak i sposób tek st odczytuje historię i um ieszcza się w niej. K o n k retn y sposób realizacji in te rte k stu a l- ności w określonym tekście da głów ną ch ara k te ry sty k ę („społeczną”,

„estety czn ą”) s tru k tu ry tekstow ej.

Tak w ięc w Jehanie de S aintré s c h o l a s t y k a d y k tu je sposób, w jak i książka jest podzielona na rozdziały i podrozdziały, a także dydak­

tyczny to n au tora, liczne w zm ianki o akcie pisania czy wskazówki, co do sposobu p o p raw ian ia tekstu, k tó re A. de La Sale daje w sam ym rękopisie.

P o e z j a d w o r s k a przenika w raz z rolą, jak ą odgryw a Pani, jako zsakralizow any ośrodek hom oseksualnej społeczności, k tó ra odnajduje w łasny obraz w ślepym dążeniu do bezzwłocznej przem iany K obiety w Dziewicę. O dsyłam y tu do badań N elli’ego o erotyce tru b ad u ró w , k tó re w y ja śn ia ją w łaściw y sens poezji dw orskiej: sens, którego dw uznaczność o dkryw a nam Jehan de Saintré.

Głos m iasta — w k tó rym około XV w ieku ostatecznie ożywi się życie handlow e — rozbrzm iew a w powieści w r e k l a m o w y c h w y k rzy knie- niach kupców : owe „blesons'’ 3 (słowo „blâme" oznaczało początkowo „po­

chw ałę”) to rodzaj pochw ał w prow adzających w tek st powieści ekono­

m iczny tek st epoki. Dzieląc zasadniczą fu n kcję powieściowej w ypow ie­

dzi — n ie-d y sju n k cję — p rzem ieniają się, w całości książki w w ypow iedzi am b iw alen tn e: n ie pochw ały i nie nagany, lecz i te, i te naraz.

I w końcu w ypow iedź k a r n a w a ł o w a odgryw a w stru k tu rz e po­

wieści w ażną rolę. Proces ten je st bardzo widoczny u R abelais’ego: k alam ­ b u ry , qui pro quo, zdania bez końca, śmiech, p ro blem atyk a ciała i seksu, w y k rętu , m aski, p rzenik ają książkę, aż do tego czasu tra k to w a n ą jak rzecz sakralna. Pow ieść staje się przeto książką (do-tego czasu up rzy w ile­

3 [Słow o „b leso n s” oznaczało w w . X IV —X V ró w n ież z a ch w a la ją ce okrzyki kupców .]

(16)

jow any p ro d u k t scholastyki), scalającą głos m iasta, pieśń dw orską i k a r­

naw ałow y śmiech, by tylko w spom nieć niek tó re z ty ch w ypow iedzi, któ ry ch pełno w epoce. A. de La Salle zapożyczył od k arn aw ału przede w szystkim grę ról i m echanizm m aski.

A zatem owe różne w y p o w i e d z e n i a , odnalezione a p o s t e r i o - r i przez naszą analizę w różnych w cześniejszych lub synchronicznych w ypow iedziach, teraz — rozw ażane w nowej stru k tu rz e — zm ieniają zna­

czenie. W m aterii tek stu powieściowego — z jego nie-d y sju n k cją, z jego tran sfo rm acy jn y m ch arak terem — scholastyczne w ypow iedzenie, m aska, reklam ow e okrzyki p rzen ik ają się w zajem nie i w y tw a rz a ją a m b i w a ­ l e n t n ą c a ł o ś ć . T a now a całość przeciw staw ia się całościom w yjścio­

w ym . Spełnia funkcję, k tó ra w iąże ją z innym i m an ifestacjam i epoki w za­

kresie w ypow iedzi, i fu n k cja owa spraw ia, iż nadchodząca era re n e ­ sansu posiada bardziej czy m niej określoną jedność w ypow iedzi odróż­

niającą ją od poprzedniej epoki.

Tę w łaśnie w spólną funkcję, k tó ra w przestrzeni in te rte k stu a ln ej w iąże k onk retn ą s tru k tu rę (np. powieść) z innym i s tru k tu ra m i (np. w ypow iedzi nauki) — nazyw am y i d e o l o g e m e m . Ideologem danego tek stu de­

fin iu je się przez jego relację z innym i tekstam i. Pow iem y zatem , że nazyw ać będziem y i d e o l o g e m e m sprzężenie danej organizacji te k ­ stow ej (danej p rak ty k i sem iotycznej) z ty m i w ypow iedziam i (sekw encja­

mi), k tóre p rzy sw aja ona sw ojej p rzestrzeni lub do któ ry ch odsyła w p rze­

strzeń tekstów zew n ętrzny ch (p rak ty k sem iotycznych). Ideologem je st tą fu n k cją in tertek sto w ą, k tó rą — „zm aterializow aną” — m ożna odczytać na różnych płaszczyznach s tru k tu ry każdego tekstu. Sw oje w spółrzędne historyczne i społeczne daje on w szystkim tekstom , przez jak ie przebiega.

