• Nie Znaleziono Wyników

Po pierwsze bardzo cieszę, że znowu tu jestem po przerwie, która utwierdziła mnie w przekonaniu, jak bar­

dzo chcę tu być. Niezmiennie mogę powtórzyć, jak wielką nobilitacją jest dla mnie obecność w „Almanachu”. Często

powtarzałam pół żartem pół serio, co ja robię wśród tylu znakomitych nazwisk, mimo że nie pre­

tenduję do miana literata czy poety. Kiedyś jednak uznana osoba życia społecznego i naukowego, którą niezwykle szanuję wyznała mi, że zaczyna „Almanach” od mojego tekstu...był to największy komplement dotyczący mojej twórczości pisanej, jaki mogłam usłyszeć. Mój felieton-dziennikjest jednak formułą, która pozwala mi na wiele.

Jestem zachłanna wobec życia. Zawsze byłam. Zawsze chcę więcej i mocniej. Dlatego wszystko, co przeżywam, wyciskam jak cytrynkę. Nie znoszę bylejakości, przeciętności, letniości. W związ­

kach, w relacjach, w pracy. Uważam, że życie jest za krótkie, by prześlizgiwać się przez dni. Więc tradycyjnie jestem tą, która ostatnia schodzi z parkietu i pierwszą, gdy komuś dzieje się krzywda.

Mam nadzieję, że nigdy mi to nie minie... Kiedy zdarzają się momenty, że wstrzymujesz oddech, kiedy doświadczasz fundamentalnych sytuacji i pytań o zdrowie i życie, co może być ważniejsze?

Nic nie jest ważniejsze i wszystko schodzi na dalszy plan. Bliskość i wsparcie są najważniejszymi rzeczami, jakie możesz otrzymać i jakie możesz dać. Po tym już nic nie jest takie samo, a jedno­

cześnie życie musi wrócić na swoje tory i trzeba żyć dalej.

Wraz z wiekiem i doświadczeniem przychodzi poczucie - wiem, że nic nie wiem. Niepewność i wiele znaków zapytania - czy wybrałam dobrą drogę, czy moje decyzje są słuszne, czy realizuję swoje powołanie, czy wykorzystuję swoje talenty, a może powinnam robić coś zupełnie innego?

I jestem za to wdzięczna, bo wolę to od pychy i nieomylności. Jestem pewna tylko jednego, że je­

dyne co warto, to żyć i kochać, cała reszta jest tylko organizacyjnym wypełnieniem życia. Wraz z wiekiem przychodzi też większa świadomość swoich potrzeb i umiejętność wyboru, z kim chcę spędzać czas, z kim chcę być, jak chcę świętować urodziny. To też sztuka asertywności.

Zawsze jest moment w życiu, kiedy coś planujesz, do czegoś dążysz i czegoś chcesz. Ale przy­

chodzi taki moment i ja taki moment teraz przeżywam, kiedy nie chcesz od życia już niczego

wię-Almanach

121

cej. Kiedy to, co od życia otrzymałeś, jest tym, o czym marzyłeś, a jedynym planem i marzeniem na przyszłość jest utrzymać to, co masz i zachować constans, który jest Twoim udziałem - szczęście, małżeństwo, rodzinę. Nic więcej.

Popołudnie na Wybrzeżu Adriatyku. Riccione. Spiaggia Zona 31, restauracja specjalizująca się w rybach i owocach morza. Piotr mówi do mnie właśnie te słowa, od których oczy robią mi się wilgotne, więc zakładam szybko słoneczne okulary, żeby się nie rozkleić i patrzę na turkusową linię morza. Opustoszałe już plaże pod koniec sierpnia dają przyjemny relaks. Natychmiast koja­

rzy mi się kompulsywny, komercyjny i zaborczy świat - mieć więcej, iść dalej, często po trupach.

