• Nie Znaleziono Wyników

Już w sierpniu 1930 r., a więc nim upłynął choćby rok od krachu na nowojorskiej giełdzie, Herman Diamand stwierdzał na łamach socjalistycznych pism stanowczo, że „obecny kryzys gospodarczy nie miał dotychczas sobie równego. Jest on kryzysem kapitalistycznego systemu gospodarczego […]”100. Przekonanie o tym, że pogarszająca się gwałtownie sytuacja stanowi symptom systemowego kryzysu kapitalizmu stawało się wówczas w szeregach PPS coraz powszechniejsze, znajdując również wyraz w stosownych formułach, będących stałym elementem niemal wszystkich rezolucji czy

72

uchwał przyjmowanych w pierwszej połowie lat 30. przez różnego szczebla instancje partyjne.

Zaznaczyć przy tym należy, że mimo tak wczesnego stwierdzenia systemowego charakteru kryzysu, prowadzone przez socjalistów analizy sytuacji gospodarczej przebiegały niejako dwutorowo – z jednej strony poszukiwano właśnie obiektywnych i globalnych przesłanek narastającego kryzysu, z drugiej jednak wciąż podkreślano odpowiedzialność rządów pomajowych za pogarszającą się sytuację. W pierwszej fazie kryzysu ten drugi wątek dominował zresztą w wystąpieniach socjalistów, co zresztą zdaje się całkowicie zrozumiałe – w okresie ostrej i wciąż nierozstrzygniętej (aż do wyborów w listopadzie 1930) walki politycznej, socjaliści starali się odpowiedzialnością za coraz dotkliwiej odczuwane problemy gospodarcze obciążyć przede wszystkim swoich przeciwników. Często zresztą próby tego rodzaju wykraczały poza nieskomplikowane ataki, typowe dla politycznej propagandy, opierając się na dość rozbudowanej argumentacji. Przykład stanowić mogły choćby rozważania Władysława Skowrońskiego, który w analizie opublikowanej na łamach „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego” zauważał, że nawet niezależne od wahań światowej koniunktury gałęzie gospodarki, jak na przykład budownictwo, pogrążone są w głębokiej recesji, co dowodzić miałoby nieudolności rządu101. Podobne stanowisko zajmował też Aleksy Bień, jeden z przywódców zagłębiowskiej PPS, który dowodził, że skoro światowy kryzys stanowi rezultat „nadprodukcji” (była to wówczas bardzo popularna opinia), to jego zaistnienie w kraju tak zacofanym, jak Polska, gdzie szereg zupełnie podstawowych potrzeb konsumpcyjnych społeczeństwa dalekich jest od realizacji, uznać trzeba za rezultat niewłaściwej polityki gospodarczej, a nie konsekwencję obiektywnych sprzeczności kapitalizmu. Innymi słowy, dowodził Bień, o ile kryzys nadprodukcji w wysoko uprzemysłowionych krajach zachodu był czymś „naturalnym”, o tyle w Polsce należało uznać go za „sztuczny”, bowiem kapitalizm był tu daleki jeszcze od wypełnienia swej historycznej misji, tak, jak rynek wewnętrzny daleki był od nasycenia dobrami wytarzanymi przez nowoczesny przemysł. Jak przekonywał:

Polska nie jest jeszcze państwem przemysłowym, lecz państwem rolniczym. W Polsce potrzeby ludności są jeszcze bardzo wielkie i dużo lat upłynie zanim zaspokoimy te potrzeby i kapitalizm polski wytworzy naturalną nadprodukcję, mówię naturalną – nie sztuczną, jaką obecnie przeżywamy.

73

[…] Natomiast powtarzam, w Anglii, w Ameryce czy Niemczech potrzeby te, tak jak to możliwe w ramach ustroju kapitalistycznego, już zostały zaspokojone, a mimo to istnieje nadprodukcja powodująca kryzys i tu zaczyna się początek końca ustroju kapitalistycznego […]102.