Nie idzie tu ta j o późniejsze niż analiza postępow anie w y jaśniające i in te r­

pretacyjne, k tó re „w yjaśn iało by ” jako „ideologiczne” to, co uprzednio było

„znane” jako „lingw istyczne” . T rak to w anie tek stu jako ideologem u w y ­ znacza samo postępow anie semiologii, k tó ra badając tek st jako in te r- tekstualność, ty m sam ym pojm uje go (jako tek st o) w społeczeństw ie i historii. Ideologem tek stu jest m iejscem , w k tóry m poznająca racjo nal­

ność u jm u je w całość (tekst) tran sfo rm ację w y p o w i e d z e ń (do k tó ­ rych tek st jest nieredukow alny), ja k rów nież osadzenie owej całości w tekście historycznym i społecznym.

W polu o tw a rty m przez owo pojęcie m ożem y m ów ić o ideologemie s y m b o l u (który jest o d k ryw aln y w m icie i w e w szystkich p rak tyk ach znaczących / tek stach społeczeństw a synkretycznego) i o ideologemie z n a k u (odkryw alnym w społeczeństw ie i w powieści, k tórej kulm in a­

cyjny m om ent nadchodzi w raz z ekonom ią burżuazyjną).

Model sym bolu c h arak tery zu je społeczeństw o europejskie m niej w ię­

cej aż do XV w ieku, a w yraźnie objaw ia się w lite ra tu rz e i w m a-

(17)

larstw ie. Je st to sem iotyczna p rak ty k a kosmologiczna: jej elem enty (sym­

bole) odsyłają do jednej (kilku) nieprzedstaw ialnej (-nych) i niepozna­

w alnej (-nych), u niw ersalnej (-nych) transcendencji. Jednoznaczne relacje w iążą owe transcen den cje z jednostkam i, k tó re je w yw ołują, symbol nie

„przypom ina” przedm iotu, k tó ry sym bolizuje; dwie p rzestrzenie (sym boli­

zow ane [symbolisé] — sym bolizujące [symbolisant]) pozostają rozdzielone i są niekom unikow alne.

Sym bol przejm u je na siebie sym bolizow ane (uniw ersalia) jako nie- redukow alne do sym bolizującego (oznaki). Myśl m ityczna, k tó ra obraca się w orbicie sym bolu, a objaw ia się w epopei, p opularnych opow iada­

niach, chansons de geste itd., operuje jednostkam i sym bolicznym i, które w stosunku do sym bolizow anych uniw ersaliów („bohaterstw o” , „odw aga”,

„szlachectw o”, „cnota”, „ stra ch ”, „zdrad a” itd.) są j e d n o s t k a m i o g r a n i c z e n i a . F u n k cja sym bolu jest więc w swoim w ym iarze pio­

now ym (uniw ersalia — oznaki) fu n k cją o g r a n i c z e n i a , natom iast w w ym iarze poziom ym (arty k u lacja w spółrzędna jedn o stek znaczących) je st fu n k cją unikan ia paradoksu. Można powiedzieć, że sym bol je st pozio­

mo a n t y p a r a d o k s a l n y : w jego „logice” dwie opozycyjne jednostki w ykluczają się naw zajem . Nie da się pogodzić zła i dobra, tego, co suro­

w e i gotowane, m iodu i popiołu itd. — sprzeczność, kiedy raz się pojaw i, w ym aga natychm iastow ego rozw iązania, w ten sposób u k ry w a się ją, „roz­

w iązu je” , a ty m sam ym odsuw a na bok.

W historii zachodniej m yśli naukow ej trzy zasadnicze p rąd y kolejno u w aln iają się spod panow ania sym bolu, by przejść od z n a k u do w s p ó ł - z m i e n n e j (с o - v a r i a b l e): są to platonizm , konceptu­

alizm i nom inalizm [patrz V. W. Quine, Logika i reifikacja u niw ersaliów , w : Z p u n k tu w idzenia logiki, W arszaw a 1969]. Z aczerpniem y z tego studiu m rozróżnienie dwóch rodzajów jednostki znaczącej w przestrzeni sym bolu i w przestrzeni znaku.

Po licznych zm ianach, któ rych nie m ożem y tu śledzić, ry su je się inny ideologem, i d e o l o g e m z n a k u .

