• Nie Znaleziono Wyników

Jak już wcześniej zauważono, Zaremba, w okresie kryzysu wyrastać zaczął na najbardziej wpływowego publicystę gospodarczego partii. Choć w kwestiach taktyki, jak zobaczymy jeszcze w rozdziale trzecim, często znajdował się w pewnej opozycji do kierownictwa partii, to jeśli chodzi o analizy gospodarcze w dużej mierze właśnie on kształtował oficjalne stanowisko PPS313. Problemom ekonomicznej przebudowy i mechanizmom działania gospodarki uspołecznionej w sposób najbardziej kompleksowy przyjrzał się w książce zatytułowanej „Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości”, wydanej w 1933 r. (fragmenty publikowano wcześniej w „Robotniku”314). Jej pierwsza część, utrzymana momentami w tonie gospodarczego felietonu, poświęcona była przede wszystkim uzasadnieniu tezy o niemożności oddalenia widma kryzysu w ramach kapitalizmu i w zasadniczych zarysach pokrywała się z argumentacją – zarówno Zaremby, jak i innych publicystów PPS – rekonstruowaną w poprzednim podrozdziale. Druga część książki natomiast, napisana bez wątpienia już z mniejszą swadą, poświęcona była już sposobowi organizacji nowej, planowej gospodarki.

312 Szerzej na temat akcji propagandowej towarzyszącej Planowi Pracy: G.R.Horn, European Socialists

Respond to Fascism. Ideology, Activism and Contingency in the 1930s, New York 1996, s. 82-84; G.Eley,

op. cit., s. 239-240.

313 Por. A.Jaeschke, Myśl społeczno-polityczna…, s. 243.

314 W sumie od lipca do grudnia 1932 r. na łamach „Robotnika” Zygmunt Zaremba opublikował 35 artykułów, które później weszły w skład omawianej tu książki, zob. np. Z.Zaremba, Katastrofa przed

szczytem (cz. 1), „Robotnik”, 3 VII 1932, s. 2; Idem, Katastrofa przed szczytem (cz. 2), „Robotnik”, 4 VII

1932, s. 2; Idem, Krwawiący stygmat, „Robotnik”, 17 VII 1932, s. 2; Idem, Błogosławieństwo Boże i

ludzkie cierpienie, „Robotnik”, 19 VII 1932; Idem, W poszukiwaniu sprzeczności, „Robotnik”, 22 VII

138

Drogę ku niej utorować miało, jak uważał Zaremba, powstanie rządu robotniczo-chłopskiego (szerzej na ten temat w rozdziale trzecim), który przystąpiłby do tworzenia zrębów „ustroju przejściowego”. Powstanie od razu w pełni socjalistycznej gospodarki, zdaniem Zaremby, nie było możliwe w związku z „przedwczesnym” upadkiem kapitalizmu, a wobec tego brakiem niezbędnych przesłanek pełnej i całkowitej socjalizacji – zarówno tych obiektywnych, związanych z daleko posuniętą koncentracją i organizacją produkcji, jak i subiektywnych, wynikających z odpowiedniego stopnia świadomości różnych klas i warstw społecznych. Koniecznością stawała się więc taka konstrukcja systemu gospodarczego, w ramach której istniałyby zróżnicowane formy własności, odpowiadające stopniowi rozwoju poszczególnych gałęzi wytwórczości. Według formuły Zaremby, w tego rodzaju „ustroju przejściowym”

to, co dojrzało do gospodarki wspólnej, zostanie uspołecznione. Co jeszcze tkwi w fazie rozdrobnionej gospodarki prywatnej, zostanie zorganizowane ku pożytkowi drobnych producentów i całego społeczeństwa315.

Zachowanie stosunkowo szerokiego marginesu drobnej własności, zdaniem Zaremby, nie było problemem, o ile tylko działałaby ona w takich ramach organizacyjnych i prawnych, które zapewniałyby podporządkowanie jej interesom ogólnospołecznym.