Im dłużej jednak trwał kryzys, a refleksja socjalistów nad źródłami kryzysu ulegała pogłębieniu, tym tego rodzaju opinie – przyznajmy, często nie grzeszące przenikliwością – stawały się coraz rzadsze. Już w marcu 1930 r., podczas posiedzenia senatu Stefan Kopciński stwierdzał w imieniu swoim i swoich towarzyszy: „[…] podzielamy zdanie, że Polska nie jest w wyjątkowym położeniu, ale, że ona jest wciągnięta w ogólny światowy kryzys, że żaden Rząd nie jest winien temu kryzysowi, że mówić o winie tego czy innego rządu byłoby rzeczą nie odpowiadającą prawdzie”. Dalej jednak ten łódzki lekarz i społecznik zaznaczał, że szczególnie ostry przebieg kryzysu w Polsce i katastrofalne skutki, jakie miało to dla społeczeństwa, bezpośrednio obciążają konto rządów pomajowych103. Takie też stanowisko z czasem zostało dość powszechnie przyjęte w socjalistycznej publicystyce – źródła kryzysu leżeć miały w sferze nieobjętej kompetencją rządu (zrozumiałe, skoro kryzys uznali socjaliści za systemowy), jednak jego dramatyczny przebieg stanowić miał konsekwencję rządowej polityki, zarówno tej prowadzonej podczas kryzysu, jak i działań podejmowanych w poprzedzającym go okresie dobrej koniunktury104. Czynione wówczas bezplanowe i nieprzemyślane wydatki z jednej, a brak zainteresowania problemem podniesienia płac z drugiej, zadecydowały, w ocenie socjalistów, o sile, z jaką kryzys uderzył w Polskę.

102 A.Bień, Jak bogacą się kapitaliści w Polsce. Początek końca świata kapitalistycznego, „Głos Zagłębia”, 1930, nr 20, s. 1-2; podobną argumentację – jakby ignorując względność ludzkich potrzeb – rozwijał również Kazimierz Kaczanowski, zob. Kcz. [K.Kaczanowski], Zniżka cen czy płac?!, „Robotnik”, 7 II 1931, s. 1.

103 SSSen., II okres, pos. 26 z dn. 7 III 1930, ł. 21-22; zob. także Odpowiedzialność. O co oskarżamy?, „Robotnik”, 4 III 1930, s. 1; W kleszczach kryzysu, „Dziennik Ludowy”, 7 III 1930, s. 2.

104 Antoni Zdanowski pisał na przykład: „Źródeł kryzysu u nas, poza czynnikami ogólnymi szukać należy w dotychczasowej polityce Państwa, coraz bezwzględniej oddawanej ostatnio pod dyktando kapitalistycznych związków i kartelów. W ciągu ostatnich lat względnego powodzenia gospodarczego, podnoszenia się produkcji, wzmagania się wywozu z Polski, polepszenia się sytuacji finansowej Skarbu Państwa, nie uczyniono prawie nic w kierunku istotnego uzdrowienia naszych stosunków gospodarczych. Władze Rzeczypospolitej, zahipnotyzowane przez kapitalistyczne teorie, nie uczyniły nic, aby dotychczasowy niesprawiedliwy i dla interesów gospodarczych Państwa szkodliwy podział dochodu społecznego zmienić, aby podnieść płace robotników w przemyśle, pracowników umysłowych i rzeszy urzędniczej, aby zwiększyć w ten sposób zamożność ludności i uczynić tę ludność zdolną do masowego nabywania w szerszym niż dotąd zakresie artykułów spożywczych oraz produktów przemysłowych” (A.Zdanowski, Bez programu, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 2, s. 25), zaś w uchwale Rady Naczelnej PPS z marca 1932 r. stwierdzano, że „straszliwe skutki kryzysu kapitalizmu”, odczuwane przez kraj tak słabo uprzemysłowiony, jak Polska, obciążają konto „dyktatorskich rządów, nieliczących się z potrzebami szerokich mas ludności”, Uchwały Rady Naczelnej PPS, „Robotnik” 9 III 1932, s. 1.