Z nak zachow uje sw oją podstaw ow ą ch ara k te ry sty k ę sym bolu: nie- redukow alność członów, czyli w p rzypadku znaku nieredukow alność de- syg n atu [réfèrent] do signifié i signifié do signifiant, a zatem nieredu ko ­ w alność w szystkich „jedn o stek ” samej stru k tu ry znaczącej. I ta k np.

w swojej ogólnej ch arak tery sty ce ideologem znaku jest podobny do ide- ologem u sym bolu: znak jest dwoisty, h ierarchiczny i h ierarchizujący. J e d ­ nakże różnica m iędzy znakiem i sym bolem objaw ia się zarów no pionowo ja k i poziomo. W swej funkcji pionowej znak odsyła do bytów m niej szerokich, bardziej s k o n k r e t y z o w a n y c h niż sym bol — są to u n iw ersalia u r z e c z o w i o n e , k tó re stały się p r z e d m i o t a m i w peł­

nym znaczeniu tego słow a; b y t (zjawisko lub osoba) om aw iany w s tru k tu ­

(18)

rze znaku staje się ty m sam ym tran scen d en tn y , podniesiony do rangi jedn ostki teologicznej. W te n sposób sem iotyczna p rak ty k a znaku asy- m ilu je m etafizyczne operacje sym bolu i rz u tu je je na to, co „bezpośrednio p o strzeg alne” ; to „bezpośrednio postrzegalne” , w ten sposób zw aloryzo­

w ane, przem ienia się w p r'z é d m i o t o w o ś ć, k tó ra jest — w cyw ili­

zacji znaku — głów nym praw em w ypow iedzi.

W swoich fun k cjach poziom ych jednostki sem iotycznej p rak ty k i znaku a rty k u łu ją się jako m e t o n i m i c z n y ł a ń c u c h o d s t ę p s t w ozna­

czający p r o g r e s y w n e t w o r z e n i e m e t a f o r . Pojęcia opozy­

cyjne, zawsze w yłączające się, są w zięte w try b y licznych i zawsze m ożli­

w ych odstępstw (niespodziew ane w y darzen ia w stru k tu ra c h narracyjnych), co d aje złudzenie s tru k tu ry o t w a r t e j , stru k tu ry , której nie m ożna zakończyć, o a r b i t r a l n y m celu. I ta k w europejskim renesansie sem iotyczna p ra k ty k a znak u w w ypow iedzi literackiej u jaw n ia się po raz pierw szy w sposób w y ra ź n y w powieści przygodow ej, k tó ra s tru k tu ru je się w oparciu o elem en ty nie dające się przew idzieć oraz n i e s p o ­ d z i a n k ę jako reifikację, w płaszczyźnie s tru k tu ry n arracy jn ej w o p ar­

ciu o odstępstw o w łaściw e w szelkiej praktyce znaku. Przebieg owego łańcucha odstępstw je s t praktycznie nieskończony — stąd w rażenie a r b i t r a l n e g o zakończenia dzieła. W rażenie, które definiuje całą „li­

te ra tu rę ” (całą „sztukę”), je st i l u z o r y c z n e , poniew aż przebieg ów jest zaprogram ow any przez k o n stru k ty w n y ideologem znaku, jak przez diadyczny, zam knięty (skończony) zabieg, k tó ry 1) ustan aw ia hierarchię desygnatu: sig n ifié — signifiant, 2) interio ryzu je, n aw et w płaszczyźnie arty k u lacji pojęć, opozycyjne diady i staje się — ta k jak i sym bol — r o z w i ą z a n i e m s p r z e c z n o ś c i . O ile w prak tyce sem iotycznej związanej z sym bolem sprzeczność była rozw iązyw ana przez relację typu d y s j u n k c j i w y ł ą c z n e j (n ie -ró w n o w a ż n o śc i) ^ bądź n i e - k o n j u n k c j i / --- , to w p rak ty ce sem iotycznej opartej na znaku sprzeczność rozw iązyw ana 'je st przez relację ty p u n i e - d y s- j u n k c j i .

Pierce zasygnalizow ał tę zdolność znaku do tw orzenia otw artego syste­

m u transfo rm acji i generacji. Tw ierdzi on bowiem , że sym bol „operuje przede w szystkim drogą zinstytucjonalizow anej [institué], w yuczonej ciąg­

łości m iędzy sig n ifia n t a sig n ifié ” (idzie zatem o ekspresyw ność sym bolu, która jest ta k a sam a jak eksp resy wność znaku, co nas interesu je, a ty m sam ym sądy o sym bolu w ażne są dla znaku):

K ażde sło w o jest sym b olem . W artość sym b olu polega na tym , iż czyni m yśl i p o stęp o w a n ie racjon aln ym i i p ozw ala nam p rzew id zieć p rzyszłość (...) W szystko to, co jest p ra w d ziw ie ogóln e, odnosi się do n ie zd eterm in ow an ej przyszłości,

(19)

b ow iem przeszłość jest tylko zbiorem szczególn ych w yp ad k ów , które istotnie m ia ły m iejesce. P rzeszłość jest czy sty m fak tem . A le p raw o o g ó ln e n ie m oże zrea­

lizo w a ć się w pełni. Jest ono p oten cjaln ością, a jego m o d u s istn ien ia jest e s s e i n f u t u r o [bycie w przyszłości] 4.