Podstawowym zadaniem, które stanęłoby przed rządem robotniczo-chłopskim u progu gospodarczej przebudowy, było, w ocenie autora „Bezdroży kapitalizmu…”, przełamanie kryzysu i szybkie podniesienie stopy życiowej społeczeństwa. Konieczna do tego byłaby realizacja pakietu reform obliczonych na ożywienie życia gospodarczego i likwidację najbardziej dojmujących skutków kryzysu, czyli masowego bezrobocia i szczupłości rynku wewnętrznego. Skuteczne uporanie się z tym zadaniem możliwe było, według niego, dzięki sięgnięciu po środki od kilku lat konsekwentnie postulowane już przez socjalistów, a omówione szerzej w ostatniej części poprzedniego

315 Z.Zaremba, Bezdroża…, s. 33; we wcześniejszym artykule (z maja 1931 r.) Zaremba w podobny sposób definiował ustrój przejściowy, wskazując, że w jego ramach „współżyć będą musiały, przez dłuższy lub krótszy czas, uspołecznione drogą upaństwowienia i oddawania w ręce samorządów terytorialnych czy specjalnych gałęzie produkcji i sfery produkcji rozdrobnionej, pozostawione prywatnej gospodarce, korygowanej uspółdzielczeniem i związkami z gałęziami produkcji regulowanej państwowo. Cechą charakterystyczną tego systemu będzie planowość, określająca tempo rozwoju i współzależność różnych gałęzi produkcji”, Z.Zaremba, Z zagadnień współczesnej ekonomiki, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 5, s. 105; zob. także Z.Zaremba, Nowy program gospodarczy, „Gazeta Robotnicza”, 17 IX 1932, s. 2.

139

podrozdziału, takie jak skrócenie czasu pracy, wprowadzenie ubezpieczeń społecznych i zakazu pracy młodocianych, roboty publiczne itd.

Równolegle do tych doraźnych posunięć, dokonywać miał się proces przekształceń własnościowych, tworzących fundamenty dla nowego ładu gospodarczego, a wobec tego również zabezpieczających trwałość pozytywnych skutków wywołanych przez doraźne posunięcia antykryzysowe. Gospodarka okresu przejściowego, zdaniem Zaremby miała posiadać charakter trójsektorowy, jednak ze zdecydowanie dominującą rolą państwa316. W „Bezdrożach kapitalizmu…” nie określono dokładnie skali wywłaszczenia i nie podano żadnego kryterium, według którego miałaby się dokonywać, z pewnością jednak jego zakres musiałby być na tyle szeroki, aby zapewnić państwu decydującą rolę w kierowaniu gospodarką i wyznaczaniu kierunków dalszego rozwoju. Zaremba, wierny przekonaniom tradycyjnie żywionym w ruchu socjalistycznym, wierzył bowiem, że dzięki istnieniu centralnego ośrodka dyspozycji gospodarczej, możliwe jest zachowanie wewnętrznej równowagi w całej gospodarce i racjonalna alokacja posiadanych zasobów – tu właśnie tkwić miało źródło zasadniczej wyższości nad anarchicznym i skazanym ma ciągłe kryzysy kapitalizmem317.

Racjonalnemu planowaniu i dostosowywaniu produkcji do popytu sprzyjał również, zdaniem Zaremby, wysoki stopień zorganizowania i koncentracji danego sektora. Wobec tego uważał za konieczne, aby uspołecznione zakłady przemysłowe utworzyły przymusowe kartele obejmujące poszczególne gałęzie produkcji. Kartele te, jak można przypuszczać, stanowiłyby kluczowe ogniwo całego systemu gospodarczego.

Tego rodzaju kartele miały jednak przede wszystkim łączyć i podporządkowywać jednolitemu kierownictwu już istniejące przedsiębiorstwa, rezygnując – przynajmniej początkowo – z szerokiej akcji inwestycyjnej. Zdaniem Zaremby, doświadczenia radzieckie wyraźnie pokazywały bowiem, że przeinwestowanie w gospodarce i zbyt forsowne tempo industrializacji niekorzystnie odbija się na poziomie stopy życiowej społeczeństwa. Choć w perspektywie długofalowej, zwłaszcza wobec przeludnienia polskiej wsi i wysokiego przyrostu naturalnego, rozbudowę istniejącego przemysłu uważał za cywilizacyjną konieczność,

316 „Wywłaszczenie prowadzi praktycznie do upaństwowienia wielkich przedsiębiorstw i przekształca państwo w wielkiego przedsiębiorcę, trzymającego w swych rękach najważniejsze tryby gospodarczego aparatu”, Z.Zaremba, Bezdroża…, s. 127.