W tym momencie nie interesuje mnie to zupełnie. Brzydzę się tym i nie chcę z takim światem mieć nic wspólnego. Oboje mamy przekonanie, że tylko ciężka praca przynosi efekty, nie da się inaczej, nie ma drogi na skróty. To był najtrudniejszy rok dla mojej rodziny od lat, pod wieloma względami. Nigdy nie pracowaliśmy tak dużo i tak intensywnie jak w tym roku i nie doświadczy­

liśmy nigdy tak wiele. Ja wiem, że są tacy, którzy mają gorzej, zawsze mam to z tyłu głowy. Dlatego jestem wdzięczna za to, co mam.

Przy tak intensywnym trybie życia i tak wielu obowiązkach wakacje są dla nas świętością i to spędzane tak, jak potrzebujemy i lubimy najbardziej. Początkowo ten tekst miał być tekstem podróżniczym o Jeziorze Garda i Riva dęła Garda, w której spędziliśmy 1 tydzień naszych wakacji.

Ale nie uda się go zostawić tylko takim. Jezioro Garda i Riva del Garda to jedne z piękniejszych miejsc, jakie widziałam. Miejsce na kompletne i pełne wrażeń wakacje dla całej rodziny. Spotkałam się z opiniami, że Jezioro Garda nie jest na 2-tygodniowe wakacje. Jest to opinia całkowicie nieza­

służona i żałuję, że nie zostaliśmy tam na całe wakacje. Owszem morze ma swój urok, ale prawda jest taka, że nie przepadamy za kurortami. No chyba, że jest to urokliwe Saint Tropez, w którym czas jakby się zatrzymał. Na drugi tydzień wakacji nad morzem wybraliśmy więc małą miejsco­

wości, 7 km od morza, w piniowym lesie, cisza i spokój, wolność. Własny bungalow z ogrodem, tarasem i widokiem na jezioro. Zrozumiałam w tym roku, że słowem, które najlepiej opisuje moje wakacje, jest wolność. Znowu pół żartem pół serio mogę przytoczyć naszą rozmowę z samochodu w drodze do jednego z dużych, głośnych, nadmorskich kurortów.

-Ja: Nie znoszę takich kurortów...

-Mój syn: To po co tam jedziemy?

-Mąż: Żeby się utwierdzić w przekonaniu, że nie znosimy takich kurortów...

Tak więc na morskie kąpiele wybieraliśmy mniejsze Riccione, które naprawdę było przyjem­

ne. Wracając jednak do Gardy, to miejsce kompletne, z jednej strony jezioro, które praktycznie przypomina morze, nawet są fale, a z drugiej strony góry, niezliczona ilość tras trekkingowych, wspinaczkowych czy ferrat. Do tego w Riva del Garda wspaniale przygotowane i zadbane „plaże”, tzn. trawniki wraz z kamienistymi plażami wkomponowane w miejski park i nadbrzeżną prome­

nadę, wzdłuż których prowadzi przez całą miejscowość malownicza ścieżka rowerowa. Jezioro ma dokładnie oznaczone fragmenty, gdzie można bezpiecznie pływać, plaże są strzeżone, co ka­

wałek siedzi ratownik. Na plażach są też ustawione pływające platformy, z których można skakać do głębokiej wody. Często wtedy ratownik wypływa na łódce na jezioro i pilnuje bezpieczeństwa skaczących. Dużą atrakcją są wszelkie wodne sporty. Cale jezioro jest usiane surferami, żaglami windsurfingu, łódkami, kitesurfingiem, kajakami i SUP-ami czyli deskami z wiosłem, na której nauczył się pływać mój syn.

Jeśli do tego doda się przepiękną Rivę z typowo włoskimi uliczkami, pięknymi kamienicami, ukwieconą i pełną palm ze specyficznym śródziemnomorskim i częściowo alpejskim klimatem to brzmi to jak przepis na udane wakacje. W miasteczku warto odwiedzić Rocca di Riva i zamek zbudowany przez ród Scaligerich oraz XIII-wieczną miejską dzwonnicę „Torre Apponale”, która stoi przy placu portowym. Na jej szczycie znajduje się taras widokowy, z którego warto podziwiać widok na miast i jezioro. Jeśli Włochy to oczywiście jedzenie. Jakie miejsca polecam w Rivie na