74

Jak wyjaśniał Ludwik Winterok, działacz warszawskiej organizacji PPS, a zarazem najpłodniejszy w tym czasie (obok Antoniego Zdanowskiego) publicysta „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego”:

Kryzys stabilizacji polskiego kapitalizmu jest bez wątpienia związany z kryzysem światowym, ale przede wszystkim jest kryzysem kapitalistycznego kierownictwa gospodarczego w Polsce. Rozwój spożycia pozostawał w tyle poza rozwojem produkcji, ba! nawet niejednokrotnie obniżał się105.

Wybuch światowego kryzysu mógł być z pewnością dla wielu socjalistów niemałym zaskoczeniem. Choć, jak wspomnieliśmy w poprzednim podrozdziale, uważnie śledzili oni przemiany systemu kapitalistycznego i oceniali go zdecydowanie negatywnie, to jednak rosnący stopień jego „zorganizowania” zdawał się zabezpieczać przed gwałtownymi wstrząsami. Z perspektywy czasu na popularność takich poglądów zwracał uwagę Zygmunt Zaremba:

Teoria koniunktur gospodarczych zdawała się wróżyć przejście do jakiejś planowej i racjonalnej gospodarki bez kryzysów, które z góry przewidziane, mogły być przecież paraliżowane przez odpowiednie zarządzenia gospodarcze106.

Podkreślić trzeba też, że sama koncepcja ewolucyjnego przekształcania kapitalizmu w socjalizm, przyjmowana w latach 20. raczej powszechnie w szeregach ruchu socjalistycznego, oparta była na założeniu – rzadko wprost artykułowanym – że możliwa jest długofalowa względna stabilizacja gospodarcza, tylko bowiem w jej ramach wyobrazić można sobie było powolne kształtowanie ekonomicznych przesłanek przyszłego ustroju socjalistycznego107. Jednak pełne swoistego optymizmu prognozy rozwijane w latach 20., opierające się na założeniu, że naturalna dynamika rozwoju

105 L.Winterok, Kryzys kapitalizmu a proletariat, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 6 s. 128.

106 Z.Zaremba, Kongres Polskiej Partii Socjalistycznej, „Kwartalnik Socjalistyczny” 1931, nr 1, s. 2.

107 Na wyraźny związek między założeniem o stabilności gospodarki kapitalistycznej, a strategią ewolucyjnego przejścia do socjalizmu, obecny w koncepcjach teoretycznych powojennego ruchu socjalistycznego wskazywał, odwołując się do przykładu niemieckiej SPD, Julian Hochfeld, pisząc: „To była tylko konsekwentnie przemyślana teoria reformizmu, konsekwentnie skonstruowany program działania, który drogę do socjalizmu widział jedynie w rozbudowie demokratycznej republiki, w tendencjach rozwojowych wiecznie trwać mającej prosperity kapitalistycznej gospodarki […], j.h. [J.Hochfeld], O jednolity front w Niemczech, „Płomienie”, 1932, nr 9, s. 4; L.Winterok, Koniunktura a

stabilizacja kapitalizmu, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1932, nr 1; por. także W.Smaldone, European Socialism…, s. 189.

75

systemu kapitalistycznego bezwiednie wytwarza przesłanki płynnego przejścia do socjalizmu, teraz zdawały się zupełnie nietrafione. Zygmunt Zaremba nawiązując do tego silnie zakorzenionego w myśli socjalistycznej wyobrażenia, samokrytycznie stwierdzał:

Przerachowaliśmy siły swego przeciwnika [tj. kapitalizmu – K.P.]. Przeceniliśmy jego zdolność twórczą i zdrowie. Wyobrażaliśmy sobie dziedzictwo socjalizmu inaczej: nie ruiny przemysłu – ale najwyższy jego rozwój, nie armię 25 milionów bezrobotnych – lecz powszechne skoszarowanie proletariatu w wielkich fabrykach, nie bunt goryczy i beznadziejność nędzy – lecz śmiałe sięgnięcie po realizację ideału108.