Z in terp retu jem y : ideologem znaku oznacza nadanie c h a ra k te ru nie za­

kończonego [infinitisation] w ypow iedzi, k tó ra w zględnie w yzw olona z za­

leżności od „uniw ersalnego” (pojęcia, idei w sobie) staje się możliwością m utacji, ciągłą tran sform acją. Ow a stała transform acja, choć podporząd­

kow ana signifié, zdolna jest do licznych generacji, czyli projekcji w kie­

ru n k u tego, czego nie ma, ale co b ę d z i e , czy też raczej, co b ę d z i e m o g ł o b y ć . Tę p r z y s z ł o ś ć znak podejm uje już nie jako coś, co jest spowodow ane jakąś w ew n ętrzn ą przyczyną, lecz jako m ożliw ą tra n s ­ form ację kbm binatoryki swej w łasnej stru k tu ry .

R easum ując powiem y, że znak jako kluczow y ideologem współczesnej m yśli i podstaw ow y elem ent w ypow iedzi (powieściowej) posiada następu ­ jące cechy:

— Nie o d n o s i s i ę do jed n ej jed y nej i specjalnej rzeczywistości, lecz e w о к u j e zbiór obrazów i skojarzonych z nim i idei. Dąży do oderw ania się od tran scendentalnego podłoża, na któ ry m się opiera (można powiedzieć, że je st „ a rb itra ln y ”), lecz m im o to pozostaje eks- presyw ny.

— Je st k o m b i n a t o r y c z n y i dlatego r e l a t y w n y : sens jego w yn ika z kom binatoryki, w jakiej uczestniczy w raz z innym i znakam i.

— K ry je w sobie zasadę t r a n s f o r m a c j i (w jego polu w y ra sta ją stru k tu ry i stale tra n sfo rm u ją się).

W ydaje się dziś, iż ideologem znaku i // lub powieści jest zam knięty.

W X X w ieku w raz z now ym i tw orzącym i się nadal stru k tu ra m i tek stu a l- nym i (Mallarmé, L autréam ont) fo rm u łu je się now y ideologem.

Nie sposób obecnie przew idzieć, a ty m bardziej zdefiniow ać cech cha­

rak tery sty czny ch tego ideologem u. M ożemy tylko tw ierdzić, że m yśl M ark­

sa obliguje nas do reflek sji nad t y p o l o g i ą k u l t u r n ieredukow al- nych jedn a do drugiej i że w yposażeni w in stru m en t, jak im jest sem io- logia (nauka będąca jednocześnie sw ą w łasną teorią), usiłow ać będziem y stw orzyć tę typologię k u ltu r jako „fu n kcję ty p u relacji, które w iążą je ze znakiem ” (J. Lotman). S tu d iu jąc przeto p rak ty k i znaczące w ich re ­ lacji ze znakiem , um ieszczam y je w historii. Sem iologia nie będzie już robieniem składanek, lecz n au ką o ideologiach, k tó re p o d trzy m u ją w szelką p rak ty k ę znaczącą.

Przełożyła W iktoria K rzem ień

4 Ch. P i e r c e , E x iste n tia l G ra p h s — d zieło pośm iertn e, z pod tytu łem : M o je a rcyd zieło .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niech X, Y, Z będą afinicznymi

[r]

Jednym z rozw iązań problem u braku pracy m oże okazać się skrócenie czasu jej trw ania, tygodnia pracy.. R ifkin sugeruje, że sektor usług nie

Dla dodatniej liczby naturalnej n znaleźć wzór na największą potęgę liczby pierwszej p dzielącą n!4. Rozłożyć na czynniki pierwsze

Metoda podstawiania polega na odgadnięciu oszacowania, a następnie wykazaniu, że jest ono trafne..

Pokaż też, że powyższe twierdzenie nie działa w drugą stronę, to znaczy znajdź ciąg {a n } który nie jest zbieżny, chociaż {|a n |}

[r]

W dowolnym rosnącym postępie geometrycznym 10-wyrazowym, w którym wyrazy pierwszy, trzeci i czwarty tworzą (w tej właśnie ko- lejności) rosnący postęp arytmetyczny, także