140

to jednak w krótkiej perspektywie („pierwszych pięciu lat”, jak pisał) celem nowego systemu gospodarczego winno być pełne uruchomienie już istniejących sił produkcyjnych, skazanych częściowo na bezczynność w warunkach kapitalistycznego kryzysu, i spożytkowanie rosnącej w ten sposób produkcji na zaspokojenie społecznych potrzeb318. Kwestia znacznego podniesienia produkcji, pomimo ograniczonej akcji inwestycyjnej, zdawała się Zarembie stosunkowo prosta do rozwiązania. Zdaniem socjalistów bowiem problemy z pełnym i racjonalnym wykorzystaniem zasobów w kapitalizmie wynikać miały, jak już zauważono, z wewnętrznej anarchii tego systemu gospodarczego, spowodowanej znowuż istnieniem prywatnej własności środków produkcji i imperatywem maksymalizacji zysku. Wobec wywłaszczenia wielkiej własności i podporządkowania gospodarki ogólnospołecznemu interesowi, znikać miała jednocześnie bariera blokująca pełne i planowe wykorzystanie wszystkich istniejących zasobów.

Poza przemysłem, państwo objąć miało również, według planu Zaremby, kontrolę nad sektorem bankowym. Poprzez sieć banków państwowych (z bankiem centralnym na czele), obudowaną na dodatek kasami spółdzielczymi, państwo miało uzyskać instrument planowej, sprzyjającej wzrostowi, polityki kredytowej (zdejmując zarazem z barków ludności koszty wysokiego oprocentowania319). Pisał:

Kredyt jest w istocie swej tylko mechanizmem rozdziału pieniądza i nic nie wytwarzając nie może przynosić zysków. Zyski, płynące z kredytu, to wyraz sztucznego usamodzielnienia pieniądza, to najbardziej niemoralna i nieuzasadniona strona gospodarki kapitalistycznej320.

Wobec upaństwowienia sektora bankowego i likwidacji tym samym dążenia do maksymalizacji zysku kredytodawcy, kredyt nabrać miał czysto „technicznego” charakteru, a jego dystrybucja odpowiadałaby rzeczywistym potrzebom życia gospodarczego. Warto jednocześnie podkreślić, że Zaremba wyraźnie przy tym odrzucał możliwość oparcia polityki finansowej na mechanizmie inflacji – jego zdaniem stała wartość pieniądza stanowiła jeden z kluczowych warunków stabilności

318 Ibidem, s. 55.

319 Zaremba uważał, że wobec upaństwowienia banków, a tym samym wyeliminowania motywu prywatnego zysku, globalne koszty udzielanych kredytów równe mogłyby być jedynie kosztom wynikającym z konieczności utrzymania samego aparatu kredytowego.

141

gospodarki okresu przejściowego – tylko bowiem w oparciu o stabilną złotówkę możliwa miała być kalkulacja kosztów i długofalowe planowanie gospodarcze321.

Ponadto w zakres kompetencji państwa wejść miało również m.in. prowadzenie handlu zagranicznego, co m.in. zabezpieczać miało przed wywozem kapitałów i spekulacyjnymi atakami na walutę, a także nadzór i wsparcie działalności rzemiosła czy prowadzenie wzorowych gospodarstw rolnych.

Rzeczywiste podporządkowanie gospodarczego kierownictwa interesowi społecznemu wymagało jednak – o czym pouczał również radziecki przykład, na który też często powoływał się Zaremba – stworzenia zapór przed ewentualnymi tendencjami do rozrostu i uniezależnienia się biurokracji, zwłaszcza, zważywszy na fakt centralnej roli, jaką państwo zajmowało w szkicowanej przez Zarembę koncepcji organizacji gospodarki. Rozwiązanie tego problemu widział autor „Bezdroży…” przede wszystkim we wprowadzeniu do ciał zarządzających gospodarką czynnika społecznego322. Przed ewentualnymi negatywnymi skutkami tej zmiany dla sposobu organizacji produkcji zabezpieczać miało utrzymanie w uspołecznionych przedsiębiorstwach kadry najemnych kierowników i dyrektorów, którzy dzięki swej specjalistycznej wiedzy zabezpieczaliby ich funkcjonowanie od strony technicznej, nie podejmując jednak zasadniczych decyzji strategicznych itd.323