Słowem, coraz szybciej obracające się koło kapitalistycznej reprodukcji zdawało się z perspektywy 1933 r. (wówczas Zaremba pisał te słowa) zaostrzać sprzeczności systemu. W związku z tym dawne teorie kapitalizmu zorganizowanego poddawano teraz w socjalistycznej prasie druzgocącej krytyce, akcentując przy tym jednak – ze zrozumiałych powodów – że ich zwolennikami byli raczej obrońcy starego ładu, w mniejszym stopniu zaś ruch socjalistyczny. Charakterystyczny przykład tej reorientacji stanowić może opinia wyrażona przez Jan Maurycego Borskiego na łamach „Robotnika”:

Jeszcze kilka lat temu byli tacy „optymiści” – nawet pośród socjalistów – którzy dopatrywali się w próbach tzw. organizowania kapitalizmu powojennego oznak świeżej żywotności kapitalizmu. Ale dzisiaj wszyscy już widzą, że to był bodaj ostatni wysiłek kapitalizmu, by utrzymać się przy życiu. Wysiłek z góry skazany na niepowodzenie, albowiem chciano przeszczepić do kapitalizmu zasadę sprzeczną z jego istotą: kapitalizm i zorganizowana gospodarka nie dadzą pogodzić się ze sobą109.

Tak gęsto przytaczane tutaj cytaty uznać należy za świadectwo istotnych reorientacji, dokonujących się pod wpływem kryzysu w prowadzonych przez socjalistów

108 Z.Zaremba, Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości, Warszawa 1933, s. 32-33.

109 J.M.B. [J.M.Borski], Nowy rok, „Robotnik”, 1 I 1931, s. 1; Ludwik Winterok w 1935 r. na łamach „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego” podsumowywał zaś: „Złudzenia, co do tego, że kartele i trusty są wstępem do planowej gospodarki społecznej zniknąć musiały już w pierwszym okresie kryzysu”, L.Winterok, Z zagadnień gospodarki planowej, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1935, nr 3-4; zob. także Idem, Kryzys gospodarczy a klasa robotnicza, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931, nr 2, s. 28; Świat kapitalistyczny w obliczu nowego roku, „Dziennik Ludowy”, 10 I 1932, s. 4; Od wolnej

konkurencji do wielkokapitalistycznej oligarchii, „Pobudka”, 1930, nr 4; Zorganizowany kapitalizm bankrutuje…, „Łodzianin”, 1931, nr 4, s. 4.

76

rozważaniach ekonomicznych. Na czoło wysuwało się teraz zainteresowanie tymi cechami kapitalizmu, które decydować miały o jego wewnętrznej niestabilności i podatności na dotkliwe w skutkach wahania koniunktury. Pogląd wyrażony przez Borskiego w cytowanym tu artykule stawał się punktem wyjścia (lub konkluzją) wielu wypowiedzi socjalistów – organizacja i kapitalizm nie dawały się ze sobą pogodzić, a gospodarka kapitalistyczna ze swej natury musiała być anarchiczna110.

Tej zasadnicza tezie na temat kapitalizmu, nie będącej zresztą żadną nowością w myśli socjalistycznej, towarzyszyły rozważania na temat źródeł anarchii kapitalistycznej gospodarki. Tkwić miały one, zdaniem socjalistów, u samych podstaw systemu, a więc w egoistycznym imperatywie maksymalizacji zysku. Wbrew temu, co głosili liberalni orędownicy wolnego rynku, z setek i tysięcy egoistycznie motywowanych decyzji nie wyłaniał się wcale spontanicznie gospodarczy ład, lecz przeciwnie – stan anarchii uniemożliwiający racjonalne planowanie, optymalne wykorzystywanie zasobów i długofalową stabilizację. Rozwój gospodarczy w warunkach kapitalizmu z konieczności dokonywać musiał się więc, jak wskazywali socjalistyczni publicyści, w nierównomierny sposób111.