sławne włoskie lody i romantyczną kolację? Jeśli lody to w „Gelateria Al Pozzo”, Via Fiume 59, Riva del Garda. Nigdy nigdzie nie widziałam, aby lody o smaku nutelli na górze miały jeszcze warstwę kremu nutellowego - obłęd! Na kolację polecam rodzinną restaurację, o której przeczytałam na blogu „Italia by Natalia”, znajdującą się niedaleko lodziarni - „Ristorante Pizzeria Leon d'Oro”, Via Fiume 28. Naprawdę warto, znajduje się przy wąskiej, urokliwej uliczce, do wnętrza zaprasza starsza już właścicielka restauracji, co nadaje jej indywidualnego,„włoskiego”charakteru. Mamy pewność, że to nie fabryka, tylko miejsce, które stworzył ktoś z sercem. Specjalnością restauracji jest risot­

to z dzikimi grzybami, truflami i parmezanem. Było przepyszne, wyjątkowy, nieoczywisty smak.

Riva ma perfekcyjnie przygotowaną informację turystyczną, niezliczone ilości map, broszur, w zależności od tego, z kim spędzamy wakacje i jak bardzo aktywnie chcemy je spędzić. Są nawet dostępne aplikacje na telefon np. z trasami rowerowymi. Z rowerów korzystaliśmy na rodzinne wycieczki, a dodatkowo dojeżdżaliśmy na rowerach na plażę. Jedną z ładniejszych tras jest pieszo- -rowerowa Strada Ponale, wybudowana w latach pomiędzy 1848 a 1851 r„ na której kiedyś od­

bywał się ruch kołowy. Z trasy roztaczają się przepiękne widoki na jezioro i góry. Wokół znajduje się wiele miejscowości i miejsc, które warto odwiedzić: Lago di lenno, Malcesine, Monte Baldo, Limone sul Garda.

Dlaczego w tym roku padło na Gardę? Montechiari. To tak naprawdę słowo klucz, dlacze­

go wybraliśmy się nad Gardę. W grudniu 2018 roku przechodziliśmy ciężkie chwile, usłyszałam wtedy o Godzinie Łaski, czyli modlitwie w dniu 8 grudnia między 12.00 a 13.00, w której według objawień nasze prośby mają szczególną moc. Kiedy zaczęłam więcej czytać na ten temat, okazało się, że objawienia były w Montechiari, niedaleko południowego wybrzeża Jeziora Garda. Wtedy postanowiłam odwiedzić to miejsce. Miałam po co, swoją ważną intencję. Dziś nie żałuję tego, że poznaliśmy piękną Gardę i że wybraliśmy Riva del Garda, jak również dużym przeżyciem było odwiedzenie Rosa Mystica Fontanelle, miejsca cichego, położonego między polami, z prostą ka­

plicą i przestrzenią do skupienia, gdzie na ścianach widnieje wiele tabliczek-świadectw ludzi, którzy pokonali chorobę i doświadczyli cudu. Tak to

wszystko miało być.

Z Motechiari odwiedziliśmy jeszcze Sirimione z piękną starówką, ale zdecydowanie bardziej podo­

bała nam się północ Gardy i tamtejsze miejscowości, gdzie jezioro otaczają monumentalne, zapierające dech w piersiach góry.

Dziś nie chcę wracać gdziekolwiek wcześniej, nie chcę cofać czasu, nie chcę być młodsza, nie chcę mieć mniej lat i mniej zmarszczek (jedyne czego wołałabym mieć mniej to kilogramy). Kocham życie takim, jakie ono jest, choć jest teraz wyjątkowo dla mnie angażujące i czasochłonne. Wierzę, że mam być w tym miejscu, w którym jestem, mimo wielu zawirowań. Uczę się bycia tu i teraz, nie kiedyś wcześniej, gdy było łatwiej i bardziej beztrosko, ani nie w przyszłości, gdzie jak wiadomo widzimy siebie lepszymi niż jesteśmy. I za­

czynam sobie zdawać sprawę, że właśnie to filozofo­

wie nazywają szczęściem, by nie być w przeszłości, ani w przyszłości, tylko w teraźniejszości.

Almanach

123

JACEKMOLI

W dokumencie Almanach Prowincjonalny 2019, nr 30 [2]. (Stron 123-126)