Przed alienacją biurokracji gospodarczej i oddzieleniem polityki gospodarczej od faktycznych potrzeb społecznych zabezpieczać miała również jawność i powszechna dostępność wszelkich informacji dotyczących tej kwestii. Z jednej strony, zdaniem Zaremby, tworzyłoby to przesłanki dla stałej kontroli społecznej nad procesem zarządzania i planowania gospodarczego, z drugiej zaś spełniałoby funkcję „pedagogiczną”, istotną z perspektywy pogłębiania procesu uspołecznienia gospodarki i przechodzenia do socjalizmu. Pisał na ten temat:

Gospodarka planowa w ustroju przejściowym stanowi etap ku gospodarce uspołecznionej, musi więc być jawna dla każdego członka społeczeństwa, by wychowywać go w świadomości procesów gospodarczych i zbliżać

321 Zob. także Z.Zaremba, Z zagadnień współczesnej ekonomiki, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 5.

322 Np. w poszczególnych zakładach mieli być to przedstawiciele załogi, w kierownictwie karteli obejmujących poszczególne gałęzie produkcji zasiadać zaś mieli przedstawiciele związków zawodowych, organizacji spożywców oraz państwowej administracji, przy czym dla tych ostatnich przewidziano przede wszystkim rolę rozjemczą, zob. Z.Zaremba, Bezdroża…, s. 127-128; 131-135.

142

chwilę całkowitego uspołecznienia. Poza tym posunięcia, decydowane przez kierownictwo produkcji w zakresie płac i cen, to przecież najżywotniejsze interesy mas. Dlatego też u podstaw całej organizacji całej produkcji planowej musi istnieć założenie jawności i kontroli324.

Sektor państwowy, na różne sposoby współzarządzany i kontrolowany przez związki zawodowe, spożywców i organizacje społeczne, w wizji Zaremby uzupełniać miał sektor spółdzielczy oraz gospodarka prywatna. W tym pierwszym wypadku chodziło przede wszystkim o spółdzielczość spożywców, którą Zaremba chciał uczynić rdzeniem handlu wewnętrznego325 oraz o spółdzielnie rolnicze, tworzone dobrowolnie przede wszystkim w zakresie tych upraw, gdzie skala produkcji wydatnie wpływa na wzrost jej efektywności. W obydwu tych sektorach – rolnictwie i handlu – istotną rolę odgrywać miała również drobna własność prywatna. W przypadku rolnictwa, Zaremba postulował przeprowadzenie wywłaszczenia wielkiej własności i wykorzystanie znacznej części uzyskanej w ten sposób ziemi do upełnorolnienia drobnych gospodarstw. Spodziewał się też, że gospodarstwa indywidualne okażą się stosunkowo trwałym elementem rodzimej gospodarki i to na nich w dużej mierze spoczywał będzie ciężar wyżywienia ludności kraju. W przypadku handlu zaś sklepy prywatne stanowić miały uzupełnienie dla sieci spółdzielczej, obsługując przede wszystkim niewielkie społeczności lokalne.

Trzecim sektorem, w którym drobna własność prywatna odgrywać miała rolę kluczową, było zdaniem Zaremby, rzemiosło. W polskich warunkach radykalne zmniejszenie ilości warsztatów rzemieślniczych nie było, w jego ocenie, możliwe zarówno z powodów politycznych, jak i gospodarczych. Celem rządu robotniczo-chłopskiego powinno być wobec tego właściwe zorganizowanie tego sektora, poprzez zapewnienie dostępu do kredytu, wsparcie technologiczne i lepszą organizację zbytu. Docelowo postępować miał proces uspółdzielczenia rzemiosła, a część zatrudnionych stopniowo odchodziłaby, jak wierzył Zaremba, do rozwijającego się przemysłu.