Po pierwsze, jak przekonywano, w różnym tempie następować miał wzrost poszczególnych gałęzi gospodarki, co na dłuższą metą groziło wzrostem napięć

110 O tym, jak złudne były dawne nadzieje na ustabilizowanie kapitalizmu przez organizację i o głębokiej słuszności tez Marksa o podatności kapitalizmu na ciągłe kryzysy i wahania koniunktury przekonywał m.in. Antoni Zdanowski w referacie podczas V kongresu klasowych związków zawodowych jesienią 1933 r. Ludwik Winterok pisał zaś: „I nie jest nadal kryzys chorobą przejściową, lecz chronicznym, powtarzającym się zjawiskiem. Życie gospodarstwa kapitalistycznego – to przypływ i odpływ, to wznoszenie się i opadanie bałwanów”, por. Walka z faszyzmem, „Gazeta Robotnicza”, 7 XI 1933, s. 2; L.Winterok, Kryzys gospodarczy a klasa robotnicza, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 2 s. 28; zob. także np. Gospodarka bez kryzysów (cz. 1), „Naprzód”, 3 VI 1931, s. 2; Gospodarka bez

kryzysów (cz. 2), „Naprzód”, 4 VI 1931, s. 2 Kryzys jest regułą kapitalizmu, „Pobudka”, 1931, nr 2.

111 Jak pisał Ludwik Winterok: „Słusznie wyraził się prof. [Emil – przyp. K.P.] Lederer, że każda teoria kryzysów, przynajmniej, jeśli ma szukać wyjaśnienia czysto gospodarczego, musi mieć formę teorii nierównomierności (dysproporcjonalności) w rozwoju działalności gospodarczej. Nie ma w kapitalizmie ogólnego kierownictwa gospodarczego. Nadmiernie rosną pewne gałęzie gospodarki, gdyż rozwój opiera się na fałszywej ocenie poszczególnych kapitalistów i fabrykantów. O błędności i fałszywości wyliczenia dają dopiero pojęcie rosnące zapasy i spadek cen. Tak więc chaotyczność gospodarki kapitalistycznej przejawia się w bezplanowej rozbudowie poszczególnych gałęzi życia gospodarczego, w czynieniu błędnych wkładów bez uwzględniania całości. Kryzys karze za owe błędy i jest koniecznym następstwem bezplanowego rozwoju” (L.Winterok, Zasady gospodarki planowej, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1932, nr 8, s. 123), a wtórował mu anonimowy publicysta „Naprzodu”: „Istniejące w nadmiernej ilości surowce i przemysły przetwarzające te surowce, robotnicy bez zajęcia i bezczynne maszyny nie mogą być sprowadzone do współdziałania, do pracy. Brak bowiem wzajemnego przystosowania się: rozmaite części systemu gospodarczego rozwinęły się zanadto nierównomiernie i dlatego cały system popadł w nieporządek”, Gospodarka bez kryzysów (cz. 1), „Naprzód”, 3 VI 1931, s. 2.

77

pomiędzy różnymi sektorami i wahaniami koniunktury112. Po drugie zaś, i to właśnie ta nierównomierność miała kluczowe znacznie dla formułowanej przez socjalistów teorii kryzysu, w warunkach gospodarki kapitalistycznej produkcja wzrastać miała w tempie znacznie szybszym niż możliwości konsumpcyjne społeczeństwa113. Tutaj właśnie tkwić miała zasadnicza, zdaniem socjalistów, sprzeczność systemu, narażająca go na periodycznie powtarzające się kryzysy nadprodukcji, czy też może raczej „nadprodukcji”, bowiem – jak pokazywał przebieg kryzysu, w Polsce w sposób wręcz dramatyczny – problemem był zbyt wytarzanych towarów, a nie nieistnienie niezaspokojonych potrzeb konsumpcyjnych114.

Całkowite wyeliminowanie tej sprzeczności z gospodarki kapitalistycznej było, zdaniem socjalistów, niemożliwe, bowiem o powstawaniu – pogłębiającej się sukcesywnie – różnicy między mocami produkcyjnymi gospodarki i ilością faktycznie wytwarzanych towarów, a ilością konsumowanych przez społeczeństwo dóbr bezpośrednio decydowało działanie, centralnej dla systemu, logiki maksymalizacji zysku. Rekonstruując mechanizm kapitalistycznej reprodukcji socjaliści zauważali, że zgodnie z zasadami rządzącymi gospodarką kapitalistyczną, przedsiębiorcy dążą do ustalenia płac pracowników na możliwie najniższym poziomie (aby maksymalnie obniżyć koszty produkcji), z drugiej zaś, zwłaszcza w okresach dobrej koniunktury, mając nadzieję na przyszłe zyski, uzyskane kosztem niskich wynagrodzeń nadwyżki przeznaczają na inwestycje umożliwiające zwiększenie mocy produkcyjnych. Tego rodzaju postępowanie, z punktu widzenia dążącej do maksymalizacji zysku jednostki zupełnie racjonalne i uzasadnione, obciążone miało być jednak, zdaniem socjalistów, wewnętrzną sprzecznością. Rosnąca produkcja musi bowiem znaleźć nabywców, a tymi są przede wszystkim pracownicy najemni, których możliwości konsumpcyjne uwarunkowane są poziomem otrzymywanych wynagrodzeń. Te znowuż, w swym

