• Nie Znaleziono Wyników

Mieszkańcy Kalinowszczyzny - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieszkańcy Kalinowszczyzny - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAWA PODLIPNA

ur. 1930; Kurów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, Żydzi, dzielnica Kalinowszczyzna, mieszkańcy Kalinowszczyzny

Mieszkańcy Kalinowszczyzny

Na Kalinie mieszkał doktór Soborski, był taki znajomy, ale on gołębiarzem też był.

Pamiętam, jak ojciec tam poszedł rano orać, to on już czwarta godzina, to już latał z gołębiami. No i tam mieszkał właśnie, drzwi w drzwi z tym Soborskim, ten co to tych dwóch synów miał. Kurczab. No i tam tyle znam. A jeszcze tam na rogu to miał sklep Wątróbka, spożywczy, prywatny. To on był taki garbaty, pamiętam. Żonę miał i córkę Danusię… Dzieci miał piękne, a on sam był garbaty, bardzo garbaty był. Żonę miał i miał dwoje dzieci. Ale ten garbaty, może z jakiego wypadku, jak te dzieci były małe?

Bo dzieci to miał… Ta Danusia to taka była piękna dziewczyna, jak pierwsza aktorka, no. I ten syn był. Dwoje dzieci miał, to pamiętam. Później nie wiem, gdzie to się wszystko popodziewało.

Żydzi, którzy mieli te garbarnie, to były już bogate. Nawet pracownik, jak pracował w garbarni, to jeszcze go stać było na praczkę. W suterynach biedne ludzie mieszkały.

Chodziły do nich prać, do tych żon garbarzy. Bo już ją było stać nająć sobie przed wojną. Nie musiała na tarze prać, tylko najęła sobie. Bo pracowały, dobrze zarabiały.

A takie biedne ludzie, to bez pracy były. Pamiętam, że nie było przed wojną też pracy, tylko zatrudnienia dawali z Urzędu Miasta. Inaczej to się jakoś nazywało. Dwa razy w tygodniu chodzili do pracy tylko. Sprzątać miasto, o tak o. To takich ludzi bez pracy, co nie mieli pracy, zatrudniali. Urząd Miasta chyba teraz się nazywa, no. To dwa razy w tygodniu chodzili. To ileś tam sobie zarabiali, no. No i dzieci miały… jak już tak należał do tych właśnie, to dzieci miały przedszkola, takie „ochronki” się nazywały. Dzieci chodziły już do tych ochronek. No bo kto to miał dużo dzieci, to już takie miały trochę opiekę przed wojną.

(2)

Data i miejsce nagrania 2015-06-18, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Monika Mączka

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Holokaust, Żydzi, egzekucja dzieci, ulica Hutnicza, Tatry, ochronka żydowska.. Egzekucja dzieci z

Bo to nawet po wyzwoleniu, nawet magiel był właśnie u tego Sacharskiego, na Wiejskiej, tylko to już był elektryczny, tośmy tam chodzili, a tam do księdza to się chodziło,

Tylko takie starowiny i to przeważnie takie, no nie wiem, ja tak się tam nie znałam, ale jak się tak rozmawiały, to że to na przykład gospodarz, babcia przepisała gospodarstwo

Jakoś tak, wiem, że za Niemców była, bo jak nas wzięła, ojca siostra, do miasta i miała dwóch synów, i śmy poszli, pamiętam, nie wiem, ona coś chciała kupić i śmy

No, to ludzie pracowali, ten Kosmulski był rządcą, a on [Henryk Strupek] zarządzał, ale to był dobry taki Niemiec, zawsze do nas przychodził porozmawiać z ojcem, po mleko

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Jeden Stefaniak [się nazywał], a drugi to nie wiem, bo to tak jakoś w głowie sobie utkwiłam tylko tego Stefaniaka. To jedna taka

No to w czterdziestym czwartym roku to też dostał, bo kto miał prawo jazdy, to żeby się zgłaszać.. Takie było, że to kierowców