Omówienie struktury „ustroju przejściowego” zamykał w książce Zaremby opis przemian, jakim ulec miała polityka podatkowa i struktura budżetu państwa. Ta kwestia zresztą od dawna interesowała Zarembę (także jako parlamentarzystę)326, więc w zasadzie zaadaptował wypracowane już wcześniej postulaty i koncepcje na potrzeby

324 Z.Zaremba, Bezdroża…, s. 134.

325 Ibidem, s. 138; zob. także Z.Pawluczuk, Spółdzielczość w myśli programowej i działalności polskiego

ruchu robotniczego w latach 1892-1939, Toruń 1977, s. 208-209.

326 Zob. np. Z.Zaremba, Kto ciągnie zyski z „poprawy gospodarczej” kraju? Cyfry i fakty, Warszawa 1928; por. także A.Jaeschke, Myśl społeczno-polityczna…, s. 76, 89-90.

143

konstruowanej w warunkach kryzysu wizji gospodarczej przebudowy. Obniżenie wydatków reprezentacyjnych, wojskowych i administracyjnych, a także oparcie dochodów w możliwe najszerszym zakresie na podatkach bezpośrednich (co służyć miało niwelowaniu nadmiernych nierówności dochodowych) doprowadzić miało do tego, że

budżet państwowy zacznie spełniać swą właściwą pozytywną rolę gospodarczą. Podniesie dobrobyt warstw najuboższych i najliczniejszych zarazem, budując z nich przez zmniejszanie obciążeń podatkowych, silną masę spożywców, jednocześnie zyski produkcji obróci natychmiast na rzecz całego społeczeństwa, przekształcając do gruntu swą stronę wydatkową.327

Podsumowując, należy stwierdzić, że centralnym problemem, który rozwiązywać miała gospodarka planowa szkicowana w „Bezdrożach…” – przyznajmy, zdecydowanie grubą kreską – było dostosowanie produkcji do rzeczywistych społecznych potrzeb. System kapitalistyczny nie mógł temu zadaniu podołać, bowiem z definicji zorientowany był, jak oceniał Zaremba, na dążenie do możliwie największego ograniczenia tej części dochodu społecznego, która trafiała w ręce klas pracujących. Tragiczną konsekwencją tego wadliwego sposobu podziału dochodu społecznego były właśnie periodycznie nękające kapitalizm kryzysy. Istotę problemu, przed którymi stanęły społeczeństwa Zaremba charakteryzował wobec tego w ten sposób:

Społeczna gospodarka, do której tęskni dziś ludzkość, ma więc przed sobą zadanie zharmonizowania z sobą potrzeb spożycia mas i potrzebnej kapitalizacji społecznej dla rozszerzenia produkcji i zaspokajania nieustannego wzrostu potrzeb. Poszczególny przedsiębiorca nie potrafi nigdy uchwycić racjonalnego stosunku tych wielkości. Tutaj jest niezbędne wkroczenie społecznej woli i społecznego kierownictwa. Ono tylko może zapewnić sprawiedliwość podziału i racjonalne odkładanie kapitału na cele przyszłej rozszerzonej produkcji. Bez tego kryzys nadprodukcji jest koniecznością, której przezwyciężyć nie można.328

Uspołecznienie, poza tym, że tworzyło przesłanki do racjonalnego planowania i koordynacji działań z uwzględnieniem potrzeb całej gospodarki, eliminowało również kapitalistyczny mechanizm przechwytywania „nadwartości” (jak określał to Zaremba), lub „wartości dodatkowej” (jak obecnie częściej tłumaczy się ten Marksowski termin).

327 Z.Zaremba, Bezdroża…, s. 152.

144

W gospodarce, którą opisywał Zaremba, technicznie wciąż miała ona istnieć – robotnik bowiem wytwarzałby więcej, niż otrzymywałby w formie wynagrodzenia. Co ciekawe zresztą, dla Zaremby sama kwestia generowania tego rodzaju nadwyżki, nie jawiła się jako problem wart analizy. Ostatecznie w proponowanym przez niego modelu gospodarczym, wraz przeniesieniem tytułów własności zmieniał się tylko dysponent tej nadwyżki – kapitalistę zastępowało społeczeństwo, faktycznie reprezentowane przez państwowe agendy. Dzięki jej przejęciu (w kapitalizmie przyjmującej formę zysku), możliwe stawać miało się spożytkowanie jej zgodnie, ze społecznymi potrzebami. Dysproporcja, między wytworzoną przez pracownika wartością, a jego zarobkiem, mogłaby ulec zmniejszeniu (wyznaczałaby ją racjonalna kalkulacja, a nie żądza indywidualnego zysku), co korzystnie odbiłoby się na wzroście konsumpcji, pozostała zaś różnica, nie trafiałaby już do kieszeni kapitalisty, lecz znalazłaby się w dyspozycji całego społeczeństwa. W jednym z nieco wcześniejszych artykułów Zaremba tę, kluczową dla jego wizji gospodarki przejściowej, koncepcję wyjaśniał w ten sposób:

System planowej, przejściowej gospodarki przez upaństwowienie dużej części globalnej sumy nadwartości pozwoli na bezpośrednie zwrócenie jej części robotnikom w formie zwiększonej płacy […] oraz obrócenie jej reszty na nowe inwestycje, gdyż system ten może inwestować wyłącznie dla celów rozwoju konsumpcji społecznej i indywidualnej. Myśląc konkretnie, gdy odcinek uspołeczniony da państwu powiedzmy 1 miliard złotych nadwyżki przy 250 000 zatrudnionych robotników, to nic nie stoi na przeszkodzie, by 1) 250 milionów zużyć na 1000 złotowe podwyższenie płac rocznych każdego robotnika, 2) 250 milionów zużyć na budowę mieszkań, jako wkład w społeczne, higieniczne i kulturalne podniesienie proletariatu, wreszcie 3) 500 milionów zużyć na budowę środków produkcji i komunikacji329.

Problem rzeczywistego wyzwolenia pracy rozwiązany mógł być, zdaniem Zaremby, dopiero w nieokreślonej przyszłości, różne formy udziału czynnika społecznego w kierowaniu gospodarką miały zaś przede wszystkim spełniać rolę kontrolną, korygującą i pedagogiczną. Istotą przebudowy stawało się natomiast właśnie uspołecznienie wartości dodatkowej, przy równoczesnym obniżeniu jej poziomu330. Tu też miał tkwić

329 Z.Zaremba, Z zagadnień współczesnej ekonomiki, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1931, nr 5, s. 105.

330 Podejmując kwestię subsydiowania eksportu kosztem rodzimych konsumentów Zaremba pisał: „Planowa gospodarka i tylko ona może usunąć ten stan rzeczy przez stałe dostosowywanie produkcji do spożycia nie drogą zmniejszania potrzeb, lecz ich ciągłego rozszerzania. Ten efekt osiągnąć można tylko pod jednym warunkiem: ograniczyć stopę nadwartości do potrzeb planowej kapitalizacji, co znaczy dać

145

klucz do dobrobytu. Zdaniem Zaremby, a także innych socjalistów, zabierających w okresie kryzysu głos w sprawach gospodarczych, kapitalistyczne stosunki produkcji stały się barierą, uniemożliwiającą dalszy harmonijny wzrost produkcji i podnoszenie stopy życiowej społeczeństwa. Usunięcie tej bariery – poprzez wywłaszczenie wielkiej i średniej własności, upaństwowienie aparatu kredytowego itd. – niemal automatycznie musiało uruchomić potencjał rozwojowy331. Z tego względu choćby w rozważaniach Zaremby pominięta została kwestia efektywności znacjonalizowanych przedsiębiorstw czy technologicznego rozwoju w tak zaprojektowanej gospodarce332. Zauważyć trzeba w związku z tym, że pomimo pokaźnych rozmiarów książki (zwłaszcza, w porównaniu z innymi tego typu wydawnictwami socjalistycznymi w okresie międzywojennym), Zaremba szkicując obraz gospodarki okresu przejściowego pozostawał na poziomie ogólników, łącząc pewne ogólne wyobrażenia o gospodarce uspołecznionej, żywione od dawna przez socjalistów z postulatami, które wysunęli pod wpływem doświadczeń kryzysu. Całość miała raczej publicystyczny i agitacyjny charakter, a sam Zaremba wyraźnie sugerował, że za cel stawia sobie sformułowanie planu niezbędnych reform, które winien zrealizować rząd robotniczo-chłopski w obliczu rozkładu kapitalizmu, nie zaś tworzenie spójnego modelu gospodarczego. Pod tym względem znacznie bardziej dopracowana była propozycja sformułowana przez Oskara Langego.