112 Zob. np. Gospodarka kapitalistyczna a kryzys, „Dziennik Ludowy”, 18 VIII 1931, s. 3; L.Winterok,

Kryzys gospodarczy a klasa robotnicza, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 2, s. 29; Nauki z przesilenia gospodarczego (cz. 2), „Naprzód”, 29 V 1931, s. 2; W.J.G. [W.Gancwolówna], Kiedy świat się uwolni od klęski kryzysów, „Naprzód”, 23 VII 1931, s. 3.

113 Zob. np. Kapitalistyczne próby ratunku, „Dziennik Ludowy”, 27 IX 1931, s. 4; Atak na płace

robotnicze, „Gazeta Robotnicza”, 13 I 1931, s. 2; Gospodarka bez kryzysów (cz. 2), „Naprzód”, 4 VI

1931, s. 2; A.Z. [A.Zdanowski], Bilans gospodarczy minionego roku w Polsce, „Robotnik”, 1 I 1932, s. 7;

Zorganizowany kapitalizm bankrutuje…, „Łodzianin”, 1931, nr 4, s. 4.

114 „Miliony głodnych Chińczyków i miliony niedostatecznie odżywionych i ubranych Europejczyków świadczą jaskrawo o rozbieżności pomiędzy produkcją a konsumpcją. Nie należałoby zatem mówić, że cierpimy na kryzys nadprodukcji, lecz raczej powiedzieć, iż ludzkość nie jest zdolna do spożycia wszystkiego, co wytwarza”, K.Sokołowski, Zmierzch systemu kapitalistycznego, „Dziennik Ludowy”, 20 IX 1931, s. 5; zob. także M.Ignotus, Nadprodukcja rolna kłamstwem, „Naprzód”, 4 XII 1931, s. 2.

78

dobrze pojętym interesie (na gruncie logiki rządzącej systemem), przedsiębiorstwa próbują utrzymać na możliwie najniższym poziomie. To, co z perspektywy pojedynczego kapitalisty mogło być zupełnie racjonalne, z punktu widzenia całej gospodarki jawiło się więc jako krok nieomal samobójczy – skoro liczba produkowanych dóbr rośnie szybciej, niż zdolności nabywcze społeczeństwa, to im lepsza koniunktura, tym szybciej narastają przesłanki przyszłego kryzysu115.

Na tego rodzaju sprzeczność, tkwiącą u samych podstaw systemu kapitalistycznego, zwracał już uwagę w trzecim tomie Kapitału Marks:

W ostatecznym rachunku przyczyną wszystkich rzeczywistych kryzysów jest zawsze nędza i ograniczona konsumpcja mas w przeciwieństwie do dążenia produkcji kapitalistycznej, aby tak rozwijać siły produkcyjne, jak gdyby ich jedyną granicę stanowiła absolutna zdolność konsumpcyjna społeczeństwa116.

Odsuwając na bok, nieinteresujący nas tutaj, problem sporów na temat źródeł kryzysów gospodarczych kapitalizmu, toczonych już od ponad stulecia na gruncie marksistowskiej ekonomii politycznej117, zauważmy, że zacytowane tu słowa Marksa w zwięzły sposób wyrażały istotę tzw. teorii podkonsumpcji, stanowiącej od końca XIX wieku rdzeń jednej z dwóch najważniejszych w tradycji ruchu socjalistycznego metod

115 Mechanizm ten dokładnie wyjaśniał Jan Stańczyk: „Produkowanie dla celów zysku zmusza kapitalistów do coraz gwałtowniejszej walki konkurencyjnej. A ta zaś do stałego wysiłku obniżenia kosztów produkcji przez rozbudowę warsztatów produkcji, udoskonalenia narzędzi i metod pracy oraz obniżenia dochodów szerokich mas pracujących ludu przez obniżki płac i zwyżkę ceny towaru zwłaszcza na rynku wewnętrznym, celem pokrycia strat z tytułu eksportu. Wskutek tych coraz gwałtowniej działających przyczyn rośnie stale i coraz szybciej dysproporcja między ilością wyprodukowanych lub mogących być produkowanych towarów a możnością nabywania ich przez ludność, której dochody nie wzrastają równomiernie do wzrostu produkcji dóbr społecznych. Ale przeciwnie: czym więcej wzrasta wytwórczość tych dóbr, tym szybciej maleją dochody ludności a zawęża się rynek zbytu i zaostrza kryzys”, J.Stańczyk, Przez likwidację ustroju kapitalistycznego i uspołecznienie środków produkcji do –

likwidacji bezrobocia i kryzysu gospodarczego, „Gazeta Robotnicza”, 13 II 1931, s. 2; zob. także np. Kapitalistyczny kryzys – czy kryzys kapitalizmu, „Dziennik Ludowy”, 22 II 1931, s. 4; Gospodarka kapitalistyczna a kryzys, „Dziennik Ludowy”, 18 VIII 1931, s. 3; Kryzys kapitalistyczny czy kryzys kapitalizmu?, „Gazeta Robotnicza”, 26 II 1931 s. 2; Jotge [J.Gans?], U kresu, „Nowy Głos Przemyski”,

1931, nr 39; U podstaw marksizmu, „Życie Robotnicze”, 1934, nr 4; L.Winterok, Koniunktura a

stabilizacja kapitalizmu, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1932, nr 1.

116 K.Marks, Kapitał, t. III, cz. 2, Warszawa 1959, s. 32.

117 Szerszy przegląd stanowisk w obrębie tradycji marksistowskiej zob. S.Clarke, Marx’s Theory of

79

interpretowania przyczyn periodycznych kryzysów nękających kapitalizm118. Odwoływanie się do zjawiska podkonsumpcji, jako zasadniczej przyczyny kryzysu, powszechne w pepeesowskiej publicystyce, enuncjacjach programowych i wypowiedziach przywódców partii w okresie kryzysu, a powtórzone też w podręczniku dedykowanym przez władze TUR socjalistycznym aktywistom119, nie było więc szczególną innowacją teoretyczną120. Jednocześnie, tego rodzaju wyjaśnienia zdawały się znajdować boleśnie oczywiste potwierdzenie w ciągłych doniesieniach o zmniejszeniu produkcji w kolejnych zakładach, rosnącym bezrobociu, pęczniejących od gotowych produktów magazynach z jednej strony, a rosnącym ubóstwie szerokich warstw społeczeństwa, dramatycznie spadającej konsumpcji i niezaspokojeniu często nawet najbardziej podstawowych potrzeb z drugiej. Nieuchronnie nasuwało się jednak pytanie dlaczego, skoro już co najmniej od czasów Marksa dostrzegano istnienie tego rodzaju sprzeczności, dopiero w początku lat 30. XX wieku jej skutki dały o sobie znać z taką siłą? Nieproporcjonalnie wolny wzrost możliwości konsumpcyjnych społeczeństwa wystarczyć mógł, być może, do wyjaśnienia bezpośrednich przyczyn kryzysu, zaś niewłaściwa polityka rządów pomajowych mogła stanowić zadowalające uzasadnienie skali załamania gospodarczego doświadczonego przez Polskę. Samo zjawisko podkonsumpcji, jak wynikało z analiz samych socjalistów, stanowiło nieodłączną cechę kapitalizmu, lecz będące jego efektem dotychczasowe kryzysy udawało się jednak każdorazowo kapitalizmowi pokonać. Dlaczego więc tym razem miałoby być inaczej?